Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest N lis 09, 2025 23:44



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 28 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2
 spowiedź a współżycie seksualne 
Autor Wiadomość

Dołączył(a): Wt gru 23, 2008 20:20
Posty: 5
Post 
baranek napisał(a):
szumi napisał(a):
Spowiedź jest wątpliwa, a ja bym powiedział stanowczo, że nieważna.
Gdzie postanowienie poprawy? Nie to wypowiedziane, ale to postanowione w sercu? Jeśli idąc do spowiedzi i tak wiesz, że zgrzeszysz, to po co?


szumi- przede wszystkim powstrzymałabym się od tak kategorycznych sądów ... zwłaszcza, że monika nie określiła, czy chce grzeszyć, czy mimo, że nie chce, ulega pokusie

Gdyby myśleć tak, jak ty piszesz, to spowiedź w ogóle nie miałaby sensu... bo ja wiem, że zgrzeszę. Zgrzeszę, bo jestem normalnym, grzesznym człowiekiem i czasem trudno nie ulec pokusie. Grzeszę, mimo postanowienia poprawy. A do spowiedzi idę po to, żeby mi Bóg wybaczył.

Postanowienie poprawy nie jest jednoznaczne z bezgrzesznością. To nie jest stwierdzenie, że nie będę grzeszyć (tego nie wiem), ale że NIE CHCĘ grzeszyć.

Trochę więcej precyzji i mniej kategorycznych sądów ...

Monika- wszystko zależy od tego, czy spowiadając się ze współżycia zakładasz, że i tak będziesz znowu współżyć, czy chcesz wytrwać w czystości do slubu, ale jesteście słabi i mimo wysiłku nie udaje wam się przezwyciężyć pokusy.

Ważne jest na pewno take wspólne mieszkanie, przez co narażacie się na okazję do grzechu. I o tym spowiednik powinien wiedzieć. Wspólne mieszkanie i życie w czystości nie muszą się wykluczać, ale są bardzo trudne, zwłaszcza w sytuacji , kiedy już współżyliście.

Jeśli masz szczere postanowienie poprawy (czyli nie chcesz grzeszyć - nie mylić z "nie grzeszysz"), a spowiednik wie, że razem mieszkacie i mimo to udzieli Ci rozgrzeszenia, to bylabym spokojna i osąd zostawiła spowiednikowi.


Właśnie znalazłam się w tej sytuacji i nie otrzymałam rozgrzeszenia właśnie ze względu na wspolne mieszkanie razem. Spowiednik powiedział,że nawet gdybym wyrzekła się seksu, to i tak nie otrzymam rozgrzeszenia. Istotne bowiem jest w tym przypadku wspólne zamieszkiwanie (wspolne łoże i wspolny stół - jak zacytował). Nie ma znaczenia,że jestesmy zaręczeni i planujemy ślub.


Wt gru 23, 2008 21:35
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz maja 03, 2007 9:16
Posty: 3755
Post Re: spowiedź a współżycie seksualne
sahara9 napisał(a):
Jeżeli się wyprowadzisz, to mozecie nawet 24 h na dobę uprawiać seks a i tak dostaniecie rozgrzeszenie. I gdzie tu sens?
Ktoś mi odpowie?

Jeżeli zakładając, że mieszkanie razem jest grzechem, to jeżeli trwasz w nim, to nie możesz dostać rozgrzeszenia.
Natomiast uprawianie seksu nie jest stanem ciągłym, choć jak najbardziej może być trwaniem w grzechu - tylko, że jeśli podchodzisz do spowiedzi, to znaczy, że żałujesz i postanawiasz silną poprawę. Ksiądz nie może zakładać z góry, że nie mówisz prawdy. Bóg to wszystko widzi i osądzi. Kapłan nie ma więc pewnika świadczącego o tym, że nie ma silnego postanowienia poprawy, że nie ma zerwania z grzechem, że jest trwanie w nim. Jeśli chodzi natomiast o mieszkanie, to już z tego co powiedział spowiadający się, wynika, że trwa w tym grzechu - a przecież (tak jak w poprzednim przypadku) kapłan jeśli nie ma wystarczających podstaw do tego, to nie może zakładać, że spowiadający się kłamie.

_________________
Piotr Milewski


Wt gru 23, 2008 22:17
Zobacz profil WWW
Moderator
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt sty 04, 2008 22:22
Posty: 5619
Post Re: spowiedź a współżycie seksualne
sahara9 napisał(a):
Takie jest stanowisko kościoła.
Jeżeli się wyprowadzisz, to mozecie nawet 24 h na dobę uprawiać seks a i tak dostaniecie rozgrzeszenie. I gdzie tu sens?
Ktoś mi odpowie?


Proszę nie opowiadać głupot! Lepiej się zastanowić zanim się coś napisze.

_________________
Η αληθεια ελευθερωσει υμας...
Veritas liberabit vos...
Prawda was wyzwoli...
(J 8, 32b)


Wt gru 23, 2008 22:28
Zobacz profil

Dołączył(a): Wt gru 23, 2008 20:20
Posty: 5
Post 
To nie są glupoty, takie są fakty (biorąc pod uwagę calość mojej wypowiedzi, a nie tylko wycinek.)


Wt gru 30, 2008 11:42
Zobacz profil
Moderator
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt sty 04, 2008 22:22
Posty: 5619
Post 
sahara9 napisał(a):
To nie są glupoty, takie są fakty (biorąc pod uwagę calość mojej wypowiedzi, a nie tylko wycinek.)


Fakt jest taki, że człowiek uprawiający seks poza małżeństwem i nieżałujący za ten grzech (z czego wynika szczera chęć zerwania z tym grzechem- postanowienie poprawy) nie otrzyma rozgrzeszenia. A przynajmniej nie powinien, bo nie spełnia warunków, by je otrzymać.
Dlatego proszę nie pisać "co mi się wydaje, że tak jest" ale pisać jak jest, tudzież zaznaczyć, że jest to tylko moja prywatna opinia.

_________________
Η αληθεια ελευθερωσει υμας...
Veritas liberabit vos...
Prawda was wyzwoli...
(J 8, 32b)


Wt gru 30, 2008 12:07
Zobacz profil

Dołączył(a): Wt gru 23, 2008 20:20
Posty: 5
Post 
Czy ktoś mi wytłumaczy dlaczego mieszkanie razem jest grzechem? Bez seksu oczywiscie.


Wt gru 30, 2008 20:32
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn sty 28, 2008 19:25
Posty: 731
Post 
Ale taka jest praktyka.
Niestety cała masa spowiedników nie wnika w wolę penitenta.
Wnika tylko w to czy grzech nastąpił w warunkach wspólnego mieszkania (a jesli tak, to zakłada że to własnie to mieszkanie jest jego przyczyną, a nie ludzka wola) czy "przypadkowo" w innych warunkach, które być może się nie powtórzą, i istnieje rzekomo większa szansa na to że grzech nie zostanie popełniony ponownie.
Więc czemu jest cała masa ludzi mieszkających razem i nie współżyjących, jak i cała masa nie mieszkających razem i regularnie współżyjących [jedni i drudzy przedmałżeńsko].
Spowiednicy "starej daty" (oczywiście nie wszyscy) chyba nadużywają tutaj uproszczeń, że wspólne mieszkanie = okazja do seksu = seks.

_________________
Prof. dr hab. Joanna Senyszyn:
"Gdyby głupota miała skrzydła, minister Kopacz fruwałaby niczym gołębica."
http://powiedz-nie.c0.pl/


Wt sty 06, 2009 10:53
Zobacz profil

Dołączył(a): Wt gru 23, 2008 20:20
Posty: 5
Post 
Dziękuję za wreszcie sensowną odpowiedz:) Ten absurd mnie właśnie nurtuje. Będąc ostatnio u spowiedzi (rzecz jasna nie otrzymałam rozgrzeszenia z tego względu) rozmawialam z księdzem. Dowiedziałam się od niego, że problem nie leży w grzechu nieczystosci ale we wspólnym zamieszkiwaniu. Grzech nieczystosci to zupełnie inna sprawa - taką odpowiedz otrzymałam. Grzechem jest wspólne mieszkanie razem jak małżeństwo - taka konkluzja. Tego jednak nie rozumiem. Jeżeli ktoś mi to wyjasni, będę bardzo wdzięczna.


Wt sty 06, 2009 12:24
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn sty 28, 2008 19:25
Posty: 731
Post 
sahara9,
Skontaktuj się z użytkownikiem Crosis, myślę, że on powie Ci trochę więcej na temat samej kwestii mieszkania. Z tego co pamiętam, serwował tutaj wiele mądrych wypowiedzi na temat samego mieszkania razem... tak więc możesz też skorzystać z wyszukiwarki, bo może i nie warto żeby się od początku produkował skoro jest możliwość odnalezienia tych tekstów.
Jeśli tylko mieszkasz - grzechu być nie powinno, interpretacje spowiedników są na pewno różne, ale w większości naciągane bardzo.
Jeśli mieszkasz i współżyjesz sporadycznie (wcześniej czując żal za grzechy, mając postanowienie poprawy, starając się nie grzeszyć, jednak w którymś momencie łamiesz się i ulegasz pokusie) - w zasadzie to samo mogłoby Ci się przytrafić gdybyście wcale nie mieszkali razem, to po prostu kwestia silnego pożądania, czy innych czynników, a nie [co najmniej niekoniecznie] samej tylko "okazji" płynącej z posiadania wspólnego M.
Jeśli mieszkasz i współżyjesz regularnie z premedytacją, to po prostu albo w ogóle odrzucasz naukę kościoła o tym że współżycie przedślubne jest grzechem, albo faktycznie jest jakiś ścisły związek nie pozwalający Ci uwolnić się od "grzechu" współżycia, bez znacznego ograniczenia kontaktów z partnerem (co jest niemożliwe przy wspólnym mieszkaniu).

_________________
Prof. dr hab. Joanna Senyszyn:
"Gdyby głupota miała skrzydła, minister Kopacz fruwałaby niczym gołębica."
http://powiedz-nie.c0.pl/


Wt sty 06, 2009 19:28
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz maja 03, 2007 9:16
Posty: 3755
Post 
sahara9 napisał(a):
Dziękuję za wreszcie sensowną odpowiedz:) Ten absurd mnie właśnie nurtuje. Będąc ostatnio u spowiedzi (rzecz jasna nie otrzymałam rozgrzeszenia z tego względu) rozmawialam z księdzem. Dowiedziałam się od niego, że problem nie leży w grzechu nieczystosci ale we wspólnym zamieszkiwaniu. Grzech nieczystosci to zupełnie inna sprawa - taką odpowiedz otrzymałam. Grzechem jest wspólne mieszkanie razem jak małżeństwo - taka konkluzja. Tego jednak nie rozumiem. Jeżeli ktoś mi to wyjasni, będę bardzo wdzięczna.


Raczej uważałbym na odpowiedzi niechrześcijan - żeby przez przypadek nie brać je za chrześcijańskie. Chyba z jedynym, z czym się zgadzam z czeresniowa to: poszukaj na forum - ten temat juz byl i bylo juz duzo pisane.

Moim zdaniem mieszkanie razem "bez seksu oczywiście", to jest w większości przypadków (choć pewnie nie we wszystkich) oszukiwanie innych, a przede wszystkim samego siebie i założę się, że wiele par zaczynających z takim założeniem w końcu ląduje w łóżku i to nie tylko przez przypadek. Nie tylko chodzi o pokusę... ale to już nieodpowiedni wątek - był już dyskusje na temat samego mieszkania - można gdzieś tam kontynuować ją...

_________________
Piotr Milewski


Śr sty 07, 2009 0:34
Zobacz profil WWW

Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37
Posty: 10694
Post 
czeresniowa napisał(a):
Więc czemu jest cała masa ludzi mieszkających razem i nie współżyjących, jak i cała masa nie mieszkających razem i regularnie współżyjących [jedni i drudzy przedmałżeńsko].


Podobnie jest cała masa kierowców jeżdżących pod wpływem alkoholu, którzy nie powodują wypadków, jak i cała masa nie jeżdżących pod wpływem alkoholu, którzy wypadki powodują. Czy z tego wynika, że jazda pod wpływem alkoholu to nic złego?


Śr sty 07, 2009 10:27
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn sty 28, 2008 19:25
Posty: 731
Post 
SweetChild napisał(a):
Podobnie jest cała masa kierowców jeżdżących pod wpływem alkoholu, którzy nie powodują wypadków, jak i cała masa nie jeżdżących pod wpływem alkoholu, którzy wypadki powodują. Czy z tego wynika, że jazda pod wpływem alkoholu to nic złego?


Jak i cała masa nie pijących, też powodujących wypadki.
No i?
Zakazać prowadzenia samochodu/uprawiania seksu w ogóle dlatego że w pewnych przypadkach (nie ściśle określonych jedną tylko okolicznością, czy parametrem) stanowią zagrożenie?

Seks to sprawa dwojga ludzi. Zainteresowanych ludzi. Jesli nawet zrobią sobie krzywdę przy tym jakkolwiek (co jest mało prawdopodobne przy rozsądnym, choć niekoniecznie religijnie zakorzenionym, podejściu) to zrobią ją sami sobie, ze swoją świadomością ryzyka (jeśli już koniecznie chcemy seks ryzykiem nazywać). I tak samo sobie ją mogą zrobić religijni jak i ateiści.
Pijany kierowca zwiększa zagrożenie spowodowania wypadku który może zaskutkować szkodą dla niego samego, jego bliskich niby niewinnych ale widocznie godzących się z ryzykiem skoro np. wsiedli z nim do samochodu, bądź pozwolili mu prowadzić, ale też osób trzecich zupełnie nie związanych z problemem tamtych a też ponoszących ryzyko "spotkania".

Chyba czujesz różnicę.

I nawet jesli mi zaraz powiesz, ze para współżyjąca nieślubnie angażuje w to otoczenie, gorsząc je, to już przepraszam, ale zgorszenie polega albo na:
- chorych domysłach (człowiek wierzący nie powinien się w takie rzeczy bawić, a jesli się bawi to jest to jego czyn własny, i może dopatrywać się zdrożności we wszystkim, i w tym że brat z siostrą mieszkają razem na studiach, bo przecież nie wie że to brat z siostrą, więc już oczami wyobraźni widzi ich w łóżku, grzeszy ten człowiek przede wszystkim swoimi zdrożnymi myślami, może zupełnie bezpodstawnymi, swoją tendencją do oceniania innych, lub/i plotkowania)
- braniem przykładu (różne zjawiska istnieją, oczywiście nie przyrównując ale nawet patologie o źródle chorobowym, i jeśli człowiek potraktuje je jako przykład do _bezmyślnego_ naśladowania to świadczy o nim samym o tym że widocznie ma też coś nie tak z głową, albo jest niezdolny do podejmowania własnych decyzji, życia w społeczeństwie które jest o tyle zróżnicowane że we wszystkich dziedzinach może dawać i dobre i złe wzorce i trzeba umieć z nich wybierać, a jeśli _przemyślał_ i też chce współżyć nieślubnie, to - jego sprawa. Już nie tamtych dwojga, ale jego wolna wola.
W obu przypadkach osoby trzecie angażują się w własnej woli. Chyba tylko gwałciciel, ekshibicjonista (i podobni) angażują otoczenie czasem zupełnie wbrew jego woli.

_________________
Prof. dr hab. Joanna Senyszyn:
"Gdyby głupota miała skrzydła, minister Kopacz fruwałaby niczym gołębica."
http://powiedz-nie.c0.pl/


Śr sty 07, 2009 11:13
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37
Posty: 10694
Post 
czeresniowa napisał(a):
SweetChild napisał(a):
Podobnie jest cała masa kierowców jeżdżących pod wpływem alkoholu, którzy nie powodują wypadków, jak i cała masa nie jeżdżących pod wpływem alkoholu, którzy wypadki powodują. Czy z tego wynika, że jazda pod wpływem alkoholu to nic złego?


Jak i cała masa nie pijących, też powodujących wypadki.
No i?


Właśnie o to chodzi, że nic. Tak samo nic nie wynika z Twojej wcześniejszej argumentacji.

czeresniowa napisał(a):
Zakazać prowadzenia samochodu/uprawiania seksu w ogóle dlatego że w pewnych przypadkach (nie ściśle określonych jedną tylko okolicznością, czy parametrem) stanowią zagrożenie?


I dlatego ocenia się wielkość ryzyka i na tej podstawie podejmuje decyzję. Prowadzenie pojazdów mechanicznych pod wpływem alkoholu jest przez prawodawcę zabronione, bo zwiększa ryzyko wypadku. Wspólne mieszkanie przed ślubem jest przez KK zabronione, bo zwiększa ryzyko współżycia.

czeresniowa napisał(a):
Seks to sprawa dwojga ludzi. Zainteresowanych ludzi. Jesli nawet zrobią sobie krzywdę przy tym jakkolwiek (co jest mało prawdopodobne przy rozsądnym, choć niekoniecznie religijnie zakorzenionym, podejściu) to zrobią ją sami sobie, ze swoją świadomością ryzyka (jeśli już koniecznie chcemy seks ryzykiem nazywać). I tak samo sobie ją mogą zrobić religijni jak i ateiści.
Pijany kierowca zwiększa zagrożenie spowodowania wypadku który może zaskutkować szkodą dla niego samego, jego bliskich niby niewinnych ale widocznie godzących się z ryzykiem skoro np. wsiedli z nim do samochodu, bądź pozwolili mu prowadzić, ale też osób trzecich zupełnie nie związanych z problemem tamtych a też ponoszących ryzyko "spotkania".

Chyba czujesz różnicę.


Można by polemizować, w jakim stopniu seks dotyczy też potencjalnych osób trzecich (zawsze może dojść do zapłodnienia), ale oczywiście że widzę różnicę. Uważam jednak, że Twoja wcześniejsza argumentacja jest błędna bez względu na tę różnicę.


czeresniowa napisał(a):
I nawet jesli mi zaraz powiesz, ze para współżyjąca nieślubnie angażuje w to otoczenie, gorsząc je, to już przepraszam, ale zgorszenie polega albo na:
- chorych domysłach (człowiek wierzący nie powinien się w takie rzeczy bawić, a jesli się bawi to jest to jego czyn własny, i może dopatrywać się zdrożności we wszystkim, i w tym że brat z siostrą mieszkają razem na studiach, bo przecież nie wie że to brat z siostrą, więc już oczami wyobraźni widzi ich w łóżku, grzeszy ten człowiek przede wszystkim swoimi zdrożnymi myślami, może zupełnie bezpodstawnymi, swoją tendencją do oceniania innych, lub/i plotkowania)
- braniem przykładu (różne zjawiska istnieją, oczywiście nie przyrównując ale nawet patologie o źródle chorobowym, i jeśli człowiek potraktuje je jako przykład do _bezmyślnego_ naśladowania to świadczy o nim samym o tym że widocznie ma też coś nie tak z głową, albo jest niezdolny do podejmowania własnych decyzji, życia w społeczeństwie które jest o tyle zróżnicowane że we wszystkich dziedzinach może dawać i dobre i złe wzorce i trzeba umieć z nich wybierać, a jeśli _przemyślał_ i też chce współżyć nieślubnie, to - jego sprawa. Już nie tamtych dwojga, ale jego wolna wola.
W obu przypadkach osoby trzecie angażują się w własnej woli. Chyba tylko gwałciciel, ekshibicjonista (i podobni) angażują otoczenie czasem zupełnie wbrew jego woli.


Chore domysły to nieprawidłowo (przynajmniej moim zdaniem) rozumiane "zgorszenie" i tu się z Tobą zgodzę. Z braniem przykładu już nie do końca, ale było to już kilka razy omawiane, więc oszczędzę sobie argumentacji ;)


Śr sty 07, 2009 12:15
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 28 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL