Re: Zatajenie grzechów - problem
niewazny12 napisał(a):
Nawet z kartką (czy kartkami) miewałem skrupuły. Od małego nie byłem "normalny" psychicznie i mogę myśleć, że w przypadku kogoś takiego jak ja i tak nie było grzechu ciężkiego, świętokradztwa. Jako nastolatek przed bierzmowaniem pewnych bardzo złych rzeczy nie uważałem za grzech i mimo ich wykonywania chodziłem do Komunii.
Milena rację ma. Zatajenie oznacza: 1. świadomość grzechu, 2. celowe pominięcie w trakcie sakramentu.
Nieświadomość jest błędem, a nie grzechem. Chyba, że jest ona celowo utrzymywana.
Można też zapomnieć. Przygotować się, ale w ostatniej chwili, zapomnieć. To też nie jest zatajeniem. Wystarczy przy następnej okazji (oby, jak najczęstszej) wyspowiadać się z tego.
A na wspaniałomyślność boże można i trzeba liczyć zawsze. Z naszej strony wystarczy dobra wola.