Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Cz wrz 25, 2025 22:01



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 39 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3  Następna strona
 Zniechęcenie do sakramentu pokuty... 
Autor Wiadomość
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn gru 05, 2005 14:02
Posty: 93
Post 
jubilo napisał(a):
Poza tym raz do sakramentu pokuty zniechęcił mnie spowiednik, nawet nie zdązyłam wyznać swoich grzechów a już dostałam rozgrzeszenie.W międzyczasie ksiądz co chwila spoglądał na zegarek! Ten ksiądz praktycznie zawsze tak spowiada. ledwo zdązy się uklęknąć a już trzeba uciekać od konfesjonału bo albo się gdzieś spieszy albo duzo ludzi trzeba wyspoowiadać itd.


Hmm... Powiem szczerze, że jak bym spotkała takiego księdza w konfesjonale i bym do niego trafiła i zoatałabym tak potraktowana jak Ty, to chyba nigdy bym już nie poszła do spowiedzi... :cry: Ale na pewno na długi czas zniechęciłoby mnie to do spowiedzi. Ja mam na szczęście stałego spowiedniak od jakiś 5 lat (choć już można powiedzieć,ze od 6 lat). Nigdy nie spotkałam się z jego strony, żeby co chwila spoglądał na zegarek, przerywał mi. Ja prawie zawsze spowiadam się poza Mszą, bo mi jest jakoś łatwiej się skupić, nic mnie nie rozprasza :) Zawsze wcześniej umawiam się z nim na spowiedź i zawsze poświęca mi tyle czasu ile potrzeba. Różnie to bywa, moja spowiedź trwa różnie 5, 10, a nawet czasmi ok.20 minut, bądź więcej, wszystko zależy od tego jak dużo nabroję :oops: Zawsze mogę liczyć na jego radę i pomoc. Pomógł mi już w niejednej sprawie i problemie, za co jestem mu BARDZO wdzięczna :D Choć teraz mam chwilowy kryzys spowiedzi, bo nie udało mi się wytrwać w postanowieniu i mnie to jakoś zniechęciło i mam ochotę się poddać, ale chyba jednak będę musiała się podnieść i iść dalej, choć nie będzie łatwo :-) Mam nadzieję, że już niedługo uda mi się wybrać do spowiedzi i być znów :aniol: Ale stały spowiednik to naprawdę wieli skarb za którego trzeba się modlić :lol:


N sty 01, 2006 23:54
Zobacz profil

Dołączył(a): N sty 01, 2006 17:12
Posty: 1
Post 
Ale stały spowiednik to naprawdę wieli skarb za którego trzeba się modlić

Modlitwa za stałego spowiednika jest najlepszą formą podziękowania za jego trud i troske o nasz duchowy wzrost. Ale także ta sama modlitwa jesli jest częsta, przełamuje w nas opory przed Spowiedzią. im bardziej modlimy się o swietość Kapłana tym częściej zaczynamy widzieć w nim Pana Jezusa. Łatwiej nam wtedy wracać.
Im więcej troski przejawiamy o naszego Spowiednika w modlitwie, tym bardziej jest nam bliski i przyjacielski a relacje z nim przynoszą wiele dobra. To rodzi w nas zaufanie, że nawet setna porażka jest do pokonania
bo mamy pomoc i wsparcie kogos obok, który znowu wskaże nam miłosienego Jezusa.

_________________
Któż jest tak dobry jak nasz Pan!


Wt sty 03, 2006 20:45
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn gru 05, 2005 14:02
Posty: 93
Post 
Ela_P napisał(a):
Im więcej troski przejawiamy o naszego Spowiednika w modlitwie, tym bardziej jest nam bliski i przyjacielski a relacje z nim przynoszą wiele dobra. To rodzi w nas zaufanie, że nawet setna porażka jest do pokonania
bo mamy pomoc i wsparcie kogos obok, który znowu wskaże nam miłosienego Jezusa.



Zgadzam się z Tobą absolutnie Elu :) Mój spowiednika jest mi naprawdę bliski i łączą nas przyjacielskie relacje :D W końcu 6 lat jest moim stałym spowienikiem, więc jest to kawałek czasu, gdzie można człowiek trochę poznac :-D Fakt, że wzbudza on moje nieustanne zaufanie, że kolejna porażka jest do pokonania, trzeba tylko chcieć. Wiem, że mogę zawsze liczyć na jego pomoc i wsparcie - przekonałam się o tym dziś po raz kolejny raz w sakramencie pokuty :D
pewien ksiądz na czacie bardzo pięknie napisał(a):
jest taka stara piosenka oazowa: "Ciągle zaczynam od nowa, choć czasem w drodze upadam, wciąż jednak słyszę te słowa: kochać to znaczy powstawać"
Piękne słowa, choć czasami nam trudno jest w nie uwieżyć, bo uważamy, że nie warto powstawać kolejny raz, ja przekonałam się dziś, że warto było powstać, choć nie było mi wcale łatwo :-D Bardzo podoba mi się jeszcze jedne powiedzonko
nie wiem kto je napisał(a):
"by pokonać jakąs przeszkodę, trzeba rzucić serce za nią"


Śr sty 04, 2006 8:33
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn gru 05, 2005 14:02
Posty: 93
Post 
Hmm.... napisłam wcześniej "Piękne słowa, choć czasami nam trudno jest w nie uwieżyć, bo uważamy, że nie warto powstawać kolejny raz, ja przekonałam się dziś, że warto było powstać, choć nie było mi wcale łatwo"

Od wczoraj myślę zupełnie inaczej :beksa: Stwiedziłam, że już nigdy więcej nie pójdę do spowiedzi, bo to nie ma sensu... Im bardziej się staram wytrwać w dobrym tym szybciej i boleśniej upadam. Dziękuję!! Mówię pas. W końcu ileż to razy można się podnosić i isć dalej? Ja już po prostu nie mam siły, nie chcę się już podnosić, bo nie widzę tekiego sensu... I tak co rusz upadam, więc nie ma sensu się podnosić. Wyrzucam Jezusa z mojego życia :-( Jestem przypadkiem beznadziejnym, rzekłabym: krytycznym... Napisałam to tak jak to widzę i czuję.


Wt sty 10, 2006 20:06
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt maja 16, 2003 21:19
Posty: 5389
Post 
Jeja gdyby droga krzyżowa byłaby dłuższa Jezus upadł by jeszcze nie jeden raz więcej. Więc nie pisz takich słów:
Cytuj:
Wyrzucam Jezusa z mojego życia

bo potem będzie Ci przykro... po co sobie potem robić pod górę ;) Nigdy nie jest tak, że wszystko łatwo się układa.

_________________
Nie nam, Panie, nie nam, lecz Twemu imieniu daj chwałę za łaskę i wierność Twoją...

Użytkownik rzadko obecny na forum.


Wt sty 10, 2006 20:57
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz paź 02, 2003 20:44
Posty: 3436
Post 
anek, u Pana Boga nie ma przypadkow i nie ma beznadziejnych. Zobacz, co mowi swiety Jan w swoim pierwszym liscie: "Zostalismy nazwani dziecmi Bozymi i rzeczywiscie nimi jestesmy" (3:1) dziecmi, nie przypadkami, a to oznacza, ze On kocha nas najpelniejsza miloscia jaka tylko Ojciec moze kochac dziecko. Czy kochajaca matka lub ojciec nie przebaczy dziecku, ktore nabroilo i prosi o przebaczenie?
Dalej: "A jesli nasze serce oskarza nas, to Bog jest wiekszy od naszego serca i zna wszystko". (3:20). Musisz pamietac, ze jak dlugo pielgrzymujemy do domu Ojca, tak dlugo bedziemy sie potykac i upadac. I On o tym wie, dlatego mowi: "Przyjdzcie do Mnie wszyscy, ktorzy utrudzeni jestescie, a Ja was pokrzepie"(Mt 11: 28, utrudzeni to tez walczacy z grzechem, chociaz ta walka czesto jest nieskuteczna. Ale to Jezus juz pokonal nasz grzech, a my mamy tylko Mu ufac i podazac za Nim. Swiety Pawel pisal: "Chrystus umarl za nas, gdysmy byli jeszcze grzesznikami. Tym bardziej wiec bedziemy przez Niego zachowani od karzacego gniewu, gdy teraz przez krew Jego zostalismy usprawiedliwieni." Rz 5: 8-9 i dalej. Jednej rzeczy nam tylko robic nie wolno: upadac na duchu, tracic nadzieje i popadac w rozpacz, jak zrobil to Judasz, bo wtedy wytracamy Bogu z reki Jego Milosierdzie i sami skazujemy sie na odlaczenie od Milosci. Ufaj, ufaj, ufaj i powstawaj, i nie ustawaj w modlitwie. :)

_________________
Oto wyryłem cię na obu dłoniach.
***
W swej wszechmocnej miłości BÓG ma zawsze przygotowane dla Ciebie wsparcie i pomoc na tyle, na ile tego potrzebujesz.


Wt sty 10, 2006 21:24
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr gru 07, 2005 20:01
Posty: 27
Post 
Anek, wiesz ja kiedyś też myślałam podobnie. Ale tak naprawdę to mój spowiednik uświadomił mi, że przez taką postawę szukam Jezusa po to, bo jest mi potrzebny do zaspokojenia moich wyobrażeń o sobie samej. Gdy zgrzeszyłam to byłam zła na siebie, bo nie byłam idealna, taka jak chciałam siebie widzieć, taka "święta z aureolką" i zamiast skupiać się na Jezusie, Jego miłosierdziu i przebaczeniu to skupiałam sie na sobie samej i na grzechu.

Ty zawsze będziesz grzeszyć!! Zrozumienie tego i zaakceptowanie jest kluczem do rozwiązania twojego problemu. Nawet osoby, które Kościół kanonizował nie były bez grzechu. Ale w chrześcijaństwie jest piękne właśnie to, że za każdym razem Bóg daje nam szansę, pozwala i pomaga nam się podnieść. On wie, że jesteśmy słabi, ale nas kocha. To nieważne czy ty grzeszysz czy nie - Bóg zawsze będzie kochał cię tak samo, bo Jego miłość jest zupełnie inna niż ta ludzka. A Ty swoją postawą możesz odpowiedzieć na Jego miłość lub nie...

_________________
Mam tylko jedną prośbę - daj mi Boże taką wiarę, abym umiała dziś podziękować Ci za to, co wydarzy sie jutro!


Wt sty 10, 2006 21:32
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn gru 05, 2005 14:02
Posty: 93
Post 
zielona_mrowka napisał(a):
Jeja gdyby droga krzyżowa byłaby dłuższa Jezus upadł by jeszcze nie jeden raz więcej. Więc nie pisz takich słów:


Dobrze, nie bedę pisała takich słów... :( Najlepiej w ogóle się nie będę odzywać, bo chrzanię trzy, po trzy... Eh. szkoda gadać


Wt sty 10, 2006 21:33
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn gru 05, 2005 14:02
Posty: 93
Post 
pedziwiatr napisał(a):
Jednej rzeczy nam tylko robic nie wolno: upadac na duchu, tracic nadzieje i popadac w rozpacz, jak zrobil to Judasz, bo wtedy wytracamy Bogu z reki Jego Milosierdzie i sami skazujemy sie na odlaczenie od Milosci. Ufaj, ufaj, ufaj i powstawaj, i nie ustawaj w modlitwie.



Ja niestety upadam na duchu coraz bardziej... :-( Straciłam już chyba całą możliwą nadzieję i chyba coraz oddalam się od Boga, ale może się opamiętam w końcu i zmienie tor rozumowania, ale nie wiem czy mi sie to uda :-( Nie mam już siły powstawać!!


Wt sty 10, 2006 21:40
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn gru 05, 2005 14:02
Posty: 93
Post 
stokrotka napisał(a):
Gdy zgrzeszyłam to byłam zła na siebie, bo nie byłam idealna, taka jak chciałam siebie widzieć, taka "święta z aureolką" i zamiast skupiać się na Jezusie, Jego miłosierdziu i przebaczeniu to skupiałam sie na sobie samej i na grzechu.

Ty zawsze będziesz grzeszyć !!Zrozumienie tego i zaakceptowanie jest kluczem do rozwiązania twojego problemu.


Hmm. Powiem Ci stokrotko, że jest sporo racji w tym co napisałaś. Chyba za bardzo chciałam być idealna :-( i nie skupiam sie na Jezusie tylko na sobie. To prawda, że rozwiązanie po części mojego problemu opiera się na tym, żeby zrozumieć to, że zawsze będę grzeszyć i postarać się to zaakceptować, a czy mi się to uda to czas pokaże.


Wt sty 10, 2006 21:48
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr gru 07, 2005 20:01
Posty: 27
Post 
Wiem, że jest w tym sporo racji - bo sama to przeszłam. I wiem też, że gdy usłyszałam to od mojego spowiednika to na początku przyszedł bunt (odnośnie tego bycia "świętym z aureolką") wydawało mi się, że ksiądz nie ma racji, a było tak dlatego, że to zwyczajnie nie pasowało do tego mojego wymyślonego ideału. Potem zrozumiałam, że to prawda, że szukam Jezusa aby zaspokoic mój egoizm. I kiedy to już zaakceptowałam to ... wcale się tak wszystko nie zmieniło od razu. Było kilka takich miesięcy gdy zwyczajnie płakałam przez całą Eucharystię, że nie jestem godna w niej uczestniczyć. Ale wiesz... Bóg zna odpowiedni czas i On to pomału w Tobie przemieni - ON to przemieni, nie ty sama, bo ty jesteś słaba i sama bez Niego nic nie możesz. Ja ciągle popełniam mnóstwo błędów, czasem to takie głupoty, az się sama potem dziwię, że znowu to samo, a już miało byc tak pięknie. Ale teraz myślę o tym, że Jezus przebaczył mi zanim Go zdążyłam o to poprosić. I naprawdę jest mi czasem bardzo ciężko po raz kolejny iść do spowiedzi, bo muszę zmierzyc się ze swoim lękiem, wstydem, żalem, czasem złością ale idę, bo ... kocham. Wciąż ta miłość jest za bardzo egoistyczna ale jest.

Będę pamiętać w modlitwie.

_________________
Mam tylko jedną prośbę - daj mi Boże taką wiarę, abym umiała dziś podziękować Ci za to, co wydarzy sie jutro!


Wt sty 10, 2006 22:03
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn gru 05, 2005 14:02
Posty: 93
Post 
stokrotka napisał(a):
Bóg zna odpowiedni czas i On to pomału w Tobie przemieni - ON to przemieni, nie ty sama, bo ty jesteś słaba i sama bez Niego nic nie możesz. Ja ciągle popełniam mnóstwo błędów, czasem to takie głupoty, az się sama potem dziwię, że znowu to samo, a już miało byc tak pięknie. Ale teraz myślę o tym, że Jezus przebaczył mi zanim Go zdążyłam o to poprosić. I naprawdę jest mi czasem bardzo ciężko po raz kolejny iść do spowiedzi, bo muszę zmierzyc się ze swoim lękiem, wstydem, żalem, czasem złością ale idę, bo ... kocham. Wciąż ta miłość jest za bardzo egoistyczna ale jest.



Właśnie - to nasze planowanie, że musi być pięknie i już... Po każdym upadku powinno się wstawać i iść dalej, ale ja jak na razie nie mam w ogóle siły, żeby iść dalej, Wiem, że w takich sytuacjach pomaga stały spowiednik (mam też swojego stałego spowiednika), wiem, że mogę liczyć na jego radę i pomoc, ale jak na razie nie potrafię powstać. Może któregoś pięknego dnia powstanę dzięki Bożej pomocy, i zmierzę się ze wstydem, żelem i pójdę w końcu do spowiedzi. Ale na razie się na to nie zanosi :-( Wczoraj jak sobie nad eszystkim rozmyślałam to uświadomiłam sobie pewna przykrą sprawę, że mam przez oststnie kilka miesięcy nieważne spowiedzi, dlatego, że jak wcześniej miałam podobne zniechęcenie do sakramentu to spowiednik się mnie zapytał czy myślałam czym to jest spowodowane, a ja powiedziałam, że nie. I wczoraj właśnie sobie uświadomiłam, że złamałam 4 warunek dobrej spowiedzi :( a powód zniechęcenia był, ale wstydziłam się o ty powiedzieć i to mnie dobiło na maksa jak sobie to uświadomiłam, czyli mam ileś spowiedzi nieważnych :beksa:


Wt sty 10, 2006 22:18
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz gru 08, 2005 17:54
Posty: 69
Post 
anek, poczytaj sobie "Dzieje duszy" św Tereski od Dzieciątka Jezus. Ona też miała "skrupuły" w związku ze spowiedzią. Dokładnie tak jak Ty. A przecież została świętą! Więc jesteś na dobrej drodze.


Wt sty 10, 2006 22:36
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn gru 05, 2005 14:02
Posty: 93
Post 
Boże jaka ja jestem głupia... :cry: Jak ja wszystko potrafie pięknie i skutecznie zniszczyć, zaprzepaścić. Czy kiedyś do mojego łba coś dotrze?? Mam nadzieję, że tak. Jak zwykle komplikuje sobie życie! Eh :(


Wt sty 10, 2006 22:37
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn gru 05, 2005 14:02
Posty: 93
Post 
Dorka napisał(a):
Ona też miała "skrupuły" w związku ze spowiedzią. Dokładnie tak jak Ty.


To nie są Dorka skrupuły. Trzeba nazywać rzeczy po imieni, skłamałam na spowiedzi, a zatem uczyniłam ją po prostu nieważną :cry: Boże jak ja jestem głupi, żebym tak mogła czas cofnąć :(


Wt sty 10, 2006 22:42
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 39 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL