Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest N kwi 28, 2024 12:06



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 14 ] 
 Pokuta... 
Autor Wiadomość
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So maja 29, 2004 12:36
Posty: 427
Post Pokuta...
Ostatnio na religii rozpędała sie swoista "wojna" po tym jak ksiądz stwierdził że za poddanie sie aborcji mozna otrzymać (przykładowo) pokutę, wpłacenia pieniędzy na jakiś dom dziecka. Niektórzy stwierdzili że jest to na miarę średniowiecza kiedy kupowano sobie odpusty.Co wy o tym myślicie?? A poza trytm niektórzy zarzucają księżą że dają im te same pokuty. Czy przypadkiem pokuty nie powinny być jedną z dróg rozwoju duchowego??
Czekam na wasze zdanie w tej sprawie.

_________________
Wiara jest to pewność bez dowodu.
Obrazek


Cz paź 07, 2004 16:41
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr maja 14, 2003 15:37
Posty: 883
Post 
Poddanie sie aborcji jest dośc "specyficznym" grzechem. Z tego co wiem za przerwanie ciązy kobiecie "grozi" nawet ekskomunika. (http://www.salwatorianie.pl/spowiedz/niemoze.htm)
Może i odrobinę racji mieli Twoi koledzi porównując to do średniowiecza. Pewnym jest, ze kiedy ktoś jest ubogi, to ksiądz takiej pokuty nie "walnie"... Mnie się to w tej chwili bardziej kojarzy nie z pokuta a zadośćuczynieniem bliźniemu - tyle, ze niebezpośrednio. :?
Może się mylę, nie wiem...
Cytuj:
Czy przypadkiem pokuty nie powinny być jedną z dróg rozwoju duchowego??
To chyba jest kwestia osobista, jak ktoś to traktuje. Mamy np teraz miesiąc październik... uniwersalną pokutą w tym miesiącu jest albo dyszka na różańcu... albo... kiedy ksiądz ma wene... rozwazenie 1 talejmnicy.
I tak to już jest...

Wydaje mi się, że księża też zbytnio nie mogą "wymyślac" pokut, bo to jakby niepatrzeć trochę by odstraszało penitentów... którzy i tak, (z własnego doświadczenia) nie przepadają za tym sakramentem.

_________________
Obrazek
d(~_~)b Psałterz wrześniowy
www.polskastacja.pl


Cz paź 07, 2004 19:56
Zobacz profil WWW
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt maja 16, 2003 21:19
Posty: 5389
Post 
Sorry ale pokuta nie moze wiazac sie z nakladami finansowymi. Tia nie podam dokumentow bo sie nie znam ale nie mozna w ramach pokuty czegos tak kupic komus czy cos w tym stylu. Pzdr :)

_________________
Nie nam, Panie, nie nam, lecz Twemu imieniu daj chwałę za łaskę i wierność Twoją...

Użytkownik rzadko obecny na forum.


Cz paź 07, 2004 21:26
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N cze 22, 2003 8:58
Posty: 3890
Post 
a jałmużna? przecież to własnie datek pieniężny.... czemu ksiądz za pokutę może zadać post, modlitwę, a nie może jałmużny?


Pt paź 08, 2004 6:50
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz sie 21, 2008 19:19
Posty: 12722
Post 
Cytuj:
Mnie się to w tej chwili bardziej kojarzy nie z pokuta a zadośćuczynieniem bliźniemu - tyle, ze niebezpośrednio.


Bezpośrednio trudno... Ale pokuta jest przecież zadośćuczynieniem właśnie. A jeśli ktoś kogoś okradł - to co? Ma mu to zwrócić bez-finansowo? Bo finansowo nie można? A jeśli nie może oddać tej samej osobie - bo nie wie komu, bo okradł kogoś na ulicy, w pociągu, w autobusie?

Trudno podać "cenę" za życie dziecka, bo to nie cena - ale chyba nie trzeba? Wystarczy powiedzieć "istotną kwotę"? Dla kogoś? Nie grosze wrzucane żebrakom z tego, co zbywa - ale w końcu nie w ilości rzecz, a w szczerości intencji... I nie w pieniądzach, tylko w tym, by pomóc dzieciom, którym pomocy najbardziej potrzeba - jako zadośćuczynienie dziecku...

_________________
Aby we wszystkim był Bóg uwielbiony


Pt paź 08, 2004 7:11
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr maja 14, 2003 15:37
Posty: 883
Post 
jotkuś - ciężko mi sie wypowiedzieć, bo ani dziecka nie zabiłam, ani nie kradłam...
Jedyne co wiem, to to, że życie jest bezcenne.
Tak w ogóle...
Mógłby się jakis "księdzowaty" właczyć do rozmowy i napisać jak to z tymi pokutami wyglada od tej drugiej strony kratki.

_________________
Obrazek
d(~_~)b Psałterz wrześniowy
www.polskastacja.pl


Pt paź 08, 2004 12:26
Zobacz profil WWW
Post 
chmurka_ napisał(a):
Czy przypadkiem pokuty nie powinny być jedną z dróg rozwoju duchowego?


Moim zadaniem powinny. Ale żeby tak się stało, musimy trochę pomóc spowiednikowi.
Jakąkolwiek pokutę ksiądz by nie zadał, i tak będzie źle.
Zada za mało- przecież nagrzeszyłem więcej....
Zada więcej- aż tyle nie nagrzeszyłem, po co to ?
Zada to samo, co zwykle- ciągle to samo, wcale mnie nie słucha...
Zada coś trudniejszego- aż tyle nie nagrzeszyłem, to niewykonalne...
Każda okazja jest dobra, żeby spowiednika ocenić. Zapominamy, że w sakramencie pokuty sami mamy być swoimi oskarżycielami :)
Ksiądz ma obowiązek nałożyć pokutę odpowiednią do popełnionych przez nas grzechów. Słowo " odpowiednią" nie oznacza sprawiedliwą- bo co nie powiemy, pokuta sakramentalna zawsze będzie nieproporcjonalnie niska w stosunku do naszej winy.
Ksiądz stara się, aby nałożona na nas pokuta prowadziła nas do Boga, a nie oddalała od Niego . Jednak jest to możliwe tylko, kiedy pozwolimy mu się bliżej poznać.... a jak ma to zrobić, skoro prawie każde pytanie jest traktowane jako bezprawna igengerencja w nasze sprawy osobiste ... i ciekawość księdza? ( nie mówię, że przez wszystkich, ale z pewnością należą tutaj penitenci niezadowoleni z otrzymanej pokuty)

Pozwolę sobie zadać wszystkim czytającym ten tekst dwa pytania:
1. Kto z was jest gotów przyjąć i wykonać każdą pokutę nałożoną przez księdza?
2. Kto miał przynajmniej raz w życiu tyle odwagi, aby samemu zasugerować ( szczerze!) spowiednikowi, co dla niego jest trudne i byłoby cięższą pokutą?

Od pokuty nie można uciekać . Lepiej pokutować na życia, niż po śmierci :)

Zdarza się, że ksiądz nie zada żadnej pokuty. Dlaczego?
1. Mógł zapomnieć.
2. Doszedł do wniosku, że sama spowiedź była dla penitenta wystarczającą pokutą.
3. Nie chce kogoś zniechęcać do sakramentu i bierze czyjąś pokutę na siebie.

Rozważacie grzech aborcji. Z pewnością jest to bardzo ciężki grzech... który Bóg nam wybaczy, ale którego kobieta często nie potrafi wybaczyć sama sobie. I życie ze świadomością popełnienia tego grzechu jest dla niej najgorszą pokutą.

Dawniej istniały księgi pokutne- coś w stylu katalogu grzechów. Za określony grzech- określona kara. Jestem przeciwnikiem takiego rachunkowego podejścia do spowiedzi. Bóg nie jest aptekarzem :)
Zresztą, jak zważyć i odpowiednio wycenić okoliczności?

Jałmużna za pokutę? - czemu nie? Jeśli ksiądz zadaje pokutę, upewnia się, czy ktoś może ją wykonać . Nie zada nikomu odmawiania brewiarza, jeśli ktoś go nie posiada. To samo dotyczy jałmużny . Może dodać- wg możliwości .. a wtedy.... musimy zatrudnić do pracy nasze sumienie .


N gru 05, 2004 19:50
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn gru 06, 2004 19:57
Posty: 578
Post 
Pokuta to jak waga decymalna: 1 gram grzechu wymaga tony cierpienia w czyśccu, natomiast 1 tonę grzechu można tu odpokutować dobrowolnie niewielkim kosztem. :)

_________________
Bez wiary nie można podobać sie Bogu. Wierzę tylko w prady objawione.


N gru 12, 2004 21:43
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz paź 02, 2003 20:44
Posty: 3436
Post 
Gdyby czlowiek byl w stanie odpokutowac i zadoscuczynic za swoje grzechy, to Wcielenie, Meka, Smierc i Zmartwychwstanie nie bylyby konieczne. Te nasze pokuty, chociazby najciezsze, sa niczym wobec tego, za jaka cene zostalismy "nabyci Bogu", sa po prostu symboliczne, czyz wiec jest sens sprzeczac sie o to, co i za jaki grzech? To nie Bogu jest potrzebna nasza pokuta tylko nam samym.

_________________
Oto wyryłem cię na obu dłoniach.
***
W swej wszechmocnej miłości BÓG ma zawsze przygotowane dla Ciebie wsparcie i pomoc na tyle, na ile tego potrzebujesz.


Wt gru 21, 2004 15:46
Zobacz profil
Post 
Jest takie powiedzenie, że " lepiej posłać kogoś do czyśćca z małą pokutą, niż do piekła z dużą ". :-D - Czyli lepiej zadać komuś jakiś prosty czyn pokutny i mieć pewność, że zostanie wykonany, niż wymyślać skomplikowane, trudne pokuty, które mogą rodzić zniechęcenie i zostać zaniedbane.
Pokuta sakramentalna jest istotnym elementem spowiedzi i jesteśmy zobowiązani do jej wykonania. Zdarza się jednak, że spowiednik nie zadaje żadnej pokuty. Czasami traktuje samą spowiedź jako wystarczającą pokutę, innym razem zna słabość penitenta, być może człowieka, który przystąpił do spowiedzi pierwszy raz po dłuższej przerwie i nie chce go zniechęcać "surowym" potraktowaniem. Często wówczas kapłan bierze pokutę na siebie.

Kilkakrotnie sama usłyszałam : pokuty Ci nie zadam ... za pierwszym razem zaprotestowałam.. jak tak może być ? Zgrzeszyłam, muszę za to odpowiedzieć ... i chcę. I refleksja- czy to nie moja duma przemawia? Czy wszystko musi być tak, jak ja chcę? A może przemawia przeze mnie chęć posiadania świadomośći, że wszystko zrobiłam, tak, jak powinnam...
Brak pokuty to dobra lekcja pokory. Pozwala w lepszym świetle ujrzeć swoją bezsilność i docenić łaskę Jezusa, obdarzającego swoim przebaczeniem całkiem bezinteresownie.
Teraz, słysząc , iż nie otrzymam pokuty, tylko się uśmiecham , przypominając sobie mój pierwszy bunt... Jednak musiałam dorosnąć, by przyjąć więcej :) i zgodzić sę na mniej .


N maja 15, 2005 19:45
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt kwi 15, 2005 15:36
Posty: 100
Post 
Mówicie o finansowej formie pokuty. Z tak zwanego "zasłyszenia" wiem, (po ludzku - powiedziała mi znajoma :) ), że ksiądz w ramach pokuty nakazał penitentce przekazanie znacznej sumy na potrzebujących. Nie uściślił, jaka to ma być suma, ale powiedział że "ma zaboleć w kieszeni". Sama nigdy nie spotkałam sie z taką formą... Ale jeśli chodzi o "adekwatność" pokuty do popełnionych grzechów - to wydaje mi się, że wyznaczenie takowej jest raczej niemożliwe. Bo przecież tego nie da się zważyć, zmierzyć, wyliczyć średniej itp. Jednak chyba w podświadomości człowieka jest coś takiego, że chciałby te pokutę dostać dość dotkliwą, żeby miec poczucie, że dużo go kosztowało wynagrodzenie Bogu za własne grzechy. Kiedy po długiej przerwie poszłam do spowiedzi i niestety dużo mi się wszystkiego "nazbierało", sądziłam, że pokutę dostanę "konkretną". I jakie było moje zdziwienie, gdy ksiądz powiedział tylko " W ramach pokuty, podziękuj Panu Bogu za to, że zawsze ma dla nas czas". Szczerze mówiąc, "szczęka mi opadła". No fakt, że ta spowiedź - w formie rozmowy poza konfesjonałem - trwała prawie godzinę i może spowiednik uznał już sam ten fakt za wystarczającą pokutę...


Śr maja 18, 2005 15:23
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N cze 22, 2003 8:58
Posty: 3890
Post 
Trzy kroki ku czynnej miłości

Dla Jezusa jałmużna była, obok modlitwy i postu, jednym z trzech głównych filarów życia duchowego (por. Mt 6). Fakt, że wspomniał o nich jednym tchem, stanowi dla nas napomnienie, by życie duchowe traktować jako spójną całość, w której nie można oddzielać od siebie różnych elementów, widząc w nich jedynie jednostkowe praktyki religijne. Wprost przeciwnie, trzeba je uznać za fundament szeroko pojętej filozofii życia chrześcijanina.

Modlitwa

Wprawdzie Jezus wymieniał wspomniane trzy rzeczywistości w wyżej przytoczonym porządku, jednak chrześcijanin, który dopiero wchodzi na drogę duchowego rozwoju, powinien tę kolejność zmienić.

Pierwszym krokiem w życiu duchowym jest modlitwa. Z jednej strony stanowi ona sposób pogłębiania osobistej zażyłości z Bogiem, z drugiej zaś prowadzi do otwarcia człowieka na plan, jaki Bóg ma wobec niego. Nieprzypadkowo Jezus uczy swoich uczniów w modlitwie „Ojcze nasz” słów: niech Twoja wola spełnia się na ziemi, tak jak i w niebie (Mt 6, 10 b). Bez osobistej zgody na wolę Bożą cały sens modlitwy, jak i innych praktyk religijnych, zostaje wypaczony. Otwarcie się na pełnienie woli Bożej jest podstawowym warunkiem życia chrześcijańskiego, bez którego trudno w ogóle mówić o miłości do Pana Boga. Gdzie zaś nie ma miłości, wszelkie praktyki religijne tracą znaczenie, zgodnie ze słowami świętego Pawła: I gdybym rozdał na jałmużnę całą majętność moją, a ciało wystawił na spalenie, lecz miłości bym nie miał, nic bym nie zyskał (1 Kor 13, 3). A zatem miłość jest pierwsza, modlitwa zaś powinna ją w nas kształtować, tak w relacji do Boga, jak i do drugiego człowieka.

Post

Drugi filar życia duchowego stanowi post. Powinniśmy zrozumieć tę praktykę jako wyraz całościowej postawy ascetycznej. Asceza zwykle kojarzy się w sposób negatywny – jako radykalne umartwienie i rezygnacja z zaspokajania naszych potrzeb. Jednak w ascezie ważniejszy jest aspekt pozytywny. Słowo „wyrzeczenie” należałoby rozumieć przede wszystkim jako wypowiedzenie tego, co jest najbliższe naszemu powołaniu i naszej duchowej tożsamości. Nie sposób dobrze wypowiedzieć siebie bez umartwienia pożądliwości, miłości własnej czy też chorych ambicji. W takim znaczeniu post i asceza byłyby zaangażowaniem zmierzającym do okiełznania tego, co zakłóca i deformuje naszą duchową tożsamość. Takie rozumienie postu wymaga jednak dogłębnej znajomości samego siebie, nierzadko uzyskanej w oparciu o pomoc kierownika duchowego czy też stałego spowiednika. Bez głębokiej samoświadomości wiele z naszych wysiłków ascetycznych może być chybionych. Cóż z tego, że ktoś zachowywałby post od pewnych pokarmów, gdyby jednocześnie godził się na uzależnienie od czegoś innego? Często zdarza się wielu pobożnym osobom (zwłaszcza na początku ich duchowej drogi), że w swoich ascetycznych zapędach przecedzają komara, a połykają wielbłąda (por. Mt 23, 23).

Podobne kłopoty nie ominęły nawet wielu przyszłych świętych. Na przykład Ignacy Loyola tuż po swoim nawróceniu dużo pościł, co doprowadziło go do choroby żołądka, która doskwierała mu później przez całe życie. Jego radykalne umartwienia trwały dopóty, dopóki nie doświadczył pierwszych łask mistycznych. Dzięki nim zrozumiał, że w oczach Bożych lepsza jest wieloletnia służba, niż szybkie i krańcowe wyniszczenie siebie. Odtąd wrócił do lepszego odżywiania.

Jałmużna

I tu dochodzimy do trzeciego ważnego elementu życia duchowego – jałmużny. Tylko w wąskim znaczeniu stanowi ona datek przekazany osobie potrzebującej. W szerokim sensie chodzi o całościową postawę czynnej miłości chrześcijanina wobec innych ludzi. Wiąże się to bardzo ściśle z odkryciem własnych talentów i służeniem nimi osobom potrzebującym. Takie rozumienie jałmużny najpełniej ukazał Jezus: sam przecież tylko w niewielkim stopniu mógł materialnie pomagać innym (ponieważ był biedny). Fundamentem jego aktywności była modlitwa, dzięki której rozeznawał jak i komu pomagać. Również podejmowane przez Niego posty i umartwienia miały ścisły związek z Jego misją. Ważniejsze było dla Niego spożywanie posiłków z grzesznikami (za co zresztą był krytykowany), niż posty z tymi, którzy we własnych oczach uchodzili za pobożnych i sprawiedliwych. Całe życie Jezusa zmierzało do największej jałmużny, jaką była całkowita ofiara z samego siebie na krzyżu. Jako człowiek musiał stopniowo dorastać do tego kulminacyjnego momentu. Jednym z ważniejszych etapów w tym procesie był czterdziestodniowy post na pustyni.

Trzy pokusy Jezusa

W ewangelicznym opisie świętego Mateusza znajdujemy wzmiankę, że po chrzcie Jezusa Duch Święty wyprowadził Go na pustynię, aby był kuszony przez diabła (Mt 4, 1). Tam miał dokonać się sprawdzian przed podjęciem przez niego publicznej działalności. Próba ta dotyczyła właśnie trzech filarów życia duchowego: modlitwy, postu i jałmużny. Tylko po zdaniu tego egzaminu misja, jaką podjął Jezus, mogła zakończyć się pełnym powodzeniem.

W pierwszym kuszeniu szatan, widząc głodnego Jezusa, proponuje: Jeśli jesteś Synem Bożym, powiedz żeby te kamienie stały się chlebem (Mt 4, 3). Odpowiedź Jezusa jest jednoznaczna: Nie samym chlebem żyje człowiek, lecz każdym słowem, które pochodzi z ust Bożych. Słuchanie słowa Bożego i życie nim stanowi fundament prawdziwej modlitwy. Nawet głód, którym chciał się przebiegle posłużyć szatan, nie mógł zmusić Jezusa do działania niezgodnego z wolą Bożą. W innym miejscu Jezus powie: Moim pokarmem jest wypełnić wolę Tego, który Mnie posłał, i wykonać Jego dzieło (J 4, 34), a zatem w jego życiu pragnienie pełnienia woli Ojca (nieustannie weryfikowane na modlitwie) stało na pierwszym miejscu.

Kolejne kuszenie, przez świętego Łukasza wymienione jako drugie, dotyczyło postu. Szatan pokazał Jezusowi w jednej chwili wszystkie królestwa świata i rzekł: Tobie dam potęgę i wspaniałość tego wszystkiego, bo mnie są poddane i mogę je odstąpić, komu chcę. Jeśli więc upadniesz i oddasz mi pokłon, wszystko będzie Twoje (Łk 4, 7). Wyobraźmy sobie, jak wielka była to pokusa. Jezus miałby do swojej dyspozycji wojsko, tysięczną służbę, ogromne środki materialne, dzięki którym mógłby sprawić, że wszędzie byłby znany i każdy mógłby usłyszeć jego naukę. Czy jednak po oddaniu pokłonu szatanowi byłby jeszcze dla kogokolwiek wiarygodnym Synem Bożym? Czy jako władca tego świata i bogacz mógłby zgromadzić wokół siebie zamiast sprzedajnych najemników – oddanych uczniów? I jeszcze: czy miałby wtedy możliwość zbliżenia się do najuboższych i najbardziej opuszczonych? Jezus podejmuje post – rezygnuje z bogactwa i władzy, bo wie, że ich posiadanie przeszkodziłoby jego misji.

Wreszcie trzecia pokusa: szatan stawia Jezusa na narożniku świątyni jerozolimskiej i proponuje: Jeśli jesteś Synem Bożym, rzuć się stąd w dół! Jest bowiem napisane: „Aniołom swoim rozkażę o Tobie, żeby Cię strzegli, i na rękach nosić Cię będą, byś przypadkiem nie uraził swej nogi o kamień”. Spektakularny cud mógłby przysporzyć Jezusowi wielu zwolenników. Jego misja byłby wypełniona, tyle że bez ofiary z siebie, bez trudu, bez długotrwałej pracy. Trzecia pokusa uderza w samą istotę jałmużny, którą jest ofiarna miłość. Trud, zaangażowanie, praca są ceną za tę miłość i one tę miłość weryfikują.

To tutaj objawia się pełnia życia duchowego i tu następuje ostateczny jego rozkwit. Wszystko inne stanowi tylko drogę i pomoc w osiągnięciu tego celu. Jezus i w tym przypadku nie daje się zwieść kusicielowi. Woli codzienną służbę, niż cud, który miałby go wyręczyć. I nawet jeśli później uczyni wiele znaków, to zawsze, gdy tylko ich świadkowie zechcą obwołać Go królem, usuwa się w cień. A gdy Piotr kusi Go możliwością uniknięcia ofiary, odpowiada: Zejdź Mi z oczu, szatanie! (Mt 16, 23).

Modlitwa, post, jałmużna to rzeczywistości wpisane w życie duchowe każdego chrześcijanina. Dobrze by było, abyśmy i my potrafili odkrywać kuszenia, które nas dotykają, i wzorem Jezusa umieli dać im odpór.

Cezary Sękalski

za: http://www.mateusz.pl/mt/cs/trzykroki.htm

_________________
Staraj się o pokój serca, nie przejmując się niczym na świecie, wiedząc, że to wszystko przemija.[św. Jan od Krzyża]


N maja 29, 2005 9:11
Zobacz profil

Dołączył(a): Pt lis 12, 2004 21:57
Posty: 2184
Post 
Mysle ze temu ksiedzu nie chodzilo o same pieniadze, jak tu juz bylo wiele razy powiedziane, wzrost duchowy idzie tez przez kieszen. Nie dlatego ze placimy za jakis grzech i mozna zaczynac od poczatku. Tylko niestety jestemy przywiazani do pieniadza, i jesli nie pozbedziemy sie pieniedzy, jakbysmy nie zdawali sobie swiadomosci, ze zla uczynionego.

Poza tym w tym przypadku, to danie na dom dziecka, raczej mialo pomoc zobaczyc ze dzieci to istoty ludzkie, albo pokazac ze nie trzeba zabijac tylko oddac pod opieke komus innemu, moze to wszytko naraz. Grzech to objawa egoizmu, wiec uderzenie egoizmu gdzie najbardziej to mozna odczuc jest walka z samym grzechem.
Znajomy ksiadz mi mowil ze gdy ktos przychodzil z grzechem pojscia do prostytutki, nakladal pokute by dac dwa razy tyle ubogim.


Wt maja 31, 2005 21:17
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz kwi 14, 2005 6:32
Posty: 72
Post 
wiking napisał(a):
Tylko niestety jestemy przywiazani do pieniadza, i jesli nie pozbedziemy sie pieniedzy, jakbysmy nie zdawali sobie swiadomosci, ze zla uczynionego.


Masz rację.
Strasznie jesteśmy
(walcze z tym w sobie) przywiązani do pieniędzy.
Jak musimy zapłacić karę, mandat czy coś podobnego, dopiero wtedy dotkliwie odczuwamy stratę.

_________________
„Nie daj się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężaj”


Wt lip 19, 2005 7:23
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 14 ] 

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL