Autor |
Wiadomość |
nidorino5
Dołączył(a): N lis 09, 2008 9:46 Posty: 2
|
 czegoś nierozumiem...
Witam,
Mam kilka pytań, prosze powiedzcie mi, dlaczego księża tak bardzo naciskają na ślub kościelny?? Czy to,że ktoś jest bez ślubu lub po slubie cywilnym ( niema przeciwskazań do ślubu kościelnego) od razu oznacza że jest niewierzący?? czy gdzieś w P.Ś. luw Bibli jest napisane, że ślub kościelny ( podkreślam ) jest obowiązkowy?? o ja tu czegoś chyba nierozumiem. Bardzo proszę o jakieś info.
Z góry serdecznie dziekuję
|
N lis 09, 2008 10:53 |
|
|
|
 |
kastor
Dołączył(a): Cz sty 31, 2008 22:30 Posty: 1191
|
Oj dziwne to czasy kiedy kochający się ludzie, deklarujący więź z Bogiem migają się jakby ukryć przed nim swoją miłość  . Jeśli ktoś pojmuje ślub jako zbędny wydatek po którym trzeba jeszcze zorganizować wesele to rzeczywiście naciski księży moga się wydawać niezrozumiałe. Tyle, że jeśli ktoś pojmuje w ten sposób sakramenty, mówiąc przy tym, że nie ma się co spieszyć, że lepiej poczekać na lepszą sytuację finansową to w moim przekonaniu nie można o nim powiedzieć wierzący.
Pamiętam taką sytuację z przed kilku lat kiedy jeszcze spowiedź była mi bardzo obca. Owszem chodziłem dobrowolnie co tydzień do kościoła, w grudniu codziennie na roraty, w piątki na 'Drogę krzyżową', przed świętami na rekolekcje, wieczorem nawet zajrzałem do Ewangelii, a na koniec odmówiłem sobie jakieś 'Ojcze nasz' i uważałem siebie za naprawdę wierzącego. Jedynym problemem było to, że mając grzech ciężki nie chodziłem do spowiedzi. Pewnego razu na religii (chodziłem jako nieliczny z klasy) ksiądz powiedział, że życie bez spowiedzi jest trochę jak kontakt z Bogiem przez szybę. No ta ja sobie myślę; nie palę, nie piję, pomagam kolegom w lekcjach, zachowanie mam zawsze 'bardzo dobre', do kościoła chodzę, a tu mi jakiś ksiądz próbuje wmówić, że moja wiara jest niewiele warta. Owszem wierzyłem, że Bóg stworzył świat, wierzyłem, że jest coś takiego jak Niebo i że chcę tam trafić. Teraz rozumiem, że w wiara Boga nie może zamykać się w przekonaniu, że istnieje coś takiego jak Niebo, piekło i anioły. Wiara jest nieustanną relacją z Bogiem i jeśli ktoś posiadł tę umiejętność to nie jestem w stanie zrozumieć jak można żyć z Bogiem idąc do sklepu na zakupy, wracając autobusem ze szkoły, czy idąc z koleżanką do kina, a jednocześnie mówiąc Bogu; 'nie teraz Panie' przy podejmowaniu życiowych decyzji.
pozdrawiam i respect for all 
_________________ O Tobie mówi serce moje;
szukaj Jego oblicza...
Ostatnio edytowano N lis 09, 2008 17:18 przez kastor, łącznie edytowano 1 raz
|
N lis 09, 2008 11:34 |
|
 |
szumi
Moderator
Dołączył(a): Pt sty 04, 2008 22:22 Posty: 5619
|
Przede wszystkim, nie sądzę, by księża nalegali, na to by zawierać śluby kościelne. Ja myślę, że kapłan raczej nalega, by przyjąć sakrament małżeństwa! SAKRAMENT! Nie podpisać umowę. Ale przyjąć sakrament. A sakramenty są środkami zbawienia. Każdemu kapłanowi, który wie, że należy dążyć do zbawienia, zależy, by każdy w sobie właściwy sposób przyjął wszystkie możliwe środki prowadzące do zbawienia! Bo oni wierzą, że to da szczęście. Czy Ty wiedząc, że coś przyniesie korzyść Twojej koleżance nie polecił(a)byś, skorzystania z tego?
Ja też zachęcam, do przyjmowania środków zbawienia.
Zatem nie ślub kościelny, a sakrament małżeństwa, czyli rzeczywiste spotkanie z Jezusem Zbawicielem.
_________________ Η αληθεια ελευθερωσει υμας...
Veritas liberabit vos...
Prawda was wyzwoli...
(J 8, 32b)
|
N lis 09, 2008 11:42 |
|
|
|
 |
Johnny99
Dołączył(a): Cz wrz 25, 2008 21:42 Posty: 16060
|
Cytuj: o ja tu czegoś chyba nierozumiem.
Ja też tu chyba czegoś nie rozumiem - jezeli ktoś jest wierzący, i zawarł ślub cywilny, to z jakiej racji miałby nie chcieć zawrzeć sakramentu małżeństwa ?
_________________ I rzekłem: «Ach, Panie Boże, przecież nie umiem mówić, bo jestem młodzieńcem!» Pan zaś odpowiedział mi: «Nie mów: "Jestem młodzieńcem", gdyż pójdziesz, do kogokolwiek cię poślę, i będziesz mówił, cokolwiek tobie polecę. (Jr 1, 6-8)
|
N lis 09, 2008 12:04 |
|
 |
Annnika
Dołączył(a): Śr lis 22, 2006 15:18 Posty: 318
|
No faktycznie, jakie to dziwne ze strony księży, że nie chcą, żeby ich owieczki żyły w grzechu ciężkim...
Jak to nie ma o tym w Biblii  A "nie cudzołóż" 
|
N lis 09, 2008 17:14 |
|
|
|
 |
Piotr1
Dołączył(a): Cz paź 26, 2006 11:06 Posty: 1316
|
szumi napisał(a): Przede wszystkim, nie sądzę, by księża nalegali, na to by zawierać śluby kościelne. Ja myślę, że kapłan raczej nalega, by przyjąć sakrament małżeństwa! SAKRAMENT! Nie podpisać umowę. Ale przyjąć sakrament.
Akez szumi, nie wprowadzaj w bład. Nie ma sakramentu bez umowy małzeńskiej. To własnie kontrakt małzeński jest sakramentem (w nauczaniu Krk, rzecz jasna), a nie nic innego.
kan. 1055 § 2 CIC
między ochrzczonymi nie może istnieć ważna umowa małżeńska (matrimonialis contractus) , która tym samym nie byłaby sakramentem.
kan 1057 § 1
Małżeństwo stwarza zgoda stron (partium consensus) między osobami prawnie do tego zdolnymi, wyrażona zgodnie z prawem
A prawo, które obowiązuje w Krk powszechnie od 19 kwietnia 1908 r. (a wiec nie od tak dawna) nakłada obowiązek zawierania kontraktu małzeńskiego wobec uprawnionej osoby, którą jest własny proboszcz, biskup lub osoba przez nich w odpowiedni sposób upoważniona. Kazdy akt prawny, aby był prawnie skuteczny, musi mieć odpowiednia formą, przewidzianą przez prawo. Prawo, staojac na strazy porządku w społeczności, stawia rózne warunki. Sa umowy które moga byc po prostu zawierane ustnie pomiedzy dwoma osobami, sa takie, które do wazności wymagaja formy pisemnej, sa takie które wymagają zawarcia wobec upowaznionego urzednika (np. umowa kupnoa nieruchomości musi zostac zawarta wobec notariusza, inaczej nie pociaga za sobą skutków prawnych, czyli jest niewazna, nie można domagac się realizacji przewidzianych oprzez nia postanowień. Podobnie prawo własne w społeczności która tworza członkowie Krk przewiduje że umowa małżeńska, aby była prawnie skuteczna, musi byc zawarta wobec upowaznionego przedstawiciela. Takim przedsatwicielem nie jest urzednik stanu cywilnego, chyba ze uzyskał by delegację od biskupa jednej ze stron. Dlatego wymóg zawierania umowy małżeńskiej w kosciele wobec proboszcza jest wymogiem nie sakramentu: tego, według doktryny Koscioła łacińskiego udzielają sobie wszak sami narzeczeni. Jest wymogiem skuteczności prawnej (wazności) kontraktu małżeńskiego, który jedynie może byc sakramentem i prawną podstawą przymierza, w którym meżczyna i kobieta w spoób wyłaczny, całkowity i dozgonny oddaja sie sobie nawzajem by stworzyc małżeństwo.
A druga sprawa: jezeli duchowny (czy ktokolwiek inny) naciska na zawarcie małżenstwa, w jakikolwiek sposób, nawet w dobrej intencji, to naraża taka umowę na niewazność. Konrakt małżeński musi byc zawarty w sposób całkowicie wolny, takze od nacisków moralnych. Znam przypadek orzeczenia przez Wasz sąd nieważności małżeństwa, poniewaz zostało zawarte dlatego, ze ksiądz nie chciał ochrzcic dziecka, nalagajac na zawarcie małżeństwa. Zaraz po chrzcie złozyli wniosek o stwierdzenie nieważności małżeństwa i je otrzymali.
|
N lis 09, 2008 18:03 |
|
 |
nidorino5
Dołączył(a): N lis 09, 2008 9:46 Posty: 2
|
jak dla mnie to wszystko to jest jakieś chore  !!!!! Przecież teraz jest PRAWO wyboru wszystkiego nawet tzw. sakramentu małżeństwa. Ja się zraziłam do kościoła bardzo dawno temu i raczej juz nic tego niezmieni. Niewiem czy jestem teraz wierząca czy już nie. Wychowywała mnie babcia i jak to takie osoby, to tylko kościół widziały i zapatrzone w księzy jak w obrazki święte. Co niedziela do kościoła, a to MB zielnej ( czy jak to tam), a to przed mszą na godzinki, a to ksiądz po kolędzie chodzi to od rana już sprzątanie, zero telewizji,a to Pasterka, a to jakieś litanie wieczorami...itd, miałam 18 lat jak się wyprowadziłam od babci i od tamtej pory w kościele niebyłam. I nic już tego niezmieni. Pozdrawiam
|
N lis 09, 2008 18:09 |
|
 |
szumi
Moderator
Dołączył(a): Pt sty 04, 2008 22:22 Posty: 5619
|
Moja myśl szła w innym kierunku. Wykazania czegoś więcej niż tylko owej umowy- rzeczywistości nadprzyrodzonej, w której następuje spotkanie człowieka z Bogiem.
Nie negowałem, konieczności podpisania umowy.
_________________ Η αληθεια ελευθερωσει υμας...
Veritas liberabit vos...
Prawda was wyzwoli...
(J 8, 32b)
|
N lis 09, 2008 18:09 |
|
 |
szumi
Moderator
Dołączył(a): Pt sty 04, 2008 22:22 Posty: 5619
|
Ale czy ktoś Ciebie zmusza do przyjęcia sakramentu małżeństwa? Ksiądz Cię zmusza? To, że zachęca, bo wie, że to będzie najlepsze, akurat dobrze o nim świadczy, nie tylko jako o księdzu, ale i jako o człowieku, który chce dla drugiego, tego co najlepsze!
Sam jest przekonany, że to najlepsze więc i Tobie chcę pomóc w osiągnięciu szczęścia. Ale przed ołtarz siłą Cię nie zaprowadzi. Nie martw się.
_________________ Η αληθεια ελευθερωσει υμας...
Veritas liberabit vos...
Prawda was wyzwoli...
(J 8, 32b)
|
N lis 09, 2008 18:13 |
|
 |
Piotr1
Dołączył(a): Cz paź 26, 2006 11:06 Posty: 1316
|
Annnika napisał(a): Jak to nie ma o tym w Biblii  A "nie cudzołóż" 
Jezeli żadnego innego waznego małżeństwa nie zawierali, a wiec nie sa "cudzą żoną" ani "cudzym meżem", to gdzie tu mowa o "cudzołóstwie?"
|
N lis 09, 2008 18:17 |
|
 |
Piotr1
Dołączył(a): Cz paź 26, 2006 11:06 Posty: 1316
|
nidorino5,
a jaki ty masz problem? Co jest chore? Przecież możesz zawzec małżeństwo, które będzie wazne wobec spłeczności cywilnej w USC. Jeżeli checesz zawrzec małżeństwo, które bedzie wazne wobec społecznosci Koscoła katolickiego, to musisz je zawrzec zgodnie z prawem, które w tej spoleczności obowiazuja. Przecież jak nie chcesz to możesz je zawrzec w USC, wobec państwa bedzie to ważna umowa.
Jezeli zaś zgodnie z prawem wystapisz z Kościoła katolickiego, i także druga strona nie bedzie nalezała do kościola katolickiego, wówczas twoje małżeństwo zawarte w USC bedzie uwazane za ważne także wobec ścioła katolickiego. Jesli druga strona bedzie ochrzczona (w Kościele niekatolickim nie-wschodnim lub w Kosciele katolickim, jezeli zgodnie z prawem z niego wystapiła) to takie małżeństwo, zawarte w USC, bedzie również dla Krk sakramentem.
|
N lis 09, 2008 18:29 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Piotr1, ten termin jest "trochę" szerszy od rozumienia ściśle literalnego
Cytuj: „Słyszeliście, że powiedziano: Nie cudzołóż! A Ja wam powiadam: Każdy, kto pożądliwie patrzy na kobietę, już się w swoim sercu dopuścił z nią cudzołóstwa” (Mt 5, 27-28 )
Tutaj mamy przypadek, kiedy przed Bogiem w ogóle nie zawarli małżeństwa. I - skoro chcesz rozumieć tak dosłownie- nie są jednością. Nadal są dwoje, nie jedno - inaczej niż po zawarciu sakramentu małżeństwa. Wchodząc zatem do łóżka kobiety/mężczyzny, wchodzą do łóżka obcej osoby. (jakkolwiek dziwnie to brzmi  )
|
N lis 09, 2008 18:33 |
|
 |
szumi
Moderator
Dołączył(a): Pt sty 04, 2008 22:22 Posty: 5619
|
Piotr1 napisał(a): Jezeli zaś zgodnie z prawem wystapisz z Kościoła katolickiego, i także druga strona nie bedzie nalezała do kościola katolickiego, wówczas twoje małżeństwo zawarte w USC bedzie uwazane za ważne także wobec ścioła katolickiego. Jesli druga strona bedzie ochrzczona (w Kościele niekatolickim nie-wschodnim lub w Kosciele katolickim, jezeli zgodnie z prawem z niego wystapiła) to takie małżeństwo, zawarte w USC, bedzie również dla Krk sakramentem.
Piotrze, a czy Ty możesz mi wytłumaczyć ten tekst? Bo ja przy pełni wytężenia umysłu nie mogę tego zrozumieć!
Zawarte w USC przed urzędnikiem jest sakramentem?
Coś mnie zaskakujesz!
_________________ Η αληθεια ελευθερωσει υμας...
Veritas liberabit vos...
Prawda was wyzwoli...
(J 8, 32b)
|
N lis 09, 2008 18:36 |
|
 |
Piotr1
Dołączył(a): Cz paź 26, 2006 11:06 Posty: 1316
|
szumi napisał(a): Moja myśl szła w innym kierunku. Wykazania czegoś więcej niż tylko owej umowy- rzeczywistości nadprzyrodzonej, w której następuje spotkanie człowieka z Bogiem. Nie negowałem, konieczności podpisania umowy.
Szumi, masz bardzo ewangelikalne a mało katolickie podejscie do sakramentu  . Przecież to wlasnie ta umowa, a nie jakas "inna rzeczywistość", nadprzyrodzona jest sakramentem. Sakramenty sa to - jeżeli oczywiście pozotajemy w orbicie rzysmskokatolickiej sakramentologii - widzialne znaki. Sa one skuteczne ex opere operato, tzn łaska (a więc owa twoja "rzeczywistość nadprzyrodzona") jest udzielana na mocy samego wykonania czynnosci sakramentalnej, a więc w naszym przypadku zawarcia skutecznego prawnie kontraktu małżeńskiego.
Inną sprawa - w katolickiej sakramentologii - jest wzrost udzielanej łaski, a wiec działanie ex opere operantis. Wzrost ten nastepuje poprzez wspólpracę człowieka z łaską, które dokonuje się w wierze.
Żeby wrócić do poczatku tematu: nindrino5 zapytał/ła o żródła obowiązku zawierania małżeństwa "kościelnego' czyli wobec proboszcza lub biskupa. Zródłem takiego obowiazku - wbrew temu co napisałeś -nie jest sakramentalny charakter małżeństwa, a wiec fakt, ze poprzez zawarcie umowy przejawia sie w konketnej historii ludzi Boża wola łaski (twoja "rzeczywistośc nadprzyrodzona) - przez wieki nie było takiego obowiazku, a przezciez jak uznaje Krk małżeństwo jest sakramentem od czasów Chrystusa, a nie od 19 kwietnia 1908 r. Nie jest żródłem takiego obowiazku ani Biblia ani Tradycja. Jest nim - znów wbrew temu co napisałeś - prawo kościelne dotyczace warunków ważności kontaktu małżeńskiego osób ochrzczonych w Kosciele katolickim obrzadku łacinskiego, które aktem formalnym od niego sie nie odłaczyły, lub osób, które po chrzcie do niego zostały przyjete. I to sprostowanie mi chodziło, bo dalej o malżenstwie, o działaniu łaski itd można pisac wiele. Ale to inny, choc wazny temat.
Natomaist, jesli wolno mi wyrazić w tej kwestii swoja mysl, to wydaje mi sie, iż w tej sytuacji potrzeba nie tyle nalagania księdza na zawarcie małzeństwa, co raczej propozycja jakiejs formy, katechizcji, ponownego katechumenatu, zaangazowania w zycie i wiare wspólnoty koscielnej, i na tej podstawie może podjac decyzje o zawarciu małżenstwa. Małżeństwa nie można zawrzec na skutek nalegania księdza, lecz jedynie wskutek zgodnej woli obu stron wyrazonej zgodnie z prawem.
|
N lis 09, 2008 19:04 |
|
 |
szumi
Moderator
Dołączył(a): Pt sty 04, 2008 22:22 Posty: 5619
|
Kodeks Praw Podaje:
Cytuj: Kan. 1108 - § 1. Tylko te małżeństwa są ważne, które zostają zawarte wobec asystującego miejscowego ordynariusza albo proboszcza, albo wobec kapłana lub diakona delegowanego przez jednego z nich; a także wobec dwóch świadków, według zasad wyrażonych w następnych kanonach i z uwzględnieniem wyjątków, o których w kan. 144, 1112, § 1, 1116 i 1127, §§ 2-3.
Mam rozumieć, że uważasz, że ordynariuszem miejsca jest urzędnik USC?
No chyba, że piszesz o sytuacji asystencji nadzwyczajnej. Jednak tutaj takiej nie rozpatrujemy.
_________________ Η αληθεια ελευθερωσει υμας...
Veritas liberabit vos...
Prawda was wyzwoli...
(J 8, 32b)
|
N lis 09, 2008 19:14 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|