Byłem ministrantem, lektorem i trzy lata temu zostałem wywalony za to że, uwaga, miałem za długie włosy - tak mi wygodnie, tak się noszę już parę dobrych lat. Gdy zetnę włosy, pogadam z proboszczem - bo przecież trzeba jego zgodę, to jest szansa że może odmówić mi wypisania pozytywnej opinii? Co w takim przypadku? Da się wziąć opinię od katechety albo innego księdza i dołączyć ją do papierów? Nie będę miał przykrości za to że "obszedłem" zdanie proboszcza?

Czasem wymagają i opinię od proboszcza, i od katechety.

Ale od proboszcza to praktycznie zawsze.

Natomiast sprawa ma się tak, że ta opinia nie jest decydująca.
Jest też rozmowa wstępna, na której można wyjaśnić wszelkie wątpliwości.

A czy nie jest tak, że masz problemy z posłuszeństwem i wolisz ominąć polecenie zamiast je wypełnić?

Nie chodziło mi o ominięcie jakoś na lewo. Po prostu chodzi mi o tą opinię proboszcza - czy to jest bardzo ważne? On o mnie ma pewnie słabe zdanie, za to aktywnie udzielam się u Salezjanów, jeździmy do innych krajów na takie "misje". Tak na prawdę żyję z Bogiem ale on może tego nie widzieć, nie wiedzieć i właśnie może być problem z tym papierkiem. Co stałoby się gdyby napisał mi negatywne zaświadczenie bo to w sumie nieposłuszeństwo z mojej strony, ale jakby nie patrzeć było to błahe i bardzo dawno...

Sorki za double.
Zakładając że byłaby negatywna od proboszcza a on opiekuna Salezjańskiego Wolontariatu i katechety pozytywna, co wtedy?

O sprawy formalne można dowiedzieć się na uczelni. No i jest rozmowa rekrutacyjna. Ale to też tam. Nie tutaj.

Wiem że nie tutaj ale chodzi mi o samą opinię na temat tego wszystkiego. Czy są duże szanse na pozytywną opinię? Na dostanie się do Seminarium pomimo negatywnej ze strony proboszcza a od katechety pozytywnej?

A nie prościej zamiast gdybać iść do proboszcza i opisać swoją działalność u Salezjanów?
Co do rekrutacji: módl się o to aby rekrutowali ludzie dojrzali, widzących przede wszystkim człowieka, a nie papierek.

Wiesz co zrobiłabym? Przedstawiłabym sprawę księdzu zakonnemu i poprosiła o mediację. Jak chcesz chłopie pomagać ludziom, jeśli sam nie potrafisz rozwiązać prostej sprawy?

Przede wszystkim spokojnie...
Nie sądzę, by proboszcz był tak zaciekły, by stawał na drodze Twego powołania. Poza tym dla proboszcza to też sprawa nie bez znaczenia, gdyż parafia z powołaniami, jest marzeniem każdego proboszcza. Jego 'noty' u biskupa wzrosną.

Ciągle interesują mnie nowe opinie.

Witaj! Jeżeli chcesz iść do seminarium diecezjalnego, to musisz pamiętać, że za każdy okres wakacyjnej posługi w rodzinnej parafii, dostajesz od proboszcza opinię. Tak więc, czy chcesz czy nie - będzie on miał wpływ na twoją formację. Pozdrawiam Cię !

A po drugie- jak napisał Szumi - nie wydaje mi się, by z powodu tamtej sytuacji utrudniał Ci życie. Ja bym na Twoim miejscu zebrał się na odwagę, i jak wspomniano wyzej- udał się do proboszcza i porozmawiał z nim. Zobaczysz, będie o.k.