|
Strona 1 z 1
|
[ Posty: 5 ] |
|
Jak to jest z tą karą za grzechy i jej darowaniem.
| Autor |
Wiadomość |
|
milijon
Dołączył(a): Pn lut 22, 2010 20:28 Posty: 7
|
 Jak to jest z tą karą za grzechy i jej darowaniem.
Bóg mówi: "przebaczam grzechy, lecz nie pozostawiam ich bez kary". Bóg zawsze działa w dwójnasób: jego sprawiedliwość jest miłosierna, a miłosierdzie sprawiedliwe. Przebacza on największe winy jednym westchnieniem żalu, lecz najmniejszy występek nie pozostawia bez kary, dlatego nakazuje nie tylko poprawę życia lecz także pokutę: zadośćuczynienie za wyrządzone zło, oczyszczenie serca z upodobania do zła tj. wad (7 grzechów głównych) oraz zastąpienie ich cnotami przeciwstawnymi, wielkością równającymi się z wadami. Jeśli człowiek nie spełni tych wymagań to, zakładając że umarł w łasce, musi nadrobić to w czyśćcu, tyle że już nie jest to zasługujące (powiększające chwałę w niebie) a pokuta jest stokroć cięższa jako że spełniana z musu, nie dobrowolnie, w sprawiedliwości bez miłosierdzia (samym miłosierdziem jest czyściec a nie piekło). Jak to się ma teraz do nauki Kościoła, który podaje możliwości "automatycznego" zgładzenia kar. 1. Chrzest: gładzi wszelką winę i karę. Z tego powodu szczególnie dawniej wielu zwlekało ze chrztem do śmierci, by grzeszyć całe życie, a przy końcu ochrzcić się i pójść od razu do nieba. Czy to jest sprawiedliwe, że 2 ludzi jest wielkimi grzesznikami, ale 1 się "upiekło" bo się ochrzcił przy śmierci a 2 musi pójść na ciężką pokutę do czyśćca bo nie miał tego "szczęścia" i ochrzcili go np rodzice. 2. Odpust zupełny. To już w teorii zrozumiałe, ponieważ najważniejszym i nieodłącznym warunkiem jego uzyskania jest wyzbycie się przywiązania do grzechu nawet lekkiego. Brak tego przywiązania jest ideałem ponieważ oznacza bezgrzeszność, tzn ten stan duszy otwiera jej niebo od razu, a więc wychodzi na jedno i niepotrzebne są żadne odpusty. Jeśli oderwanie serca od grzechu jest częściowe - częściowy jest odpust. Logiczne. Problem w tym, że księża nie wymieniają tego warunku i wprowadzają wiernych w błąd, z resztą z nauki o odpustach były i są duże nadużycia i wynaturzenia tj. sprzedaż odpustów, i zabobonne podejście do wiary. (Po co mam się starać, wystarczy że odbębnię co jakiś czas praktyki odpustowe i będę zbawiony). Czy te odpusty nie czynią więcej szkody wiernym niż pożytku? 3. Odpust zupełny w niedzielę miłosierdzia bożego. Wystarczy spowiedź, komunia, i po problemie, droga wolna do nieba... Nie ograniczam tu miłosierdzia bożego, wszak to Jezus łotrowi powiedział "dziś będziesz ze mną w raju". Tyle że on konając na krzyżu na pewno płonął żalem doskonałym, wiarą, nadzieją i miłością do Jezusa, a więc był niczym męczennik, jak dusza oczyszczona, która z ognia czyśćcowego zaraz spotka się z Bogiem. A jak jest z nami, którzy przyjmujemy Jezusa w eucharystii i spodziewamy się tego, co On obiecał Faustynie? Dlaczego jest tak, że dawniej wielki grzesznik musiał surowo pokutować nieraz wiele lat zanim uzyskał przebaczenie win, a kolejne lata spędzał na właściwej pokucie za swoje winy, a dzisiaj, z wolnej stopy księża odpuszczają wszystko każdemu za każdym razem winy, a i kary przy okazji takiego święta, nic to nie kosztuje a zwalnia od pokuty na ziemi i daruje czyściec. Właściwa materia grzechu czyli obraza Boga, dług bożej sprawiedliwości, niewola grzechu i szatana, duchowa śmierć zostały zgładzone w Jezusie na krzyżu i teraz to misterium paschalne, przejście ze śmierci do życia uobecnia się w nas, gdy uczestniczymy w tej rzeczywistości przez sakramenty pokuty i eucharystię. Chociaż oścień śmierci zostaje wyciągnięty, pozostaje rana, a człowiek potrzebuje rekonwalescencji po ciężkiej chorobie grzechu. Będzie żył ale jest wciąż słaby. Również musi zadośćuczynić Jezusowi za zło które mu wyrządził w nim, sobie i 2 człowieku. Jak Jezus spłacił Bogu Ojcu nasz dług sprawiedliwości, którego my sami nie mogliśmy, tak teraz, będąc dłużnikami Tego który nas wykupił, mamy obowiązek Jemu jako człowiekowi spłacać dług miłości. To możemy uczynić, gdyż płacimy miłością którą nas ubogacił. Również obserwując siebie po odpuszczeniu grzechów widzimy ile w nas zła, egoizmu, niedoskonałości, wciąż czujemy się ułomni, słabi, ociemniali, jak więc w takim stanie możemy zjednoczyć się z Bogiem w niebie, skoro tu na ziemi jesteśmy sami dla siebie a Bóg jest tylko jakimś dodatkiem? Ufni w miłosierdzie że będziemy zbawieni wciąż nie wyobrażamy sobie spotkania Boga w twarzą w twarz takimi jacy jesteśmy. Dlatego czujemy potrzebę pokuty, zadośćuczynienia, żalu doskonałego, wyzbycia się starego człowieka i przyobleczenia w nowego. Obiektywną miarą tego, że po śmierci od razu pójdziemy do nieba jest to że już na ziemi "nie żyjemy my lecz żyje w nas Chrystus", ale tak jest tylko u nielicznych. Jak to wszystko może być zniesione, zastąpione przez praktyki które gładzą wszelką karę w nas? Wydaje mi się to magią. Czarami byłoby odpuszczanie win w sakramencie pokuty, gdyby wcześniej Jezus ich nie zgładził, i owoców zbawienia nie rozdzielał przez sakramenty w Kościele. Tak samo jest z karą, wierzę, że można ją zgładzić na ziemi, ale tak jak w przypadku winy w sposób organiczny tj. przez wypalenie żużlu namiętności w sercu przez oczyszczający ogień miłosierdzia, którym jest sam Duch, a nie przez jakieś "magiczne" doraźnie praktyki. W 1 przypadku, człowiek z demona przemienia się w anioła, więc słuszne jest to by zamieszkał w niebie, choć miał iść do piekła. W 2 przypadku nic się nie zmienia, człowiek ochrzczony, po odpuście czy komunii w święto MB i co? Dalej taki sam, może dalej żyć jak dawniej, i żyje, no ale jeśli się potępi to tylko za przyszłość bo przeszłość została "skasowana" chyba że znowu odbębni 2 i 3 rzecz (bo ochrzcić się ponownie nie może) i znowu rachunek czysty, i tak do śmierci, a po niej od razu do nieba. Tylko po co cała ta nauka w Piśmie, przykazania, przykład świętych itd, odnoszę wrażenie że Msza św, eucharystia która jest "źródłem i szczytem Kościoła" która jest samym "Bogiem z nami" dla wielu to tylko 1 z warunków uzyskania odpustu. Na koniec wyjaśnię: deklaruję posłuszeństwo Kościołowi i czystość w wierze, nie podważam też ani nie deprecjonuję wartości tych rzeczy które Kościół w swej opatrznościowej mądrości ustanowił dla uświęcenia jego wiernych. Szukam jedynie zrozumienia dla tych prawd wiary, w które wierzę, a które muszę poznać dostatecznie jasno, by moja wiara nie była ślepa lecz świadoma.
|
| Wt sty 01, 2013 15:37 |
|
|
|
 |
|
szuba
Dołączył(a): Cz maja 24, 2007 16:10 Posty: 530
|
 Re: Jak to jest z tą karą za grzechy i jej darowaniem.
3. Odpust zupełny w niedzielę miłosierdzia bożego. Wystarczy spowiedź, komunia, i po problemie, droga wolna do nieba... Dawno nie czytałam większej bzdury, wybacz Jeżeli spełnisz wszystkie warunki odpustu - wtedy faktycznie - jeśli umrzesz zaraz po uzyskaniu odpustu, pójdziesz do nieba. Natomiast aby go uzyskać, nie wystarczy spowiedź, komunia i po problemie...
|
| Wt sty 01, 2013 17:22 |
|
 |
|
patryk84
Dołączył(a): Śr cze 09, 2010 8:49 Posty: 994
|
 Re: Jak to jest z tą karą za grzechy i jej darowaniem.
milijon mówisz: 3. Odpust zupełny w niedzielę miłosierdzia bożego. Wystarczy spowiedź, komunia, i po problemie, droga wolna do nieba...
Jeżeli ktoś zuchwale grzeszy i nic sobie z tego nie robi licząc na to, że i tak Pan Bóg mu wybaczy to niestety ale popełnia grzech przeciwko Duchowi Świętemu, a to już nie przelewki. Nie możesz grzeszyć licząc na to, że jak już będziesz stary to wtedy pójdziesz do Kościoła, do Spowiedzi i po problemie. Grzeszyć, dlatego, że Bóg jest miłosierny, jest równoznaczne z ubliżaniem Mu i lekceważeniem Jego dobroci. Odpust w Niedzielę Miłosierdzia Bożego owszem jest czymś wspaniałym ale aby Go otrzymać trzeba spełnić (zresztą jak zawsze przy spowiedzi) wszystkie warunki dobrej spowiedzi a niestety z tym jest różnie. Jeśli ktoś pójdzie do spowiedzi no bo idą święta i mama/żona/ksiądz kazał, pójdziesz powiesz coś tam co Ci się akurat spodoba, odejdziesz i zapomnisz to możesz zapomnieć również o odpuście. Druga sprawa to brak przywiązania do jakiegokolwiek grzechu z tym też bywa różnie. Spowiadasz się z czegoś a i tak wiesz, że na drugi dzień to zrobisz bo nie umiesz z tym skończyć. Wtedy też zapomnij o odpuście. Na prawdę wydaje Ci się, że to takie proste? O dar dobrej spowiedzi z odpustem całkowitym powinniśmy się modlić aby Jezus nam w tym pomógł. Punkt 2 piszesz: "Po co mam się starać, wystarczy że odbębnię co jakiś czas praktyki odpustowe i będę zbawiony" - i znowu grzech przeciwko Duchowi Świętemu. Punkt 1 tu znowu w pierwszym zdaniu pojawia się grzech przeciwko Duchowi Świętemu. Napiszę to jeszcze raz - takie zagrywki w stylu teraz hulaj dusza, będę stary pójdę do Kościoła i po problemie są prostą drogą ale do piekła a nie do Nieba. Nikomu się nic nie "upiecze" jak to napisałeś ani nie ma "automatycznego" zgładzenia kar. Tak na koniec... Jakie jest Najważniejsze Przykazanie? Abyś miłował Pana Boga swego. Jak myślisz, czy takie perfidne grzeszenie przez całe życie w przeświadczeniu, że przed śmiercią pójdę sobie do spowiedzi aby przypadkiem nie trawić do piekła (a nie tak naprawdę aby pojednać się z Bogiem) ma coś wspólnego z miłością do Boga? Czy taki człowiek otrzyma w takim wypadku odpust i przebaczenie win i kar? Jak myślisz?
_________________ http://www.pompejanka.info
|
| Wt sty 01, 2013 17:56 |
|
|
|
 |
|
milijon
Dołączył(a): Pn lut 22, 2010 20:28 Posty: 7
|
 Re: Jak to jest z tą karą za grzechy i jej darowaniem.
szuba ja wiem jak to jest z tymi odpustami, lecz znaczna część katolików nie. Najważniejsze to brak przywiązania do grzechu, o które bardzo trudno, i tak prawie wszyscy ludzie właśnie po to przechodzą czyściec, dopełniając na sobie skutki chrztu czyli obrzezanie serca. Nic nie mam do samej idei odpustów, ale do tej praktyki wyjętej z Dzienniczka. Zauważ, że Jezus mówi o Komunii w ŚMB, domyślnie musi być także spowiedź choć niekoniecznie, ale nie ma wzmianki o tym warunku bezgrzeszności, z kontekstu wynika że zastąpić to ma ufność grzesznika w MB. Gdyby taki odpust miał mieć i tamten warunek, to nie byłby żadną rewelacją. Nowością jest to że ta obietnica w skutkach dorównuje samemu chrztu, który to gładzi wszelką winę i karę bez względu na szczególne usposobienie człowieka. Liczy się tu przede wszystkim wiara, a tam nadzieja. patryk84 mi nie musisz tego pisać, ale pomyśl sobie jak bardzo wykolejone postawy przyjmują ludzie względem bożej ekonomii zbawienia. Sam Jezus mówił by nie rzucać pereł przed świnie i nie dawać rzeczy świętych psom. Co do odpustu w ŚMB: Zauważ że ten odpust to coś więcej niż zwykły odpust, bo jaki sens miałaby obietnica dana przez Jezusa, skoro od wieków funkcjonował już taki sposób dystrybucji łask? Z kontekstu słów Jezusa (w moim odczuciu) wynika tak: Chrześcijanie z nędzy natury i złej woli nie byli w stanie sprostać ewangelicznemu jarzmu i brzemieniu które jest lekkie i słodkie, więc Kościół ułatwił im drogę do zbawienia przez ustanowienie pewnych praktyk, w których tak się lubują poganie nie uwzględniający wewnętrznego usposobienia. Teraz Jezus poszedł krok dalej i ustanowił środek zbawienia który skutkami miałby dorównać samemu chrztu. Nie przeczę, że sednem w tym jest to co czyni dusza, ciało tylko dopełnia. Tylko czy to czasem nie przysłania pierwotnego przesłania ewangelii; ludzie chcąc się zbawić, nie sięgają już do Pisma, nie naśladują świętych, kontemplacja, post, śluby są im obce. Lubują się w praktykach z obietnicami, zapominając że wszystkie one zawierają się w 8 błogosławieństwach, tyle że życie nimi zobowiązuje i kosztuje, a oni przyjmują nienaturalną postawę tj, są chrześcijanami tylko od święta, a serca i umysły mają pogańskie. Katolicka ekonomia zbawienia po części sprzyja faryzejskiej mentalności zewnętrznej formy pozbawionej wewnętrznego ducha. Temat ten poruszyłem z pewnej osobistej przyczyny. Dla mnie dziwne są te wszystkie praktyki, podam przykład. W swoim życiu parę razy przystąpiłem do takiego odpustu i spełniłem najlepiej jak mogłem wszystkie warunki, zadbałem o usposobienie wewnętrzne. Ponoć mam przez to czyste konto, 0 win i kar do odpokutowania i teoretycznie mógłbym tak oczyścić całe moje życie... Dziwnie się z takim stanem rzeczy czuje, jeśli nie wiecie co mam na myśli to mając dobrą wolę i szczere chęci uzyskajcie taki odpust zupełny i z perspektywy czasu zastanówcie się na sobą co to zmieniło w waszym życiu, a doznacie konsternacji.
|
| Śr sty 09, 2013 20:30 |
|
 |
|
patryk84
Dołączył(a): Śr cze 09, 2010 8:49 Posty: 994
|
 Re: Jak to jest z tą karą za grzechy i jej darowaniem.
Hej, milijon. Miłosierdzie Boże nie zna granic. Wydaje mi się, że jeśli z serca poprosił byś Jezusa to w tej sekundzie wybaczyłby Ci wszystkie winy i kary. Tylko aby tak było musiałbyś prosić sercem pełnym miłości do Jezusa. A to ciągnie za sobą pewne postawy życiowe. Wydaje mi się, że ludzie którzy stosują taką "ekonomie zbawienia" nie robią tego z miłości do Boga tylko z obawy o siebie. A to już zupełnie co innego. Człowiek mający serce pełne miłości do Boga nie będzie sobie grzeszył bezkarnie bo pójdzie do spowiedzi i po sprawie, "kary nie będzie". Wydaje mi się, (a może i nawet jestem pewien:) ), że tacy ludzie nie otrzymują odpuszczenia win i kar i cała ich ekonomia nie zdaje egzaminu. Jezus odpuści Ci winy i kary w tej sekundzie ale musiałbyś prosić o to nie dlatego bo boisz się piekła tylko dlatego, że chcesz mieć Boga w sercu bo Go kochasz i chcesz nim żyć w każdym dniu. Fakt, masz rację ludzie przyjmują różne postawy i pewnie nie jeden Święto Miłosierdzia Bożego uważa za niezły sposób na uniknięcie kary. Ale są w błędzie bo chyba nie o to tutaj chodzi. Ja staram się co roku uzyskać ten odpust, ale po to aby nic nie stawało między mną a Jezusem. Wiesz jak coś byś zrobił niefajnego przyjacielowi. Niby gadacie normalnie ale jednak gdzieś tam w pamięci zostało co zrobiłeś. Odpust ten traktuje jako takie obmycie się z tego aby być tym 100% przyjacielem Jezusa. Nie dlatego, że boje się piekła czy czyśćca ale dlatego bo kocham Jezusa i nie chcę aby coś między nami stało co mogłoby nas dzielić. Tym samym chcę sprawić radość Jezusowi i jeszcze bardziej pokazać moją miłość. Samo odpuszczenie win i kar czyli pozbycie się męczarni w czyśćcu schodzi w tym momencie na boczny plan. Co zmieniło się w moim życiu? Tak jak pisałem, serce pełne miłości do Boga, nieraz oznacza zmianę całego życia. Moje bardzo się zmieniło. Czy dziwnie się z tym czuję, że mam zerowe konto? Spróbuj zastanowić się dogłębnie nad Miłosierdziem Bożym a dziwne uczucie minie 
_________________ http://www.pompejanka.info
|
| Śr sty 09, 2013 23:04 |
|
|
|
|
|
Strona 1 z 1
|
[ Posty: 5 ] |
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|