Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Wt kwi 16, 2024 23:16



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 16 ]  Przejdź na stronę 1, 2  Następna strona
 o co chodzi w spowiedzi? 
Autor Wiadomość

Dołączył(a): N maja 19, 2013 12:51
Posty: 5
Post o co chodzi w spowiedzi?
Z góry przepraszam jeśłi taki temat gdzies się pojawił, nie znalazłam też tematu samych pytań więc dlatego piszę tutaj.
Od jakiegoś czasu (tak około 2 lat) zastanawiam się, o co chodzi w spowiedzi. Od tego właśnie czasu nie chodzę do spowiedzi i do komunii, bo w moim życiu wydarzyło się wiele rzeczy, które (tak mi się wydaje) są wg Kościoła grzechem. Cały problem tkwi w tym, czym jest tzw żal za grzechy. Czy mam żałować tego, co zrobiłam i robię, czy chodzi tu o coś innego? Bo w zasadzie chciałabym spróbować znów wrócić do tego, co rodzice chcieli mi przekazać, ale nie chcę też rezygnować z tych zmian w życiu. Rezygnacja z dalszego robienia takich rzeczy teoretycznie jest możliwa, ale na pewno nie zmieniłabym nic z tego, co już się wydarzyło, bo jest to dla mnie zbyt ważne.


N maja 19, 2013 13:03
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt lis 17, 2006 18:47
Posty: 12979
Post Re: o co chodzi w spowiedzi?
Nie jestem pewny czy dobrze zrozumiałem pytanie, ale jeśli grzeszysz, to oczywiście spowiedź wymagała by i żalu za grzech i takiego podejścia w którym chcesz ten grzech zakończyć. Oczywiście bywa tak że jesteśmy tak przywiązani że upadamy i pomimo chęci znów grzeszymy. Ale co innego chcieć z tym zerwać, nawet jeśli czujemy że grzech jest fajny i przyjemny, to mamy wolę zerwania z nią, a co innego jest tylko żałować ale nic z tym nie zrobić. Nie da się tak żyć że wracasz do Boga, a zarazem dalej trzymasz z grzechem, bo to tak jakbyś chciał się pogodzić z kolegą, które dale bijesz.

_________________
Pozdrawiam
WIST


N maja 19, 2013 13:14
Zobacz profil
Post Re: o co chodzi w spowiedzi?
Sakrament pojednania, ktorego czescia jest spowiedz to sakrament uzdrowienia.
Czyli uswiadamiasz sobie, ze zrobilas cos zle. Czasem sama z siebie, czasem po rachunku sumienia wedlug ksiazeczki, badz z internetu. To "zle", to wlasnie grzech, ktory obciaza twoje sumienie i zrywa przyjazn z Bogiem. Przykazania Pan Bog dal nam nie po to, zeby nas wystawiac na probe, ale zeby nam pomoc. One nie zabieraja wolnosci czlowieka, ale chronia wspolnote i nas samych. Moja wolnosc konczy sie tam, gdzie zaczyna sie wolnosc innego czlowieka.

Sami z siebie grzechu sie nie pozbedziemy. Bez odpuszczenia go przez Boga (za posrednictwem kaplana), bedzie on zawsze nas obciazal, niszczyl nas i innych. Grzech wprowadza zawsze rozlam, podzial, skrzywienie w naszym spojrzeniu na siebie i innych. Zauwaz co sie dzialo z Adamem w raju po grzechu: wszyscy, lacznie z Panem Bogiem byli winni tego, ze zrobic cos, czego nie powinien i zniszczyl przyjazn z Bogiem.
A co zrobil syn marnotrawny? Uznal, ze to on jest winien swoim nieszczesciom i zeby uratowac zycie i polepszyc sobie los (tak, tak, wcale nie mial wiekszych oczekiwan), postanowil sie przyznac do tego przed ojcem i przed Bogiem. I to wystarczylo, zeby ojciec przywrocil mu pelne prawa synowskie.
Pan Jezus w Ewangeliach najpierw odpuszczal grzechy i powtarzal, ze przebaczenie jest podstawa uzdrowienia: przebaczenia nam przez Boga i przebaczenie przez nas tym, ktorzy nas skrzywdzili.

Jezeli teraz wydaje ci sie, ze postapilas dobrze i nie widzisz (nie chcesz widziec?) zlych skutkow takiego postepowania, a jednoczesnie cos jednak ci nie pasuje, to najlepiej byloby pojsc na rozmowe z jakims kaplanem. Niekoniecznie zaraz do spowiedzi. I tam sprawe wyjasnic.


N maja 19, 2013 13:24
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr kwi 03, 2013 17:20
Posty: 49
Post Re: o co chodzi w spowiedzi?
W pełni popieram przedmówców. To powinno ci pomóc.
Pamiętaj, że najpierw musisz wybaczyć sobie i naprawić wszystko w swoim życiu to, co było złe. Potem dopiero, tak jakby z czystym sumieniem, idź do spowiedzi. (Tak jak Pan Jezus mówił w Ewangelii.)
Żeby nie bać się spowiedzi to najlepiej zaprzecz sobie. Też mam czasami takie problemy, że coś mi mówi, żebym nie poszedł teraz, bo będzie okazja kiedy indziej. Ale wtedy przypominam sobie słowa Jezusa: "niech się zaprze samego siebie". Wtedy lęk ustępuje i mam odwagę iść i wyznać swoje grzechy.

A tak od siebie dodam, że najlepszy spowiednik to taki, który się tobie nie spodoba. Może będzie nawet krzyczał (w co wątpię, bo spowiedź bardzo wyczerpuje księży podobno), ale potem i tak do niego przyjdziesz, bo będziesz czuła, że dzięki temu miałaś chęci i odwagę zmienić swoje życie.

_________________
Wiara jest gwarancją tego, czego się spodziewamy, i dowodem rzeczywistości niewidzialnej.


N maja 19, 2013 14:21
Zobacz profil

Dołączył(a): N maja 19, 2013 12:51
Posty: 5
Post Re: o co chodzi w spowiedzi?
Czy coś mi nie pasuje... Sama nie wiem, bo w zasadzie jest to moja świadomość, że Kościół takich zachowań "nie pochwala" (nie wiem jak to nazwać inaczej). Fakt, że żeby szukać wiary trzeba się próbować odcinać od grzechu, ale nie potrafię zrozumieć dlaczego podpisanie jakiegoś papierka/założenie jakiegoś bliżej niezidentyfikowanego przedmiotu (obrączka) na coś nagle "daje przyzwolenie". Nie podważam tego, czym jest małżeństwo tylko chodzi mi o to, dlaczego taka formalna oprawa powoduje, że niektóre rzeczy przestają być uznawane za grzech, a jej brak, bez względu na okoliczności, praktycznie zawsze uznaje to za grzech. Może o czymś nie wiem, ale takie mam odczucia i nie bardzo wiem, co z tym wszystkim zrobić.
A co do dobrego spowiednika fidem - nie zgodzę się z Tobą. Wydaje mi się, że ksiądz nie ma prawa cię oceniać (jak i z resztą inni ludzie i my ich także). On ma wg mnie pomóc wrócić do Boga, a nie na ciebie wrzeszczeć i wypominać ci, co robisz dobrze, a co źle. Owszem, można coś podpowiedzieć, ale raczej na spokojnie;)


N maja 19, 2013 14:41
Zobacz profil
Post Re: o co chodzi w spowiedzi?
Kosciol czegos nie pochwala?
A co Pan Bog o tym mysli juz ciebie nie interesuje? Myslisz ze Pan Bog to pochwala, tylko Kosciol sobie tek wymyslil, zeby ludziom przyjemnosc (wspolzycia przed slubem) popsuc?

To moze poczytaj, co Pan Jezus o tym sadzi
Cytuj:
I rzekł: Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i złączy się ze swoją żoną, i będą oboje jednym ciałem. A tak już nie są dwoje, lecz jedno ciało. Co więc Bóg złączył, niech człowiek nie rozdziela». Odparli Mu: «Czemu więc Mojżesz polecił dać jej list rozwodowy i odprawić ją?» Odpowiedział im: «Przez wzgląd na zatwardziałość serc waszych pozwolił wam Mojżesz oddalać wasze żony; lecz od początku tak nie było. A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę - chyba w wypadku nierządu - a bierze inną, popełnia cudzołóstwo. I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo». Mt 19,5-9


Czyli malzenstwo, zwiazek dwojga ludzi, ktorzy staja sie jednym cialem jest dla Boga (ktory je ustanowil) i dla Pana Jezusa czyms bardzo istotnym. Istotny, bo sluza dobru czlowieka. Bo Pan Bog, ktory nas stowrzyl z milosci i dla milosci wie, ze jest to dla czlowieka dobre i wazne: ze ma swoja druga polowke, swoje uzupelnienie.
Cytuj:
Wtedy to Pan sprawił, że mężczyzna pogrążył się w głębokim śnie, i gdy spał wyjął jedno z jego żeber, a miejsce to zapełnił ciałem. Po czym Pan Bóg z żebra, które wyjął z mężczyzny, zbudował niewiastę. A gdy ją przyprowadził do mężczyzny, mężczyzna powiedział:
«Ta dopiero jest kością z moich kości i ciałem z mego ciała!
Ta będzie się zwała niewiastą, bo ta z mężczyzny została wzięta».
Dlatego to mężczyzna opuszcza ojca swego i matkę swoją i łączy się ze swą żoną tak ściśle, że stają się jednym ciałem.
Chociaż mężczyzna i jego żona byli nadzy, nie odczuwali wobec siebie wstydu. Rdz 2,21-25


Jezeli wspolzyjesz, to dlaczego nie zdecydujesz sie, ze to wlasnie jest twoj maz i nie zwiazesz sie z nim na dobre i zle? Wspolzycie jest najwyzsza forma zwiazania dwojga ludzi, ktorzy sie juz poznali na tyle, ze chca dzielic swoje zycie, a nie tylko lozko i nie tylko na jakis czas.
A jezeli nie jestes pewna ze to ma byc twoj maz na nastepne 50 lat, to dlaczego decydujesz sie na taka intymnosc z czlowikeim, co do ktorego nie masz pewnosci i zaufania, ze bedzie przy tobie na dobre i zle? A jezeli sie rozstaniecie? Co masz wyjatkowego do zaoferowania twojemu prawdziwemu mezowi, czego juz ktos inny nie mial?

Nie wiesz, gdzie tu jest grzech, ktory cos niszczy, czy kogos rani?
Ranisz Pana Boga, bo sama ustalasz, ze Jego slowa i Jego dobry plan dla ciebie sa guzik warte: ty wiesz lepiej.
Ranisz siebie, bo ryzykujesz i to mocno, ze wasz zwiazek kiedys sie rozpadnie (w koncu nikt nikomu niczego nie obiecywal) a ty zostaniesz sama z pustka w sercu i zraniona w najglebszym swoim zaufaniu.
Ranisz przyszlego meza, bo juz nie bedzie twoim jedynym i najwazniejszym. Zawsze bedziesz go z kims porownywac.
Psujesz na starcie ten najwazniejszy zwaizek: jezeli tu moglas miec seks bez slubu, to dlaczego nie miec seksu pozamalzenskiegi i po slubie?

Nie twierdze, ze tak swiadomie robisz. ale przekraczasz pewne bariery, ktory maja chronic ciebie i innych bliskich ci ludzi przed zlem i zranieniem. Po to zostaly postawione.


N maja 19, 2013 14:49
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt lis 17, 2006 18:47
Posty: 12979
Post Re: o co chodzi w spowiedzi?
MykaszoMiki Twój problem jest problemem wielu ludzi, zapewne i wielu z nas wierzących. Sfera seksualna jest czymś co nas bezpośrednio dotyczy i to wszystkich, a nauka Kościola nieraz zdaje się przeczyć temu co nazwalibyśmy naszą naturą i czystą biologią. Można by sobie zadać inne pytanie - czy po tych dwóch latach nie rozumiesz pomimo 2 letnich studiów, czytania ksiązek, artykułów i rozmów zarowno z księźmi, jak i małżonkami-katolikami?

Co do spowiedzi, to po części się zgadzam się Fidem. Jeśli spowiednik "dobrze mówi" to nawet jeśli nam się to nie podoba, to nie można tego odrzucać. Z drugiej strony może być tak jak ja kiedyś miałem i do dziś nie wiem czy to było dla mnie dobre. Spowiednik zwyczajnie czepiał się słówek, a cała spowiedz byla taka, że już miałem dość zanim dostałem rozgrzeszenie. Ale nie dość grzechu, tylko rozmowy z nim i zastanawiania do czego jeszcze się przyczepi. Ja proponuje raczej uczciwie się zastanowić i przemysleć czy nawet cierpkie słowa nie byly słuszne. Nie zastanawiać się czy ksiądz powinien byc miły i glaskać po główce, tylko czy te słowa nie są wyrazem determinacji, jakiej nam brakuje w ocenie swojego grzechu. A jeśli byłoby to zwykłe wyrzywanie się, to sami możemy to ocenić.

Rolą spowiednika jest jednak ocenianie nas. Nie ocenianie potoczne, gdzie ktoś czyni to aby nam zaszkodzić, aby się wywyższyć, ale po to aby rozpoznać problem i umieć dobrze doradzić. To jest ocena jakiej musimy podlegać.

_________________
Pozdrawiam
WIST


N maja 19, 2013 15:04
Zobacz profil

Dołączył(a): N maja 19, 2013 12:51
Posty: 5
Post Re: o co chodzi w spowiedzi?
Kael, nie mam na myśli tego, że Kościół nie pochwala, a Bóg tak czy odwrotnie. Dla mnie Kościół w tym przypadku miał oznaczać i jedno i drugie. Znaczy chodzi mi o to, że się zgubiłam w tym wszystkim i nie krytykuj mnie za to, że współżyję z kimś czy nie, bo jak dla mnie to nie jest to tylko fizyczny związek i dla mojego chłopaka również. Ale na małżeństwo i wszelkie inne kwestie (mam na myśli ekonomiczne) jest zdecydowanie za wcześnie. Oczywiście, że zastanawiając się nad tym wszystkim biorę pod uwagę to, co Bóg mówi/myśli czy jakkolwiek to nazwać.
Poza tym nigdy nie ma się pewności, że to ten jeden jedyny. Ty możesz komuś ufać bezgranicznie i myśleć, że ta druga osoba cię nie zostawi, a po iluśtam latach małżeństwa powie dziękuję i sobie pójdzie. Chociaż nie zakładam, że tak będzie, bo mam nadzieję, że nie. I myślę, że każda normalnie myślaca osoba nie odrzuci kogoś kogo kocha tylko dla tego że już nie jest dziewicą/prawiczkiem. Wg mnie wcale nie ma tu porównywania, bo jeśli seks wyraża twoje uczucia do drugiej osoby to ona jest w tym wszystkim najważniejsza, a nie to, co było (jeśli było) z kimś wcześniej.


N maja 19, 2013 23:31
Zobacz profil
Post Re: o co chodzi w spowiedzi?
@MyszkoMiki, ja ciebie nie krytykuje, ja ciebie pytam i podaje pare punktow do zastanowienia. Przeciez sama pisalas, ze nie rozumiesz spowiedzi, ze nie widzisz niczego zlego w tym co robisz, no to masz troche do zastanowienia.
A ze nie pisze: "Tak kochanie, to nie jest zle, to tylko ksieza tak mowia, bo sie nie znaja"? No coz. Nie moge tak napisac, bo tak po prostu nie jest.

Jak na malzenstwo jest za wczesnie, kiedy wy juz praktycznie jestescie malzenstwem tyle ze bez ogloszenia tego publicznie? Jak myslisz: na czym polega zawarcie zwiazku malzenskiego? Na weselu?
Jezeli wspolzyjecie fizycznie, to mozecie i wspozyc w innych wymiarach, a wrecz powinniscie, bo seks to pieczec zwiazku.

On wyraza owszem uczcucia do drugiej osoby, ale przeciez masz slowa Jezusa: Jedno cialo.
Czyli rozerwanie zwiazku przypieczetowanego seksem, to rozerwanie ciala, dla kobiety znacznie bolesniejsze niz dla mezczyzny. Owszem, malzenstwo tez moze sie rozpasc, ale po to jest okres chodzenia ze soba a potem narzeczenstwa, zeby poznac druga strone bez klapek, ktore daje seks, bo ten zabiera dystans do drugiej osoby, szczegolnie w pierwszej fazie. Kiedy rozum wraca, okazuje sie czasem, ze jestes w zwiazku z kims, kogo swiadomie nigdy bys na meza nie chciala.

Przykazania nie sa po to, zeby ci dobre przyjemnosci psuc. Sa po to, zeby ciebie chronic.
Jezeli zjesz kilogram czekolady, to tez ci zaszkodzi. Jezeli bedziesz jesc zielone gruszki - tez.
Dopoki nie uwierzysz, ze Pan Bog chce chronic ciebie i innych przed zranieniem, bedziesz traktowac spowiedz i grzech formalnie. Sprobuj Mu zaufac, ze On chce twojego dobra i popatrzec na to od tej strony.


Pn maja 20, 2013 7:27

Dołączył(a): N maja 19, 2013 12:51
Posty: 5
Post Re: o co chodzi w spowiedzi?
Nie mówię, że masz się ze mną zgodzić, z resztą newet nie ma w czym, bo jestem w ogromnym rozchwianiu. Małżeństwo na pewno nie polega na weselu, bo osobiście czegoś takiego jak wesela nie lubię, bo każdy się tylko upije i śpiewa jakieś głupawe piosenki. Tyle z tego jest.
Nie możemy być formalnie małżeństwem i zacząć prawdziwego życia małżeńskiego, bo z tego, co wiem to raczej małżonkowie utrzymują się sami. Oboje studiujemy i nie stać nas zwyczajnie na to.
Poza tym wydaje mi się, że jeśli mężowi ma się zaoferować seks to jest to dość dziwne. Myślisz, że mam tylko seks do zaoferowania mężczyźnie? No cóż, trudno, ale wydaje mi się, że są jeszcze inne rzeczy. A jeszcze co do seksu pozamałżeńskiego w małżeństwie - nie wyobrażam sobie ani teraz ani kiedyś w przyszłości mieć "kogoś na boku". Jeśli współżyjesz przed ślubem wcale nie równa się to z tym, że po ślubie łatwiej nawiążesz relację seksualną z kimś innym niż współmałżonek. Pod warunkiem oczywiście, że szukasz tej osoby, z którą ci się uda przeżyć większą częś życia, która zawsze z tobą będzie.
Wiesz co, Ty również przemyśl definicję małżenistwa, bo z tego, co napisałeś(aś?) wynika, że jest to głównie seks;)
"Jak na malzenstwo jest za wczesnie, kiedy wy juz praktycznie jestescie malzenstwem tyle ze bez ogloszenia tego publicznie? Jak myslisz: na czym polega zawarcie zwiazku malzenskiego? Na weselu?
Jezeli wspolzyjecie fizycznie, to mozecie i wspozyc w innych wymiarach, a wrecz powinniscie, bo seks to pieczec zwiazku." Chodzi mi o ten fragment:)


Pn maja 20, 2013 8:27
Zobacz profil
Post Re: o co chodzi w spowiedzi?
@MyszkaMiki
Spróbuje prosto i klarownie powiedzieć to, czego twoi współwyznawcy nie (do)powiedzieli.

W KK grzech jest grzechem cięzkim jezeli dotyczy sprawy waznej i popełniany jest z pełna świadomością i popełniany jest z pełną wolnością. Jeżeli czegoś za grzech w swoim sumieniu nie uważasz, to grzeszyć ciężko nie możesz. A z grzechów powszechnych (tych swiadomych i tych nieswiadomych) spowiadasz się w KK na początku mszy razem ze wszystkimi.

Spowiedź w czasie której wymieniasz to, co spowiednik uważa za grzech, a nie to co ciebie trapi jest wg mnie bez sensu. W końcu chodzi o twoje sumienie i o twoja relację z Panem.

A jak masz jakies watpliwości, to chyba jednak lepiej umówić się spokojnie z kimś (księdzem?) i porozmawiać, a nie stopować kolejkę do konfesjonału 8)


Pn maja 20, 2013 9:35
Post Re: o co chodzi w spowiedzi?
WIST napisał(a):
Co do spowiedzi, to po części się zgadzam się Fidem. Jeśli spowiednik "dobrze mówi" to nawet jeśli nam się to nie podoba, to nie można tego odrzucać. Z drugiej strony może być tak jak ja kiedyś miałem i do dziś nie wiem czy to było dla mnie dobre. Spowiednik zwyczajnie czepiał się słówek, a cała spowiedz byla taka, że już miałem dość zanim dostałem rozgrzeszenie. Ale nie dość grzechu, tylko rozmowy z nim i zastanawiania do czego jeszcze się przyczepi. Ja proponuje raczej uczciwie się zastanowić i przemysleć czy nawet cierpkie słowa nie byly słuszne. Nie zastanawiać się czy ksiądz powinien byc miły i glaskać po główce, tylko czy te słowa nie są wyrazem determinacji, jakiej nam brakuje w ocenie swojego grzechu. A jeśli byłoby to zwykłe wyrzywanie się, to sami możemy to ocenić.

Rolą spowiednika jest jednak ocenianie nas. Nie ocenianie potoczne, gdzie ktoś czyni to aby nam zaszkodzić, aby się wywyższyć, ale po to aby rozpoznać problem i umieć dobrze doradzić. To jest ocena jakiej musimy podlegać.

Dlatego też jestem przeciwnikiem poszukiwania stałego spowiednika. Idę wyznać grzechy i tak naprawdę nie mnie oceniać co będzie mi potrzebne: długa rozmowa, zrozumienie, czy jak napisałeś "czepianie się i wyżywanie". To Bóg jeden wie i może własnie dla mnie najlepsze jest, gdy ktoś mnie solidnie ochrzani, albo na przykład zwróci uwagę na zupełnie inny grzech, nie ten, który mi wydaje się być największym problemem. Ale na to trzeba się otworzyć a nie uciekać pod skrzydła wciąż tego samego spowiednika, który choćby był najmądrzejszym i najzacniejszym człowiekiem, zawsze będzie patrzył na mnie na swój niezmienny sposób.


Pn maja 20, 2013 9:52

Dołączył(a): N maja 19, 2013 12:51
Posty: 5
Post Re: o co chodzi w spowiedzi?
Kozioł dziękuję Ci za sprecyzowanie niektórych kwestii:) Ale chciałabym jeszcze o kilka rzeczy zapytać. Wynika z tego, że jeśli nie czuje się, że się popełnia grzech ciężki to się go nie popełnia? Znaczy jest on ewentualnie (tylko, czasem aż) tzw lekkim?
A drugą kwestią jest już wspomniany żal za grzech(y). Jeśli przyjmie się założenie, że przestaję robić to, do czego mam wątpliwości (w odniesieniu do wiary) to mam żałować tego, że w ogóle to kiedyś zrobiłam? Bo jeśli tak to cały problem tkwi w tym, że tego żałować trudno. Gdyby nie pewna rzecz, na którą się zdecydowałam, gdybm w konsekwencji tego nie spotkała pewnej osoby (fakt, w dosć dziwnych okolicznościach to wszystko) to pewnie nadal tkwiłabym w jakimś martwym punkcie. Mam na myśli psychiczne, emocjonalne aspekty tej znajomości. Moim ogromnym problemem są kontakty z innymi i wg mnie potrzebny był tak wielki krok żeby jakiś minimalny ruch w życiu mógł się zacząć.


Pn maja 20, 2013 14:36
Zobacz profil
Post Re: o co chodzi w spowiedzi?
MyszkaMiki napisał(a):
Kozioł dziękuję Ci za sprecyzowanie niektórych kwestii:) Ale chciałabym jeszcze o kilka rzeczy zapytać. Wynika z tego, że jeśli nie czuje się, że się popełnia grzech ciężki to się go nie popełnia? Znaczy jest on ewentualnie (tylko, czasem aż) tzw lekkim?
Dokładnie rzecz biorąc, to nie może to być grzech ciężki jeżeli nie uważasz, że to grzech.
Nie jestem pewien, czy brak swiadomosci lub niezgoda co do wagi grzechu coś waży. Grzech cięzki trzeba popełnic z pełną swiadomością i premedytacją, dobrowolnością. Na zdrowy rozum wyklucza to popełnienie grzechu ciężkiego jezeli za taki go nie uważasz, jeżeli nie uważasz go za wazny ale to tylko moje przypuszczenie/ocena. Idź za własnym sumieniem pamiętając, ze wszelkie wątpliwości i rozterki są czerwona lampką ostrzegawczą.
MyszkaMiki napisał(a):
A drugą kwestią jest już wspomniany żal za grzech(y). Jeśli przyjmie się założenie, że przestaję robić to, do czego mam wątpliwości (w odniesieniu do wiary) to mam żałować tego, że w ogóle to kiedyś zrobiłam? Bo jeśli tak to cały problem tkwi w tym, że tego żałować trudno. Gdyby nie pewna rzecz, na którą się zdecydowałam, gdybm w konsekwencji tego nie spotkała pewnej osoby (fakt, w dosć dziwnych okolicznościach to wszystko) to pewnie nadal tkwiłabym w jakimś martwym punkcie. Mam na myśli psychiczne, emocjonalne aspekty tej znajomości. Moim ogromnym problemem są kontakty z innymi i wg mnie potrzebny był tak wielki krok żeby jakiś minimalny ruch w życiu mógł się zacząć.
Nie wiem jak to tu jest w kazuistyce katolickiej.
Na zdrowy rozum, to jeżeli masz wątpliwości co do jakiś swoich czynów/postaw i chcesz się z nich wyspowiadac, to juz jest w tym żal.
Nie musisz także zalowac skutków, wydarzeń do jakich doszlo w wyniku popełnionych błędów, ale sposób w jaki do danego punktu doszłas moze budzic twoje watpliwości, prawda? To mogło potoczyc się inaczej z podobnym skutkiem, mogła być inna droga.


Pn maja 20, 2013 17:08
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn wrz 24, 2012 11:32
Posty: 318
Post Re: o co chodzi w spowiedzi?
MyszkaMiki napisał(a):
Jeśli przyjmie się założenie, że przestaję robić to, do czego mam wątpliwości (w odniesieniu do wiary) to mam żałować tego, że w ogóle to kiedyś zrobiłam? Bo jeśli tak to cały problem tkwi w tym, że tego żałować trudno.

Problem tkwi w tym że Boga pozbawia się tzw. ludzkich cech. Pozbawia się Go współczucia, miłości, delikatności, wrażliwości, dobroci a także inteligencji. Przecież łatwo zauważyć że jakby Bóg kochał człowieka to np. dałby inne przykazania dotyczące współżycia. Nieprawda?

Jednak pragnąłbym zwrócić Twoją uwagę na pewne cechy Boga, o których nie można zapomnieć. Jedną z Jego przymiotów jest Jego stałość. On się nie zmienia, tak samo jak nie zmienia się Jego Miłość do ludzi. To wszystko Co Bóg wymaga od człowieka jest bardzo proste. Wymaga On bezwzględnego zaufania Mu. On ma całą wszechmoc aby człowieka doprowadzić do szczęścia. Nie zrobi tego jednak w jednej chwili przez swoją delikatność, ani wbrew woli człowieka.

W/g mnie miłość ludzka, nawet ta najbardziej wypaczona, lepsza jest niż jej brak, nawet wtedy gdy wiązałby się on z przestrzeganiem wszystkich przykazań Bożych (oczywiście z wyjątkiem tych dwóch najważniejszych :D )

Mimo że spowiadam się dość regularnie co miesiąc, jednak zawsze mam opory ze względu na antykoncepcje, którą stosujemy z żoną. Dziwna sprawa - tylko raz jeden ksiądz nie chciał mi dać rozgrzeszenia. Małżonka która znacznie rzadziej przystępuję do spowiedzi "obrywa" częściej. Obecnie jest już trochę zniechęcona. Ja takich księży bardziej traktuję jak dopust boży i obecnie raczej mnie to nie odstrasza od wiary. Wiem że jest to grzech i wiem dlaczego. Wiem co to jest strach oraz wiem co to jest nieżyczliwość i obłuda ludzka. Jednak najważniejsze że wiem co to jest Miłosierdzie Boże. Wiem także że Bóg nie jest idiotą i kocha mnie mądrą miłością - dlatego ufnie korzystam z Jego darów choć nie przedstawiam swoją osobą cnotliwego życia. Nigdy by mi niczego nie ofiarował dla mojej zguby. Wszystkie sakramenty traktuje jako Miłosierny Dar Jego dla mnie. Stąd nie mylę małżeństwa z rejestracją w urzędzie, a Komunii Świętej z tradycją.

_________________
Zawiłe problemy wymagają gruntownego omówienia, a zasoby mam ograniczone. Polecam moje dzieło: https://melancholia.xyz


Wt maja 21, 2013 12:41
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 16 ]  Przejdź na stronę 1, 2  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL