Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest So kwi 27, 2024 15:35



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 53 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3, 4  Następna strona
 Poważne problemy psychiczne a sakramenty, religijność 
Autor Wiadomość
Post Poważne problemy psychiczne a sakramenty, religijność
Religijność jet dla mnie bardzo trudną sferą. Mam ewidentne skłonności do skrupulanctwa. Boję się piekła, kary za grzechy. Dawniej często popełniałem czyny, które dla normalnych ludzi byłyby grzechami ciężkimi. Około 16 r. ż. nawróciłem się. Spowiedź generalną w wieku 16 - 18 lat mogłem powtarzać kilkanaście razy. Już na swojej pierwszej spowiedzi (w drugiej klasie szkoły podstawowej) mogłem umyślnie taić grzechy (np. ze wstydu czy lęku przed okrzyczeniem przez księdza czy byciem uderzonym przez niego). Zdiagnozowano mi jedno z całościowych zaburzeń rozwoju (w 2008 r.), pewną chorobę psychiczną (2015 r.), obecnie mam rentę socjalną i orzeczenie o niepełnosprawności. Religijne obowiązki mnie "przytłaczają". Spowiedź czy rachunek sumienia są dla mnie czymś bardzo problematycznym (odpowiedzialność, podejmowanie decyzji, organizacja).

Sprawa spowiedzi generalnych była koszmarna w moim przypadku, ponieważ w dzieciństwie i wczesnym okresie dojrzewania popełniałem umyślnie wiele bardzo złych czynów (np. próby wywołania wypadku drogowego czy zachowania seksualne wobec młodszego rodzeństwa). Mimo tego w tym okresie chodziłem do Komunii bez spowiadania się z tych czynów (których nie uznawałem w okresie gimnazjalnym za grzechy ciężkie). Trudne było dla mnie ogarnięcie tak wielu grzechów. Mam nadzieję, że ze względu na mój stan psychiczny te rzeczy nie były grzechem ciężkim, nie popełniłem ani razu w życiu grzechu śmiertelnego i ani razu nie przyjąłem świętokradzko Komunii Świętej. Powiedziałbym, że byłem rażąco nieprzygotowany do przyjęcia sakramentów pokuty i Eucharystii, gdy byłem kilkuletnim dzieckiem. Niektóre moje czyny z nieletności były rażąco złe i bardzo niebezpieczne, mogły doprowadzić do śmierci czy kalectwa. Teraz mam rozpoznania całościowego zaburzenia rozwoju i choroby psychicznej oraz rentę socjalną, całkowitą niezdolność do pracy i orzeczenie o stopniu niepełnosprawności ze wskazaniem "niezdolny do pracy". Nie zajmowano się mną odpowiednio (kiedy miałem około 5 lat, to moja katolicka babcia zabierała mnie do bioenergoterapeuty i do teraz nie widzi ona niczego złego, przy rodzicach piłem piwo w nie takiej małej ilości przed pierwszą Komunią, jako kilkuletnie dziecko). Już jako dziecko "nie byłem normalny", ale (niestety) nie zareagowano odpowiednio na moje problemy i normalnie przystępowałem do sakramentów.

Nie wiedziałem wtedy o swoich ułomnościach psychiatrycznych, nie miałem diagnozy, terapii, nie miałem specjalnego przygotowania do sakramentów ze względu na niepełnosprawność psychiczną, w szkole podstawowej i gimnazjum byłem ofiarą przemocy ze strony innych uczniów, w domu rodzice często używali ordynarnego słownictwa i zdarzało im się stosować kary fizyczne nawet z całkiem błahych powodów. Rozmawiałem z pewnym księdzem, który "potwierdził", że bardzo możliwe jest to, że w przypadkach podobnych do mojego nie ma materii do popełnienia świętokradztwa. Uznał też, że bardzo możliwe, że do śmierci nie będę zdolny do małżeństwa (chyba nie powiedział dokładnie tak).

Co robić w przypadku osób ułomnych psychicznie, które raczej nie będą do końca życia nadawać się do małżeństwa, a spowiedź może być dla nich wielkim problemem (mam za sobą doświadczenie ogromnych problemów ze spowiedzią)? "Przeraża" mnie możliwość popełnienia grzechu śmiertelnego. Myślę, że bark odpowiedniej interwencji we wczesnym dzieciństwie (także w sferze duchowej!) był dla mnie bardzo szkodliwy!


Pt gru 18, 2015 18:55
Post Re: Poważne problemy psychiczne a sakramenty, religijność
Myślę, że brak odpowiedniej troski o moją duchowość wyrządził mi wielkie szkody. Mam nadzieję, że moje okropne czyny nikogo nie zabiły, nie okaleczyły, nie wyrządziły traumy... Jak Kościół ma postępować z takimi osobami jak ja? Rodzicielstwo w moim przypadku wygląda bardzo niepoważnie. Nie czuję potrzeby bycia kochanym, jako rodzic mógłbym być zimny, "głupkowaty" i niezrównoważony. Wydaje mi się, że ten, kto dopuściłby kogoś takiego jak ja do małżeństwa, byłby wyraźnie nieodpowiedzialny. A brak intymnego kontaktu fizycznego z żoną (niekoniecznie seksualnego) niestety może być dla mnie bardzo niemiły i bezżenność, abstynencja od kontaktu fizycznego z płcią przeciwną bywały dla mnie wyraźnym krzyżem.

Myślę, że osoby z problemami podobnymi do moich są w grupie szczególnego ryzyka skrupulanctwa i powinny mieć przywileje. W moim przypadku problemem była ilość grzechów na spowiedzi, ogarnianie tego wszystkiego. Pewien ksiądz raz powiedział mi w konfesjonale, że moje spowiedzi były dobre.


Pt gru 18, 2015 22:47
Post Re: Poważne problemy psychiczne a sakramenty, religijność
Ale jakie przywileje? Przeciez ksiadz ci juz powiedzial, ze wszystko bylo ok.
Nie chodzi o skrupulatne wyliczenie grzechow. Chodzi o zal za nie. Jesli jakiegos grzechu nie wyznasz przez zapomnienie, badz nie masz swiadomosci ze to moglby byc grzech (a ciezki musi byc swiadomy) albo z innego powodu, a zalujesz za wszystkie to przeciez o to chodzi. Pan Bog i tak zna kazdy detal.
Jezeli swiadomie cos zatajasz, albo tak ci sie wydaje, to moze by ci staly spowiednik pomogl? Chocby na jakis czas? Jakis zakonnik, u ktorego moglbys spowiadac sie bez kolejki za plecami i wyjasnic twoj problem na starcie a potem kazdorazowo rozwac watpliwosci?


So gru 19, 2015 3:52
Post Re: Poważne problemy psychiczne a sakramenty, religijność
W ogóle to powiedziałbym, że z moją psychiką jest bardzo źle. Mam "okaleczenie" przez doświadczenia z religią związane z przeszłości. Trudno mi nawet się pisze.

Wydaję się, że do końca życia nie będę zdolny do małżeństwa. Przeraża mnie możliwość pójścia do piekła. Dla mojej mentalności to po prostu absurdalne bestialstwo i żadnego człowieka bym tak nie ukarał, gdyby to tylko ode mnie zależało (nie chciałbym nawet karać torturami krótkotrwałymi). Boję się, że za swoje grzechy będę torturowany, chociażby na Ziemi czy w Czyśćcu. Dla mojej mentalności "żaden ludzki grzech nie powinien być śmiertelny". Boję się tego, że kiedyś popełniłem choć jeden grzech śmiertelny, utraciłem łaskę uświęcającą...

Byłem świrem już jako dziecko, a do spowiedzi i Komunii wzięli mnie jak normalnego. Już przed pierwszą spowiedzią popełniałem uczynki, które u normalnej osoby wyglądałyby na grzechy ciężkie. Nawet przed siódmymi urodzinami miałem incydent, który mógł skończyć się spowodowaniem śmierci czy kalectwa bardzo małego chłopca z powodu dziwacznej chęci zrobienia sobie, mówiąc pospolicie, "jaj" (rzuciłem w głowę małego dziecka metalowym przedmiotem, a ono się przewróciło, jakoś zabawna była dla mnie ta cała sytuacja jako całość). Chyba też przed siódmymi urodzinami ściągnąłem młodszemu bratu majtki, odsłaniając jego pośladki, gdy leżał w łóżku (mama to zauważyła i mogła mnie jakoś ukarać). W gimnazjum popełniałem nawet gorsze czyny (np. coś, co w pewnym sensie przypominało stosunek płciowy na o ponad 9 lat młodszym rodzeństwie czy próba wywołania wypadku drogowego dla sławy mojej miejscowości, przy czym w tym okresie nie wyznawałem tych grzechów (nawet chyba nie uznawałem ich za grzech, przynajmniej ciężki i chodziłem do Komunii bez wyznawania tych grzechów). Byłem wtedy nieletni, przed diagnozą całościowego zaburzenia rozwoju. W szkole dokuczali mi, chyba za głupie zachowanie, byłem de facto nienormalny. Mam nadzieję, że nie popełniłem świętokradztwa, bo byłem nienormalny (i wciąż jestem) i nieletni wtedy, uważam, że takich osób jak ja nie wolno dopuszczać do spowiedzi i Komunii bez specjalnego przygotowania, bo to wygląda na coś nieodpowiedzialnego. Skoro można unieważnić małżeństwo zawarte w kościele, to dlaczego przyjęcie Komunii przez "nieszczęśliwego" (czyli "nienormalnego") nieletniego mogłoby być świętokradzkie?

Wygląda mi na coś okrutnego możliwość popełnienia przez taką osobę świętokradzkiego przyjęcia sakramentów świętych (taka nienormalna osoba, bez terapii i odpowiedniego przygotowania do sakramentów (które powinno być obowiązkowe ze względu na jej "nienormalność", "upośledzenie"), jest według mnie rażąco nieprzygotowana do przyjęcia spowiedzi czy Eucharystii). Taka osoba potrzebuje terapii i wsparcia, nie groźby świętokradzkiego przyjęcia sakramentów świętych.


So gru 19, 2015 23:31
Post Re: Poważne problemy psychiczne a sakramenty, religijność
Piszesz to w czyims imieniu, czy tez zle Cie zdiagnozowali?


N gru 20, 2015 3:24

Dołączył(a): Śr lis 11, 2015 10:35
Posty: 236
Post Re: Poważne problemy psychiczne a sakramenty, religijność
cattus napisał(a):
Religijność jet dla mnie bardzo trudną sferą. Mam ewidentne skłonności do skrupulanctwa. Boję się piekła, kary za grzechy. Dawniej często popełniałem czyny, które dla normalnych ludzi byłyby grzechami ciężkimi. Około 16 r. ż. nawróciłem się. Spowiedź generalną w wieku 16 - 18 lat mogłem powtarzać kilkanaście razy. Już na swojej pierwszej spowiedzi (w drugiej klasie szkoły podstawowej) mogłem umyślnie taić grzechy (np. ze wstydu czy lęku przed okrzyczeniem przez księdza czy byciem uderzonym przez niego). Zdiagnozowano mi jedno z całościowych zaburzeń rozwoju (w 2008 r.), pewną chorobę psychiczną (2015 r.), obecnie mam rentę socjalną i orzeczenie o niepełnosprawności. Religijne obowiązki mnie "przytłaczają". Spowiedź czy rachunek sumienia są dla mnie czymś bardzo problematycznym (odpowiedzialność, podejmowanie decyzji, organizacja).

Sprawa spowiedzi generalnych była koszmarna w moim przypadku, ponieważ w dzieciństwie i wczesnym okresie dojrzewania popełniałem umyślnie wiele bardzo złych czynów (np. próby wywołania wypadku drogowego czy zachowania seksualne wobec młodszego rodzeństwa). Mimo tego w tym okresie chodziłem do Komunii bez spowiadania się z tych czynów (których nie uznawałem w okresie gimnazjalnym za grzechy ciężkie). Trudne było dla mnie ogarnięcie tak wielu grzechów. Mam nadzieję, że ze względu na mój stan psychiczny te rzeczy nie były grzechem ciężkim, nie popełniłem ani razu w życiu grzechu śmiertelnego i ani razu nie przyjąłem świętokradzko Komunii Świętej. Powiedziałbym, że byłem rażąco nieprzygotowany do przyjęcia sakramentów pokuty i Eucharystii, gdy byłem kilkuletnim dzieckiem. Niektóre moje czyny z nieletności były rażąco złe i bardzo niebezpieczne, mogły doprowadzić do śmierci czy kalectwa. Teraz mam rozpoznania całościowego zaburzenia rozwoju i choroby psychicznej oraz rentę socjalną, całkowitą niezdolność do pracy i orzeczenie o stopniu niepełnosprawności ze wskazaniem "niezdolny do pracy". Nie zajmowano się mną odpowiednio (kiedy miałem około 5 lat, to moja katolicka babcia zabierała mnie do bioenergoterapeuty i do teraz nie widzi ona niczego złego, przy rodzicach piłem piwo w nie takiej małej ilości przed pierwszą Komunią, jako kilkuletnie dziecko). Już jako dziecko "nie byłem normalny", ale (niestety) nie zareagowano odpowiednio na moje problemy i normalnie przystępowałem do sakramentów.

Nie wiedziałem wtedy o swoich ułomnościach psychiatrycznych, nie miałem diagnozy, terapii, nie miałem specjalnego przygotowania do sakramentów ze względu na niepełnosprawność psychiczną, w szkole podstawowej i gimnazjum byłem ofiarą przemocy ze strony innych uczniów, w domu rodzice często używali ordynarnego słownictwa i zdarzało im się stosować kary fizyczne nawet z całkiem błahych powodów. Rozmawiałem z pewnym księdzem, który "potwierdził", że bardzo możliwe jest to, że w przypadkach podobnych do mojego nie ma materii do popełnienia świętokradztwa. Uznał też, że bardzo możliwe, że do śmierci nie będę zdolny do małżeństwa (chyba nie powiedział dokładnie tak).

Co robić w przypadku osób ułomnych psychicznie, które raczej nie będą do końca życia nadawać się do małżeństwa, a spowiedź może być dla nich wielkim problemem (mam za sobą doświadczenie ogromnych problemów ze spowiedzią)? "Przeraża" mnie możliwość popełnienia grzechu śmiertelnego. Myślę, że bark odpowiedniej interwencji we wczesnym dzieciństwie (także w sferze duchowej!) był dla mnie bardzo szkodliwy!


Pozwoliłes na sterowanie swoim życiem wszystkim wokol tylko nie sobie i jeszcze stoisz w zdziwieniu kiedy widzisz efekty.
Nikt nie może ci pomoc. Możesz pomóc sobie tylko sam, pytanie tylko na co czekasz i czego się boisz. Zapewne samego siebie i prawdy o sobie samym.
Nie patrz na siebie przez pryzmat oceny innych a się obudzisz. Patrz uważnie bez oceny a strach odejdzie bo tak naprawdę nie istnieje.


N gru 20, 2015 8:07
Zobacz profil
Post Re: Poważne problemy psychiczne a sakramenty, religijność
Boję się tego, że jestem w stanie popełnić grzech śmiertelny, i to niełatwo jest mi to uczynić (np. wystarczy zgodzić się na nieczyste fantazje). Boję się, że te sytuacje z mojego wcześniejszego życia były grzechem śmiertelnym. I tak jestem "idiotą", więc dlaczego te, bardzo głupie co prawda, wybryki, miałyby być mi poczytane jako grzech śmiertelny? Taka osoba nie powinna w ogóle zostać dopuszczona do spowiedzi i Komunii w dzieciństwie, a z pierwszej Komunii zrobiono komercyjną, świecką uroczystość... Jakby jakieś dziecko nie poszło do Komunii, to dla rodziny mógłby być straszny wstyd. Dawniej nie miałem takiej wiedzy na temat duchowości, byłem "zacofany duchowo".

Czy źle mnie zdiagnozowali? Myślę, że raczej mam schizofrenię (F20), a nie tylko zaburzenia schizotypowe. Z diagnozą całościowego zaburzenia rozwoju się zgadzam. Mam też dużo natręctw. Inne osoby z podobnymi problemami (zespół Aspergera) nierzadko są niereligijne, z tego, co czytam. Dla mnie normalne życie religijne (np. normalne spowiedzi i rachunki sumienia, długie modlitwy (i to bez roztargnień), odpowiedzialność rodzicielska i wychowywanie dziecka lub dzieci występująca w przypadku małżeństwa) jest "poza zasięgiem" (nawet rachunku sumienia i spowiedzi "boję się" bardziej niż rodzicielstwa). Na kapłana czy zakonnika ewidentnie się nie nadaję.


N gru 20, 2015 12:02

Dołączył(a): Pt gru 30, 2011 9:17
Posty: 11383
Post Re: Poważne problemy psychiczne a sakramenty, religijność
Może po prostu odpuść sobie słuchanie ludzi, którzy utrzymują, że mają monopol na prawdę i w dodatku władzę odpuszczania "grzechów". Ta religia raczej nie pomaga Ci owocnie żyć.

_________________
Lubię Starego czasem, to też sprawia
że się wystrzegam otwartej z nim wojny
Przecież to piękne, gdy Pan tak dostojny
Tak z samym diabłem po ludzku rozmawia.


N gru 20, 2015 12:09
Zobacz profil
Post Re: Poważne problemy psychiczne a sakramenty, religijność
Niestety, w moim umyśle pojawiają się podobne przemyślenia dotyczące religii katolickiej. Zgadzam się z monoteizmem, z tym, że trzeba zachowywać czystość seksualną, życzyć nawet wrogom dobrze, ale takie zagadnienia, jak (przynajmniej stosunkowo łatwa) możliwość wiecznego potępienia, konieczność spowiadania się i robienia rachunku sumienia (zwłaszcza wtedy, gdy przewinień jest więcej), są dla mojej psychiki "złem", "absurdem", czymś "szkodliwym życiowo", co wydaje raczej złe, niż dobre owoce (np. rozpustę przez zniechęcanie ludzi do pobożnego życia).

W związku z tym moja mentalność szczególnie źle może oceniać tradycyjne rodzaje katolicyzmu i inne religie tradycyjne (np. ortodoksyjny judaizm, islam). Mentalność sprzeciwia się też poglądów, według którego na Ziemi trzeba być wyznawcą jednej konkretnej religii,aby móc być zbawionym. Nie uważa ona, że zbawienie ma być czymś zastrzeżonym dla niewielkiej garstki ludzi. Dla niej życzenie, aby Stwórca ukarał grzeszników w piekle, a nie człowiek na Ziemi, wygląda na "perfidną obłudę", bo według takiego życzenia to Najmiłosierniejszy sam ma zadawać srogie cierpienia biednym grzesznikom. Moja mentalność, powiedziałbym, nie zgadza się z dogmatyką, tradycją i Pismem.


N gru 20, 2015 12:15

Dołączył(a): Pt gru 30, 2011 9:17
Posty: 11383
Post Re: Poważne problemy psychiczne a sakramenty, religijność
Idź więc za swoim sercem i rozumem, bo inaczej będziesz się miotał, walcząc, jak zauważył boże_dziecię, za złudzeniami, co jest zajęciem raczej bezproduktywnym.

_________________
Lubię Starego czasem, to też sprawia
że się wystrzegam otwartej z nim wojny
Przecież to piękne, gdy Pan tak dostojny
Tak z samym diabłem po ludzku rozmawia.


N gru 20, 2015 12:19
Zobacz profil
Post Re: Poważne problemy psychiczne a sakramenty, religijność
"Serce i rozum" mówią EWIDENTNIE CO INNEGO niż przykłady świętych czy Pismo. Nie chcę być heretykiem. Nie chcę być tym, co rozprasza, a nie zbiera z Chrystusem. Nie chcę potępienia swojej duszy, ba - nie chcę nawet potępienia czyjejkolwiek duszy.


N gru 20, 2015 12:23
Post Re: Poważne problemy psychiczne a sakramenty, religijność
cattus napisał(a):
"Serce i rozum" mówią EWIDENTNIE CO INNEGO niż przykłady świętych czy Pismo. Nie chcę być heretykiem. Nie chcę być tym, co rozprasza, a nie zbiera z Chrystusem. Nie chcę potępienia swojej duszy, ba - nie chcę nawet potępienia czyjejkolwiek duszy.


Widzi mi sie ze nie tylko oszukujjesz samego siebiie, ale udalo ci sie oszukac nawet lekarza ktory cie diagnozowal. :-)


N gru 20, 2015 12:46
Moderator
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So sty 03, 2015 12:30
Posty: 2010
Post Re: Poważne problemy psychiczne a sakramenty, religijność
JedenPost napisał(a):
Może po prostu odpuść sobie słuchanie ludzi, którzy utrzymują, że mają monopol na prawdę i w dodatku władzę odpuszczania "grzechów". Ta religia raczej nie pomaga Ci owocnie żyć.

A co pomoże mu owocnie żyć? Rady @JednegoPosta, aby kierował się w życiu sercem i rozumem? Czytając o jego problemach jesteś gotów wziąć odpowiedzialność za swoje rady, czy ot tak strzelasz, bo w końcu liczy się to, aby "nawrócić" na swoje poglądy zagubioną duszyczkę i sprawić sobie samemu radość, bo utwierdzisz się w przekonaniu, że religia szkodzi ludziom i całe szczęście, że żadnej nie wyznajesz? Nie tak dawno narzekałeś, że Ci tu na forum próbują nawracać...

JedenPost napisał(a):
Idź więc za swoim sercem i rozumem, bo inaczej będziesz się miotał, walcząc, jak zauważył boże_dziecię, za złudzeniami, co jest zajęciem raczej bezproduktywnym.

Jesteś pewny, że taka rada skierowana do osoby u której zdiagnozowano całościowe zaburzenia rozwoju, zespół Aspergera oraz zaburzenia schizotypowe jest stosowna? Zastanowiłeś się, czy takim działaniem nie sabotujesz terapii @Cattusa?
Ja wiem, że to miód na Twe serce, gdy widzisz, że ktoś nie radzi sobie z sferą duchowości, ale czasem warto odłożyć swoje interesy na bok i zastanowić się nad problemem człowieka, który zwraca się o pomoc, bo nie trzeba być specjalistą, aby wydedukować na podstawie tego, co autor napisał, że takie same problemy ma w każdej sferze, bowiem przyczyna nie tkwi w religii i masz to wyraźnie zaznaczone w jego postach. Trzeba tylko dobrej woli, aby to dostrzec.

@Cattus'owi zalecam stosowanie się do zaleceń specjalistów.

_________________
Otóż nic nie znaczy ten, który sieje, ani ten, który podlewa, tylko Ten, który daje wzrost - Bóg. 1 Kor 3, 7


N gru 20, 2015 13:02
Zobacz profil

Dołączył(a): Pt gru 30, 2011 9:17
Posty: 11383
Post Re: Poważne problemy psychiczne a sakramenty, religijność
Mrs_Hadley napisał(a):
A co pomoże mu owocnie żyć?


Zaprzestanie katowania się absurdalną religią, która - jak widać choćby po tym forum - całkiem sporo osób wpędza w różnego rodzaju lęki i obsesje.

Udanie się do specjalisty jest oczywiście sensownym równoległym krokiem.

Mrs_Hadley napisał(a):

Ja wiem, że to miód na Twe serce, gdy widzisz, że ktoś nie radzi sobie z sferą duchowości, ale czasem warto odłożyć swoje interesy na bok i zastanowić się nad problemem człowieka, który zwraca się o pomoc, bo nie trzeba być specjalistą, aby wydedukować na podstawie tego, co autor napisał, że takie same problemy ma w każdej sferze, bowiem przyczyna nie tkwi w religii i masz to wyraźnie zaznaczone w jego postach. Trzeba tylko dobrej woli, aby to dostrzec.


Ma problemy głównie w sferze seksualnej, które religia wyłącznie pogłębia.

_________________
Lubię Starego czasem, to też sprawia
że się wystrzegam otwartej z nim wojny
Przecież to piękne, gdy Pan tak dostojny
Tak z samym diabłem po ludzku rozmawia.


N gru 20, 2015 13:08
Zobacz profil
Moderator
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So sty 03, 2015 12:30
Posty: 2010
Post Re: Poważne problemy psychiczne a sakramenty, religijność
JedenPost napisał(a):
Zaprzestanie katowania się absurdalną religią, która - jak widać choćby po tym forum - całkiem sporo osób wpędza w różnego rodzaju lęki i obsesje.

Czasem warto wyjść do ludzi, ograniczanie się do świata wirtualnego, wypacza obraz rzeczywistości.

Świat wirtualny jest specyficzny, wszelkiego rodzaju fora dyskusyjne są dobrym miejscem dla ludzi zmagającymi się z problemami, z różnego rodzaju lękami i obsesjami, a więc chorymi, ponieważ mogą realizować swoją potrzebę rozmowy. W realu są wycofane, boją się ludzi, a potrzeby społeczne nie zanikają, więc realizują się w takich miejscach, to również forma terapii, często zalecana przez specjalistów, która uczy ludzi z problemami komunikacji z innymi. Dlatego czy tego chcesz czy nie, odsetek takich ludzi na forach będzie większy nieproporcjonalnie do rzeczywistości. Zdrowi ludzie, mają mało czasu, bo dzieci, bo rodzina, bo praca, bo przyjaciele... etc. , dlatego logiczne jest, że rzadziej będą się w takich miejscach udzielać i rzadziej będą zakładały wątki pomocowe, w końcu nie mają większych problemów, z którymi nie poradziłyby sobie same. Częściej będą służyły innym, by im pomóc. Stąd tworzy się wrażenie, że sporo ludzi wierzących, ma różnego rodzaju lęki i obsesje. Wystarczy jednak wyjść ze świata wirtualnego i otworzyć się na innych ludzi w realu, aby dowiedzieć się, że to, co widzimy często na forum, w rzeczywistości stanowi margines. Twój błąd rozumowania i oceny rzeczywistości można porównać do pracownika szpitala, który w nim pracuje, mieszka i śpi, nigdy go nie opuszczając, chyba że w delegacji do innego szpitala. Na tej podstawie wyciąga wniosek, że ludzie zdrowi to margines i życie jest szkodliwe. Jak wyjdzie na spacer, jego skrzywiony obraz rzeczywistości będzie powodował, że gdy będzie mijał ludzi, zdrowi będą dla niego "niewidoczni"(zracjonalizuje, że to margines), jego uwagę będą zwracali tylko Ci, którzy będą zdradzali oznaki chorobowe.

Czytając Twoje posty, zauważyłam że Twoja postawa anty zaostrzyła się i czasem odpływasz.
Dziwnym trafem postrzegasz świat jednostronnie, gdzie ateiści nie mają problemów z psychiką i w ogóle świat ateistyczny zapewniałby ludziom szczęście i normalność. Nie wiem dlaczego jesteś niezdolny dostrzec, że na forum sporo jest osób niewierzących, których obsesje i lęki również znajdują tu ujście. Tyle, że ich obiektem obsesji jest religia, ludzie wierzący. Poziomem agresji potrafią przekroczyć granice regulaminu, toteż moderacja dla ich dobra daje im urlopy od forum, żeby się uspokoili. Źródło lęków i obsesji nie bierze się z ateizmu, ani z religii. To objawy głębszych problemów. I rada, żeby porzucić ateizm/religię i problemy znikną jest radą naiwną, bo problemy nie znikają poprzez zmianę obiektu, to ich pudrowanie, zwłaszcza w przypadku problemów z psychiką. Obsesja lub lęk nie znikną, bo ktoś się przeprowadzi, zmieni żonę/męża, pracę, bank, system światopoglądowy. To tylko zmiana przedmiotu obsesji/lęku na inny. Zmiana dżumy na cholerę. Tyle że jest tym gorsza, że osoba, która tak uczyni popadnie w złudzenie, że jej problemy zostały rozwiązane. Jej umysł będzie stosował się do jej wyboru i będzie racjonalizował każdy sygnał obsesji/lęku, bo tak się zaprogramowała: nie ma problemu, bo zmieniłem poglądy. Ten dramat będą widzieć wszyscy poza samym zainteresowanym. To nigdy nie kończy się dobrze.

_________________
Otóż nic nie znaczy ten, który sieje, ani ten, który podlewa, tylko Ten, który daje wzrost - Bóg. 1 Kor 3, 7


N gru 20, 2015 13:42
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 53 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3, 4  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
cron
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL