Tylko, że nie wiadomo dlaczego, opisany przez Ciebie wątek, jest dla Ciebie świadectwem dziwactwa księży? Akurat to w nim zauważasz?

Z opisu można wywnioskować, że problemem jest (zakładając prawdziwość historii, bo jest grubymi nićmi szyta) powierzchowność rodziców w podejściu do przekazywania wiary dziecku - czy raczej zaniedbywanie takiego przekazu, ewentualnie powierzchowność osób trzecich w ocenie postaw powierzchownego katolicyzmu.
Autor krytykuje wyłamywanie się księdza z szeregu takich powierzchownych zachowań, a to z kolei budzi oburzenie co poniektorych komentatorów. Naprawdę budujące.

To ci co się w tym grzebali, myśląc że to trufle, uświadomią sobie że grzebali w "kupie", albo i nie uświadomią.

To znaczy, że dałeś się strollować.

Przeczytaj dokładnie wpis jo_tki, a zrozumiesz.

Wprowadźmy sobie odrobinę porządku w te nasze rozmowy.

Jeżeli Alus wyrazi w swoim poscie pewną opinię, co do której mam wątpliwości i której się dziwię, to te moje wątpliwości i zdziwienia uformowały się na podstawie tego, co w postach Alus wyczytałem. Jak sądzę w przypadku Alus nie występuje casus jakiejś osobowości niekompletnej, ujawniający swą kompletność dopiero po połączeniu z postami innej osoby, a przed połączeniem z postami tej innej osoby, posty Alus stanowią pewien półprodukt, który dla czytających jest niezrozumiały.

Tak więc aby zrozumieć czyjś punkt widzenia, mam zamiar w dalszym ciągu odnosić się autora tego punktu widzenia, a nie do jego sąsiadów.
Uprasza się więc Alus, żeby stanęła na wysokości zadania i wzięła odpowiedzialność za swoje wpisy, bo kierując się starym dobrym zwyczajem okazywania szacunku dla swojego rozmówcy, będę traktował go jako jaźń nierozdwojoną i zwracał się wprost do niego, a nie obok niego, sądząc że fragmenty jego punktu widzenia można tam znaleźć. Dlatego wpisy jotki pozostaną dla mnie wpisami jotki, a wpisy Alus wpisami Alus i nie będę ich dowolnie łączył.

Tu nie chodzi sąsiadów, ale o wpis jo_tki , osoby kompetentnej, autorytetu w temacie.

Dwie wypowiedzi od czapy - nawet nie chciało się Wam sprawdzić kontekstu. To tak a propos trollowania (jeśli paplanie bez sensu, byle dac odpowiedź można tak nazwać).

Terminologia Ci gnije. Ale to nic dziwnego. Trollowanie to trollowanie – prowokowanie w Internecie. Jeśli pierwszy post był trollingiem, to znaczy że miał na celu właśnie wywołanie takiej reakcji jak Twoja, żeby potem móc mówić naokoło „katolicy źli, biedną pokrzywdzoną rodzinę tak traktują na forum internetowym”. Ergo – dałeś się strollować.

W jakim "temacie"?
To, że ktoś nakreślił powierzchowną aż do bólu wersję naszego rodzimego katolicyzmu i ma pretensje do księdza, że taki cyrk nie funkcjonuje, czyli dobudowuje drugie piętro tego cyrku, to ma zostać wyjaśnione czyimiś rzekomymi kompetencjami?

Co według Ciebie we wpisie jo_tki jest obrazem powierzchownego katolicyzmu???

Weź to na klatę, nie brnij dalej.

A Co według Ciebie jest moim komentarzem do wpisu jotki? Rozmawialiśmy na temat tytułowego wątku. Jesli w międzyczasie raczyłas zmienić temat rozmowy na post jotki, to Twoją sprawa, z tym ze zapomniałas o tym poinformować

A Co według Ciebie jest moim komentarzem do wpisu jotki? Rozmawialiśmy na temat tytułowego wątku. Jesli w międzyczasie raczyłas zmienić temat rozmowy na post jotki, to Twoją sprawa, z tym ze zapomniałas o tym poinformować[/quote]
Ja zmieniłam?....to przeczytaj jeszcze raz swoje wpisy i powolutku:




Na marginesie "powierzchownego katolicyzmu" - moi znajomi, bardzo religijni, wychowali 6 dzieci, w tym jeden syn jest księdzem, drugi porzucił już drugą żonę i trójkę małych (7-4-2 latka) dzieci, córka po 3 latach porzuciła męża dla kochanka i żyje z nim w konkubinacie......tak łatwo przychodzi Ci wydawać werdykt o powierzchownym katolicyzmie - katolicyzm znajomych jest powierzchowny czy żarliwy???

Która to już zmiana tematu? Dziesiąta? Co mnie obchodzą Twoi znajomi, których nie znam i nie rozmawiam o nich?

Jak chcesz, to załóż sobie o nich wątek. Jeśli się w nim wypowiem, to będziesz miała prawo przepytywać mnie w jego temacie.

Temat jeden i ten sam od początku, do końca - granice odpowiedzialności dorosłych za dziecko - Twoja sprawa gdy nie chcesz przyjąć merytorycznego wyjaśnienia jo_tki.