"do Pierwszej Komunii Świętej dopuszcza proboszcz parafii (nie ma nic o Zefciu ani Kael - przyp. MP), zgodnie z kryterium jurysdykcji terytorialnej, z zachowaniem kompetencji każdego proboszcza parafii personalnej w odniesieniu do kandydata do takiej parafii przynależącego;"

"poniżej ukończonych 14 lat proboszcz parafii dopuszcza kandydata do podjęcia pełnego Życia eucharystycznego na wyraźny wniosek jego rodziców bądź innych opiekunów prawnych."


"Inicjatywa w zakresie przystępowania do Pierwszej Komunii Świętej kandydata, który nie ma jeszcze ukończonych 14 lat życia, ma zawsze wychodzić od rodziców lub opiekunów prawnych kandydata. Prośba ta ma być wyraźna, a nie domniemana. Nie ma przeszkód, by ta prośba była złożona na piśmie zgodnie z wiarą wyznawaną przez rodziców lub prawnych opiekunów. Razem z prośbą rodzice powinni przedstawić dokumentację katechezy szkolnej, a przynajmniej opinię aktualnego katechety."

"Poza spotkaniami z rodzicami i dziećmi w domu parafialnym, istotnym elementem w przygotowaniu dzieci do podjęcia pełnego Ŝycia eucharystycznego jest Msza Święta celebrowana w niedziele i święta z udziałem dzieci."

http://diecezja.szczecin.pl/sakramenty/ ... ietej_1985

No patrzcie państwo. A wszyscy tutaj twierdzili coś innego. Dobrze, że Marek Piotrowski wypowiedział się na temat i sprostował.
No tak. A tutaj wszyscy pisali, że dziecku powinno się udzielić komunii wbrew woli rodziców. Jakie szczęściej, że Marek Piotrowski znów wypowiedział się na temat i przeciwstawił się temu postulatowi.

Kpina zbędna i raczej świadczy o braku argumentów. Proboszcz rozeznaje i odpowiada. A jak matce nie chce sie skontaktować z proboszczem pod pozorem pracy dniem i nocą, to nic dziwnego że pobudki rodziców stają sie dla niego wątpliwe.
A wy tu sobie urządzacie sąd nad proboszczem (w dodatku mając relację jednej strony). Bardzo "roztropnie".

Narzekacie (słusznie) na rytualizm Pierwszej Komunii Świętej. A potem chcielibyście by dopuszczano jak leci.

Z tegoz samego dokumentu waznego zreszta lokalnie w tej konkretnej diecezji, ale niech tam.



Czyli nie ma nic o zaliczeniu z podpisami kazdego spotkania, nabozenstwa czy rozmowy w terminie pasujacym proboszczowi.
A rodzice raczej o Komunie sw dziecka prosili (choc Marek_Piotrowski wydaje sie insynuuowac cos przeciwnego). Skad M_P wie, ze matce sie nie chcialo? Moze to proboszcz musi miec porzadek w papierach a zycie duchowe dziecka go nie interesuje?

Co do Mszy sw niedzielnej, w normalnej parafii ksiadz powinien znac dzieci pierwszokomunijne i nie ulatwiac sobie zycia podpisami w indeksach a jesli juz, powinien uznawac podpis brata w kaplanstwie z innej parafii, jesli dziecko z jakiegokolwiek powodu (np chrztu, badz urodzin babci) bylo na Mszy sw w innym kosciele.

Cala reszta powinna byc zacheta do poglebienia wiary, wiedzy o sakramentach i zycia religijnego, a nie przymusem administracyjnym kontrolowanym podpisami.
Obraz Pana Boga - zlosliwego buchaltera - trudno pozniej wyrzucic z glowy.
I kto odpowiada za nerwice typu: czy to grzech ciezki, bo to czy tamto pomyslalem?

Co do dpuszczania do Pierwszej Komunii sw jestem tu jednak za tym "jak leci". Przy bierzmowaniu mozna oczekiwac wiecej.
Katecheza w szkole, sprawdzenie podstaw wiedzy religijnej plus podstawowych modlitw, uczestnictwo w Mszy sw niedzielnej, zacheta do innych nabozenstw i nic wiecej.

Kosciol (np sw Pius X) wierzy w dzialanie Laski Bozej. Marek_Piotrowski wydaje sie to ukryte dzialanie negowac i wierzy w wyzszosc paragrafow.
Kto jest blizej nauki Chrystusa, ktora powinna byc najwazniejsza?

W odróżnieniu od Marka, który sobie urządza sąd nad rodzicami nie mając nawet relacji z trzeciej ręki, a tylko własne domysły.

Może postaraj się wpłynąć na rodziców dziewczynki, bo jak mówisz rzecz ma miejsce w Twojej rodzinie, więc rodziców znasz, aby poświęcili więcej czasu potrzebom dziecka, żeby nie musiało czuć się potem upokorzone.

Chwat, ty przeczytales ten post? Ojciec pracuje za granica a matka ma nieregulowany czas pracy jako wykladowca akademicki.
Nie chodzi o czas rodzicow poswiecony dziecku, ale o dostosowanie grafiku pracy matki do grafiku narzuconego przez proboszcza. Moze ty mozesz sie zwalniac z pracy np na zmiany, bo akurat jest spotkanie z rodzicami. Wykladowca akademicki nie moze odwolac kilku wykladow, bo proboszcz oczekuje jej na tym konkretnie Rozancu czy spotkaniu z rodzicami.

Rozmawiam o pierwszej Komunii dziecka. Nie matki i nie proboszcza.

Od kiedy to rodzinami przyjmowani jesteśmy do nieba, bądź skazywani na piekło. Poczytaj Pan żywoty świętych, w szczególności tych których rodzice byli nastawieni wrogo do wiary. Jakim nierozgarniętym szafarzem był ksiądz który im udzielił I Komunii.
Co myśli Jezus, o takim księdzu i dziecku które mimo wiary jaką w nim zaszczepili, może nie rodzice, lecz właśnie ten ksiądz, zostało dopuszczone by mogło go przyjąć? Jaki Bóg by tak postąpił wobec dziecka. Chyba Bóg barbarzyńca.
Prawa swoje przedstawiacie, Bóg jest ponad prawem waszym. Tak działali faryzeusze, Jezusa prawem jest miłość, miłość i jeszcze raz miłość. Wejdźcie w serce tego dziecka, takim postępowaniem zabijacie je.

Prawdopodobnie opisana sytuacji zdarzyła sie w parafii, która jeszcze nie odczuwa braków kadrowych.
Gdy moje dzieci przystępowały do I Komunii w parafii posługiwało 5 księży wikariuszy + proboszcz + 3 siostry zakonne. Dlatego spotkań z dziećmi i rodzicami było wiele, a ostatni miesiąc przed Komunią to obowiązkowa obecność niemal co drugi dzień.
W maju br. do I Komunii przystąpił mój wnuczek, w tej samej parafii posługuje teraz 3 księży wikariuszy + proboszcz ( jest jeszcze rezydent były proboszcz, ale jego funkcja z racji wieku jest ograniczona, zakonnice zabrano z racji braków w zakonie macierzystym).
Dzieci z rodzicami spotykały się z księdzem raz w miesiącu po niedzielnej mszy. Przygotowanie szczegółowe ceremonii Komunii dla dzieciaków ograniczono do ostatniego miesiąca, z udziałem rodziców na 2 spotkaniach w ostatnim tygodniu. Zrezygnowano z tradycji spowiedzi próbnej.
I Komunia sie odbyła z udziałem wszystkich dzieci i zapewne bez uszczerbku dla ich wiary.

A przeczytałem post. Na mojego nosa dość tępa prowokacja, żeby tylko móc dołożyć księdzu, czyli nic nowego w dziale trollingu.

Autor posta rzekomo zna rodzicow dziewczynki, ale dziwnym trafem nie relacjonuje w poscie ich opinii odnośnie zaistniałej sytuacji, tzn nie informuje czy rodzicom zależy, żeby dziewczynka przystąpiła do Komunii. Jestem sobie w stanie wyobrazić sytuacje losowe, kiedy rodzic wyjeżdża do Niemiec do pracy i nie może osobiście uczystniczyć w zajęciach przygotowawczych z dzieckiem. Jestem w tym momencie ciekaw, ile maili albo telefonów do proboszcza wykonał ojciec dziewczynki w sprawie Komunii jego dziecka, skoro osobiście porozmawiać z proboszczem nie może?
Byłbym też ciekaw, ile godzin przepracowuje nauczyciel akademicki w tygodniu, że nie ma czasu na zajęcie się dzieckiem? Kto w tym momencie wychowuje dziecko? Ale jestem sobie nawet wyobrazić, że czas Komunii dziecka, nakłada się nauczycielom akademickim z sesją, które jak wiadomo wypadają w kwietniu i maju i nauczyciel-rodzic nie ma czasu na zajęcie się dzieckiem. Jak sądzę, ten nawał obowiązków zapracowany rodzic przedyskutował z księdzem i poprosił dziadków o przejęcie obowiazków wychowawczych, a niedobry proboszcz, żeby tylko sprawić dziecku przykrość i go upokorzyć, celowo niezgodził się na tę prośbę i nie dopuścił dziecka do Komunii.

Jest oczywiście możliwe, że się mylę i opisana historia nie jest wyssana z palca. W tym momencie chciałbym wiedzieć, ile razy i w jaki sposób, rodzice kontaktowali się z proboszczem w sprawie Komunii? Albo w jaki sposób i jak intensywnie, rodzice osobiście wyrażają sprzeciw wobec zaistniałej sytuacji nie dopuszczenia ich dziecka do Komunii?

chwat - od kiedy to rodzic w sprawie komunii swojego dziecka kontaktuje sie bezpośrednio z proboszczem?

Chwat co ty sie do tego zajecia sie dzieckim przyczepiles?
Wiesz, jak wyglada przygotowanie do Pierwszej Komunii sw w polskich parafiach? Religia w szkole (2 godziny tygodniowo, jesli sie nie myle) plus liczne obowiazkowe spotkania, nabozenstwa itp. Ksiadz ma czas, ale tez nie ma, bo robi sobie grafik jak jemu pasuje, a dziecko i (jak widac) rodzice maja sie dostosowac.

To kto w koncu do tej Pierwszej Komunii sw przystepuje? Rodzic czy dziecko? I komu szkodzi niedopuszczenie z cala klasa? Rodzicom czy dziecku?
Gdzie jest zapisany przez Kosciol warunek uczestnictwa rodzicow w przygotowaniach na warunkach proboszcza, zeby dziecko moglo Cialo Chrystusa przyjmowac? Bo chyba o to chodzi: o otwarcie dzieciom drogi do przyjmowania Chrystusa, a nie o odhaczenie paragrafow?
Czy moze jednak to najmniej sie liczy?

Od czasu historii jak powyższa. Tzn od czasu kiedy rodzic jest rodzicem dziecka, odpowiedzialnym i zainteresowanym jego wychowaniem, a proboszcz osobą uniemożliwiającą rodzicom ich zamiary.

Coraz lepiej. Nieważne czy rzecz ma podbudowę w rodzinie - dać jak leci.
I potem się dziwić, że nie ma to żadnej rangi a najważniejsze są prezenty.

Ciekawe, czy "matka wykładowca akademicki" z taką samą beztroską odniosła się do organizacji uroczystości jak do jej duchowego wymiaru...

Nie dac jak leci, ale jak dziecko zostalo przygotowane. A to ksiadz moze sam sprawdzic. Bo to nie rodzice beda za dziecko do komunii sw przystepowac. Ani do pierwszej ani do kolejnych.

No ale starsi bracia zawsze lubili sami ustanawiac kryteria Ojcowskiego milosierdzia.