Zacytowałeś moją wypowiedź. Zatem odpowiadałeś na nią. Jeśli Twój tekst nie był skierowany do mnie, to po co ten cytat?

Napisałeś że nie w porządku jest, aby bez dostatecznej wiedzy oskarżać rodziców. Zwróciłem uwagę, że równie nie w porządku jest, by czynić to wobec księdza - jak uczyniła to np. Kael, w której chórku tu działasz.

Zefciu, czy każdy wątek musisz sprowadzać do zajmowania się Tobą i Twoim ego?

A tymczasem autor wątku rzucił bombę (kto iny by napisał, że zostawił kupę na wycieraczce) i sobie poszedł.

Już to samo jest dla mnie wskazówką, jaki był cel jego wpisu.
Jeśli się mylę, chętnie przeproszę.

Nie musi. Ale jeśli będziesz rzucał w moim kierunku jakieś durne oskarżenia w rodzaju tego, że „działam w chórku”, to będę się bronił. Mnie nie zależy na tym, żebyś się zajmował mną i moim ego. Ucieszę się szczerze, jak się ode mnie odpieprzysz.
Niewykluczone.

Jeśli nie wiesz nie mów, nie oczerniaj, nie grzesz, twoje przeprosiny mogą nie powetować strat, strat jakie ktoś mógł ponieść. Skąd takie negatywne podejście do autora, możne się rozchorował, może internet mu się skończył, może uległ wypadkowi, może zmarł, może wyręcza rodziców i chodzi z dzieckiem na nauki. Zobacz to tylko nieliczne "pozytywne" wytłumaczenia tego co nazywasz "kupą". A jak jest prawda?

A jak jest prawda to co?

Autor sam nakreślił swoje podejście do religii:

Według niego obowiązki rodzica posyłającego dziecko do Komunii, wtedy są dobrze spełnione, gdy ograniczają się do zapłacenia za obrazek i ubranko, a przyzwoitość księdza polega w tym układzie na wyciągnięciu ręki i skasowaniu opłaty. Mieszanie do tego układu czegoś, zwanego "wiarą", przekazywaną dziecku (w powyższym przykładzie raczej nie przekazywaną), zaburza ten sprawnie funkcjonujący układ.
O ile wymyślanie takich historyjek raczej nie powinno dziwić, to brak umiejętności ich czytania przez niektórych, raczej dziwi.

Nie wiadomo ile autor ma lat, ale jak pamiętam własną I komunię, to księża nie rozliczali ani dzieci, ani rodziców z uczestnictwa we mszach, a spotkań żadnych nie było.
Raz, czy dwa, tuż przed komunią ustawiono nas w szeregu i to było wszystko.
Nie były organizowane żadne uroczyste przyjęcia - jak pamiętam był obiad, bo chrzestni przyjechali z odległych miejscowości - dzieci nie otrzymywała ani wypasionych prezentów, ani kasy.....ot loda lub czekoladkę.
Obiady uroczyste z okazji I komunii zaczęto organizować gdzieś pod koniec lat 70-tych XX w.

A brak umiejętności czytania przez niektórych nadal dziwi.

Właśnie dziwi ....temat nie pasuje, najlepiej zorganizować atak na autora......

Komu nie pasuje temat? O czym Alus w ogóle mówi? Co to jest "temat"?

Rozumiem, że raz zrobiłaś z siebie kretynkę, bo z urzędu własnego braku sympatii dla M_Piotrowskiego, zaoponowałaś raczej słusznej jego uwadze w powyższym temacie, ale na prawdę nie ma potrzeby, żeby to ciągnąć w nieskończoność.

Akurat ni słowkiem nie odniosłam sie do MP, a Tobie wyraźnie przeszkadza podniesienie zagadnienia, że moje pokolenie bardziej było duchowo przygotowane do I Komunii, nawet przy bardzo niewielkim udziale rodziców, bo nikt z nas nie koncentrował sie, nie oczekiwał prezentów, przeżycie stanowiło przyjęcie Jezusa.

Na pewno nie ma takich praktyk w parafiach wielkomiejskich, miejskich czy podmiejskich, a tu o taka chodzi (matka wykładowca akademicki). Poza tym mam kontakt z wieloma parafiami, ie z wszystkimi, ale w różnych diecezjach. Dodatkowo mam do czynienia i z dziećmi pierwszokomunijnymi i ich rodzicami, więc wiem jak wybielają swoje zaniedbania - zawsze winny ksiądz lub katecheta.
I, aby zakończyć ten bezsensowny przetarg wzywam autora wątku do ujawnienia o jaka parafię chodzi. Personalia rodziny nie są mi potrzebne (tak na marginesie). Osobiście sprawdzę.

Uczestnicy sporu i ataków ad personam - proszę przejść do piaskownicy, albo sama przeniosę.

Nie wiem czy autor wrzucił temat dla ataku na duchownych, czy jego intencje były inne.
Ale wiem, że jeszcze rok temu zanim osobiście zetknęłam sie z dziwactwem niektórych księży, gdyby ktoś opisał ten przypadek,zażarcie dochodziłabym się że to atak na duchownych.
Chodzi konkretnie o segregacje dzieci - te ze związków sakramentalnych chrzczone są w niedzielę, te z niesakramentalnych czy panieńskie, chrzczone są wszystkie w jedną sobotę w miesiącu.
Oczywiście na publicznie nie napiszę i którą konkretną parafie chodzi, mogę na PW podać tylko Małgosi.

To znów jest inny kaliber. Znam różne dziwactwa księży. O te, które dotyczyły moich uczniów, osobiście walczyłam z pozytywnym skutkiem.
W rewelacje autora wątku nie uwierzę, dopóki dama nie sprawdzę. Nie musi być publicznej informacji. Może być na pw.