Do niej ludzie się modlą o cokolwiek
Do niej ludzie zanoszą prośby o cuda
Kim jest Maria - człowiekiem?
Dlaczego do niej sie należy modlić? Czy jest wszechobecna (był taki temat)?
Czy Maria może sama cokolwiek sprawić?
Czy może się sama odkupić?

Na stronie głównej portalu wiara.pl.po lewej stronie u góry jest taki kolorowy znaczek "Gościa Niedzielnego"
Proszę w niego kliknąć i po otwarciu strony polecam artykul,a raczej katechezę o.Augustyna Pelanowskiego p.t.:"Pośpiesznym do nieba".
Pozdrawiam

Nie modlą, tylko prosza o wstawiennictwo do jej Syna



j/w cuda sprawia jej Syn





Z krwi i kości....to człowiek, płci żeńskiej


j/w...... Jej wszechobecnośc jest uzależniona tylko i wyłacznie od Boga, a dla Niego nie ma rzeczy niemożliwych.





Nie może. Tylko poprzez Syna.



Jest juz odkupiona i sprawił to jej Syn. Sama nie byłaby wstanie tego uczynić

Przepraszam za pomyłkę,miało być : "Pospiesznym do Jezusa".

Nie - do niej, a przez nią. Do BOga.


Jak najbardziej. Tyle że poczętym bez grzechu pierworodnego.


Nie należy się do niej modlić. Można się przez jej wstawiennictwo modlić, do Boga.


Nie. Wszechobecny jest Bóg.


Nie. Tak samo jak żaden człowiek - "beze Mnie nic nie możecie uczynić" (J 15:5)


Nie.

Rozumiem twoje wątpliwosci dlatego ze oficjalna nauka kościoła o wstawienniczej roli Maryji często rozchodzi się z praktyką pobożności.
W przeszłości było to jeszcze bardziej widoczne( Np pobożnośc Sw,. Maksymiliana Marii Kolbego która robi wrażenie jako prawie ubóstwianie Maryji. można sie przekonac czytając jego niektóre wypowiedzi i modlitwy
z całym szacunkiem i podziwem dla tego swiętego z powodu jego ofiary zycia tojednak jego poboznosć maryjna jest dla mnie nie do przyjęcia) [/quote]

O błędnych drogach ludowej pobożności Maryjnej najlepiej chyba świadczy określenie Maryi "Bozia". Czyż nie podobne jest to do słowa "Bóg"? Niestety ale zbyt często pobożność Maryjna żyje swoim życiem wśród ludu, mając za nic oficjalną naukę Kościoła

Przegięcia w kontekście pobożności maryjnej to w pewnym sensie folklor, choć niebezpieczny bo nijak nie odzwierciedlony w nauce Kościoła. Owszem, Maryja jest czczona jako Matka Boża (co nie jest tożsame z byciem Bogiem) i pod wieloma innymi tytułami - ale ich wielość nie oznacza zrównaniem jej z Bogiem.

Wierzymy w Trójcę Świętą - a tam najzwyczajniej nie ma po prostu miejsca dla osoby czwartej.

I tak samo - człowiek wierzący w Boga nie powinien się modlić do Maryi, tylko przez pośrednictwo Maryi do Boga Ojca, Syna lub Ducha.

Nie wiem, mnie wydaje się to dość proste i oczywiste. A cała sprawa - rozbija się o prostą rozwagę w modlitwie - by nie wpaść w rutynę i nie zacząć, powtarzając zdrowaśki, czcić Maryi w miejscu Tego, którego Ona zawsze wskazuje.

Tak mozemy pobawic sie w żonglerkę słowna - i ja napiszę że prawdą jest że mozemy modlic się do Maryi, do Aniołów i do świetych - poniewaz wszystkie nasze prosby ,podziekowania natychmiast i bez zawłaszczania sa przekazywane Bogu. Dlatego mogę powiedzieć " Maryjo dziekuję Ci" - poniewaz ona natychmiast zaniesie to podziekowanie Bogu, mogę sie modlić: "św. Tereso - pomóż mi" bo Ona natychmiast prosi Boga w mojej intencji. W ten sposób Bóg otrzymuje chwałę i wcale nie jest zazdrosny.
jak mozna uwazać, że Bóg moze sie gniewać, że ktos sie zwraca o pomoc do swietych - kiedy i tak ta modlitwa płynie do Niego. Wiadomo ze to Bóg jest źródłem wszelkiej łaski - ale jest takze świetych obcowanie - łaczność Koscioła w niebie z kosciołem walczacym na ziemi. A modlitwa: Aniele Bozy strózu mój , ty zawsze przy mnie stój ... tez obraża Boga??? Z pewnoscia nie obraza
Trwa protestantyzacja katolicyzmu - diabeł wie ze ma tu duzo do ugrania - chce za wszelka cene pomniejszyć, zbagatelizowac rolę Maryi. Zobaczcie na swiadectwo świetych - jak wielu z nich modliło sie do Maryi, jak wielu z nich Maryja wychowywała. Popatrzcie na przykład Jana Pawła II - kazda encyklika, rozwazanie zakończone modlitwą do Maryi. A jego hasło "Totus tuus" - czy mamy pretensje ze oddał sie Maryi - a nie bezposrednio Bogu. Przeciez Maryja "niosła" Go do Boga.

Moria, nie w tym problem. To oczywiste (przynajmniej w teorii) że nawet jeśli zwracamy się bezpośrednio do Maryi, świętych, aniołów - tak naprawdę nie oczekujemy że oni nam pomoga senso stricte. Ich pomoc to tylko (i jednocześnie aż) wstawianie się za nami u Boga
Problem pojawia się, kiedy ktoś modli się do Maryji, świętych, aniołów, z przekonaniem, że to właśnie oni bezpośrednio mu pomogą, dokonają jakiegoś cudownego dzieła itp. Wtedy wpadamy w bałwochwalstwo

Nawet kiedy potocznie mówimy że modlimy się do Maryi - wiadomo że chodzi nam tak naprawdę o modlitwę przez Maryję do Boga. Źle jest, kiedy ktoś świadomie twierdzi że nie modli się przez Maryję do Boga, tylko właśnie do Maryi. Jeszcze gorzej jeśli uważa, że Maryja bardziej może mu pomóc niż Bóg

Zgoda. Ważne jest aby wiedzieć, że to Bóg jest źródłem wszelkiej łaski. Maryja zas jest Bożym Stworzeniem najbardziej z Nim zjednoczonym. Ponadto jest naszą Matką z woli samego Boga.
Wniosek jest taki:
Jeśli modlimy się do Maryi to zwracamy się przez Nią do Boga.

Poprawniej byłoby zamiast "przez Maryję do Boga" - "z Maryją do Boga". Jeśli celem każdej modlitwy jest sam Bóg Trójjedyny, a jedynym pośrednikiem do Ojca - Jezus Chrystus, to oczywiste jest, że święci wspierają nasze modlitwy, modlą się z nami i za nas.

Dokładnie. W teorii. Bo słysząc to co mówią niekiedy niektórzy - można mieć wątpliwości, czy w tych modlitwach gdzieś jest Bóg czy tylko już Maryja...

W modlitwie za pośrednictwem, kierowanej do Maryi jako tej która niesie ją do Boga - nie ma nic złego. Tylko trzeba być świadomym tego, że ona jest pośredniczką, i tylko pośredniczką.

Znam takich, którzy poza mszą nie odmawiają Pater Noster - "wolę Ave Maria"...


Anioły to duchy posłane by bronić ludzi. Więc nic dziwnego nie ma w modleniu się o to, aby spełniały swoją funkcję

Niestety w pobożności Maryjnej również i księża dokonują nadinterpretacji. Przed około dwoma tygodniami, w Apelu Jasnogórskim usłyszałam słowa księdza prowadzącego rozważania: "... Maryja (...) przez Jej kobiece ręce, przez Boże ręce (...)".
Skojarzyło się mi od razu: kobiece ręce - Boże ręce czyli, że Maryja jest Bogiem?

Również w pewnym ruchu katolickim istnieje wezwanie: Maryjo działaj we mnie.
Ale we mnie - w ludzkiej duszy - może działać tylko duch: Duch Świety zawsze, zły duch, gdy się go zaprosi. Jak więc ma się to zaproszenie Maryji do duszy?

Rzeczywiscie, moglo wystapic takie skojarzenie, ale mysle, ze mimo wszystko nie to bylo intencja owego ksiedza. Wydaje mi sie, ze kaplan uzyl tu metafory, Bog dziala poprzez swoje stworzenie i to stworzenie jest narzedziem czy tez wszystko ogarniajacymi ramionami Boga.