Witam. Interesuje mnie następująca kwestia: dlaczego Bóg akurat w danym, konkretnym czasie objawiał się w postaci zesłania Chrystusa na ziemię, tudzież w postaci objawień różnym ludziom (świętym) zamiast "zrobić to" wszystko na początku istnienia ludzkości? Chodzi o to, że przed Chrystusem ludzie mieli mniejszą wiedzę na temat Boga, przed objawieniami świętych ludzie też mieli mniejszą wiedzę, np. przed rokiem 1931 (objawienia św. Faustyny Kowalskiej), a w zasadzie przed 1981 (pierwsze wydania "Dzienniczka" s. Faustyny Kowalskiej) ludzie nie wiedzieli o istotności Bożego Miłosierdzia w naszym życiu, nie znali modlitwy koronki do Bożego Miłosierdzia, przez którą Bóg obiecał wiele łask tym, którzy ją odmawiają, więc nie mogli z tego korzystać, czy to nie jest niesprawiedliwe wobec ludzi żyjących we wcześniejszych czasach? Dlaczego Bóg tego wszystkiego nie objawił ludzkości na początku czasów, tylko później, nie dając szans korzystać z tego ludziom żyjącym wcześniej?

Widocznie to, co Bóg nam wcześniej objawił poprzez swojego Syna jest wystarczające i jednoznacznie wskazuje na miłosierdzie Boga.

A objawił nam, że wszyscy ludzie potrzebują zbawienia i ze Bóg chce aby wszyscy ludzie byli zbawieni. Obiecał zbawienie każdego kto uwierzy w Jezusa Chrystusa, więc każdy kto wierzy może być pewny swego zbawienia. Wykazał, że wiara zmienia ludzi, że Bóg swą łaską ludzi przemienia jak uczynił to chociażby z Pawłem oraz, jak wskazuje Paweł czy Jakub, czynił to juz wcześniej np. z Mojżeszem czy Rahab.

Wszyscy ludzie potrzebują zbawienia !
Wszyscy ludzie mogą być zbawieni !
Wszyscy ludzie mogą być pewni swego zbawienia !
Wszyscy ludzie mogą zostać całkowicie przemienieni Bożą łaską !

Czyżby nie objawił nam dość? Czyż nie wykazał dosyc łaski umierając za nas na krzyżu?

W takim razie po co te wszystkie późniejsze objawienia? Po co objawił się św. Faustynie każąc wypraszać miłosierdzie, po co podyktował jej tekst modlitwy? Po co Maryja pokazała dzieciom w Fatimie przyszłość i przekazała im tzw. tajemnice fatimskie? Czy nie mógł o tym powiedzieć Jezus, gdy żył na ziemi?

To są prywatne objawienia, i nikt nie ma obowiązku w nie wierzyć...

Of course, nie ma obowiązku, ale wydaje mi się, że gdyby Bóg nie chciał, żeby ludzie wiedzieli o tych objawieniach, to zakazałby ludziom o nich mówić, albo w ogóle by się nie objawiał.

qwertyu, może po prostu po to, abyśmy nie poczuli się zostawieni samym sobie na te blisko 2 tys.lat?
Oczywiście jest to odpowiedź dla katolika, jak ja np.

Oczekiwanie na paruzję przedłuża się, dla człowieka 2 koła lat to szmat czasu; więc może ot tak, ku pokrzepieniu serc oczekujących na powtórne przyjście-przypomina nam o Sobie, że nie zapomniał i nie opuścił. Mnie taka odpowiedź satysfakcjonuje.
W końcu z tych objawień nic nowego się nie dowiadujemy, a jeśli wnoszą coś nowego, to tym gorzej dla nich.

Może to tak jak z ukochanym, ukochaną w delegacji.
Wyjazd się przedłuża, a on/ona może tylko zapewniać, że przyjedzie, bo kocha i pamięta.

Jakich objawien?

'zasłona za murem wieczności jest czasem opuszczana'/B16/
Rolą objawień prywatnych nie jest uzupełnianie ostatecznego Objawienia Chrystusa, lecz pomaganie w pełniejszym przeżywaniu go w jakieś epoce historycznej. /Adhortacja Verbum Domini/
Objawienia te mogą wnieść nowe aspekty, przyczynić się powstania nowych form pobożności lub pogłębienia istniejących. Mogą mieć charakter prorocki (1Tes5, 19-21) i skutecznie pomagać w lepszym rozumieniu i przeżywaniu Ewangelii w obecnej epoce.

Moze i mi sie On objawi,mielibysmy tyle do porozmawiania.Przez te lata troche sie tego nazbieralo.

Masz jakąś spaczoną koncepcję Boga. Zło jest realizacją wolności. Gdybyś nie mógł czynić ani doświadczać zła, nie byłbyś wolny.

W takim razie Ty jestes chyba niewolnikiem albo wyrzadzasz komus zlo?

Czasem zdarza mi się niestety wyrządzić komuś jakieś zło. To naturalne. Staram się jednak, aby to się nie zdarzało. Trzeba nad sobą pracować, np. nad cierpliwością.

Soul33,
wiec wedlug Twojej definicji zla jestes WOLNYM CZLOWIEKIEM.
A tak na marginiesie to rozmawiamy tu o objawieniach.

Oczywiście praca nad sobą to powinność każdego człowieka. Oczywiście zdarza mi się też doświadczać zła (pisałem, że wolność oznacza możliwość czynienia i doświadczania).

Mam wrażenie, że prawie wszędzie piszesz o tym samym. O żalu lub pretensjach do Boga.

To tylko tak Ci sie zdaje, naprawde to bardzo "kocham" Boga.