Podobno we Włoszech co roku w okolicach Turynu od kilkuset lat ma miejsce cud, polegający na tym, iż zimą zakwitają tam w przyklasztornym ogrodzie drzewa. Jest to miejsce w którym Matka Boska miała uratować młodą ciężarną kobietę przed gwałtem. Dwa razy podobno ten cud się nie wydarzył, przed pierwszą i drugą wojną światową. Warto by tam pojechać, w końcu to nie ameryka południowa.

Szukałem o tym w necie, no ale niestety nie znalazłem dlatego proszę Was o pomoc...

A namiary na jakieś źródło, w sprawie tego rzekomego cudu

proszę http://adonai.pl/cuda/?id=7

Aha.

Moja pierwsza wątpliwość - pierwszy raz o tym słyszę. Serio. Nie obiła mi się ta nazwa o uszy. Czy ktoś zna jakieś źródło pisane, gdzie jest mowa o tym cudzie

Tomu, pojedz i sam zobacz kwitnace drzewa.
Artykul z "Milujcie sie" widocznie jest dla Ciebie malo wiarygodny.

Nie mało wiarygodny. Po prostu to pierwsze i jedyne jak dotąd źródło, z którym się zetknąłem

I roznych cudach mniej i bardziej znanych.


http://www.katolicki.net/cuda.html

choc nie widzialem tego na wlasne oczy, potwierdzam - znalazlem dosc pewne zrodlo (ksiazka wloska o sanktuariach maryjnych, zatwierdzona przez bp. Francesco M. Franzi, ktory byl owczesnie odpowiedzialny za, powiedzmy, sprawy i sanktuaria maryjne)

W dniu 29.12.2006 byłem we Włoszech i widziałem kwitnące kwiatki w sanktuarium Maria dei Fiori w Bra. Niestety w tej chwili nie mam zbyt dużo czasu, postaram się napisaćtrochę więcej później. Pozdrawiam.[/list]

Przed Sylwestrem, w grudniu pojechaliśmy ja i moja narzeczona, do Bra autostopem. Częściowo trasę przejechaliśmy pociągiem. W skrócie Lubawka-Trutnov(Czechy)-autostop, dalej Trutnov-Praga-Ceske Budejowice (pociąg), potem Ceske Budejovice-granica z Austrią oraz granica z Austrią-Linz-Salzburg-Villach-Triest (autostop), dalej Triest-Wenecja-Verona-Mediolan-Turyn-Bra (pociągi regionalne). W drodze powrotnej: Bra-Turyn (autostop), Turyn-Mediolan-Wenecja-Udine (pociągi regionalne), dalej Udine-Villach-Linz-Ceske-Budejowice (autostop), Ceske Budejowice-Praga-Trutnov (pociągi), Trutnov-Wałbrzych (autostop).
Bra jest małą miejscowością, w północno-zachodnich Włoszech. Od kilkuset lat zakwitają tam 29.12 kwiaty dzikiej śliwy. Z dworca pkp można tam dojść w ciągu pół godziny. Sanktuarium jest otwarte w ciągu dnia, ale w murze otaczającym są zakratowane otwory, przez które można zobaczyć kwitnące kwiatki nawet w nocy. W samym mieście nie wyczuwa się atmosfery cudu. Lekarz, który nam pomógł załatwić nocleg był bardzo zdziwiony, iż przyjechaliśmy tu aż z Polski, aby zobaczyć kwiaty. Kwiatki są białe i drobne. Gdy tam byliśmy, okoliczne drzewa nie kwitły. było zimno, myślę, że nawet zimniej niż wtedy w Polsce. Cała nasza podróż trwała 6 dni. Niezwykłym wyrazem pomocy Boże byli ludzie, którzy nam pomagali.
Piotr

Wracam do starego wątku, bo właściwie dopiero teraz dowiedziałem się o tym cudzie. Może coś nowego pojawiło się w tej sprawie?

Tarniny przy kościele La Madonna dei Fiori kwitną sobie na mrozie jakby nigdy nic a ja nic o tym nie wiedziałem?

O czym te media donoszą, skoro nie o takich ciekawych sprawach.

Kwitną sobie od siedmiu wieków bez przerwy z wyjątkiem dwóch sezonów - przed I i II wojną światową (1913, 1938). W sieci znalazłem, że nie zakwitły też w 2010, co wywołało panikę internautów (była to tylko nieprawdziwa pogłoska).

Cud?
Cud!

A o tym wiesz?
http://www.youtube.com/watch?v=ko6YjmIWydI

U mojego sasiada co roku w styczniu kwitną sobie bez przerwy bez zadnych wyjatków, była tam TV i to potwierdziła i uznała to za cud.

Wstrząsające.
Dlaczego w takich przypadkach nauka jakoś nie paki sie do racjonalnego wyjaśnienia sprawy?
Czy tako Hawkins, na przykład, widział kiedyś coś takiego?