Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Śr lis 05, 2025 23:37



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 100 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 3, 4, 5, 6, 7
 Ogromny problem - co zrobić? 
Autor Wiadomość
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So cze 02, 2007 10:22
Posty: 1324
Post Re: Ogromny problem - co zrobić?
agata27 napisał(a):
Powiem Ci szczerze, ze uważam że istnieje móstwo poważniejszych ludzkich problemów, które powodują iż człowiek jest dużo bardziej nieszczęśliwy niz we wspomnianej przez Ciebie sytuacji...
Mogą to być np. przewlekła choroba - zwłaszcza u dzieci czy ludzi młodych pragnacych mieć dziecko, brak mieszkania w kilka lat po ślubie - tłoczenie sie w jednym pokoju z teściową przekreślające marzenia o potomstwie, kompletny brak intymności w małżeństwie, śmierć kogoś bliskiego....

To subiektywne twoje odczucie, Agato. Masz do niego prawo.
Nie ma sensu porównywanie rangi problemów. Bo są one różne i różnie doświadczane przez ludzi. Nie powiedziałabym, że opisywany w tym wątku problem jest małej wagi. Wręcz odwrotnie. Chyba, że twierdzisz, że męża zawsze można zmienić - wtedy owszem i problem może łatwo zniknąć.
Jednego jestem pewna: Bóg nigdy nie daje nam do dźwigania ciężarów, które są ponad nasze siły!
Jeżeli dał krzyż, to da i siłę, aby go udźwignąć. Tylko musisz o nią prosić. Czasem trzeba prosić długo, ale te prośby nigdy nie zostają bez odpowiedzi! :)


Cz wrz 13, 2007 8:35
Zobacz profil

Dołączył(a): Śr cze 13, 2007 12:14
Posty: 113
Post 
moniczko dzięki! w jakimś sensie twój post podniósł mnie na duchu! też tak mówiłam koleżance!

może faktycznie niektórzy sie dziwia co mnie ta sprawa obchodzi... i po co ja się w to tak zaangażowałam.... ale jeśli ktoś jest zrozpaczony i szuka jakiegoś rozwiązania i prosi o pomoc to trzeba coś wymysleć! a sam nie wiedziałam co i zapytałam na tym forum... łatwiej zapytać anonimowo niż choćby i lekarza twarzą w twarz....


Cz wrz 13, 2007 18:02
Zobacz profil

Dołączył(a): Pt sie 31, 2007 11:11
Posty: 4
Post 
:(

to ja jestem tą żoną... mam do was pytanie: czy ktoś zna może sposób aby przekonać męża do spotkania w poradni, albo do wyjazdu na rekolekcje małżeńskie?
ja byłam w poradni i czuję że jeśli mąż też by poszedł to na pewno dałoby się uratowć nasze małżeństwo bo wciąż jesteśmy razem i on w chwilach nazwijmy to szczerości mówi że mnie kocha, poza tym widzę że też cierpi... może ktoś miał podobny problem i zna jakiś sposób....


So lis 03, 2007 19:48
Zobacz profil
Post 
Ja myślę, że jeśli się uprze- to nie da się go namówić ...Na pewno warto szukać pomocy dla siebie, poznać pewne mechanizmy rządzące nami, sposoby manipulowania, którym być może nieświadomie ulegamy...

Czy to w tej poradni małżeńskiej czy to u psychologa w poradni 'zwykłej"..


So lis 03, 2007 20:14
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So cze 02, 2007 10:22
Posty: 1324
Post 
Teresse napisał(a):
Ja myślę, że jeśli się uprze- to nie da się go namówić ...Na pewno warto szukać pomocy dla siebie, poznać pewne mechanizmy rządzące nami, sposoby manipulowania, którym być może nieświadomie ulegamy...

Czy to w tej poradni małżeńskiej czy to u psychologa w poradni 'zwykłej"..


Teresse, ona chce uratować swoje małżeństwo, więc siłą rzeczy nie może szukać pomocy wyłącznie dla siebie.

Ellu, rozmawiaj i proś męża, jeżeli nie zechce to może jest w waszym otoczeniu ktoś, kto stanowi autorytet dla twojego małżonka, lub ktoś kogo on bardzo szanuje, a kogo mogłabyś poprosić o interwencję w tejże sprawie. Ale to bardzo delikatny problem i myślę, że nic na siłę. Natarczywa "agitacja" odniesie raczej odwrotny skutek.

Jak ziemskie sposoby zawiodą, to zawsze pozostaje modlitwa. Dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych. :)


So lis 03, 2007 20:25
Zobacz profil
Post 
Małżeństwo będzie trwało do końca życia-chyba, ze było nieważnie zawarte, to czy będzie trwało pożycie między małżonkami to już inna sprawa...

Ja powtórzyłam to, co radzi się zonom alkoholików- szukaj pomocy dla siebie- męża do niczego nie zmusisz...dowiedz się jak z nim postępować, jak chronić siebie, dlaczego weszłaś w związek z alkoholikiem itp...

poza tym, martwi mnie to stwierdzenie...
Cytuj:
wciąż jesteśmy razem i on w chwilach nazwijmy to szczerości mówi że mnie kocha,


jeśli chwile szczerości są tym o czy myślę, to jego deklaracje są niewiele warte :-(


So lis 03, 2007 20:41

Dołączył(a): Pt sie 31, 2007 11:11
Posty: 4
Post 
dziękuje wam za odpowiedzi...

wciąż kocham męża i wciąż mam nadzieję... oczywiści się modlę i wierzę w działanie Ducha św.... boje sie tylko że to bedzie długo trwało... po prostu boję sie że nie wytrwam...

ale dlaczeo myślici że małżeństwo mogłobybyć nieważne? wiem że to musieliby sprawdziś specjaliści, ale ja we własnym sercu czuje że jest ważne! mąż mnie kocha, walczył z tym wiem to - po prostu jemu zabrakło sił... to go opętało....


N lis 04, 2007 9:53
Zobacz profil

Dołączył(a): Wt sty 31, 2006 9:38
Posty: 342
Post 
Teresse napisała
Cytuj:
jeśli chwile szczerości są tym o czy myślę, to jego deklaracje są niewiele warte

Kto Ci dał prawo oceny przez internet , co w kim siedzi ?

Polska jest na etapie , który wcześniej juz przeszedł zachód. Najlepszym rozwiazaniem na wszystko jest rozwód lub w wersji kościelnej unieważnienie.

Przypomina mi się film Hitchcoca z lat 60 - siątych, tytuł zapomniałem.
Mąż kopie w piwnicy spory dół. Żona uczęsza na spotkania kobiece w miasteczku. Tam opowiadaja sobie panie jak jeden chłop zamordował swoja babę i zakopał w pwnicy. Żona opowiada koleżankom o fakcie kopania dołu przez męża w piwnicy. Atmosfera się zagęszcza , kiedy żona na kolejnym spotkaniu opwiada o tym, że mąż przytaszczył usiłując zachowac tajemnicę, skrzynie 2m na 0,5 i ukrył ją wpiwnicy, zachowuje sie dziwnie. Teraz w opinii koleżanek sprawa jest jasna, one juz go przejrzały ..... . Żona przygotowuje sie odpowiednio. Przychodzą jej urodziny , mąż prowadzi ją do piwnicy w miejsce gdzie kopał dół..... . Żona ma przygotowana za drzwiami siekierę i wykorzystując chwile nieuwagi męża, ciaaach paskuda przez łeb ! Idzie dalej do pomieszczenia w którym był dół , a tu w miejscu dołu stoi szczyt techniki tamtych czasów - kocioł olejowy do grzania wody z kartką - Dla mojej uchochanej żony.... .


N lis 11, 2007 21:03
Zobacz profil

Dołączył(a): Pt sie 31, 2007 11:11
Posty: 4
Post 
:)

pragnę podziękować wam za wasze rady! mąż w końcu zrozumiał że jego zachowanie było nieodpowiednie! czuję że się nawrócił... ja też zrozumiałam moje błedy i wybaczyliśmy sobie nawzajem :)

dziękuję wam za modlitwę i wsparcie...

wybieramy się na weekendowe spotkanie małżeńskie!

mam nadzieję że te straszne chwile już nie wrócą i że Dobry Bóg będzie miał nas w swojej opiece :)


Cz lis 29, 2007 7:51
Zobacz profil

Dołączył(a): Wt sty 31, 2006 9:38
Posty: 342
Post 
Deo gratias !


Cz lis 29, 2007 9:07
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 100 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 3, 4, 5, 6, 7

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL