Re: Miłość, rodzina - a dziecko n alotnisku....
@Ikm nie obraź się, ale uważam że jesteś nadopiekuńczą osobą.
Nie mam własnych, ale mam doświadczenia w opiece nad dziećmi. Bywało że rodzice zostawiali mi pod opieką chore dziecko.
Moje związki nie są idealne i niestety, ale w wyścigu na świętego bohatera, to ja pewnie gdzieś w ogonie by byłam.
Napiszę tak- gdybym nie miała "pancerza ochronnego" to bym już dawno była w depresji czy w innym ciężkim stanie dla specjalisty. Po prostu świat nie jest lukrowany. I ludzie rozczulający się nad innymi, którzy swoje potrzeby ignorują, byleby innych zadowolić-podziwiam, ale ja tak nie potrafię bez szkody dla siebie. Nie mam takiej osobowości.
W stresie różnie działam. Czasem racjonalnie czasem nie. Nigdy nie opanowałam do perfekcji sztuki postępowania zawsze adekwatnie do sytuacji, chociaż się staram
Po prostu znam mechanizmy, które w kryzysowych sytuacjach pojawiają się u ludzi. Wiem co potrafi zrobić z ludźmi panika. Widziałam to na własne oczy. I wiem, że waga takiego postępku nie jest taka sama jak wtedy, gdy postępuje się w normalnych warunkach, gdy nie liczy się czas, ani też nie ma nic zaskakującego.
Nie wiemy, czy rodzice dziewczynki nie przeżywają teraz tego co zrobili. Przedstawiłam inną opcję, że po prostu zadziałał mechanizm, gdy nie w pełni rozsądku zrobili tak a nie inaczej. Taka możliwość istnieje.
Istnieje też możliwość, ze byli tak wyrachowani, że bez problemu zostawili dziecko i nawet o nim nie myślą teraz na wczasach.
Ja jednak nie widzę w nich wyrachowanych psychopatów, a ludzi którzy spanikowali skutek czego zrobili coś tak głupiego, a teraz żałują. Popełnianie błędów to ludzka rzecz. Mało jest ideałów na świecie