Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Pt lis 21, 2025 19:54



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 15 ] 
 Uciekająca panna młoda 
Autor Wiadomość
Moderator
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt mar 19, 2004 19:24
Posty: 3644
Post Uciekająca panna młoda
http://zdrowie.onet.pl/1351773,2041,0,1 ... logia.html

Powiem szczerze, że trochę zatrwożył mnie ten artykuł, bo większość z opisanych w nim spraw właśnie przeżywam ;) Pocieszyłam się tym, że jakieś moje strachy mają swoje uzasadnienie i są NORMALNE. Uff, uff.

Do tej pory podróżowałam sobie sama, gdzie chciałam i kiedy chciałam. Nie było problemu, by wsiąść w pociąg do Zakopanego i samotnie połazić sobie po Tatrach, by trochę odpocząć od ludzi i spraw. Niedługo będę jeździć z mężem, co jest fantastyczne, a jednak trochę żal... ;) Strach przed utratą niezależności? Czyżby?

A jak to było z Waszym ślubem, a raczej z przed-ślubem? Był strach, obawy?

_________________
Co dalej za zakrętem jest?
Kamieni mnóstwo
Pod kamieniami leży szkło
Szło by się długo
Gdyby nie to szkło, to by się szło... ♪


Pt sie 11, 2006 13:20
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt lut 22, 2005 23:45
Posty: 3638
Post 
a ja już po temacie myślałem, że Rozalka dała noge...
hehe

na to by sobie jeździć po Polsce trzeba mieć kase
jak ktoś zakłada rodzine to raczej tej kasy mieć nie będzie
trzeba odkładac na dzieci
na pieluchy a potem na książki :)

wiekszość biednych przedstawianych kiedyś w tv to były osoby z rodzin wielodzietnych przedstawiane jako margines społeczny
troche się ostatnio spojrzenie telewizjonerów jakby zmieniło
na szczeście

bo warto pomyśleć o tym, iż ci ludzie wcale nie byliby tacy biedni gdyby posiadali jedno dziecko zamiast dziesięciu
lub zyli samotnie
nie, nie - ja popieram wielodzietność
a właśnie takie rodziny mimo wszystko pokazują jak bardzo niektórzy nie chca myśleć o tym w jakie tarapaty sie wprowadzają
ale chwytaja okazje i twierdzą uroczyście, że jakoś to będzie
jakos to będzie bo ktos nam da...
nagnie się sąsiadów [wyłudzając kase]
wprowadzi bykowe :?
wessa nieco kasy od rodziców i rodziny
od czego jest państwo...

i tak niektórzy potem dowalają innym słowami
głupi to nie masz
no fakt głupi
bo nie chce być ciężarem dla innych...

to jest trochę na "beszczelnego"
ale przyznac trzeba: to oni będa mieć potomków

życzę wam Rozalkobyście mieli jednak tej kasy na tyle aby założyć porzadną rodzinę z prawdziwego zdarzenia i katolicka :razz:

_________________
Niech żyje cywilizacja łacińska !!!

więc śpiewaj duszo ma... BÓG JEST MIŁOŚCIĄ...


Pt sie 11, 2006 18:26
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz maja 11, 2006 19:25
Posty: 384
Post Re: Uciekająca panna młoda
rozalka napisał(a):

Do tej pory podróżowałam sobie sama, gdzie chciałam i kiedy chciałam. Nie było problemu, by wsiąść w pociąg do Zakopanego i samotnie połazić sobie po Tatrach, by trochę odpocząć od ludzi i spraw. Niedługo będę jeździć z mężem, co jest fantastyczne, a jednak trochę żal... ;) Strach przed utratą niezależności? Czyżby?

A jak to było z Waszym ślubem, a raczej z przed-ślubem? Był strach, obawy?

Ja łaziłam po Tatrach sama,potem z chłopakiem i z męzem,ktory to był przedtem moim chłopakiem.I nadal razem spedzamy wolny czas .Moj związek jest wsrod moich znajomych jakims ewenementem,bo wiekszośc jest po rozwodach...
Góry to nasza miłośc ale mamy wiele odmiennych upodoban i to chyba najbardziej nas cementuje bo uzupełniamy sie nawzajem.Ja zreszta mam 100%kobiece myślenie ,rasowa płeć piękna :D Jednak kazdy z nas ma cos tylko swojego i szanujemy te nasze "swoiste światki".
Przed slubem nie mialam obaw a najbardziej pociągała mnie chęć posiadania dzieci.


Pt sie 11, 2006 20:30
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt maja 02, 2006 7:43
Posty: 82
Post 
wow
rozalka
bym sie poważnie zastanowiła dwa razy jeszcze.
nie martwią Cię tego typu obawy?
stawiasz niezależność i zwiazek po przeciwnych stronach. zmasakrowałaś mnie totalnie tym zestawieniem.
wiesz nei jest powiedziany ze kazdemu n aświecie do szczescia potrzebny jest małżonek.


Pn sie 14, 2006 23:05
Zobacz profil
Post 
Cytuj:
stawiasz niezależność i zwiazek po przeciwnych stronach
i troche w tym racji jest: gdy masz męża nie jesteś w 100% niezależna bo zależysz od męża, od jego decycji bo ustalacie wszystko wspólnie, nie możesz jechać na drugi koniec sama bo masz męża i nie możesz ot, tak sobie go zostawić, nie możesz "wsiąść w pociąg do Zakopanego i samotnie połazić sobie po Tatrach, by trochę odpocząć od ludzi i spraw" tylko musisz ustalić to z mężem: czy też cjhce jechać?czy ma wolne i kiedy ect. dziecko też wprowadza zmiany w niezależności - jesteś zależna od dziecka, im mniejsze tym więcej opieki i czasu mu trzeba poświęcić, od jego stanu zdrowotnego ect.


Wt sie 15, 2006 0:28
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz lut 10, 2005 1:37
Posty: 589
Post 
A czy przed ołtarzem przysięgasz "i będę podróżować z Tobą aż do śmierci"? :-)

Nie, tego umowa małżeńska nie reguluje. I nie widzę przeszkód, aby para mogła się umówić, że raz w roku jeżdżą gdzieś samotnie. Skoro tylko jest to im potrzebne do zachowania psychicznej higieny...?

Cytuj:
Do tej pory podróżowałam sobie sama, gdzie chciałam i kiedy chciałam.

A studia, praca, rodzina, pieniądze - nie ograniczały Cię? Zawsze są jakieś ograniczenia. Teraz dochodzi uzgadnianie decyzji z mężem. Ale to się chyba uda? Mąż wytrzyma pięć dni na własnej kuchni. Dzieckiem też się może ktoś zaopiekować i parę dni nieobecności matki nie oznacza, że ta jest matką wyrodną :-)


Wt sie 15, 2006 20:01
Zobacz profil
Moderator
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt mar 19, 2004 19:24
Posty: 3644
Post 
Ej, nie bawcie się w psychologa :D

Postawiłam w pierwszym poście konkretne pytania i proszę, aby osoby, które są po ślubie lub niedaleko przed na nie odpowiedziały ;)

Nie utożsamiam wejścia w związek małżeński z utratą niezależności. Miałam na myśli jedynie niejako podświadomy lęk, który się pojawia, co można wyczytać w artykule. Diagnozy na razie sobie nie postawiłam ;)
I naprawdę nie marzę o samotnych wyprawach. Jednak mimo to myślę sobie jak to będzie, bo przecież będzie zupełnie inaczej, co nie znaczy przecież, że gorzej :)

Vroobelku, ale ślubuję przecież uczciwość małżeńską. Co z tym, Twoim zdaniem?

Pozdrawiam :)

_________________
Co dalej za zakrętem jest?
Kamieni mnóstwo
Pod kamieniami leży szkło
Szło by się długo
Gdyby nie to szkło, to by się szło... ♪


Wt sie 15, 2006 20:35
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N cze 22, 2003 8:58
Posty: 3890
Post 
przed slubem nie mialam żadnych obaw ani lęków :) chyba mało refleksyjnie wchodziłam w nowy stan ;) śmialam sie i nie rozumialam zupelnie mojej mamy gdy mówila, że slub wszystko zmieni - jak to? ten chlopak zmieni sie nagle o 180 stopni?? było to dla mnie nie do pojęcia :)

okazalo sie, ze mama ma racje - i po ślubie wiele rzeczy i spraw, zachowan zaczęlo "wyglądac" inaczej" - a moze to moj odbior sie zmienil? moze moje reagowanie [zmienione] wywolywalo te zmiany? nie wiem :)

ale z jednego sie ciesze ;) ze nie czytywalam wtedy psychologizujących artykułów :P:D

rozi, wiele sie w waszym życiu zmieni, ale co to byloby za zycie, polegające na statycznosci? na braku zmian? a jesli sie kochacie, dacie sobie wzajemnie wolnosc i niezaleznosc - choc ze świadomoscią, ze najlepiej dla związku gdy ta niezaleznosc i wolnosc w pewnych sprawach, sytuacjach [i w rozsądnych granicach ;)] jest akceptowana przez drugą osobę - bierzcie przyklad z Pana Boga - On sie nie bal dać ludziom wolności - mimo że koszotowało i nadal kosztuje Go to wiele smutku i trudu :)

nie bójcie się ufać sobie nawzajem i przede wszystkim - nie bójcie sie wzajemnego poddania :) posłuszenstwo żony mężowi i męza żonie jest takie niedzisiejsze, a tyle dobrego mogloby w niektore malzenstwa wniesc :)


ps. artykulu nie czytalam ;)

_________________
Staraj się o pokój serca, nie przejmując się niczym na świecie, wiedząc, że to wszystko przemija.[św. Jan od Krzyża]


Śr sie 16, 2006 7:24
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt maja 02, 2006 7:43
Posty: 82
Post 
To ja chyba mnie nie zrozumialaś :) w zasadzie to miałam na myśli coś zupełnie przeciwnego. to źle że z góry zakłada organiczenie swojej swobody na rzecz meża. owszem z jego zdaniem będzie się trzeba liczyc ;] ale jeśli nabierze ochoty, żeby połazić sama po Tatrach to dla mnie osobiście w zdrowym związku będzie jedynie formalnością poinformowanie męza o tym fakcie.
oczywiscie wszystko w ramach rozsądku - bo jeśli on bedzie lezał w łózku z 40 stopniową gorączką (czego mu nie zycze) to nigdzie nie pojedziesz.

w każdym razie rozalko, życze Ci na nowej drodze życia abyś zachowała nieco autonomii, przestrzeni tylko dla siebie. bardzo pomaga.


Śr sie 16, 2006 23:45
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz lis 10, 2005 21:05
Posty: 485
Lokalizacja: Katowice
Post 
hmm ślub- ile to zostało?
P.S. Liczniczek na forum był zainspirowany Twoim Rozalko!!

Raczej nie przeraża mnie wizja Tego dnia... kurcze co ja mówie, właściwie to obawiam się właśnie tego dnia, jak to będzie? ale raczej nie do tego stopnia aby myślec o ucieczce.

Bardziej mnie ciekawi czy fakt przysięgi w kościele coś w nas zmieni?
Ale dowiem sie tego sama zapewne :D

Z dnia na dzień przekonuje się, że będę mieć w męszczyźnie którego kocham silne oparcie- ramię do wypłakani, o czym np przekonałam się dzisiaj:(

Patrze z wielką wiarą i nadzieją w przyszłość :)

Pozdrawiam


Śr sie 16, 2006 23:57
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr lut 18, 2004 15:45
Posty: 1883
Post 
u nas nic się nie zmieniło, dalej mamy ochotę razem się wybrać tam i ówdzie, ograniczeniem jest tylko kasa, w sumie patrząc wstecz, jak było przed ślubem tak i jest po, jedyne to że nam przybyło lat i obowiązków, ale patrz w przyszłość optymistycznie, róbcie wszystko tak, żeby Wam razem było dobrze, a wędrówki wspólne po tatrach, beskidzie, z dziećmi za rączkę z plecakami, po szlaku, spanie w schroniskach, wspominamy bardzo dobrze. Tak jak sobie ustalicie tak będziecie żyli, oby było wam dobrze i żyliście szczęśliwie:)

_________________
Obrazek
"Przejmij mnie dreszczem Twojego Istnienia, dreszczem wiatru w dojrzałych kłosach..."
JP II


Cz sie 17, 2006 12:47
Zobacz profil WWW
Post 
Do optymistycznych slow kefasa_piotra, dodam tylko,
zawsze Bog niech bedzie na pierwszym miejscu a malzenstwo bedzie wzmacnialo sie z dnia na dzien.


Cz sie 17, 2006 13:02
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr sty 11, 2006 14:23
Posty: 3613
Post 
Lucyna napisał(a):
Do optymistycznych slow kefasa_piotra, dodam tylko,
zawsze Bog niech bedzie na pierwszym miejscu a malzenstwo bedzie wzmacnialo sie z dnia na dzien.

Albo nie.
Praktyczniej być realistą.

_________________
Obrazek
Gdy rozum śpi, budzą się po.twory.


Pt sie 18, 2006 18:13
Zobacz profil WWW

Dołączył(a): Pn kwi 10, 2006 19:27
Posty: 176
Post 
To moze i ja sie dolacze- jako malzonek z krotkim (7 dni, z czego 3 spedzone z zona) stazem.
Watpliwosci typu, czy to ona, czy nie ustapily u mnie, kiedy w zeszlym roku wyjechalem za granice. Byla to ciezka proba dla naszego zwiazku- ale jak to ktos kiedys powiedzial
"Rozstanie na milosc dziala jak wiatr na ogien- maly gasi a wielki rozpala"
Na poczatku bylo bardzo ciezko, ale z kazdym dniem sie to zmienialo- stawalo sie oczywiste, ze nie mozemy bez siebie wytrzymac. Na szczescie, rozmowy telefoniczne do Polski sa tu tansze od naszych lokalnych, a w przypadku stalego lacza z internetem sa bezplatne- wiec rozmawialismy bardzo duzo. I codziennie bylo o czym mowic.
Te obawy u mnie dosyc szybko zniknely.
Co do niezaleznosci... kto tak naprawde jest niezalezny? Przeciez kazdy z mniejsza czy wieksza ilosci ludzi w jakis sposob wspolpracuje- nawet nie zdajac sobie z tego sprawy na codzien. Wystarczy, ze kierowca autobusu sie spozni, abysmy nie dotarli na czas do pracy, gdzie akurat dzisiaj szef czeka od rana, co spowoduje mizerne szanse na dodatkowy urlop, ktory z kolei...itp. Przykladow jest cale mnostwo- wiec tak naprawde nie ma sie czego bac- przeciez maz/zona z ktor/ym/a bedziemy zyc nie sa nam znani od wczoraj. Nie sa naszymi wrogami- wrecz przeciwnie.
A ze jedno np. chce jechac w gory, drugie nad morze? Jezeli sie kochaja, dojda do porozumienia. A jezeli nie, jesli ktos po slubie sie zmieni?
To juz ryzyko, jedno z wielu jakie czlowiek moze (ale nie musi) podjac. Recepty na udane malzenstwo nie ma- a jezeli jestem w bledzie to bardzo chetnie ja poznam.
Na zakonczenie moge dodac, ze sam slub wspominam bardzo milo i pomimo sporego zdenerwowania wszystko potoczylo sie bardzo dobrze :)
Pozdrawiam i mam nadzieje ze artykul ktory przeczytalas potraktujesz jedynie jako ciekawostke, a Twoje obawy szybko ustapia.
Ja niestety znowu mam pod gore - zona zostala "porzucona" na 3 dzien po slubie, ale juz niebawem do mnie dolaczy i tylko ta mysl pozwala mi poprawic moje nie tak dobre samopoczucie.


Pn sie 21, 2006 22:29
Zobacz profil
Post 
Musze uprzec sie przy swoim. Bez Boga malzenstwo zdane jest na kleske.

Jan Pawel II w Liscie do Rodzin pisze "(...) ludzka milosc moze byc chroniona tylko przez Milosc".
Pozostawiona w rekach ludzkich nie ma mocy trwania.

Malzenstwo ma byc "przymierzem" z Bogiem. Przymierze jest ukladem czlowieka z Bogiem.
Tylko ta milosc nie zawiedzie, ktora Bogu przysiega, nie tylko sobie wzajemnie.
Czlowiek jest zbyt slaby, nie moze sobie zaufac do konca.
I kiedy nadejdzie kryzys w malzenstwie, to Bog, jezeli sie do Niego zwrocimy potrafi malzenstwo ocalic, uzdrowic milosc, bo sam jest Miloscia.
Ojciec Swiety w tym samym liscie pisze, ze malzenstwo jest "egzaminem z milosci". Bez Milosci do Boga, tego egzaminu z milosci do czlowieka nie zdamy.


Wt sie 22, 2006 0:07
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 15 ] 

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL