Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Śr lis 12, 2025 3:39



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 179 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 5, 6, 7, 8, 9, 10, 11, 12  Następna strona
 kalendarzyk malzenski a sex malzenski- pomozcie prosze! 
Autor Wiadomość
Post 
SweetChild napisał(a):

Dzień po ślubie też można powiedzieć żegnam i odejść w siną dal. Jedyna różnica, że wynikają z tego pewne zobowiązania natury prawnej. Zgodzę się więc, że zachowanie wstrzemięźliwości do ślubu z "biznesowego" punktu widzenia może być wskazane. Natomiast nie widzę wielkiej różnicy z punktu widzenia moralno-etycznego. (...)
Natomiast właśnie możliwość pojawienia się dziecka powoduje, że moim zdaniem współżycie powinno być zarezerwowane dla par, które są zdecydowane stworzyć rodzinę. Nie uważam natomiast, aby konieczne było spełnienie przez nich wymogów formalnych.


Wlasnie o owe zobowiazanie chodzi....
Gdybysmy zyli w raju, czyli dalej bylibysmy "swieci", co jak rozumiem min jako odpowiedzialni za siebie, swoje slowa i czyny i za innych, to "instytucja malzenstwa" w sensie prawnym bylaby zbedna, bo kazdy wiedzialby jakie skutki niesie ze soba zwiazanie sie z druga osoba w sposob az tak intymny i nie byloby problemu.
Poniewaz jednak jestesmy wszyscy w wiekszym badz mniejszym stopniu egoistami, to wymyslono instytucje, zeby ograniczac skutki owego egoizmu, tudziez utrudniac zycie lekkoduchom, ktorzy "dzisiaj tu, jutro tam". Szczegolnie, ze sprawa nie dotyczy tylko dwoch osob, z ktorych kazda moze miec co innego na mysli podejmujac wspozycie, ale takze dzieci, ktore nic za to nie moga, ze rodzice nie poprzestali tylko na przytulaniu, ale poszli dalej.

SweetChild napisał(a):
Albo też uznamy, że na pewnym etapie znajomości współżycie jest czymś co najmniej neutralnym. Coś jak z przytuleniem czy pocałunkiem: obściskiwanie i obcałowywanie każdego, kto się pod rękę nawinie odbieram negatywnie, ale w przypadku bliższej znajomości nie widzę w tym nic nagannego (pomijam przypadki zahaczające o ekshibicjonizm).


Wspolzycie nie jest neutralne, bo dotyczy ludzi (takze owych dzieci, o ktorych rodzice decyduja tak, albo inaczej).
Jak pisze Ojciec Swiety w ostatniej encyklice, nic, co dotyczy czlowieka nie jest moralnie obojetne i podlega osadowi moralnosci.

Tak to jest, ze wspolzycie wiaze sie z mozliwoscia poczecia. Mozna oczywiscie uznac, ze jest to niezalezne :"Seks tak, ale zadnych dzieci", ale znowu probujemy wykiwac nature.
Gdyby nasi przeodkowie tak mysleli i mieli takie techniczne mozliwosci, to my dzisiaj prawdopodobnie nie mielibysmy takich moralnych problemow. Na szczescie (?) dla nas, kiedys bylo to bardziej powiazane z natura. Teraz probujemy po raz kolejny sami decydowac, co jest sluszne, a co nie i w skali globalnej, jakos marnie to wychodzi. Moze dlatego, ze popelniamy jakies bledy w skali mikro?
To ze cos jest mozliwe nie znaczy, ze jest dobre i sluszne. Zaslepienie mozliwosciami technicznymi, juz dosc czesto pokazalo nam, ze natura ma prawa, ktorych omijanie przynosi raczej negatywne skutki.


Pt lis 13, 2009 8:39
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr lip 01, 2009 8:35
Posty: 80
Post 
madness napisał(a):
ikm napisał(a):

Madness w małżeństwie w razie impotencji lub choroby nic nie stoi na przeszkodzie współzyciu w postaci seksu oralnego - polecam FORUM szansaspotkania.net i link do tego tematu.....

http://www.forum.szansaspotkania.net/vi ... .php?t=439

ikm droga, ja to wszystko wiem :) obawiam sie jednak ze nasza pani psycholog nie bardzo uznaje mozliwosc istnienia wiary i zdrowego rozsadku tudziez wstrzemiezliwosci i bliskosci dwoch kochajacych sie osob rownoczesnie


Wiara to coś wspaniałego i myślę, że jak najbardziej może wzbogacać małżeństwo. Co do wstrzemięźliwości moje stanowisko jest takie jak większości psychologów brak seksu przed ślubem ok chociaż nie zawsze to wychodzi na dobre (z powodu niedopasowania w podejściu do sfery seksualnej). Natomiast jeśli chodzi o małżonków to wstrzemięźliwości trzeba powiedzieć stanowcze nie . No chyba, że obydwoje tego zapragną nie dlatego bo ktoś im każe lub z obawy przed powiększeniem się rodziny. Czy Bóg dał nam seksualność tylko byśmy się rozmnażali?Jeśli natomiast już nie chcemy to żyjmy jak księża lub zakonnice ... No cóż mógł to lepiej zaplanować...


Pt lis 13, 2009 8:42
Zobacz profil

Dołączył(a): Śr kwi 20, 2005 14:22
Posty: 158
Post 
aniu,nie rozumiesz tego wszystkiego bo nie jestes wierzaca. dla Ciebie wiara jest tylko dodatkiem do zycia ktore moze je uszlachetnic badz uatrakcyjnic a dla nas to nowe zycie w Bogu ktory choc stawia nam wymagania to jednak nie po to aby nam zatruc zycie ale by je przemienic na lepsze.
istnieja psycholodzy chrzescijanscy ktorzy potrafia polaczyc te dwie sfery, zycia doczesnego i zycia wiary, ktorzy zamiast odradzac przestrzeganie zasad wyplywajacych z wiary, wskazuja jak zrobic, aby jedno z drugim doskonale sie uzupelnialo nie robiac przy tym krzywdy nikomu a czyniac jego zycie pelniejszym. do takiego psychologa, jesli wogole, powinna udac sie autorka watku bo tylko osoba wierzaca moze jej pomoc i ja zrozumiec

_________________
born to be wife


Pt lis 13, 2009 10:29
Zobacz profil
Post 
ania999 napisał(a):
Wiara to coś wspaniałego i myślę, że jak najbardziej może wzbogacać małżeństwo. Co do wstrzemięźliwości moje stanowisko jest takie jak większości psychologów brak seksu przed ślubem ok chociaż nie zawsze to wychodzi na dobre (z powodu niedopasowania w podejściu do sfery seksualnej). Natomiast jeśli chodzi o małżonków to wstrzemięźliwości trzeba powiedzieć stanowcze nie . No chyba, że obydwoje tego zapragną nie dlatego bo ktoś im każe lub z obawy przed powiększeniem się rodziny. Czy Bóg dał nam seksualność tylko byśmy się rozmnażali?Jeśli natomiast już nie chcemy to żyjmy jak księża lub zakonnice ... No cóż mógł to lepiej zaplanować...


A co radzisz malzenstwom, w ktorych jedna ze stron czasowo, badz na stale nie moze wspolzyc, np z powodu ciezkiej choroby, zagrozonej ciazy itp? Ze lepiej sie rozstac, bo bez seksu malzenstwo nie ma sensu?
Znam takiego pana, ktory zostawial zone i wielodzietna rodzine, bo zona miala raka narzadow rodnych i "nie nadawala sie wiecej do uzytku". Byc moze byl u takiego psychologa jak ty...


Pt lis 13, 2009 11:12
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt maja 19, 2006 16:23
Posty: 950
Post 
Żžz napisał(a):
Bo przesłania to kwestia czynnego ubezpłodnienia stosunku.

Właśnie. To, że antykoncepcja jest zła, to tylko skrót myślowy, bo przecież prezerwatywa jako kawałek gumki zła nie jest. Więc "sztuczne planowanie rodziny" (antykoncepcja) ubezpładnia stosunek, natomiast "naturalne planowanie rodziny" (nazwijcie to sobie jak chcecie) nie ubezpładnia stosunku. To jest ta istotna różnica między metodami i na tym opiera się stanowisko Kościoła, a nie na jakichś tam definicjach, które można sobie dowolnie kształtować. Więc to czy NPR jest antykoncepcją czy nią nie jest (w sensie nazewnictwa, przyporządkowania) nie zmienia niczego, nie płyną z tego żadne wnioski, zatem można sobie darować te "argumenty" (np: haha, NPR to ak, więc Kościół się myli).

_________________
arcarc


Pt lis 13, 2009 11:18
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr lip 01, 2009 8:35
Posty: 80
Post 
madness napisał(a):
aniu,nie rozumiesz tego wszystkiego bo nie jestes wierzaca. dla Ciebie wiara jest tylko dodatkiem do zycia ktore moze je uszlachetnic badz uatrakcyjnic a dla nas to nowe zycie w Bogu ktory choc stawia nam wymagania to jednak nie po to aby nam zatruc zycie ale by je przemienic na lepsze.
istnieja psycholodzy chrzescijanscy ktorzy potrafia polaczyc te dwie sfery, zycia doczesnego i zycia wiary, ktorzy zamiast odradzac przestrzeganie zasad wyplywajacych z wiary, wskazuja jak zrobic, aby jedno z drugim doskonale sie uzupelnialo nie robiac przy tym krzywdy nikomu a czyniac jego zycie pelniejszym. do takiego psychologa, jesli wogole, powinna udac sie autorka watku bo tylko osoba wierzaca moze jej pomoc i ja zrozumiec


Może i masz racje:)
Nie wiem tylko dlaczego myślisz, że ja nie jestem wierząca... bo nie przyjmuje wszystkiego co wmawia nam kościół? Po prostu serce mnie boli jak ludzie stają przed takimi dylematami z powodu religii. 97%moich pacjentów to ludzie wierzący...ludzie którzy mają tak wielkie wyrzuty sumienia dlatego bo np. po trzech latach związku partner pacjentki dotknął jej piersi a jej było przyjemnie...Mój mąż pracuje na oddziale psychiatrii i najwięcej jego pacjentów to też ludzie wierzący >więc co z tego wynika ?Wynika z tego fakt , że religia choć sama w sobie nie jest zła, potrafi przysporzyć problemów człowiekowi który nie ma do niej zdrowego dystansu.


Pt lis 13, 2009 11:29
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr lip 01, 2009 8:35
Posty: 80
Post 
A co radzisz malzenstwom, w ktorych jedna ze stron czasowo, badz na stale nie moze wspolzyc, np z powodu ciezkiej choroby, zagrozonej ciazy itp? Ze lepiej sie rozstac, bo bez seksu malzenstwo nie ma sensu?
Znam takiego pana, ktory zostawial zone i wielodzietna rodzine, bo zona miala raka narzadow rodnych i "nie nadawala sie wiecej do uzytku". Byc moze byl u takiego psychologa jak ty...


Kamala teraz to trochę przesadziłaś. Nie potrafisz odróżnić prostych spraw?jak ktoś nie może to sprawa jest jasna, trzeba się z tym pogodzić i szukać innych form kontaktu płciowego. Najważniejsza jest świadomość problemu. Tutaj mamy inny problem małżeństwo które może mieć przed sobą jeszcze wiele lat wspaniałego pożycia, a wy twierdzicie skoro nie chcą już mieć dzieci to koniec seksu....sprowadzacie seks tylko do funkcji prokreacyjnej nie mając pojęcia o seksualności człowieka


Pt lis 13, 2009 11:36
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37
Posty: 10694
Post 
arc napisał(a):
SweetChild, to nie tak, że miłość pojawia się z chwilą zawarcia małżeństwa, bo ona na pewno jest już dużo dużo wcześniej. Ale związek dzień przed ślubem może się jeszcze rozpaść i seks znacznie pogorszy skutki tego rozstania. A że się związek może rozpaść, jest to niejako w założeniach narzeczeństwa (po ślubie nie ma takich założeń i jeśli małżeństwo się rozpada, to mamy do czynienia z innym problemem). Czyli dzień przed ślubem można się rozstać, a po ślubie już nie można (nie można - nie w sensie, że niewykonalne).


Ja się w zasadzie zgadzam z tym rozumowaniem :) Różnica polega na tym, że moim zdaniem seks może pojawić się na tym etapie znajomości, na którym para dochodzi do przekonania, że chce być razem do końca życia. Nie widzę konieczności ogłaszania tego "wszem i wobec". W zasadzie więc sporna jest nie treść, a forma: dla mnie wystarczające jest ślubowanie w cztery oczy, które uważam za równie "niemożliwe" do złamania jak ślubowanie przy świadkach.

arc napisał(a):
Miłość zakłada to, że chcemy dla drugiej strony jak najlepiej, więc skoro można się rozstać, to najlepiej, żeby to rozstanie przebiegło jak najmniej boleśnie (oczywiście w pewnych granicach, bo zawsze to będzie jakiś ból).


Właśnie, w pewnych granicach. Pozostaje te granice wytyczyć. Nie przeczę, że seks jest bardzo istotny, ale czy aż tak mocno wpływa na ból rozstania? Moim zdaniem, gdy zainwestuje się w związek jakieś dwa lata i jest się faktycznie mocno zaangażowanym, to fakt braku czy nie współżycia nie zmienia diametralnie dotkliwości straty...


Pt lis 13, 2009 13:52
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37
Posty: 10694
Post 
Kamala napisał(a):
Wlasnie o owe zobowiazanie chodzi....


I ja co do tego się zgadzam. Taki rodzaj ubezpieczenia, gdybyśmy byli idealni, to nie byłoby ono potrzebne, ale że nie jesteśmy, to jest ono często przydatne. Chodzi mi jedynie o to, że jak ktoś nie chce takiego ubezpieczenia, to nie widzę w tym nic moralnie nagannego. Co najwyżej można by się doszukiwać naiwności.

Kamala napisał(a):
Zaslepienie mozliwosciami technicznymi, juz dosc czesto pokazalo nam, ze natura ma prawa, ktorych omijanie przynosi raczej negatywne skutki.


Zgadza się, ja jestem zdania, że podejście ekstremistyczne rzadko jest optymalne ;)


Pt lis 13, 2009 14:01
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt maja 19, 2006 16:23
Posty: 950
Post 
SweetChild napisał(a):
W zasadzie więc sporna jest nie treść, a forma: dla mnie wystarczające jest ślubowanie w cztery oczy, które uważam za równie "niemożliwe" do złamania jak ślubowanie przy świadkach.

Tym sposobem to ja bym już w podstawówce miał żonę :D Myślę, że to jest właśnie to, o czym pisała Kamala: nie jesteśmy doskonali i ceremonia ślubna jest nam bardzo pomocna - porządkuje a także weryfikuje nasze relacje.

SeetChild napisał(a):
Właśnie, w pewnych granicach. Pozostaje te granice wytyczyć. Nie przeczę, że seks jest bardzo istotny, ale czy aż tak mocno wpływa na ból rozstania? Moim zdaniem, gdy zainwestuje się w związek jakieś dwa lata i jest się faktycznie mocno zaangażowanym, to fakt braku czy nie współżycia nie zmienia diametralnie dotkliwości straty...

Hmm. Moim zdaniem właśnie zmienia diametralnie...

_________________
arcarc


Pt lis 13, 2009 14:11
Zobacz profil
Post 
ania999 napisał(a):
Kamala teraz to trochę przesadziłaś. Nie potrafisz odróżnić prostych spraw?jak ktoś nie może to sprawa jest jasna, trzeba się z tym pogodzić i szukać innych form kontaktu płciowego. Najważniejsza jest świadomość problemu. Tutaj mamy inny problem małżeństwo które może mieć przed sobą jeszcze wiele lat wspaniałego pożycia, a wy twierdzicie skoro nie chcą już mieć dzieci to koniec seksu....sprowadzacie seks tylko do funkcji prokreacyjnej nie mając pojęcia o seksualności człowieka


To raczej nie ja sprowadzam seks tylko do funkcji prokreacyjnej....

Pisze tylko, ze malzenstwo to nie tylko seks i ciesze sie, ze w tym punkcie sie zgadzamy.

Nie uwazam tez, ze ania powinna zaprzestac seksu, ale jak zrozumialam, problem nie lezy u niej, ale u jej meza, ktory kategorycznie nie chce miec wiecej dzieci. Poniewaz jedyna 100% mozliwoscia osiagniecia tego, dopuszczalna w Polsce jest zaprzestanie wspolzycia, wiec nasuwa sie to samo przez sie.

Moje, poparte osobistym doswaidczeniem przekonanie jest, ze gdyby o posiadaniu potomstwa decydowali wylacznie mezczyzni, to ludzkosc dawno by wymarla. Kiedy czytam, ile to kobiety maja dzieci i jaki to zle sa, ze nie maja ich wiecej, to zastanawiam sie, dlaczego za wszystko odpowiadaja kobiety? A gdzie ci mezczyzni, ktorzy chcieliby miec 3, 5, albo wiecej dzieci? Juz znalezienie takiego, ktory decyduje sie na 1 albo dwoje zaczyna byc problemem.

Dlatego mozesz probowac rozwiazywac problemy ludzi, ktorzy nie wiedza jak tu wspolzyc i nie miec dzieci, tlumaczac im, ze KK sie myli i sa to sprawy, ktore doskonale daja sie oddzielic. Nie wiem, czy psycholog ma w ogole mozliwosci tlumaczyc ludziom, w koncu wierzacym, ze ich problem lezy w skutkach grzechu pierworodnego, czyli tego, ze po prostu nie maja zaufania do Pana Boga, w ktorego podobno wierza.

Jezeli Bog, w ktorego wierze, ze istnieje, jest dla mnie tyranem, ktory chce mi zepsuc zabawe, to pewnie tez uznalabym, ze zyje sie tylko raz i co mi tam durne przepisy. A ze zona w ciazy 9 miesiecy nie moze miec seksu (tez sie zdarza), to trzeba poszukac pomocy gdzie indziej...
Jezeli zakladam, ze Bog, w ktorego wierze, ma cos wspolnego z nauka Jezusa o dobrym Ojcu itd., to warto sie przynajmniej zastanowic, dlaczego Kosciol naucza tak a nie inaczej. Bo moze cos waznego sie przegapi. Np ze seks jest czescia zycia, ale nie jego centrum.


Pt lis 13, 2009 14:36

Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37
Posty: 10694
Post 
arc napisał(a):
Tym sposobem to ja bym już w podstawówce miał żonę :D Myślę, że to jest właśnie to, o czym pisała Kamala: nie jesteśmy doskonali i ceremonia ślubna jest nam bardzo pomocna - porządkuje a także weryfikuje nasze relacje.


I ja się z tym od początku zgadzam, że jest pomocna. Co więcej, uważam, że ceremonia ślubna czy instytucja małżeństwa w ogóle została wprowadzona (i przyjęła się w społeczeństwie) ze względów czysto praktycznych. Można wręcz stwierdzić, że była ewolucyjnie słuszna :D

Polemizuję jedynie z dorabianiem pokrętnych teorii typu "seks bez ślubu jest pozbawiony miłości, uczuć, jest zwierzęcy itp.". Moim zdaniem w szczególnych przypadkach może być wręcz przeciwnie...

Powiedzmy np. że chcę pożyczyć od Cienie jakąś cenną dla Ciebie rzecz, np. wyjątkową płytę o wartości kolekcjonerskiej. Rozsądne z Twojej strony byłoby spisanie umowy, jakieś notarialne poświadczenie itp., abyś w razie mojej nieuczciwości nie został na lodzie. Ja to rozumiem i co więcej, popieram. Ale przyjmijmy teraz, że tę płytę chce pożyczyć od Ciebie osoba, do której masz pełne zaufanie. W związku z tym wystarczy Ci słowo, że płytę odda i nie stwierdzasz, że nie potrzebna Ci żadna formalna umowa. Czy to jakaś patologiczna sytuacja? Moim zdaniem nie, jest w tym nawet coś pięknego, co spisywanie umowy zabija.

arc napisał(a):
Hmm. Moim zdaniem właśnie zmienia diametralnie...


Kto wie, może dlatego inaczej patrzymy na sprawę? Ale (nie wiem jak to owinąć w bawełnę, ale mam nadzieję, że nikogo, w szczególności Ciebie, nie urażę)... nie uważasz, że jest to podejście mocno seksocentryczne?


Pt lis 13, 2009 15:28
Zobacz profil

Dołączył(a): Śr kwi 20, 2005 14:22
Posty: 158
Post 
ania999 napisał(a):


Tutaj mamy inny problem małżeństwo które może mieć przed sobą jeszcze wiele lat wspaniałego pożycia, a wy twierdzicie skoro nie chcą już mieć dzieci to koniec seksu....sprowadzacie seks tylko do funkcji prokreacyjnej nie mając pojęcia o seksualności człowieka

powtarzam, ze nic nie rozumiesz bo nie przyjmujesz wiary jako sposobu zycia tylko jako atrakcyjnego dodatku do niego. co z tego ze wierzysz w Boga. kazdy w cos wierzy. czym innym jest wyznawac istnienie jakiejs wyzszej istoty a samemu kreowac sobie swoje zycie wedlug wlasnego planu, a czym innym przyjac calym sercem Prawde która nam Bóg objawil, nie wykluczajac przy tym zalozonego przez niego Kosciola i jego nauki.
to ze sa tu osoby ktore maja tak zawezone myslenie iz uwazaja ze seks sluzy TYLKO prokreacji nie oznacza, ze jest to oficjalne nauczanie Kosciola. bo oficjalne jest takie, ze seks jest dany nam przez Boga po to aby sie nim cieszyc. gdyby sluzyl tylko prokreacji, nie byloby w cyklu dni kiedy zajscie w ciaze jest niemozliwe. malo tego, nawet w dni plodne nie zawsze mamy gwarancje ze do poczecia dojdzie.
nie bede tematu rozwijac bo wiele juz tu o tym pisano. jesli jednak naprawde interesujesz sie jak seks widziany jest oczami Kosciola, to polecam teksty i forum na wymienionej juz stronie, www.szansaspotkania.net , podejrzewam ze mocno sie zdziwisz ze nie ma tam nic o seksie w worku na glowie, przy zgaszonym swietle, bez orgazmu i jedynie w dni plodne.
nie dziwia mnie problemy pacjentow ktorzy sie do Ciebie zglaszaja. wynikaja one z pewnej mentalnosci dotyczacej seksu jaka panowala w Kosciele od wiekow- niby jasne ze seks jest ok ale lepiej o nim za wiele nie mowic zeby przypadkiem nie budzic grzesznych pokus. dzis to sie zmienia, chocby dzieki temu ze sa ksieza tacy jak o.Xawery Knotz ktory rzetelnie i doglebnie zajal sie problematyka seksu i prostuje myslenie na jego temat jakie panuje jeszcze dzis w Kosciele. na podstawie faktow z Objawienia udowadnia, iz w szukanie w seksie przyjemnosci nie jest ani niczym zlym ani niczym nowatorskim dla katolika. a jego funkcja prokreacyjna nie musi sie klocic z powyzszym. plodnosc jest DAREM a nie kara ani zagrozeniem i mozna zarowno cieszyc sie seksem jak i szanowac rownoczesnie funkcje rozrodcze swojego ciala. stad caly ten NPR i jego ograniczenia.
tak wiec problem nie w nauce Kosciola ale w niepotrzebnym tabu wokol seksu jakie sie w Kosciele wytworzylo.
jesli naprawde chcesz pomoc swoim pacjentom, to postaraj sie postawic w ich sytuacji- zycia, wiary. nie wystarczy stwierdzenie ze ludzie maja problem bo Kosciol im czegos zabrania, warto wniknac w kontekst i poglebic nieco mysl Kosciola na ten temat. jezeli przez lata ktos unikal powiedzenia ludziom jasno ze maja prawo cieszyc sie orgazmem i szukac przyjemnosci podczas wspolzycia, jesli ksieza nie maja wystarczajacej wiedzy i przygotowania do tego, aby rozmawiac z ludzmi w konfesjonalach o wspolzyciu to nie dziwne ze nawarstwiaja sie leki, watpliwosci i poczucie winy i potem takie osoby trafjaja do psychologa.
nadal jednak uwazam ze katolikowi najlepiej moze pomoc psycholog katolicki a taki, ktory ma iscie swieckie i dosc liberalne podejscie, moze narobic raczej wiecej szkody niz pozytku bo przywracajac czlowiekowi wiare w jego prawo do radosci z seksu burzy przy okazji poczucie spokoju sumienia podwazajac sens tego, co mowi w tym temacie Kosciol. przede wszystkim dlatego ze taki swiecki psycholog ma bardzo powierzchowne pojecie o tym co Kosciol na temat seksu mowi, tak jak Ty niestety :?

_________________
born to be wife


Pt lis 13, 2009 15:31
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr lip 01, 2009 8:35
Posty: 80
Post 
Jezeli Bog, w ktorego wierze, ze istnieje, jest dla mnie tyranem, ktory chce mi zepsuc zabawe, to pewnie tez uznalabym, ze zyje sie tylko raz i co mi tam durne przepisy.
Cytuj:

Lepiej grzeszyć i żałować niż żałować, że się nie grzeszyło ;)

A tak na poważnie npr jest metodą antykoncepcji jeżeli jest stosowana jako środek mający nie dopuścić do zapłodnienia (Antykoncepcja (anti conceptio - przeciw poczęciu) - pierwotnie wszelkie działania zapobiegające zapłodnieniu) Natomiast jeśli jest stosowana w celu zaplanowania potomstwa ok! Jak wiadomo w takim wypadku potrzebna jest wstrzemięźliwość dla ulepszenia jakości spermy (po co ją marnować w dni nie płodne)

Cytuj:
Nie uwazam tez, ze ania powinna zaprzestac seksu
Cytuj:
No więc fajnie, że tak myślisz:)

Nie wiem, czy psycholog ma w ogole mozliwosci tlumaczyc ludziom, w koncu wierzacym, ze ich problem lezy w skutkach grzechu pierworodnego, czyli tego, ze po prostu nie maja zaufania do Pana Boga, w ktorego podobno wierza.
Cytuj:

Nie wiem czy dobrze cie zrozumiałam . Chodzi ci o to, że jeśli Bóg daje dzieci to wszystko ok i trzeba mu zaufać?

A ze zona w ciazy 9 miesiecy nie moze miec seksu (tez sie zdarza), to trzeba poszukac pomocy gdzie indziej...
Cytuj:

Czy wiesz może, że istnieją również inne metody niż stosunek płciowy?
Co to znaczy poszukać pomocy gdzie indziej?

Jezeli zakladam, ze Bog, w ktorego wierze, ma cos wspolnego z nauka Jezusa o dobrym Ojcu itd., to warto sie przynajmniej zastanowic, dlaczego Kosciol naucza tak a nie inaczej.
Cytuj:
Kościół na przestrzeni wieków wielokrotnie zmieniał zdanie, skąd wiesz, że w tym przypadku tak nie będzie?
Bo moze cos waznego sie przegapi. Np ze seks jest czescia zycia, ale nie jego centrum.
Cytuj:

Zgadzam się :)


Pt lis 13, 2009 15:48
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr lip 01, 2009 8:35
Posty: 80
Post 
Przepraszam ale mi się tu coś zdrowo pokręciło cytaty to moje wypowiedzi:)


Pt lis 13, 2009 15:51
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 179 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 5, 6, 7, 8, 9, 10, 11, 12  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL