Autor |
Wiadomość |
SweetChild
Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37 Posty: 10694
|
Też mam nadzieję, że Levis albo ktoś inny znający temat (może ktoś z moderatorów) się odezwie. Przyznaję, że sam nie znalazłem żadnych konkretnych źródeł potwierdzających tezę Levisa... Jednak z tego, co pamiętam ze swojej edukacji, przed Soborem Watykańskim II seks niemający na celu spłodzenia dziecka, był przez Kościół uważany za grzeszny. Gdybym się mylił, to będę wdzięczny za wyprowadzenie z błędu.
|
Wt sie 30, 2005 8:30 |
|
|
|
 |
Serafin
Dołączył(a): Śr maja 21, 2003 16:12 Posty: 656
|
Cytuj: No, tak. W przypadku HIV to akurat wstrzemięźliwość zmniejsza ryzyko prawie do zera. Chociaż pozostaje jakiś margines ryzyka przy czynnościach pielęgnacyjnych, czy zabiegach medycznych. Czy z powodu miłości bliźniego, chory taki nie powinien pozwolić się zbliżać do siebie rodzinie i personelowi medycznemu  ? Gdyby nie było rozwiązłości, HIV nie rozprzestrzeniałby się tak dynamicznie. Czymś innym jest natomiast narażanie innych na śmiertelną chorobę, a podjęcie ze strony lekarza leczenia pacjenta, bowiem świadomy ryzyka potrafi je zredukować do zera. Cytuj: A co, jeżeli tak jak HIV, pojawi się niedługo śmiertelny wirus przenoszony drogą codziennych kontaktów, podaniem ręki, uściskiem, itp...
No to pewnie każą nam chodzić w specjalnych kombinezonach. Coś takiego nazywa się epidemią i tym celu izoluje się ludzi chorych od zdrowych. Dziwi mnie, że muszę wyjaśniać tak proste rzeczy.
|
Wt sie 30, 2005 9:23 |
|
 |
Levis
Dołączył(a): Pn lip 25, 2005 22:32 Posty: 212
|
SweetChild napisał(a): Też mam nadzieję, że Levis albo ktoś inny znający temat (może ktoś z moderatorów) się odezwie. Przyznaję, że sam nie znalazłem żadnych konkretnych źródeł potwierdzających tezę Levisa... Jednak z tego, co pamiętam ze swojej edukacji, przed Soborem Watykańskim II seks niemający na celu spłodzenia dziecka, był przez Kościół uważany za grzeszny. Gdybym się mylił, to będę wdzięczny za wyprowadzenie z błędu.
Ja tez na podstawie ogolnej wiedzy o temacie podalem taka opinie. Myslenie o jakimkolwiek celu sexu poza rozrodczoscia rozpoczelo sie wsrod myslicieli chrzescijanskich od Solowjowa, w czasie gdy Karol Wojtyla pisal "Milosc i odpowiedzialnosc" jego tezy o personalisycznym aspekcie relacji seksualnej mezczyzny i kobiety byly wciaz rewolucyjne. Zmiany soborowe byly kosekwencja tego przelomu lecz z takiego myslenia nie wyciagnieto do konca konsekwencji- Sobor zalecil NMPR jako wlasciwa metode antykoncepcji dla malzenstw lecz dzialania komisji ds.Planowania Rodziny powolanej przez Jana XXIII spelzly na niczym, encyklika Humanae Vitae oznaczala zwyciestwo opcji konserwatywnej i zakaz sztucznej antykoncepcji przed stosunkiem. Btw. jesli dobrze rozumiem zapisy Soboru Trydenckiego, to byly one bardziej liberalne pod tym wzgledem niz zapisy VaticanumII. Zalecano np. spowiednikom by nie pytali penitentow czy i jaka antykoncepcje w malzenstwie stosuja. Tyle wiadomosci ogolnych.
Jestem w fazie gromadzenia materialow, niedlugo odezwe sie i podam zrodla zeby ddv nie wybrzydzal:)
_________________ "Starzy dając dobre rady pocieszają się, że nie mogą dać złego przykładu" - Francoise de la Rochefoucauld
|
Śr sie 31, 2005 23:32 |
|
|
|
 |
jo_tka
Dołączył(a): Cz sie 21, 2008 19:19 Posty: 12722
|
Cytuj: W przypadku HIV to akurat wstrzemięźliwość zmniejsza ryzyko prawie do zera. Chociaż pozostaje jakiś margines ryzyka przy czynnościach pielęgnacyjnych, czy zabiegach medycznych.
Tak informacyjnie. W przypadku HIV do zakażenia może dojść wyłącznie przez kontakty seksualne lub kontakt z krwią. I w normalnych kontaktach pielęgnacyjnych daje się go unikać, a zabiegi medyczne związane z przerwaniem ciągłości powłok i tak należy wykonywać w rękawiczkach.
_________________ Aby we wszystkim był Bóg uwielbiony
|
Cz wrz 01, 2005 5:32 |
|
 |
elka
Dołączył(a): N cze 22, 2003 8:58 Posty: 3890
|
_________________ Staraj się o pokój serca, nie przejmując się niczym na świecie, wiedząc, że to wszystko przemija.[św. Jan od Krzyża]
|
Wt wrz 06, 2005 20:47 |
|
|
|
 |
mamalgosia
Dołączył(a): Pn sie 15, 2005 11:10 Posty: 248
|
To może i ja się odezwę od siebie.
Abstrahując od oficjalnej nauki Kościoła.
Wstrzemięźliwość seksualna przed ślubem bardzo nam się potem przydała. W czasie zagrożonej ciąży i chociażby teraz. Uważam, że dobrze jest nauczyć się opanowywać sferę seksualną, procentuje to także w innych dziedzinach.
wierzę , że się kochacie i że pięknie jest okazywać sobie w ten sposób uczucie.
Ja np. bardzo lubię słodycze. ALe gdybym je jadła zawsze, kiedy mam na to ochotę, to nie tylko wyglądałabym jak wieloryb, ale nabawiałbym się próchnicy, niestrawności, no i wydałąbym masę pieniędzy
|
Pt wrz 09, 2005 9:21 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Uprawianie seksu przed slubem nie oznacza od razu uprawianie go bez umiaru, jak przyslowiowe kroliki. Oznacza dokladnie to samo co uprawianie go po slubie, po prostu para uznaje, ze slub do zaczecia wspolzycia jest niepotrzebny. Ot, inny poglad i to wszystko.
Crosis
|
Pt wrz 09, 2005 9:27 |
|
 |
elka
Dołączył(a): N cze 22, 2003 8:58 Posty: 3890
|
crosis, przeczytales ten tekst, do którego podalam link?
_________________ Staraj się o pokój serca, nie przejmując się niczym na świecie, wiedząc, że to wszystko przemija.[św. Jan od Krzyża]
|
Pt wrz 09, 2005 11:42 |
|
 |
mamalgosia
Dołączył(a): Pn sie 15, 2005 11:10 Posty: 248
|
Ale co to jest umiar? Dla mnie właśnie seks przed ślubem to brak umiaru. Deser przed obiadem, ot wszystko.
Ale na pewno wiele osób ma inne poglądy. I tak to już jest.
|
Pt wrz 09, 2005 11:44 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Elko czytalem - i tez sie z tym zgadzam. Ale to spojrzenie jednej strony. Jesli para uwaza slub tylko za ceremonie cywilna (a takie sa) to moze przed slubem uprawiac seks na takich samych zasadach jak inne pary po slubie. Tak samo moga dawac sobie tyle co trzeba sercem, co i cialem. Oczywiscie, zgadzam sie, seks powinien nastapic wtedy, kiedy obydwie polowki zwiazku do tego dojrzaly, psychicznie i fizycznie. O ile fizycznie jest latwo, z psychicznym trudno. Ale po prostu jesli ktos mowi, ze nie ma slubu i uprawia seks, i jest z tym szczesliwa, to nikt zadnych sensownych dowodow nie ma, zeby to znegowac. Bo zanegowac szczescie jest latwo, ale jak latwo sie pomylic. A uznac domniemanie szczescia - to moja zasada.
Crosis
|
Pt wrz 09, 2005 11:54 |
|
 |
elka
Dołączył(a): N cze 22, 2003 8:58 Posty: 3890
|
cóz, mam wrazenie, ze nie zrozumiałeś tego tekstu, a szkoda
Cytuj: Czystość nie tyle polega na wystrzeganiu się relacji seksualnych, co jest umiejętnością życia w prawdzie w stosunku do tego, co się przeżywa i daje w darze drugiej osobie . tu nie chodzi tylko o przezywanie bądź nie przyjemności, ale właśnie o byciu w prawdzie wobec samego siebie... sam pisałeś, ze byłeś w 25 związkach... Cytuj: Kontakt seksualny powinien wyrażać coś bardzo głębokiego, bo sam jest najgłębszą formą bliskości fizycznej i najgłębszą formą doświadczenia drugiej osoby. W planach stwórczych Boga seksualność człowieka jest tak skonstruowana, żeby być środkiem poznania siebie i drugiego człowieka, ma być formą więzi, która zbliża dwie osoby tak, że praktycznie dwa ciała tworzą jedną osobę. Tak wyjątkowe spotkanie powinna jednak poprzedzać bliskość emocjonalna i duchowa. Seks nie stworzy bliskości, jeśli jej wcześniej nie ma. Bliskość tworzy współistnienie, a nie współżycie. i najważniejsze, bo o tym tez pisałeś: Cytuj: Również małżeństwo nie jest spotkaniem dwóch osób, które już się znają, ale osób, które się na tyle znają, że są gotowe nadal wspierać się w poznawaniu siebie.
i oczywiście, ze to jest ukazanie sprawy z jednej strony, ale patrząc na te słowa z mojego doświadczenia - te słowa są prawdziwe, a twoje? o czym świadczy twoje 25 związków? w sumie, też potwierdza prawdziwość tych słow....
ps. nawet zakładając, ze nie współżyles we wszystkich swoich związkach
_________________ Staraj się o pokój serca, nie przejmując się niczym na świecie, wiedząc, że to wszystko przemija.[św. Jan od Krzyża]
|
Pt wrz 09, 2005 12:05 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Wiem, nie raz pisalem juz, ze tych moich przygod, tygodniowych, dwuwieczornych, z skesem lub bez.... nie zaluje. W sensie nei zaluje poznania osoby, bycia z nia na jakims stopniu bliskosci. Zaluje natomaist, ze zycie seksualne zaczalem za wczesnie. Ale teraz, bedac z moja obecna partnerka i narzeczona, nawet bedac "prawiczkiem" nie zastanawialbym sie dwa razy, czy zaczac wspolzycie czy nie. Prawdopodobnie w ogole bym sie nie zastanawial. Byc prawdziwym wobec siebie i partnera, uprawiac seks, dawac i kochac, brac i tesknic, mozna zarowno przed slubem jak i po slubie. Tak samo jak i po slubie mozna tego nie czuc i nie spelniac.
Crosis
|
Pt wrz 09, 2005 12:19 |
|
 |
elka
Dołączył(a): N cze 22, 2003 8:58 Posty: 3890
|
Cytuj: Byc prawdziwym wobec siebie i partnera, uprawiac seks, dawac i kochac, brac i tesknic, mozna zarowno przed slubem jak i po slubie.
czy to mówiłes wszystkims woim partnerkom? czy też one wiedziały, ze wasz związek moze byc tymczasowy, czy uważały, że to związek trwały?
_________________ Staraj się o pokój serca, nie przejmując się niczym na świecie, wiedząc, że to wszystko przemija.[św. Jan od Krzyża]
|
Pt wrz 09, 2005 12:26 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Najczesciej zadno z nas nie ludzilo sie nawet na mozliwosci trwalego zwiazku. Mialem w zyciu dwa, ktore uwazalismy oboje za trwale. Jeden rozpadl sie za obupolna decyzja, dzieki ktorej dalej sie rozumiemy i szanujemy, a drugi trwa i oboje jestesmy pewnie, ze chcemy ze soba byc cale zycie.
Elu, nie wiem do czego dazysz, ale od razu napisze: zadnej kobiety na lozko nie namawialem. Nie sugerowalem, ze to juz czas. po prostu bylem cierpliwy. Jesli chciala - ok. Jesli nie - nie bede jej zmuszal, mozna bez tego zyc. Potrafilem, po dwoch latach zwiazkow seksualnych czekac na partnerke pol roku i mi to nie przeszkadzalo. Nie to jest najwazniejsze.
Crosis
|
Pt wrz 09, 2005 12:31 |
|
 |
elka
Dołączył(a): N cze 22, 2003 8:58 Posty: 3890
|
częściowo wyjaśniam ci, do czego dążę, w innym wątku, w ktorym teraz dyskutujemy - one sie ze sobą wiążą
a tu chcialam tylko jeszcze napisac - jako ostatnie zdanie w tej dyskusji - ze jestesmy odpowiedzialni za siebie nawzajem, czy tego chcemy, czy nie
odpowiedzialni również wtedy, gdy druga strona sie zgodziła z naszą decyzją o odejsciu, gdy chce współzyć i nikt jej nie namawia do seksu... odpowiedzialność pzrejawia sie nie tylko w mówieniu "tak", ale o wiele bardziej w mówieniu "nie"...
ale do niektórych wniosków ze swego życia człowiek musi dojść sam - rzadko kto w tych czasach wierzy w mądrość osob starszych, z większym doświadczeniem
pozdrawiam i życze owocnych dociekań 
_________________ Staraj się o pokój serca, nie przejmując się niczym na świecie, wiedząc, że to wszystko przemija.[św. Jan od Krzyża]
|
Pt wrz 09, 2005 12:41 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|