A wg Ciebie wkuwanie przez dziecko Koranu na blachę jest pozytywne czy negatywne?

jako forma poznawania ich świętej księgi? Ćwiczy pamięć to napewno. Nie nazwałabym negatywnym, nie czuje się kompetentna do krytykowania ich form nauki Koranu, poza tym to jest ich wewnętrzna sprawa. Jeśli nie jesteśmy muzułmanami, nas to nie dotyczy. Chrześcijanie czasem bardzo słabo znają Pismo św, i o muzułmanach napewno nie można tego powiedzieć:)

Czy znajomość Pisma Świętego ma się jakoś do rozumienie tegoż?
Czy Świadkowie Jehowy nie imponują cytując fragmenty Pisma? A gdy przychodzi do analizy całego akapitu tracą wątek? (Nie mam nic przeciwko ŚJ. Lucbię ich. Lubię z nimi dyskutować. Spotykam się z nimi. Oni umacniają moją wiarę, gdyż zmuszają do myślenia, gdy muszę znaleść kontrargumenty tam, gdzie głoszą pozorną prawdę. Szukam w nich dobra i często znajduję.)

Nie poznawanie, a wkuwanie. Czy to coś dobrego? Fakt, pamięć ćwiczy. Jakiekolwiek inne pozytywy?
Wkuwanie modlitw też ćwiczy pamięć. Ale ja i tak nazywam to indoktrynacją. Indoktrynacja jes wtedy, gdy nie ma poznania rozumowego tylko "wgrywanie do pamięci".

dlatego u nas się zupełnie inaczej podchodzi i Pismo św interpretuje, analizuje, rozważa itp- przynajmniej tak robią wszyscy w miarę dojrzali wierzący:) Pismo św ma też fragmenty łatwiejsze, które zrozumie spokojnie starsze dziecko i trudniejsze, więc można dobrać do poziomu ucznia. Ja się w naszym systemie katechezy z bezrozumnym wkuwaniem wogóle nie spotkałam do tej pory. Mój synek przed Komunią owszem, miał umieć wymienić przykazania czy grzechy główne, ale przede wszystkim była to interpretacja- czyli co konkretnie jest grzechem przeciw temu przykazaniu (jak nawet nie wiesz jakie są to jak interpretować ?) w przedszkolu katecheza ma formę bardziej opowiadań, na zasadzie czytania dzieciom i opowiadania różnych wydarzeń opartych na Biblii w przystępny sposób, nauki piosenek, rysowania, zabawy itp. A wkuwanie modlitw?????? Jakich modlitw? W trzeciej klasie siostra wymagała Credo. No trudno, żeby katolik nie znał wyznania wiary....Każde dziecko z katolickiej rodziny zna Ojcze nasz, czy Zdrowaś Mario zwykle niewiele potem jak nauczy się mówić...niczego nie musi wkuwać, jeśli rodzice codziennie się modlą, dziecko bez nauki zapamięta.

Dziecku trzeba dać przykład. Nie pouczać. Jeśli dla Ciebie Biblia jest przewodnikiem, to wystarczy, że będziesz z niej korzystać w obecności dziecka. Prędzej czy później spróbuje tej drogi. Ale jedno musisz brać pod uwagę: Dziecko wykryje fałsz. To co robisz musisz robić z przekonaniem i konsekwentnie.

Otóż to! Ważne by być konsekwentnym. Skoro jest (dobrowolny zdaniem niektórych) obowiązek uczestnictwa w rytuałach co niedziela, to należy to robić. Skoro grzechem jest jazda stówą na pięćdziesiątce (a chyba jest, nie?) to nie należy tego robić. Skoro kradzież jest grzechem (np, tu wątpliwości chyba nie ma), to czy ściąganie "darmowych" mp3 na telefon chyba też nim jest, a więc trzeba kupić płytę. I to wszystko pokazywać dziecku. Ja staram się tak robić (no, poza elementami religijnymi).

Dobry temat, zwłaszcza ,że ja sama jestem rodzicem który chciałby wychować swoje dziecko nie po "Katolicku'. No właśnie ale czy będzie mi to w naszym kraju dane?
Mieszkamy w małej miejscowości dzieci bawią się razem .Mój synek ma 18 miesięcy a już widzę jak ładnie bawi się z innymi dziećmi. Jak skończy 3 lata jako ,że jesteśmy obydwoje rodzicami pracującymi pewnie pójdzie do przedszkola. W naszym wiejskim przedszkolu religia nie jest obowiązkowa ale uwaga jest darmowa za to za angielski czy rytmikę trzeba płacić. Nie są to duże kwoty ale jednak. Wszystkie dzieci w lekcjach religii uczestniczą więc gdyby moje nie brało w nich udziału pewnie czuło by się gorsze .Więc mimo mojej woli moje dziecko również będzie indoktrynowane już od najmłodszych lat swojej edukacji. Osobiście wolałabym aby za moje podatki uczyło się angielskiego a nie religii .

Też uważam, że fakt iż Państwo płaci za indoktrynację a nie angielski jest skandalem.

Ktoś wyżej pisał o możliwości wyboru, że dziecko w przedszkolu nie musi chodzić na religię. Jest to możliwość tylko formalna i teoretyczna, w praktyce dziecko będzie się czuło odrzucone, napiętnowane, gorsze, a więc dla jego komfortu niemal każdy rodzic zapisze dziecko na religię. I to jest właśnie ta indoktrynacja o której piszę. Od najmłodszych lat sączy się w umysły jedynie słuszną prawdę. Kiedyś natknąłem się na taki przypadek: małe dziecko zapytane kogo kocha najbardziej na świecie, powiedziało że Jezuska. Czy to nie paranoja?

Nie.

Po pierwsze, Jajko, wbij sobie pod skorupkę: leitmotivem chrześcijaństwa jest cierpienie i niesienie pociechy (nie ulgi!) w cierpieniu.

Zatem, albo katecheza, albo cierpienie. W obu przypadkach (!) dziecko odbiera katolickie wychowanie.

Przy czym zauważmy jedną rzecz: jeżeli wszyscy rodzice zapiszą swoje dzieci na religię, żadne nie będzie cierpiało i katecheza straci sens, degenerując się do słodkich opowiastek o małym Jezusku.

Wniosek? Jajecznica z małych dysydentów. Jajko, zamiast zawsze i wszędzie stawać okoniem, ucz ateistyczne dzieci mądrego (nie stadnego!) konformizmu.

Ja nie wszędzie staję okoniem. Szczerze powiedziawszy nie pamiętam czy w przedszkolu mojego dziecka była religia, ale nie zabraniałbym dziecku w niej uczestniczyć. W szkole dziecko chodziło, ale interesowałem się tym co tam było i jak zauważyłem jakieś groźne treści to interweniowałem. Ale nie było tego wiele. Głównie uczulałem syna, żeby pamiętał, że to co mówi katechetka na religii to nie jest prawda tylko tak niektórzy ludzie wierzą, a inni zupełnie inaczej i jak jest naprawdę, to tego nie wie nikt. Chyba zrozumiał. Nie dałem mu wdrukować jedynie słusznej prawdy. No ale ilu rodziców podejmie taki wysiłek?

to co robisz swemu dziecku wmawiając mu że wiara to zabobon .To wielkie zło ,za które będziesz musiał odpowiedzieć przed BOGIEM.Bo twoje ja niszczy w tym momencie twoje dziecko.

Jajko, a czy jesteś w stanie udowodnić że to w co wierzą ci ludzie nie jest prawdą? Możesz udowodnić że Bóg chrześcijan jest fikcją i cała ta religia jest fałszywa?

Nie jesteś w stanie, to dlaczego przekazujesz dziecku że to jest kłamstwem? Że to nie jest prawdą?Ponieważ w tym momencie to Ty robisz dziecku indoktrynację na styl swoich własnych przekonań. Może lepiej i uczciwiej jest powiedzieć coś w stylu - tatuś w to nie wierzy że to jest prawda ale ty sobie sam wybierz swoją drogę, jakakolwiek będzie.

Dotknąłeś ważkiego problemu: każdy rodzic z konieczności wykształca w dziecku jakiś światopogląd, a zatem, po jajkowemu, indoktrynuje. Pytanie zatem brzmi nie: jak nie indoktrynować (bo to niemożliwe), tylko: w co indoktrynować, żeby dziecku po dorośnięciu najłatwiej było zmienić wyznanie podług woli.

Jaka religia najsłabiej wiąże swoich wyznawców ze sobą?

Ja proponuje jajeczkowi pomyśleć racjonalnie.Jeśli on ma racje [A NIE MA]to po śmierci nic nie ma koniec i szlus ,natomiast jeśli my mamy racje[A MAMY] to sam zabija swoje dziecko które na pewno kocha w oczach BOGA i zsyła go piekła.JEZUS gdy chodził po świecie mówił że lepiej by było gdyby ktoś taki się wo gule nie narodził kto odbiera BOGU jego dzieci.Więc to że sam się z własnej woli wybierasz tam[daj BOŻE abyś się nawrócił]to nie znaczy że masz za sobą pociągnąć rodzinę.Także sprawiedliwiej wierzyć niż nie i niszczyć swoje dziecko przez swoje ja wiem lepiej.