NPR - Jak wam to wychodzi w praktyce?
Autor |
Wiadomość |
jumik
Dołączył(a): Cz maja 03, 2007 9:16 Posty: 3755
|
vesper napisał(a): Jeszcze co do Onana - on się całkowicie zamknął na prokreację. Jakbym ja tak zrobił, to Kościół odmówiłby mi pobłogosławienia małżeństwa Najpierw piszesz Cytuj: A czy ja coś prywatnie interpretuję ?Ja tylko pisałem, że nie ma skąd wysnuć wniosku, że każdy stosunek musi być otwarty na prokreację a później piszesz swoją interpretację. To w końcu interpretujesz to czy nie? Czy Kościół nie twierdzi, że właśnie fakt pojedynczego odrzucenia otwarcia na potomstwo jest złym czynem w przypadku Onana? (choc być może nie jedynym złym czynem) (jak ktoś wie, niech powie) Jeżeli tak by było, to Ty interpretujesz ten fragment inaczej... jednak interpretujesz (w sposób byłoby sprzeczny z Kościołem). Czyż nie? W jaki sposób Kościół interpretuje opowieść o Onanie? vesper napisał(a): Czasem mówi się, że NPR to świadome rodzicielstwo, a gumka to już dzieci niechciane. Przecież wszystko zależy od podejścia... Nie oszukujmy się - NPR służy do tego samego, co gumka. Do tego, żeby uprawiać seks, i nie mieć za każdym razem dziecka.
Żeby odłożyć potomstwo w czasie - tak, do tego to i gumka może służyć. Ale patrząc w ten sposób patrzy się znowu przez pryzmat skutku/intencji, zapominająć o naturze seksu (ubezpłodnienie i te sprawy - pisalem juz) oraz o właściwych intencjach i nastawieniu.
|
Pt lip 13, 2007 19:41 |
|
|
|
 |
jumik
Dołączył(a): Cz maja 03, 2007 9:16 Posty: 3755
|
monika001 napisał(a): Zgadzam się z tym całkowicie. Należy rozpatrywać całą historię małżeństwa. Takie patrzenie możę skutkować usprawiedliwianiem się - jeśli całe życie nie grzeszę, to te kilka razy nie zaszkodzi (a może nawet nie jest grzechem? to dopiero by było...) monika001 napisał(a): Weźmy małżeństwo, które ma już dziesięcioro dzieci - bo ciągle otwierało każdy akt na takowe i nie mogą, nie chcą, nie mają siły już więcej, nie mają środków, aby te dzieci utrzymywać. Czy oni mają się ciągle i nieustannie otwierać poprzez stosunki zakończone wytryskiem w pochwie na nowe życie??? Ale emocje  . Jeżeli mają masę dzieci i nie potrafią ich utrzymać, ani nie mają na nich siły, to.. mogą to być nieodpowiedzialni rodzice (ale nie muszą). Mówisz jakby to otwarcie na życie było równoznaczne chęci poczęcia za każdym razem podając skrajny przypadek. Po to jest NPR, aby świadomie, rozsądnie planować rodzinę. monika001 napisał(a): A czy ta kobieta nie ma prawa odpocząć? Zająć się wychowaniem tych dzieci, które już się narodziły? I cieszyć się pieszczotami męża? Nie ma żadnych praw. Musi uprawiać seks codziennie i mieć 15 dzieci  . Powinna była (i powinna teraz) stosować NPR. monika001 napisał(a): Wg tych nauk, traktując KKK literalnie rozumiem, że nie może, bo akt jest ubezpłodniony.
Mam wrażenie, że albo źle zrozumiałaś, albo widzisz tylko dwie wykluczające się opce: antykoncepcje albo więcej dzieci. W NPRze akt nigdy nie jest ubezpłodniony. I jest to inny sposób planowania rodziny i... uwaga... czerpania z tego radości.
|
Pt lip 13, 2007 19:51 |
|
 |
jumik
Dołączył(a): Cz maja 03, 2007 9:16 Posty: 3755
|
monika001 napisał(a): Wcześniej nie mogą być za blisko siebie, bo nigdy nie wiadomo do czego to doprowadzi. Dlatego dwie kołdry.
Wyolbrzymienie. Nie hiperbolizuj.
|
Pt lip 13, 2007 19:53 |
|
|
|
 |
jumik
Dołączył(a): Cz maja 03, 2007 9:16 Posty: 3755
|
ania2609 napisał(a): Powiem Wam, że to jest temat, który budzi u mnie ogromne emocje. Jestem ze swoim narzeczonym od 4 lat. Walczyliśmy o czystość, tak że nieraz łzy mi leciały (jak ciężko było powstrzymać się przed zabliskim kontaktem z kimś kogo się tak bardzo kocha). Łzy mi leciały dlatego też, że wbrew pozorom po ślubie nie zmieni się tak wile. Cos mnie trafia jak sobie pomyślę, że kochając swojego męża zaś będę musiala przeżywać katusze rozterek, czy juz przekroczyłam granice bliskości czy nie. Czy nie okazałam swojego uczucia w sposób niedbały i neuporządkowany. Sorry za te gurnolotne hasełka, ale za dwa miesiace się pobieramy i trzepie mnie coś wewnętrznie jak ktoś mi mówi, że pieszczoty w małżeństwie mogą być grzechem.
Myślę, że to nie tak. Że te rozterki to trochę nie tak z nimi. Seks, małżęnstwo, pieszczoty - to powinna być miłość, a więc takżę i przyjemność i spokojne sumienie. Z pewnością widziałaś już portal http://www.szansaspotkania.net , ale polecam częstsze tam zaglądanie. Mi to dało dużo, bo pokazało ludzkie (prawdziwe) oblicze spojrzenia Kościóła właśnie na te sprawy. Jakoś mam wrażenie, że to nie jest tak strasznie, źle, tragicznie i niedobrze żyjąc w Kościele i małżeństwie. Jakoś mam spokojne myśli na ten temat myślę, że wszsytko będzie w porządku, chociaż ja i moja wybranka (jeszcze nie żona ani nawet narzeczona) mamy zdecydowanie inne zdania na temat seksu
A poza stroną... mam zamiar pojechać (jak będę w narzecześtwie lub po ślubie) na rekolekcje o. Knotza - myślę, żę to też super sprawa...
Pozdrawiam 
|
Pt lip 13, 2007 20:00 |
|
 |
monika001
Dołączył(a): So cze 02, 2007 10:22 Posty: 1324
|
mateola napisał(a): Jeśli od wielu lat stosuję npr, współżyjąc po owulacji, to robię to po to, by wykluczyć poczęcie, prawda? Współżycie nastawione także na prokreację zdarzyło mi się kilkanaście, no, może dwadzieścia razy w życiu. Jumik napisał(a): Chyba dalej nie rozumiesz. To nie jest tak, że otwartość na życie jest tylko jak uprawiam seks nastawiony na prokreację, na poczęcie dziecka. Otwartość na życie (tak jak to zdefiniowałem wcześniej) jest także, że odkładamy poczęcie z ważnych powodów i stosujemy (tylko) NPR.
Czyli dalej nie ma tu uwzględnienia konkretnej sytuacji danego małżeństwa, np. tego z dziesięciorgiem dzieci, o którym pisałam wcześniej. Oni mogą tylko w fazie bezwzględnie niepłodnej, bo w płodnej może począć się dziecko więc muszą odpuścić. Pieszczoty niedozwolone, bo może z nich wyniknąć zbytnie pobudzenie i wytrysk, nie wiadomo w którym momencie, zatem precz.
Nakrywamy się kołdrą, mąż ma drugą - to konieczne i czekamy na czas bezwzględnej niepłodności. Gdy on nadejdzie wskakujemy na siebie.
Jumik, czy ty jesteś żonaty?
Czy ty wiesz, co piszesz? Teoria to teoria, ale właśnie w tym wątku mowa, że dwoje kochających się i pragnących wzajemnej bliskości ludzi ma problemy z tą teorią. Ten czas wstrzemięźliwości w I fazie cyklu jest czasem bardzo długi i występuje w nim śluz płodny. Więc współżycie be - bo nie chcemy dzidzi. Pieszczoty be - bo grzech, bo nie wiesz tak naprawdę kiedy przekroczysz granicę, za którą się już nie zatrzymasz, więc be - nie można.
Wnioski: nakrywamy się kocami czy tam kołdrami i leżymy. Pamiętajmy, że by się nie dotknąć zbyt czule bo to już podnieca, czasem nawet taki dotyk już za bardzo podnieca. Udawajmy, że nas nie ma obok siebie.
A gdy nadejdzie ten wyczekany, upragniony dzień niepłodny Gloria!!!!
rzucamy się na siebie.
Czy tak ma wyglądać ta otwartość na życie, nawet gdy małżeństwo ma już kilkoro dzieci  ??? czy z jakichś uzasadnionych powodów nie może planować więcej potomstwa? Aż serce ściska, bo dopiero tego typu podejście może wprowadzić poważny nieład w niejednej rodzinie.
[/url]
|
Pt lip 13, 2007 20:05 |
|
|
|
 |
rozalka
Moderator
Dołączył(a): Pt mar 19, 2004 19:24 Posty: 3644
|
Kurczę, może ja jestem jakaś lewa (;)), ale zastanawiam się czy każda pieszczota prowadzi u Was do nie wiadomo jakiego podniecenia? Jak kładziecie się do łóżka z mężem/żoną i czujecie ciepło jego/jej ciała, to od razu włącza się u Was chęć współżycia? A co z gestami czułości, których przecież jest cała paleta? Mam wrażenie, że zostały zapomniane...
_________________ Co dalej za zakrętem jest? Kamieni mnóstwo Pod kamieniami leży szkło Szło by się długo Gdyby nie to szkło, to by się szło... ♪
|
Pt lip 13, 2007 20:13 |
|
 |
Awa
Dołączył(a): Pt sie 05, 2005 12:10 Posty: 1239
|
rozalka przyjdz tu za 10 lat i powtorz to samo.
|
Pt lip 13, 2007 20:19 |
|
 |
monika001
Dołączył(a): So cze 02, 2007 10:22 Posty: 1324
|
monika001 napisał(a): Weźmy małżeństwo, które ma już dziesięcioro dzieci - bo ciągle otwierało każdy akt na takowe i nie mogą, nie chcą, nie mają siły już więcej, nie mają środków, aby te dzieci utrzymywać. Czy oni mają się ciągle i nieustannie otwierać poprzez stosunki zakończone wytryskiem w pochwie na nowe życie???
Ale emocje  . Jeżeli mają masę dzieci i nie potrafią ich utrzymać, ani nie mają na nich siły, to.. mogą to być nieodpowiedzialni rodzice (ale nie muszą). Mówisz jakby to otwarcie na życie było równoznaczne chęci poczęcia za każdym razem podając skrajny przypadek. Po to jest NPR, aby świadomie, rozsądnie planować rodzinę.
To ty raczej niewiele rozumiesz. Przypadek może skrajny, ale takie też są.
Jaką masz w tym przypadku propozycję? Dobrze dajmy na to dla rodziny z piątką dzieci czy czwórką jak tam chcesz. Oni wg ciebie też nierozsądnie planowali? A może tyle chcieli mieć, ale więcej już nie - z istotnych powodów.
Rozumiem, że dla nich w okresie płodnym pozostaje ta nieszczęsna kołdra. Precz z pieszczotami, bo zgrzeszą tak?
|
Pt lip 13, 2007 20:20 |
|
 |
jumik
Dołączył(a): Cz maja 03, 2007 9:16 Posty: 3755
|
monika001 napisał(a): Nakrywamy się kołdrą, mąż ma drugą - to konieczne i czekamy na czas bezwzględnej niepłodności. Gdy on nadejdzie wskakujemy na siebie. [...] Pieszczoty be - bo grzech, bo nie wiesz tak naprawdę kiedy przekroczysz granicę, za którą się już nie zatrzymasz, więc be - nie można. Wnioski: nakrywamy się kocami czy tam kołdrami i leżymy. Pamiętajmy, że by się nie dotknąć zbyt czule bo to już podnieca, czasem nawet taki dotyk już za bardzo podnieca. Udawajmy, że nas nie ma obok siebie. A gdy nadejdzie ten wyczekany, upragniony dzień niepłodny Gloria!!!! rzucamy się na siebie.
Jeżeli masz taki obraz relacji zgodnych z nauczaniem Kościoła to szczerze współczuję. Demonizujesz nauczanie Kościoła, wyciągasz bezzasadne wnioski i wypaczasz.
Myślisz, że wszyscy, którzy sięstosują do nauczania Kościołą w tych sprawach są nieszczęśliwi, na nich wszystkich to źle wpływa? Nie sądzę. Uważam, żę to po prostu w spojrzeniu na to jest problem... wielki problem. Ludzie patrzą na to jako na zakazy zamiast jako na drogowskazy.
|
Pt lip 13, 2007 20:21 |
|
 |
jumik
Dołączył(a): Cz maja 03, 2007 9:16 Posty: 3755
|
monika001 napisał(a): monika001 napisał(a): Weźmy małżeństwo, które ma już dziesięcioro dzieci - bo ciągle otwierało każdy akt na takowe i nie mogą, nie chcą, nie mają siły już więcej, nie mają środków, aby te dzieci utrzymywać. Czy oni mają się ciągle i nieustannie otwierać poprzez stosunki zakończone wytryskiem w pochwie na nowe życie??? Ale emocje  . Jeżeli mają masę dzieci i nie potrafią ich utrzymać, ani nie mają na nich siły, to.. mogą to być nieodpowiedzialni rodzice (ale nie muszą). Mówisz jakby to otwarcie na życie było równoznaczne chęci poczęcia za każdym razem podając skrajny przypadek. Po to jest NPR, aby świadomie, rozsądnie planować rodzinę. To ty raczej niewiele rozumiesz. Przypadek może skrajny, ale takie też są. Jaką masz w tym przypadku propozycję? Dobrze dajmy na to dla rodziny z piątką dzieci czy czwórką jak tam chcesz. Oni wg ciebie też nierozsądnie planowali? Nie twierdziłem, że nierozsądnie planowali, tylko, że mogło tak być. Propozycjęnapisałem. monika001 napisał(a): Rozumiem, że dla nich w okresie płodnym pozostaje ta nieszczęsna kołdra. Precz z pieszczotami, bo zgrzeszą tak?
Jeżeli kołdra jest Twoją metodą to proszę bardzo - nie narzucaj jednak jej innym. i przeczytaj post rozalki.
|
Pt lip 13, 2007 20:24 |
|
 |
rozalka
Moderator
Dołączył(a): Pt mar 19, 2004 19:24 Posty: 3644
|
Awo, mam nadzieję, że tak będzie 
_________________ Co dalej za zakrętem jest? Kamieni mnóstwo Pod kamieniami leży szkło Szło by się długo Gdyby nie to szkło, to by się szło... ♪
|
Pt lip 13, 2007 20:27 |
|
 |
vesper
Dołączył(a): Pt cze 08, 2007 19:55 Posty: 452
|
ania2609 napisał(a): Powiem Wam, że to jest temat, który budzi u mnie ogromne emocje. Jestem ze swoim narzeczonym od 4 lat. Walczyliśmy o czystość, tak że nieraz łzy mi leciały (jak ciężko było powstrzymać się przed zabliskim kontaktem z kimś kogo się tak bardzo kocha). Łzy mi leciały dlatego też, że wbrew pozorom po ślubie nie zmieni się tak wile. Cos mnie trafia jak sobie pomyślę, że kochając swojego męża zaś będę musiala przeżywać katusze rozterek, czy juz przekroczyłam granice bliskości czy nie. Czy nie okazałam swojego uczucia w sposób niedbały i neuporządkowany. Sorry za te gurnolotne hasełka, ale za dwa miesiace się pobieramy i trzepie mnie coś wewnętrznie jak ktoś mi mówi, że pieszczoty w małżeństwie mogą być grzechem.... Juz pinkolić tą całą antykoncepcję. Nie rozumiem czemu gumka jest grzechem, ale już migę z niej zrezygnować Ale żeby się jeszcze martwić, że moje pieszczoty doprowadza do orgazmu bez złożenia nasionka w pochwie.  ? Ludzieeeeeeeeeeeeeeeeeeeee...... A co jak nasionka usuwają się automatycznie z organizmu mężczyzny? Jeśli plemniczki są tak święte to powinny produkowac się tylko podczas stosunku? A one non stop.... ups...
Zgadzam się z tobą  Ale! Po polskiemu proszę... Co to są "nasionka" ? Jeden plemnik to jedno "nasienie" ?  Bo mnie trzepie, jak ktoś kaleczy polski język (wiem, złośliwy jestem) 
_________________ Respexit orationem humilium, non sprevit preces eorum...
|
Pt lip 13, 2007 20:40 |
|
 |
monika001
Dołączył(a): So cze 02, 2007 10:22 Posty: 1324
|
jumik napisał(a): Nie twierdziłem, że nierozsądnie planowali, tylko, że mogło tak być. Propozycjęnapisałem. Nie dałeś żadnej propozycji poza - " rozsądnym planowaniem rodziny" a tak naprawdę widzę, że g..... o tym planowaniu wiesz. Porozmawiamy jak zaczniesz stosować to w praktyce i będą liczyły się nie tylko twoje odczucia, ale też twojej wybranki. monika001 napisał(a): Rozumiem, że dla nich w okresie płodnym pozostaje ta nieszczęsna kołdra. Precz z pieszczotami, bo zgrzeszą tak? Jeżeli kołdra jest Twoją metodą to proszę bardzo - nie narzucaj jednak jej innym. i przeczytaj post rozalki.
Nie narzucam nic i nikomu, akurat kołdra nie jest moim sposobem na seks w dni płodne i całe szczęście. Ale mam wrażenie,że ci, którzy nie chcą zgrzeszyć i nie przykrywają się dwoma kołdrami - muszą się przytulić, pogłaskać i zasnąć. I tak przez dwa, trzy tygodnie. Trochę lepiej to wygląda gdy świadomie planują poczęcie.
|
Pt lip 13, 2007 20:43 |
|
 |
ania2609
Dołączył(a): Śr lut 15, 2006 23:55 Posty: 120
|
vesper napisał(a): ania2609 napisał(a): Powiem Wam, że to jest temat, który budzi u mnie ogromne emocje. Jestem ze swoim narzeczonym od 4 lat. Walczyliśmy o czystość, tak że nieraz łzy mi leciały (jak ciężko było powstrzymać się przed zabliskim kontaktem z kimś kogo się tak bardzo kocha). Łzy mi leciały dlatego też, że wbrew pozorom po ślubie nie zmieni się tak wile. Cos mnie trafia jak sobie pomyślę, że kochając swojego męża zaś będę musiala przeżywać katusze rozterek, czy juz przekroczyłam granice bliskości czy nie. Czy nie okazałam swojego uczucia w sposób niedbały i neuporządkowany. Sorry za te gurnolotne hasełka, ale za dwa miesiace się pobieramy i trzepie mnie coś wewnętrznie jak ktoś mi mówi, że pieszczoty w małżeństwie mogą być grzechem.... Juz pinkolić tą całą antykoncepcję. Nie rozumiem czemu gumka jest grzechem, ale już migę z niej zrezygnować Ale żeby się jeszcze martwić, że moje pieszczoty doprowadza do orgazmu bez złożenia nasionka w pochwie.  ? Ludzieeeeeeeeeeeeeeeeeeeee...... A co jak nasionka usuwają się automatycznie z organizmu mężczyzny? Jeśli plemniczki są tak święte to powinny produkowac się tylko podczas stosunku? A one non stop.... ups... Zgadzam się z tobą  Ale! Po polskiemu proszę... Co to są "nasionka" ? Jeden plemnik to jedno "nasienie" ?  Bo mnie trzepie, jak ktoś kaleczy polski język (wiem, złośliwy jestem) 
Ojeja  tak sobie żartobliwie napisałam. Sperma to nasienie, a ja użyłam słówka "nasionko" w odniesieniu do jednego plemnika. To miało trochę rozluźnić powagę tematu. To nie było kaleczenie języka tylko "licencia poetica"....
Ja jestem zdania, że grzech Onana był grzechem uniknięcie spełnienia obowiązku (spłodzenie potomstwa bratu), a nie wylewania NASIENIA (teraz dobrze?;)) . Ale co tam moje zdanie jest warte...
Ja chciałabym znalźć odpowiedzi na parę pytań:
DLACZEGO funkcja przekazywania życia musi współistnieć nierozerwanie z funkcją okazywania miłości ZAWSZE - wskali jednostkowego aktu seksualnego? Wszak "otwarcie na życie" może byc rozumiane globalnie - jako całość życia małżonków i oczywiście gotowość przyjecia dziecka nieplanowanego. Tym bardziej, że mam wrażenie, że Pan Bóg przez naturę dał nam do zrozumienia, że te dwie funkcje współżycia NIE MUSZĄ ze sobą zawsze współistnieć (faza niepłodna kobiety). W przeciwnym razie ludzie mieliby ochote na seks tylko w kontekście rozmnażania. Nie wykluczyłoby to wtedy okazywania uczucia (przecież potomstwo chcemy mieć z kimś kogo kochamy i chcemy mu pieszczotami sprawić przyjemność) .
DLACZEGO orgazm musi byc połączony ze stosunkiem, a nie może być wynikiem pieszczot?
Nie znajduję odpowiedzi, niestety. A bardzo bym chciała.
_________________ Ania
|
Pt lip 13, 2007 22:32 |
|
 |
vesper
Dołączył(a): Pt cze 08, 2007 19:55 Posty: 452
|
No, jak widzisz tłuczemy ten problem już 9 stron, i nie znaleźliśmy odpowiedzi - po prostu wg. mnie tak sobie wymyślili hierarchowie Kościoła... bo jak widzisz, nie udało mi się znaleźć uzasadnienia "grzeszności" pieszczot, mimo, że się starałem 
_________________ Respexit orationem humilium, non sprevit preces eorum...
|
Pt lip 13, 2007 22:39 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|