Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest N paź 05, 2025 6:28



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 369 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 6, 7, 8, 9, 10, 11, 12 ... 25  Następna strona
 Życie z niewierzącym - czy ja wymyślam problemy? 
Autor Wiadomość
Post Re: Życie z niewierzącym - czy ja wymyślam problemy?
aquarella napisał(a):
Kamala napisał(a):
To teraz inaczej: jezeli twoj maz ma udawac, ze sie modli, bo jest w domu u twoich rodzicow, powinnas oczekiwac, jako wierna i dobra zona, ze twoi rodzice w zadnym wypadku modlic sie nie beda, kiedy beda u was w domu i uszanuja ateizm twojego meza w kazdej formie.Bedzie tak?


Ale przecież ja też jestem w tym domu, dlaczego mieliby się dostosowywać tylko do ateizmu męża? Poza tym on nikomu nie zabrania się modlić.

A widzisz: on tobie nie zabrania sie modlic. Kolejne ustepstwo twojego meza. Przeciez moglby...
aquarella napisał(a):
Cytuj:
Ty naprawde mylisz wlasna wiare ze zwyczajami religijnymi.


Modlitwa to jest jakiś mój zwyczaj religijny???

Widze, ze ty czytasz to co chcesz. Zwyczajem religijnym jest wymog wspolnej modlitwy wszystkich, ktorzy sa przy wieczerzy Wigilijnej u twoich rodzicow. Z podkresleniem wszystkich. Wspolna modlitwa w obecnosci osob, ktore sie nie modla wymaga kultury osobistej, szacunku do innych przekonan i milosci blizniego po prostu. Przykladem swieca tu nasi papieze, jak (wkrotce blogoslawiony) Jan Pawel II czy Benedykt XVI. Ktory ani nie wymaga znaku krzyza od wyznawcow innych religii, ani nie czeka na nich z woda swiecona, kiedy go odwiedzaja. A przeciez moglby oczekiwac, ze przynajmniej sie przezegnaja, jak wchodza do niego, nieprawdaz?

aquarella napisał(a):
Cytuj:
Wyszlas za maz. Twoi rodzice, za przeproszeniem, sa dla ciebie po twoim mezu. Im predzej to zrozumiesz tym lepiej. Jezeli nie chcialas ich opuszczac (nie tylko w sensie fizycznym), to trzeba bylo nie wychodzic za maz.


Wyszłam za mąż, to mam się wyprzeć swojej rodziny? może jeszcze przejść na ateizm, bo mój mąż jest ateistą??


Moze jednak przeczytasz Pismo sw? Jest tam jak najbardziej o szacunku dla rodzicow, ale Jezus jasno powiedzial jakie sa obowiazki mazonkow:
Cytuj:
Lecz na początku stworzenia Bóg stworzył ich jako mężczyznę i kobietę: dlatego opuści człowiek ojca swego i matkę i złączy się ze swoją żoną, i będą oboje jednym ciałem. A tak już nie są dwoje, lecz jedno ciało. Co więc Bóg złączył, tego człowiek niech nie rozdziela!» Mk 10.6-9
Masz byc jednym cialem i jednoscia z mezem, a nie z rodzicami. I przestan pisac bzdury, ze masz zostac ateistka. Chyba naprawde za wczesnie wyszlas za maz. Rodzice w tym mieli racje, ze jeszcze nie dojrzalas do malzenstwa i trzeba bylo ich sluchac.
Teraz to masz sluchac meza:

Cytuj:
Bądźcie sobie wzajemnie poddani w bojaźni Chrystusowej! Żony niechaj będą poddane swym mężom, jak Panu, bo mąż jest głową żony, jak i Chrystus - Głową Kościoła: On - Zbawca Ciała. Lecz jak Kościół poddany jest Chrystusowi, tak i żony mężom - we wszystkim. Mężowie miłujcie żony, bo i Chrystus umiłował Kościół i wydał za niego samego siebie, aby go uświęcić, oczyściwszy obmyciem wodą, któremu towarzyszy słowo, aby osobiście stawić przed sobą Kościół jako chwalebny, nie mający skazy czy zmarszczki, czy czegoś podobnego, lecz aby był święty i nieskalany. Mężowie powinni miłować swoje żony, tak jak własne ciało. Kto miłuje swoją żonę, siebie samego miłuje. Przecież nigdy nikt nie odnosił się z nienawiścią do własnego ciała, lecz [każdy] je żywi i pielęgnuje, jak i Chrystus - Kościół, bo jesteśmy członkami Jego Ciała. Dlatego opuści człowiek ojca i matkę, a połączy się z żoną swoją, i będą dwoje jednym ciałem. Tajemnica to wielka, a ja mówię: w odniesieniu do Chrystusa i do Kościoła. W końcu więc niechaj także każdy z was tak miłuje swą żonę jak siebie samego! A żona niechaj się odnosi ze czcią do swojego męża! Ef 5,21-33



aquarella napisał(a):
Cytuj:
Ale malzenstwo to wspolnota i tu musisz sie tez dostosowac.


No to on też jakoś musi, prawda?

Z tego co piszesz, to on sie juz dostosowal, ze ho,ho. A ty? Gdzie sa jakiekolwiek twoje ustepstwa?


Śr lut 02, 2011 19:06
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N lis 07, 2010 13:35
Posty: 128
Post Re: Życie z niewierzącym - czy ja wymyślam problemy?
Aquarella, nasuwa mi sie takie pytanie, nie moge sie powstrzymac :
Ty istniejesz naprawde?
Bo wyglada to jak jakis zart....


Śr lut 02, 2011 19:19
Zobacz profil

Dołączył(a): Śr sty 19, 2011 15:35
Posty: 100
Post Re: Życie z niewierzącym - czy ja wymyślam problemy?
Kamala napisał(a):
A widzisz: on tobie nie zabrania sie modlic. Kolejne ustepstwo twojego meza. Przeciez moglby...


Ja też mogłabym mu zabronić bycia ateistą, czy to też wielkie ustępstwo?

Cytuj:
Przykladem swieca tu nasi papieze, jak (wkrotce blogoslawiony) Jan Pawel II czy Benedykt XVI. Ktory ani nie wymaga znaku krzyza od wyznawcow innych religii, ani nie czeka na nich z woda swiecona, kiedy go odwiedzaja. A przeciez moglby oczekiwac, ze przynajmniej sie przezegnaja, jak wchodza do niego, nieprawdaz?


Ok, tu macie rację.

Cytuj:
Z tego co piszesz, to on sie juz dostosowal, ze ho,ho. A ty? Gdzie sa jakiekolwiek twoje ustepstwa?


No przecież mu nic nie zabraniam, niech on sobie będzie ateistą jak chce, tylko mnie denerwują te jego zachowania, szczególnie przy mojej rodzinie (a on wie, jak jest i że teściowie mają problem z jego ateizmem, to jeszcze ich celowo prowokuje). I tak mam wystarczająco dużo problemów, żeby rodzice go akceptowali.


Cz lut 03, 2011 18:38
Zobacz profil

Dołączył(a): N sty 30, 2011 14:38
Posty: 17
Post Re: Życie z niewierzącym - czy ja wymyślam problemy?
No dobrze. Mam wrażenie, że sama się troszkę pogubiłaś. Najpierw piszesz, że denerwuje Cię, gdy Twój mąż je mięso gdy Ty pościsz i że odmówił samotnego przyjęcia księdza. Kilka postów dalej mówisz, że nie wyobrażasz sobie jak wychowacie dzieci w wierze katolickiej i że boisz się, że sama stracisz wiarę. Później, że w sumie to ateizm męża Ci nie przeszkadza jak go nie okazuje publicznie. Teraz, że ogólnie Ci jego ateizm nie przeszkadza. Nie nadążam a chciałabym...

Powiedz jak chcesz aby Twój mąż zachowywał się przy Twoich rodzicach? Co według Ciebie byłoby zachowaniem, które by ich nie prowokowało?

Pozdrawiam
Z Bogiem


Cz lut 03, 2011 18:57
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz sty 20, 2011 13:19
Posty: 90
Post Re: Życie z niewierzącym - czy ja wymyślam problemy?
hej agurella na pewno jest ci trudniej w tej sytuacji ale według mnie nie powinnaś naciskać na męża o ile on nie przeszkadza tobie w wierze i w wychowywaniu dzieci w wierze. Zresztą jak kojarze to właśnie takiej obietnicy podjął się twój mąż wiążąc się sakramentem małżeństwa. Powinnaś mu tu delikatnie przypominać aby on nie przekraczał granicy. Pozatym wydaje mi się że wiążąc się z sakrementem małżeństwa podjełaś się trudu uświęcenia małzonka. A wiec powinnaś pracować na jego zbawienie, ponieważ on jednak nie jest gotowy na dyskusje masz inną silną broń modlitwę za niego i jego nawrócenie trzymaj się jej. Dodatkowo polecałabym ci wstąpić do jakiejś wspólnoty w której mogłabyś uzyskać wsparcie. Z pewnością czujesz się samotna i przygnębiona zresztą istnieje niebezpieczeństwo osłabnięcia twojej wiary. Nie pozwól na to! Znajdż sojuszników, przyjaciół będących mocnymi katolikami. Sama chodzę do takiej spólnoty i widzę jak co tydzień dostaję w prezencie od Boga potężnego kopa ;) Pozdrawiam, trzymaj się ;)


Cz lut 03, 2011 19:14
Zobacz profil

Dołączył(a): Śr sty 19, 2011 15:35
Posty: 100
Post Re: Życie z niewierzącym - czy ja wymyślam problemy?
monooke napisał(a):
Powinnaś mu tu delikatnie przypominać aby on nie przekraczał granicy.


No właśnie się staram i mi tu napisali, że mu narzucam i zmuszam do świętokradztwa.
A gdzie wg ciebie leży ta granica?

Cytuj:
Pozatym wydaje mi się że wiążąc się z sakrementem małżeństwa podjełaś się trudu uświęcenia małzonka. A wiec powinnaś pracować na jego zbawienie, ponieważ on jednak nie jest gotowy na dyskusje masz inną silną broń modlitwę za niego i jego nawrócenie trzymaj się jej.


Ja się modlę odkąd się dowiedziałam, że on jest niewierzący. On krzywo na to patrzy, mówi, żebym nie modliła się za coś, czego on nie chce.

Cytuj:
Dodatkowo polecałabym ci wstąpić do jakiejś wspólnoty w której mogłabyś uzyskać wsparcie.


Myślałam, że pisanie na tym forum da mi rodzaj wspólnoty. Wszak osobom zzewnątrz lepiej coś ocenić na zimno.
Niestety, dowiedziałam się tylko, że jestem podła, bo roztrząsam problemy małżeńskie publicznie :(

Dziękuję za pozdrowienia.

Cytuj:
Powiedz jak chcesz aby Twój mąż zachowywał się przy Twoich rodzicach? Co według Ciebie byłoby zachowaniem, które by ich nie prowokowało?


Na pewno nie demonstracja ateizmu. Nie wiem, może jakby się modlił razem z nimi... z drugiej strony, on po ostatniej rozmowie stwierdził, że nie będzie się modlił, bo jeszcze oni pomyślą, że się nawrócił i to ich wprowadzi w błąd, a potem pretensje. Rozumiem to, ale z drugiej strony, czy on musi im świecić w oczy tym, że nie zamierza się nawrócić? Ptrzecież nie może tego wiedzieć. Jest mi przykro, kiedy on mówi o tym, że NA PEWNO nigdy się nie nawróci. No i ta sprawa z apostazją, jak znam życie zaraz by wyskoczył przy moch rodzicach, rzeby mu dali spokój, bo on już po... ja to rozumiem, ale moi rodzice pewnie nie zrozumieją tego nigdy. A ja mam wrarzenie, że on tak specjalnie, żeby teściowie się od niego odczepili, zrazili do niego. Przykro mi, bo to moi rodzice. On mówi ich problem, że mnie nieakceptują. Jak mam powiedzieć mamie, że mieszkanie niepoświęcone, że kolendy nie było, ona będzie zaraz wiedziała, czyja to wina... :(

Ale może już nie powinnam nic pisać w tym wątku.


Cz lut 03, 2011 21:54
Zobacz profil

Dołączył(a): N sty 30, 2011 14:38
Posty: 17
Post Re: Życie z niewierzącym - czy ja wymyślam problemy?
Aquarella naprawdę życzę Ci jak najlepiej ale powoli kończą mi się pomysły jak mogłabym Tobie jeszcze inaczej wytłumaczyć sytuację tak abyś zrozumiała.

Cytuj:
Nie wiem, może jakby się modlił razem z nimi


OSOBA NIEWIERZĄCA UDAJĄC ŻE SIĘ MODLI POPEŁNIA ŚWIĘTOKRACTWO!!!!!! A TY NAMAWIAJĄC DO TEGO POPEŁNIASZ GRZECH CIĘŻKI!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Nieprzekraczanie granicy szacunku dla wiary Twoich rodziców polega na tym, że Twój mąż stoi cicho z szacunkiem podczas gdy Ty z rodzicami się modlicie. Nic więcej nie może zrobić. Jeżeli jest to odbierane jako "świecenie w oczy" ateizmem to jest to problem nie do przeskoczenia.

Cytuj:
Myślałam, że pisanie na tym forum da mi rodzaj wspólnoty. Wszak osobom zzewnątrz lepiej coś ocenić na zimno.
Niestety, dowiedziałam się tylko, że jestem podła, bo roztrząsam problemy małżeńskie publicznie


Ludzie są różni i wielokrotnie nie starają się zrozumieć innych a od razu ich oceniają. Anonimowość internetu sprawia, że można swobodnie się wypowiedzieć ale z drugiej strony stanowi pokusę do mniejszego pilnowania się aby przemyśleć swoje zdanie, zanim się je wypowie. Takie są realia forów internetowych i każdy użytkownik musi się z nimi liczyć.

Cytuj:
Jak mam powiedzieć mamie, że mieszkanie niepoświęcone, że kolendy nie było, ona będzie zaraz wiedziała, czyja to wina...


Tutaj muszę pozwolić sobie na bycie bardziej brutalną. Wina jest Twoja skoro jeszcze nie poszłaś porozmawiać z księdzem, że nie było Ciebie w czasie kolędy i że zależy Ci aby umówić się żeby poświęcić mieszkanie. Oczywiście powinnaś wcześniej powiedzieć o tym mężowi i ustalić czy ksiądz ma przyjść, gdy męża nie będzie (albo taki dzień, gdy Twój mąż jest poza domem albo aby tego dnia znalazł jakieś zajęcie poza domem, chociażby odwiedził swoich rodziców) czy może przyjść, gdy oboje będziecie w domu. To, że jeszcze tego nie zrobiłaś raczej sugeruje mi, że nie zależy Ci na tym tak jak mówisz albo boisz się księdzu przyznać, że Twój mąż jest ateistą.

Przykro mi ale tak tą sprawę odbieram i uważam, że powiedzenie Ci tego szczerze jest najlepszym wyjściem.

Pozdrawiam i dalej się za Was modlę
Z Bogiem


Cz lut 03, 2011 22:25
Zobacz profil

Dołączył(a): Śr kwi 01, 2009 19:33
Posty: 624
Post Re: Życie z niewierzącym - czy ja wymyślam problemy?
Po przeczytaniu czegoś takiego:

Cytuj:
Jak mam powiedzieć mamie, że mieszkanie niepoświęcone, że kolendy nie było, ona będzie zaraz wiedziała, czyja to wina...


...stwierdzam że nie ma już ratunku. Faktycznie nie dojrzałaś do tego małżeństwa i do samodzielnego życia w ogóle.


Pt lut 04, 2011 9:06
Zobacz profil
Post Re: Życie z niewierzącym - czy ja wymyślam problemy?
MeneMeneTekelUpharsin napisał(a):

...stwierdzam że nie ma już ratunku. Faktycznie nie dojrzałaś do tego małżeństwa i do samodzielnego życia w ogóle.

Amen.

Chciałaś wspólnoty, to masz: chyba wszyscy jak jeden mąż Ci tu piszemy to samo, może więc coś w tym jest? A może Tobie wspólnota kojarzy się z grupą ludzi, którzy Ci po prostu przyklasną i powiedzą że wszystko w porządku? Niestety, wspólnota nie na tym polega. Ale tego zdaje się też nie rozumiesz.

W ogóle chyba rozumiesz tylko to, co chcesz rozumieć. Ja na przykład nie przypominam sobie, żeby ktokolwiek tu nazwał Cię podłą bo piszesz o swoich problemach. Ja wspomniałem o tym, że rozstrząsanie ich publicznie nie wydaje mi się przejawem szacunku do męża. I tak uważam. Bo to z nim przede wszystkim powinnaś rozmawiać, a nie z nami czy nawet swoją rodziną. Jeśli dostatecznie długo poszukasz, to pewnie znajdziesz jakieś forum, na którym ktoś anonimowy przyzna Ci we wszystkim rację i powie że masz niedobrego męża i jesteś bardzo biedna. Tylko... co z tego będziesz miała?


Pt lut 04, 2011 9:40

Dołączył(a): N sty 30, 2011 14:38
Posty: 17
Post Re: Życie z niewierzącym - czy ja wymyślam problemy?
Liam ja bym raczej zamiast najpierw z mężem porozmawiała np z kimś z poradni małżeńskiej, znalazła rozsądnego księdza lub psychologa. Aquarella nie potrafi sama zrozumieć na czym polega jej problem więc osobiście radziłabym poszukać pomocy u specjalisty.

Pozdrawiam


Pt lut 04, 2011 11:00
Zobacz profil
Post 
No wiesz, to już kwestia podejścia. Może i masz rację. Ja jestem zdania, że jak się dwoje ludzi nie potrafi dogadać, to im nikt trzeci nie pomoże. Ale niekoniecznie jest to regułą. Tak czy siak, pisanie na forum internetowym jest - jak dla mnie - ostatnim sposobem szukania pomocy.


Pt lut 04, 2011 11:05
Moderator
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So paź 23, 2010 23:17
Posty: 8674
Post Re: Życie z niewierzącym - czy ja wymyślam problemy?
Masz trochę przestarzałe podejście :) Bardzo wiele osób na forach internetowych znalazło dobrą poradę i wsparcie.

_________________
Don't tell me there's no hope at all
Together we stand, divided we fall

~ Pink Floyd, "Hey you"


Pt lut 04, 2011 11:34
Zobacz profil

Dołączył(a): N sty 30, 2011 14:38
Posty: 17
Post Re: Życie z niewierzącym - czy ja wymyślam problemy?
Cytuj:
No wiesz, to już kwestia podejścia. Może i masz rację. Ja jestem zdania, że jak się dwoje ludzi nie potrafi dogadać, to im nikt trzeci nie pomoże. Ale niekoniecznie jest to regułą. Tak czy siak, pisanie na forum internetowym jest - jak dla mnie - ostatnim sposobem szukania pomocy.


Dwoje ludzi często nie potrafi ze sobą rozmawiać, ponieważ nikt ich tego nie nauczył :P Wbrew pozorom nie jest to takie łatwe i wymaga słuchania drugiej osoby, myślenia, zrozumienia własnego stanowiska, cierpliwości i paru innych umiejętności, które trzeba opanować zanim spróbuje się z kimś dogadać. Właśnie po to istnieją wszelkiego rodzaju specjaliści, którzy mają za zadanie pomóc ludziom się ze sobą komunikować tak aby rozumieli się nawzajem. Dla mnie jest to oczywiste, że jeżeli mam jakiś problem a moje umiejętności w danej dziedzinie są niewystarczające to idę do specjalisty. Jeśli samochód mi się zepsuje to go odstawiam do warsztatu, jeżeli zachoruje idę do lekarza, jeżeli mam wątpliwości natury moralnej radzę się księdza. Chyba po to są Ci ludzie.

Cytuj:
Bardzo wiele osób na forach internetowych znalazło dobrą poradę i wsparcie.

Bardzo wiele osób znalazło również kilkadziesiąt rad sprzecznych ze sobą i się nawzajem wykluczających:P Forum pozwala na wymianę poglądów, daje co najwyżej możliwość spojrzenia na problem pod innym kątem ale nie można na nim polegać jako panaceum na wszelkie problemy.

Pozdrawiam


Pt lut 04, 2011 12:02
Zobacz profil
Post 
Może i przestarzałe, ale od tego jest w końcu forum, żeby dzielić się swoimi poglądami, prawda? :) No więc mój jest taki, że gdybym odkrył że ktoś z moich bliskich żali się na mnie publicznie, zamiast próbować rozwiązać sprawę ze mną, to bardzo by mnie to zabolało. Ciebie nie?


Pt lut 04, 2011 12:05
Moderator
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So paź 23, 2010 23:17
Posty: 8674
Post Re: Życie z niewierzącym - czy ja wymyślam problemy?
Pisałem tylko o poradzie i wsparciu. W pełni się zgadzam, że fora internetowe to nie panaceum na wszelkie problemy. Warto też potrafić rozpoznać, które porady są sensowne.

Liam, przede wszystkim na forach rozmawia się anonimowo. Możliwe jest - lub nawet pewne - że poczułbym się nieswojo, gdybym się dowiedział, że ktoś się na mnie żali. Ale jeśli to by nam pomogło, chyba nie byłoby tragedii.

Natomiast autorka wątku rozmawiała z mężem, z rodziną i nic jej nie pomogło. Natomiast tutaj padło wiele sensownych słów (choć także niełatwych). Z pewnością jest to lepsze niż kisić się w nierozwiązanych problemach.

_________________
Don't tell me there's no hope at all
Together we stand, divided we fall

~ Pink Floyd, "Hey you"


Pt lut 04, 2011 16:30
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 369 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 6, 7, 8, 9, 10, 11, 12 ... 25  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL