Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Pt sie 08, 2025 1:55



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 244 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 6, 7, 8, 9, 10, 11, 12 ... 17  Następna strona
 Seks przedmalzenski 
Autor Wiadomość
Post 
Ja sie z Toba zgadzam. I sam dobrze wiem, ze pare lat temu powinienem powiedziec nie. Ale powiedzialem tak.

Z tym, ze teraz nie mam watpliwosci co do mojego tak :)

Crosis


Pt wrz 09, 2005 13:01

Dołączył(a): Pt wrz 09, 2005 10:01
Posty: 200
Post 
Crosis zolkoje..
To w koncu nalegales czy nie,zeby "Wskakiwaly" Ci do lozka,skoro"czekales "na ktoras tam pol roku...
Dwa.. znam pary ktore pisaly tak jak TY a potem sie rozstawaly..skoro jeden zwiazek padl(a mial byc trwaly) moze pas ci drugie(nie zycze,zeby mi nikt nie wypominal)(narzeczenstwo to stan niewiazany to umowa..mozna sie z nieog wycofac bez zadnych komplikacji :lol: )
A co do krolikow..no widac ze jednak masz cos z krolika..po Twoich wypowiedziach...(mam nadzieje,ze skumas zo co biega)
Rozumiem,ze Twoja dziewczyna jest cala w skowronkach i cieszy sie ze zdradzasz elementy waszego pozycia i tego ze robisz z niej dziewke..uzywana :-) ,czytacie wpisy innych forumowiczow po czy przed-pytanie retoryczne.
A tak naprawde wspolzycie jest udowodnieniem sobie nawzajem ze mozna na siebie czekac. :)

_________________
lllZwatpienie to najprostsza droga do przegranejlll


Pt wrz 09, 2005 13:58
Zobacz profil

Dołączył(a): Pt wrz 09, 2005 10:01
Posty: 200
Post 
Jeszcze tylko tak,cos co mnie zafascynowalo i wywarlo na mnie duze wrazenie, Crosis tu masz chyba po czesci odpowiedz,dlaczego "seX" po slubie jest "lepszy" niz"kroliczkowe( :D ) ganianie przed".9choc nie mowiles ktory jest lepszy a ktory nie,ale chodzi o to ktory jest wartosciowszy)


Z żoną jesteśmy małżeństwem od trzech lat. Dwa lata byliśmy narzeczonymi. Przez ten czas zachowaliśmy czystość, mimo, że nie było to zadanie proste, wymagało od nas dwojga dużo wysiłku. Nie mogę jednak powiedzieć, że było to męczeństwo. Był to błogosławiony czas. Czas wzajemnego poznawania, wzrostu, kształtowania naszej miłości i wierności. Czas rozeznania naszego powołania. „Wiemy też, że Bóg z tymi, którzy Go miłują, współdziała we wszystkim dla ich dobra, z tymi, którzy są powołani według [Jego] zamiaru.” [Rz 8;28]. Wierzyliśmy, że jesteśmy powołani by razem stworzyć rodzinę. Nasze życie narzeczeńskie umacniała wspólnie podjęta (choć z inicjatywy Ani, obecnie mojej żony) decyzja o trwaniu w czystości. Czystość była darem, który chcieliśmy złożyć tej osobie, z którą spędzimy resztę życia tu, na ziemi. Darem, który można dać tylko raz. Miłość, czułość można okazywać drugiej, ukochanej osobie na wiele sposobów. Pasjonujące jest ich odkrywanie, poznawanie życia, zwyczajów, radości, zachowań, niespodzianek swojej przeszłej żony. To tak, jak z pysznym tortem: można zjeść cały od razu - wtedy starczy na krótko i cię zemdli, albo delektować się kawałek po kawałku - wtedy starczy na dłużej, a i przyjemność jest trwalsza.

Faktycznie dla osób, które korzystają z przywilejów życia małżeńskiego przed ślubem, a jeszcze jak mieszkają razem, zawarcie małżeństwa to tylko niczego nie zmieniające podpisanie papierka. Dla nas był to jedyny, wyjątkowy dzień w naszym życiu. ”To, co dawne, minęło, a oto wszystko stało się nowe.” [2 Kor 5;17]. Mocą sakramentu staliśmy się jednym ciałem. Jednym Ciałem w Chrystusie. Mogę powiedzieć: „żyję nie ja, ale żyje we mnie Ania”, tak samo moja żona: „żyję nie ja, ale żyje we mnie Mikołaj”. Dopiero teraz mogłem być pewien, że „jestem z Anią na dobre i na złe i nie opuszczę jej aż do śmierci”. Do miłości - uczucia dołączyła miłość - akt woli i rozumu - przysięga, decyzja trwania razem, będąca wypełnieniem, udoskonaleniem, tego, co przedtem było tylko częściowe. Wspaniałym darem, który w tym dniu mogliśmy sobie złożyć była czystość naszych ciał i serc.

Nie jesteśmy jakimś wyjątkiem, jedynym takim małżeństwem, jest nas wielu! Znam kilkanaście małżeństw, które nie współżyły przed ślubem tylko wśród samych moich przyjaciół i wszyscy oni bez wyjątku tego nie żałują. I odwrotnie. Znam wiele osób, które nie zachowały czystości przed ślubem. Niektórzy ulegli pokusie, inni argumentowali, że to w sumie żadna różnica, przed ślubem, czy po, bo oni i tak się kochają „na zawsze”. I nie przetrwali próby. Prędzej, czy później, czasami po roku, czasami nawet trwało to krócej, większość z nich się rozstała. Zostały tylko wzajemne żale, pretensje, rany. Utracili to, co mieli jedynego i niepowtarzalnego - swoją dziewiczość. Cytuję jedną taką dziewczynę, dwudziestoparoletnią, która po bodajże pół roku takiego życia mówiła: „Jesteśmy sobą tak znudzeni. Czuję się jakbym była w małżeństwie z pięćdziesięcioletnim stażem...” Gdzie tu radość, gdzie miłość, gdzie szczęście?

Kłamią książki - poradniki do seksu. Mówią, że koniecznie „trzeba się sprawdzić”. Popatrzcie na ich autorów. Na tak podawane jako ideał życie wielu znanych ludzi. Czy są szczęśliwi? Popatrzcie na pana Lwa-Starowicza (dla niezorientowanych - ogólnie uznany za najlepszego polskiego specjalistę od spraw seksu). Miota się, szamoce, ożeniony któryś tam raz - puste słowa! Niewątpliwie żyje wg swojej nauki. I co z tego ma? Ja mogę stanąć przed każdym i mu powiedzieć: „Ja jestem szczęśliwy!”, a właściwie: „My jesteśmy szczęśliwi!”.

Z Panem Bogiem,
Mikołaj Gawron

[z mt]

_________________
lllZwatpienie to najprostsza droga do przegranejlll


Pt wrz 09, 2005 14:08
Zobacz profil
Post 
No to tylko pogratulowac wspanialego slubu i odebrania go :)

Generalnie, nie kazdy jest wierzacy, niekazdy patrzy na slub tak a nie inaczej. Nie kazdy patrzy na zwiazek i seks tak jak Ty.

Ja patrzylem swego czasu w sposob inny niz teraz. Tymniemniej, coz... zwiazki sie rozpadaja. Czy rozpad jest straszniejszy, bo akurat przespalismy sie ze soba? Czy to czyni nasze nastepne zwiazki gorsze? Pewnie napiszesz ze tak, ale nie Ty sie bedziesz w razie czego z takimi osobami wiazal.

Ludzie dobieraja sie, sobiera sie dwoje ludzi o takich a nie innych spojrzeniach na pewne sprawy i maja do tego prawo. Robia to co wg nich jest sluszne. Ja tak tez robilem swego czasu, nikogo nie krzywdzilem.

Mowisz o darze czystosci. Czy to, ze Wy go sobie zlozyliscie, znaczy, ze kazdy, kto go nie sklada jest w jakis sposob gorszy? Mniej wartosciowy. Otoz nie. Bo tak naprawde, kiedy idzisz do lozka z ta jedyna osoba czujesz sie zupelnie inaczej. To tak jakbys za kazdym razem zaczynal od poczatku. Dla mnie przeszlosc sie nie liczy. Nie obchodzi mnie, co kto robil, zanim zaczal ze mna byc. Obchodzi mnie to, czy jest mi wierny.

Znudzenie pojawia sie niezaleznie od wspolzycia przedmalzenskiego. Pojawia sie tez w malzenstwach, ktore utrzymywaly czystosc.... tylko z racji pewnych swiatopogladow o tym sie nie mowi.

To wybor. Ja nie nazywam Twojego wyboru i seksu gorszym. W zamian za to oczekuje jak wielu innych ludzi szacunku do wyboru swojego i mojej partnerki. Wyboru, ktory wg nas jest sluszny. Cyz masz prawo twierdzic, ze czyjs seks jest mniej wartosciowy? Ze nie oddaja sie sobie w 100%? Czy masz jakiekolwiek prawo sugerowac, ze znudza sie soba szybciej, bo ona miala przed nim 4 faceotw, z ktorymi sypiala, a on 5 kobiet?

Mowisz, ze przedstawiam swoja dziewczyne jako uzywana. Gratuluje uzycia slowa. Uzywana... A co to jest, przepraszam, samochod? Jest kobieta. Dla mnie w kobiecie niewazne jest to, czy hjest dziewica, czy nie. Jest kobieta. Czlowiekiem, ktory ma tyle cech, ze obecnosc hymenu jest ostatnia cecha na jaka moglbym patrzyc, malo tego, byloby mi wstyd, gdybym upadl tak nisko, zeby kogokolwiek pod tym wzgledem oceniac.

Crosis


Pt wrz 09, 2005 14:24

Dołączył(a): Pt wrz 09, 2005 10:01
Posty: 200
Post 
To nie było moje swiadectwo(na koncu było podane kogo).Do pewnych decyzji kazdy dojrzewa, tyle tylko,ze Ty nie do konca zrozumiales o co mi chodzilo. Wspolzyjac ze soba po slubie przezywasz magie jedna jedyna, wnosisz cos do malzenstwa cos szczegolnego niepowtarzalnego, cos czego nie dales wczesnieji czego nie mozna zastapic posagiem etc.,"cos" dzieki czemu owe MALZENSTWO jest pelnym byciem razem i jest inne niz szeregi zwiazkow w ktorych byles wczesniej,niz narzeczenstwo, to jest jedyny "stan" ktory odroznia to wszystko:). Jest Fantastyczne.

NIe uwazam,ze Twoj sex jest gorszy.
A tak poza tym,dla mnie to jest ta istotna roznica..w malzenstwie nie ma sexu..jest wspolz_zycie:) to jest ta radykalna zmiana:)
Zapytam sie bezczelnie,nie wierzysz,a slub koscielny?? z pompa??
Wciaz jest w Polsce taki poglad, uwazaja ze konserwatywny i nie-lajtowy, ze dziewictwo swiadczy o szanowaniu sie dziewczyny:)
P.S. CZemu non stop podkreslasz swoja nie-wiare :whoeva:

_________________
lllZwatpienie to najprostsza droga do przegranejlll


Pt wrz 09, 2005 14:50
Zobacz profil
Post 
Srednio widze w Polsce poglad, ze dziewictwo swiadczy o szanowaniu sie dziewczyny ;)

Generalnie - slub kosciolny - jak najbardziej. Ale tylko dlatego, ze mojej wybrance na tym zalezy. Ja osobiscie przysiegam jej i tylko jej i moglbym to robic pod swietym debem, gdyby ona tego chciala. Wazne jest dla mnie jej szczescie.

Ty mowisz, ze do malzenstwa wraz z pierwszym razem wnosisz cos niepowtarzalnego. Dla mnie to moze istniec przed sakramentalnym tak, jesli para ze soba mieszka i sie kocha... dla mnie malzenstwo to tylko zalegalizowanie takiego stanu. I nie liczy sie dla mnie to jak nazwiesz to, co ludzie robia w lozku - seks, wspolzycie... wazne dla mnie jest uczucie dwojga ludzi. Milosc. I nic wiecej.

Reszta to dla mnie ludzkie prawa i formalnosci. O ile mieszkajac w okreslonym panstwie i uwazajac sie za jego obywatela korzystajacego z okreslonych przywilejow i praw, ktore mi przysluguja, ludzie prawa ujete w kodeksach cywilnym itd sa dla mnie bardzo wazne. I robie wszystko zeby ich przestrzegac. O tyle prawa koscielne sa dla ludzi ktorzy dostapili laski wiary lub jesli wolicie wybrali wiare. Generalnie - wszystko to, co dotyczy takich praw pozostawiam sumieniu ludzi.

Poza tym gratuluje Ci spojrzenia na malzenstwo i, jak sie domyslam szczesliwego zwiazku :)

Ja po prostu mysle, ze Twoja recepta nie jest jedyna na taki zwiazek :)

A czemu podkreslam, ze jestem niewierzacy? Bo czesto pisze posty z takiej osobie, ze wychodzi na to, ze jestem wierzacy. A z racji pogladow przedstawionych w tak napisanym poscie, jestem czasem na PW "wkskomunikowany" :P Poza tym, wiele osob akcentuje na tym forum swoja wiare. Czy ja nie moge akcentowac niewiary? Przeciez nie mam sie czego wstydzic.

Wierny Niewierny Crosis


Pt wrz 09, 2005 15:26
Post 
A wlasnie - wspol_zycie seksualne to seks. Tu akurat slowniki i terminy sa bezlitosne ;)

Crosis


Pt wrz 09, 2005 15:27
Post 
Crosis napisał(a):
Srednio widze w Polsce poglad, ze dziewictwo swiadczy o szanowaniu sie dziewczyny ;)

Crosis !
Z tego, co widzę, to chłopak zwykł się "domagać próby" - po czym "rezygnuje" najczęściej z dziewczyny "bo mu nie odpowiada" :( :P
W praktyce - wielu chłopaków po prostu "zalicza" dziewczyny i traktuje współżycie jako "sport" - sprowadzając ten akt najwyższego oddania się sobie nawzajem i zaufania do siebie do roli czysto zwierzęcych odruchów .. :(
Ma rację jurgi pisząc o tym, że uszanowanie dziewictwa swiadczy o uszanowaniu dziewczyny przez chłopaka...
Nie warto się poddawać w momencie gdy druga strona sie "domaga" - lepiej zrezygnować z takiej osoby - niż miec później masę rozczarowań i problemów ...
Małżeństwa oparte na seksie nie wytrzymują próby czasu - zwykle to okres 5-7 lat - czyli czas czysto fizycznego zainteresowania "płciowością" drugiej osoby.
Zamiast zatem budować coś nietrwałego - lepiej zacząć budować silną więź emocjonalną - opartą na silnym postanowieniu a nie na ułudzie i "odzwierzęcych" odruchach - a dopiero póxniej "skonsumować" to, co winno dodatkowo łączyć...

Crosis napisał(a):
Generalnie - slub kosciolny - jak najbardziej. Ale tylko dlatego, ze mojej wybrance na tym zalezy. Ja osobiscie przysiegam jej i tylko jej i moglbym to robic pod swietym debem, gdyby ona tego chciala. Wazne jest dla mnie jej szczescie.

Jeżeli zatem jesteś przekonany o tym, że to właśnie ona to dlaczego nie związać się węzłem małżeńskim :co: ??
Przekora wobec obyczajowości - czy też ukryta obawa przed Odpowiedzialnością za to, co się robi :co: ?

Crosis napisał(a):
A czemu podkreslam, ze jestem niewierzacy? Bo czesto pisze posty z takiej osobie, ze wychodzi na to, ze jestem wierzacy. A z racji pogladow przedstawionych w tak napisanym poscie, jestem czasem na PW "wkskomunikowany" :P Poza tym, wiele osob akcentuje na tym forum swoja wiare. Czy ja nie moge akcentowac niewiary? Przeciez nie mam sie czego wstydzic.

Wierny Niewierny Crosis

A dla mnie określenie się jako osoba wierząca - to przyznanie się do wartości których zobowiązałem się przestrzegać ...


Pt wrz 09, 2005 16:19
Post 
Ddv, po pierwsze:

Crosis !
Z tego, co widzę, to chłopak zwykł się "domagać próby" - po czym "rezygnuje" najczęściej z dziewczyny "bo mu nie odpowiada

Fakt, cos takiego wystepuje... mniej wiecej na poziomie 16-18 lat.

W praktyce - wielu chłopaków po prostu "zalicza" dziewczyny i traktuje współżycie jako "sport" - sprowadzając ten akt najwyższego oddania się sobie nawzajem i zaufania do siebie do roli czysto zwierzęcych odruchów ..

Ddv ja nie rozmawiam o gowniarzach. Dyskusja jaka tu toczylismy dotyczyla osob w wieku powyzej 20-21 lat, ktore podejmuja jako tako swiadome decyzje, rowniez o tym czy chca wspolzyc. Badz laskaw nie schodzic do poziomu nastolatkow, bo to tam wystepuje najczesciej wspomniane "zaliczanie".

A poza tym.. wybacz ddv, ale gdzies Ty sie uchowal? Dziewczyna 21 lat i nie potrafi odmowic? Te laski, ktore jak Ty napisales, faceci "zaliczaja" widac chca byc "zaliczane" (sam widzialem wiele takich na imprezach... po prostu po dwoch tancach proponuje Ci wypad do domu). Wiec o co Ci chodzi? "Najwiekszy z tym ambaras, zeby dwoje chcialo naraz" - jesli dwoje chce - co Ci do tego? Bedziesz ich sumieniem?

Nie warto się poddawać w momencie gdy druga strona sie "domaga" - lepiej zrezygnować z takiej osoby - niż miec później masę rozczarowań i problemów ...

No calkowita racja... ale kto Ci czlowieku powiedzial, ze kazda para, ktora zaczela wspolzycie przed slubem, zaczela je na zasadzie zmuszania? Jesli tak, to gratuluje.

Małżeństwa oparte na seksie nie wytrzymują próby czasu - zwykle to okres 5-7 lat - czyli czas czysto fizycznego zainteresowania "płciowością" drugiej osoby.

Skad masz takie dane? Jakies fakty? Opinie seksuologow? Psychologow? Niekoscielnych poradni malzenskich?

Zamiast zatem budować coś nietrwałego - lepiej zacząć budować silną więź emocjonalną - opartą na silnym postanowieniu a nie na ułudzie i "odzwierzęcych" odruchach - a dopiero póxniej "skonsumować" to, co winno dodatkowo łączyć...

I kolejny rofl... czlowieku, o ile z jurgim dyskutuje sie super, to Ty gadasz jak potluczony. Jurgi bez problemu przyjal do wiadomosci, ze mozna zbudowac silna wiez emocjonalna, pojsc do lozka i nie miec slubu. I co? Kazda pare, ktora wspolzyje przed slubem nazwiesz, jak to okresliles: opartą na na ułudzie i "odzwierzęcych" odruchach ? To Twoje slowa. Jesli tak to gratuluje.

Nie mozesz przyjac do wiadomosci prostego faktu, ze ludzie moga kochac sie, malzenstwo uznawac tylko za formalnosc i w zwiazku z tym nie czuc sie zobowiazanym do czeania z seksem do tej formalnosci? Dla nich liczy sie uczucie. Twojej postawy nikt nie neguje. Jak wiec Ty smiesz uzywac w stosunku do postawy innych ludzi takich wyrazen jak "zwierzece odruchy" czy "budowanie na uludzie"? Probowales? Dal Ci ktos prawo oceniania zycia innych ludzi i ich uczucia w takich slowach?

Jeżeli zatem jesteś przekonany o tym, że to właśnie ona to dlaczego nie związać się węzłem małżeńskim?
Przekora wobec obyczajowości - czy też ukryta obawa przed Odpowiedzialnością za to, co się robi?


A po co? Dla mnie slub to formalnosc. Nie zmieni on nic w naszym uczuciu. A poza tym - trywialne sprawy. Mieszkanie, jakis start, dobra praca. Nie widzimy powodu, aby seks tez do tego momentu odkladac.

Przekora wobec obyczajowosci.... rofl. NIe rozsmieszaj mnie. W kraju, gdzie co ktoras panna mloda leci do slubu z dzieckiem, Ty nazywasz taka postawe przekora wobec obyczajowosci? Pusty smiech.

Obawa przed odpowiedzialnoscia? Jaka? Za splodzimy dziecko? Wtedy wezmiemy slub, wychowamy je. Dokladnie jak wiele bardzo katolickich par, gdzie panna mlodasmiga z brzuszkiem. Z tym, ze my jak o tym rozmawialismy, to poczekamy, az dziecko sie urodzi.

A dla mnie określenie się jako osoba wierząca - to przyznanie się do wartości których zobowiązałem się przestrzegać ...

Okreslenie sie jako osoba wierzaca, to jeszcze nic. Pokazanie soba wartosci wiary jaka sie reprezentuje, to dopiero cos. A Ty... pietnujesz, "uzwierzecasz"... pomysl, jaka to jest postawa? Na tym forum spotkalem ludzi, w ktorych dojrzalem Boga, w ktorego wierza. Ciebie ciagle do nich nie zalicze. A bedac niewierzacym lub wierzacym (neiwazne czy w Allacha, Boga, Manitou czy Budde) mozna byc tak samo dobrym czlowiekiem. Bo jak mowi Biblia - po owocach sie poznaje. A nie po pustych okresleniach i deklaracjach. Zamiast sie deklarowac jako osoba wierzaca, daj to do zrozumienia innym. Swoja postawa. Bo deklaracja to tylko puste slowa. A ja sie deklaruje jako niewierzacy, bo wlasnie po moich postaw sporo osob uwaza mnie za wierzacego. Pomysl o tym.

Crosis


Pt wrz 09, 2005 16:40

Dołączył(a): Pt mar 25, 2005 15:52
Posty: 586
Post 
Na początek:
moim zdaniem wstrzymanie się z seksem do okresu po ślubie jest z punktu widzenia katolicyzmu (a więc także z punktu widzenia mojego, jako katolika) bardzo dobrym rozwiązaniem, bo:
1. w katolicyzmie seks ma służyć przede wszystkim prokreacji, aczkolwiek nie jest to jedyny cel , natomiast do wydania potomstwa powołane jest małżeństwo;
2. zakaz seksu przedmałżeńskiego jest także logiczną konsekwencją tego, że małżeństwo jest pojmowane jako pełne, najdoskonalsze oddanie się, w pełni „urzeczywistniona” relacja. Dlatego więc takie potraktowanie małżeństwa powinno zaowocować tym, że wtedy, czyli dopiero po ślubie, następuje także to, co jest pełnią oddania się cielesnego drugiej osobie, czyli seks. Bowiem seks jest poniekąd „szczytem” współżycia cielesnego małżonków, tak jak małżeństwo jest szczytem, do którego zmierza ich relacja w sferze zarówno duchowej, jak i czysto cielesnej, w sferze zarówno „niebiańskiej”, jak i tej przyziemnej;
3. jest to także racjonalne z tego powodu, że katolik, jako że ma negatywne podejście do sztucznej antykoncepcji, nie może się zabezpieczyć tak efektywnie jako choćby ateista przed poczęciem dziecka. Z tego może (podkreślam to słowo) wyniknąć coś niezbyt dobrego, mianowicie utrata poczucia tego, że dziecko jest DAREM. Dziecko może być postrzegane jako utrapienie, a nie jako dar – natomiast dla właściwego funkcjonowania rodziny ważne jest to, aby dziecko było postrzegane jako dar;
4. na koniec dodam też, że w sumie tak sobie myślę, że wstrzymanie się z małżeństwem do ślubu może sprawić, że będzie się w sposób bardziej głęboki przeżywało przyszłe kontakty seksualne z żoną / mężem.

Jak jednak zaznaczyłem na wstępie, takie moje podejście do tematu wynika z tego, że przyjąłem pewną wiarę i etykę chrześcijańską, i w zgodzie z nią staram sobie ułożyć życie, także to seksualne z moją dziewczyną. Dlatego też w pełni rozumiem Ciebie, Crosisie, jak i wszystkich innych niechrześcijan, którzy nie widzą nic złego w seksie przedmałżeńskim. Wychodzicie po prostu z innych niż my pozycji, Wasze związki są budowane na trochę innych fundamentach (mimo że są elementy które czynią te fundamenty podobnymi, przede wszystkim górująca nad wszystkim Miłość). Wydaje mi się więc, że nigdy katolik nie przekona w tym względzie ateistę, podobnie jak zapewne ateista nie przekona katolika. To zaś, co może taka dyskusja wnieść (i powinna wnieść) to zwiększenie stopnia poznania i zrozumienia odmiennego poglądu. To bardzo ważna rzecz, bowiem z tego rodzi się tolerancja, gdyż katolik patrzy, że jednak seks przedmałżeński przez inaczej wierzących wcale nie jest uprawiany tylko w celu egoistycznego i egocentrycznego zaspokojenia własnych seksualnych potrzeb, ale że w taki sposób ludzie innej wiary i niewierzący okazują sobie miłość. I nie można ich za to potępiać, ale należy szanować ich inne od katolickiego podejście...

Pozdrawiam,
1KOR13


Pt wrz 09, 2005 18:09
Zobacz profil
Post 
I kolejny raz z niejaka duma stwierdzam, ze mialem racje, mowiac, ze mozna nie wierzyc i zobaczyc w innych ludziach ich Boga. Dziekuje.

Crosis


Pt wrz 09, 2005 18:34

Dołączył(a): Pt wrz 09, 2005 10:01
Posty: 200
Post 
Dziekuje. Dobrej nocy :-)
[ze wspol_zyciem nie zrozumielismy sie:)]
Co do zdania : "Jurgi bez problemu przyjal do wiadomosci, ze mozna zbudowac silna wiez emocjonalna, pojsc do lozka i nie miec slubu"Patrz nizej

_________________
lllZwatpienie to najprostsza droga do przegranejlll


Pt wrz 09, 2005 19:18
Zobacz profil
Post 
Wiem, ten podpis spodobal mi sie od poczatku ;)

Slodkich snow :)

I zrozumialem Twoja intencje ze wspol_zyciem :) Po prostu kwestia podejscia. W zyciu jest tyle subiektywizmu, ze nie mozna wypracowac jednego idealnego i sztywnego schematu. A proby wprowadzenia czegos takiego w zycie nazywano totalitaryzmem.

pozdrowienia
Polamany Crosis


Pt wrz 09, 2005 19:20

Dołączył(a): Pn sie 15, 2005 11:10
Posty: 248
Post 
Crosis, szanuję Twoje poglądy, choć ich nie podzielam. Nie będę się ustosunkowywać do wszytskiego, co napisałeś.
Tylko jedno zdanie chcę poruszyć. (cytuję z pamięci) - " czy rozstanie jest gorsze tylko dlatego, ze się ze sobą przespaliśmy?) Otóż właśnie ja uważam, że tak. Dla mnie współzycie seksualne jest tak intymne, że oddając komuś woje ciało czuję jakbym oddawała część siebie. Dla mnie rozstanie z osobą, której się oddałam w całości byłoby o wiele bardziej bolesne niż z taką, z którą tego nie było


Pt wrz 09, 2005 20:30
Zobacz profil
Post 
Crosis napisał(a):
Ddv, po pierwsze:

Crosis !
Z tego, co widzę, to chłopak zwykł się "domagać próby" - po czym "rezygnuje" najczęściej z dziewczyny "bo mu nie odpowiada

Fakt, cos takiego wystepuje... mniej wiecej na poziomie 16-18 lat. (...)

Oj i tak i nie ... :-(
Najczęściej - bywa tak, że niewłaściwe "nawyki" powstałe na skutek zbyt wcześnie rozpoczętej inicjacji seksualnej przenoszą się w dorosłe życie.
A tymczasem nauczanie Kościoła mówiące o zachowaniu czystości aż do ślubu to przecież również i próba uchronienia przed tego typu błędami...


Crosis napisał(a):
A poza tym.. wybacz ddv, ale gdzies Ty sie uchowal? Dziewczyna 21 lat i nie potrafi odmowic? Te laski, ktore jak Ty napisales, faceci "zaliczaja" widac chca byc "zaliczane" (sam widzialem wiele takich na imprezach... po prostu po dwoch tancach proponuje Ci wypad do domu). Wiec o co Ci chodzi? "Najwiekszy z tym ambaras, zeby dwoje chcialo naraz" - jesli dwoje chce - co Ci do tego? Bedziesz ich sumieniem?

Oj, chyba rzeczywiście za mało cenisz kobiety ... :-(
Z drugiej strony - znów wracamy do tego, co napisałem w poprzednim akapicie.
Owszem - bywa i tak, że same kobiety lubią traktować współżycie jako "sport".
Jednak - najczęściej jest to wynikiem rozluźnienia hamulców moralnych na skutek ogłupiającej propagandy bądź wpływu otoczenia a nie wynikiem fizycznej niemożliwości powstrzymania się od współżycia przez kobiety...
Czasem - nadmiernej pobudliwości, którą to po prostu daje sie leczyć ..
Przecież - uważanie niemalże za "tragedię" faktu dziewictwa 18-19 letniej dziewczyny jest niemalże na porządku dziennym ... :-(

Crosis napisał(a):
Skad masz takie dane? Jakies fakty? Opinie seksuologow? Psychologow? Niekoscielnych poradni malzenskich?

1. Miałem kiedyś dostęp do takich danych - połączyłem to również ze skalą rozpadu rodzin pod wpływem nasilonej "ateizacji" ..
dane te bywają przerażające ... :-(
2. Nie wiem absolutnie dlaczego próbuje się podważać wiarygodność danych kościelnych... a nie nie np. tych "niekościelnych" ... :co:
Mieliśmy w Polsce nieładną aferę z seksuologiem "niekościelnym" - również i podobną aferę o charakterze pedofilskim w Belgii ...
Czyż nie jest to wszystko wynikiem łamania Prawa Bożego :co:
Crosis napisał(a):
I kolejny rofl... czlowieku, o ile z jurgim dyskutuje sie super, to Ty gadasz jak potluczony. Jurgi bez problemu przyjal do wiadomosci, ze mozna zbudowac silna wiez emocjonalna, pojsc do lozka i nie miec slubu. I co? Kazda pare, ktora wspolzyje przed slubem nazwiesz, jak to okresliles: opartą na na ułudzie i "odzwierzęcych" odruchach ? To Twoje slowa. Jesli tak to gratuluje.


jurgi napisał(a):
Z żoną jesteśmy małżeństwem od trzech lat. Dwa lata byliśmy narzeczonymi. Przez ten czas zachowaliśmy czystość, mimo, że nie było to zadanie proste, wymagało od nas dwojga dużo wysiłku. Nie mogę jednak powiedzieć, że było to męczeństwo. Był to błogosławiony czas. Czas wzajemnego poznawania, wzrostu, kształtowania naszej miłości i wierności. Czas rozeznania naszego powołania. „Wiemy też, że Bóg z tymi, którzy Go miłują, współdziała we wszystkim dla ich dobra, z tymi, którzy są powołani według [Jego] zamiaru.” [Rz 8;28]. Wierzyliśmy, że jesteśmy powołani by razem stworzyć rodzinę. Nasze życie narzeczeńskie umacniała wspólnie podjęta (choć z inicjatywy Ani, obecnie mojej żony) decyzja o trwaniu w czystości. Czystość była darem, który chcieliśmy złożyć tej osobie, z którą spędzimy resztę życia tu, na ziemi. Darem, który można dać tylko raz. Miłość, czułość można okazywać drugiej, ukochanej osobie na wiele sposobów. Pasjonujące jest ich odkrywanie, poznawanie życia, zwyczajów, radości, zachowań, niespodzianek swojej przeszłej żony. To tak, jak z pysznym tortem: można zjeść cały od razu - wtedy starczy na krótko i cię zemdli, albo delektować się kawałek po kawałku - wtedy starczy na dłużej, a i przyjemność jest trwalsza.
Nie mozesz przyjac do wiadomosci prostego faktu, ze ludzie moga kochac sie, malzenstwo uznawac tylko za formalnosc i w zwiazku z tym nie czuc sie zobowiazanym do czeania z seksem do tej formalnosci? Dla nich liczy sie uczucie. Twojej postawy nikt nie neguje. Jak wiec Ty smiesz uzywac w stosunku do postawy innych ludzi takich wyrazen jak "zwierzece odruchy" czy "budowanie na uludzie"? Probowales? Dal Ci ktos prawo oceniania zycia innych ludzi i ich uczucia w takich slowach?

Ciekawe czy na tych słowach wyrobiłeś sobie takie zdanie - czy też zwykłeś czytać dość wybiórczo temat :co:
Owszem - rotfl - ale dla mnie... :o :hahaha: :hahaha: :hahaha: :hahaha: :hahaha:

Crosis napisał(a):
A po co? Dla mnie slub to formalnosc. Nie zmieni on nic w naszym uczuciu. A poza tym - trywialne sprawy. Mieszkanie, jakis start, dobra praca. Nie widzimy powodu, aby seks tez do tego momentu odkladac.

Ślubowanie to oficjalne wzięcie na siebie całej odpowiedzialności za wspólny los Małżonka i dziecka.
O wiele łatwiej bowiem współżyć bez brania na siebie odpowiedzialności prawnej i moralnej za to, co się robi...
Crosis napisał(a):
Obawa przed odpowiedzialnoscia? Jaka? Za splodzimy dziecko? Wtedy wezmiemy slub, wychowamy je. Dokladnie jak wiele bardzo katolickich par, gdzie panna mlodasmiga z brzuszkiem. Z tym, ze my jak o tym rozmawialismy, to poczekamy, az dziecko sie urodzi.

Jeżeli to uważasz za fakt potwierdzający zasadnośc współzycia przed ślubem - to gratuluje wyobraźni :(
Raczej - należałoby w tym momencie oficjalnie mówić o tych faktach - po to, by przestrzec przed skutkami nieodpowiedzialnie rozpoczętego współżycia przed ślubem...
Ileż to tragedii rodzinnych następuje na skutek łamania zasad moralnych wypływających z Chrześcijaństwa :co: ?? :cry: :cry: :cry:

Crosis napisał(a):
Okreslenie sie jako osoba wierzaca, to jeszcze nic. Pokazanie soba wartosci wiary jaka sie reprezentuje, to dopiero cos.

Jedno i drugie idzie z sobą w parze, mój drogi ...
Tyle tylko, że bycie Chrześcijaninem tonie robienie z siebie "świętego za życia" - bycie katolikiem to powolna ciągła praca nad sobą i samodoskonalenie ...
A tak wiele osób tego nie rozumie ... :-(
Crosis napisał(a):
A Ty... pietnujesz, "uzwierzecasz"... pomysl, jaka to jest postawa? Na tym forum spotkalem ludzi, w ktorych dojrzalem Boga, w ktorego wierza.

Czy ostre potępianie złych postaw jest złem :co:
Cytuj:
piętnować ndk IV, ~nuję, ~nujesz, ~nuj, ~ował, ~owany
1. «uznawać coś za zło, za hańbę, surowo osądzać, ostro potępiać kogoś lub coś (zwykle wobec opinii ogółu, środowiska)»
Piętnować przekupstwo, donosicielstwo, samolubstwo, zakłamanie.
Piętnować chuliganów, pijaków, warchołów.

Tyle słownik PWN.
Dodam do tego:
Cytuj:
A jeśli mu się uda ją odnaleźć, zaprawdę, powiadam wam: cieszy się nią bardziej niż dziewięćdziesięciu dziewięciu tymi, które się nie zabłąkały. Tak też nie jest wolą Ojca waszego, który jest w niebie, żeby zginęło jedno z tych małych.
"Gdy brat twój zgrzeszy <przeciw tobie>, idź i upomnij go w cztery oczy. Jeśli cię usłucha, pozyskasz swego brata."
Jeśli zaś nie usłucha, weź z sobą jeszcze jednego albo dwóch, żeby na słowie dwóch albo trzech świadków oparła się cała sprawa. Jeśli i tych nie usłucha, donieś Kościołowi! A jeśli nawet Kościoła nie usłucha, niech ci będzie jak poganin i celnik!

Mt 18:13-17 BT
Czemu ma zatem służyć to dobre według Ciebie "niepiętnowane" zła :co:
Czyż - nie jest to wynikiem jedynie postawy przyzwalającej na złe postępowanie ?
Na łamanie prawa - i na wyrządzanie zła innym :co: ??
Dla Chrześcijanina nie może być zgody dla zła - zaś własne słabostki ma naprawiać i próbować korygować....
"Ateista" (a raczej "antyklerykał") do niczego takiego się nie podjął - trudniej zatem "złapać go za słowo" i powiedzieć mu w oczy że źle postąpił ...
Przecież - on niczego nie deklarował ...
Co do reszty - no cóż - wśród większości z ateistów panuje pogląd, że "on sam/a" wie co dla niego dobre a co złe"(badania OBOP-u).
Cóż zatem przeszkadza mu w tym, by samemu sobie ustalać system wartości - niekoniecznie zgodny z Dekalogiem :co:


So wrz 10, 2005 8:13
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 244 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 6, 7, 8, 9, 10, 11, 12 ... 17  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
cron
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL