Autor |
Wiadomość |
arc
Dołączył(a): Pt maja 19, 2006 16:23 Posty: 950
|
Cytuj: Mam pytanie ,ile procent wszystkich katolików na świecie utrzymuje czystość przed ślubem , obstawiam ,że na pewno mniej niż 10% strzelam ,że 3% ale pudłuje ,ponawiam strzał i wychodzi poniżej 1%
Po pierwsze nie dowiesz się jaki jest ten rzeczywisty procent.
Po drugie trzeba byłoby to jakoś rozróżnić (poziomu wiary; z przekonania czy ze słabości; raz, kilka razy, bardzo często itd.)
Po trzecie wreszcie - większość nie zawsze ma rację. I ten punkt w zasadzie powinien Ci wyjaśnić, że ewentualne badania na ten temat nie miałyby sensu, tym samym Twoje pytanie również nie posiada większego sensu.
_________________ arcarc
|
Wt lip 29, 2008 21:48 |
|
|
|
 |
jumik
Dołączył(a): Cz maja 03, 2007 9:16 Posty: 3755
|
Pawel25 napisał(a): Mam pytanie ,ile procent wszystkich katolików na świecie utrzymuje czystość przed ślubem , obstawiam ,że na pewno mniej niż 10% strzelam ,że 3% ale pudłuje ,ponawiam strzał i wychodzi poniżej 1%
Kościół Katolicki nie jest demokratyczną organizacją zrzeszającą ludzi o podobnych poglądach, to jest Ciało Chrystusa autorytatywnie kierowane przez następne św. Piotra, którego (i które) prowadzi Duch Święty, a "bramy piekielne go nie przemogą". Nie obchodzi mnie więc ile katolików i "katolików" upodabnia się do świata... nie obchodzi mnie otoczenie... Kościół mnie prowadzi najlepiej do Boga, tak jak Bóg obiecał. Nie zboczę z drogi tylko dlatego, że jakakolwiek część katolików i "katolików" z niej zbacza.
"Wymagajcie od siebie, nawet gdyby nikt od was nie wymagał. Wymagajcie i nie bójcie się świętości. Gratuluję wam, że macie takie piękne ideały. Trwajcie, trwajcie w jedności, aby osiągnąć świętość, do której wszyscy zostaliśmy powołani"
(o. Stanisław Wróbel parafrazując JP2)
_________________ Piotr Milewski
|
Wt lip 29, 2008 23:21 |
|
 |
Pawel25
Dołączył(a): Cz lip 24, 2008 15:02 Posty: 171
|
Jumik ,nie przemawia przez Ciebie cwaniactwo czasem ,nie obchodzi cie otoczenie powiadasz ,w takim razie jesteś świadomym egoistą albo ukrytym tzn wykonujesz codzienne obowiązki i nic poza tym
|
Śr lip 30, 2008 0:12 |
|
|
|
 |
Krzysztof_J
Dołączył(a): Cz sie 24, 2006 9:08 Posty: 928
|
Pawel25 napisał(a): ...nie obchodzi cie otoczenie powiadasz ,w takim razie jesteś świadomym egoistą albo ukrytym tzn wykonujesz codzienne obowiązki i nic poza tym Odezwę się. Dlaczego nie przeczytałeś całego lub świadomie pominąłeś fragment: jumik napisał(a): Nie obchodzi mnie więc ile katolików i "katolików" upodabnia się do świata... Nie zboczę z drogi tylko dlatego, że jakakolwiek część katolików i "katolików" z niej zbacza .
Dlaczego więc nazywasz jumika egoistą, który wykonuje codzienne obowiązki i nic poza tym. Jak winny więc brzmieć jego słowa, żebyś go nie uznał za świadomego lub ukrytego egoistę?
I mam jeszcze pytanie o intencje, które kierowały Twoim pytaniem cztery posty wyżej i natychmiastową (również Twoją) odpowiedzią.
Szukasz usprawiedliwienia? Dziwi Cię, że są jeszcze taki relikty?
Powiem Ci tak.
Twoim zdaniem jest to 1% a moim, że to jest dużo, dużo więcej.
Słowo przeciwko słowu. 
|
Śr lip 30, 2008 6:48 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Cytuj: Rita, mamy swoje poglądy i dyskutujemy. Twoje apele dotyczące niekrytykowania siebie niezbyt do mnie przemawiają. Nie powiem Tobie "współżyjesz - OK!", gdyż taką postawę uważam za głupotę i nieodpowiedzialność. A możesz mi wyjaśnić, co jest w tym głupiego i nieodpowiedzialnego? Czy chodzi Ci tu o ryzyko potencjalnego rozstania? Przecież po ślubie tak samo mogę się rozstać z moim mężem, jak teraz z chłopakiem. Cytuj: I wówczas pojawia się pytanie: skoro nie od razu, to kiedy? Z jednej strony nie za szybko, z drugiej przecież nie będziemy czekać do śmierci, aby mieć absolutną pewność. Dlatego jedna z koncepcji to wyznaczenie momentu ślubu jako tego optymalnego momentu na wylanie cementu.
Gdyby tak było, to byłoby ok, ale wiele par nie bierze ślubu, bo studia, bo mieszkanie bo chcą się urządzić w życiu i to zwieńczyć dopiero ślubem. Ja na przykład tak mam. Nie chcę brać ślubu na studiach, bo nie będę odczuwała różnicy. Dziewicą więc musiałabym jeszcze trochę pozostać. Pozwoliliśmy związkowi rozwijać się w naturalnym tempie, wszystkie decyzje podejmowaliśmy wspólnie. A współżycie rozpoczęliśmy z dość długim stażem związkowym, bo po ok 1,5 roku. To dość czasu, by się przekonać, czy chcesz komuś oddać swoje ciało. Chcieliśmy, nie czekaliśmy.
Tak właściwie ta rozmowa jest trochę o niczym, bo z praktycznego punktu widzenia ja mam ślub- zdeklarowałam się, że chcę spędzić z moim facetem resztą życia, nic więcej nam nie potrzeba. Co prawda nie przed Bogiem, bo w niego nie wierzę, ale Ci którzy wierzą wiedzą przecież, że przed Bogiem nic się nie ukryje 
|
Śr lip 30, 2008 6:58 |
|
|
|
 |
genowef
Dołączył(a): Pt sie 04, 2006 7:25 Posty: 325
|
Rita napisał(a): Cytuj: Rita, mamy swoje poglądy i dyskutujemy. Twoje apele dotyczące niekrytykowania siebie niezbyt do mnie przemawiają. Nie powiem Tobie "współżyjesz - OK!", gdyż taką postawę uważam za głupotę i nieodpowiedzialność. A możesz mi wyjaśnić, co jest w tym głupiego i nieodpowiedzialnego? Czy chodzi Ci tu o ryzyko potencjalnego rozstania? Przecież po ślubie tak samo mogę się rozstać z moim mężem, jak teraz z chłopakiem. Jeśli uważasz, że po ślubie tak samo możesz rozstać się z mężem to trudno nam będzie dyskutować. Jeśli dla Ciebie słowa "nie opuszczę cię aż do śmierci" nic nie znaczą...
Nie chodzi tylko o ryzyko. Współżycie wiąże się z płodnością - tylko wstrzemięźliwość jest w 100% pewna. Dla dziecka lepiej jest przyjść na świat w małżeństwie, gdzie rodzice mieszkają ze sobą, mają wspólnotę majątkową, z racji małżeństwa przysługują im pewne przywileje prawne (niewiele ich, ale zawsze coś).
Promocja czystości przedmałżeńskiej (i wierności małżeńskiej) to także najlepszy sposób na przeciwdziałaniu epidemii wirusa HIV.
To tak skrótowo...
_________________ wiara to pewność bez dowodu
|
Śr lip 30, 2008 7:29 |
|
 |
mateola
Dołączył(a): Pt cze 16, 2006 4:23 Posty: 1814
|
genowef napisał(a): Jeśli uważasz, że po ślubie tak samo możesz rozstać się z mężem to trudno nam będzie dyskutować. Jeśli dla Ciebie słowa "nie opuszczę cię aż do śmierci" nic nie znaczą... Nie wiem, czy to sprawa słów. Te akurat można wypowiedzieć bez ślubu. genowef napisał(a): Nie chodzi tylko o ryzyko. Współżycie wiąże się z płodnością - tylko wstrzemięźliwość jest w 100% pewna. Dla dziecka lepiej jest przyjść na świat w małżeństwie, gdzie rodzice mieszkają ze sobą, mają wspólnotę majątkową, z racji małżeństwa przysługują im pewne przywileje prawne (niewiele ich, ale zawsze coś). Można zalegalizować związek podczas ciąży. genowef napisał(a): JPromocja czystości przedmałżeńskiej (i wierności małżeńskiej) to także najlepszy sposób na przeciwdziałaniu epidemii wirusa HIV. Czyli stały partner?
|
Śr lip 30, 2008 7:32 |
|
 |
genowef
Dołączył(a): Pt sie 04, 2006 7:25 Posty: 325
|
1. Jak nie wiesz to poszperaj. Ślubu udzielają sobie narzeczni wypowiadając te słowa.
2. Gratuluję moderatorskiego podejścia. Ślub w czasie ciąży to faktycznie optimum. Najlepiej z welonem na głowie.
3. Nie, półstały partner do wynajęcia z certyfikatem z laboratorium... Denerwuje mnie taka "nowomowa". Po prostu jeden małżonek, wobec którego zachowuje się wiernośc.
_________________ wiara to pewność bez dowodu
|
Śr lip 30, 2008 8:42 |
|
 |
SweetChild
Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37 Posty: 10694
|
Rita napisał(a): Tak właściwie ta rozmowa jest trochę o niczym, bo z praktycznego punktu widzenia ja mam ślub- zdeklarowałam się, że chcę spędzić z moim facetem resztą życia, nic więcej nam nie potrzeba. Co prawda nie przed Bogiem, bo w niego nie wierzę, ale Ci którzy wierzą wiedzą przecież, że przed Bogiem nic się nie ukryje 
Dyskusja zaczęła się od cementowania, w kontekście jako kontrargumentu dla wstrzemięźliwości. Z Twojego ostatniego posta wynika, że też wcale nie śpieszyłaś się z cementowaniem. Mi też o to chodziło, że jeśli celem strategicznym ma być trwałość związku, to nie należy zbyt szybko wylewać cementu. W tym momencie jesteśmy zgodni, więc właściwie ta rozmowa jest trochę o niczym.
Nie rozumiem tylko, jaki był cel Twojego stwierdzenia "oczywistej oczywistości" w dyskusji o wstrzemięźliwości: Jednej rzeczy nie da się ukryć: seks (szczególnie udany ... )cementuje związek, bez względu, czy jest on sakramentalny, czy nie.
|
Śr lip 30, 2008 9:57 |
|
 |
mateola
Dołączył(a): Pt cze 16, 2006 4:23 Posty: 1814
|
genowef napisał(a): 2. Gratuluję moderatorskiego podejścia.
Genowefie drogi, moderator ma prawo wypowiadać się w dyskusji jako zwykły użytkownik. Myślałam, że wystarczająco wyjaśniliśmy to sobie na PW.
Co do meritum - powody, które przedstawiłeś jako uzasadnienie wstrzemięźliwości przedmałżeńskiej wydają mi się nietrafione - i odpisałam Ci, dlaczego.
|
Śr lip 30, 2008 11:23 |
|
 |
genowef
Dołączył(a): Pt sie 04, 2006 7:25 Posty: 325
|
Twoje słowa różnież wydają mi się nietrafione. Stąd taka odpowiedź a nie inna.
_________________ wiara to pewność bez dowodu
|
Śr lip 30, 2008 12:45 |
|
 |
jumik
Dołączył(a): Cz maja 03, 2007 9:16 Posty: 3755
|
Pawel25 napisał(a): Jumik ,nie przemawia przez Ciebie cwaniactwo czasem ,nie obchodzi cie otoczenie powiadasz ,w takim razie jesteś świadomym egoistą albo ukrytym tzn wykonujesz codzienne obowiązki i nic poza tym
Nie zrozumiałeś. "Nie obchodzi mnie otoczenie" w takim sensie, że nie będę się usprawiedliwiał tym, że inni tak robią, to i ja mogę, tym, że to może nie jest aż taki grzech skoro "wszyscy" to robią itd. Powtarzam: Nie zboczę z drogi tylko dlatego, że jakakolwiek część katolików i "katolików" z niej zbacza.
A Ty nie zarzucaj mi nieprawdy. Bo to co napisałeś to oszczerstwo. Czytaj ze zrozumieniem i patrz na kontekst.
Poza tym, jeśli już mowa o otoczeniu - ja żyję we wspólnocie Kościoła, wspólnocie rodziny i innych wspólnotach i w nich będę (jeśli Bóg pozwoli) zbawiony. Wspólnota ma ogromne znaczenie. Może już przytaczałem tę metaforę ale powtórzę się. Otóż... mamy kominek, w którym palą się przy sobie kawałki drewna. Gdy odsuniemy jeden kawałek na bok, to on szybko zszarzeje, podczas gdy tamte będące razem, będą się dalej żarzyć. Te będące razem to wspólnota Kościoła, ten pojedynczy to człowiek, który się odsuwa od Kościoła. A żar/płomień - wiara.
_________________ Piotr Milewski
|
Śr lip 30, 2008 13:05 |
|
 |
mateola
Dołączył(a): Pt cze 16, 2006 4:23 Posty: 1814
|
No to spróbuję jeszcze raz:
Napisałeś Ricie, że Twoim zdaniem współżycie przed ślubem jest głupie i nieodpowiedzialne. Ona pyta, dlaczego tak sądzisz. Odpowiadasz.
Staram się zrozumieć:
Ad 1.
Rita napisała, że z praktycznego punktu widzenia ma ślub, bo zadeklarowała chęć spędzenia życia ze swoim facetem - słowa "partner" nie używam
Wypowiedziała zatem słowa na kształt formuły "Nie opuszczę cię aż do śmierci", choć ślubu formalnego (w żadnej postaci) nie mają.
Ad 2.
Jeśli ślub zostanie zawarty na początku ciąży, to dziecko przyjdzie na świat w małżeństwie.
Ad 3.
Współżycie przez cały czas z jednym... człowiekiem - unikam nowomowy  oczywiście w relacji obustronnej - chroni przed zarażeniem sie HIV drogą płciową - bez względu na stan cywilny.
Oczywiście, możesz nie odpisywać. Ale możesz również potraktować to jako ćwiczenie w cnocie "miłości nieprzyjaciół"  i odpisać mi merytorycznie 
|
Śr lip 30, 2008 13:08 |
|
 |
jumik
Dołączył(a): Cz maja 03, 2007 9:16 Posty: 3755
|
Jeszcze fajniej opisuje to Biblia:
Ja jestem prawdziwym krzewem winnym, a Ojciec mój jest tym, który uprawia. Każdą latorośl, która we Mnie nie przynosi owocu, odcina, a każdą, która przynosi owoc, oczyszcza, aby przynosiła owoc obfitszy. Wy już jesteście czyści dzięki słowu, które wypowiedziałem do was. Wytrwajcie we Mnie, a Ja /będę trwał/ w was. Podobnie jak latorośl nie może przynosić owocu sama z siebie - o ile nie trwa w winnym krzewie - tak samo i wy, jeżeli we Mnie trwać nie będziecie. Ja jestem krzewem winnym, wy - latoroślami. Kto trwa we Mnie, a Ja w nim, ten przynosi owoc obfity, ponieważ beze Mnie nic nie możecie uczynić.
pamiętając, że Kościół, to ciało Chrystusa (Kol 1,24)
_________________ Piotr Milewski
|
Śr lip 30, 2008 13:15 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Cytuj: Nie rozumiem tylko, jaki był cel Twojego stwierdzenia "oczywistej oczywistości" w dyskusji o wstrzemięźliwości: Jednej rzeczy nie da się ukryć: seks (szczególnie udany ... )cementuje związek, bez względu, czy jest on sakramentalny, czy nie.
A to był taki spontaniczny wyraz mojej radości, że człowiek może w taki przyjemny i ładny sposób okazać komuś swoją miłość  Nie mogę sobie wyobrazić, jak ktoś może uważać za zło coś tak pięknego jak miłość. Ten grzech jest chyba jedynym w Kościele Katolickim przykładem zła, które nie wynika z żadnych przesłanek oprócz ram czasowych. To jest bardzo dziwny przykład grzechu, bo pojęcie grzechu powinno mieć charakter absolutny, nie zależny od okoliczności. W tym przypadku tak nie jest.
|
Śr lip 30, 2008 13:27 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|