| Autor |
Wiadomość |
|
Inny_punkt_widzenia
Dołączył(a): N mar 25, 2007 18:09 Posty: 3858
|
Dziewczyno , z tego co widze to rozmową starasz sie rozwiazywać wszystkie problemy ,pamietaj ze mowa srebrem a milczenie złotem .Pozwól swojemu chłopakowi być prawdziwym mężem ,pozwól jemu rozwiazywac wasze problemy ,zaufaj mu ,a z pewnością bez słowa wszystko zrozumiesz,może on nie lubi zucać słów na wiatr moze ma większy szacunek dla słowa niz ty.Pamietaj że meżczyzna wiele problemow rozwiazuje bez babskiego gadania .Dawniej kiedy ganiał za zwierzyną po lasach ,nie miał za bardzo z kim rozmawiać i tak juz pozostało ,myślał tylko o tym zeby cos dobrego przynieść do jaskini .Nie myśl tylko, że od tamtych czasów coś zmieniło sie miedzy męszczyzną a kobietą ,bo bedziesz w błedzie.
|
| So kwi 21, 2007 11:36 |
|
|
|
 |
|
Nektariusz
Dołączył(a): Wt lis 23, 2004 16:10 Posty: 552
|
Cytuj: Na pewno nie zamyka się z powodu lęku przed kłótnią - nie należę do osób, które rozwiązują problemy podniesionym głosem, To nic, że do takowych nie należysz, ale lęk i tak pewnie w nim siedzi. Tu nawet nie chodzi o kłótnię podniesionym głosem, a strach przed sprowokowaniem poprzez rozmowę o problemach rozmowy, która nawet przeprowadzona na spokojnie mogłaby doprowadzić Ciebie do wniosku, że do siebie nie pasujecie, a wtedy by Ciebie utracił. Myślę, że nie chce rozmawiać o problemach, bo się boi, że słysząc o nich dojdziesz do wniosku, że nie chcesz z nim być, bo za dużo złego się dzieje w tym związku, bo jest zbyt wiele problemów. Wydaje mu się, że skoro zatem "wyeliminuje" coś takiego jak problem, to nie będziesz mogła dojść do takich wniosków i wszystko będzie ok. A problem "eliminuje" poprzez zaprzeczenie, iż w ogóle istnieje. Cytuj: Paschalis , wiele razy mówiłam mu jak się z tym czuję. Może potrzebuje czasu, by się przełamać. Nie jest łatwo z dnia na dzień pokonać własne lęki. Cytuj: Mój spowiednik (pierwszy ksiądz, który nie bał się poświęcić mi czasu) zasugerował, że mężczyźni tak mają - nie otwierają się. Ma rację, w końcu jest facetem. Mężczyźni na prawdę mają taką naturę, że nie są skłonni do takiej otwartości jak kobiety. Cytuj: Nie zgadzam się z tym, znam meżczyzn skorych do otwartych rozmów. Wydaje mi się, że jeśli już, to jest to cecha osobowościowa,mojego męża. Myślę, że na jego typowo męską naturę nakłada się jeszcze lęk przed odrzuceniem, o którym powyżej pisałem, a to tylko potęguje jego zamknięcie się w sobie. Co do mężczyzn skorych do otwartych rozmów, to różnie z tym bywa. Niektórzy są bardzo otwarci, ale we własnych związkach mogą już mieć z tą otwartością spory problem. Niektórzy zaś inni potrafią przezwyciężyć lęk przed odrzuceniem lub zrozumieli, że szczera rozmowa jest w związku bardzo ważna.[/quote]
_________________ http://www.ksiega-starcow.blogspot.com http://www.orthphoto.net
|
| So kwi 21, 2007 11:46 |
|
 |
|
mateola
Dołączył(a): Pt cze 16, 2006 4:23 Posty: 1814
|
Lęk przed odrzuceniem to nie jest jakaś typowo męska cecha. To cecha ludzka, wypływająca np. z zaniżonej samooceny.
Podobnie blokada w zakresie wyrażania uczuć - to raczej efekt wychowania ("mężczyźni nie płaczą", "nie bądź babą" itd).
Mąż Kulki wyrósł w rodzinie, w której nie mówiło się o żadnych uczuciach. Problemy zamiatało się tam pod dywan, nie mówiąc o nich. To nie są zdrowe warunki do rozwoju dziecka.
A skutek - blokady w komunikacji, jakie ma pan kulka dzisiaj. Cytuj: pogrzebanie uczuć - przyjmujesz rolę tzw. "twardziela" albo okazujesz inne przeżycia niż masz w rzeczywistości. Zakłamujesz uczucia albo je tłumisz. Znajdujesz sobie szybko jakieś zajęcie by ich nie przeżywać, z czasem może się to przerodzić w nałóg. Możesz więc "zajadać" uczucia, bądź je "zapijać" alkoholem. Starasz się zaprzeczyć temu, że cokolwiek przeżywasz.
O uczuciach i emocjach: http://psychotekst.com/strona.php?nr=223
|
| So kwi 21, 2007 12:09 |
|
|
|
 |
|
Inny_punkt_widzenia
Dołączył(a): N mar 25, 2007 18:09 Posty: 3858
|
Kulko jezeli powaznie myslisz o waszym zwiazku ,zeby miał sens i sprawiał wam przyjemność ,to daj mezowi syna, albo córke a najlepiej jedno i drugie .Wtedy nie bedziesz miała czasu zawracać mu niepotrzebnie w głowie, ale oboje bedziecie mieli co robić i dopiero bedziecie szczesliwi ,dopiero bedziecie czuć w sobie powołanie, teraz to jest tylko czcze gadanie ,jak przyjdą dzieci to one was nauczą rozmawiać ze sobą.Docenisz wówczas jak wspaniała była cisza i milczenie.
|
| So kwi 21, 2007 12:21 |
|
 |
|
zielona
Dołączył(a): Śr paź 19, 2005 15:25 Posty: 581
|
Dziecko nie jest lekarstwem na niepowodzenia małżeńskie. Znam wiele małżeństw posiadających dzieci, a nie umiejących ze sobą rozmawiać.
|
| So kwi 21, 2007 12:47 |
|
|
|
 |
|
Brethil
Dołączył(a): Pt mar 30, 2007 9:48 Posty: 64
|
Kulko! Sytuacja naprawdę jest przykra, ale mam następujące pytanie: czy macie z męzem jakieś wspólne zainteresowania, o których możecie porozmawiać? Bo niekoniecznie trzeba zacząć od rozmowy o problemach, trzeba po prostu nauczyć sie mówić a takie wspólne 'koniki" są w tym bardzo pomocne.
Po drugie: poczucie humoru. Należy je wykorzystywać do maksimum o ile to możliwe. U nas to jest droga do zgody po kłótni i w ogóle po każdej dyskusji gdy jest "szansa" na ciche dni. Po prostu powiedzieć coś głupiego. Śmiać się z tych sytuacji, z samych siebie.
Wiem, że być może w Twoim przypadku nie są to rady do zastosowania, ale chciałam się podzielić moimi doświadczeniami, bo mój mąż raczej też jest milczkiem, ale ja się tym nie przejmuję i gadam, opowiadam co w pracy, co z dziećmi, wygłupiam, śmieję się i choć on "odwzajemnia" mi się minimalnie tym samym twierdzi że lubi tę moja paplaninę, a i sam coraz więcej opowiada jak spędził dzień. Bo "koników" o których pisałam wcześniej mamy sporo i potrafimy o nich całymi dniami... 
_________________ To na razie
Aśka
|
| So kwi 21, 2007 14:36 |
|
 |
|
Anonim (konto usunięte)
|
Renata_ZG napisał(a): Przepraszam, że walnę z grubej rury. ale od tego jest seks. Właśnie w tym momencie najłatwiej jest przedrzeć się do partnera. Przecież w czasie seksu się także rozmawia.
Niech tylko się Wam coś przytrafi, że nie będziecie mogli go uprawiać - to co koniec związku? Rozwód?
Dlatego moja rada jest taka, abyś powiedziała mężowi o Twoich podejrzeniach co do podłoża jego milczenia - tak jak nam to wytłumaczyłaś (że był tak wychowany itd.). Zacznij mu o tym mówić, może w końcu on podejmie temat.
|
| So kwi 21, 2007 16:43 |
|
 |
|
Renata_ZG
Dołączył(a): So mar 24, 2007 11:15 Posty: 312
|
Kris_yul napisał(a): [ Niech tylko się Wam coś przytrafi, że nie będziecie mogli go uprawiać - to co koniec związku? Rozwód?
No nie przesadzajcie. Chodzi o to, że skoro jest mąż milczkiem, to ciężko zacząć rozmowy. Można próbować przy herbacie, oglądając telewizję, ale chyba najlepiej spróbować, powtarzam: tylko spróbować, podczas współżycia, bo wtedy jest na ogół ciemno, atmosfera chwili sprzyja drobnym krótkim pytaniom, niezbyt wymagającym. Przy takich mężczyznach nie można dulczeć, trzeba żartobliwie rzucać tematy, najpierw niebolesne, potem ewentualnie bardziej trudne.
Psycholog jest dobry, ale dla rodziny, która jest zgodna, ze ma problemy i jest otwarta na takie rozwiązanie.
|
| So kwi 21, 2007 17:28 |
|
 |
|
Renata_ZG
Dołączył(a): So mar 24, 2007 11:15 Posty: 312
|
Dodam jeszcze, że rozmowy są dobre jak nie są melodramatyczne. Kiedyś mi się koleżanka poskarżyła, że ma podobny problem z mężem, ale jak kiedyś byłam świadkiem takiej rozmowy, to zrozumiałam dlaczego on ich unikał. Zaczyna się niewinnie, no mówimy co nas boli, biedne chłopisko milczy, a my się nakręcamy i powoli zaczyna się dulczenie. W końcu on i tak nic nie mówi, dopada nas depresja a chłopisko jest sfrustrowane. 
|
| So kwi 21, 2007 18:08 |
|
 |
|
Karo la
Dołączył(a): So kwi 07, 2007 22:22 Posty: 215
|
Nie przeczytalam wszystkich wypowiedzi ale przeczytalam
pierwsza- najwazniejsza
Ja mam taki sam problem.
I powiem Ci kulko ,ze wszystkiego probowalam.
Na poczatku to tolerowalam, pozniej juz mu mowilam,ze mnie to wkurza co prowadzilo do lekkiej klotni, bylo generalnie wszystko.
Pscholog jest ok natomiast wydaje mi sie,ze Twoj maz do niego nie pojdzie bo uzna,ze nie ma problemu i przesadzasz.
Ja jednak sama wykonalam kroki w tej sprawie
Na poczatku sie rewanzowalam i zachowywalam tak jak on..
Pozniej chodzilam smutna.
Pozniej mowilam szczerze ,ze mnie to boli, ale on jak zwykle mowil,ze przesadzam,ze sie nic nie dzieje itd.
Az pewnego dnia calkowicie sie zbuntowalam.
Zaczelam go lekcewazyc, przestalam sie odzywac..Doprowadzilam do tego,ze to on sie mnie pytal co sie dzieje..
Powiedzialam na spokojnie ,ze mnie to boli to jak sie zachowuje
,ze nie moze tak byc.. itd.
Mowilam,ze rozumiem,ze go rodzice tak wychowali ale ,ze sprawia mi tym bol i przykrosc..
Szczerze, rozmowa to podstawa..Tylko nie krzycz, nie placz i sie nie zlosc.
Postaraj sie to mowic w spokoju. (przytulajac go).
_________________ Karolina
|
| So kwi 21, 2007 19:19 |
|
 |
|
Nektariusz
Dołączył(a): Wt lis 23, 2004 16:10 Posty: 552
|
Cytuj: blokada w zakresie wyrażania uczuć - to raczej efekt wychowania
Nieprawda. Po prostu jest to część męskiej natury, tak jak częścią kobiecej natury jest otwartość. Zauważ, że prawie wszystkie kobiety wypowiadające się w tym temacie mówią, że ich mężowie nie są zbyt wylewni. Chyba nie sądzisz, że to zbieg okoliczności i wszystkich wychowano tak samo?
_________________ http://www.ksiega-starcow.blogspot.com http://www.orthphoto.net
|
| So kwi 21, 2007 19:58 |
|
 |
|
Nektariusz
Dołączył(a): Wt lis 23, 2004 16:10 Posty: 552
|
Cytuj: Lęk przed odrzuceniem to nie jest jakaś typowo męska cecha. To cecha ludzka,
Owszem, jest to cecha ludzka, ale w większym stopniu występuje u mężczyzn niż u kobiet. Jest gdzieś głęboko ukryta w podświadomości mężczyzn. I w tym sensie jest ich cechą charakterystyczną.
_________________ http://www.ksiega-starcow.blogspot.com http://www.orthphoto.net
|
| So kwi 21, 2007 20:02 |
|
 |
|
Karo la
Dołączył(a): So kwi 07, 2007 22:22 Posty: 215
|
Nektariusz myslisz sie. Nie wszyscy faceci sa tacy z natury.
Moj chlopak jest taki sam jak pisze Kulka.
Jego rodzice go tak wychowali.
Dowodem na to jest to,ze do swojej tesciowej nigdy nie powie "mamo". Dlaczego? Bo matke ma jedna.
On sobie tego nie wymyslil 
_________________ Karolina
|
| So kwi 21, 2007 20:46 |
|
 |
|
Roszwor
Dołączył(a): Pn lut 14, 2005 20:43 Posty: 682
|
A ja w pelni sie zgadzam z Nektariuszem. Jesli pisze "mezczyzni maja taka nature", to nie oznacza to, ze kazdy mezczyzna bez wyjatku reaguje dokladnie tak samo. Takie jest uogolnienie, moim zdaniem sluszne.
_________________ Kto przeczy, że istnieją idee, ten jest poganinem, bo przeczy, że istnieje Syn
|
| N kwi 22, 2007 6:11 |
|
 |
|
mateola
Dołączył(a): Pt cze 16, 2006 4:23 Posty: 1814
|
Nektariusz napisał(a): Cytuj: Lęk przed odrzuceniem to nie jest jakaś typowo męska cecha. To cecha ludzka, Owszem, jest to cecha ludzka, ale w większym stopniu występuje u mężczyzn niż u kobiet. Jest gdzieś głęboko ukryta w podświadomości mężczyzn. I w tym sensie jest ich cechą charakterystyczną. To po prostu nieprawda  Mechanizm powstawania lęku przed odrzuceniem nie jest uwarunkowany płcią.
Na marginesie - problem męża Kulki przedstawiony w opisanej sytuacji nie polega na tym, ze jest on małomówny, że jest "milczkiem", tylko na tym, że nie potrafił odmówić teściowi pomocy (mógł bać się negatywnej oceny takiej odmowy), choć miał na ten dzień inne plany, i na tym, że nie portafi rozmawaić na temat swoich odczuć z tym związanych. Widać, że coś przeżywa, że coś go dręczy, ale boi się nawet wzmianki na ten temat: "dajmy już temu spokój". Ten lęk może być wynikiem wielu przyczyn, tych bardziej spektakularnych, jak fizyczna przemoc w rodzinie, alkoholizm, itd., ale także chłodu emocjonalnego, panującego w niektórych tzw. "normalnych", "porządnych" domach, gdzie panuje przeraźliwa cisza, gdzie prawie się nie rozmawia, gdzie brakuje miłości, jest bardzo "zimno".
Z pobieżnego opisu Kulki wynika, że zaprzeczanie uczuciom i emocjom jest stałym schematem reagowania jej męża na sytuacje trudne. Przypuszczam, że może on być głęboko nieszczęśliwym człowiekiem, który w dodatku nie wie, że potrzebuje pomocy.
Dlatego sugeruję Kulce kontakt z psychologiem - nie po to, by poszła tam razem z mężem (bo on nie widzi i jeszcze długo nie będzie widział takiej potrzeby), tylko żeby sama szukała wsparcia w trudnym procesie zapoczątkowania kruszenia skorupy obojętności, czy nieczułości, jaką jej mąż wytworzył sobie , by chronić swoje bezbronne i wrażliwe wnętrze. Zadanie niewątpliwie trudne, ale konieczne, jesli chce się poprawić jakość komunikacji w związku. Warto na początek podeprzeć się jakąś lekturą na temat komunikacji interpersonalnej, asertywnej komunikacji (komunikat "ja") - i zdawać sobie sprawę, że tak naprawdę tylko mąż może sobie pomóc, a zadanie Kulki to jedynie uświadomienie mu problemu...
Tu jest fajna książka o ludziach niedostępnych emocjonalnie: http://www.gwp.pl/product/242.html
|
| N kwi 22, 2007 7:48 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|