Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest N sie 03, 2025 7:36



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 89 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następna strona
 Ilość dzieci - między Bogiem a pomocą społeczną ;) 
Autor Wiadomość

Dołączył(a): Pn sty 03, 2005 21:25
Posty: 7301
Post 
Ano właśnie. I tej zmiany tematu właśnie nie rozumiem...

_________________
Czuwaj i módl się bezustannie,
a czyń to dla Boga, dla ludzi i dla samego siebie.
Nie ma piękniejszego zadania,
które zostałoby człowiekowi dane do wypełnienia,
niż kontemplacja.

P. M. Delfieux


N sty 27, 2008 22:15
Zobacz profil
Post 
Wg mnie staranie się o kolejne dzieci myśląc kategoriami "Bóg nam pomoże" - a jednoczesnie nie mając ku temu warunków materialnych - jest totalną bezmyślnością i tyle!
My mamy jedno dziecko i ledwo wiążemy koniec z końcem. O drugim nie ma wogóle mowy! Stosujemu NPR i naprawdę uważamy bardzo żeby nie zaciążyć.


Pn sty 28, 2008 19:18
Post 
ikm, według Asienki i anguy nie masz się co bać. Jak zaciążycie to Bóg wam pomoże i ześle kasę z nieba. I takie podejście uważam za chore.

P.S. Na waszym miejscu ikm używałabym jednak dodatkowych środków antykoncepcyjnych. Posiadanie dzieci to nie zabawa i nie można tak ryzykować czyimś życiem. Odpowiedzialność przede wszystkim i to odpowiedzialność najlepsza na jaką was stać. To wy macie prawo decydować ile dzieci mieć będziecie, nie Bóg. Co za chore podejście. To nie Bóg musi wiązać koniec z końcem, tylko Wy. I to nie Bóg będzie ponosił ewentualne konsekwencje, tylko Wasze dzieci.

Do asienki i anguy, bo już mi kompletnie rączki opadają: Bóg dla waszej wiadomości nie pomaga wszystkim NIEPATOLOGICZNYM rodzinom. Nie wierzycie, to nie, trudno. Wasz Bóg nie o wszystkich się troszczy i taka jest prawda. Bo on po prostu nie istnieje, czy tego chcecie czy nie. Jednej rodzinie się uda, innej nie. Samo życie. Dlatego to na nas spada obowiązek bycia odpowiedzialnymi za nas i za nasze dzieci. Trochę rozsądku drogie panie.


Pn sty 28, 2008 21:05

Dołączył(a): Cz sie 24, 2006 9:08
Posty: 928
Post 
Rita napisał(a):
P.S. Na waszym miejscu ikm używałabym jednak dodatkowych środków antykoncepcyjnych.

Ale nie jesteś na ich miejscu.
Sama możesz brać regularnie hormony, 3 razy w tygodniu postinor i oczywiście używać prezerwatyw w połączeniu ze spiralą (mając oczywiście podwiązane jajowody), ale z takimi radami mogłabyś sie powstrzymać. :cry:

Rita napisał(a):
Wasz Bóg nie o wszystkich się troszczy i taka jest prawda. Bo on po prostu nie istnieje...
Trochę rozsądku drogie panie.

Eh. Sama byś mogła go troche zachować. :?
Bo jak to jest? Bóg z jednej strony nie istnieje. Z drugiej natomiast nie o wszystkich sie troszczy - czyli jednak o niektórych owszem, troszczy się. Nie istniejąc? Troszeczke konsekwencji.


Wt sty 29, 2008 7:54
Zobacz profil

Dołączył(a): Pt cze 16, 2006 4:23
Posty: 1814
Post 
Proszę Was o opanowanie nerwów, bo zaczyna się robić ring...
mateola


Wt sty 29, 2008 8:01
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz sie 24, 2006 9:08
Posty: 928
Post 
E tam. To nie nerwy.
Wyraziłem po prostu swoją dezaprobatę do stylu "ja na twoim miejscu".
Ale dobrze - już nie będę :-)


Wt sty 29, 2008 8:05
Zobacz profil

Dołączył(a): Śr maja 09, 2007 7:24
Posty: 4028
Post 
Asienkka napisał(a):
Ja wierzę w to, że Bóg jednak umie się zatroszczyć o to - o co trzeba.
Jeżeli Jego wolą są narodziny kolejnego dziecka - On się o nie zatroszczy.

Gdyby tak było jak piszesz, to tysiące dzieci nie umierałyby codziennie z głodu. Tylko proszę bez bzdur w stylu "o nie też się zatroszczy, tyle że po śmierci" - bo nie o takiej trosce tu mówimy.
Afrykańczycy przymierający głodem mnożą się wiedząc że nie mają warunków nawet do utrzymania siebie, a co dopiero od utrzymania dzieci. Mnożą się z nastawieniem, że jakoś to będzie i manna im z nieba nie spada.


Wt sty 29, 2008 10:01
Zobacz profil

Dołączył(a): Pt cze 16, 2006 4:23
Posty: 1814
Post 
ikm napisał(a):
Wg mnie staranie się o kolejne dzieci myśląc kategoriami "Bóg nam pomoże" - a jednoczesnie nie mając ku temu warunków materialnych - jest totalną bezmyślnością i tyle!
Encyklika Humanae Vitae nie wymaga takiego podejścia. Zobowiązuje wiernych do podporządkowania wrodzonych popędów i namiętności własnemu rozumowi i woli.
Cytuj:
Jeżeli zaś z kolei uwzględnimy warunki fizyczne, ekonomiczne, psychologiczne i społeczne, należy uznać, że ci małżonkowie realizują odpowiedzialne rodzicielstwo, którzy kierując się roztropnym namysłem i wielkodusznością, decydują się na przyjęcie liczniejszego potomstwa, albo też, dla ważnych przyczyn i przy poszanowaniu nakazów moralnych, postanawiają okresowo lub nawet na czas nieograniczony, unikać zrodzenia dalszego dziecka.
Rodzicielstwo ma być odpowiedzialne, bo dzieci są darem Bożym, który trzeba cenić. Dlatego trzeba rozróżnić postawę rodziców, którzy decydują sie na liczniejsze potomstwo, bo pozytywnie oceniają swoją zdolność do ich wychowania od tych, którzy nie kierują sie w tym względzie żadną refleksją.

Co do pomocy społecznej, to jest różnie: bywa potrzebna w obu typach rodzin. Nikt nie jest w stanie przewidzieć, czy jego racjonalnie zaplanowana nieliczna rodzina nie będzie przypadkiem zmuszona do korzystania z tej pomocy, bo w życiu zdarzają się różne niespodzianki. Nawet osoba, która roztropnie uzna, że nie chce mieć dzieci w ogóle - też może trafić na listę...

Swoją drogą, dawaniejsza postawa, ta z czasów Casti Connubi, gdzie w sprawie wielkości rodziny należało całkowicie zaufać Bogu, była w może łatwiejsza, bo uwalniała ludzi z odpowiedzialności za jej liczebność i w pewnym sensie za jej los. To Bóg decydował, kiedy i ile dzieci się rodzi i w jakich warunkach będą żyć. "Bóg nie zsyła na ludzi większych ciężarów, niż mogą oni unieść" (niedokładny cytata z CC).
Teraz decyduje człowiek, rozważając tę kwestię w swoim sumieniu. Kalkuluje: uniesiemy kolejny "ciężar", czy nie? I ma prawo dojść do wniosku, że nie uniesie...

Ja nie wiem, czy nieliczenie się z realiami w kwestii liczebności rodziny w czasach, kiedy wiemy, jak tą liczebością sterować i mamy prawo to robić - jest postawą pełnego zaufania Bogu, czy raczej wystawianiem Go na próbę (jak skakanie do wody, której głębokości nie znamy). Nie zauważam prawidłowości, zgodnie z którą z kolejnym dzieckiem pojawia się w rodzinie jakaś nowa szansa - ale może to kwestia podejścia. Jest powiedzenie, że "każde dziecko przynosi sobie własny bochenek chleba" - może po prostu spodziewam się większych bochenków?

Podobne dyskusje już były:
viewtopic.php?t=10931&postdays=0&postorder=asc&highlight=plan&start=0
viewtopic.php?t=11637&postdays=0&postorder=asc&highlight=plan&start=0
Wkleiłam akurat te, bo brałam w nich udział ;) ale może było więcej.


Wt sty 29, 2008 10:15
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt lut 09, 2007 23:54
Posty: 1036
Post 
Pomoc społeczna? dajcie spokuj gdybyście z niej korzystali wiedzielibyście że to co oferują to marne grosze ktore na niewiele wystarcza...jeśli jest duża rodzina,przeważnie pracuje tylko jedna osoba..druga zajmuje się dziećmi i domem-jeśli w rodzinie nie ma problemu alkoholowego,jeśli jest nić porozumienia pomiedzy małżonkami,jeśli jest jakieś poczucie odpowiedzialności-to taka rodzina da sobie radę...wprawdzie dzieci nie jeżdzą na wakacje,na ferie,nie chodzą do kina,macdonalda,ubierają się w "ciuchlandach" a zakupy robią w najtańszych sklepach//ale dzieci mają szansę na to by się w jakiś sposób w przyszłości odbić...a dzieciństwo takie czy inne..może doskonale ukształtować ich w przyszlości///zależy od chęci dorosłych...od pomocy w nauce żeby dzieciaki nie musiały kończyć na zawodówce czy gimnazjum....czy Bóg pomaga? ktoś tu napisał że za pomocą innych ludzi-dokładnie tak,stawia ludzi,sytuacje...czasem problemy-po to żeby można było coś wybrać,zmienić...może całkowicie zmienić swoje życie i myślenie...mam 6 dzieci...łatwo nigdy nie było...czasem było totalne dno (i myślę że i ono bylo potrzebne)..nadal pracuje tylko mąż,siedzi w Angli już 4 rty rok,najmłodsze dziecko widział 4 ry razy,w sumie 2 miesiące...jak się urodził,potem jak siedział,potem jak raczkował,potem jak chodził i trzeba było go ochrzcić----ale problemy które wynikały,nie były problemami z dziećmi-ale tymi pomiędzy nami...jakieś żale,jakieś próby ułożenia życia po za sobą...i chyba wreszcie po tych prawie 15 latach małżeństwa zaczynamy funkcjonować jako rodzina-dopiero teraz,ale teraz chyba oboje wiemy co jest ważne...a najważniejsze są dzieci-dać im tyle szacunku,milości ,zrozumienia,i podstawowych szans-aby mogli odejść od nas z najlepszym bagażem na przyszłość,i z jak najmniejszą ilością złych wspomnień,które mogłyby je chamować---to nie ilość dzieci jest problemem,problemem jest to czego oczekują rodzice...czy uciekają gdy jest ciężko,czy jednak zawsze na pierwszym miejscu stawiają dobro życia które "stworzyli"


Wt sty 29, 2008 10:48
Zobacz profil
Post 
Czemu Rito nie robisz wymowek rzadzacym naszym krajem, za to, ze nie ma u nas polityki prorodzinnej?

Oczywiscie, rozsadny czlowiek planuje wielkosc swojej rozdziny patrzac na swoje materialne mozliwosci, ale wie tez i to, ze nie on jest Panem zycia i smierci. Nie zawsze plany czlowieka ida w tym kierunku, ktory on sam wybral. I co wtedy? Zbuntowac sie dziecinnie przeciw Bogu?
Jezeli dziecko, nieoczekiwanie pojawi sie w zyciu malzonkow, to powinno sie je przyjac z taka sama milosci jak te "planowane". To jest wlasnie dojrzalosc wyzbyta egoizmu. Duza ilosc malzenstw boi sie miec wiecej dzieci nie z tego wzgledu, ze nie da rady materialnie, ale ze wzgledu na wygode i swoj wlasny egoizm. Zdrowe rodziny wielodzietne moga byc przykladem milosci, zrozumienia, swietnej organizacji zajec dla tych ktorzy maja np. tylko jedno dziecko.

***
Sztuczne metody antykoncepcji nie daja 100% gwarancji, ze dziecko sie nie pocznie. I co wtedy?!
***
Jezeli Bog nie istnieje, to po co tyle razy wymieniasz Jego imie?


Wt sty 29, 2008 19:55
Post 
renata155 napisał(a):
nadal pracuje tylko mąż,siedzi w Angli już 4 rty rok,najmłodsze dziecko widział 4 ry razy,w sumie 2 miesiące...jak się urodził,potem jak siedział,potem jak raczkował,potem jak chodził i trzeba było go ochrzcić


Z całym szacunkem dla Renaty155 - właśnie tu mamy przykład, jest kilkoro dzieci i co? Renata155 przyznaje że nie było nigdy łatwo a mąż pracuje w Anglii żeby wogóle jakos mogli funkcjonować finansowo.
I właśnie tego ja np. CHCĘ UNIKNĄĆ!!! Czy tak mawyglądać rodzina? Mąż tam a matka z gromadką dzieci sama w Polsce?! To jakiś obłęd!

I na pewno Bóg tego nie pragnie - rozłąki małżonków.


Wt sty 29, 2008 20:15
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn sty 28, 2008 19:25
Posty: 731
Post 
Najlpiej przyjąć pewne założenia, w zgodzie z własnym sumieniem/przekonaniami, chęciami (bądź nie) posiadania dzieci, z biologiczną możliwością ich posiadania, z materialnymi możliwościami ich wychowania... (plus zdanie na ten temat partnera)... i po prostu realizować w zaciszu swojego domu, takimi metodami antykoncepcji, jakie nam dają poczucie możliwie najpełniejszego zabezpieczenia i spełnienia swoich założeń, przy jednak możliwie jak najmniejszej krzywdzie biologicznej dla organizmu.
Tak po prostu będzie lepiej dla tych dzieci. Niż gdyby miały mnożyć się bez końca i żyć w biedzie. Co innego, jesli faktycznie mimo zabezpieczeń (maaałe prawdopodobieństwo jeśli zabezpieczenia są dobre) wpadka się trafi, to nie wyklucza takiej samej miłości rodzicielskiej jak wobec planowanych dzieci. Ale nie ma sensu krzywdzić potomstwa w imię kultywowania jakiejśtam wiary.

_________________
Prof. dr hab. Joanna Senyszyn:
"Gdyby głupota miała skrzydła, minister Kopacz fruwałaby niczym gołębica."
http://powiedz-nie.c0.pl/


Wt sty 29, 2008 20:16
Zobacz profil

Dołączył(a): Pt cze 16, 2006 4:23
Posty: 1814
Post 
Wszystkie wypowiedzi nie na temat zostały usunięte.
mateola


Śr sty 30, 2008 7:26
Zobacz profil
Post 
Tak, czereśniowa ma rację.

A wracając do Renaty155 - to podziwiam Cię kobieto! Ja przy 1 dziecku nie wybrażam sobie zostać sama w Polsce bez pomocy męża!
Tak wiele daje mi codzienna jego obecność i pomoc i nie potrafiłabym zostać sama z dzieckiem!
Mam nadzieję, że nas nigdy nie dopadnie konieczność rozłąki - myślę że to bardzo źle wpływa na rodzinę i na małżeństwo. Obiecaliśmy sobie że gdziekolwiek by nie trzeba jechać, pojedziemy razem i już.


Śr sty 30, 2008 8:45
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt lut 09, 2007 23:54
Posty: 1036
Post 
Czasem taka rozłąka jest potrzebna....wiem,na ile mnie stać będąc sama...wiem,że potrafię,i już nie dam sobie wmowić że do niczego się nie nadaję (każdy był jakoś wychowywany,nie?) ta rozłąka wyleczyła mnie z kompleksów niższości (no prawie :-D )---ale wychodzimy na prostą,wprawdzie nie w Polsce a w Angli-ale jeszcze miesiąc i właśnie tam zaczniemy wspólne życie rodzinne...i koniec z rozłąkami-chyba że takie na które nie mamy wpływu,a to już w rękach Boga,nie moich...Wpadki? ja się cieszę z tych wpadek,bo mam z nich dwóch fantastycznych synów...a z planowanej czwórki,same dziewczyny (są gorsze od chłopaków,ehh :-D )


Śr sty 30, 2008 9:18
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 89 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL