Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Cz lis 06, 2025 11:18



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 61 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5  Następna strona
 Co sądzicie o tworzeniu się par wśród młodzieży? 
Autor Wiadomość
Post 
Tak - ale w tak długotrwałych przedślubnych związkach nie da się zachować czystości przedmałżeńskiej.


Pt lut 22, 2008 1:44

Dołączył(a): Śr maja 09, 2007 7:24
Posty: 4028
Post 
Chyba nawet gdybym był chrześcijaninem wolałbym poświęcić czystość przedmałżeńską na rzecz 10 lat więcej z ukochaną osobą (tzn. na poznanie jej 10 lat wczęśniej, np. w wieku 20 a nie 30 lat).


Pt lut 22, 2008 2:10
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So sie 18, 2007 20:31
Posty: 637
Post 
ikm napisał(a):
Moje zdanie zawsze było takie - "chodzenie" dopiero jak będę chciała naprawdę wyjść za mąż, i będę miała na to warunki - tzn. studia na ukończeniu, praca zawodowa itp. Wcześniej kontakty z wieloma rówieśnikami koleżankami i kolegami czysto przyjacielskie.

I tego "chodzenia" to uznaję max. 2 lata - bo krew nie woda... :D
Nie uznaję "chodzenia" od 15 roku życia przez następne 10 lat, to chore, no i na pewno skończy się w łóżku max. po 3-4 latach :-D więc po co kusić los?

Zeby pozniej nie pytac, czy malzonkom mozna sie calowac, czy nie.
http://forum.wiara.pl/viewtopic.php?t=15242

Nie sadzisz, ze Twoje poglady odstaja sporo od zdrowego rozsadku? (retoryczne pytanie)

_________________
---
teh podpiss


Pt lut 22, 2008 7:31
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn sty 28, 2008 19:25
Posty: 731
Post 
Zencognito napisał(a):
Chyba nawet gdybym był chrześcijaninem wolałbym poświęcić czystość przedmałżeńską na rzecz 10 lat więcej z ukochaną osobą (tzn. na poznanie jej 10 lat wczęśniej, np. w wieku 20 a nie 30 lat).


I to jest kwintesencja mądrego podejścia do sprawy.
Jak już kiedyś powiedziałam, nie ma nic ważniejszego niż Miłość.
A drogi do jej spełnienia... bywają różne.
Są ludzie którzy zaufali bogu/losowi, że będzie dobrze, nigdy nie szukali nikogo, tylko "inwestowali w siebie" i w swoje przyszłe życie - studia, praca... generalny rozwój. Efekt - albo kogoś znajdowali, albo nie.
Są ludzie którzy od wieku lat nastu stwierdzili ze o swoje szczęście muszą zawalczyć w związku z czym starali się poszukiwać miłości, walczyć o nią, utrzymywać ją... a wszystkie inne rzeczy są trochę na boku ale jakoś tam sobie funkcjonują (studia, praca).... no i tacy ludzie też mogą prawdziwą miłość znaleźć albo nie.
Nie ma na to ani jedynej dobrej recepty.
Ani jedynej słusznej w sensie katolickim... tak mi się wydaje.
Jak się bardzo chce, to można i studia szybciej skończyć, i pracę w międzyczasie już mieć (czyli te 3-4-5 lat doświadczenia więcej)... oszczędność czasu tutaj może być kilkumiesięczna/roczna...
No i jeszcze w czasie trwania tych studiów/pracy można się z kimś związać, wziąć ślub, a z dzieckiem do końca studiów poczekać. W końcu wiek 24-25 lat to dla kobiety odpowiedni czas na macierzyństwo, nie jedyny słuszny, ale dobry.
A co do zdania ikm, no kurcze, muszę przyznać, że to jest racja... po 2 latach zaczyna sie bardziej czuć to że krew nie woda ;) No ale cóż, to jest kwestia woli. I kwestia priorytetów. Ja też wolałabym być z kimś o 10 lat dłużej w udanym związku, a cena współżycia przedślubnego nie jest w tym kontekście żadną ceną, tylko nawet przywilejem... rzecz w tym by do tego podejść mądrze.

_________________
Prof. dr hab. Joanna Senyszyn:
"Gdyby głupota miała skrzydła, minister Kopacz fruwałaby niczym gołębica."
http://powiedz-nie.c0.pl/


Pt lut 22, 2008 9:38
Zobacz profil
Post 
Tak Zen tyle tylko,ze tu chodzilo o sex.Ikm nie wytrzymalaby 10 lat be sexu.Dlatego tez nie decydowala sie na takie "przejsciowki"


Pt lut 22, 2008 10:18
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn sty 28, 2008 19:25
Posty: 731
Post 
No, ale nawet jeśli chodzi o seks...
Ja rozumiem, głupotą może być pójście do łóżka w wieku lat 15 czy mniej (zresztą, zależnie od wieku partnera może być to nielegalne). Ryzykowne i jeszcze ciągle mało dojrzałe jest współzycie w wieku 15-18.
W wieku 18, 20 lat większość ludzi jest już w pełni dojrzała i zdolna podejmować dobre decyzje odnośnie rozpoczęcia współżycia.
Pewnie nadal istnieją pewne ograniczenia, hamulce wewnętrzne - większość ludzi nie współżyje z kimś kogo zna kilka dni, czy kilka tygodni... natomiast jeśli jest to już znajomość dłuższa czy/i bardziej intensywna, współżycie nie jest niczym nienaturalnym.
W chwili osiągnięcia dojrzałości (a większość ludzi do niej dochodzi w okolicach 20tki jak wspomniałam) wiemy już czego chcemy od życia (także w sferze seksualnej): czy tylko po ślubie, czy tylko w dłuższym związku, czy tylko z miłości, czy nie tylko z miłości, czy już w narzeczeństwie, czy po zamieszkaniu razem... każdy ma własne poglądy na ten temat. Trochę trzeba pożyć żeby w ogóle móc sobie te poglądy wyrobić (dlatego mówię o jakiejś umownej granicy wieku dojrzałości), zawsze trzeba też uwzględnić zdanie partnera... ale poza tym moja wolność jest moją wolnością, mogę z nią robić co chcę - jeśli nie krzywdzę innych - i wcale nie oznacza to że jestem złym człowiekiem :) Seksem przedmałżeńskim też można się cieszyć w dojrzały i przepiękny sposób...

Generalnie sprowadza sie do mojej tezy, że to nie seks przedmałżeński psuje charakter człowieka (zubaża? znieczula? przewartościowuje?)... co przedwczesny seks (no, to że zarazem bywa on przedmałżeńskim jednocześnie, to też fakt, ciezko żeby np 15 latek był żonaty) - nie tylko w sensie wieku ale w sensie dojrzałości emocjonalnej.

P.S. Zen, tak bardzo w skrócie mi powiedz, czy buddyzm potępia/zabrania seksu przedmałżeńskiego, pozamałżeńskiego (nie mam na myśli zdrady, tylko czysty seks z miłości, z zamiarem zawarcia małżeństwa później, bądź życia w związku nieformalnym)?

_________________
Prof. dr hab. Joanna Senyszyn:
"Gdyby głupota miała skrzydła, minister Kopacz fruwałaby niczym gołębica."
http://powiedz-nie.c0.pl/


Pt lut 22, 2008 13:47
Zobacz profil

Dołączył(a): Śr maja 09, 2007 7:24
Posty: 4028
Post 
czeresniowa napisał(a):
P.S. Zen, tak bardzo w skrócie mi powiedz, czy buddyzm potępia/zabrania seksu przedmałżeńskiego, pozamałżeńskiego (nie mam na myśli zdrady, tylko czysty seks z miłości, z zamiarem zawarcia małżeństwa później, bądź życia w związku nieformalnym)?

Musiałbym się spytać mojego nauczyciela jak to dokładnie jest, ale z tego co wyczytałem np. na wikipedii i w róznych miejscach na necie (nie wiem na ile rzetelne są te informacje, także nie traktuj tego co piszę że tak na pewno jest w buddyzmie), buddyzm nie zachęca ani nie zniechęca do małżeństwa - jest to pozostawione całkowicie woli pary, czy chcą zawrzeć formalny związek czy nie. Są wprawdzie ceremonie ślubne, ale to jest bardziej coś takiego, że para przychodzi do świątyni, opat daje im błogosławieństwo i udziela róznych rad. Nie jest to coś takiego jak sakrament ślubu w katolicyzmie. Oczywiście nieodpowiedzialność w związku jest z buddysjkiego punktu widzenia negatywnie oceniana, podobnie skakanie z kwiatka na kwiatek, niemoralne prowadzenie się itd. Po prostu nie ma żadnego nacisku na formalne zawarcie związku, bo to jest sprawa całkowicie cywilna i niezwiązana z religią.


Pt lut 22, 2008 15:32
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz gru 07, 2006 8:54
Posty: 3956
Post 
Cytuj:
Człowiek rozwija się przez kontakt z drugą osobą, tak z mężczyzną, jak i z kobietą. Każde spotkanie może być ubogacające, przyczyniać się do wszechstronnego rozwoju człowieka. Istnieją jednak takie formy spotkań, które zamykają na innych ludzi lub też wszystko zawężają tylko do spraw seksualnych. I jedne, i drugie mogą zubożyć osobowość człowieka. Zwłaszcza młodej, rozwijającej się osobie - tak chłopcu, jak i dziewczynie - potrzebny jest szeroki kontakt z wieloma rówieśnikami, potrzebne są kontakty z kolegami i koleżankami, przyjaźnie. Rozmowy, spotkania z różnymi ludźmi mogą ubogacać duchowo. Jeśli natomiast dorastający chłopak zawęża swoje kontakty z innymi do dziewczyny, z którą „chodzi” na sposób narzeczeński, lub dziewczyna spotyka się tylko „ze swoim” chłopakiem, dokonuje się ich wewnętrzne zubożenie.


Jeden, wielki, bullshit.

Człowiekowi, również młodemu, potrzebna jest miłość, albo chociaż jej zalążki. Oczywiście mowa o miłości do kobiety/faceta. Wiem o tym bo właściwie przez cały okres dojrzewania nie miałem miłości i było mi z tym źle. Zakochałem z odwzajemnieniem się dopiero w wieku 18 lat i trwam w tym do dziś. Ale gdy nie miałem kogoś do kogo mógłbym się przytlulić czy pocałować i oczywiście wyjść gdzieś razem to było mi strasznie źle. Zazdrościłem innym, że miłość ich spotkała, ale cóż, nic nie mogłem poradzić na moją samotność.

Dlatego teraz z pełnym doświadczeniem wiem, że to co pisze autor tego tekstu to jedne, wielkie, niczym nie poparte brednie. Jak w ogóle można pisać, że miłość prowadzi do zubożenia? Trzeba mieć zryty łeb chyba.

Owszem, jeśli para zamyka się w czterech ścianach i spędza czas tylko ze sobą to nie jest to dobre rozwiązanie co już tu ludzie zauważyli. Ale to chyba normalne, że na początku jest taki czas gdzie chcemy z nowym partnerem być sami, a później? Przecież nic nie stoi na przeszkodzie by być z kimś i jednocześnie spotykać się ze znajomymi!

Ale jeśli miałbym przyznać rację autorowi to musiałby on również napisać, że jeśli taka sytuacja zdarza się w małżeństwie to... małżeństwo zubaża również! Jeśli by tego nie przyznał to znaczy, że jest zakłamanym hipokrytą. Bo co, bez małżeństwa jeśli para spotyka się tylko we dwoje to jest źle, ale jak już jest ślub to mogą?

Cytuj:
Traktując swoje spotkania na sposób narzeczeński, izolują się od ludzi, chcą być sami. Nawet gdy nie dochodzi między nimi do współżycia seksualnego, samo to odizolowanie zubaża ich. „Nie widzieć świata” poza jedną osobą staje się zagrożeniem dla pełnego rozwoju dorastającego człowieka, który powinien się ubogacać przez kontakt z wieloma kolegami i koleżankami.


To mógł napisać tylko człowiek, który nigdy w życiu się prawdziwie nie zakochał. Brednie połączone z bzdurami. Bo nie znam pary, która ma gdzieś swoich znajomych i spotyka się tylko we dwoje. A nawet jeśli to może autor był za głupi, żeby na to wpaść, ale mówię mu, że przecież taka para może nie mieć znajomych, albo nie mieć znajomych, których lubi. Wobec tego wolą tylko swoje towarzystwo bo w nim czują się najlepiej. No, ale to pewnie też zła postawa i wynikłaby z tego, że w młodzieńczym wieku "chodzili ze sobą". Lawl.

Cytuj:
Jeżeli młodzież rozpoczyna wczesne współżycie seksualne, zubożenie duchowe może być jeszcze większe.


Nie wnikam w kwestie duchowe, niech autor też tego nie robi bo może się przejechać. Ale racja, za wcześnie współżyć nie można. Mówię o czystym seksie bo przecież form fajnych pieszczot jest wiele.

Cytuj:
W takim bowiem wypadku kontakt między chłopakiem a dziewczyną nie tylko izoluje ich od innych ludzi, od których sami się oddalają, ale ponadto wszystko w ich życiu sprowadza się do spraw erotycznych, spychających na dalszy plan inne formy ubogacania się duchowego, jakie stwarza każde spotkanie z drugą osobą.


Brak słów na takich ludzi...
Dlaczego autor uważa, że seks przed ślubem lub wczesne współżycie od razu ZAWSZE I WSZĘDZIE równa się izolacja od innych ludzi oraz, że wszystko w życiu sprowadza się do seksu? Co za kretyn mógł wysunąć takie wnioski ja się pytam? Może przeprowadził swoje badania na kilku erotomanach i od razu wysunął wnioski, że tak jest u każdego?

No to ja go uświadamiam, że tak nie jest czego przykładem mogę być ja i mój związek. Zaczęliśmy z pieszczotami dość wcześnie, seks już mamy za sobą, a chętnie spotykamy się ze znajomymi i nie myślimy wiecznie kiedy tylko będziemy mogli się trochę zabawić. Ograniczenie umysłowe autora zwala mnie z nóg.

Cytuj:
Rozpoczęcie przez młodzież współżycia seksualnego naraża je ponadto na omówione już uprzednio ujemne konsekwencje stosunków przedmałżeńskich, takie jak: zwątpienie w prawdziwą miłość, utrata zaufania do drugiego człowieka, przeżywanie stanów lękowych przy późniejszych stosunkach, patologiczny lęk przed zajściem w ciążę nawet w małżeństwie, zabicie poczętego dziecka.


Jedno nie wpływa na drugie. Nikt nigdy nie udowodni, że seks przed ślubem wpływa na zwątpienie w prawdziwą miłość i utratę zaufania. Jest wręcz odwrotnie! Bo na seks, normalna dojrzała para, godzi się tylko wtedy kiedy czują, że to prawdziwa miłość i darzą się zaufaniem. Niech więc autor dorośnie trochę, a przede wszystkim niech się zakocha i stworzy prawdziwy związek oparty na miłości i zaufaniu.

Zabicia poczętego dziecka nie skomentuje bo seks przed ślubem ma na to taki wpływ jak uprawianie marchwii na fazy Jowisza.

Wybaczcie moje niektóre uniesienia, ale mnie aż skręca gdy czytam takie brednie. Potem ludzie też to czytają i twierdzą, że taki dzieciak autor ma wielkie pojęcie o związkach. Może i ma, ale o tych patologicznych. Więc niech ich nie przyrównuje do tych normalnych.

_________________
"Problem z cytatami w internecie jest taki, że każdy od razu automatycznie wierzy w ich prawdziwość" - Abraham Lincoln


Pt lut 22, 2008 16:00
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz lip 26, 2007 17:46
Posty: 2030
Post 
To raczej normalne i pozytywne że młodzi ludzie łączą się w pary. Takie związki rozpadają się i powstają nowe, a wszystko to służy zdobywaniu wiedzy o wspólnym życiu, zanim człowiek stanie się dorosły.

_________________
Jestem panteistką.
"Nasze ciała są zbudowane z pyłu pochodzącego z gwiazd (...) Jesteśmy dziećmi gwiazd, a gwiazdy są naszym domem. Może właśnie dlatego zachwycamy się gwiazdami i Drogą Mleczną."
(Carl Sagan)


Pt lut 22, 2008 17:03
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn sty 28, 2008 19:25
Posty: 731
Post 
Zen,
Wielkie Ci dzięki :)

Mroczny,
ja nie wiem kto jest autorem tego tekstu, fakt, faktem, że nie Bartas, tylko jest to jakiś cytat.
Wg mnie po prostu autor nie ma pojęcia o Miłości. Jest jednym z wielu teoretyków, którzy pewnie nie dotknęli tematu wcale... albo dotknęli go tylko na sposób jednostronny i na tym opierają wszystkie swoje tezy.
Dla kościoła najwyraźniej jedynym przejawem prawdziwej miłości jest ślub [kościelny!]. Jak nie ma slubu, to wszystko staje się w oczach kk wątpliwe. Nie jestem specjalistką w tym względzie, ale to są argumenty które najczęściej się pojawiały wobec mnie i mojego partnera ze strony (nielicznych) ludzi postronnych, katolików próbujących nam udowadniać swoje racje. Zawsze, ale to zawsze używali durnowatych argumentów typu:
"To co, nie kochasz go, dlatego nie chcesz za niego wyjść?", "To co, on Cię nie kocha i nie chce Ci się oświadczyć?", "Nie stać Was na ślub, na dzieci?", "Widocznie nie jesteście pewni swoich uczuć skoro nie jesteście gotowi od razu zadecydować że chcecie spędzić ze sobą życie, tylko musicie najpierw na próbę: mieszkać ze sobą, współżyć ze sobą.", "To na pewno partner(ka) na chwilę w takim razie, skoro nie bierzecie ślubu.", "Jesteście ze sobą na pół gwizdka."
Jak widać nie liczą się czyny i emocje. Liczy się to, czy da się taki związek podłożyć pod schemat katolickich zwyczajów czy nie. :hahaha:

A kilkoma swoimi spostrzeżeniami rozłożyłeś mnie na łopatki :)

_________________
Prof. dr hab. Joanna Senyszyn:
"Gdyby głupota miała skrzydła, minister Kopacz fruwałaby niczym gołębica."
http://powiedz-nie.c0.pl/


Pt lut 22, 2008 17:03
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz gru 07, 2006 8:54
Posty: 3956
Post 
Cytuj:
Nie jestem specjalistką w tym względzie, ale to są argumenty które najczęściej się pojawiały wobec mnie i mojego partnera ze strony (nielicznych) ludzi postronnych, katolików próbujących nam udowadniać swoje racje. Zawsze, ale to zawsze używali durnowatych argumentów typu:
"To co, nie kochasz go, dlatego nie chcesz za niego wyjść?", "To co, on Cię nie kocha i nie chce Ci się oświadczyć?", "Nie stać Was na ślub, na dzieci?", "Widocznie nie jesteście pewni swoich uczuć skoro nie jesteście gotowi od razu zadecydować że chcecie spędzić ze sobą życie, tylko musicie najpierw na próbę: mieszkać ze sobą, współżyć ze sobą.", "To na pewno partner(ka) na chwilę w takim razie, skoro nie bierzecie ślubu.", "Jesteście ze sobą na pół gwizdka."
Jak widać nie liczą się czyny i emocje. Liczy się to, czy da się taki związek podłożyć pod schemat katolickich


Ludzi co tak gadają olewa się sikiem prostym ew. skośnym pod kątem 45*. Uwielbiam takich mądrali co to lepiej wiedzą o danym związku niż sami związani. I dlaczego oni sądzą, że jak ktoś wspołżyje przed ślubem lub mieszka razem przed ślubem to od razu niby się wypróbowuje? Ja bym sto lat myślał i bym tak kretyńskich wniosków nie wymyślał. ;]

Zresztą, ja żyję zasadą - żyj i daj żyć innym (kulturalna wersja ;])

Cytuj:
A kilkoma swoimi spostrzeżeniami rozłożyłeś mnie na łopatki Uśmiech...


Dzięki. ;p

_________________
"Problem z cytatami w internecie jest taki, że każdy od razu automatycznie wierzy w ich prawdziwość" - Abraham Lincoln


Pt lut 22, 2008 17:12
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn sty 28, 2008 19:25
Posty: 731
Post 
Mroczny Pasażer napisał(a):
Ludzi co tak gadają olewa się sikiem prostym ew. skośnym pod kątem 45*. Uwielbiam takich mądrali co to lepiej wiedzą o danym związku niż sami związani. I dlaczego oni sądzą, że jak ktoś wspołżyje przed ślubem lub mieszka razem przed ślubem to od razu niby się wypróbowuje? Ja bym sto lat myślał i bym tak kretyńskich wniosków nie wymyślał. ;]

Zresztą, ja żyję zasadą - żyj i daj żyć innym (kulturalna wersja ;])

Dzięki. ;p


Wiesz, to nie chodzi o to, że czuję się tym pokrzywdzona :) My to z partnerem olewamy (sikiem prostym), śmiejąc im się w twarz, ewentualnie, jak są uprzejmi i inteligentni, to tłumaczymy jak jest, dlaczego, zachęcamy do podobnego układania sobie życia, bo chcemy żeby więcej ludzi było na tyle szczęśliwych [zresztą i my w koncu sformalizujemy ten związek]... Ale nie o to idzie :) W całej wypowiedzi głównie to miałam na myśli, że jak ktoś jest zagorzałym katolikiem, to nie przetłumaczysz że miłość to miłość, a małżeństwo to formalność która miłości może towarzyszyć, ale jej brak wcale miłości nie przekreśla. Katolik Ci jeszcze wyjedzie po drodze z argumentem, że prawdziwa miłość, taka w pełni godna miana miłości to powinna byc tylko do boga. Oczywiście nie twierdzę że wszyscy tacy są, tylko zauważam na bazie doświadczeń że często sie można z takimi postawami spotkać i że oni naprawdę uważają że te argumenty są coś warte. O, zresztą, tak jak sam powiedziałeś - wydaje im się że wiedzą o nas więcej, lepiej.
A jak ktoś ma taką postawę, to ciężko później się spodziewać, żeby był w stanie zaakceptować fakt, że doświadczenia (nie tyle ściśle seksualne, co po prostu partnerskie, czasem delikatnie erotyczne) w wieku lat nastu wpływają pozytywnie na psychikę człowieka, jego rozwój i normalne wejście w społeczeństwo, normalne relacje do płci przeciwnej, stworzenie prędzej czy później poważnego związku. Nie wszyscy z nas, ale znaczna większosć - popełnia błędy w ramach swoich pierwszych doświadczeń damsko męskich... czas na te błędy (i na naukę, i na poszukiwania "tej jedynej osoby") powinien w naturalny sposób przypadać mniej więcej na lata 14-25, bez szczególnej reglamentacji ilościowej (jesli zmiany są konieczne to są konieczne i nikt mi nie powie, że jak się z kimś wcześniej prześpię to kolejny partner nie może być moją prawdziwą miłością i nie stworzę dobrego związku) i bez szczególnej reglamentacji partnerskiej zażyłości - po osiągnięciu pewnej dojrzałości.

_________________
Prof. dr hab. Joanna Senyszyn:
"Gdyby głupota miała skrzydła, minister Kopacz fruwałaby niczym gołębica."
http://powiedz-nie.c0.pl/


Pt lut 22, 2008 17:37
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz gru 07, 2006 8:54
Posty: 3956
Post 
Cytuj:
Katolik Ci jeszcze wyjedzie po drodze z argumentem, że prawdziwa miłość, taka w pełni godna miana miłości to powinna byc tylko do boga.


Bo wg tej religii tak właśnie jest, w sumie chyba się z tym zgadzam z tym, że miłość do Boga jest imo inną miłością niż miłość do w moim przypadku kobiety.

Z resztą się w sumie zgadzam. ;p

_________________
"Problem z cytatami w internecie jest taki, że każdy od razu automatycznie wierzy w ich prawdziwość" - Abraham Lincoln


Pt lut 22, 2008 18:41
Zobacz profil
Post 
czeresniowa:"
Cytuj:
W chwili osiągnięcia dojrzałości (a większość ludzi do niej dochodzi w okolicach 20tki jak wspomniałam) wiemy już czego chcemy od życia (także w sferze seksualnej): czy tylko po ślubie, czy tylko w dłuższym związku, czy tylko z miłości, czy nie tylko z miłości, czy już w narzeczeństwie, czy po zamieszkaniu razem...

Taa cos w stylu "Chodz sie zareczymy to Ci dam...":mruga:
Cytuj:
śmiejąc im się w twarz

Przejaw kultury...

Cytuj:
jak są uprzejmi i inteligentni, to tłumaczymy jak jest, dlaczego, zachęcamy do podobnego układania sobie życia, bo chcemy żeby więcej ludzi było na tyle szczęśliwych [zresztą i my w koncu sformalizujemy ten związek]...

Znaczy,nie do konca rozumiem?Zachecacie ludzi do tego,zeby mieszkali ze soba przed slubem?I co i oni nie"smieja sie Wamw twarz"Jesli dobrze zrozumialam to zdanie,to wybacz jestes rowniez w bledzie.twierdzenie,ze trzeba ze soba pomieszkac zeby sie poznac jest rowniez bezzasadneSzczerze mowiac nie widze rowniez powodu dla ktorego mozna byc przez to szczesliwszym niz nie meszkajac :shock:

Cytuj:
W całej wypowiedzi głównie to miałam na myśli, że jak ktoś jest zagorzałym katolikiem, to nie przetłumaczysz że miłość to miłość, a małżeństwo to formalność która miłości może towarzyszyć, ale jej brak wcale miłości nie przekreśla.


Bo dla katolika i nie tylko Malzenstwo nie jest tylko formalnoscia.I to jest fakt,ktorego Ty nie potrafisz zrozumiec, i skoro jest tylko formalnoscia to czemu go bierzesz?:)
Cytuj:
Katolik Ci jeszcze wyjedzie po drodze z argumentem, że prawdziwa miłość, taka w pełni godna miana miłości to powinna byc tylko do boga. Oczywiście nie twierdzę że wszyscy tacy są,


Czy to ze tak uwazaja jest czyms złym?kazdy katolik powinien tak uwazac i byc o tym przekonany:)

Cytuj:
że często sie można z takimi postawami spotkać i że oni naprawdę uważają że te argumenty są coś warte.


Zapytam ponownie jesli nie sa nic warte to dlaczego bierzesz pod uwage slub koscielny??Dla scislosci Te argumenty sa COS WARTE.

Cytuj:
A jak ktoś ma taką postawę, to ciężko później się spodziewać, żeby był w stanie zaakceptować fakt, że doświadczenia (nie tyle ściśle seksualne, co po prostu partnerskie, czasem delikatnie erotyczne) w wieku lat nastu wpływają pozytywnie na psychikę człowieka, jego rozwój i normalne wejście w społeczeństwo, normalne relacje do płci przeciwnej, stworzenie prędzej czy później poważnego związku.


Czy Ty masz kontakt tylko z tzw."babciami moherowymi".Z mojego otoczenia kazdy rozumie pozytywne.Poza tym nie kazdy ma od razu Milosc swojego zycia.W wieku lat nastu bywa tak ze to po prostu zadurzenie i po 20 mija;)Czeresniowa demonizujesz aaaaaaa :)

Cytuj:
iększosć - popełnia błędy w ramach swoich pierwszych doświadczeń damsko męskich... czas na te błędy (i na naukę, i na poszukiwania "tej jedynej osoby") powinien w naturalny sposób przypadać mniej więcej na lata 14-25, bez szczególnej reglamentacji ilościowej (jesli zmiany są konieczne to są konieczne i nikt mi nie powie, że jak się z kimś wcześniej prześpię to kolejny partner nie może być moją prawdziwą miłością i nie stworzę dobrego związku) i bez szczególnej reglamentacji partnerskiej zażyłości - po osiągnięciu pewnej dojrzałości.


Poszukiwania.Ja osobiscie tego slowa nie lubie.Kojarzy mi sie to tylko z bezuczuciowym doborem by "jak najlepiej sie ustawic".Czas na bledy hm co racja to racja bywa i tak,ale nie trzeba miec rowniez kilku partnerow by stworzyc idealny zwiazek[czasami moze sie to zamienic w wyuczony koncert]Zreszta w KAZDYM zwiazku by byl ok powinna funkcjonowac przde wszystkim rozmowa.Bez tego ani rusza i ani mieszkanie przed slubem anie sex ani inne cudawianki tego nie zastapia

Pozdrawiam
P.S. Przepraszam za wypowiedz bez ladu i skladu,ale jakos niespecjalnie lubie odchylki,wole umiar gdzie jedna strona akceptuje druga i nie "smieje sie w twarz".


Pt lut 22, 2008 20:28

Dołączył(a): Cz gru 07, 2006 8:54
Posty: 3956
Post 
Cytuj:
twierdzenie,ze trzeba ze soba pomieszkac zeby sie poznac jest rowniez bezzasadneSzczerze mowiac nie widze rowniez powodu dla ktorego mozna byc przez to szczesliwszym niz nie meszkajac Shocked


A ja widzę bo jestem w tzw. związku na odległość. Ponad 200km dzieli nas już od 4 lat, w tym roku w końcu mamy szansę zamieszkać razem. Nawet nie wiesz jak bardzo tej chwili wyczekujemy. I tak, będziemy przez to szczęśliwsi, a nasz związek będzie dzięki temu się umacniał.

_________________
"Problem z cytatami w internecie jest taki, że każdy od razu automatycznie wierzy w ich prawdziwość" - Abraham Lincoln


Pt lut 22, 2008 20:54
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 61 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL