Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest N sie 24, 2025 20:13



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 46 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4  Następna strona
 Mama "siedząca" w domu 
Autor Wiadomość

Dołączył(a): Pt cze 16, 2006 4:23
Posty: 1814
Post 
Ikm - co lubisz robić? Przy jakich czynnościach odpoczywasz? Co Cię pasjonuje, realaksuje, sprawia radość?
Wypisz sobie kilka takich czynności i zastanów się, ile z tego jest w Twojej codzienności i co mogłabyś włączyć w schemat dnia, czy tygodnia. Codziennie trzeba robić coś tylko dla siebie. Trzeba o siebie dbać. Dopiero wtedy człowiek ma tyle siły, by "wziąć się w garść"...


Pt wrz 19, 2008 6:25
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37
Posty: 10694
Post 
ikm napisał(a):
Mój mąż chętnie by poszedł na urlop wychowawczy - sam tak mówi - gdybym tylko znalazła lepiej płatna od niego pracę.


Mi się wydaje, że mógłbym iść na urlop wychowawczy nawet wówczas, gdyby żona znalazła dowolną pracę pozwalającą na finansowanie wydatków domowych. Rozumiem przez to pracę niekoniecznie lepiej płatną od mojej, ale taką, z której dochód pokrywałby przynajmniej bieżące wydatki.

Przyznam, że nigdy nie miałem okazji przez dłuższy czas zajmować się domem i dziećmi, ale jakieś niewielkie doświadczenia udało mi się zdobyć i nie było to dla mnie koszmarem. Tyle, że akurat dla mnie tzw. "przebywanie wśród ludzi" to średnia atrakcja, podobnie jak praca czy kariera.


Pt wrz 19, 2008 8:43
Zobacz profil
Post 
A moim zdaniem ikm powinna wreszcie pokochac swoje dziecko i zaczac je doceniac, a nie traktowac go ciagle jak niepotrzebny nikomu twor, ktory wyszlo bo wyszlo jest.
wyrzadzasz krzywde tylko temu dziecku i juz teraz mu wspolczuje. A Ty oprocz rozczulania sie ikm nad soba zdaje sie nic nie potrafisz.
Gdygbys wychodzila na spacery z dziekciem to predzej czy pozniej na piaskownicy poznalabys jakies mamy ktore tez maja dzieci i mialabys z kim porozmawiac i to nie tylko o dzieciach. Poza tym wybacz, ale 2,5 letnie dziecko jest juz na tyle duze ze potrafi zajac sie same soba jak juz pisala osoba wpoprzednim poscie. Dlatego tez Ty mozez zajac sie czyms innym, czytac ksiazki, haftowac, uczyc sie itd.
A co do porzadkow, mozna dziecko nauczyc pomagac sprzatac tak, zeby czerpalo z tego satysfakcje i zawsze nam wteyd malo bo malo, al epomoze. A dom... no coz tak naprawde wcale nie musi byc zawsze wysprzatany.
Osobiscie znam ludzi, ktorzy poswiecaja rownie duzo czasu na dojazd do pracy co Ty kiedys, pracowali po 12h i cieszyli sie, ze moga spedzic po tych 12h choc troche czasu z dzieckiem.
Ikm moze pora po prostu dorosnac do bycia matka? i przestac w tym upatrywac tylko to co jest złe.


So wrz 20, 2008 9:28
Post 
Wychodzę na spacery z dzieckiem ale mamusie w piaskownicy niestety rozmawiają tylko o dzieciach, albo też i wcale nie mają ochoty na rozmowy.
Poza tym nie każda kobieta, która wychodzi za mąż jest powołana do bycia matką - co wychodzi dopiero "w praniu". Na dziecku świat się nie kończy i to chyba oczywiste że brakuje mi innych rzeczy i wolnego czasu tylko dla siebie.


So wrz 20, 2008 16:06

Dołączył(a): Pt cze 16, 2006 4:23
Posty: 1814
Post 
Informuję, że wycięłam dwie wypowiedzi, z których pierwsza miała charakter zbyt osobistych uwag, natomiast druga nie była powiązana z tematem wątku.
mateola


So wrz 20, 2008 20:01
Zobacz profil
Post 
/.../ fragment odnoszący się do kolejnych wyciętych wypowiedzi - mateola

Ponadto w temacie wątku - jak może mało kto zauważył - zadałam pytanie : Jak wygląda Wasz dzień z dzieckiem drogie mamusie i kiedy znajdujecie czas na modlitwę. Byłabym więc wdzięczna za wypowiedzi na ten temat.


So wrz 20, 2008 22:42
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn sty 28, 2008 19:25
Posty: 731
Post 
ikm napisał(a):
Wychodzę na spacery z dzieckiem ale mamusie w piaskownicy niestety rozmawiają tylko o dzieciach, albo też i wcale nie mają ochoty na rozmowy.
Poza tym nie każda kobieta, która wychodzi za mąż jest powołana do bycia matką - co wychodzi dopiero "w praniu". Na dziecku świat się nie kończy i to chyba oczywiste że brakuje mi innych rzeczy i wolnego czasu tylko dla siebie.


Ale ja nadal trochę nie rozumiem, jak to w ogóle jest możliwe by 100% swojego czasu poświęcać dziecku. Bo mówisz że nie masz czasu nawet na poranną modlitwę (dla Ciebie to ważne, dla mnie bez znaczenia)... która czasowo jest tak chyba porównywalna jakby osoba, powiedzmy, niewierząca stwierdziła, że niestety ale nie ma czasu zrobić podstawowego makijażu w 15 min. Z mojego punktu widzenia zajmowanie się dzieckiem przez cały dzień jest po prostu niemożliwe... Musi zostawać jakiś czas wolny... a ten czas to już można wykorzystać na jakiekolwiek swoje pasje. Stopniowo tego czasu powinno byc coraz więcej (dziecko powinno być z wiekiem coraz bardziej samodzielne) - i finalnie będziesz mogła chyba pracować. Nie wiem... no może opisz co Ty takiego robisz w ciągu dnia z tym dzieckiem, ze aż zajmuje to tyle czasu i sprawia że wieczorem jesteś taka padnięta...

_________________
Prof. dr hab. Joanna Senyszyn:
"Gdyby głupota miała skrzydła, minister Kopacz fruwałaby niczym gołębica."
http://powiedz-nie.c0.pl/


N wrz 21, 2008 10:59
Zobacz profil
Post 
Jeśli chodzi o czas na modlitwę, to tak szczerze mówiąc można go znaleźć w każdym momencie dnia. Możesz się przecież modlić z Dzieckiem. Jeśli jednak potrzebna jest Tobie, ikm, do tego bezwzględna cisza, to rób to wtedy, gdy Dziecko śpi. Piszesz, że wieczorem zasypiasz w trakcie modlitwy, więc może spróbuj modlić się na klęcząco, wtedy raczej nie zaśniesz. Myślę jednak, że Bogu miłe jest to, że zrobisz chociaż znak krzyża i pomyślisz o Nim. Wszystko da się zrobić, jeśli się tylko chce. Mam nadzieję, że jednak odnajdziesz w sobie radość z bycia matką i docenisz to, że możesz być z Dzieckiem w domu. Czas szybko biegnie i Dziecko wyrośnie. Napracować się jeszcze zdążysz, a te wspólne chwile z 2,5 - latkiem kiedyś będą wspomnieniem i tylko od Ciebie zależy, czy miłym. Pozdrawiam.


N wrz 21, 2008 12:02

Dołączył(a): N mar 25, 2007 18:09
Posty: 3852
Post 
ikm napisał(a):
Jestem na urlopie wychowawczym. Mimo, że dziecko ma już 2,5 roku, mam wrażenie że odkąd się urodziło, w moim życiu nastał totalny chaos, który trwa do dziś. Kompletnie nie potrafię sie zorganizować w ciągu dnia, nie umiem znaleźć czasu na modlitwę. Wieczorem gdy położę dziecko spać, po prostu ze zmęczenia zasypiam w ciągu Ojcze Nasz i na tym modlitwa się zaczyna i kończy, nie wspominam że zasypiam nad pierwszym wersetem Pisma Świętego (bo ostatnio próbowałam czytać wieczorami ale to na nic się nie zdało...)
Myślałam, że z czasem jak dziecko będzie coraz większe się to jakoś poukłada ale tak nie jest, w ciągu dnia nie mam nikogo do pomocy a i wsparcia psychicznego (przez telefon) nie mam - moi rodzice już nie żyją. Nie ukrywam że jestem dość sfrustrowana i moja psychika nie jest w najlepszym stanie. Nie potrafię się odnaleźć w roli mamy, bardzo żałuję że musiałam zostawić moją pracę (bo lubię być między ludźmi w ciągu dnia i porozmawiać z kimś, gdyż jestem z natury gadułą) i wolałabym chodzić do pracy ale to niemożliwe jest bo nie mamy z kim zostawiać dziecka - i koło się zamyka.
W mieście gdzie mieszkam z mężem, nie mam nikogo znajomego, całymi dniami tylko ja i dziecko, do przystanku autobusowego daleko. Nie potrafię odnaleźć w tym wszystkim sensu, w tej codzienności. Męczę się psychicznie. Napiszcie Drogie Mamy jak wygląda Wasz chrześcijański "mamusiowy" dzień od rana do wieczora.
Ikm nie masz prawa użalać się nad sobą , to co przeżywasz nie jest niczym szczególnym we wszystkich krajach na całym świecie prawie wszystkie kobiety przyżywają to samo . Może gdzieś kiedyś słyszałaś , że jak będziesz mieć męża ,dzieci i rodzinę to będziesz szczęśliwa. Postanowiłaś więc zdobyć to szczęście no i Ci się udało , tego właśnie chciałaś , więc nie masz prawa być sflustrowana . Gdybyś na temat rodziny i dzieci miała troszeczkę szerszy pogląd niż ten który głosi Kościół to być może zdawałabyś sobie sprawę z tego , że rodzina, dzieci i mąż to obowiązek to tród , to ciężka praca od rana do wieczora , ale była byś też dojrzała i wiedziała byś ,że ten tród wiecznie trwać nie będzie , że kiedys się skończy , że dziecko podrośnie pójdzie do szkoły ,a ty powrócisz do pracy zawodowej .A tak pozostaje ci teraz się modlić i użalać nad sobą :-( .Ikm głowa do góry , rozejżyj się wkoło , bo w Kościele wszyscy będą wyglądać na szczęśliwych i tam prawdy o życiu nie ujżysz , musisz poszukać dziewczyn w twoim wieku z podobnymi problemami ,albo z problemami o wiele gorszymi , a zobaczysz jak inni sobie radzą , nauczysz sie może przy okazji czegoś nowego i napewno znajdziesz coś dla siebie , jakąś receptę na te bolączki . A jeśli chodzi o tego który nie chce Ci teraz pomagać ,a tyle Ci obiecywał i tłumaczy sie że jest zmęczony to powiedz mu ,że jak nie weżmie się chociaż za sprzatanie to zostawisz mu to dziecko i uciekniesz do innego , powiedz mu że nie jesteś kurą domową . Jak Cię poznał to nie byłaś kurą domową tylko wolną i śliczną dziewczyną więc niech nie próbuje Cie teraz zmienić , jak chciał mieć młodą żonę i piękne dzieci to niech teraz pracuje na to i nie marudzi , niech sobie znajdzie lepszą pracę , bo ty masz teraz dziecko które dorasta a i sama chcesz żyć normalnie jak inne kobiety , mieć na jakieś kobiece potrzeby i troszeczkę na kosmetyki , jesteś przecież kobietą a za jego przyczyną dodatkowo żoną i matką .W dzisiejszych czasach taki luksus jaki sobie zafundował niestety dużo kosztuje. Postrasz go trochę nie bój się , powiedz mu że już tak długo nie wytrzymasz i naprawdę uciekniesz , najpierw do swoich rodziców , a pózniej gdzie cię oczy poniosą :) Chociaż tak nie myślisz i tego nie zrobisz , ale zobaczysz że wygodny mężuś szybko zrozumi że drugiej takiej jak ty nigdzie nie znajdzie i lepiej będzie może troszkę ustąpić z tego leniwego wygodnictwa z tego letargu , zakasać rękawy i umyć chociaż naczynia po obiedzie w sobotę posprzątać a w niedzielę zaprosić kochaną żoneczkę na płonące lody do restauracji . Nie przejmuj się, jak będzie naprawdę chciał to szybko znajdzie na to kilka groszy . :)


Pn wrz 22, 2008 15:09
Zobacz profil
Post 
Inny_punkt_widzenia: masz 100% racji w drugiej czesci tekst. Pierwszy bym nieco zmienila, ale w gruncie rzeczy tez masz racje.
Troche te "nasze czasy" sa inne niz kiedys. Dzieci w rodzinie mniej, sa bardziej chronione przed trudem codziennosci i kiedy przyjdzie nam sie samym zmierzyc z problemami egzystencjalnymi to wszystko sie wali.
Od drugiego dziecka ma sie juz mniej czasu, zeby sie skupiac na dzieciach, bo one i zjesc chca i uprac trzeba, a przy trzecim to juz z gorki, bo starsze moze sie mlodszym zajac (oczywiscie nie przy trojaczkach).
W gruncie rzeczy powolani jestesmy do tego, co akurat jest do zrobienia...
Kiedys byla taka (chyba niemiecka) bajka w polskiej wersji o dwoch Dorotkach. Jedna byla przesladowana przez macoche i jej corke i musiala skoczyc do studni, zeby znalezc to co upuscila. Wpadla do innego swiata. Po drodze jablon prosila ja, zeby zerwala jablka, piec, zeby wyciagnela chleb, a w koncu trafila do Pani Zimy, gdzie dzielnie pracujac dostala w nagrode zloto i wrocila do domu. Kiedy macocha ja zobaczyla i uslyszala historie, wrzucila do studni swoja corke. Ona jednak, szukajac zlota, ktore dostala pierwsza Dorotka nie zajmowala sie "drobiazgami": chleb sie spalil, jablon polamala a dom Pani Zimy wygladal po jej pobycie strasznie. "W nagrode" zostala oblana smola. Mysle, ze warto sie czasem nad ta bajka zastanowic...

Ikm: obojetnie co o nas myslisz (np ze sie wymadrzamy, nie znajac twojej sytuacji): naprawde jezeli masz dziecko, to jestes powolana do tego, zeby byc matka, a to znaczy, ze mozesz byc bardzo dobra matka nie niszczac siebie. Z opisu wyglada mi twoja sytuacja na (mama nadzieje) lekka depresje i jezeli nie potrafisz sie pozbierac sama, to poszukaj pomocy. A w ogole porozmawiaj z mezem jak Inny_punkt_widzenia radzi... W koncu to tez jego dziecko i wszystko w domu samo sie nie robi. A przed dzieckiem ci pomagal?


Wt wrz 23, 2008 16:55

Dołączył(a): Śr cze 13, 2007 12:14
Posty: 113
Post 
nie mam zbyt dużego doświadczenia, ale też na razie w moim zyciu panuje chaos i na razie nie widzę końca trudnościom :-X

odkąd mąż wrócił do pracy to chyba nawet wpadłam w depresję
:( stosy prania, zakurzone meble a i tak nie zawsze mam czas zeby wyjść z synkiem na spacer :shock: :mad: przewijanie i karmienie i trzymanie go do odbicia trwa godzine a za godzinę on znów chce jeść...

ale w ciągu dnia słucham sobie diecezjalnego radia i po prostu modlę się z nimi przy pracy, zresztą nie uwazam żeby modlitwa polegała na odmawianu wyuczonych formułek rano i wieczorem... jak widzę uśmiech jeremiaszka to dziękuję Bogu że go mam i to też jest jak modlitwa :)

a męża trzeba jakoś zachęcić do pomocy, mój tez sie buntuje jak go o coś proszę a on akurat wrócił wcześniej (czyli normalnie po 8 godzinach) albo ma (jak my to nazywamy) dłłługi weekend - czyli wolną i sobotę i niedziele, też wolałby klikać albo spać i tez uważa że to ja powinnam zajmowac się domem skoro on zarabia, ale mówię że tak jak on to nikt nie umyje okien, że tylko on potrafi na błysk wyszorować łazienkę, że synek jest grzeczniejszy jak on sie nim zajmie bo mnie ma juz dość przez cały dzień :) ha! po prostu trzeba umiejetnie faceta podejść :)

powodzenia ikm :)


Wt wrz 30, 2008 20:46
Zobacz profil
Moderator
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt mar 19, 2004 19:24
Posty: 3644
Post Re: Mama "siedząca" w domu
ikm napisał(a):
Nie ukrywam że jestem dość sfrustrowana i moja psychika nie jest w najlepszym stanie.

Jeśli Ci to pomoże, to powiem, że wiele mam czuje podobnie. Moja córka lada dzień skończy 11 miesięcy, a ja dopiero od niedawna wychodzę z dołka. Nie jest powiedziane, że na dobre ;) Bo to całe macierzyństwo jest piękne i bez bólu w kolorowych gazetach.
Ciąża trwa 9 miesięcy, więc teoretycznie można się przygotować na pojawienie się dziecka, ale po porodzie i tak wydaje się, że wtargnęło ono w nasze życie nagle i niespodziewanie. Zaczynają się w nas pojawiać dziwne uczucia: żal, że nasze życie nie wygląda już tak, jak do tej pory, chęć ucieczki... Miotamy się między miłością i czułością do dziecka, a pewnego rodzaju niechęcią.
Z czasem to wszystko się stabilizuje. Przynajmniej tak było u mnie. Daje sobie prawo do zmęczenia, zniecierpliwienia. Daje sobie prawo do złości na własne dziecko. Daje sobie prawo do narzekania, że nie mogę się zapakować w pociąg i pojechać w siną dal, że od 11 miesięcy ani razu się nie wyspałam, bo moje dziecko nie przesypia nocy, że nie mogę wyjść na randkę z mężem, że mój dzień kończy się o godz. 19, kiedy kąpiemy Małą etc. etc.
Jednocześnie wiem, że żaden dzień z życia naszej córki już się nie powtórzy, że towarzyszenie jej w pierwszych latach kształtuje ją na całe życie, że dzięki temu nabywa poczucia bezpieczeństwa, którego nikt inny dać jej nie może.
ikm napisał(a):
Nie potrafię się odnaleźć w roli mamy
A jaka Twoim zdaniem powinna być mama? I dlaczego uważasz, że to jest jakaś rola, w którą trzeba wejść? Jesteś idealną mamą dla swojego dziecka! Jedyną i niepowtarzalną, naturalnie i do końca życia.
ikm napisał(a):
bardzo żałuję że musiałam zostawić moją pracę (bo lubię być między ludźmi w ciągu dnia i porozmawiać z kimś, gdyż jestem z natury gadułą)
Takie uczucia nie są niczym złym, ale lepiej się na nich nie skupiać. Zatrzymaj się i pomyśl sobie, że tak na tę chwilę wygląda Twoje życie i że nie będzie tak wyglądać wiecznie. Wykorzystaj czas bycia w domu póki możesz. Ja zaczęłam robić prawo jazdy i jestem z tego bardzo zadowolona. Zwróć uwagę na drobne przyjemności. Wykorzystaj wolne chwile na zrobienie czegoś dla siebie. Mnie czasem wystarcza kubek z kawą i babska, odmóżdżająca gazeta albo książka Musierowicz :), a kiedy dziecko zasypia (ok. godz.20), to spędzam czas z mężem. Jemy razem kolację, rozmawiamy, gramy w Scrabble lub inne gry, a kiedy nie mamy na nic siły, to po prostu polegamy się na kanapie i oglądamy film, co nie kosztuje wiele wysiłku :) Wychodzimy też wszyscy razem do znajomych. Oczywiście nie jest to tak często, jak kiedyś, ale na ten czas, tak to wygląda.
ikm napisał(a):
wolałabym chodzić do pracy ale to niemożliwe jest bo nie mamy z kim zostawiać dziecka - i koło się zamyka.
Moim zdaniem, to tylko takie wytłumaczenie. Nie wierzę, że nie macie sąsiadów ;)
Od tygodnia pracuję w szkole na pół etatu. Z chęcią zostałabym w domu, ale mąż mi kazał i musiałam go posłuchać :D Dziecko zostawiamy u sąsiadki. Akurat tak się złożyło, wiem, że inne mamy nie mają tyle szczęścia. Rozejrzyj się, może i Ty masz w pobliżu jakąś miłą i dobrą panią. Pół etatu w szkole to żadne pieniądze. Po odjęciu pieniędzy na opiekę i dojazdy (szkoła jest poza miejscem zamieszkania) praktycznie nic nie zostaje. Wkurza mnie to, ale widzę też parę plusów tej sytuacji. Uwielbiam wracać do domu i bawić się z córką, a przyznam, że kiedy ciągle byłam w domu, to zapału do zabawy i w ogóle bycia z nią trochę mi brakowało.
ikm napisał(a):
W mieście gdzie mieszkam z mężem, nie mam nikogo znajomego, całymi dniami tylko ja i dziecko, do przystanku autobusowego daleko. Nie potrafię odnaleźć w tym wszystkim sensu, w tej codzienności. Męczę się psychicznie.

W mieście, gdzie mieszkam, jestem od 2 lat. Do niedawna narzekałam tak, jak Ty, że "nie mam nikogo znajomego". Zrozumiałam jednak, że to tylko i wyłącznie moja wina. Jeśli ja nie zacznę wychodzić do ludzi, to oni też nie będą. Wiem, że to niełatwe wyjść z domu, bo trzeba zostawić swój domowy dres ;), ale warto :)


andrea napisał(a):
odkąd mąż wrócił do pracy to chyba nawet wpadłam w depresję
stosy prania, zakurzone meble a i tak nie zawsze mam czas zeby wyjść z synkiem na spacer Shocked Mad przewijanie i karmienie i trzymanie go do odbicia trwa godzine a za godzinę on znów chce jeść...

andreo! Ja do dzisiaj niekiedy nie mam czasu wychodzić na spacer z córką. Albo mi się nie chce, bo mam dość wciąż tych samych ścieżek. Przestałam już robić sobie z tego powodu wyrzutów. Mam do tego prawo i basta. Tak samo mam prawo do nieugotowania obiadu albo stosu prasowania. Jestem słaba, leniwa i mam ochotę na czytanie gazety. Nie da się być ciągle na pełnych obrotach. Zwłaszcza przy miesięcznym dziecku.
Pocieszę Cię, że to czas przejściowy. Pierwsze miesiące z dzieckiem są bardzo trudne. U mnie takie były. Nie ogarniałam wszystkiego. Rano miałam dylemat czy najpierw mam się umyć czy może zjeść śniadanie, bo wiedziałam, że dwóch spraw córcia nie pozwoli mi zrobić. Z czasem będziesz miała więcej czasu dla siebie, a synka nie będzie trzeba trzymać tak długo do odbicia :) Miałam doła, bo jak wyszłam pierwszy raz na samotny spacer, to po 10 min. zadzwonił mąż, bym wracała, bo córka płacze i chce jeść (a przecież nakarmiłam ją przed wyjściem). Wiem, że ciężko żyć nadzieją, że niedługo się to zmieni, kiedy ja właśnie dziś mam dość i właśnie dziś mi źle, ale może warto tak się czasem pocieszyć ;)

Pozdrawiam :)

_________________
Co dalej za zakrętem jest?
Kamieni mnóstwo
Pod kamieniami leży szkło
Szło by się długo
Gdyby nie to szkło, to by się szło... ♪


Cz paź 02, 2008 12:33
Zobacz profil
Post 
Świetny post, rozalko - tak nawiasem mówiąc, to moja Siostrzenica ma tak na imię:))). Zawarlaś w nim wszystko to, co mialam w myślach:))). Ja tak dodam, że przez pierwsze miesiące po pojawieniu się na świecie mojego Skarba bywalo tak, że przebieralam się z piżamy dopiero gdy Mąż wrócil z pracy :D. Nie zawsze Synek mial dobry humor:))). Teraz jest już większy i więcej pozwala mi zrobić, a często nawet mi pomaga - np przy wstawianiu prania:))) rozrzuca wszystko po calym mieszkaniu, a jest przy tym taki szczęśliwy:))). Najlepsze jest to, że gdy poproszę Go, aby coś mi podal, to po przemyśleniu podaje (niedlugo skonczy 14 miesiecy):))). To takie slodkie. Jak tak na Niego patrzę, to wtedy lapię dola, że musialam wrócić do pracy i nie moge z Nim przebywać tak często jak oboje tego potrzebujemy. Staram się jednak nie dać zwariować i walczę z myślami, aby tych pozytywnych bylo jednak więcej i staram się dobrze wykorzystać każdą chwilę, którą mogę spędzić z Synkiem.


Pt paź 03, 2008 22:25
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt paź 14, 2008 15:46
Posty: 26
Post Macierzyństwo to modlitwa
Jestem matka dwójki dzieci, trzecie w drodze. Ciągle jestem na wychowawczym, bo zanim zdążę wrócić do pracy- pojawia się następne dziecię. Z początku tez świrowałam, miałam depresję, nie radziłam sobie, kłóciłam sie z mężem...Teraz wiem, ze jestem matka i już. Praca na dwa etaty, owszem, ale przy dobrej organizacji pracy można znaleźć czas na obowiązki i dla siebie też. Nasza sytuacjamaterialna też jest trudna, na wyjścia nas nie stać, ale to nie oznacza braku kontaktu z ludźmi. Po prostu- najpierw pogódx sie z soba jako matką, potem zajmij resztą.
A 2,5-roczne dziecko to już taki "konkret", który sam się świetnie sobą zajmie, a puścić dziecku bajkę i pójść się modlić to nie grzech.
Pozdrawiam i życze przede wszystkim cierpliwości i pogody ducha- w każdej sprawie, szczególnie w macierzyństwie.

_________________
"Jesteśmy inni, każde z nas ma swoje tajemnice ciemne..."


Wt paź 14, 2008 18:35
Zobacz profil

Dołączył(a): N mar 25, 2007 18:09
Posty: 3852
Post 
Gussowna napisał(a):
Teraz wiem, że jestem matką i już.
Poddałaś się , straciłaś nadzieję , pogodziłaś się , jesteś bezsilna , teraz pozostaje ci tylko rodzić dzieci .


Śr paź 15, 2008 19:10
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 46 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL