Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Pn sie 25, 2025 13:04



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 62 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5  Następna strona
 Nie kocham już mojej żony 
Autor Wiadomość

Dołączył(a): Pt sie 14, 2009 19:59
Posty: 149
Post 
A może wystarczy modlić się do Boga o pomoc?


So sie 29, 2009 13:02
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt mar 31, 2009 4:54
Posty: 1993
Post 
Niektórzy to uważaja że się da drugiego zmusić żeby kochał. Co za żenada.


So sie 29, 2009 13:10
Zobacz profil

Dołączył(a): N sie 16, 2009 16:51
Posty: 47
Lokalizacja: Kraków
Post 
CzłowiekBezOczu napisał(a):
Niektórzy to uważaja że się da drugiego zmusić żeby kochał. Co za żenada.


nie, nikogo sie nie da zmusic do miłosci, zmuszanie nie ma sensu!

Ale wybacz nie potrafie zrozumiec tego jak mozna mówic ze sie kogos kochało przed laty a teraz juz nie, w takim wypadku tego "wczesniejszego" uczucia nie nazwałabym miłoscią, ale zauroczeniem czy czyms takim.
Miłość to Milość ona potrafi wiele wybaczyc ale tylko taka prawdziwa Milość.
Jeżeli ktoś komuś nie jest w stanie czegoś przebaczyc, pogodzic sie z drugą osobą to czy moze mowić o Miłości?
Fakt, jestesmy tylko ludzmi i rozne uczucia nami miotają, ale to nie jest powod zeby nie starac sie tego zmienic, nie powinniśmy mowić "ja po prostu tego nie potrafię" i stac się biernymi.

Jastrz dobrze zauwazył, że związek to ciągle uczenie sie siebie nawzajem, codzienne, a małżeństwo jest tego szczegolnym przypadkiem, bo wtedy jest sie ze sobą już na zawsze.
Być może do ludzi młodych nie zawsze dociera to że zawierając związek małżeński wiążą się na CAŁE życie, na dobre i zle, w zdrowiu i chorobie, w kłótniach i w przyjazni, całe życie!
a z biegiem lat ludzie sie zmieniają, nie tylko fizycznie, ale mogą sie takze im zmienic charaktery, upodobania, rożnie bywa ale jak powiedzialo to TAK to przy trudnościach ktore pojawiają sie w kazdym malzenstwie trzeba za wszelką cenę szukac sposobów ktore pomogą te trudności rozwiązać, dla ludzi wierzacych takim najlepszym sposobem jest modlitwa, ciągła modlitwa płynąca z głębi serca, no chyba ze komus już po prostu na związku nie zalezy ale to jest juz calkiem inna bajka.

Zatem robertyk pokombinuj napewno sie cos da zrobic i tym czyms nie musi byc wyprowadzenie sie z domu, a mieszkając w domu nie musicie sie ze sobą droczyc, po prostu postarajcie sie w sobie obudzic te uczucia ktore sprawily ze sie pokochaliscie, ze postanowiliscie stanąc przed oltarzem, obudzcie je, bo one są w was, tylko że leżą gdzieś głęboko w sercu, przykryte tymi nowymi, zlymi.

Modlitwą wiecej zdzialasz niz zastanawianiem się nad rozstaniem i wyprowadzką :)


So sie 29, 2009 14:32
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz lip 26, 2007 17:46
Posty: 2030
Post 
Dutch napisał(a):
Z własnego doświadczenia (moi rodzice się rozwiedli ) powiem Ci tylko tyle, że z punktu widzenia dziecka nieporównywalnie lepszy jest spokojny dom z jednym rodzicem, niż z dwójką ale z ciągłymi awanturami.

Muszę się zgodzic. Jako dziecko i nastolatka MARZYŁAM żeby moi rodzice się rozwiedli, bo wtedy miałabym w domu spokoj.

_________________
Jestem panteistką.
"Nasze ciała są zbudowane z pyłu pochodzącego z gwiazd (...) Jesteśmy dziećmi gwiazd, a gwiazdy są naszym domem. Może właśnie dlatego zachwycamy się gwiazdami i Drogą Mleczną."
(Carl Sagan)


So sie 29, 2009 14:56
Zobacz profil

Dołączył(a): So sie 29, 2009 10:17
Posty: 3
Post 
CzłowiekBezOczu napisał(a):
Niektórzy to uważaja że się da drugiego zmusić żeby kochał. Co za żenada.


nikt nikogo nie zmusza.. ale jeżeli teraz jego "nie-kochanie" to zwykły kryzys, który ma wielu ludzi i podpowie się "najłatwiejsze rozwiązanie" czyli..: "nie walcz o siebie"... to za parę lat, będzie sobie pluł w brodę.. że nie walczył.. zmuszać do miłości? Jeżeli miłość to coś o co nie warto walczyć, co jest zadaniem... to z takim podejściem do życia co tydzień będziesz się zakochiwał i odkochiwał.. emocje się zmieniają... poza tym, skoro człowiek szuka pomocy, to znaczy, ze czegoś chce, że odpowiedź nie jest taka łatwa. Tak czy inaczej decyzja leży po jego stronie, nikt go do niczego nie zmusza... Ci co tutaj się wypowiadają, mówią o swoich doświadczeniach i chcą doradzić jak najlepiej. Tak na marginesie zadziwia mnie (od dłuższego czasu) pewien schemat - niby można powiedzieć to o czym się myśli (na forach, w spotkaniach, itd), ale tak naprawdę, to nie ma się do tego prawa, bo bardzo łatwo można otrzymać etykietkę.. np. kogoś żenującego :) Pozdrawiam Cię, CzłowiekuBezOczu... jeśli głupio piszę, wybacz.. ale jak mówi DESIDERATA, nawet głupiec ma swoją opowieść.. i czasami chce to powiedzieć innym :)


So sie 29, 2009 15:11
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt lip 21, 2009 17:06
Posty: 96
Post 
robertyk napisał(a):
Kocham swoją żonę taką, jaką poznałem. Od tego czasu bardzo się zmieniła. Oczywiście nie mówię tu nic o zmianach fizycznych, lecz tylko i wyłącznie o zmianach w osobowości. Choć i to może źle ująłem. Po prostu - ukrywała przede mną wiele swoich cech charakteru, chcąc lepiej wypaść przede mną. Jednak udawać nie da się przecież zbyt długo.


robertyk, bardzo dobrze Cię rozumiem. Jestm mężatką juz parę lat i wiem, o czym mówisz. Mój mąż, i ja też na pewno, nie jest takim, jakim go poznałam. Z pewnościa kiedy byłam w nim zakochana po uszy, na samym początku, odbierałam go inaczej, przez różowe okulary. Nie zauważałam wad, a koncentrowałam się tylko na zaletach. Teraz, kiedy te najintensywniejsze emocje opadły, widzę go inaczej, co nie znaczy gorzej. Mysle, że dojrzalej, w zrównoważony sposób. Widzę jego wady, zachowania, które nie zawsze mi sie podobają i czasem doprowadzają do szału. Mam też cały czas świadomość, jak niesamowitym człowiekiem jest, mimo to. Po części jest tym, w którym sie zakochałam, ale nim nie jest. Wciąż odkrywam go na nowo, każdego dnia.
Myslę, że bardzo dużo zależy od tego, na ile chce Ci się. Na ile jestes gotowy wyjść poza własne, nierealne, wyobrażenia o swojej żonie i spróbować poznać ją taką, jaka jest naprawdę. Oczywiście, wiele może Ci się w niej nie spodobać, może wiele trzeba będzie wspólnie przepracowac. Możecie zawsze spróbowac terapii małżeńskiej - polecam, świetna sprawa, pokazuje, jak czasem za bardzo żyjemy w wielkiej bani własnych wyobrażeń, które niewiele mają wspólnego z rzeczywistością. Pomaga złapać oddech i dystans.
Jednak jeśli czujesz, że nie dasz rady, że nie chce Ci się, czujesz wstręt do tego wszystkiego, to odpusć sobie, wrzuć na luz. Im szybciej Twoja żona zda sobie sprawę z tego, że z dalszego związku nici, tym szybciej "stanie na nogi" i tym lepiej dla niej. Najgorszym wyjściem byłoby życie w oszustwie.
Jesli chodzi o dziecko. Moi rodzice nie żyli ze sobą dobrze i jako dziecko marzyłam o tym, żeby sie rozwiedli i żeby był święty spokój. Czasem to najlepsze wyjście.


So sie 29, 2009 16:53
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt sie 05, 2005 12:10
Posty: 1239
Post 
Dorzucę i ja swoje 2 grosze:)robertyk pisze:
Cytuj:
Co będzie lepsze dla nas, a w szczególności dla dziecka - ciągle kłócący się rodzice, czy rodzice zgodni, jednak osobno?

A c o bedzie lepsze dla ciebie?-bo chyba takie pytanie tak naprawdę sobie zadajesz?Nie wiem co powinieneś zrobić w opisanej przez siebie sytuacji.Tu nie ma dobrego wyjścia.Jednak nie oszukuj sie argumentem o ,,dobru' dziecka. Wydaje mi sie ,ze chcesz w ten sposób usprawiedliwić odejście na które już w duszy się przygotowałeś. Moge sie oczywiście mylić, ale takie jest moje pierwsze wrażenie po przeczytaniu twego postu.
Jeszcze jedna uwaga:piszesz ,ż e znaliście sie 3 lata ,a mieszkacie razem od 2lat.Nie sadze żeby przez tak długi okres udawało się ukryć jakiekolwiek cechy charakteru.


So sie 29, 2009 18:20
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz paź 04, 2007 20:54
Posty: 819
Post 
robertyk napisał(a):
Kocham swoją żonę taką, jaką poznałem. Od tego czasu bardzo się zmieniła. Oczywiście nie mówię tu nic o zmianach fizycznych, lecz tylko i wyłącznie o zmianach w osobowości. Choć i to może źle ująłem. Po prostu - ukrywała przede mną wiele swoich cech charakteru, chcąc lepiej wypaść przede mną. Jednak udawać nie da się przecież zbyt długo.
Znam ten ból z autopsji. Niestety jest to dość częste zjawisko po obu stronach związku. Na szczęście u mnie problem tego piekła rozwiązał się sam po czterech latach. Dzięki Bogu jestem szczęśliwym wdowcem :).


So sie 29, 2009 18:45
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn maja 04, 2009 6:10
Posty: 179
Post 
Haha ha, nie mogę...dzięki Bogu umarła...fajny motyw : ).


So sie 29, 2009 19:21
Zobacz profil

Dołączył(a): So sie 29, 2009 10:17
Posty: 3
Post ..o co tu chodzi?
miałem już kliknąć link "nie śledź dalej tego wątku", ale jak pojawił się wpis o radości z powodu śmierci żony, to pomyślałem, że napiszę to co mi po głowie chodzi.. pracuję z wieloma ludźmi, także małżeństwami z problemami i jakoś mam nieodparte wrażenie, że nadeszło pokolenie mężczyzn- Piotrusiów-Panów... zainteresowanych odsyłam do literatury.. pokolenie mężczyzn, którzy nie chcą dojrzewać. Chcą być ciągle dziećmi, którymi się opiekują mamy. Żony traktują jak mamy.. a jak żona nagle ;) urodzi dziecko, to nie stają się ojcami (chodź powinni stać się nimi wcześniej) ale zazdrosnymi dzieciakami.. żona się zmienia, bo dużo się zmieniło w jej życiu.. on nie może tego zrozumieć, ze ona jest inna.. że wcale niczego nie ukrywała przed nim.. ale sporo się zmieniło.. no i tak właśnie jest.. że życie się mienia.. że nie da się go zatrzymać.. Piotruś Pan zabija tych co dojrzewają.. cieszy się, że jest szczęśliwym wdowcem.. i idą dalej raniąc innych.. Oczywiście, da się to zmienić.. tylko trzeba przestać być pępkiem świata, poprosić o pomoc, zacząć słuchać.. A do "szczęśliwego wdowca"... nie znam sytuacji, w której żyłeś... może masz rację, że to ona sprawiała ci męczarnie.. ale swoją radością z jej śmierci, dajesz świadectwo nie o niej.. ale o sobie..


So sie 29, 2009 20:46
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz paź 04, 2007 20:54
Posty: 819
Post 
Kochałem kobietę, która mnie z całej swej istoty nienawidziła co z całą swoją mocą ujawniła tuż po ślubie. Wystarczy?
Nie jestem Piotrusiem Panem-samotnie wychowałem 2 dzieci, poświęciłem im całe moje życie.
Proponuję rozróżnić dwa pojęcia:
1.radość ze śmierci żony
2.radość z powodu wyjścia z piekła
Na pozór to samo ale nie to samo.
Mimo ogromu bólu jaki mi zadawała codziennie wciąż modlę się w jej intencji.
Jakiś taki dziwny ze mnie człek...:)


So sie 29, 2009 21:06
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn maja 04, 2009 6:10
Posty: 179
Post 
Ja do ciebie nic nie mam. Po prostu spodobał mi się ten tekst.


So sie 29, 2009 21:19
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn maja 04, 2009 6:10
Posty: 179
Post 
A żonka pewnie wzorową katoliczką była, nie : )? Nienawiść i miłość, toż te dwa hasła próbują łączyć nasi wierzący bracia i siostry...


So sie 29, 2009 21:21
Zobacz profil

Dołączył(a): Śr kwi 20, 2005 14:22
Posty: 158
Post 
katolickie forum zdawaloby sie,a tak niewiele odniesien do Boga i Jego zbawiennej interwencji...
Robertyk, milosc to nie tylko emocje. to wola i decyzja aby byc z kims przez cale zycie,tak jak w przysiedze malzenskiej. nie zawsze jest latwo, sam to widzisz.ale to ze teraz widzicie sie w zupelnie innym swietle niz kiedy i to swiatlo pokazuje same wady, nie oznacza ze wasze malzenstwo jest bez sensu a milosc wygasla.
to co ja bym radzila to modlitwa- najlepiej wspolna, o madrosc i swiatlo dla was, nastepnie terapia malzenska. przejdzcie sie do poradni rodzinnej w swojej parafii, napewno dostaniecie konkretne informacje gdzie, kiedy i do kogo mozecie sie zwrocic o pomoc. potrzebujecie kogos kto spojrzy z boku na wasz zwiazek, wskaze konkretne rzeczy na ktore dotad nie zwracaliscie uwagi oraz kierunek pracy nad poprawa waszych relacji i powrotem do siebie. niejedno maleznstwo przezywalo kryzysy podobne do waszego, niejedno wyszlo z niego dzieki wspolnej pracy i Bożej pomocy. On moze wszystko. ufajcie
z modlitwa


So sie 29, 2009 21:42
Zobacz profil

Dołączył(a): Śr kwi 20, 2005 14:22
Posty: 158
Post 
ps. koniecznie zajrzyj na www.sychar.alleluja.pl ,to strona poswiecona kryzysowi w malzenstwie, mysle ze znajdziesz tam pomoc. pozdrawiam


So sie 29, 2009 21:56
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 62 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
cron
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL