Opieranie się na autorytecie w pewnym zakresie zwalnia z tego by znać wszystkich i wszystkich, więc jako chrześcijanin mam prawo do opieranie się w swym życiu na autorytetach.
Słowo ignorant w tym momencie jest jak nie obrażającym to, co najmniej prowokującym do wprowadzenie w dyskusję jakiegoś nie przyjemnego tonu, mam wrażenie, że koledze na tym nie zależy.
Wracając do duchowości, jaka wynika z chrześcijaństwa to duch jest w nim ważniejszy niż ciało i to właśnie przez ducha chrześcijanin osiąga cel swego życia, więc sprzedawanie go za jakąś ułudę, która szczęści widzi li tylko w zdrowym, choć śmiertelnym ciele jest wrogie mojej religii i to właśnie wyrażam.
Jeśli kolega ni zauważył subiektywnego charakteru moich wypowiedzi to szkoda, ale to już tak jest jak widzi się w życiu tylko jeden aspekt życia i który bynajmniej nie syci ducha, który to ma większe wymagania niż same ciało.
Z ukłonami.
PS
W dyskusji łatwo krytykuje się ignorancję współrozmówcy niż przyjmuje się, że ktoś może mieć inny ogląd rzeczy i świata.

Z tą wyższością ducha nad ciałem, to trochę pojechałeś w kierunku manicheizmu. Człowiek w Biblii jest jednością, bez podziału na ciało i duszę, który to podział "zawdzięczamy" filozofii greckiej.

Dzieki Arzachel, wyjales mi to z ust.
Do Atrydy: przyjmuje i akceptuje ze masz inny "oglad rzeczy i swiata".
Ale wiesz, straszenie grzechem, ocenianie czegos w kategoriach moralnych nie majac w reku zadnych argumentow to juz przesada bo wprowadzasz ludzi w blad.

Spytam się tak czy chcąc podziwiać jakieś dzieło muzyczne czy plastyczne koledzy tworzą je sobie sami czy podziwiają to, co zostało już stworzone. Osobiście dla mnie stanowisko Kościoła jest takim dziełem, które już jest i którego ja sam nie muszę DIY
Koledzy nie znają chrześcijaństwa, więc, o czym dyskusja, to duch zostaje zbawiany, a dokonuje się to na drodze opanowania materii, jaką jest nasze ciało.
Temu mamy celibat, post, pokorę i jeśli czynimy to na drodze miłości do bliźnich (nie miłości do siebie) to jesteśmy w domu.
A stwierdzenie, że by być lub dyskutować o moralności w świetle posiadanych jakiś argumentów to już nowomowa.
Moralnym może być niewykształcony pracownik fizyczny, a nie moralnym często jest profesor pełniący funkcję ministra w rządzie propagującym aborcję i eutanazję.
Więc chłopaki, nie tędy droga.

Dziekuje Koledze za pouczenie.
Wreszcie na forum znalazlem kogos kto zna sie na chrzescijanstwie.
Postaram sie opanowac materie czyli moje cialo bez jogi. Moze mi sie uda.

pozdrawiam

Na temat jogi, wypowiedź osoby najbardziej może kompetentnej. O. J. Maniacal ksiądz katolicki, ale wychowany obok kultury hinduskiej, pochodzi z Indii.
http://www.jmanjackal.net/pol/polyoga.htm