Gdyby istniała wersja bromu dla chorobliwie nadpobudliwych religijnie to mógłbyś sam zażyć i by było po kłopocie

Ja bym radziła po prostu zaakceptować, pójść do nich i dobrze się bawić. To przecież ich wybór. Ludzie nie zawsze robią to co my uznajemy za słuszne, albo to, czego oczekujemy. Po co się skłócić ze znajomymi, nie lepiej czasami odpuścić? Ja mam kolegę, który jest wierzący, więc nie je w piątek mięsa i nie namawiam go do tego tylko dlatego, że uważam to za bezsensowne.
A na koniec pytanie - Czy twoi znajomi są wierzący?

No właśnie, ta kwestia jest kluczowa