Autor |
Wiadomość |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: Przeszłość partnera
Netka ja Cię doskonale rozumiem. Zastanawia mnie mocno to dlaczego on Ci o tym powiedział DOPIERO po 1,5 roku???? O takich rzeczach to się rozmawia jak się zaczyna być parą!! Tekst "bo nie pytałaś" - jak tutaj ktoś napisał jest wg - mnie bez sensu. Moja koleżanka mieszkała z chłopakiem pół roku i od osoby trzeciej dowiedziała się że on jest żonaty! Była w szoku i spytała go dlaczego jej o tym nie powiedział - a on na to: "Bo nie pytałaś". Od razu z nim zerwała, poczuła się oszukana. Co mnie uderzyło to właśnie, to że Twój chłopak Ci wcześniej nie powiedział o swojej przeszłości, zwłaszcza wiedząc jakie ty masz zasady i że chcesz czekać z seksem do ślubu!!! Sama się czasem zastanawiałam gdy jeszcze byłam sama co będę czuła, gdy dowiem się, że mój chłopak spał przede mną z kilkoma dziewczynami, byłam nawet załamana taką perspektywą, bo ja postanowiłam czekać z seksem do ślubu. Nie wiedziałam jak sobie poradzę z przeszłością mojego ewentualnego chłopaka - a nie liczyłam już , że w dzisiejszych czasach spotkam jeszcze tzw. prawiczka, który wcześniej z nikim nie spał  Na szczęście Bóg sprawił cud i postawił na mojej drodze człowieka, który tak jak i ja nie miał wcześniej doświadczeń seksualnych żadnych, a nawet nasz pierwszy pocałunek był dla nas obojga pierwszym pocałunkiem z płcią przeciwną  (niewiarygodne co?) W dzisiejszych czasach uważam że to cud, że grubo po 20-tce spotkałam takiego człowieka który był czysty pod tym względem. Dziś jesteśmy szczęśliwym małżeństwem z dwójką dzieci i do dziś bardzo cenimy to, że bylismy dla siebie pierwsi. Myślę, że byłabym zazdrosna o jego byłe laski - gdyby jakieś były przede mną. Nie wiem co zrobiłabym na Twoim miejscu. Wiem, ze moja inna koleżanka nie poradziła sobie z przeszłością swojego chłopaka, który yznał jej, że korzystał kiedyś z usług agencji towarzyskich - a ona była jeszcze dziewicą i była w totalnym szoku po takim wyznaniu swojego chłopaka. Gdy się potem kochali, to ona miała w głowie te wszystkie panienki z którymi on wcześniej był i wyobrażała sobie jakie wyuzdane musiały być itp. itd.. W końcu na jej szczęście to on z nią zerwał i potem ona spotkała chłopaka - "prawiczka" z którym założyła szczęśliwą rodzinę a poprzedni związek zawsze uważała za pomyłkę.
|
So sty 01, 2011 15:43 |
|
|
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Ikm, a ja nie rozumiem. Ja bym nie zaczynał znajomości z dziewczyną od spowiadania się z przeszłości. Niezręcznie jakoś. Inna rzecz, że będąc żonaty, nie zaczynałbym znajomości z dziewczyną, kropka. Ale tutaj? Ja w ogóle nie wiem jak określić moment od którego "zaczyna się być parą." Spotykać się, chodzić na randki? I co, przed pierwszym telefonem trzeba wyznać wszystko? Czy może przed trzecim albo piątym?
Dla mnie taką granicą są oświadczyny. Narzeczeństwo zobowiązuje faktycznie. A to całe "chodzenie ze sobą" to w ogóle dziwna instytucja jest. Ale ja może niedzisiejszy... Mnie złości na przykład mówienie "jesteśmy ze sobą." Co to niby ma być? Spotykamy się, to ok, ale jesteśmy? Jest ze sobą małżeństwo, ewentualnie para narzeczonych, choć w ograniczony sposób.
Generalnie wydaje mi się, że podstawą wszystkiego powinna być przyjaźń. Ja najpierw przyjaźniłem się z żoną. I nie miałem problemu żadnych wyznań, bo to jakoś samo wynikało w trakcie. Ale też specjanie nie "chodziliśmy" ze sobą. Na początku spotykałem się z nią i z innymi dziewczynami, potem z nią częściej niż z innymi, wreszcie tylko z nią. Ale wtedy to już myślałem jaki pierścionek jej dać...
|
So sty 01, 2011 15:56 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: Przeszłość partnera
Liam dla mnie są jednak wyraźnie granice "chodzenia ze sobą" lub "niechodzenia". Jak "chodzisz z kimś" to trzymacie się za ręce, całujecie, przytulacie, ona/on jest tą jedyną/jedynym, spędzacie romantyczne chwile w parku, wyjeżdżacie razem na wakacje - inaczej jest z kolegą/koleżanką. Dla mnie różnice są oczywiste! Ja nie potrafiłabym "chodzić" z kilkoma chłopakami na raz - uważam, że to by było nieuczciwe. W liceum miałam też chłopaka, byliśmy krótko ale on sam spytał na początku czy "chodzimy ze sobą" czy to tylko przyjaźń, że on chciałby być parą a nie mieć tylko koleżanki w mojej osobie. Z moim obecnym mężem było podobnie - on od początku mówił, że przyjaźń mu nie wystarcza, to było jasne o co biega w tym wszystkim, że jesteśmy parą a nie tylko znajomymi.
A co do netki - przeczytałam mojemu mężowi Twój problem netka i z męskiego punktu widzenia mojego męża wygląda to tak: Mój mąż uważa, że Twój chłopak długo w sobie dusił te fakty z przeszłości ale go to mocno gryzło i Ci w końcu o tym powiedział, bo mu na Tobie bardzo zależy. Teraz powinnaś NIE zważać na jego przeszłość, tylko na to jakim on jest teraz człowiekiem, czego pragnie dla Was, jak wyobraża sobie przyszłość z Tobą. Mąż uważa również, że dzisiejsze czasy są takie, że naiwnie jest oczekiwać od kobiet/mężczyzn których spotykamy na swej drodze, że nie mają oni żadnej przeszłości seksualnej. Myślenie że chłopak NA PEWNO nie miał wcześniej kobiet czy kobieta nie miała mężczyzn - jest po prostu naiwne. Tyle mój mąż na ten temat...
A ja od siebie dodam - dlaczego Ty nie zapytałaś go o jego przeszłość wcześniej - nie ciekawiło Cię to? On Ciebie też nie pytał o przeszłość?
|
So sty 01, 2011 21:28 |
|
|
|
 |
*MoniQue*
Dołączył(a): Pn gru 21, 2009 15:49 Posty: 216
|
 Re:
liam napisał(a): Ja bym nie zaczynał znajomości z dziewczyną od spowiadania się z przeszłości.
Bo też nikt chyba nie zaczyna, natomiast jeżeli się poważnie o kimś myśli i wiąże z nim/nią plany na przyszłość to ta osoba ma prawo znać przeszłość partnera. Tak jest uczciwie i tyle. Może po prostu (przykład może dosadny) nie chcieć być z kolesiem który dmuchał dotąd wszystko co się rusza....i ma do tego pełne prawo.
_________________ dawniej monika001
|
So sty 01, 2011 21:29 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Masz rację, tylko ja się zastanawiam nad konkretnym momentem w hipotetycznej sytuacji z mojego punktu widzenia. Ikm, ja tak nie chodziłem nigdy z nikim. Spotykałem się z kilkoma dziewczynami jednocześnie - bez żadnych tajemnic. Czasem w grupie, czasem jacyś koledzy dołączali, a czasem pojedynczo. Pójść na kawę czy piwo, do kina, na basen... To nie było zobowiązujące. Żadnego trzymania się za ręce, może czasem przelotny buziak - i tyle. Wyjeżdżałem na wakacje z całą grupą raczej. Takie romantyczne we dwoje - to jak mieliśmy już datę ślubu ustaloną.
No to uznałbym, że mając na sumieniu nie tego, to bym spowiedź odbył przed oświadczynami. Ale prawdopodobnie wszystkie moje ewentualne grzechy wyszłyby w jakichś rozmowach wcześniej, w trakcie przyjaźni i w naturalny sposób.
|
So sty 01, 2011 21:43 |
|
|
|
 |
netka07
Dołączył(a): Wt gru 28, 2010 16:49 Posty: 7 Lokalizacja: Lublin
|
 Re: Przeszłość partnera
ikm - dziękuję za Twój punk widzenia oraz przekazanie tutaj zdania Twojego męża.
["A ja od siebie dodam - dlaczego Ty nie zapytałaś go o jego przeszłość wcześniej - nie ciekawiło Cię to? On Ciebie też nie pytał o przeszłość?"] - nigdy nie stawiałam granicy to teraz czas na rozmowę o przeszłości seksualnej, ten temat dojrzewa naturalnie. Dodam, że wcześniej nie sądziłam, że ta przeszłość będzie mi tak wadzić..to akurat przeszkadza mi przy tym poznanym mężczyźnie, może dlatego, że bardzo mi na nim zależy..trudne to wszystko..
|
So sty 01, 2011 21:50 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: Przeszłość partnera
Liam przyznam, że dla mnie to co piszesz jest kompletnie niezrozumiałe, ale ja może z innych czasów jestem czy co?  Dla mnie to, że tylko kolega znienacka by mi się oświadczał bez wcześnieszego bycia parą, chodzenia na randki, całowania się, rozmów o przyszłości tylko we dwoje, wspólnych wyjazdów - to abstrakcja.
|
So sty 01, 2011 22:05 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Nie, no trochę to nie tak, przegięłaś ciut w drugą stronę. Był okres, kiedy spotykaliśmy się już tylko we dwoje a ja przestałem się umawiać z innymi. Krótko to trwało bo w sumie odkąd ją poznałem do ślubu upłynęło... zaraz... wrzesień do sierpnia? 11 miesięcy. I może jakoś przez ten ostatni miesiąc spotykałem się tylko z nią. Ale jakoś nie rozmawialiśmy szczególnie o przyszłości - to zaczęło się po oświadczynach właśnie.
Ale to nie jest głównym tematem wątku. To o czym piszę wydarzyło się prawie 20 lat temu, a mnie chodzi o tę konkretną sprawę: gdybym miał coś na sumieniu (akurat nie miałem nic strasznego), to kiedy według Ciebie powinienem jej o tym powiedzieć w takim układzie?
|
So sty 01, 2011 22:30 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re:
liam napisał(a): Był okres, kiedy spotykaliśmy się już tylko we dwoje a ja przestałem się umawiać z innymi. Krótko to trwało bo w sumie odkąd ją poznałem do ślubu upłynęło... zaraz... wrzesień do sierpnia? 11 miesięcy. I może jakoś przez ten ostatni miesiąc spotykałem się tylko z nią. Ale jakoś nie rozmawialiśmy szczególnie o przyszłości - to zaczęło się po oświadczynach właśnie. Ale to nie jest głównym tematem wątku. To o czym piszę wydarzyło się prawie 20 lat temu, a mnie chodzi o tę konkretną sprawę: gdybym miał coś na sumieniu (akurat nie miałem nic strasznego), to kiedy według Ciebie powinienem jej o tym powiedzieć w takim układzie? W Twoim przypadku to nie wiem do końca, gdyż trochę dziwne było to Wasze "chodzenie" jak dla mnie..... No ale biorąc pod uwagę to co napisałeś, to myślę, że powinieneś jej powiedzieć wtedy gdy przestałeś się umawiać z innymi i skoncentrowałeś się na tej jednej dziewczynie. No bo chyba wtedy zacząłeś jakoś myśleć o przyszłości właśnie tylko z nią?? Ja mam inną perspektywę, bo gdy my zaczęliśmy się z mężem spotykać, to dość szybko rozmawialiśmy o przyszłości, snuliśmy wspólne plany a nawet o tym jak wyobrażamy sobie wesele, ile dzieci chcemy mieć itp.itd., byliśmy ukierunkowani na wspólną przyszłość zaraz po tym jak poczuliśmy że chcemy być razem. Chodziliśmy ponad 3 lata a zaręczyliśmy się na rok przed ślubem. Przez te 3 lata spotykaliśmy się bardzo często i gdyby on powiedział mi o czymś ważnym dopiero po zaręczynach - to poczułabym się naprawdę oszukana, że tyle czasu zataił jakieś ważne sprawy.
|
N sty 02, 2011 0:13 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
No więc widzisz. A dla mnie dziwne jest "chodzenie" przez trzy lata, więc to są indywidualne sprawy.  A mówię o tym dlatego, że tu koleżanka napisała że poznała półtora roku temu, a dowiedziała się niedawno. No i nie wiemy, czy przypadkiem to niedawno to nie był też właśnie ten moment, kiedy jej chłopak zaczął poważnie myśleć o przyszłości z nią...
|
N sty 02, 2011 9:19 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: Przeszłość partnera
Liam - no tu masz rację Netka nie pisze od jakiego czasu oni są parą. Może do tej pory był to tylko kolega a od niedawna jest jej chłopakiem? Wtedy miałoby swoje wytłumaczenie dlaczego jej o tym powiedział teraz. Netka jak jest faktycznie?????
|
N sty 02, 2011 12:44 |
|
 |
netka07
Dołączył(a): Wt gru 28, 2010 16:49 Posty: 7 Lokalizacja: Lublin
|
 Re: Przeszłość partnera
Traktujemy naszą znajomość poważnie, ale nigdy nie padły określenia mój chłopak/moja dziewczyna. Mieszkamy bardzo daleko od siebie w innych miastach i to nie jest taka normalna motoryka spotkań, wszystko idzie bardzo powoli.
|
N sty 02, 2011 19:53 |
|
 |
andariel14
Dołączył(a): Pt gru 17, 2010 16:45 Posty: 96
|
 Re: Przeszłość partnera
Najbardziej liczy się to co teraz. Ale wszystko się z czegoś bierze, wywiera wpływ na przyszłość... Czas kształtuje osobowość. Czyny o tym świadczą. Więc przeszłość też się liczy. Tak na prawde nie powinno się jej pomijać ani o niej do końca zapominać Jednak nie należy nią żyć bo tak jak napisałam - bardziej liczy się to co tu i teraz
_________________ Mistakes are as serious as the results they cause.
|
N sty 02, 2011 20:30 |
|
 |
zagubiona_21
Dołączył(a): Cz gru 24, 2009 21:23 Posty: 806
|
 Re: Przeszłość partnera
Netka07 związek na odległość to nie jest związek. Co najwyżej znajomość korespondencyjna, łatwo można grać, nie poznasz tak codzienności.
_________________ Szukaj mnie Bo sama nie wiem już Bo nie wiem kiedy sama się odnajdę.
|
N sty 02, 2011 20:37 |
|
 |
SweetChild
Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37 Posty: 10694
|
 Re: Przeszłość partnera
netka07 napisał(a): "ale równie dobrze możesz mieć pretensje do siebie, że nie pytałaś o kwestie dla Ciebie istotne" - na samym początku znajomości o to nie zapytam,a z metką też nikt nie chodzi. Tak samo druga strona "na samym początku znajomości" z zasady nie opowiada swoich historii łóżkowych. A i Ty nie miałaś na metce wypisane, że to akurat dla Ciebie bardzo ważne. netka07 napisał(a): Ale chyba nie myślałaś, że ten pogląd podziela 100% populacji?" - nie zakładam, że wszyscy mają takie podejście bo to byłoby dziecinne, po prostu sądziłam, że ta osoba ma inną przeszłość...zmyliły mnie pozory. W każdym razie dziękuję za Twoje zdanie. Moje zdanie jest jedynie takie, aby nie zaburzać sobie oceny sytuacji nieuprawnionymi (moim zdaniem) pretensjami. Natomiast to Ty najlepiej wiesz, jak bardzo przeszkadza Ci przeszłość partnera. Ty musisz też ocenić, czy i na ile ta przeszłość zwiększa ryzyko zdrady w przyszłości. Statystycznie pewnie zwiększa (tak mi się wydaje), ale przecież nie wiążesz się ze statystycznym obywatelem a z konkretną osobą.
|
Pn sty 03, 2011 11:44 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|