Nikogo nie należy o nic winić, bo nie jesteśmy sędziami swoich bliźnich.
Jednak z pewnością strach wynika z braku pracy nad sobą w zakresie rozwoju duchowego, w zakresie ufności Bogu.

Jeśli Bóg jest z nami, to któż jest przeciwko nam?

I jeszcze co do "nie wypowiadania się Kościoła w sprawie ingerencji chirurgicznych"
Kościół wielokrotnie wypowiadał się w sprawach ingerencji w ciało człowieka. Kościół zdecydowanie opowiada się za naturą i za naturalnym korzystaniem z ciała, tak jak jest ono skonstruowane.
Nie oznacza to sprzeciwu wobec interwencji medycznych, jak to robią na przykład Świadkowie Jehowy. Szczególnie Jan Paweł II dowartościował medycynę, przypominając jednocześnie a może wręcz uświadamiając, że pacjent jest podmiotem usług medycznych, a nie przedmiotem i że jest Osobą.
Uzasadnione medyczne interwencje są normalnym postępowaniem z ciałem człowieka, w kierunku jego zdrowia, oczywiście, zawsze za jego zgodą i wolą.
Wszelkie działania medyczne przeciwko zdrowiu (na przykład niezbadane lub szkodliwe szczepionki lub lekarstwa, albo nieuzasadnione zabiegi medyczne) mogą mieć naturę działań grzesznych, jeśli są czynione świadomie.

Nie jestem medykiem, dlatego się nie wypowiadam co do cesarek.
Jednak cesarka, dokonana bez wskazania jej potrzeby natury medycznej, w oczywisty sposób narusza naturalny porządek porodu. Może tym samym zagrażać dobru dziecka, a może nawet samej kobiety.

Nie jestem lekarzem, więc nie wiem jak się czuje lekarz, gdy pacjent zgłasza wniosek o dokonanie czynności, która nie jest potrzebna w rozumieniu procesu medycznego, a może być szkodliwa.
Niektóre szpitale podobno sprzedawały taka usługę na życzenie matek, jako usługę de facto nie medyczną.
Jakkolwiek by nie było, wydaje mi się, że jest tu jakiś problem z etyką zawodu lekarza, którego misją jest pomagać chorym pacjentom w osiąganiu zdrowia, a nie wykonywaniu czynności, które z ta misją mogą być sprzeczne.

wydaje mi się, że "Człowiek człowiekowi wilkiem" poruszył ważną rzecz.
Jeśli to grzech to nie z przyczyn jak to się nazywa górnolotnym żargonem "pozbawiania siebie pełni przeżycia kobiety etc. etc." tylko ze względu na ewentualne szkodzenie sobie na zdrowiu.
Ponoć organizm kobiety po CC "nie wie, że był poród", tj. hormony nie pracują jak należy itd.
Ale robienie z tego grzechu przeciw czystości i godności kobiety to już jest jakieś takie nadwrażliwe bajanie, coś mi to się z katechezami DN kojarzy.

Jestem zaskoczona tymi opiniami o zzo, bo praktycznie na Zachodzie jest to standard -podaje się większości kobiet, owszem mogą być jakieś skutki uboczne typu zespół popunkcyjny ale przecież do cc też trzeba znieczulić!!!! Więc jeśli jest opcja tylko znieczulenie- bez rany brzucha i pociętej otrzewnej albo znieczulenie i cesarka no to chyba jasne jest że bezpieczniejsze będzie samo znieczulenie. Koszt zzo rzędu 500-600 zł nie jest kosmiczny, myślę ze warto sobie na to ewentualnie uskladać. Ja nie miałam, ale moja siostra tak i zdecydowałabym się gdybym miała rodzić. Po drugim porodzie wstałam po niecałych 2 godzinach, wykąpałam się i w zasadzie miałam ochotę iść do domu. Dziecko oczywiście (i to wazne!) ani razu nie dostało butelki tylko od razu pierś- byłam nauczona doświadczeniem pierwszego synka który dostał butelkę i potem miesiąc go uczyłam ssać pierś!

Z tego co mnie uczono, pamiętam że cesarka nie jest dobra dla dziecka- i dlatego stosuje się ją w stanach zagrożenia życia lub zdrowia. Moim zdaniem nie powinna być dostępna na życzenie, jak dzieje się to w niektórych prywatnych klinikach.
Natomiast znieczulenie i wszelkie udogodnienia dla kobiety- jak najbardziej.

Miałam chyba szczęście, bo trochę ponad trzy lata temu
udało mi się w jednej z krakowskich porodówek wyhaczyć
znieczulenie gratis. Jeślibyśmy jeszcze myśleli o powiększeniu
rodziny to rozwiązanie tylko ze znieczuleniem zewnątrzoponowym
Mam porównanie "z" i "bez"

Mam w tej materii doświadczenie, bo miałam i normalny poród i cesarkę (po 10 godzinach porodu). Bo operacji byłam naprawdę zszokowana, że to aż tak boli po. Zawsze myślałam, że cesarka to takie uproszczenie.

Po pierwszym porodzie miałam podobnie, jak kropeczka - mogłam od razu chodzić, zajmować się dzieckiem, nosić go, a po tygodniu już prawie nic nie bolało po nacięciu. Cesarka to trzy doby potwornego bólu przy najmniejszym nawet ruchu, potem 2 tygodnie chodzenia z zaciśniętymi zębami i kilka dobrych miesięcy uważania, by nie podnosić niczego cięższego niż 5 kg. Mnie na szczęście ominęły komplikacje, ale o niejednej słyszałam.

Wydaje mi się, że dobrowolny wybór cesarki to nic innego, jak efekt braku wiedzy.

Jest w pewnym stopniu. Cesarkę wykonuje sie także ze względu na zagrożenie życia dziecka. Natomiast więcej dzieci urodzonych cesarka zapada na zapalenie płuc tuż po urodzeniu. Po prostu płuca są bardziej uwodnione

Opłata za zoo w wysokości 500 -600 zł to już przeszłość .Narodowy fundusz zdrowia zakazał pobierania opłat za znieczulenie rodzącej .Jest do dla Mnie dziwne bo opłaty za poród rodzinny nadal są pobierane.Więc kobiety w Polsce skazane są na łaskę bądź nie łaskę szpitala. W Polsce trudno o szpital w którym takie znieczulenie będzie dostępne na życzenie. W mojej okolicy jest szpital który w gazetach szczyci się darmowym zoo jednak wszystkie kobiety które tam rodziły wiedzą ,że zoo zależy od lekarza który będzie miał dyżur .Jest kilku przeciwników znieczuleń i koniec odmówią znieczulenia nawet gdyby ich na kolanach prosić.
Moim zdaniem tu właśnie o lekarzy chodzi .
Anestezjolodzy robią łaskę i żądają gigantycznych sum za znieczulenie (anestezjolog nie ma obowiązku w trakcie swojego dyżuru znieczulić rodzącą więc wielu wychodzi z założenia że jeśli jest noc to można spać a nie na porodówkę lecieć). Inna część lekarzy tej specjalności po prostu nie potrafi tego umiejętnie robić.
Do tego dochodzą położne które też boją się odbierać znieczulane porody i mamy powszechną opinie o ich rzekomej szkodliwości.

tak? Jak ja rodziłam taka była cena. Anestezjolog dyżurny jeśli jest jeden to NIE MOŻE raczej zakładać zzo do porodu- nie może wtedy odejść od pacjentki, a w każdej chwili może być np pilne cc u innej. U nas brakuje anestezjologów więc mogą być schody, ale generalnie ja jestem za . Anestezjolodzy nie robią łaski a rynek dyktuje ceny jak w każdej dziedzinie. Ja też mówię jasno że ze mniej niż... taka a nie inna kwota do pracy nie przyjdę. Ja bym zaplaciła i tysiac złotych za zzo. Powinno byc refundowane oczywiscie, powinno byc wiecej anestezjologów, ale zeby byli trzeba im zapalcic. A o tym trzeba pogadac z dyrektorami szpitali

Ogólnie w Naszym kraju służba zdrowia jest na niskim poziomie.Anestezjologów jest mało to fakt a i Ci co są nie ułatwiają sprawy z zoo .Do tego naprawdę lekarze i położne nie lubią odbierać znieczulanych porodów.
O wiele łatwiej jest sobie załatwić cesarkę na życzenie niż zoo .Narodowy fundusz zdrowia też to utrudnia zabrania pobierać za to opłat.

Względy medyczne to nie jedyne wskazanie do cesarki.

jak kobieta jest bardzo wrażliwa na ból (wrażliwość na ból bywa różna)
i poród (często kilkunasto i więcej godzinny) będzie dla niej tak traumatycznym
przeżyciem to może zaowocować nie tylko decyzją by nie mieć więcej dzieci,
alelękiem przed zajściem w ciążę a nawet spowodowanym tym lękiem zaniechaniem współżycia.

Tak może być.

Może być też tak, że kobieta po takim porodzie będzie dochodzić
miesiącami do jako takiej kondycji psychicznej zaniedbując emocjonalnie
dziecko.

Kobieta powinna mieć dostęp do rzetelnej i wyczerpującej informacji
na temat porodu naturalnego i cesarki, w wypadku gdy wybierze poród naturalny
powinna mieć pewność, że zostanie otoczona troskliwą opieką przez personel
i może liczyć na wsparcie psychiczne w każdej fazie porodu,

założę się, że większość decyzji kobiet o "cesarce na życzenie"
jest podejmowana w wyniku niewiedzy


A tak przy okazji - cesarka też ma swoje zalety
z medycznego punktu widzenia (np. dzieci urodzone w wyniku cesarki
nigdy nie są niedotlenione, a przy porodach naturalnych - szczególnie tych
trwających dłużej różnie to bywa)

Jeżeli jest bardzo wrażliwa na ból, bierze znieczulenie. Jeśli boli się traumy, szuka szpitala z możliwym porodem w wodzie, przy ulubionej muzyce. Cesarka może nie mniejszej traumy dostarczyć.

jesienna dzieci z cc są statystycznie częściej niedotlenione i mają średnio mniej punktów. Oczywiście nakłada się na to fakt że czasem cc wykonuje się wlasnie z powodu niedotlenienia dziecka podejrzewanego na podstawie zwolnień w KTG. Chodzi tu o to że fizjologiczny mechanizm porodowy powoduje silną stymulację receptorów i pobudzenie ośrodka oddechowego a sam poród- wyciskanie resztek płynu z tkanki płucnej. Pan Bóg to przemyślał dlatego maluch rodzi się i od razu bierze się za oddychanie. Tych mechanizmów nie ma w przyp cc. Kobiety powinny być informowane że niestety po cc czasem rana boli i dwa tygodnie.
Reasumując ja uważam że :
-cc jako duży zabieg operacyjny tylko ze wskazań (stan matki lub dziecka)
-znieczulenie na życzenie dla każdej pacjentki (co musiałoby spowodować zatrudnienie dodatkowych anestezjologów na blokach porodowych a jest ich mało, ale tak powinno być- być może zzo mogłaby prowadzić wyspecjalizowana pielęgniarka anestezjologiczna)- nie wiem jak to jest w krajach gdzie zzo jest dostępne a lekarzy jeszcze bardziej brakuje niż u nas- np w skandynawii?
-zzo jako "dodatkowa" usługa mogłoby być refundowane z dodatkowego ubezpieczenia dobrowolnego, tylko że u nas jest monopol i nie ma takiej opcji normalnej w każdym praktycznie kraju

Warto chodzić do dobrej szkoły rodzenia , a w trakcie porodu słuchać położnej. Przed zajściem w ciążę, ba nawet jeszcze w wieku nastoletnim ćwiczyć mięśnie krocza , by były bardziej rozciągliwe. Wtedy podczas przechodzenia dziecka przez kanał rodny mniej boli.

@mareta, to wszystko prawda, ale czynników odpowiedzialnych za
odczucie bólu w trakcie porodu jest znacznie więcej.

W moim przypadku przy pierwszym dziecku, pomimo tego, że kondycyjnie
byłam świetnie przygotowana (łazikowanie po górach "na czas", dance aerobic
z obciążeniem 4h w tygodniu, oczywiście to wszystko nie do końca ciąży
+ ćw. rozluźniająco-rozciągające )
i tak męczyłam się kilkanaście godzin, przy zerowym zainteresowaniu ze strony personelu
szpitala.
Po kilkunastu godzinach oksytocyna, tyle że ja już nie miałam siły przeć..
Myślę dziś, że moje dziecko przed niedotlenieniem uratował pielęgniarz
(bo pani położnej już się zrobiły wielkie oczy, gdy usłyszała że puls dziecka słabnie),
który umiejętnie nacisnął brzuch.

Kochane kobitki, ustalajmy przed porodem w szpitalu wszystko co się
da ustalić, a przede wszystkim, czy o każdej porze dnia i nocy na terenie szpitala
jest anestezjolog, który będzie mógł podać znieczulenie zewnątrzoponowe.