Autor |
Wiadomość |
Anonim (konto usunięte)
|
Oki zgodze sie, milosc to stan ducha, zwiazek wiaze sie z odpowiedzialnoscia. Ale tez mysle, ze milosc tez moze wiazac sie z pewna odpowiedzialnoscia. nie musi, ale moze.
Crosis
|
N lip 31, 2005 17:29 |
|
|
|
 |
SweetChild
Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37 Posty: 10694
|
Ksiaze napisał(a): Nie! Za milosc sie nie bierze odpowiedzialnosci, bo co ma jedno do drugiego. W takim razie mamy zupełnie niekompatybilne definicje miłości i odpowiedzialności. W mojej siatce pojęciowej nie ma "nieodpowiedzialnej miłości". Ksiaze napisał(a): SweetChild piszac o milosci od pierwszego wejrzenia jako o "dzikim doborze naturalnym" masz chyba na mysli zauroczenie, tudziez pociag biologiczny, seksualny. Dokładnie tak. Ksiaze napisał(a): Ja wierze w milosc od pierwszego wejrzena.
Nie uważam, że taka miłość nie może się trafić, tyle że potrzeba czasu, aby faktycznie móc stwierdzić, że to miłość.
|
Pn sie 01, 2005 11:30 |
|
 |
steffi
Dołączył(a): Pn sty 12, 2004 11:58 Posty: 247
|
Ksiaze napisał(a): Jak wiele ma to wspolnego z miloscia? Rownie dobrze mozna wyjsc za maz za czlowieka ktorego sie nie kocha, ale ktory jest dobra partia na meza. Zawsze mozna go pokochac, ale to juz nie to samo. Najpiekniejsze milosci sa te spontaniczne, dzikie, pelne poswiecenia, te nieprzespane noce, no co tu duzo mowic, kazdy wie.
nie kazdy, ja nie wiem
ja tam nie wierze w miłosc od pierwszego wejrzenia - jasne ze na chemii i zwierzecym przyciąganiu tez mozna zbudowac, ale nie zgodze sie ze stwierdzeniem ze rzecz zbudowana na świadomym wyborze bedzie zawsze gorsza...
_________________ Akcja "Gwiazdka2007"
Zgłoszenia mikołajów
|
Pn sie 01, 2005 15:27 |
|
|
|
 |
Ksiaze
Dołączył(a): So kwi 09, 2005 16:39 Posty: 170
|
steffi napisał(a): nie kazdy, ja nie wiem ja tam nie wierze w miłosc od pierwszego wejrzenia - jasne ze na chemii i zwierzecym przyciąganiu tez mozna zbudowac, ale nie zgodze sie ze stwierdzeniem ze rzecz zbudowana na świadomym wyborze bedzie zawsze gorsza...
steffi a kto powiedzial, ze milosc od pierwszego wejrzenia opiera sie na chemi i zwierzecym przyciaganiu jak to ujales? Moze mylisz z biologicznym pociagiem seksualnym? Bo jesli zakochasz sie, co sie najbardziej w tej osobie podoba? Tylek, nogi, zapach... czy moze raczej cechy osobowosci, cos osobliwego. Owszem jedno drugiemu nie przeszkadza, ale nie zakochujemy sie tylko dlatego, ze nasze hormony wariuja.
Ja nie mowie, ze zwiazek zbudowany na swiadomym wyborze bedzie zawsze gorszy. Ja uwazam tylko, ze moze w nim zabraknac waznego skladnika - tej spontancznej milosci.
|
Wt sie 02, 2005 7:07 |
|
 |
Ksiaze
Dołączył(a): So kwi 09, 2005 16:39 Posty: 170
|
SweetChild napisał(a): Ksiaze napisał(a): Nie! Za milosc sie nie bierze odpowiedzialnosci, bo co ma jedno do drugiego. W takim razie mamy zupełnie niekompatybilne definicje miłości i odpowiedzialności. W mojej siatce pojęciowej nie ma "nieodpowiedzialnej miłości".
Ja juz pisalem, ze milosc to stan ducha. Mozna kochac na odleglosc. Odpowiedzialnosc bierze sie za czyny (ktore oczywiscie moga wynikac z milosci).
|
Wt sie 02, 2005 7:11 |
|
|
|
 |
SweetChild
Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37 Posty: 10694
|
Ksiaze napisał(a): SweetChild napisał(a): Ksiaze napisał(a): Nie! Za milosc sie nie bierze odpowiedzialnosci, bo co ma jedno do drugiego. W takim razie mamy zupełnie niekompatybilne definicje miłości i odpowiedzialności. W mojej siatce pojęciowej nie ma "nieodpowiedzialnej miłości". Ja juz pisalem, ze milosc to stan ducha. Mozna kochac na odleglosc. Odpowiedzialnosc bierze sie za czyny (ktore oczywiscie moga wynikac z milosci).
Co to za miłość, za którą nie idą żadne czyny? Z miłości zawsze powinno coś wynikać, ona musi być płodna. I właśnie po owocach można poznać, czy to rzeczywiście jest miłość. Bo miłość nie moze wydawać trujących owoców.
|
Wt sie 02, 2005 7:27 |
|
 |
steffi
Dołączył(a): Pn sty 12, 2004 11:58 Posty: 247
|
Ksiaze napisał(a): steffi a kto powiedzial, ze milosc od pierwszego wejrzenia opiera sie na chemi i zwierzecym przyciaganiu jak to ujales? Moze mylisz z biologicznym pociagiem seksualnym? Bo jesli zakochasz sie, co sie najbardziej w tej osobie podoba? Tylek, nogi, zapach... czy moze raczej cechy osobowosci, cos osobliwego. Owszem jedno drugiemu nie przeszkadza, ale nie zakochujemy sie tylko dlatego, ze nasze hormony wariuja. jezeli mowimy o milosci od pierwszego wejrzenia, o o ile to w ogole istnieje, to chodzi własnie o zwierzece przyciąganie - podoba mi sie w danej osobie cos nieokreslonego, ale raczej nie sa to cechy charakteru, bo te sie zbytnio przy wejrzeniach, zwłaszcza pierwszych w oczy nie rzucają  Cytuj: Ja nie mowie, ze zwiazek zbudowany na swiadomym wyborze bedzie zawsze gorszy. Ja uwazam tylko, ze moze w nim zabraknac waznego skladnika - tej spontancznej milosci.
ta spontaniczna miłosc mopze pojawic sie w zwiazku nawet po wielu latach.. jasne ze wtedy jest inna, bo brak tajemniczosci czy niepewnosci, ale to tylko na jej korzysc swiadczy
_________________ Akcja "Gwiazdka2007"
Zgłoszenia mikołajów
|
Wt sie 02, 2005 9:31 |
|
 |
Ksiaze
Dołączył(a): So kwi 09, 2005 16:39 Posty: 170
|
SweetChild napisał(a): Co to za miłość, za którą nie idą żadne czyny? Z miłości zawsze powinno coś wynikać, ona musi być płodna. I właśnie po owocach można poznać, czy to rzeczywiście jest miłość. Bo miłość nie moze wydawać trujących owoców.
Normalna. Nie znasz milosci platonicznej. A milosc bez wzajemnosci? A malo to przypadkow, ze dwoje sie kocha, ale nie moga zrobic nic, bo dzieli ich albo dystans, albo wartwa spoleczna (sa jeszcze takie kraje). Kochaja sie, ale nie moga wprowadzic tego w czyn, wiec narazie nie moze byc tu mowy o jakiejkolwiek odpowiedzialnosci, ktora zaczyna sie z chwila zalozenia zwiazku, wspolnego zamieszkania, wychowania dzieci, dzielenia finansow, itd...
|
Wt sie 02, 2005 17:12 |
|
 |
Ksiaze
Dołączył(a): So kwi 09, 2005 16:39 Posty: 170
|
steffi napisał(a): jezeli mowimy o milosci od pierwszego wejrzenia, o o ile to w ogole istnieje, to chodzi własnie o zwierzece przyciąganie - podoba mi sie w danej osobie cos nieokreslonego, ale raczej nie sa to cechy charakteru, bo te sie zbytnio przy wejrzeniach, zwłaszcza pierwszych w oczy nie rzucają  Czy to cos nieokreslonego to Twoim zdaniem "zwierzece przyciaganie". A to mnie zaskoczyles. Pomysl jeszcze raz. Jesli dla Ciebie w milosc od pierwszego wejrzenia nie liczy sie cos osobliwego, osobowosc (nie napisalem cechy charaktery), jakis pierwiastek ktorego nie da sie tak odrazu wytlumaczyc, a jedynie zwierzece przyciaganie, to przepraszam i zycze dobrego seksu. steffi napisał(a): ta spontaniczna miłosc mopze pojawic sie w zwiazku nawet po wielu latach.. jasne ze wtedy jest inna, bo brak tajemniczosci czy niepewnosci, ale to tylko na jej korzysc swiadczy
Moze, ale nie musi.
|
Wt sie 02, 2005 17:24 |
|
 |
Incognito
Dołączył(a): Pt cze 18, 2004 13:21 Posty: 2617
|
Drogi Książe, w jakim stopniu możesz postrzec osobowość przy pierwszym spojrzeniu? Zerowym. Tu może zadziałać tylko zauroczenie, atrakcyjność, chemia - jak zwał tak zwał, ale to jest właśnie to "coś nieokreślonego", to właśnie chemiczne zauroczenie nie daje się uchwycić rozumem, bo jest biologiczne nie rozumowe. Miłość zaś jest nie tylko uczuciowa, ale przede wszystkim rozumowa - jest decyzją ludzkiej woli i wymaga poznania drugiej osoby.
_________________ Opuściłem forum wiara.pl i mój profil czeka na usunięcie.
Pożegnanie jest tutaj
|
Wt sie 02, 2005 18:03 |
|
 |
Ksiaze
Dołączył(a): So kwi 09, 2005 16:39 Posty: 170
|
Drogi Incognito nie zaskoczyles mnie. Chyba nie bierzesz doslownie tego powiedzenia "milosc od pierszego wejrzenia"? Oczywistym jest ze przez spojrzenie nie zajdzie zadne uczucie, ale cos tam powiedzmy drgnie. Dlatego nazywa sie "od pierwszego wejrzenia". Charakter czlowieka dlugo sie poznaje, ale osobowosc, mozna poznac juz po kilku wypowiedzianych zdaniach. To nie jest trudna sztuka, wymaga nieco doswiadczenia. Do tego dochodzi to "cos" osobliwego co nas przyciaga, nie zadne tam zapachy, czy odslaniete uda i piersi. Cos nieokreslonego jak piszesz nie moze byc "chemicznym zauroczeniem", bo "biologicznie/chemicznie" to przyciagaja kobiety ponetne, sexi po prostu. Taka kobieta dziala jak mlot na hormony. Jednak watpliwe by to mialo najwazniejszy wplyw na "zakochanie sie od pierwszego wejrzenia". Milosc nie kieruje sie rozumem, przeciez powiedzielismy sobie ze to jest cos czego nie mozna w racjonalny sposob wytlumaczyc. Gdyby milosc kierowala sie rozumem nie byloby tylu zadowow milosnych. A odpowiedzialnosc to zupelnie inna sprawa. pisalem o tym wyzej.
|
Wt sie 02, 2005 20:07 |
|
 |
Incognito
Dołączył(a): Pt cze 18, 2004 13:21 Posty: 2617
|
Oczywiście że nie chodzi tu o zapachy i odsłonięte piersi, ale o feromony - nie wyczuwasz ich świadomie, a mimo to Twój mózg je odbiera i reaguje na taki bodziec. Być może nie można miłości wytłumaczyć do końca rozumem, ale można ją uzasadnić w dużym stopniu - do prawdziwej miłości potrzebne jest rozumowe rozeznanie własnych odczuć i stosunku do drugiej osoby. Zawody miłosne biorą się, moim zdaniem, właśnie z tego, że ludzie nie rozumieją swoich uczuć, a skoro ich nie rozumieją to nie potrafią ich pielęgnować.
_________________ Opuściłem forum wiara.pl i mój profil czeka na usunięcie.
Pożegnanie jest tutaj
|
Wt sie 02, 2005 20:24 |
|
 |
Ksiaze
Dołączył(a): So kwi 09, 2005 16:39 Posty: 170
|
Incognito ale kombinujesz  Ale wiesz co, juz jestesmy blizej. Z czym sie jednak nie zgadzam? Czytalem o feromonach, ale nie bardzo w nie wierze. Za kilka lat nauka znow cos nowego odkryje i bedzie trzeba zrewidowac pare rzeczy. A co powiesz na dziewczyne ktora dojrzysz w tlumie, na przyklad w szkole, na ulicy. Czy moze byc tu mowa o feromnach? Czyzby mozg odbieral bodzce na taka odleglosc? A zdjecie, film? A glos w sluchace telefonu? Zupelnie bez kontaktu, a jednak cos nas bierze. Niejedna historia ksiazkowa mowi o zakochanych, ktorzy dojrzeli si ew tlumie i juz sie zakochali. Coz wtedy ich tak zwala z nog? Feromony? Czasem wystarczy gest, usmiech, glos, alabastrowa cera, no nie wiem, to sprawa gustu i juz jestesmy zakochani. To jest wlasnie milosc od pierwszego wejrzenia, a czy ona przetrwa czy nie to inna sprawa. Milosc dojrzewa przez lata. No, to tyle.
|
Śr sie 03, 2005 4:09 |
|
 |
SweetChild
Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37 Posty: 10694
|
Ksiaze napisał(a): SweetChild napisał(a): Co to za miłość, za którą nie idą żadne czyny? Z miłości zawsze powinno coś wynikać, ona musi być płodna. I właśnie po owocach można poznać, czy to rzeczywiście jest miłość. Bo miłość nie moze wydawać trujących owoców. Normalna. Nie znasz milosci platonicznej. A milosc bez wzajemnosci? A malo to przypadkow, ze dwoje sie kocha, ale nie moga zrobic nic, bo dzieli ich albo dystans, albo wartwa spoleczna (sa jeszcze takie kraje). Kochaja sie, ale nie moga wprowadzic tego w czyn, wiec narazie nie moze byc tu mowy o jakiejkolwiek odpowiedzialnosci, ktora zaczyna sie z chwila zalozenia zwiazku, wspolnego zamieszkania, wychowania dzieci, dzielenia finansow, itd...
Z chwila założenia związku zaczyna się odpowiedzialność za ten związek, ale odpowiedzialność za miłość powinna być dużo wcześniej. Weźmy np. miłość bez wzajemności - czy można mówić tu o miłości, gdy ktoś odbiera sobie życie z powodu odrzucenia? Dla mnie to własnie nieodpowiedzialność, bo jak można obciążyć kogoś takim ciężarem, w szczególności zaś osobę, którą się kocha. Dlatego tez nie nazwałbym takiego uczucia miłością. Może być zakochanie, zauroczenie, ale nie miłość.
Z kolei gdy miłość nie ma żadnego wpływu na moje życie, nie idą za nią żadne czyny... Dla mnie to dziwne, gdy tak potężne uczucie nie wydaje żadnych owoców.
|
Śr sie 03, 2005 7:44 |
|
 |
Ksiaze
Dołączył(a): So kwi 09, 2005 16:39 Posty: 170
|
SweetChild napisał(a): Z chwila założenia związku zaczyna się odpowiedzialność za ten związek, ale odpowiedzialność za miłość powinna być dużo wcześniej. Weźmy np. miłość bez wzajemności - czy można mówić tu o miłości, gdy ktoś odbiera sobie życie z powodu odrzucenia? Dla mnie to własnie nieodpowiedzialność, bo jak można obciążyć kogoś takim ciężarem, w szczególności zaś osobę, którą się kocha. Dlatego tez nie nazwałbym takiego uczucia miłością. Może być zakochanie, zauroczenie, ale nie miłość. Z kolei gdy miłość nie ma żadnego wpływu na moje życie, nie idą za nią żadne czyny... Dla mnie to dziwne, gdy tak potężne uczucie nie wydaje żadnych owoców.
Widzisz, to jest bardziej skomplikowane jak sie Tobie wydaje. Wobec powyzszego ludzie czesto nie dorosli do milosci i musza byc bardzo nieodpowiedzialni. Rania sie, graja na uczuciach, daja i odbieraja nadzieje. Moze staly zwiazek obliguje do wiekszej opowiedzialnosc. Moze dlugie lata ze soba ucza rowniez odpowiedzialnosci. Wiem dookladnie o co Ci chodzi. Moze pojeciowo sie nie zrozumielismy, ale sadze, ze tak duzo sie nie roznimy w podejsciu do tematu. Ja raz porzadnie oberwalem od zycia, ale nie wiem czy bylbym sprawiedliwym, gdybym wciaz zywil uraze do niej, poniewaz nie miala na tyle odpowiedzialnosci. Zranila. Odeszla. Ona po prostu wybrala lepszego meza i ojca, przy ktorym czulaby sie bardziej szczesliwa. W trakcie wyboru kochala mnie bardzo. Co o tym powiesz? Czy zrobila odpowiedzialnie czy nie?
|
So sie 06, 2005 5:19 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|