Jaki jest najlepszy sposób na przekazanie wiary dzieciom?
Jaki jest najlepszy sposób na przekazanie wiary dzieciom?
Autor |
Wiadomość |
cieplutki
Dołączył(a): Pn sty 26, 2004 16:10 Posty: 1251
|
 Re: Jaki jest najlepszy sposób na przekazanie wiary dzieciom
Moim zdaniem Pan Gąsiennica myśli dobrze..
O tym mówią także psychologowie i duszpasterze..
Ważne jednak jest,jak tu zauważamy,by nie zatracić
wymiaru duchowego Mszy Świętej...
Dziecko może w końcu odrzucić jedną z zabawek,
która mu nie daje takiej przyjemności,jak,np.lody..
_________________ www.youtube.pl/wilczeoko69
|
Śr sie 10, 2005 15:21 |
|
|
|
 |
Pan Gąsienica
Dołączył(a): N maja 01, 2005 22:00 Posty: 435
|
Incognito
Myślę, że tak, lepiej do dziecka mówić dziecinnym językiem i dziecinnymi obrazami, a później tłumaczyć sprawy bardziej złożone, kiedy dziecko jest bardziej rozwinięte emocjonalnie i intelektualnie. Oczywiście nie miałem na myśli, aby W OGÓLE nie mówić o Bogu (!!), ale wydaje mi się, że położenie akcentu na dziecinne łatwo zrozumiałe (a przez to przyswajalne) dla malucha rzeczy (przykładowo "dziecinną Bozię") jest jak najbardziej właściwe.
Małe dziecko jest do pewnego stopnia "białą kartą", bardzo ważne są pierwsze emocje, wrażenia, skojarzenia, jakie się w nim "zapiszą". Jeżeli już na samym początku będziemy pouczać Go o "Bogu osobowym" (który jeszcze dodatkowo karze i jest zły, jak dziecko jest "niegrzeczne"), to pierwsze uczucia, skojarzenia dziecka związane z tym bytem mogą być nieprzyjemne - lęk przed czymś obcym, niezrozumiałym, groźnym może nawet...
Jeżeli oczywiście ktoś potrafi mówić o Bogu dziecięcym językiem, językiem - no nie bójmy się tego słowa - dziecięcych bajek, nie potrzebując Bozi to oczywiście O.K. Bozia była tylko przykładem języka, którym moim zdaniem powinno się opowiadać maluchom o Bogu. "Trójca Święta", "transcendentna, wszechmocna miłość" - na to przyjdzie czas PÓŹNIEJ.
Pędziwiatr
Moim zdaniem popełniasz bardzo poważny, często spotykany błąd. Wyobrażasz sobie dziecko jako takiego "małego dorosłego człowieka", który myśli logicznie, mniej więcej takimi samymi kategoriami jak dorośli, tyle że z o wiele mniejszą wiedzą.
Przykro mi, ale np pojęć, których użyłeś w Swoim poście dziecko za Chiny nie zrozumie, co to jest "Eucharystia", "świadkowie Chrystusa", "relacje z Bogiem osobowym"... Na Mszy św po prostu się nudzi, wieczornej modlitwy polegającej np. na różańcu nie rozumie itd.
Twoja droga prowadzi w prostej linii do wyciągania dziecka klapsami na Mszę św, przykro mi, ale tak jest w wielu rodzinach...
Do małego dziecka należy mówić tak, aby być zrozumiałym, prostymi, jasnymi SYGNAŁAMI. Jeżeli chcemy dać sygnał: Msza Św=dobro, łączymy ją z tym, co w języku DZIECKA oznacza dobro, co DLA NIEGO jest dobre, inaczej sygnał będzie dla Niego niezrozumiały...
pędziwiatr napisał(a): A co sie stanie, gdy nagel z roznych powodow tych atrakcji zabraknie?
Wtedy będzie już na tyle duże, aby siąść z nim i wytłumaczyć mu, o co w ogóle chodzi we Mszy św, co tam się dzieje, co znaczą te dziwne rytuały, gesty kapłana, dlaczego w ogóle trzeba na nią chodzić, że nie-chodzenie jest grzechem, co to jest grzech w ogóle itd. itp.
Dziecko będzie już na tyle rozwinięte intelektualnie, aby tłumaczenia nasze zrozumieć, a mając już "wszczepione" pozytywne skojarzenia z wczesnego dzieciństwa przyjmie je w sposób naturalny i DWA RAZY ŁATWIEJ, niż gdyby poprzedzał je bolesny okres "wyciągania za uszy".
Jeżeli kogoś gorszy, lub razi, gdy piszę o "wszczepianu" skojarzeń, lub czegokolwiek dziecku, informuję, że I TAK ZAWSZE TO ROBIMY, czy chcemy, czy nie - pytanie tylko, czy lepiej robić to w sposób rozważny i świadomy, czy nieświadomy i nierozważny 
_________________ "Nie ma nic gorszego jak życie, którego nikt nie obserwuje."
Irving Yalom
|
Śr sie 10, 2005 15:40 |
|
 |
TOMASZ32
Dołączył(a): Śr lip 20, 2005 20:30 Posty: 469
|
no nie sposób Panu Gasiennicy nie przyznać racji, jest to bardzo dobry sposób by wyjasniać dziecku stopniowo pewne rzeczy, sposobem, który nie będzie się dziecku kojarzył z czymś nie miłym, z czyms co jest dla dziecka odpychające, ale z czyms co jest dobre i dziecku da jakąś przyjemność. wiadomo że dziecko małe nie zrozumie pojęć "eucharystia", "pokuta" i innych, dlatego stosowanie słów zastępczych, łagodniejszych dla dziecka jest o wiele milsze i dziecko prędzej się tym zainteresuje.
pozdrawiam
_________________
Tomasz32 -->ADONAJ ELOHENU ADONAJ EHAD
|
Śr sie 10, 2005 16:04 |
|
|
|
 |
pedziwiatr
Dołączył(a): Cz paź 02, 2003 20:44 Posty: 3436
|
Mysle, ze sie nie rozumiemy. To oczywiste, ze z piecioletnim dzieckiem nie rozmawia sie jezykiem doroslych, tylko dostosowuje sie jezyk do jego rozwoju psychicznego i mozliwosci poznawczych oraz nie kaze sie dziecku klekac do wspolnego rozanca, bo ono tego rozumie. Do dziecka przemawia sie jezykiem dziecka (choc nie jezykiem dziecinnym) i takim tez jezykiem rozmawia sie z nim o Bogu, jezykiem milosci, a juz na pewno nie wolno wpajac dziecku obrazu Boga, ktory tylko czycha na nasze potkniecia, by nas srodze ukarac. Takie przedstawienie Boga moze na dlugo temu dziecku zamknac droge do Niego. Uwazam, ze krotkie modlitwy dziekczynienia, uwielbienia czy prosby, wypowiadane z serca pomagaja dziecku w odnajdywaniu siebie w relacji z Bogiem.
Mowiac o swiadkach Chrystusa, mialam na mysli rodzicow, gdyz dzieci ucza sie przede wszystkich od nich. Nie doceniamy dzieci, one naprawde duzo potrafia zrozumiec, potrafia ocenic, czy rodzice sa autentyczni i zyja Bogiem, czy tez jest to tylko zewnetrzna powloka. Ponadto, trzeba umiec sluchac dzieci i nie bac sie z nimi rozmawiac.
_________________ Oto wyryłem cię na obu dłoniach. *** W swej wszechmocnej miłości BÓG ma zawsze przygotowane dla Ciebie wsparcie i pomoc na tyle, na ile tego potrzebujesz.
|
Śr sie 10, 2005 16:48 |
|
 |
Pan Gąsienica
Dołączył(a): N maja 01, 2005 22:00 Posty: 435
|
pedziwiatr napisał(a): Mysle, ze sie nie rozumiemy.
O.K., mój post o lodach po Mszy św także absolutnie nie sugerował, aby nauczanie o wierze ograniczać TYLKO I WYŁĄCZNIE do nagród za "dobre zachowanie" - stanowił tylko pewną praktyczną wskazówkę.
Miałem kiedyś szczęście pracować na obozie wakacyjnym dla dzieci żydowskich. Ich przepisy, rytuały dotyczące Szabasu (noc w piątek, dzień w sobotę) są o wiele bardziej "przykre" i "dolegliwe" dla małego dziecka niż nasze godzinne Msze święte niedzielne.
Jednak dzień przed Szabasem Żydzi przygotowują dla Swoich dzieci górę słodyczy, łakoci (takich, jakich nie ma w dni "powszednie"), a po każdych dłuższych śpiewach, czy modlitwach przewidziane są różne śpiewy, tańce, zabawy... Efekt?
Dzieciaki w czasie tygodnia aż nie mogą się doczekać tego Szabasu, odliczają dni do niego, planują, co będą robić itp. Modlą się, uczestniczą w rytuałach chętnie, ponieważ postrzegają je jako NIEROZERWALNĄ część wielkiej i świetnej zabawy, jaka dzieje się podczas tego święta. Tak to przynajmniej z zewnątrz wyglądało.
_________________ "Nie ma nic gorszego jak życie, którego nikt nie obserwuje."
Irving Yalom
|
Śr sie 10, 2005 18:55 |
|
|
|
 |
TOMASZ32
Dołączył(a): Śr lip 20, 2005 20:30 Posty: 469
|
ciekawy sposób na dzieci, ale to trochę podstęp względem nich i to nie jest dobry pomysł by kusić dzieci słodyczami by uczestniczyły w modlitwach, ale u nich jest taki sposób obchodzenia święta szabasu. ja jednak nie skorzystałbym z takiego sposobu by przekazywać dziecku wiarę po przez taki słodki szantaż, dziecko trzeba uczyć, po co jest modlitwa potrzebna a nie by był to obowiązek podyktowany jakimś warunkiem. dostaniesz słodycze ale masz się modlić, lub odwrotnie.
pozdrawiam
_________________
Tomasz32 -->ADONAJ ELOHENU ADONAJ EHAD
|
Śr sie 10, 2005 21:39 |
|
 |
Pan Gąsienica
Dołączył(a): N maja 01, 2005 22:00 Posty: 435
|
Chwilunia, czy jeśli co niedzielę idę po Mszy z dzieckiem na lody i potem gram z nim potem w grę planszową, to znaczy to, iż:
- stosuję podstęp względem dziecka?
- szantażuję Swoje dziecko?
Czy może po prostu...
- jestem dobrym ojcem? 
_________________ "Nie ma nic gorszego jak życie, którego nikt nie obserwuje."
Irving Yalom
|
Cz sie 11, 2005 0:51 |
|
 |
jo_tka
Dołączył(a): Cz sie 21, 2008 19:19 Posty: 12722
|
A ja myślę, że to piękne. Bo szabas jest w końcu świętowaniem, prawda?
A w ten sposób uczysz tego, że modlitwa jest elementem święta.
A może po prostu uczysz świętowania? Przekłądając - kiedy niedzielna Msza Św staje się częścią wspólnej radości, a nie obowiązkiem do wypełnienia? Na zasadzie: 5 dni w tygodniu idzie się do szkoły, w niedzielę do kościoła i na obiad do babci, więc najfajniejsza i najbardziej świąteczna jest sobota, bo przynajmniej można ją w całości miło spędzić?
_________________ Aby we wszystkim był Bóg uwielbiony
|
Cz sie 11, 2005 5:53 |
|
 |
TOMASZ32
Dołączył(a): Śr lip 20, 2005 20:30 Posty: 469
|
Pan Gąsienica napisał:
Cytuj: "Chwilunia, czy jeśli co niedzielę idę po Mszy z dzieckiem na lody i potem gram z nim potem w grę planszową, to znaczy to, iż:
- stosuję podstęp względem dziecka? - szantażuję Swoje dziecko?
Czy może po prostu...
- jestem dobrym ojcem? "
jesteś wtedy dobrym ojcem, chodzi tylko by nie uczyć dziecka, że np. za pójście w niedziele do koscioła dostanie to czy to, że za modlit dostanie to czy to. tylko o to mi chodziło. wiadomo, że msza św. jest świętowaniem, że taki szabat jest także świętowaniem, i że dziecko także może w tym świętowaniu uczestniczyć, tylko by wiedziało co robi i w jakim celu to robi, by mogło to w przyszłości robic z własnej woli, a nie by później powiedziało rodzicom : no wiecie, kiedyś dostawałem cukierki czy lody, ale teraz to chcę rower czy komputer, bo inaczej nie będę chodził do kościółka. to miałem tylko na myśli.
pozdrawiam
_________________
Tomasz32 -->ADONAJ ELOHENU ADONAJ EHAD
|
Pt sie 12, 2005 0:57 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Cytuj: bo często obowiązkiem ojca jest dobrze przylać pasem..
Jak długo jeszcze dzieci skazane będą na nienormalnych sadystów, którzy problemy osobiste i wynikającą z nich agresję będą wyładowywać na dzieciach??? Kiedy w końcu zostanie uchwalone prawo, które będzie chronić dzieci przed takimi bandziorami??? Kiedy bicie dzieci w tym kraju i przemoc domowa będzie takim samym przestępstwem jak pobicie kogoś na ulicy???
|
Pn sie 22, 2005 8:28 |
|
 |
saxon
Dołączył(a): Pn cze 01, 2009 10:00 Posty: 5103
|
i kiedy wreszcie wszystkie dzieci będą wychowywane bezstresowo i strach będzie wyjść na ulicę w biały dzień?
|
Pn sie 22, 2005 8:36 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Strach to teraz wyjść. Żeby się nie natknąć na tatusia, który nawet własne dziecko leje pasem, albo na księdza, który nawet kryminalistów tłucze po pysku...
|
Pn sie 22, 2005 8:45 |
|
 |
saxon
Dołączył(a): Pn cze 01, 2009 10:00 Posty: 5103
|
jak rozumiem to bezstresowe wychowanie będzie cudownym lekarstwem na owe dolegliwości?
|
Pn sie 22, 2005 8:49 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Trudno rozmawiać z kimś, z którego wypowiedzi przeziera jakiś całkowity brak rozeznania jeżeli chodzi o kwestie wychowania? Kto kiedykolwiek słyszał o bezstresowym wychowaniu i które wychowanie jest bezstresowe? Nie ma takiego i każdy o tym wie. Ale chyba widzisz różnicę, między wymaganiem a biciem kogoś ???
|
Pn sie 22, 2005 8:56 |
|
 |
saxon
Dołączył(a): Pn cze 01, 2009 10:00 Posty: 5103
|
Rozumiem zatem, iż uważasz karę cielesną w jakiejkolwiek formie, oraz w każdej sytuacji i przypadku za jednoznacznie złą i niedopuszczalną?
|
Pn sie 22, 2005 8:59 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|