Autor |
Wiadomość |
agu
Dołączył(a): N sty 11, 2004 0:39 Posty: 63
|
Steffi. Odejście od "wiary"? To zależy jak się postrzega wiarę.
Dla mnie wiara w Boga jest jedną z dwuch nóg (obok rozumu), którymi idę do Niego, poznaję Go. Jeżeli ktoś zdecydował się uwierzyć w Boga, uznać za fundament życia, to nawet jak mu się wszystko zawali i sam upadnie po ciężarem grzechu będzie wracał do Boga. Jeżeli tylko Go wcześniej spotkał przez wiarę.
A odejścjście o którym piszesz... Może chodzi o odejście od tradycji, w której się wychowało? Tak to widzę.
W pierwszej wypowiedzi jest mowa o związku wiary z pewną dziedziną etyki. Dlatego można chyba było zawęzić krąg obserwacji do wierzących? Tak odebrałam w pierwszym momencie odpowiedź np. Madzi.
Samo zagadnienie etyki seksualnej w nauczaniu Kościoła jest szalenie interesujące. Prawdziwy dialog, po rewolucji seksualnej lat 60/70 zaczął się właściwie nauczaniem Ojca świętego Jana Pawła II. Wcześniej wierni nie chcieli jej przyjąć, zignorowano encyklikę "Humene Vitae". Bo nie poznano nauki KK (oraz judaistycznej), afirmacji życia i drogi do szczęścia, jaką przedstawia. Po prostu nie było wyeksponowanych pięknych stron życia zgodnego z pierwotnym zamysłem Boga (Rdz2 itd.)Paweł VI pisał głównie o sposobie postępowania, nie o pięknie czystego seksu i szczęściu z nigo płynącym.
O tym słuchałam sobie wczoraj na "dominikańskiej szkole wiary". Temat rzeka. 
_________________ "oczami dziecka oglądać świat"
|
N lut 22, 2004 22:57 |
|
|
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Zakuty !
Zauważ Ty również inną prawidłowość.
Ci sami ludzie, (szczególnie młodzi) którzy odchodzą od wiary - w dużej części do niej powracają...
A powracają w momencie, gdy znudzi im się blichtr i obłuda codziennego życia, gdy zaczną poszukiwać dla siebie swojej drogi w życiu...
Ludzie młodzi chcą żyć "lepiej" (czytaj: "lżej"). I często dają sie ponieść ogólnie panującej modzie na konsucyjny, bez poważniejszych wartości styl życia...
Ludzie z wyższym wykształceniem często są zaganiani za pieniądzem...
Dla części z nich - szczególnie tych, którzy są pracodawcami - to, co głosi Kościół może być wręcz niewygodne...
Bo przecież dlaczego on ma płacić komuś za jego nieobecność w pracy np. na urlopie.
Dlaczego ten "ktoś" ma kierować się przykazaniem miłości bliźniego i nie "obcinać" komuś wypłaty (np. nie wypłacając za przepracowane nadgodziny)
Dlaczego nie podnieść własnych zysków i nie kazać przyjść pracownikowi w dniu wolnym ?
Ale - na szczęście - istnieje jeszcze wystarczająco duża grupa osób wierzących z wyższym wykształceniem - takich, którzy kierują się zasadami Wiary.
A są to ludzie bardzo mocno wierzący - tacy, których naprawdę trudno "złamać"... Bo są WIERZĄCYMI Z WYBORU.
A takich postaw wśród ludzi z wyższym wykształceniem zaczynam dostrzegać coraz więcej ... I sądzę, że proces "powrotu do Wiary" już się zaczął... Właśnie od osób z wyższym wykształceniem...
|
Pn lut 23, 2004 0:29 |
|
 |
Maggda79
Dołączył(a): Śr lut 18, 2004 22:39 Posty: 28
|
jo_tka
Nie zgodze sie z Tobą ze nie wierząca rodzina może dac dużo-może materialnie tak,ale duchowo NIC mowisz ,ze nie naucza sie kochac nieprzyjaciol swoich -coz jest wart człowiekktory nie potrafi kochac?? okazac miłości??Tylko w rodzinach zyjących w haromini z Bogiem
promieniuje dobroc i miłość
co do ksiązki Eichelsberga- nie czytalm poniewaz wazniejszejest dla mnie to co katolickie , natomiast polecam Ci ksiazke Karola Wojtyły.pt Miłosci odpowiedzialność.w ktorej dokladnie mowi czym jest "wolna milosc" cytuje-"Erotyczna swoboda jest jakby wkradaniem sie i trwonieniem tych sił, ktore według porzadku natury i prawmoralnych należą do malżenstwa i rodziny.Rodziny zyjące z dala od BOGA są slabsze bardziej nieszcześliwe ,im wiecej takich rodzin tym gorszy stan całego społeczenstwa"
pozdrawiam
[b]
_________________ Bóg Cie kocha to nie sa puste słowa...
|
Pn lut 23, 2004 0:34 |
|
|
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Magdziu
Nie poczuj się urażona, ale ja musze przyznać rację Jotce.
Wiem o tym, Magdziu, że masz wiele racji w tym, co piszesz.
Istnieje jednak pewna grupa osób - humanistów którzy odrzucają co prawda wiarę w Boga, lecz mimo wszystko niosą ze sobą dużo pozytywnych wartości...
Nie jest takich osób zbyt wiele, ale jednak są.
Nie zapominaj zatem o tych osobach.
Pozdrawiam serdecznie !
ddv
|
Pn lut 23, 2004 0:45 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Ja osobiście polecam wychowanie i życie w rodzinie na solidnej podbudowie z Wiary i ...humanizmu...
No cóż - tak na własny użytek nazywam to "humanizmem wierzącego"  .
Dobra metoda na to, by nie popaść w jakieś skrajności...
|
Pn lut 23, 2004 0:52 |
|
|
|
 |
jo_tka
Dołączył(a): Cz sie 21, 2008 19:19 Posty: 12722
|
Magda - ja nie popieram wolnej miłości, żeby nie było niejasności.
A to nie jest autor promujący buddyzm tylko psycholog.
A czy nie nauczą - miłości? Nie wiem.
Wiesz - kiedyś usłyszałam - Bóg z każdym współdziała w dobrym i w dobrym wspiera... także z ateistą.
Rodziny żyjące z daleka od Boga mogą być słabsze, jest im trudniej - ale to nie oznacza że nie ma, nie może byc w nich miłości - do siebie nawzajem, do dzieci. I takiej miłości mogą nauczyć - myślę...
Magda... Co jest wart ktoś kto nie potrafi kochać?
Cytuj: Łk 6:27-28 Lecz powiadam wam, którzy słuchacie: Miłujcie waszych nieprzyjaciół; dobrze czyńcie tym, którzy was nienawidzą; błogosławcie tym, którzy was przeklinają, i módlcie się za tych, którzy was oczerniają. (BT)
Ja tak nie potrafię. Mogę tylko powiedzieć - że próbuję i chcę i proszę o łaskę takiej Miłości.
Takiej miłości zapewne nie nauczą bez Boga. To prawda.
Ale nie uważam by człowieczeństwo było nic niewarte...
_________________ Aby we wszystkim był Bóg uwielbiony
|
Pn lut 23, 2004 1:48 |
|
 |
Maggda79
Dołączył(a): Śr lut 18, 2004 22:39 Posty: 28
|
Zakuty
Odbiegles od tematu ,i nie chce z Toba na temat wiary - plemizowac , temat dotyczyl "wolnej milości choc przyznam szczerze ze chcialabym mocniejsza
czy ty uwaszasz ze ludzie ze wsi sa kims gorszym odtych z miast???
Co to znaczy przy koscielnych masci
gratuluje Ci wyzszego wyksztalcenia zarazem wspolczuje Takiego myslenia i pojmowania wiary
pozdrawiam
_________________ Bóg Cie kocha to nie sa puste słowa...
|
Pn lut 23, 2004 2:03 |
|
 |
steffi
Dołączył(a): Pn sty 12, 2004 11:58 Posty: 247
|
agu napisał(a): Steffi. Odejście od "wiary"? To zależy jak się postrzega wiarę.
Dla mnie wiara w Boga jest jedną z dwuch nóg (obok rozumu), którymi idę do Niego, poznaję Go. Jeżeli ktoś zdecydował się uwierzyć w Boga, uznać za fundament życia, to nawet jak mu się wszystko zawali i sam upadnie po ciężarem grzechu będzie wracał do Boga. Jeżeli tylko Go wcześniej spotkał przez wiarę.
A odejścjście o którym piszesz... Może chodzi o odejście od tradycji, w której się wychowało? Tak to widzę.
nie tyle chodzi mi tradycje, a o praktyki religijne, o takie pytanie ktore czasem z czasem swita niepewnym i wątpiącym: czy oni naprawde przekazują mi wole Boga? czy naprawde chodzi mu o to aby chodzic do koscia, nie wystarczy jak bede dobrym czlowiekiem?
ja taką sytuacje rozumiem jako odejscie od wiary, ale nie utrate wiary, bo przeciez nadal wierze w Niego, mam raczej wątpiliwosci natury instytucjonarnej
pozdrawiam
steff
|
Pn lut 23, 2004 11:43 |
|
 |
zakuty_łeb
Dołączył(a): Pt lut 20, 2004 21:17 Posty: 75
|
ddv163 napisał(a): Zakuty !
Zauważ Ty również inną prawidłowość. Ci sami ludzie, (szczególnie młodzi) którzy odchodzą od wiary - w dużej części do niej powracają...
jaki procent ? możesz podac link do badan ktore to stwierdzaja ? czy moze to wniosek z twoich obserwacji otoczenia ? ddv163 napisał(a): Ludzie z wyższym wykształceniem często są zaganiani za pieniądzem... sluchaj widze ze zywisz sei stereotypami spojrz na to inaczej ludzie z wyzszym wyksztalceniem poswiecili mnostwo wysilku i czasu na nauke w czasie kiedy koledzy ze szkoly sredniej chodzili na piwo, wino na mecze i inne rzeczy oni siedzieli i sie uczyli nastepnie zdali na studia i dalej sie uczyli a jak w koncu skonczyli studia to dostali dobra prace i tyle a dobra praca to zazwyczaj i dobre pieniadze ot poprostu uwazasz ze to zle ze ktos ciezko pracuje uczy sie i potem dobrze zarabia ? Nie jest problemem siedziec nic nie robic, albo lepiej - kiepsko uczyc sie w szkoel zakonczyc edukacje na etapie szkoly podstawowej nastepnie przyjac najprostsza prace i narzekac ze nie ma sie pieniedzy malo tego jeszcze mozna poszydzic sobie z tych co lepiej zarabiaja ze im to sie udalo co? los na loterii wygrali ?! kurcze jak to prosto deprecjonowac czyjs wysilek i powiedziec sobie o ten zarabia duzo bo mu tylko na pieniadzach zalezy a moze zarabia duzo bo po prostu bardziej sie stara jest wydajniejszy, dba o swoj rozwoj chce zapewnic swojej rodzinie dostatek i stworzyc takie warunki aby moc wyzywic i utrzymac gromadke dzieci ktore pragnie miec w przyszlosci tyle ze chce to zrobic w sposob odpowiedzialny a nie na zasadzie Bog dal dziecko to i da na dziecko stwierdzenie ze ludzie z wyzszym wyksztalceniem to za pieniadzem lataja to taka łatka na zalepienie swoich kompleksow bez glebszego zastanowienia sie ze i jeden i drugi pracuja tyle samo tyle ze jeden zarabia 800zł a drugi 20 000 zł. Pracuja tyle samo ale nie tak samo ! i stad roznica w wynagrodzeniu no tak tyle ze mozna sobie powiedziec ze ten co ma 20000 zl to jest zaganiany za pieniadzem a co tam mi szkodzi ? powiem sobie... fajnie bedzie ... ddv163 napisał(a): Dla części z nich - szczególnie tych, którzy są pracodawcami - to, co głosi Kościół może być wręcz niewygodne... Bo przecież dlaczego on ma płacić komuś za jego nieobecność w pracy np. na urlopie. Dlaczego ten "ktoś" ma kierować się przykazaniem miłości bliźniego i nie "obcinać" komuś wypłaty (np. nie wypłacając za przepracowane nadgodziny) Dlaczego nie podnieść własnych zysków i nie kazać przyjść pracownikowi w dniu wolnym ? sluchaj cyz ty slyszales o czyms takim jak Kodeks Pracy? to sobie poczytaj to o czym piszesz to lamanie prawa i tyle nie trzeba byc wcale katolikiem aby wiedziec ze nie mozna lamac prawa ddv163 napisał(a): Ale - na szczęście - istnieje jeszcze wystarczająco duża grupa osób wierzących z wyższym wykształceniem - takich, którzy kierują się zasadami Wiary. A są to ludzie bardzo mocno wierzący - tacy, których naprawdę trudno "złamać"... Bo są WIERZĄCYMI Z WYBORU. A takich postaw wśród ludzi z wyższym wykształceniem zaczynam dostrzegać coraz więcej ... I sądzę, że proces "powrotu do Wiary" już się zaczął... Właśnie od osób z wyższym wykształceniem...
34% to wystarczajaco duza grupa ?
Hmm to jaka grupa bedzie dla ciebie mala ? 20% ? 10% ? 5% ?
po drugie co to znaczy złamać ? co ktos dazy do tego ?
moga jedynie sami sie złamać i tyle...
widze DDV ze zapomniales ze czasy PRL i represji sie skonczyly teraz kazdy ma wolny wybor wiec bez przesady
nie popadajmy w paranoje ze jakies tajemne sily chca "złamać" tych wyksztalconych
zyjemy w kraju w ktorym prawie 90% ludzi jest ochrzczonych wiec nei przesadzajmy ze bycie wierzacym
to taka trudna sprawa
ja oceniam to zgola inaczej ludzie wyksztalceni duzo mysla nad swoja wiara, potrafia spjrzec krytycznie, maja dostep do
wielu roznych publikacji i okazuje sie ze na pytania ktore zadaja nie ma odpowiedzi albo odpowiedz jest nijaka albo jeszcze gorzej nie maja
do kogo sie zwrocic aby porozmawiac w sposob cywilizowany a nie z pozycji wszechwiedzacego kaplana i sponiewieranego wiernego ktory boi zadac sie jakies pytanie
w wyniku rezygnuja z praktykowania wiary a potem wogole odstepuja od wiary
|
Pn lut 23, 2004 12:29 |
|
 |
zakuty_łeb
Dołączył(a): Pt lut 20, 2004 21:17 Posty: 75
|
agu napisał(a): Samo zagadnienie etyki seksualnej w nauczaniu Kościoła jest szalenie interesujące. Prawdziwy dialog, po rewolucji seksualnej lat 60/70 zaczął się właściwie nauczaniem Ojca świętego Jana Pawła II. Wcześniej wierni nie chcieli jej przyjąć, zignorowano encyklikę "Humene Vitae". Bo nie poznano nauki KK (oraz judaistycznej), afirmacji życia i drogi do szczęścia, jaką przedstawia. Po prostu nie było wyeksponowanych pięknych stron życia zgodnego z pierwotnym zamysłem Boga (Rdz2 itd.)Paweł VI pisał głównie o sposobie postępowania, nie o pięknie czystego seksu i szczęściu z nigo płynącym. O tym słuchałam sobie wczoraj na "dominikańskiej szkole wiary". Temat rzeka. 
agu a skad takie przekonanie ze ze kiedys ludzie ignorowali HV a teraz to tak super jest i wszyscy sie zgadzaja ?
powatrzam OBOP robil badania w tej kwesti w latach 90 w Polsce 80% wiernych nie zgadza sie ze stanowiskiem Kosciola w sprawie antykoncepcji i co ? to wg ciebie swiadczy o tym ze teraz ludzie zrozumieli tą jak to nazywasz piekana nauke ?
to ty chyba razem z Magda79 w jakims urojonym swoim swiecie zyjecie
prawda jest to ze HV byla zle przyjeta a to z prostej przyczyny ze wszystko wskazywalo na to ze stanowisko KK bedzi ezupelnie inne a tu taka niespodzianke zafundowal Pawel VI
o kulisach powstania HV mozecie dosc skrotowo przeczytac np. tu
http://www.lmm.pl/czytelnia/dokumenty/h ... toria.html
generalnie bylo tak ze najpierw zostala powolana komisja jeszcze przez poprzedniego papieża
nastepnie do komisji powolano jeszcze 16 biskupow przez watykan aby to ci biskupi ostatecznie wydali orzeczenie wynik byl 9 za dopuszczeniem antykoncepcji 3 przeciw 3 wstrzymalo sie 1 niebylo (Karola Wojtyly) w gronie calej Komisji wynik byl na 75 glosow jedynie 4 przeciw antykoncepcji
no i Papiez majac takie wyniki i raport komisji stwierdzil cos zupelnie odwrotnego
i stad byl szok ...
zastanawiajace jest to ze w sytuacji tak watpliwej, budzacej duze kontrowersje, niejasnej Kosciol postanowil zajac mimo to tak jednoznaczne stanowisko zamykajac sobei zupelnie furtke na przyszlosc, efekt jaki jest kazdy widzi Kosciol swoje wierni swoje
encyklika HV jest wewnetrznie sprzeczna a ludzie kompletnie nie rozumieja czemu Kosciol tak sie uparl
i tak sobie zyjemy i wszsycy zadowoleni z takiej hipokryzji
|
Pn lut 23, 2004 12:47 |
|
 |
jo_tka
Dołączył(a): Cz sie 21, 2008 19:19 Posty: 12722
|
Czy to twoje obserwacje, zakuty? Te o braku odpowiedzi i niemożności dyskutowania?
Bo ja raczej mam wrażenie, że na każde pytanie można znaleźć odpowiedź - jeśli tylko tę odpowiedź chce się znaleźć.
Inna rzecz, czy to daną osobę przekona - ale tutaj już istotne jest nie tylko kto i co mówi, ale i kto i z jakim nastawieniem słucha.
Bo zakładam że ludzie z wyższym wykształceniem potrafią czytać ze zrozumieniem i dosyć często chyba biegle posługują się Googlami?
Czy 34% to mało czy dużo? Nie wiem. W końcu apostołów było tylko 12  Myślę że nie o ilość chodzi.
Być wierzącym nie równa się być ochrzczonym - niestety. Chrześcijaństwo to nie fakt uznawania istnienia Boga tylko życie. A do "złamania" człowieka nie potrzeba "tajemnych sił" i prześladowań. Wystarczy czasem - niestety - życiowa tragedia. I myślę że w tym sensie użył tego słowa DDV...
Pogoń za pieniądzem...
Widzisz... Oczywiście - ludzie którzy uczyli się długo, dobrze i ofiarnie pracują maja prawo zarabiać więcej. Nie w tym rzecz chyba.
Ale jest jeszcze coś - dążenie do posiadania. Dążenie do osiągnięcia pewnego statusu. Dążenie do stworzenia sobie - rodzinie - zabezpieczeń. Wszystko bardzo dobre. Tylko może czasem należy sobie postawić pytanie - o cenę. Czy walka o status materialny pozostawia czas na życie. Na zatrzymanie się. Na zastanowienie. Na bycie z samym sobą, na bycie z innymi ludźmi. Na postawienie pytań egzystencjalnych i poszukanie odpowiedzi. Na Boga w końcu.
Rodzina potrzebuje utrzymania. Ale potrzebuje również - a może przede wszystkim (?) - obecności, troski i miłości. Bo w końcu - czy pieniądze posiadane choćby w największej ilości - zabezpieczą przed wszystkimi nieszczęściami?
Wiesz - znam ludzi - ochrzczonych, owszem - którzy gnali tak kilkadziesiąt lat. Praca - dom - rodzina - nic ponadto. Bo - tak trzeba. Bo trzeba zapewnić byt... Dopóki nie stanęli wobec śmierci - nie swojej, na szczęście. Kogoś bliskiego. I dopiero wtedy padły pytania - co dalej? Czy w ogóle coś? A może nic? Dopiero wtedy znalazł sie czas - by o to zapytać. Dopiero wtedy szuka się - odpowiedzi...
Więc - owszem - może i nie wszyscy potrafią odpowiedzieć... Ale jeśli ktoś chce - znajdzie odpowiedź, myślę. Zwłaszcza osoba skądinąd wykształcona.
_________________ Aby we wszystkim był Bóg uwielbiony
|
Pn lut 23, 2004 13:08 |
|
 |
Maggda79
Dołączył(a): Śr lut 18, 2004 22:39 Posty: 28
|
ddv63
Umiem przyjmowac slowa krytyki i nie obrazam się-masz prawo ,
oceny ja natomiast moge sie zgodzic z tym lub nie ;
Mowisz ze - cytuje" Istnieje jednak pewna grupa osób - humanistów którzy odrzucajš co prawda wiarę w Boga, lecz mimo wszystko niosš ze sobš dużo pozytywnych wartoci...
Nie jest takich osób zbyt wiele, ale jednak sš.
Nie zapominaj zatem o tych osobach"
napewno istenieje taka grupa ,ludzi ale czy niosš duzo pyzytywnych wartosci???hmm nie bylbym tego az tak pwena; Mysle jednak ze chyba w takich rodzinach,żyjacych z dala od Boga bardzej zagniezdza sie zło
i jeszce jedno czy pamietam o takich ludziach powiem tak - w modlitwie 
_________________ Bóg Cie kocha to nie sa puste słowa...
|
Pn lut 23, 2004 15:21 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Zakuty !
Ponieważ moja odpowiedźodbiega od głównego wątku - umieściłem ją w temacie :
viewtopic.php?t=641
cdn.
|
Pn lut 23, 2004 18:36 |
|
 |
Maggda79
Dołączył(a): Śr lut 18, 2004 22:39 Posty: 28
|
agu
Całkowicie zgadzam sie z Toba w mojej pierwszej wypowiedzi chodziło mi o to czy: tzw. wolna milość godzi w dobro człowieka??
i jak sie odnosi młody czlowiek do tego problemu ?
Zgodniez naszym odczuciem na ile to jest niemoralne-??
Czesto czyniac cos nieetycznego oswajamy sie z tym i ,ze to co robimy
jest dopusczalne i naturalne 
_________________ Bóg Cie kocha to nie sa puste słowa...
|
Pn lut 23, 2004 21:18 |
|
 |
Michał F
Dołączył(a): Wt lut 24, 2004 9:03 Posty: 4
|
Drogi zakuty_łbie (swoją drogą to wybrałeś sobie orginalny nick), w Twych wypowiedziach odczuwam niepokój i rozdrażnienie. Chciałbym Cię dobrze zrozumieć. Wydaje mi się, że poprostu trudno Ci przyjąć naukę Kościoła odnośnie czystości aktu malżeńskiego. Drażni Cię, że Kościół jest głuchy na powszechne odrzucanie jego nauki, w tej sprawie nawet przez wiernych.
Często przytaczasz dane statystyczne na ten temat. Zgadzam się ilustrują one w jakiejś mierze rzeczywiste problemy  . Niestety jednak w sprawach o których mówimy te dane statystyczne nie mogą mieć żadnego znaczenia, a to dlatego, że misją Kościoła nie jest zabieganie o tani poklask opinii publicznej.
Z pewnością wiesz, że misją Kościoła jest głoszenie nauki Chrystusa. Kościół nic w tej nauce zmienić nie może. Były czasy (i po prawdzie są nadal) kiedy nauka Kościoła do tego stopnia nie podobała się możnym tego świata, że jej wyznawców wyzywano przed sądy, aresztowano, zabijano. Nawet takie utrudnienia życiowe wyznawców, nie mogły zmienić nauki Kościoła. I nie zmienią. Non possumus - Prymasa Tysiąclecia, to były jego najważniejsze słowa (niech Cię nie zmyli pozór, że nie dotyczyły one spraw tzw. "wolnej miłości") i poszedł do więzienia. A potem wygrał. I tak wygra prawda, którą Kościół głosi. Mogę się o to z Tobą założyć  .
Sprawa czystości i świetości życia małżeńskiego i życia poczętego jest chyba najważniejszą kwestią współczesnego świata. Powiem Ci szczerze, cieszę się że ją z taką ostrością ją stawaisz, choć nie wszystkie Twoje poglądy podzielam, jednak lepiej być zimnym lub gorącym niż letnim.
Miłość małżeńska i poczęte życie to są wartości na straży których stoi Kościół. To są wartości, za które życie złożyło wielu świętych. Ja jako ojciec 6-ciorga dzieci też będę bronił tych wartości i Ciebie zachęcam abyś spróbował poznać argumenty Kościoła i uczciwie je w sumieniu rozważyć. Moje doświadczenie życiowe potwierdza z każdym rokiem jak głęboko mądre i dobre jest to co Jezus dla nas przygotował. Życzę Ci twardego i uczciwego zmagania się z prawdą nam objawił Chrystus, zapewniam Cię On się nie pomylił.
Pozdrawiam Michał
|
Śr lut 25, 2004 12:51 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|