Sytuacja materialna a dzieci
Autor |
Wiadomość |
Wanda
Dołączył(a): Pt maja 14, 2004 19:35 Posty: 796
|
Cytuj: To nie Kościoł ma utrzymać Twoje dzieci, ale Ty. Nie ma co biadolić tylko brać się do roboty No, właśnie dlatego Kościół nie powinien się wtrącać i suszyć ludziom głowy o zbyt małą ilość dzieci... Cytuj: Kiedyś ludzie nie narzekali, że nie ma pieniędzy, więc nie może być też dzieci. Kiedyś wszyscy mieli "po równo", żyli na miernym poziomi, ale mieli zarówno dach nad głową jak i zagwarantowaną pracę. W innych zaś czasach, jeśli rodzic był biedakiem, dziecko też żyło i umierało jako biedak. Nie było perspektyw rozwoju, więc ludzie nie kalkulowali, nie martwili się co będzie kiedyś, bo życie było w miarę stabilne. W tej szarości, to dziecko było tą radością i światłem. Kiedyś... kiedyś nie było na horyzoncie wielu możliwości. Kiedyś dziewczynka stawała się kobietą i od progu wiedziała, co będzie w życiu robić: będzie żoną i matką. Potem babcią. Koniec. Innej drogi praktycznie nie było. Jeden wzorzec - jedna możliwość. Teraz można dostrzec tyle przeróżnych świateł, atrakcji, mozliwości, że światło przyszłego dziecka nie jest już ani takie jasne, ani takie pociągające. Cytuj: Jeśli rodzice się starają, to nie ma opcji, by nie znalazły się "pieniądze na dziecko".
Najpierw trzeba tego dziecka naprawdę pragnąć.
Nie rozważamy sytuacji, w której dziecko już jest i "jakoś trzeba", ale sytuację, gdy go nie ma i bedzie, albo nie będzie. Wiele osób nie chce rezygnować z pewnego poziomu życia. Też chcą mieć nie tylko na jedzenie, ale i na pewne przyjemności, choćby kino, teatr, wyjazd za granicę. Jeżeli ktoś nie pragnie mocno dziecka, obniżenie poziomu życia skutecznie jakiekolwiek rozbudzające się w nim instynkty i pragnienia posiadania dziecka przytłumi.
Więc to w tym lezy problem. W obliczu wielu różnych atrakcyjnych ofert, dziecko przestaje być celem, sensem zycia człowieka.
_________________ Oszukać diabła nie grzech...
|
Śr kwi 26, 2006 6:00 |
|
|
|
 |
elka
Dołączył(a): N cze 22, 2003 8:58 Posty: 3890
|
Cytuj: W obliczu wielu różnych atrakcyjnych ofert, dziecko przestaje być celem, sensem zycia człowieka.
bardzo mądre spostrzeżenie
śmiem twierdzić, że w obliczu wielu różnych ofert powoli drugi człowiek przestaje być celem i sensem życia...
całe szczęście, że myśmy nie stawali przed podobnym dylematem  "dostaliśmy" dzieci w prezencie i dzięki temu mamy możliwosć przekonania się, że to było to najlepsze, co mogliśmy od Boga dostać  sami pewnie byśmy sie na tyle dzieci nie zdecydowali... ot, ślepota i wygodnictwo ludzkie....
_________________ Staraj się o pokój serca, nie przejmując się niczym na świecie, wiedząc, że to wszystko przemija.[św. Jan od Krzyża]
|
Śr kwi 26, 2006 6:17 |
|
 |
Wanda
Dołączył(a): Pt maja 14, 2004 19:35 Posty: 796
|
Dlatego Elko, ten świat jest taki ciekawy, bo jest różnorodny. To, że Ty jesteś szczęśliwa mając dzieci planowane bądź otrzymane "w prezencie" jak to nazywasz, nie znaczy, że Kowalska spod trójki ma żyć dokładnie tak jak Ty. Jeśli zaś wybrała inna drogę jest Twoim zdaniem leniwa, ślepa i wygodnicka. Proponuję zajęcie się sobą i własną rodziną zamiast komentowania wyborów innych ludzi.
_________________ Oszukać diabła nie grzech...
|
Śr kwi 26, 2006 6:52 |
|
|
|
 |
elka
Dołączył(a): N cze 22, 2003 8:58 Posty: 3890
|
chyba nieuważnie czytasz - ja oceniałam siebie...
_________________ Staraj się o pokój serca, nie przejmując się niczym na świecie, wiedząc, że to wszystko przemija.[św. Jan od Krzyża]
|
Śr kwi 26, 2006 7:13 |
|
 |
iduodu
Dołączył(a): Pt sie 05, 2005 7:31 Posty: 555
|
 Re: sytuacja materialna a dzieci
rozalka napisał(a): Kiedyś ludzie nie narzekali, że nie ma pieniędzy, więc nie może być też dzieci. Dzieci się rodziły, przyjmowało się je z miłością, wychowywało i kochało... A teraz, kurcze, co?
Buhahaha... Kiedy? Kiedy to tak ludzie wsie przyjmowali dzieci z miłością, wychowywało i kochało?
A może się je miało bo nie było innego wyjścia?
Owszem. Teraz jest więcej pokus niż te 30 lat temu, by dzieci nie mieć, bo kariera, bo koszty i inne głupoty.
|
Śr kwi 26, 2006 8:40 |
|
|
|
 |
iduodu
Dołączył(a): Pt sie 05, 2005 7:31 Posty: 555
|
Cytuj: Jeśli rodzice się starają, to nie ma opcji, by nie znalazły się "pieniądze na dziecko". Zatem, jak dla mnie, to żaden argument.
Powiedz to kobietom w domach samotnej matki, kobietom, których męzowie wylądowali w iwęzieniu. Powiedz bezrobotnym i bezdomnym.
|
Śr kwi 26, 2006 8:42 |
|
 |
rozalka
Moderator
Dołączył(a): Pt mar 19, 2004 19:24 Posty: 3644
|
Zauważ, że napisałam: jeśli rodzice się starają... 
_________________ Co dalej za zakrętem jest? Kamieni mnóstwo Pod kamieniami leży szkło Szło by się długo Gdyby nie to szkło, to by się szło... ♪
|
Śr kwi 26, 2006 9:21 |
|
 |
jo_tka
Dołączył(a): Cz sie 21, 2008 19:19 Posty: 12722
|
Cytuj: Dla Zofii Milskiej-Wrzosińskiej z Laboratorium Psychoedukacji w Warszawie jest oczywistością, że braki finansowe utrudniają edukację dzieci, więc uzyskują one gorsze wykształcenie niż rówieśnicy z zamożniejszych środowisk: – Ale nawet ludzie z rodzin o zbliżonym standardzie materialnym mogą istotnie różnić się osiągniętą pozycją. Dlaczego więc jedni biedę dziedziczą, inni ten spadek odrzucają? Najoczywistsza odpowiedź brzmi: uboga rodzina może różnie sobie z biedą radzić, na różny sposób nią zarządzać. Od całkowitej bierności i poddania losowi do aktywnych – czasem heroicznych – prób rozwiązania problemów finansowych przy współpracy całej rodziny, jak wywalczenie stypendium umożliwiającego córce naukę w liceum, zbieranie grzybów na sprzedaż czy własnoręczne odnowienie mieszkania z użyciem materiałów wyproszonych po remoncie sąsiedniej szkoły. Szansę mają dzieci od początku wciągane do współodpowiedzialności za dobrostan rodziny, bo uczą się dzielności i siły.
Dziecko z rodziny całkowicie bezradnej wobec biedy prawdopodobnie poprowadzi swoje życie zgodnie z zaobserwowanym modelem, nauczone bierności. Natomiast rodzice walczący z problemami życia za najniższą pensję, np. matki umiejące ugotować coś z niczego, modelują w dziecku inicjatywę. Jednak niektóre wyuczone przez rodzinę sposoby mogą być skuteczne, ale niezgodne z normami prawnymi czy moralnymi: drobne kradzieże, szantaż wobec zamożniejszych kolegów. Dziecko nie odziedziczy zapewne bezradności i biedy, ale takie sposoby radzenia sobie mogą stać się źródłem kłopotów w przyszłości. [...] Co do psychologicznych skutków biedy: na wiele lat może pozostać poczucie niższości, nawet jeśli w latach szkolnych nie było się odrzucanym przez rówieśników z powodu gorszej sytuacji materialnej. Ważne jest, na ile rodzice potrafią pokazać dziecku inne wartości poza dochodem. Czasami ważniejsze niż materialne są różnice kulturowe, np. koleżanka ma w domu dużo książek, a rodzice mają czas i ochotę na rozmowy z nią.
Z tego artykułu
To w kwestii bezdomnych, bezrobotnych i ich wpływu na życie dzieci. Porażające? Owszem...
_________________ Aby we wszystkim był Bóg uwielbiony
|
Śr kwi 26, 2006 9:56 |
|
 |
iduodu
Dołączył(a): Pt sie 05, 2005 7:31 Posty: 555
|
rozalka napisał(a): Zauważ, że napisałam: jeśli rodzice się starają... 
Starać się moga, ale nie zawsze im to wychodzi... niestety.
|
Śr kwi 26, 2006 10:26 |
|
 |
Ewelinka23
Dołączył(a): Pn kwi 17, 2006 22:04 Posty: 127
|
iduodu napisała: Starać się moga, ale nie zawsze im to wychodzi... niestety.
Właśnie, kto niezaleznie od tgo czy ma dzieci czy nie, nie chce miec pracy?Chyba kazdy jej szuka, ale nie jest to proste chyba kazdy wie. Zatem nie mozna mowić, ze trzeba wyjsc za mąż\ozenić się, urodzic dziecko bo wteduy bardziej będziesię chciało znalesc pracę, będzie łatwiej. Bo kolejność powinna być inna:najpier praca, a potm dziecko zebymóc je utrzymać
|
Śr kwi 26, 2006 18:04 |
|
 |
KrzysiekFZ
Dołączył(a): Pn kwi 10, 2006 19:27 Posty: 176
|
Przegladajac wypowiedzi na forum, mozna dojsc do wniosku, ze odpowiedzialne rodzicielstwo w malzenstwie katolickim polega na rozmnazaniu sie. Zabroniona jest wszelka antykoncepcja, a kazdy akt ma prowadzic do poczecia dziecka.
Zdumiewaja mnie wypowiedzi osob, ktore jako sposob na powszechne bezrobocie upatruja w dziecku.
To tak jakby czlowiek siedzial na tylku, nic nie robil i tylko narzekal, a urodzenia sie dziecka ma w niego tchnac ducha przedsiebiorczosci, odslonic oczy a w konsekwencji przyniesc upragniona prace.
Jak juz wczesniej pisalem (w innym temacie) nie wszyscy w Polsce moga byc Rockefelerami, ktorzy od pucybuta dorabiaja sie imperium. To w tym kraju jest niemozliwe, a przynajmniej bardzo utrudnione dla kogos kto nie ma znajomosci, koneksji, "plecow" no i oczywiscie pieniedzy na lapowki.
Przez ostatnie 3 lata, w firmie w ktorej pracowalem, wlasciciel zostal 3 razy oszukany- mimo iz byl bardzo ostrozny. Za pierwszym razem typowy schemat- staly klient, dokonuje corz wiekszych zakupow, nigdy o nic sie nie targuje. Pewnego dnia przestaje odbierac telefony, siedziba pusta, a przed drzwiami coraz wiecej wierzycieli. Stracone pieniadze na sady, firmy windykatorskie, a pani Barbara(wlascicielka owej firmy) sie smieje, siedzac pewnie gdzies na Wyspach Bahama.
Kolejne dwa wyludzenia byly bardziej wyrafinowane- w sumie doprowadzily do powaznych zaleglosci w ZUSie.
Szef mial szczescie, poniewaz zona znala kilku ludzi na wysokich stanowiskach na panstwowych urzedach, ktorzy za "skromna" oplata umozliwiali wygranie przetargu.
Wiecie jak wyglada "przetarg"? Zbiera sie od znajomych firm oferty, wsrod ktorych ta nasza jest najnizsza (chociaz towar drozszy nieraz o kilkadziesiat %) i sie wygrywa!
To tylko niektore prawa rzadzace rynkiem w Polsce- jakie ma szanse na nim ktos, kto ich nie zna? Ilu juz zostalo doprowadzonych do ruiny przez urzedy skarbowe, ktore sie domagaju VAT'u od niezaplaconych faktur?
Ktos mi powie, ze nie trzeba od razu wielkiego przedsiebiorstwa miec- i slusznie, bo za co? Za te marne kilka tysiecy kredytu z posredniaka?
Mozna np. sprzedawac owoce na targu. Pewnie ze mozna- ale sprobujcie je sprzedac. Sasiad sprobowal- nakupil pomaranczy, bananow i innych cytrusow w hurtowni, gdyz zauwazyl spora roznice w cenie.
Nie sprzedal nawet kilograma.Dlaczego? Konkurencja obnizyla ceny do poziomu hurtowni.
Ktos powie ze jest praca- tylko jaka i za ile. Pomincie ogloszenia dla akwizytorow (konsultantow, doradcow klienta, sprzedawcow bezposrednich czy jak ich tam zwal), dla pan do "towarzystwa" to ile Wam zostanie?
Zawsze mozna gazety na skrzyzowaniu sprzedawac, a po dwoch latach czlowiek bedzie o 5 kg od tego olowiu ciezszy.
Piszecie, ze koniecznosc pokrycia kosztow utrzymania dziecka "wyzwala w czlowieku dodatkowe mozliwosci". Znam takie rodziny- ojciec zasuwa w dzien w tartaku, a noca jezdzi na taksowce. Do 2, nie pozniej, bo rano musi wstac do pracy.
Matka w sklepie spozywczym pracuje za taka wyplate, ze pewnie nikt by w to nie uwierzyl. Dwoje dzieci jest bezstresowo wychowywane przez babcie- najwiekszy milosnik dzieci by zmienil zdanie, gdyby zobaczyl co one wyprawiaja.
Co do Kosciola- niestety czesto spotykam sie z ksiezmi calkowicie oderwanymi od rzeczywistosci. Jak inaczej wytlumaczyc wypowiedz ksiedza, ktory w biednej parafii nie mogl zrozumiec, dlaczego na tygodnowa wycieczke do Rzymu i swietych miejsc za 2500 zl znalazl tylko dwoch chetnych?
Gdyby to ode mnie zalezalo, na temat rodziny, zycia mogliby sie wypowiadac ksieza, ktorzy przezyli rok, w podobnych warunkach, z podobnymi klopotami z jakimi sie boryka przecietna polska rodzina.
Nie ta rodzina widoczna na reklamach- tylko ta ktora mieszka w mieszkaniu obok. I zapewniam Was, ze nie ma ona przecietnej (sredniej) placy. Czesto zyja z jednej mizernej pensji, a niekiedy jedynie z rent dziadkow.
|
Cz kwi 27, 2006 20:40 |
|
 |
Ewelinka23
Dołączył(a): Pn kwi 17, 2006 22:04 Posty: 127
|
Krzysiek, popieram ciebie całkowicie. Mówimy pieniądze a dziecko, osoby które mowią, ze w dzisiejszych czasach mozna wychować dziecko, mając niewiele, wartobyłoby spytać się ile dla nich niewiele? Bo jesli żona i mąż zarabiają wspolnie ok 2 tyś. (odjąć opłaty, kredyt za mieszkanie)to na większą ilość dzieci ich nie stać.
|
Cz kwi 27, 2006 21:26 |
|
 |
elka
Dołączył(a): N cze 22, 2003 8:58 Posty: 3890
|
Cytuj: Bo jesli żona i mąż zarabiają wspolnie ok 2 tyś. (odjąć opłaty, kredyt za mieszkanie)to na większą ilość dzieci ich nie stać.
my tyle zarabiamy - bo mąż nie dostaje regularnie pensji - i mamy 3 dzieci - czasem po opłaceniu wszystkiego na życie zostawalo nam na miesiąc 300 zł na jedzenie. Wtedy błogosławiliśmy teściową za dźemy, które od niej dostaliśmy  i to, że dzieci kochają zupy mleczne  a potem nagle mąż dostawał zlecenie na jakąś prace i wpadało nam 30 - 50 zł  [mam nadzieję ze nie czyta tego nikt z US  ] - nigdy Pan Bóg nas nie zostawił samych sobie, choć nieraz musiałąm mocno zapierać się, by nadal ufać i nie pokłądać zaufania w pieniądzach...
nieocenioną pomoc dostawalismy tez ze strony przyjaciół - gotowosć do pożyczki w razie "awarii" - w razie niespodziewanego wydatku - i spokojne oczekiwanie na spłatę wtedy, gdy będzie nas na to stać...
z wypowiedzi na forum widać jedno - jesli ktoś nie chce posłuchać innych argumentów, to i tak nie posłucha i znajdzie wytłumaczenie na każde swoje stanowisko...
_________________ Staraj się o pokój serca, nie przejmując się niczym na świecie, wiedząc, że to wszystko przemija.[św. Jan od Krzyża]
|
Pt kwi 28, 2006 10:11 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Wiecie, to jest kwestia wlasnych pragnien, ambicji, wlasnego spojrzenia na zycie. Jedni robia tak jak Ty piszesz, Elu, a inni nie. Inni wola czekac, az beda mieli po 3 tys zl miesiecznie i nie beda musieli pozyczac od znajomych. Kwestia wyboru. Uwazam, ze nie mozna mowic, czy ktoras z opcji jest lepsza.
Wiem jedno - w obecnych czasach mimo wszystko ciezko jest wykarmic dzieci miloscia. Bo chcialoby sie wykupic im karnet na basen, kurs tanca czy cos takiego. Ja mialem szczescie chodzic do podstawowki w czasie, kiedy SKSy czy zajecia dodatkowe byly za darmo. Teraz jednak nie sa.
Osobiscie nie zamierzam miec dzieci, zanim nie skoncze 25-27 lat. Bede mial dobra prace, bedzie nas stac na to, zeby zona mogla wziasc dluzszy urlop, bedzie dobre auto, zeby pojechac z dziecmi na wakacje.
Crosis
|
Pt kwi 28, 2006 10:41 |
|
 |
elka
Dołączył(a): N cze 22, 2003 8:58 Posty: 3890
|
 Crosis, ja nie wybierałam  myśmy dzieci nie planowali - żadnego z nich - dlatego nie mogę napisać, że wybierałam to czy tamto - moje życie takie jakie jest [w sensie dzieci] zostało mi dane
pisząc na tym forum chcę tylko pokazać, jak wygląda moje życie - rodzina z 3 dzieci, średnio zamożna, dorabiająca się wszystkiego sama - i odkrywająca, że naprawdę w tym życiu na ziemi liczy się nie ilość pieniedzy na dzieci, ale to, JAK sie z dziecmi jest, CO sie z nimi robi i po prostu - kochanie się nawzajem, akceptacja  a to nie jest łatwe ...
a co do czekania... owszem, można czekać aż sie bedzie miało dostatecznie wiele pieniędzy, chęci, czasu dla dzieci i co tam chcesz - ja tego nie wartościuję, że czekanie jest dobre czy złe - tylko że to życie mija tak szybko, że ani się obejrzec,a już na parę rzeczy jest w życiu człowieka za późno... ale do tego też trzeba dochodzić samemu
każdy człowiek jest inny, co innego jest dla niego ważne, ale ludzie coraz bardziej zastępują to, co jest naprawdę ważne rzeczami mało ważnymi, poddają się konsumpcyjnemu patrzeniu na świat i na życie - czy wyjdzie im to na zdrowie? na szczęście? - odpowiedzą sobie sami pod koniec życia
ja w środku mojego życia mogę jedynie powiedzieć, że Bogu dziękuję, że nie musiałam sama decydować o ilości dzieci  podejrzewam, o czym pisalam wyzej, że kierujac sie lenistwem i wygodnictwem, konsupcjonizmem pewnie mialabym góra dwójkę dzieci, o ile w ogóle mialabym jakieś  jakos zawsze sądziłam, że na matkę sie w ogole nie nadaję
a tak przyjęłam to, co dostałam, i powoli otworzyły się moje oczy  najlepiej się otwierają podczas problemów, też finansowych - wtedy jasno widać, kim człowiek jest i co jest dla niego ważne  i kim jest dla niego ten drugi w małżenstwie, w rodzinie...
_________________ Staraj się o pokój serca, nie przejmując się niczym na świecie, wiedząc, że to wszystko przemija.[św. Jan od Krzyża]
|
Pt kwi 28, 2006 10:59 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|