Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest N wrz 14, 2025 22:17



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 779 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 8, 9, 10, 11, 12, 13, 14 ... 52  Następna strona
 czemu stosowanie prezerwatyw jest grzechem ciężkim? 
Autor Wiadomość

Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37
Posty: 10694
Post 
genowef napisał(a):
SweetChild napisał(a):
A więc konkretnie, w dniu D Kościół ocenia NPR jako zły, w dniu D+N jako dobry. Jaki powinien być Twoim zdaniem pewny głos sumienia w dniu D oraz D+N w kwestii NPRu:
1. stały w dniu D i D+N i niewyrzucający grzechu przy stosowaniu NPR
2. stały w dniu D i D+N i wyrzucający grzech przy stosowaniu NPR
3. różny w dniu D i D+N (wyrzucający grzech przy stosowaniu NPR w dniu D i niewyrzucający grzechu przy stosowaniu NPR w dniu D+N).

Jak do tej pory Kościół przeszedł od podejścia negatywnego do pozytywnego. W drugą nic się nie zdarzyło... Twoje finezyjne dywagacje nie mają nic wspólnego z rzeczywistością.


To nie żadne finezyjne dywagacje, ale jasno zdefiniowana sytuacja i prośba o udzielenie jasnej odpowiedzi. Oczywiście odpowiadający nie musi się ograniczać do podanych przeze mnie trzech punktów, ale Twojego posta nie mogę uznać za jasną odpowiedź, a co najwyżej za finezyjny unik ;)


Śr gru 05, 2007 12:07
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37
Posty: 10694
Post 
genowef napisał(a):
SweetChild napisał(a):
A więc konkretnie, w dniu D Kościół ocenia NPR jako zły, w dniu D+N jako dobry. Jaki powinien być Twoim zdaniem pewny głos sumienia w dniu D oraz D+N w kwestii NPRu:
1. stały w dniu D i D+N i niewyrzucający grzechu przy stosowaniu NPR
2. stały w dniu D i D+N i wyrzucający grzech przy stosowaniu NPR
3. różny w dniu D i D+N (wyrzucający grzech przy stosowaniu NPR w dniu D i niewyrzucający grzechu przy stosowaniu NPR w dniu D+N).

Jak do tej pory Kościół przeszedł od podejścia negatywnego do pozytywnego. W drugą nic się nie zdarzyło... Twoje finezyjne dywagacje nie mają nic wspólnego z rzeczywistością.


A, i jeszcze gdyby nie było to jasne: przecież mój przykład dotyczy właśnie przejścia od podejścia negatywnego do pozytywnego (w dniu D Kościół ocenia NPR jako zły - podejście negatywne, w dniu D+N jako dobry - podejście pozytywne, N jest liczbą naturalną większą od zera).


Śr gru 05, 2007 12:11
Zobacz profil

Dołączył(a): Pt sie 04, 2006 7:25
Posty: 325
Post 
W dniu D (który juz nie wróci) negatywny.
W dniu D+N pozytywny.
Sumienie wiążę z posłuszeństwem Kościołowi i świadomością, że Kościół do nowości podchodzi ostrożnie (w przeszłości być może zbyt ostrożnie).


Śr gru 05, 2007 12:13
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37
Posty: 10694
Post 
genowef napisał(a):
W dniu D (który juz nie wróci) negatywny.
W dniu D+N pozytywny.


Oczywiście, że dzień D już nie wróci, ale mimo to nie jestem w stanie zrozumieć takich rozbieżności w ocenach pewnego głosu sumienia.

Dzięki za odpowiedź :)


Śr gru 05, 2007 12:21
Zobacz profil

Dołączył(a): Pt sie 04, 2006 7:25
Posty: 325
Post 
Też nie rozumiem. Ale pozostaje mi wiara :)


Śr gru 05, 2007 12:57
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So cze 02, 2007 10:22
Posty: 1324
Post 
Jeszcze raz stanowczo podkreślam: prawidłowo uformowane sumienie nie może wskazywać przeciw nauce Kościoła.
Sąd sumienia, który zaprzecza nauczaniu Kościoła jest sądem błędnym.
Jest to źle ukształtowane sumienie.

Jestem świadoma odpowiedzialności za powyższe słowa.

Jeżeli nawet nauka KK ewoluowała: kiedyś stanowisko KK było inne - należało wtedy je zachowywać w takim kształcie, w jakim obowiązywało. Każdy katolik ma obowiązek opierać swoje sumienie na nauce Kościoła - w takim kształcie, w jakim Kościół ją nam przedstawia i interpretuje.

jeżeli chodzi o kwestię formowania sumienia i kwestię pobłażliwości/radykalizmu spowiedników - Są oni jedynie wyrazicielami nauczania Kościoła i również mają obowiązek je zachowywać.
Jeżeli przeczą nauce KK zwalniając kogoś z grzechu, to taki wierny w rzeczywistości nie został z grzechu zwolniony.
A teraz konkretnie, co do stosowania prezerwatywy: W sakramencie pokuty istotna jest postawa penitenta. Ja ka powinna być? wiemy. Jeśli ktoś stosuje prezerwatywy, nie żałuje i nie zamierza z tego zrezygnować, nie widzi w tym zła - z mocy Kościoła nie może otrzymać rozgrzeszenia, choćby - reprezentując taką postawę - otrzymał je od spowiednika - nie otrzymuje go z mocy Kościoła. Czyli grzech nadal ma. Spowiednik wbrew nauce Kościoła nie ma mocy takiego rozgrzeszenia udzielić. On może być i jest jedynie wyrazicielem i przekazicielem nauczania Kościoła. A oficjalne nauczanie Kościoła - jak wiadomo - uznaje stosowanie wszelkich sztucznych środków antykoncepcyjnych za grzech cięzki.


Śr gru 05, 2007 13:28
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37
Posty: 10694
Post 
genowef napisał(a):
Też nie rozumiem. Ale pozostaje mi wiara :)


OK :) Przyznaję, ja też nie rozumiem wielu elementów nauczania KK i pozostaje mi wiara. Mam jednak nadzieję (w moim mniemaniu uzasadnioną), że wiara katolicka opiera się na prymacie sumienia (co już wcześniej uzasadniałem w tym wątku, więc nie będę się powtarzał). Rozumiem też argumenty przeciwników (Twoje i moniki001) i mam poważne wątpliwości, czy KK nie wymaga w pierwszej linii posłuszeństwa i podporządkowania swojej nauce. Jak uznam, że macie rację, to odwiedzę proboszcza z aktem apostazji ;)


Śr gru 05, 2007 13:36
Zobacz profil

Dołączył(a): Pt sie 04, 2006 7:25
Posty: 325
Post 
Ja to rozumiem na zasadzie spychologii. Wiem, że kiedyś po śmierci Bóg nie będzie miał do mnie pretensji o to, że postępowałem zgodnie z nauczaniem Kościoła nawet, jeśli coś mogłoby okazać się nie do końca słuszne. Bóg zaś rozsądzi papieży i biskupów z tego, co nam wskazali jako dobre czy złe. Niech "oni" się martwią - mi pozostaje wsparcie modlitwne za hierarchów.

Takie podejście uważam za lepsze, niż rozwiązywanie tego typu dylematów tylko w swoim sumieniu. Szanse, że moje sumienie może się mylić są naprawdę duże. Pamiętam jak będąc nastolatkiem z oburzeniem odkryłem, że nie można być dobrym katolikiem i współżyć przed ślubem. Stan mojego sumienia odpowiadał temu co czytałem gdzieś po kątach. Postawa rodziców i doświadczenia oazowe wyprostowały mnie w tych kwestiach, ale wiem, że moje własne sumienie nie funkcjonuje jako alfa i omega...


Śr gru 05, 2007 13:58
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37
Posty: 10694
Post 
genowef napisał(a):
Ja to rozumiem na zasadzie spychologii. Wiem, że kiedyś po śmierci Bóg nie będzie miał do mnie pretensji o to, że postępowałem zgodnie z nauczaniem Kościoła nawet, jeśli coś mogłoby okazać się nie do końca słuszne. Bóg zaś rozsądzi papieży i biskupów z tego, co nam wskazali jako dobre czy złe. Niech "oni" się martwią - mi pozostaje wsparcie modlitwne za hierarchów.


Jest to jakaś strategia, też ją rozważałem. Widzę tu jednak parę słabych punktów:

1. Za wątpliwe uważam założenie, że Bóg nie będzie miał do mnie pretensji o to, że postępowałem zgodnie z nauczaniem Kościoła nawet, jeśli coś mogłoby okazać się nie do końca słuszne. Praktycznie tak samo mogą się tłumaczyć wierni każdego kościoła, włącznie z sektami. Trochę na zasadzie "to nie ja, to oni mi kazali". Odpowiedź może być w stylu "a dlaczego nie słuchałeś sumienia, które JA ci dałem?"

2. Marnowanie sił na niesienie zbędnych ciężarów, co może spowodować ich brak w krytycznych i naprawdę ważnych momentach (np. w wyniku niepotrzebnej, załóżmy, wstrzemięźliwości w okresie płodnym stajemy się bardziej podatni na zdradę małżonka).

3. Mam wątpliwości, czy samo wypełnienie nakazów i zakazów jest warunkiem wystarczającym dla uznania przykazania "będziesz miłował..." za zachowane. Raczej przypomina to dobrze wykonaną robotę, ściśle według specyfikacji zleceniodawcy za konkretne wynagrodzenie.

genowef napisał(a):
Takie podejście uważam za lepsze, niż rozwiązywanie tego typu dylematów tylko w swoim sumieniu. Szanse, że moje sumienie może się mylić są naprawdę duże. Pamiętam jak będąc nastolatkiem z oburzeniem odkryłem, że nie można być dobrym katolikiem i współżyć przed ślubem. Stan mojego sumienia odpowiadał temu co czytałem gdzieś po kątach. Postawa rodziców i doświadczenia oazowe wyprostowały mnie w tych kwestiach, ale wiem, że moje własne sumienie nie funkcjonuje jako alfa i omega...


Moje też nie, ale sumienie to jedyna szansa na bezpośrednie wskazówki od Boga (w moim wypadku, nie mówię to o przypadkach prywatnych objawień). Problem w tym, aby je prawidłowo odczytać i ja też nie uważam, abym był w tej kwestii bezbłędny. I tutaj widzę rolę Kościoła, który powinien pomagać we właściwym formowaniu sumienia (oświetlać drogę itp.), może nawet to sumienie kształtować. Mimo to w ostatecznym rozrachunku każdy z nas z osobna będzie odpowiadał za swoje życie i swoje uczynki, więc i ostateczna decyzja powinna należeć do osobistego sumienia. Taki jest mój punkt widzenia :)


Śr gru 05, 2007 14:55
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz gru 07, 2006 8:54
Posty: 3956
Post 
monika001 napisał(a):
Jeszcze raz stanowczo podkreślam: prawidłowo uformowane sumienie nie może wskazywać przeciw nauce Kościoła.
Sąd sumienia, który zaprzecza nauczaniu Kościoła jest sądem błędnym.
Jest to źle ukształtowane sumienie.


Nie no to już mnie bawi. Jedyne słuszne sumienie mają tylko jedynie słuszni katolicy. Beka. Czyli protestanci, anglikanie, buddyści i islamiści swoje sumienia mają całe życie źle uformowane? Paranoja.

_________________
"Problem z cytatami w internecie jest taki, że każdy od razu automatycznie wierzy w ich prawdziwość" - Abraham Lincoln


Śr gru 05, 2007 15:11
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So cze 02, 2007 10:22
Posty: 1324
Post 
Mroczny Pasażer napisał(a):
monika001 napisał(a):
Jeszcze raz stanowczo podkreślam: prawidłowo uformowane sumienie nie może wskazywać przeciw nauce Kościoła.
Sąd sumienia, który zaprzecza nauczaniu Kościoła jest sądem błędnym.
Jest to źle ukształtowane sumienie.


Nie no to już mnie bawi. Jedyne słuszne sumienie mają tylko jedynie słuszni katolicy. Beka. Czyli protestanci, anglikanie, buddyści i islamiści swoje sumienia mają całe życie źle uformowane? Paranoja.


Możesz się z tym nie zgadzać, ale to jest prawda. Niezależna od twojego zgadzam lub nie zgadzam się.

Nie wiem jak wyglądają sumienia wyznawców innych religii - to wie tylko Bóg.
Natomiast należy wiedzieć, że Kościół jest konieczny do zbawienia.
Cytuj:
– Kościół konieczny do zbawienia

Kościół jest konieczny do zbawienia. Taka jest tradycyjna nauka Kościoła, którą on nadal podtrzymuje i głosi. Przypomina tę prawdę między innymi deklaracja Kongregacji Nauki Wiary Dominus Iesus: "Przede wszystkim, należy stanowczo wierzyć w to, że «pielgrzymujący Kościół konieczny jest do zbawienia. Chrystus bowiem jest jedynym pośrednikiem i drogą zbawienia; On, to staje się dla nas obecny w Ciele swoim, którym jest Kościół; On to właśnie, podkreślając wyraźnie konieczność wiary i chrztu (por. Mk 16,16; J 3,5), potwierdził równocześnie konieczność Kościoła, do którego ludzie dostają się przez chrzest jak przez bramę». (Deklaracja Dominus Iesus 20; Sob. Watykański II, Konst. Lumen gentium, 14; por. Dekr. Ad gentes, 7; Dekr. Unitatis redintegratio, 3). "Kościół jest «powszechnym sakramentem zbawienia», (Sob. Watykański II, Konst. Lumen gentium, 48) ponieważ, będąc zawsze w tajemniczy sposób złączony z Jezusem Chrystusem Zbawicielem i podporządkowany Mu jako Głowie, w planie Bożym ma nieodzowny związek ze zbawieniem każdego człowieka." (Deklaracja, Dominus Iesus 20; por. Św. Cyprian, De catholicae ecclesiae unitate, 6: CCL 3, 253-254; Św. Ireneusz, Adversus haereses, III, 24,1: SC,ˇ 211, 472-474).


A więcej na ten temat tu: http://www.teologia.pl/m_k/zag05-03.htm


Śr gru 05, 2007 16:56
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So cze 02, 2007 10:22
Posty: 1324
Post 
SweetChild napisał(a):
2. Marnowanie sił na niesienie zbędnych ciężarów, co może spowodować ich brak w krytycznych i naprawdę ważnych momentach (np. w wyniku niepotrzebnej, załóżmy, wstrzemięźliwości w okresie płodnym stajemy się bardziej podatni na zdradę małżonka).


Przyznam, że trochę śmieszy mnie takie podejście. To jakby powiedzieć:
Idziemy do hipermarketu, mamy atrakcyjny towar na wyciągnięcie dłoni, więc stajemy się bardziej podatni na kradzież. Jak nie pójdziemy do sklepu, to nie ukradniemy, a jeśli jednak musimy iść - pewnie nie zdołamy powstrzymać się przed kradzieżą.

SweetChild napisał(a):
3. Mam wątpliwości, czy samo wypełnienie nakazów i zakazów jest warunkiem wystarczającym dla uznania przykazania "będziesz miłował..." za zachowane. Raczej przypomina to dobrze wykonaną robotę, ściśle według specyfikacji zleceniodawcy za konkretne wynagrodzenie.


Nie jest wystarczające. Masz wypełniać zakazy i nakazy i w tym
i ponadto również miłować.


Śr gru 05, 2007 17:08
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz gru 07, 2006 8:54
Posty: 3956
Post 
Cytuj:
Możesz się z tym nie zgadzać, ale to jest prawda. Niezależna od twojego zgadzam lub nie zgadzam się.


To jest prawda bo tak! Bo kościół katolicki tak mówi, a oni mają certyfikat ISO "Wyłączna Prawda Jedyna Słuszna"! ;D

Cytuj:
Natomiast należy wiedzieć, że Kościół jest konieczny do zbawienia.


Wiem wiem, buddyści nie będą zbawieni. ;]

_________________
"Problem z cytatami w internecie jest taki, że każdy od razu automatycznie wierzy w ich prawdziwość" - Abraham Lincoln


Śr gru 05, 2007 17:28
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37
Posty: 10694
Post 
monika001 napisał(a):
SweetChild napisał(a):
2. Marnowanie sił na niesienie zbędnych ciężarów, co może spowodować ich brak w krytycznych i naprawdę ważnych momentach (np. w wyniku niepotrzebnej, załóżmy, wstrzemięźliwości w okresie płodnym stajemy się bardziej podatni na zdradę małżonka).


Przyznam, że trochę śmieszy mnie takie podejście. To jakby powiedzieć:
Idziemy do hipermarketu, mamy atrakcyjny towar na wyciągnięcie dłoni, więc stajemy się bardziej podatni na kradzież. Jak nie pójdziemy do sklepu, to nie ukradniemy, a jeśli jednak musimy iść - pewnie nie zdołamy powstrzymać się przed kradzieżą.


Nie pisałem, że "pewnie nie zdołamy powstrzymać się przed kradzieżą", to już Twoja nadinterpretacja.
A unikanie okazji do grzechu wcale nie jest takie śmieszne, wręcz lekkomyślne narażanie się na grzech samo w sobie jest grzechem (patrz np. wątek o mieszkaniu ze sobą przed ślubem).

monika001 napisał(a):
SweetChild napisał(a):
3. Mam wątpliwości, czy samo wypełnienie nakazów i zakazów jest warunkiem wystarczającym dla uznania przykazania "będziesz miłował..." za zachowane. Raczej przypomina to dobrze wykonaną robotę, ściśle według specyfikacji zleceniodawcy za konkretne wynagrodzenie.


Nie jest wystarczające. Masz wypełniać zakazy i nakazy i w tym
i ponadto również miłować.


A ja bym powiedział, że nie ponadto również, ale przede wszystkim. W końcu Przykazanie Miłości to najważniejsze przykazanie. Spełnianie nakazów i zakazów dla osiągnięcia konkretnych zysków średnio pasuje do mojego wyobrażenia o miłości.


Śr gru 05, 2007 17:33
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So cze 02, 2007 10:22
Posty: 1324
Post 
Krzysztof_J napisał(a):
(..)
Czyny obiektywnie złe (łamiące wprost przykazania Boże) są złe zawsze. Oddawanie czci innym bogom, zabijanie, kradzież czy cudzołóstwo były złe w świetle Prawa Bożego.


Bardzo niewłaściwe rozróżnienie. VI przykazanie należy rozumieć w świetle obowiązującej nauki Kościoła., nie zaś tylko literalnie: nie cudzołóż.
Nie ma łamania wprost - które jest złe i łamania nie wprost, które może być dobrem. Nie ma takiego rozróżnienia w nauczaniu KK.
Już pisałam wcześniej: jeśli sąd twojego sumienia ocenia jako dobro coś, co jest grzechem ciężkim wg nauki Kościoła - to sąd twojego sumienia jest błędny. Powtarzam: błędny i niewłaściwy.

Krzysztof_J napisał(a):
Czy można postrzegać grzechem robienie czegoś w dobrej wierze, z przekonaniem, że to jest dobre? A dowodem na to, że jest to dobre jest fakt, że Kościół sam uznał to za dobre. Niestety o kilkanaście lat dla tych ludzi za późno.


Jeśli to tzw. "robienie czegoś w dobrej wierze" jest uznane przez Kościół za grzech ciężki i "robiący" ma tę świadomość, mimo to ją lekceważy uznając w tym względzie za autorytet sąd swojego sumienia stojący w ewidentnej sprzeczności z nauczaniem Kościoła - to jest to grzechem ciężkim, mimo że się z tym nie zgadzasz.
A co do tych ludzi ... widocznie takie doświadczenie życia miało przypaść akurat im w udziale. Dlaczego? Bóg wie dlaczego. My tego nie wiemy. Innym przypadają wojny, głód, zarazy, kalectwo, śmierć, w której nie widzimy sensu i jeszcze wiele, wiele innych ciężkich doświadczeń.
Nie zmienia to faktu, że na czas, w którym nauka KK była jeszcze bardzo rygorystyczna - winni byli ją zachowywać w kształcie w jakim istniała wówczas.


Śr gru 05, 2007 21:11
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 779 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 8, 9, 10, 11, 12, 13, 14 ... 52  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL