Nikt mnie nie przypierał, rozejrzyj się dookoła to sam zrozumiesz, musisz tylko WSTAĆ Z KOLAN! A na deser cytaty ze św. Pawła: „Wiem, że po moim odejściu wejdą pomiędzy was wilki drapieżne, nie oszczędzając stada. Także spośród was samych powstaną ludzie, którzy głosić będą przewrotne nauki, aby pociągnąć za sobą wierzących. Dlatego czuwajcie”. (Dzieje Apostolskie 20:29-31)
„Publicznie oznajmiają, iż znają Boga, lecz swymi uczynkami się go zapierają, ponieważ są odrażający i nieposłuszni, i uznani za niegodnych jakiegokolwiek dobrego dzieła”. (Tytusa 1:16)
„Ci fałszywi apostołowie to podstępni działacze, udający apostołów Chrystusa. I nic dziwnego. Sam bowiem szatan podaje się za anioła światłości. Nic przeto wielkiego, że i jego słudzy podszywają się pod sprawiedliwość. Ale skończą według swoich uczynków” . (2 Koryntian 11:13-15)

Z mojej wiedzy to KK "odpuścił" w tej sytuacji w XVI wieku; do tego czasu współżycie w ciąży było GRZECHEM CIĘŻKIM!
Na pozostałe pytania nie dostaniesz odpowiedzi, bo świadczą o wewnętrznych sprzecznościach w etyce seksualnej wg KK. Ta dziedzina wiedzy pasuje jak garbaty do ściany, a my na wsi mamy bardziej dosadne określenie: nie trzyma się ani kupy, ani d...y! No, ale nic dziwnego skoro twórcą był sam św. Augustyn, który najpierw żył w rozpuście (takiej autentycznej, a nie wyimaginowanej przez niecne siły), później dzięki Iluminacji (patrz Krzysztof Zanussi) obrócił się o 180 stopni i porównywał współżycie małżeńskie do kopulowania świń. Dalej był kolejny specjalista kardynał Huguccio, który się wypowiedział tymi słowy:
Coitus „nigdy nie może być bez grzechu, ponieważ zawsze zdarza się i jest wykonywany z pewną chętką i pewną przyjemnością; w wydzielaniu nasienia mianowicie zawsze jest pewne podniecenie, pewna chętka, pewna przyjemność".
Dalej możnaby to ciągnąć, ale truskawki niestety nie poczekają.

Chciałbym jeszcze zapytać jakie inne poza NPR metody można uznać za naturalne i akceptowalne przez KK ?
Nie chodzi mi oczywiście o zastosowanie rybich pęcherzy jako tworzywa pochodzenia naturalnego zamiast prezerwatywy, jak to miało miejsce we starożytnym Egipcie.
Czy przedłużanie intensywnego karmienia dziecka przez matkę 2 lata i dłużej w celu czasowego, odwracalnego ubezpłodnienia jest dopuszczalne (działanie hormonalne) ?
Czy stosowanie ucisku na krocze mężczyzny podczas wytrysku uniemożliwiające wypływ nasienia jest dopuszczalne ?
Czy stary sposób japońskich samurajów - gorące kilkugodzinne nasiadówki w gorącej parze przed stosunkiem można zaliczyć do antykoncepcji naturalnej akceptowalnej przez KK ?
Małe objaśnienie - w wysokiej temperaturze następuje koagulacja białka i plemniki stają się nieruchliwe.
Chciałbym się tylko dowiedzieć, gdzie leży granica naturalności ?
Proszę o jasny, prosty i logiczny wywód bez farmazonów o ubezpłodnieniu lub jak niektórzy powiadają obezpłodnieniu (która forma jest językowo poprawna – to kwestia dla prof. Miodka).
Wierzę w Was teoretycy etyki seksualnej, śmiało do boju !

Dziwne pytanie - to co uznaje się za naturalne to własnie NPR.
Nic czemu nie można przykleić plakietki NPR nie jest ani naturalne ani akceptowalne.

Nasienie musi znaleźć się wiadomo gdzie więc pewnie nie.


Co za naiwność...

Tak. Metoda LAM jest aprobowana przez KK.

Podobnie jak wspolzycie w trakcie ciazy- jak sie ostatnio dowiedzialem, tez nie jest naganne.
Tak wiec otwartosc kazdego aktu na nowe zycie mozemy sobie miedzy bajki wlozyc- a wtedy bedzie ciekawie- bo to koronny argument poslugiwania sie jedynie NPR.
Z drugiej strony jezeli popatrzec na to ze strony malzonkow- to beztroskie wspolzycie maja zapewnione w okresie po poczeciu dziecka i tuz po jego urodzeniu- widac wiec jak na dloni polityke KK- chcecie wiecej seksu w malzenstwie? Miejcie wiecej dzieci!
Nic dodac, nic ujac- tylko po co to owijanie w bawelne o otwartosci na zycie?

I to jest to, co normalnie myślących ludzi wręcz odstrasza od KK; ta "empatia" - normalnie rozumiana jako wchodzenie w buty innego człowieka, utożsamianie się z jego problemami, w wydaniu KK jest wręcz autorytarna - tylko ja mam rację AMEN! i jest to włażenie z buciorami w intymne pożycie małżonków. Nic dziwnego, że takie postępowanie rodzi najpierw niechęć potem bunt, a w końcu negację.
Marynia 2000 opisała to w sposób możliwie taktowny i subtelny.

Wiem, że wg KK seksualny akt małżeński spełnia 4 funkcje:
1/prokreacyjną
2/uświęcającą małżonków
3/jednoczącą małżonków (stawania się jednym ciałem)
4/przyjemnościową.
Stosujący NPR (niewspółżyjących uprasza się o niepisanie) wytłumaczcie mi jasno, prosto i logicznie - jak spełnić te 2 ostatnie funkcje przy 3 (słownie trzech ) stosunkach w cyklu, jak dobrze pójdzie i gdy:
1/nie ma komplikacji u kobiety
2/nie musisz wyjechać w podróż służbową
3/gdy żonę nie boli przysłowiowa głowa.
Niektórzy apologeci NPR idą dalej i piszą o SPONTANICZNYM seksie, jak można mieć spontaniczny seks według grafika? Sprawdźcie najpierw w encyklopedii, co znaczy słowo "spontaniczny".
Nasuwa się znane powiedzenie - BUJAĆ TO MY, ALE NIE NAS !

Jestem npr-owym praktykiem...
...ale w sytuacji, którą opisałeś w trzech punktach (czyli zwykły cykl bez komplikacji) tych stosunków mamy ze 3 razy więcej.
Nie mam (akurat ja) problemu z odczuwaniem jedności i przyjemności w tym czasie.
A spontaniczność - w tym czasie mamy jej do woli i folgujemy sobie
Tylko, że jest to spontaniczność w określonej fazie cyklu - w fazie niepłodnej. W płodnej się nie da. W tym znaczeniu można mówić, że seks npr-owców jest rytmiczny

Mateola, wprawdzie na rolnictwie nie miałem matematyki, a tylko statystykę matematyczną, ale liczyć to ja jeszcze umiem! Reguły NPR zalecają stosunki co drugi dzień dla uniknięcia zamazania wyników przez koagulację spermy, czyli Twoje obliczenia 9 stosunków co 2 dni = 18 dni + 5 dni na miesiączkę (chyba, że lubisz na Indianina?) + 4 dni płodne + 7 dni zakładki na żywotność plemników; przy cyklu 30 dniowym wychodzą 4 dni "antymaterii". A jeżeli cykl będzie krótszy? Nie wmawiajcie mi dziecka w brzuch!

Tym wszystkim , którzy miłość obwarowują "wolno", "niewolno" i zakazami wszelkiej maści polecam walentynkową konferencję wygłoszoną przez ks. Piotra Pawlukiewicza w kościele Św. Anny w Wawie. Można ją znaleźć na str. www.swanna.waw.pl w odnośniku pliki mp3

Ty coś tworzysz, kolego
Jestem praktykiem, powtarzam.
W fazie poowulacyjnej wolno Ci mieć tyle seksu, ile razy dziennie wydolisz, bo to faza niepłodności bezwzględnej Wtedy nie obserwuje sie śluzu.
Zasada co drugiego dnia dotyczy fazy przedowulacyjnej - wtedy trzeba obserwować, czy pojawia sie śluz.
A na indianina? Nie ma problemu

Czesc;) ja tak samo jak Mateola jestem praktykiem NPR. I potwierdzam to- w fazie po owulacji mozesz to robić nawet 7 razy dziennie Tego nie udalo mi sie jeszcze osiągnąc ale 3 to juz owszem, owszem, zwłaszcza ze jak sie troszkę poczeka to ma sie smaczka i ochotę mniam mniam. 3 razy w miesiacu HEHEHE DOBRREEEE

[...] jednocześnie jestem święcie przekonany iż w deklarowaniu tezy po to aby po chwili orzec iż się nie potwierdziło jej prawdziwości, leży jakiś nieodgadniony sens.
Nie omieszkam też wyrazić swojego zachwytu nad ideą głodnego czekania niczym chart na wystrzał oznajmiający start fazy niepłodności, aby móc z największą energią dni całe oddawać się namiętnemu łupu-cupu siedem razy dziennie. Droga Kropeczko, Twój urzekający w swej subtelności opis romantycznej idylii roztopiłby serce Woltera a przynajmniej urzekł niczym widok Polski Pana Tadeusza.


[...] - angua