Dzieci - ile i dlaczego? ;)
Autor |
Wiadomość |
Asienkka
Dołączył(a): Wt gru 23, 2003 0:41 Posty: 4103
|
monika001 napisał(a): Lucyna napisał(a): ...Wspolczesnemu czlowiekowi nieraz wydaje sie, ze to on sam moze planowac zycie, moze miec nad nim wladze. Nic bardziej mylnego! Władzy nad życiem nie mamy, to prawda, ale planować je jak najbardziej możemy z pomocą Bożą lub nie, to zależy od nas. Małżeństwo jest po to aby realizować funkcję prokreacyjną - ale nie tylko i absolutnie nie tylko. Gdyby chodziło tylko o tak rozumianą otwartość na życie, to ideałem byłoby [/b]naścioro dzieci w każdej katolickiej rodzinie. A wszyscy wiemy, że przecież nie w tym rzecz. Ważna jest też funkcja umacniania więzi i jedności w małżeństwie, a nie tylko to, czy mamy dużo dzieci, czy mniej. A planować rodzinę możemy i nawet powinniśmy jak najbardziej rozsądnie. Po to mamy rozum i jesteśmy ludźmi.
A jeżeli nasze planowanie ma się nijak do planów Boga? 
_________________ Mądremu tłumaczyć nie trzeba, głupi i tak nie zrozumie.
|
Cz sie 02, 2007 17:51 |
|
|
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Moniko 001, zgadzam sie z Toba calkowicie,
piszac to ze, "wspolczesnemu czlowiekowi nieraz wydaje sie, ze to on sam moze planowac zycie" mialam na mysli to, ze tylko w polaczeniu naszej wolnej woli z planem Bozym, co do naszej osoby, mozemy osiagnac szczescie.
"Badz wola Twoja, jako w niebie tak i na ziemi."
Nie my jestesmy dawcami zycia, i czesto mozna to dostrzec i zrozumiec wtedy, kiedy widzimy malzenstwa bezdzietne, pragnace bardzo tego daru jakim jest dziecko.
Oczywistym jest to, ze nie wszystkie malzenstwa, z roznych przyczyn, moga sie zdecydowac na wieksza ilosc dzieci. Nie wszystkie tez dzieci sa, prozaicznym jezykiem mowiac, "planowane" przez ludzi, przez Boga owszem, ale kazde dziecko, powinno byc bardzo przez swoich rodzicow kochane jako dar od samego Stworcy.
|
Cz sie 02, 2007 18:03 |
|
 |
monika001
Dołączył(a): So cze 02, 2007 10:22 Posty: 1324
|
Asienkka napisał(a): A jeżeli nasze planowanie ma się nijak do planów Boga? 
Wtedy do nas należy decyzja, co z tym dalej. Ja osobiście przyjęłabym dziecko, gdyby tak się zdarzyło, że nosiłabym je pod sercem, choć istotnie nie jest to zgodne z moimplanem.
Planowanie rodziny umożliwia jednak zaniechanie lub odłożenie poczęcia
i póki co, tego się trzymam. 
|
Cz sie 02, 2007 18:09 |
|
|
|
 |
Zencognito
Dołączył(a): Śr maja 09, 2007 7:24 Posty: 4028
|
Lucyna napisał(a): Zencognito, roumiem to, ze moja chrzescijanska wizja zycia Ci nie odpowiada dlatego tez pewnie rozumiesz i to, ze Twoja wizja przepojona buddyzmem moze innym nie odpowiadac. Akurat to co piszę o zwierzęcości, celach itd. nie ma nic wspólnego z buddyzmem. Asienkka napisał(a): A jeżeli nasze planowanie ma się nijak do planów Boga? 
To wtedy oczywiście plany Boga się nie spełnią, tak samo jak nie spełniają się wtedy, gdy ktoś jest niewierzący i odrzuca religię chrześcijańską.
|
Cz sie 02, 2007 19:12 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Plany Boga spelniaja sie zawsze w stosunku do kazdego czlowieka a z planami ludzkimi to jest roznie.
"Chcesz rozsmieszyc Boga? Powiedz mu o swoich planach."
Polecam ksiazke " Ja czlowiek" prof A.M. Krapca.
|
Cz sie 02, 2007 19:26 |
|
|
|
 |
SweetChild
Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37 Posty: 10694
|
Asienkka napisał(a): A jeżeli nasze planowanie ma się nijak do planów Boga? 
To gorzej. Ale póki Bóg swoich planów nijak nie przedstawił, to jesteśmy kryci. Bo jak tu stwierdzić zgodność/ niezgodność naszego planu wobec innego planu, skoro ten inny pozostaje w ukryciu? 
|
Cz sie 02, 2007 19:39 |
|
 |
monika001
Dołączył(a): So cze 02, 2007 10:22 Posty: 1324
|
SweetChild napisał(a): ... Bo jak tu stwierdzić zgodność/ niezgodność naszego planu wobec innego planu, skoro ten inny pozostaje w ukryciu? 
Musisz się zgodzić na to, co w życiu cię spotyka, co nie zawsze jest takie, a najczęściej nie jest właśnie takie, jak byś chciał. Nie masz na to wpływu - to ten krzyż. Inaczej - zgoda na plan Boga oznacza przyjęcie krzyża w naszym życiu. Ten krzyż (ból, cierpienie, porażka, jakakolwiek inna niedola) w życiu każdego człowieka przyjdzie, musi przyjść - bo Jezus szedł drogą Krzyża.
Nie miał łatwo. I nam też nie obiecał, że będzie łatwo. 
|
Cz sie 02, 2007 20:14 |
|
 |
Asienkka
Dołączył(a): Wt gru 23, 2003 0:41 Posty: 4103
|
Ok, to ja chyba muszę coś wyjaśnić, nie wiedziałam że aż tyle osób będzie chciało odpowiedzieć na to pytanie
Skierowałam to pytanie - do moniki001 - w domyśle "a jeżeli Bóg - jednak da nam więcej dzieci?". Przepraszam, mogłam zadać konkretniej to pytanie
Oczywiście - każdy z nas - ma jakąś wizję własnej rodziny, 'ilości' dzieci etc.
Tylko Bóg czasem potrafi nas zaskoczyć 
_________________ Mądremu tłumaczyć nie trzeba, głupi i tak nie zrozumie.
|
Cz sie 02, 2007 20:23 |
|
 |
Zencognito
Dołączył(a): Śr maja 09, 2007 7:24 Posty: 4028
|
Lucyna napisał(a): Plany Boga spelniaja sie zawsze w stosunku do kazdego czlowieka a z planami ludzkimi to jest roznie.
Oczywiście że to nieprawda, a dowodzi tego choćby to, że są ludzie którzy umierają w poglądzie świadomego odrzucenia Boga lub ludzie, którzy schodzą z tego świata w stanie bardzo poważnych grzechów, np. islamscy terroryści-samobójcy. No chyba, że uważasz iż planem Twojego Boga dla tych ludzi jest aby oni poszli do piekła.
|
Cz sie 02, 2007 21:14 |
|
 |
monika001
Dołączył(a): So cze 02, 2007 10:22 Posty: 1324
|
To prawda, że człowiek może ten plan Boga odrzucić. Wtedy jast tak, jak napisał Zen.
|
Cz sie 02, 2007 21:21 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Bog wypelnia wszystko co mial w planie w stosunku do kazdego czlowieka wiec Jego plan zostal zrealizowany. To Bog stworzyl czlowieka wiec to jest juz pierwsza realizacja Jego planu, dal mu wolna wola, dusze niesmiertelna, ziemie ktora moze uprawiac itd. Wiec tak jak wczesniej napisalam, plany Boga w stosunku do czlowieka musza byc zrealizowane choc czesto jest tak , ze nie potrafimy tych planow do konca zrozumiec, nie potrafimy odczytac wlasnego powolania.
Plany czlowieka czasem sie udaja czasem nie, czasem sa Bogu mile i zgodne z Jego wola a czasem wrecz sprzeciwiaja sie Jego przykazaniom, ale Bog szanujac swoje stworzenie nie odbiera nikomu do konca zycia wolnej woli.
Napisala bym cos wiecej ale niestety jestem chora i wracam do lozka, jak wydobrzeje to moze jeszcze wroce do tematu.
Pozdrawiam wszystkich serdecznie
zostancie z Bogiem
|
Cz sie 02, 2007 21:59 |
|
 |
Zencognito
Dołączył(a): Śr maja 09, 2007 7:24 Posty: 4028
|
To co napisałaś można streścić do "Bóg dopuszcza aby człowiek przy pomocy wolnej woli zrobił coś przeciwnego do bożej woli, ale tak czy siak wypełnia się boży plan" co oznacza że boża wola może być sprzeczna z bożym planem. Istota która dopuściłaby do takiej sytuacji musiałaby mieć schizofrenię, bo przejawiałaby dwie wzajemnie sprzeczne wole. Jak więc widzisz, to co napisałaś jest bez sensu, Lucyno. Nie kłóć się proszę, że boże plany zawsze się spełniają.
|
Cz sie 02, 2007 22:55 |
|
 |
Krzysztof_J
Dołączył(a): Cz sie 24, 2006 9:08 Posty: 928
|
Joasia napisał(a): 1. Ja tez nie bardzo pasuję do dzisiejszego swiata. 2. Mamy troje dzieci - totalny drobiazg .... 3. I jesteśmy z tego BARDZO dumni. 4. i nie uświęcać własnego ego Nie wiem dlaczego ze zdania nr 2 wyprowadzasz zdanie nr 1? W dodatku zaraz potem piszesz zdania nr 3 i nr 4. Mamy czwórkę i nie uważam, żebyśmy nie pasowali do dzisiejszego świata. Joasia napisał(a): Mieszkalismy w kawalerce z jednym dzieckiem i żadnych perspektyw na zmiany... Teraz mamy dom z ogrodem.To Pan Bóg wynagradza nam zaufanie do NIEGO.
Naprawdę uważasz, że Pan Bóg reguluje wszystkie rachunki za naszego życia? Jak wobec tego wytłumaczysz Hioba lub (już po Chrystusie) życie większości świętych o których życiu można powiedzieć wiele, ale nie to, że było "lekkie, dostatnie i przyjemne" i nie nastąpiła u nich poprawa aż do ostatnich dni - mimo bezgranicznego zaufania? Joasia napisał(a): ...powiedzieliśmy: "Panie, tylko Ty znasz nasze możliwości i naszą przyszłość. Daj nam tyle dzieci ile dla nich i dla nas będzie najlepsze". I tyle. Dalej nie ma dyskusji. Chyba jestem człowiekiem zbyt małej wiary... Powiedz, proszę, jak widzisz takie podejście w przypadku par nie mających problemów z płodnością? Mówią: "daj Panie tyle dzieci ile uważasz" i kochają się w dni płodne (bo może jest planem posiadanie dużo dzieci) czy tylko w niepłodne (bo może planem jest posiadanie 1 czy 2 dzieci). Jak ten plan rozeznać? A może przy całkowitym zaufaniu nie zważają na cykle? Ale czy nie znaczyłoby to, że NPR jest wyłącznie dla ludzi o małym zaufaniu do Pana Boga? Po co więc w etyce KK dopuszczona jest ta metoda? Może po prostu z tego tytułu, że nasz własny plan posiadania dzieci a zaufanie do Pana Boga nie wykluczają się wzajemnie? I posiadania przez nas takiej czy innej ilości dzieci nie należy ubierać w doniosłe słowa? Joasia napisał(a): Dlaczego mam być mądrzejsza od Pana Boga? Kto zna lepiej naszą przyszłość: my czy On?
Oczywiście, że On. Ale naprawdę sądzisz, że "odkładanie" poczęcia metodą dopuszczoną przez KK jest stawianie się pod względem mądrości przed Bogiem?
|
Pt sie 03, 2007 6:45 |
|
 |
mateola
Dołączył(a): Pt cze 16, 2006 4:23 Posty: 1814
|
Krzysztof_J napisał(a): Naprawdę uważasz, że Pan Bóg reguluje wszystkie rachunki za naszego życia? Jeśli by tak było, to opisana przeze mnie dwudziestoosobowa rodzina (z psem) miałaby nie dom z ogrodem, ale willę z basenem, pole golfowe i prywatny samolot... I zdrowe zęby. To trochę magiczne myślenie... Krzysztof_J napisał(a): Ale czy nie znaczyłoby to, że NPR jest wyłącznie dla ludzi o małym zaufaniu do Pana Boga? Po co więc w etyce KK dopuszczona jest ta metoda? Moim zdaniem coś w tym jest. Ja mam wrażenie, że pozwolono na jakiekolwiek planowanie rodziny raczej niechętnie i pod wpływem różnych nacisków. I tylko w wyjątkowych sytuacjach. A mamy stan, w którym NPR jest zwyczajną, codzienną rzeczywistością małżeństw - czy nie stąd te wszystkie opowieści o wartośći wstrzemęźliwości podczas fazy płodnej, o pięknie czekania na siebie, o comiesięcznym narzeczeństwie i miesiącach miodowych, o dojrzewaniu do pełni miłości i inne, z któych wynika, że w npr najlepsze jest to, że sie nie współżyje... oraz wyśrubowanie zasad tak, by metoda była jak najbardziej skuteczna - "jak pigułka". W myśl tej ideologii wszystkie małżeństwa żyjące przed epoką kalendarzyka były niedojrzałe, ulegające niskim popędom, nie szanujące siebie jako osoby i traktujące przedmiotowo - bo współżyły ze sobą z taką regularnością, jak tego chciały (w konsekwencji rodząc kilkanaścioro dzieci)... i do głowy by im nie przyszło, że trzeba się doskonalić w cnocie comiesiecznej wstrzemięźliwości... jak sie ta natura ludzka zmienia 
|
Pt sie 03, 2007 7:49 |
|
 |
monika001
Dołączył(a): So cze 02, 2007 10:22 Posty: 1324
|
mateola napisał(a): ... W myśl tej ideologii wszystkie małżeństwa żyjące przed epoką kalendarzyka były niedojrzałe, ulegające niskim popędom, nie szanujące siebie jako osoby i traktujące przedmiotowo - bo współżyły ze sobą z taką regularnością, jak tego chciały (w konsekwencji rodząc kilkanaścioro dzieci)... i do głowy by im nie przyszło, że trzeba się doskonalić w cnocie comiesiecznej wstrzemięźliwości..
Mateola, ty manipulantko  Wszystko było jak najbardziej OK, przecież
nasienie było w pochwie 
|
Pt sie 03, 2007 9:14 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|