czemu stosowanie prezerwatyw jest grzechem ciężkim?
| Autor |
Wiadomość |
|
Mroczny Pasażer
Dołączył(a): Cz gru 07, 2006 8:54 Posty: 3956
|
Cytuj: Już pisałam wcześniej: jeśli sąd twojego sumienia ocenia jako dobro coś, co jest grzechem ciężkim wg nauki Kościoła - to sąd twojego sumienia jest błędny. Powtarzam: błędny i niewłaściwy.
A ja powtarzam, że niekoniecznie bo KK nie jest od mówienia nam czy ktoś dobrze myśli czy nie. To nie jest tak, że KK uważa, że to i tamto jest złe, a mały Czesio twierdzi, że jest dobre i nikomu krzywdy nie robi, ale to KK ma rację i już bo tak, bo to KK! Trzeba patrzeć indywidualnie na czyny każdego, a nie z góry określać, że ktoś ma "błędne i niewłaściwe" sumienie. No ludzie, trochę myślenia, logiki.
Nie może być tak, że KK ma wyłączność na jedyną słuszną prawdę i jest nieomylny. Nie ma na świecie ludzi nieomylnych (tak, nawet papież).
_________________ "Problem z cytatami w internecie jest taki, że każdy od razu automatycznie wierzy w ich prawdziwość" - Abraham Lincoln
|
| Śr gru 05, 2007 22:54 |
|
|
|
 |
|
Krzysztof_J
Dołączył(a): Cz sie 24, 2006 9:08 Posty: 928
|
monika001 napisał(a): SweetChild napisał(a): 2. Marnowanie sił na niesienie zbędnych ciężarów, co może spowodować ich brak w krytycznych i naprawdę ważnych momentach (np. w wyniku niepotrzebnej, załóżmy, wstrzemięźliwości w okresie płodnym stajemy się bardziej podatni na zdradę małżonka). Przyznam, że trochę śmieszy mnie takie podejście. To jakby powiedzieć: Idziemy do hipermarketu, mamy atrakcyjny towar na wyciągnięcie dłoni, więc stajemy się bardziej podatni na kradzież. Nie bardzo wiem co Cię tak naprawde smieszy: Św. Paweł w 1 Kor 7 napisał(a): 2 Ze względu jednak na niebezpieczeństwo rozpusty niech każdy ma swoją żonę, a każda swojego męża. 3 Mąż niech oddaje powinność żonie, podobnie też żona mężowi. ...5 Nie unikajcie jedno drugiego, chyba że na pewien czas, za obopólną zgodą, by oddać się modlitwie; potem znów wróćcie do siebie, aby - wskutek niewstrzemięźliwości waszej - nie kusił was szatan.
Autora Listu jakoś taka sytuacja (kuszenie, podatność na zdradę) nie śmieszyła. 
|
| Cz gru 06, 2007 8:04 |
|
 |
|
mateola
Dołączył(a): Pt cze 16, 2006 4:23 Posty: 1814
|
Moniko, warto przeczytać, na jakiej zasadzie "Kościół jest konieczny do zbawienia", to jest wyłożone kapkę dalej po tym, co wkleiłaś w cytowanym artykule. Ale to temat na inny wątek.
Moje refleksje na temat bezwzględnego posłuszeństwa...
Myślę, że bezwzględnie posłuszni mamy być w tych obszarach, które wyznacza Objawienie. Tu albo przyjmujemy, albo nie - jeśli nie, to można zastanawiać się nad swoją tożsamożcią katolika. Są tu też ogólne, stałe normy ujęte w kształt Dekalogu. Natomiast normy szczegółowe, takie jak odpowiedź na pytanie: "czy wolno nam kontrolować naszą płodność", albo "czy wolno ratować czyjeś życie poprzez przeszczep organów" nie są bezwzględnie stałe, choćby ze względu na to, że cały czas rozwija sie wiedza, cośmy już wykazali. I tu mamy prawo do wątpliwości i do własnej opinii, bo to my te normy wcielamy w życie.
Dlaczego mamy wątpliwości głównie odnośnie szóstego przykazania? Jest ich 10, a dyskusje są w kółko o jednym. Być może po porstu wyczuwamy, że coś tu nie do końca gra...?
2. Sumienie jest najważniejsze. Próby uwolnienia sie od własnego sumienia na rzecz "spisu grzechów", czy pełne zdanie się na jakikolwiek zewnętrzny autorytet jest może i wygodne, ale niebezpieczne. Przed Bogiem każdy odpowie sam za siebie. W sumie mogłabym sie podpisać pod tym, co napisał SweetChild tu
Uważam ponadto, że sumienie musi być żywe i stale używane, bo co zrobimy, gdy zaistnieje sytuacja nie ujęta w "spisie grzechów"? Skad będziemy wiedzieli, co zrobić, gdy staniemy w obliczu wyboru, którego KKK nie przewidział?
|
| Cz gru 06, 2007 8:21 |
|
|
|
 |
|
genowef
Dołączył(a): Pt sie 04, 2006 7:25 Posty: 325
|
Widzę, że mateola uwielbia swoje sumienie i swoje własne poglądy. No bo skoro aż tyle osób (z mateolą na czele) czuje, że z szóstym przykazaniem coś nie gra to na pewno Kościół się myli. Lepiej kształtować swoje postawy "na czuja" i utwierdzić się w swoich odczuciach dzięki temu, że nie jest się samemu. Kiedyś niemal cały Kościół popadł w herezję arianizmu. Św. Atanazy na szczęścia nie podzielał ogólnego głosu sumienia i wpłynął znacząco na Kościół w tej sprawie.
Posłuszeństwo ma swoje granice: wyznacza je Objawienie. Brawo! A objawienie nie mówi nic o choćby o tym, że Duch św. wszystkiego Kościół nauczy, nie mówi przypadkiem czegoś o tym, że Apostołowie mają moc "związywania i rozwiązywania"?
|
| Cz gru 06, 2007 10:31 |
|
 |
|
monika001
Dołączył(a): So cze 02, 2007 10:22 Posty: 1324
|
mateola napisał(a): Moniko, warto przeczytać, na jakiej zasadzie "Kościół jest konieczny do zbawienia", to jest wyłożone kapkę dalej po tym, co wkleiłaś w cytowanym artykule. Ale to temat na inny wątek. Moje refleksje na temat bezwzględnego posłuszeństwa... Myślę, że bezwzględnie posłuszni mamy być w tych obszarach, które wyznacza Objawienie. Tu albo przyjmujemy, albo nie - jeśli nie, to można zastanawiać się nad swoją tożsamożcią katolika. Są tu też ogólne, stałe normy ujęte w kształt Dekalogu. Natomiast normy szczegółowe, takie jak odpowiedź na pytanie: "czy wolno nam kontrolować naszą płodność", albo "czy wolno ratować czyjeś życie poprzez przeszczep organów" nie są bezwzględnie stałe, choćby ze względu na to, że cały czas rozwija sie wiedza, cośmy już wykazali. I tu mamy prawo do wątpliwości i do własnej opinii, bo to my te normy wcielamy w życie. Dlaczego mamy wątpliwości głównie odnośnie szóstego przykazania? Jest ich 10, a dyskusje są w kółko o jednym. Być może po porstu wyczuwamy, że coś tu nie do końca gra...? 2. Sumienie jest najważniejsze. Próby uwolnienia sie od własnego sumienia na rzecz "spisu grzechów", czy pełne zdanie się na jakikolwiek zewnętrzny autorytet jest może i wygodne, ale niebezpieczne. Przed Bogiem każdy odpowie sam za siebie. W sumie mogłabym sie podpisać pod tym, co napisał SweetChild tuUważam ponadto, że sumienie musi być żywe i stale używane, bo co zrobimy, gdy zaistnieje sytuacja nie ujęta w "spisie grzechów"? Skad będziemy wiedzieli, co zrobić, gdy staniemy w obliczu wyboru, którego KKK nie przewidział?
Ja już napisałam bardzo wiele razy, że kształtując sumienie, żywe sumienie nie mamy prawa jako katolicy uznać za brak grzechu czegoś, co grzechem jest.
Nauczania Kościoła w żadnej sprawie nie wolno negować!
Kościół przekazuje Boże prawo, z Bożego "pełnomocnictwa".
Jeżeli potępia antykoncepcję - to nie bez powodu. I nie mamy prawa temu zaprzeczać, bo tym samym zaprzeczamy Bożej Woli i ją lekceważymy. Chrystus założył Kościół po to, abyśmy byli Bogu poprzez żywe uczestnictwo w Jego Kościele - posłuszni.
Widzisz żywe uczestnictwo w Kościele w postawie stosowania prezerwatywy, braku żalu z tego powodu i braku poczucia grzechu, tkwiąc w tym stale - i przystępowania bez spowiedzi do Sakramentu Eucharystii? A jaki sens ma taka spowiedź, gdy nie żałujesz? I nie postanawiasz poprawy. Nie ma podstaw do rozgrzeszenia. I jeśli nawet jakiś spowiednik go ci udzieli, to jest ono nieważne. Zatem w stanie grzechu ciężkiego chcesz uczestniczyć w pełni w życiu sakramentalnym Kościoła? To niemożliwe. A właśnie to życie sakramentalne jest najbardziej istotne i to Eucharystia zapewnia zbawienie, Żywy Bóg w grzesznym, ale skruszonym i pragnącym poprawy człowieku....
Ale żeby być skruszonym, trzeba najpierw grzech dostrzegać. Bez Sakramentu Pokuty i Eucharystii nie ma i nie będzie zbawienia. I trzeba sobie to jasno powiedzieć.
Pisałam również, że gdyby Chrystus chciał stworzyć w Kościele system demokratyczny, uczyniby to bez problemu.
Na czym opierasz sąd sumienia?
Na własnym rozeznaniu? Na dosłownym traktowaniu przykazań i ich swojej własnej interpretacji? Bóg dał sumienie, ale sumienie musi być właściwie kształtowane. Nie według własnego rozeznania. Poprzez naukę Kościoła, bo ten Kościół stworzył Chrystus. Właśnie ten. Nie SJ, nie anglikański, nie protestancki tylko ten. I ten dla człowieka chcącego podążać za Chrystusem - katolika ma stanowić oparcie i autorytet.
Zresztą wszelkie zmiany wyznania, będące odejściem od KK dokonane przez człowieka świadomego swojego wyboru są również grzechem ciężkim.
To nie jest sztuka dla sztuki. To jest dla dobra człowieka. Dla jego szczęścia w perspektywie wieczności.
Moniko, ja zakładam, że piszesz tak ogólnie, a nie konkretnie do mnie, bo akurat ja takiego problemu nie mam. To jest forum dyskusyjne - prezentuję tu jedynie swoje poglądy, a nie życiorys. Dlatego też zostawiam tę wypowiedź w takiej formie, jak jest - mateola
|
| Cz gru 06, 2007 10:54 |
|
|
|
 |
|
SweetChild
Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37 Posty: 10694
|
genowef napisał(a): Posłuszeństwo ma swoje granice: wyznacza je Objawienie. Brawo! A objawienie nie mówi nic o choćby o tym, że Duch św. wszystkiego Kościół nauczy, nie mówi przypadkiem czegoś o tym, że Apostołowie mają moc "związywania i rozwiązywania"?
Twoje życie, Twoja decyzja, Twoja odpowiedzialność. Podobnie ze mateolą czy ze mną. Możemy jedynie argumentować, dlaczego wybieramy konkretną drogę i ewentualnie kontrargumentować, dlaczego się z czymś nie zgadzamy.
Natomiast na temat wspomnianych przez Ciebie fragmentów Pisma jest już parę wątków na Forum, chociażby ten więc chyba nie ma sensu powtarzać tych samych argumentów. Tym bardziej, że przecież Pismo nie jest do prywatnej interpretacji, więc i tak wiążący powinien być dla nas odpowiedni fragment KKK
naprawiłam link - mateola
|
| Cz gru 06, 2007 11:11 |
|
 |
|
genowef
Dołączył(a): Pt sie 04, 2006 7:25 Posty: 325
|
Moje poglądy, moje życie, moje zbawienie...
Kościół to nie tylko ja i moje sumienie. Św. Paweł bardzo barwnie opisał Kościół. Było w tym opisie coś więcej niż ja i moje sumienie.
|
| Cz gru 06, 2007 11:21 |
|
 |
|
SweetChild
Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37 Posty: 10694
|
genowef napisał(a): Moje poglądy, moje życie, moje zbawienie...
Kościół to nie tylko ja i moje sumienie. Św. Paweł bardzo barwnie opisał Kościół. Było w tym opisie coś więcej niż ja i moje sumienie.
Ja nie pisałem o Kościele, a o Sądzie Ostatecznym. O ile dobrze zrozumiałem, Ty oczekujesz pewnej formy sądu zbiorowego, ja uważam, że będzie to raczej sąd indywidualny z moich uczynków. Nie znaczy to wcale, że losy innych są mi obojętne albo neguję znaczenie Kościoła.
|
| Cz gru 06, 2007 11:28 |
|
 |
|
genowef
Dołączył(a): Pt sie 04, 2006 7:25 Posty: 325
|
Nie. Pisałem o tym, że Kościół to jedno ciało. Jak boli ręka, to cierpi nie tylko ręka, ale całe ciało. Mój grzech to równieź grzech całego Kościoła. Każdy będzie sądzony za swoją postawę, ale na kondycję Kościoła wpływa każdy grzech i każda błędna postawa. Głoszenie przez katolików poglądu, że antykoncepcja jest w porządku postrzegam jako podcinanie gałęzi na której się siedzi.
|
| Cz gru 06, 2007 11:53 |
|
 |
|
SweetChild
Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37 Posty: 10694
|
genowef napisał(a): Nie. Pisałem o tym, że Kościół to jedno ciało. Jak boli ręka, to cierpi nie tylko ręka, ale całe ciało. Mój grzech to równieź grzech całego Kościoła. Każdy będzie sądzony za swoją postawę, ale na kondycję Kościoła wpływa każdy grzech i każda błędna postawa. Głoszenie przez katolików poglądu, że antykoncepcja jest w porządku postrzegam jako podcinanie gałęzi na której się siedzi.
Bo wychodzisz z zupełnie innych założeń. Gdybym ja zakładał, że prawidłowa postawa to zawsze taka, jak głosi Kościół, to może podzielałbym Twoje stanowisko. Ja natomiast zakładam, że prawidłowa postawa to zawsze taka, która jest zgodna z wolą Bożą, a ta jest niezmienna (tak jak Bóg jest niezmienny). Wobec tego nie mogę zrozumieć faktu, że w dniu D Kościół negatywnie ocenia NPR i prawidłowa postawa to taka, która odrzuca NPR, a w dniu D+N Kościół pozytywnie ocenia NPR i prawidłowa postawa to taka, która dopuszcza NPR. To po prostu w głowie mi się nie mieści, może za ciemny jestem
Wobec powyższego przyjmuję, że prawidłowa postawa nie zawsze jest taka, jak głosi Kościół. A w związku z tym uważam, że poparcie tego, co uważam za trwanie w błędzie jest szkodliwe, a korzystne są działania na rzecz jego korekty.
|
| Cz gru 06, 2007 12:38 |
|
 |
|
monika001
Dołączył(a): So cze 02, 2007 10:22 Posty: 1324
|
SweetChild napisał(a): (..) Wobec powyższego przyjmuję, że prawidłowa postawa nie zawsze jest taka, jak głosi Kościół. A w związku z tym uważam, że poparcie tego, co uważam za trwanie w błędzie jest szkodliwe, a korzystne są działania na rzecz jego korekty.
A skąd wiesz gdzie, w którym miejscu tkwi ten błąd?
Przy czym wiedzieć = mieć pewność.
....a jeżeli nie możesz z całą pewnością stwierdzić, gdzie on jest, to jak go korygujesz?
|
| Cz gru 06, 2007 12:49 |
|
 |
|
genowef
Dołączył(a): Pt sie 04, 2006 7:25 Posty: 325
|
[...]Czytam moderatorkę katolickiego forum i podziwiam jej ortodoksję, serce rośnie.
Cieszę się. Przy okazji informuję, że jesteśmy na forum "Wiara", w dziale "Człowiek w świecie wiary" i że w teście na moderatorstwo "Rodziny chrześcijańskiej" wzięto pod uwagę moje poglądy. Wszelkie uwagi osobiste proszę kierować na PW - mateola
Wracając do wypowiedzi słodkiego: Nie ryzykowałbym stawiania siebie i swoich zdolności do rozpoznawania Prawdy wyżej niż zdolności Kościoła. To Chrystus tak ten Kościół skonstruował, że władza jest rękach hierarchów, że to hierarchowie "związują i rozwiązują", że duchowni mają prawo grzechy odpuścić, ale mają też prawo zatrzymać. Wierzę w nieomylność ex cathedra i wieżę w sens przyjmowania nauki Ko
|
| Cz gru 06, 2007 13:14 |
|
 |
|
monika001
Dołączył(a): So cze 02, 2007 10:22 Posty: 1324
|
genowef napisał(a): Nie ryzykowałbym stawiania siebie i swoich zdolności do rozpoznawania Prawdy wyżej niż zdolności Kościoła. To Chrystus tak ten Kościół skonstruował, że władza jest rękach hierarchów, że to hierarchowie "związują i rozwiązują", że duchowni mają prawo grzechy odpuścić, ale mają też prawo zatrzymać. Wierzę w nieomylność ex cathedra i wieżę w sens przyjmowania nauki Ko
Dokładnie. 
|
| Cz gru 06, 2007 13:33 |
|
 |
|
SweetChild
Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37 Posty: 10694
|
monika001 napisał(a): SweetChild napisał(a): (..) Wobec powyższego przyjmuję, że prawidłowa postawa nie zawsze jest taka, jak głosi Kościół. A w związku z tym uważam, że poparcie tego, co uważam za trwanie w błędzie jest szkodliwe, a korzystne są działania na rzecz jego korekty. A skąd wiesz gdzie, w którym miejscu tkwi ten błąd? Przy czym wiedzieć = mieć pewność. ....a jeżeli nie możesz z całą pewnością stwierdzić, gdzie on jest, to jak go korygujesz?
Przy Twojej definicji pewności tylko jedną rzecz uznałbym za pewną: nic nie jest pewne. Nie wiemy nawet, czy nie żyjemy w Matrixie.
|
| Cz gru 06, 2007 13:36 |
|
 |
|
monika001
Dołączył(a): So cze 02, 2007 10:22 Posty: 1324
|
SweetChild napisał(a): monika001 napisał(a): SweetChild napisał(a): (..) Wobec powyższego przyjmuję, że prawidłowa postawa nie zawsze jest taka, jak głosi Kościół. A w związku z tym uważam, że poparcie tego, co uważam za trwanie w błędzie jest szkodliwe, a korzystne są działania na rzecz jego korekty. A skąd wiesz gdzie, w którym miejscu tkwi ten błąd? Przy czym wiedzieć = mieć pewność. ....a jeżeli nie możesz z całą pewnością stwierdzić, gdzie on jest, to jak go korygujesz? Przy Twojej definicji pewności tylko jedną rzecz uznałbym za pewną: nic nie jest pewne. Nie wiemy nawet, czy nie żyjemy w Matrixie.
Jak możesz dokonać korekty błędu, jeżeli nie masz niezbitej pewności, że ten błąd wystąpił?
|
| Cz gru 06, 2007 13:40 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|