Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Pt sie 08, 2025 16:18



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 194 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 9, 10, 11, 12, 13  Następna strona
 Seks przed ślubem wg Biblii 
Autor Wiadomość
Moderator
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt sty 04, 2008 22:22
Posty: 5619
Post 
blekitna napisał(a):

Widzisz to jest tak, ze ja znam ksiedza, ktory daje rozgrzeszenie i osobom i w takich sytuacjach jak ja jestem, bo mam takie warunki a nie inne i nie stac mnie na wynajcie dwoch mieszkan. I daje rozgrzeszenie osobom po rozwodzie. A co chodzi o swietokradztwo, to co ma powiedziec byly ksiadz, co teraz ma zone, dzieci i przyjmuje komunie sw.
Kazdy bedzie kiedys sadzony, nie Nam jest sadzic innych.


Po pierwsze- czy ten ksiądz udziela tego rozgrzeszenia ważnie? Ja miałbym wątpliwości (i to wielkie!). Bo nie ma prawa! To jest tragedia, że tacy ludzie się trafiają.

Co do byłych księży, to znasz takich osobiście? Najczęściej opuszczenie stanu kapłańskiego wiąże się z podaniem do Stolicy Apostolskiej o stwierdzenie nieważności sakramentu święceń. Jeśli uznają że sakramentu święceń nie było wówczas może mieć żonę i dzieci i przystępować do Komunii. Jeśli nie ma czyni to również świętokradczo i należy to potępić.

_________________
Η αληθεια ελευθερωσει υμας...
Veritas liberabit vos...
Prawda was wyzwoli...
(J 8, 32b)


Śr cze 25, 2008 22:33
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr cze 25, 2008 10:44
Posty: 19
Post 
szumi napisał(a):
Co do byłych księży, to znasz takich osobiście? Najczęściej opuszczenie stanu kapłańskiego wiąże się z podaniem do Stolicy Apostolskiej o stwierdzenie nieważności sakramentu święceń. Jeśli uznają że sakramentu święceń nie było wówczas może mieć żonę i dzieci i przystępować do Komunii. Jeśli nie ma czyni to również świętokradczo i należy to potępić.


Znam tego bylego ksiadza, bo to kuzyn mojego ojca, ale z Nim nie gadam i nie wiem czy podal sie do Stolicy Apostolskiej, pewnie tak, jak przyjmuje Komunie. Zobacz jaki paradoks otrzymal sakrametn kaplanstwa i po pewnym czasie stwierdza, ze Mu to nie pasuje, pisze do Stolicy Apostolskiej tam Mu Wszystko anuluja i On moze bez problemu uczeszczac do Spowiedzi i Komuni Sw.
To co by bylo gdyby tak kazdy w malzenswie stwierdzal, ze nie odpowiada mi juz bycie w tym zwiazku, pisze do Stolicy Apostolskiej i Mu anuluja malzenswto. Nie bylo by terminu rozwod. Bo jak by nie bylo ksiadz sie zwiazal z Bogiem i potem to rozwiazuje, to jak czlowiek sie wiaze z innym czlowiekiem, to tez to powinien miec rozwiazane. Niewiem czy wiesz o co mi chodzi.

Junik ja wiem czym jest dla mnie Komunia Sw. i nie musze Ciebie o tym informowac.

Aha co chodzi o ksiezy to jak mialam 14 lat pytalam sie ksiedza o sens wiary, to Mi nic nie odpowiedzial i stwierdzil, ze On jest ksiedzem nie z powolania lecz z zawodu. To jest przykre, wlasnie taki ksiadz pewnie po jakims czasie pisze do Stolicy Apostolskiej, jest juz ustawiony finansowo i ma zone i dzieci.

Ja poprostu nie zgadzam sie z pewnymi rzeczami jakie wymyslaja ksieza, nie neguje tego co Bog Nam nakazal, ale co Nam nakazali ksieza.
I wasnie poszukuje sensu tego wszystkiego, wiem i zdaje sobie sprawe, ze grzesze w pewnych kwesiach swiadomie i boli mnie to bo mam wyrzuty sumienia, ale mam nadzieje, ze odnajde sens wiary i zycia, ale niestety wiekszosc ksiezy mi w tym nie pomaga :-( . Ale moze nie pwoinnam sie zapisywac na te forum tylko jako gosc czytac i wyciagac sobie wnioski, zawsze bylam impulsywna to dlatego chyba tu jestem.
Nie chce sie z nikim klocic, wystarczy, ze nie raz kloce sie zama ze soba. Pozdrawiam, trwajcie w wierze i oby Was nigdy nie spotkalo lekke zachwianie wiary.


Cz cze 26, 2008 8:57
Zobacz profil
Moderator
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt sty 04, 2008 22:22
Posty: 5619
Post 
blekitna napisał(a):
Zobacz jaki paradoks otrzymal sakrametn kaplanstwa i po pewnym czasie stwierdza, ze Mu to nie pasuje, pisze do Stolicy Apostolskiej tam Mu Wszystko anuluja i On moze bez problemu uczeszczac do Spowiedzi i Komuni Sw.
To co by bylo gdyby tak kazdy w malzenswie stwierdzal, ze nie odpowiada mi juz bycie w tym zwiazku, pisze do Stolicy Apostolskiej i Mu anuluja malzenswto. Nie bylo by terminu rozwod. Bo jak by nie bylo ksiadz sie zwiazal z Bogiem i potem to rozwiazuje, to jak czlowiek sie wiaze z innym czlowiekiem, to tez to powinien miec rozwiazane. Niewiem czy wiesz o co mi chodzi.

No ale przecież tak jest. Każdy małżonek może złożyć do sądu kościelnego wniosek o stwierdzenie nieważności małżeństwa i może żyć spokojnie. Natomiast nie ma czegoś takiego jak anulowanie małżeństwa czy kapłaństwa. Działa to na takiej samej zasadzie w przypadku sakramentu święceń i sakramentu małżeństwa- jeśli zaistniała przeszkoda zrywająca to można stwierdzić nieważność sakramentu, czyli że go nie było od samego początku.
Zatem bez takich oskarżeń, lepiej się dowiedzieć o szczegóły niż rzucać takimi hasłami.

_________________
Η αληθεια ελευθερωσει υμας...
Veritas liberabit vos...
Prawda was wyzwoli...
(J 8, 32b)


Cz cze 26, 2008 9:35
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr cze 25, 2008 10:44
Posty: 19
Post 
szumi napisał(a):
blekitna napisał(a):
Zobacz jaki paradoks otrzymal sakrametn kaplanstwa i po pewnym czasie stwierdza, ze Mu to nie pasuje, pisze do Stolicy Apostolskiej tam Mu Wszystko anuluja i On moze bez problemu uczeszczac do Spowiedzi i Komuni Sw.
To co by bylo gdyby tak kazdy w malzenswie stwierdzal, ze nie odpowiada mi juz bycie w tym zwiazku, pisze do Stolicy Apostolskiej i Mu anuluja malzenswto. Nie bylo by terminu rozwod. Bo jak by nie bylo ksiadz sie zwiazal z Bogiem i potem to rozwiazuje, to jak czlowiek sie wiaze z innym czlowiekiem, to tez to powinien miec rozwiazane. Niewiem czy wiesz o co mi chodzi.

No ale przecież tak jest. Każdy małżonek może złożyć do sądu kościelnego wniosek o stwierdzenie nieważności małżeństwa i może żyć spokojnie. Natomiast nie ma czegoś takiego jak anulowanie małżeństwa czy kapłaństwa. Działa to na takiej samej zasadzie w przypadku sakramentu święceń i sakramentu małżeństwa- jeśli zaistniała przeszkoda zrywająca to można stwierdzić nieważność sakramentu, czyli że go nie było od samego początku.
Zatem bez takich oskarżeń, lepiej się dowiedzieć o szczegóły niż rzucać takimi hasłami.


Widocznie, nie jest to takie proste, bo jak wczesniej napisalam nie bylo by wtedy terminu "rozwod". Ja nie rzucam oskarzen, tylko przelewam moje mysli ;).


Cz cze 26, 2008 9:53
Zobacz profil
Moderator
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt sty 04, 2008 22:22
Posty: 5619
Post 
blekitna napisał(a):

Widocznie, nie jest to takie proste, bo jak wczesniej napisalam nie bylo by wtedy terminu "rozwod". Ja nie rzucam oskarzen, tylko przelewam moje mysli ;).


Mylisz dwie rzeczywistości- kościelną i świecką (państwową). W Kościele rozwodów nie ma. Jest on w państwie. Państwo rozwodzi małżonków nie Kościół. Więc "rozwód" i tak istnieć będzie, bo kraj nasz takowych udziela.

_________________
Η αληθεια ελευθερωσει υμας...
Veritas liberabit vos...
Prawda was wyzwoli...
(J 8, 32b)


Cz cze 26, 2008 10:04
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr cze 25, 2008 10:44
Posty: 19
Post 
Masz racje, panstwo udziela rozwodu, Koscil takowych nie udziela, jedynie Kosiol "anuluje", "uniewaznia", malzenstwo.


Cz cze 26, 2008 10:10
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt gru 23, 2003 0:41
Posty: 4103
Post 
Błękitna, nie unieważnia czy anuluje - tylko stwierdza nieważność - inaczej, że malżeństwa najzwyczajniej nie bylo. Zostało nieważnie zawarte - czyli nie istniało.

_________________
Mądremu tłumaczyć nie trzeba, głupi i tak nie zrozumie.


Cz cze 26, 2008 10:50
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr cze 25, 2008 10:44
Posty: 19
Post 
Asienkka napisał(a):
Błękitna, nie unieważnia czy anuluje - tylko stwierdza nieważność - inaczej, że malżeństwa najzwyczajniej nie bylo. Zostało nieważnie zawarte - czyli nie istniało.


Wlasnie o to chodzi, ze te malzenstwo, czy kaplanstwo bylo prawda, a jak mozna zrobic cos co bylo, ze tego w ogole nie bylo.
Rozumiem, ze jesli Cie wspolmazonek oklamal o jakies chorobie, alebo sie okazuje ze nie wiedzialo sie o tym, ze sie jest przyrodnim rodzenstwem, w takich sytuacjach to idzie uniewaznic.
Ale jak ksiadz byl pare lat ksiedzem odprawial Msze, udzielam pokuty, to jak to mozna uniewaznic, ze tego nie bylo. Dla mnie to chore, ale dla mnie, dla innych to moze byc normalne.


Cz cze 26, 2008 12:05
Zobacz profil
Moderator
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt sty 04, 2008 22:22
Posty: 5619
Post 
blekitna napisał(a):
Wlasnie o to chodzi, ze te malzenstwo, czy kaplanstwo bylo prawda, a jak mozna zrobic cos co bylo, ze tego w ogole nie bylo.
Rozumiem, ze jesli Cie wspolmazonek oklamal o jakies chorobie, alebo sie okazuje ze nie wiedzialo sie o tym, ze sie jest przyrodnim rodzenstwem, w takich sytuacjach to idzie uniewaznic.
Ale jak ksiadz byl pare lat ksiedzem odprawial Msze, udzielam pokuty, to jak to mozna uniewaznic, ze tego nie bylo. Dla mnie to chore, ale dla mnie, dla innych to moze byc normalne.


blekitna, na dzień dobry zmień w końcu nomenklaturę, bo już Ci zwracano uwagę kilkakrotnie że nie ma czegoś takiego jak unieważnienie, czy anulowanie!

Po drugie, można stwierdzić nieważność, bo ktoś istotnie mógł myśleć, że jest to sakrament, a jednak okazuje się że nie było go. Inną sprawą jest np. przymus - jakikolwiek: czy fizyczny czy psychiczny - bo wówczas człowiek raczej wie że nie chciał go przyjąć, a mimo to przyjął, ale wówczas właśnie sakrament nie zaistniał. Co do sakramentów sprawowanych przez kapłana z nieważnymi święceniami, to zasadniczo Ecclesia suplet- Kościół uzupełnia. Co innego z tym, który wiedział, że święcenia są nieważne, bo tu już zaciąga winę moralną.
Tak samo z małżonkami- jeśli okaże sie że nie byli małżeństwem - a myśleli że są - to nie ponoszą winy moralnej za czyny jakie popełniali a które przysługują tylko małżonkom- np. współżycie małżeńskie.

_________________
Η αληθεια ελευθερωσει υμας...
Veritas liberabit vos...
Prawda was wyzwoli...
(J 8, 32b)


Cz cze 26, 2008 12:23
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr cze 25, 2008 10:44
Posty: 19
Post 
szumi napisał(a):
blekitna napisał(a):
Wlasnie o to chodzi, ze te malzenstwo, czy kaplanstwo bylo prawda, a jak mozna zrobic cos co bylo, ze tego w ogole nie bylo.
Rozumiem, ze jesli Cie wspolmazonek oklamal o jakies chorobie, alebo sie okazuje ze nie wiedzialo sie o tym, ze sie jest przyrodnim rodzenstwem, w takich sytuacjach to idzie uniewaznic.
Ale jak ksiadz byl pare lat ksiedzem odprawial Msze, udzielam pokuty, to jak to mozna uniewaznic, ze tego nie bylo. Dla mnie to chore, ale dla mnie, dla innych to moze byc normalne.


blekitna, na dzień dobry zmień w końcu nomenklaturę, bo już Ci zwracano uwagę kilkakrotnie że nie ma czegoś takiego jak unieważnienie, czy anulowanie!

Po drugie, można stwierdzić nieważność, bo ktoś istotnie mógł myśleć, że jest to sakrament, a jednak okazuje się że nie było go. Inną sprawą jest np. przymus - jakikolwiek: czy fizyczny czy psychiczny - bo wówczas człowiek raczej wie że nie chciał go przyjąć, a mimo to przyjął, ale wówczas właśnie sakrament nie zaistniał. Co do sakramentów sprawowanych przez kapłana z nieważnymi święceniami, to zasadniczo Ecclesia suplet- Kościół uzupełnia. Co innego z tym, który wiedział, że święcenia są nieważne, bo tu już zaciąga winę moralną.
Tak samo z małżonkami- jeśli okaże sie że nie byli małżeństwem - a myśleli że są - to nie ponoszą winy moralnej za czyny jakie popełniali a które przysługują tylko małżonkom- np. współżycie małżeńskie.


To co tutaj napisales to to samo co ja powyrzej.
A co chodzi o uniewaznienie kaplanstwa, ze Go w ogole nie bylo, (nie wiem jak to napisac zebys sie nie czepial mojej nomenklatury) to jak ksiedz, ktory jak byl ksiedzem, np. udzielal slubow koscielnych, to jak niby On nie mial w ogole tego kaplanswta to co te malzentswa sa w takim razie nie wazne. Dla mnie to jest bardzo smieszne, ale nie masz sie co unosic bo to tylko dla mnie, chyba moge miec swoje zdanie.


Cz cze 26, 2008 12:53
Zobacz profil
Moderator
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt sty 04, 2008 22:22
Posty: 5619
Post 
blekitna napisał(a):
A co chodzi o uniewaznienie kaplanstwa, ze Go w ogole nie bylo, (nie wiem jak to napisac zebys sie nie czepial mojej nomenklatury) to jak ksiedz, ktory jak byl ksiedzem, np. udzielal slubow koscielnych, to jak niby On nie mial w ogole tego kaplanswta to co te malzentswa sa w takim razie nie wazne. Dla mnie to jest bardzo smieszne, ale nie masz sie co unosic bo to tylko dla mnie, chyba moge miec swoje zdanie.


Może stosuj się do tej która powszechnie obowiązuje i o której Cię już informowano.
Nie unieważnienie, a stwierdzenie nieważności. Wyczuwasz różnicę między tymi dwoma zwrotami? Jak nie to daj znać wyjaśnię Ci na PW.
Co do owych ślubów to już to napisałem powyżej- Ecclesia suplet.

_________________
Η αληθεια ελευθερωσει υμας...
Veritas liberabit vos...
Prawda was wyzwoli...
(J 8, 32b)


Cz cze 26, 2008 13:06
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr cze 25, 2008 10:44
Posty: 19
Post 
Mi o to chodzilo Szumi. Czepiasz sie slowek, ale nic ja jak widze mam tutaj calkowicie rozne poglady, wiec sie juz nie bede udzielac przynajmniej w tym temacie.


Cz cze 26, 2008 13:19
Zobacz profil
Post 
szumi - tylko pytanie: istnieje cos takiego, jak uznanie za niewazne sakramentu kaplanstwa? Zawsze myslalam, ze ksiadz, ktory z roznych powodow chce przestac byc "zawodowym" ksiedzem zwraca sie do Rzymu o zwolnienie "z funkcji", ale kaplanem pozostaje na zawsze (znamie wycisniete przez sakrament).
Ciagle nie wiem, jak to dziala w praktyce, bo tu juz spotkalam "bylych ksiezy" z rodzinami, ktorzy sa teraz "w funkcji" diakona.


Cz cze 26, 2008 13:54
Moderator
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt sty 04, 2008 22:22
Posty: 5619
Post 
Kamala napisał(a):
szumi - tylko pytanie: istnieje cos takiego, jak uznanie za niewazne sakramentu kaplanstwa? Zawsze myslalam, ze ksiadz, ktory z roznych powodow chce przestac byc "zawodowym" ksiedzem zwraca sie do Rzymu o zwolnienie "z funkcji", ale kaplanem pozostaje na zawsze (znamie wycisniete przez sakrament).


Jest coś takiego jak stwierdzenie nieważności sakramentu kapłaństwa. Oraz jest coś takiego jak zdjęcie obowiązków i funkcji kapłańskich (np. obowiązek odmawiania Liturgii Godzin, czy prawo udzielania sakramentów) i wówczas faktycznie dana osoba pozostaje do końca kapłanem- bo ma właśnie to niezmywalne piętno sakramentalne. I wówczas w obliczu śmierci może taki kapłan np. wyspowiadać, jeśli nie ma innego kapłana, który ma prawo to czynić w normalnych warunkach. Ale gdy ktoś nie przyjął tego sakramentu - a jedynie mu się wydawało że przyjął - to tego piętna nie ma więc i kapłanem nie jest.

_________________
Η αληθεια ελευθερωσει υμας...
Veritas liberabit vos...
Prawda was wyzwoli...
(J 8, 32b)


Cz cze 26, 2008 16:50
Zobacz profil

Dołączył(a): Wt lis 25, 2008 16:43
Posty: 20
Post 
Wracając do tytułowego pytania. Cały problem w różnym definiowaniu pojęć.
Jak podaje SJP ślub to1. zawarcie związku małżeńskiego przed duchownym lub urzędnikiem stanu cywilnego, 2. przest.: ślubowanie; uroczysta przysięga, zobowiązanie

Mianem ślubu określamy zatem moment/ akt zawarcia związku małżeńskiego. Współcześnie, ślubujemy, czyli przysięgamy wybrance/ wybrankowi miłość wierność, uczciwość małżeńską oraz obiecujemy trwać przy nim aż do śmierci. Formuła zależy oczywiście od wyznawanej wiary, a także – w przypadku ślubów cywilnych – kraju, państwa itd. Sam akt jest więc obwarowany licznymi konotacjami społecznymi, kulturowymi, historycznymi, religijnymi. Zmieniał się w przeciągu wieków. Podobnie kwestia oprawy – ceremonii, wesela, zabawy.

Dawniej ślub należał do tzw. rytuałów przejścia."Obrzęd przejścia to obrzęd, którego charakterystyczną cechą jest zmiana (odebranie i nadanie) jakiejś właściwości poddanego mu człowieka"
W wielu kulturach, i tych dawnych, prymitywnych, i nawet współcześnie ważnym momentem jest noc poślubna. Czasem już na weselu, podczas zabawy młodzi mieli wydzielone miejsce, w którym dochodziło do współżycia. Często był to ważny element obrzędu. Współcześnie, niezależnie od poglądów na kwestię seksu małżeńskiego, dla większości świeżo poślubionych małżonków noc poślubna jest ważnym momentem. Nawet jeśli już współżyli ze sobą i tak będą na tę chwilę czekać z niecierpliwością.

Jeśli się dobrze przyjrzeć ceremoniom ślubnym, związanych z nią zwyczajach na przestrzeni lat i wieków to ten moment współżycia tuż po złożeniu przysięgi/ zawarciu małżeństwa zgodnie z tradycją i kulturą był jednym z najważniejszych elementów ślubu!

A przecież były czasy i ludzie określani przez nas jako prymitywni. Te pierwotne kultury nie zdążyły wykształcić norm regulujących życie społeczne. Kochająca się para po prostu szła do łóżka. To był ich ślub. I takie jest pierwotne znaczenie tego wyrazu, jego pole semantyczne. Współżyjąc z kobietą/ mężczyzną, bierzesz z nią/ nim ślub, w tym znaczeniu, że zawierasz cielesny związek, dwoje ludzi jest tak blisko siebie, że jedno we wnętrzu drugiego.

W dzisiejszych czasach takie rozumienie słowa zatarło się. Było jednak znane w czasach Chrystusa. Dlatego Biblia nie mówi wprost o współżyciu przed ślubem, a jedynie o współżyciu pozamałżeńskim, który określa mianem rozpusty.

Pojawia się tu paradoks związany z seksem, który - zauważmy - pojawił się dopiero współcześnie. Dawniej nie było chodzenia ze sobą, długotrwałego narzeczeństwa, wspólnego mieszkania itp. Zupełnie jasnym i logicznym był fakt, że kochająca się para zacznie współżyć. Zawierano więc ślub w tym znaczeniu tego słowa, jakie znamy dzisiaj – zgodnie z obrzędami, wyznawaną wiarą, poglądami, kultura i tradycją. Później para „zawierała ślub cielesny” Niemniej ciężar gatunkowy był ten sam.

Paradoks współżycia przed ślubem polega na tym, że nie biorąc ślubu i tak go bierzesz! ( w szerszym, dawnym rozumieniu tego słowa). Może się pojawić zatem pytanie: po co w ogóle jakieś ceremonie, wystarczy, że idziemy do łóżka i kwita. Sprawa nie jest jednak taka prosta. Kościół pragnie ustrzec ludzi przed „cielesnym zawarciem związku” bez przygotowania się do niego duchowo. Bez przyjęcia świadomej odpowiedzialności za siebie, małżonka i ewentualne dzieci. Tym bardziej, że związek chłopaka i dziewczyny szybciej może się rozpaść niż małżeński. Jeśli para jest gotowa być ze sobą na dobre i złe, gotowa jest wziąć odpowiedzialność za związek, jest gotowa do ślubu. Jeśli nie jest na to gotowa, a współżyje mogą się boleśnie zranić. To takie „wybieganie przed orkiestrę”.

Gdyby Chrystus żył dzisiaj, a Biblia była pisana współcześnie, nie byłoby pytania, dlaczego w Biblii nie ma wyraźnego odniesienia do seksu przedmałżeńskiego. Z pewnością doprecyzowano by wszelkie pojęcia. Pamiętajmy jednak, że pisali ją ludzie żyjący w tamtej epoce, znający ówczesną wartość znaczeniową danych słów.

Kościół zajął takie a nie inne stanowisko opierając się, jak zauważył filippiaarz, nie na literalnym rozumieniu Pisma, a uwzględniając jego powstanie w określonej epoce i kulturze. Niemniej jego przesłanie pozostaje niezmienne.


P.S Sorki, że trochę długi ten post ;)


Wt lis 25, 2008 19:12
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 194 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 9, 10, 11, 12, 13  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL