Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest So sie 09, 2025 14:57



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 367 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 9, 10, 11, 12, 13, 14, 15 ... 25  Następna strona
 O seksie 
Autor Wiadomość
Post Re: O seksie
I JESZCZE JEDEN ARTYKUŁ ZE STRONY DIAKONII ZYCIA (DOMOWEGO KOŚCIOŁA)

Ile dzieci w katolickiej rodzinie?
„Ile małżeństwo powinno mieć dzieci?" – takie pytanie często pojawia się podczas prelekcji głoszonych przez diakonię życia. Jak się okazuje – ta kwestia nie jest do końca rozumiana nawet przez ludzi od dłuższego czasu kroczących za Jezusem. Sfera płciowości człowieka w całości znajduje się pod szczególnym „obstrzałem" sił tego świata, stąd zapewne wielkie pomieszanie – i jednocześnie chęć przeciwdziałania temu pomieszaniu.



Nauczanie katolickie jest tu precyzyjne i jednoznaczne – o liczbie dzieci w rodzinie mają decydować sami małżonkowie, kierując się roztropnym namysłem i wielkodusznością, a ich decyzja ma być odpowiedzią na odczytanie Bożej woli względem ich rodziny (por. encyklika Pawła VI Humanae vitae, p. 10). Niestety, ciągle pokutuje przekonanie, że chrześcijanie muszą (w sensie narzuconego z góry przymusu) mieć dużo dzieci i podczas wykładów pojawiają się uwagi „tak, tak, sami decydują, ale minimum powinni mieć czworo", „tak się tylko mówi". Jesteśmy przekonani, że wypowiadający takie i podobne opinie (zdarza się to i małżonkom, i księżom) przeważnie nie zamierzają być złośliwi, nie chcą sprawić nikomu przykrości (no, może czasem chcą się pochwalić, że sami takie kryterium spełniają...).

Kiedy patrzy się statystycznie na liczbę dzieci w rodzinach katolickich (w Polsce, bo inaczej to wygląda np. w USA) chciałoby się czasem powiedzieć, że średnio mogłoby gdzieniegdzie tych dzieci być więcej. Ale tylko tak w wizji średniej statystycznej. Nie ośmielilibyśmy się powiedzieć żadnej rodzinie, że powinni mieć dzieci więcej. Dlaczego? Dlatego, że przeważnie nie wiemy dlaczego dani małżonkowie mają „tylko" jedno czy dwoje dzieci (bo takich sytuacji to przeważnie dotyczy, choć my sami też spotkaliśmy się z sugestią, że „mogłoby być czwarte..."). A to „dlaczego" bywa bardzo bolesnym problemem.

Zdarza się, że małżonkowie po urodzeniu pierwszego dziecka nie mogą doczekać się następnego – sami znamy kilka małżeństw, które doczekały się kolejnego potomka po kilkunastu latach od pierwszego porodu, a nierzadko po drodze były poronienia czy przedwczesne porody kończące się śmiercią dziecka. Zdarza się, coraz częściej, że na jedno, dwoje czy troje żyjących dzieci przypada jedno czy dwoje przebywających już w niebie. Wiele małżeństw boryka się z problemem niepłodności, wiele cierpi z powodu śmierci kolejnych dzieci przed urodzeniem. Czy jesteśmy w stanie wyobrazić sobie, jak brzmią w uszach tych ludzi uwagi na temat „obowiązkowej dzietności"? Jak raniące są powtarzające się pytania „a wy kiedy?" Jak bolesne mogą być życzenia „żebyście się już doczekali dziecka" – choćby składane w najlepszej wierze. Kiedy ma się już dzieci, dwu- lub trzyletni okres oczekiwania na poczęcie wydaje się niczym. Kiedy przeżywa się ten czas, każdy miesiąc jest jak wieczność.

Szczególnie ważna jest postawa odpowiedzialnych Domowego Kościoła. Prowadząc oazę trzeba naprawdę wielkiego taktu i delikatności, by słusznie doceniając rodziny z większą liczbą dzieci, nie dokładać ciężaru tym, który dzieci mają mniej (a czasem nie mają wcale). Nade wszystko zaś ważne jest, by przekazywać prawdziwe nauczanie Kościoła – zachęcające w planowaniu rodziny do roztropności i wielkoduszności.

Agata i Krzysztof Jankowiakowie
Tekst ukazał sie w 114 numerze "Listu DK"


Wt sty 17, 2012 11:56
Post Re: O seksie
O.KSAWERY KNOTZ
Ile dzieci powinien mieć katolik?

Decyzję odnośnie ilości dzieci mogą podjąć tylko sami małżonkowie. Kościół nie ingeruje w tę sferę życia pozostawiając decyzję indywidualnemu rozeznaniu każdej pary małżeńskiej. Nie ma jakiegoś katolickiego modelu dzietności, np. 2+2 albo 2+3 czy może jeszcze więcej, np. 2+6. Zindywidualizowane podejście Kościoła do każdego małżeństwa i rodziny pozwala uznać, że w jednej rodzinie jedno lub dwoje dzieci stanowi maksimum jej możliwości, w innej ośmioro czy dziesięcioro może znaleźć dla siebie odpowiednie warunki wychowawcze, niezbędne dla ich rozwoju . Nadużyciem jest zarówno wskazywanie małżonkom na konieczność urodzenia przez nich większej ilości dzieci, jak i tworzenie presji, aby ograniczyli ich liczbę. Tę presję na różny sposób może wytwarzać ginekolog, kapłan, rodzice małżonków, pracodawca, środowisko pracy… Presja na rodziców zabierająca im wolność rodzi silne lęki i blokady, które źle się odbijają na relacji między małżonkami i powodują perturbacje w życiu seksualnym.
Zadaniem Kościoła jest towarzyszyć małżonkom na drodze ich życia. Dostarczać im światła: odpowiedniej wiedzy teologicznej, psychologicznej, pedagogicznej, medycznej, itp., aby mogli zobiektywizować i zweryfikować swoje poglądy i odczucia i w konsekwencji podjąć jak najlepszą dla nich decyzję.(...)
Kryteria rozeznania
Małżonkowie zastanawiając się nad możliwością poczęcia dziecka mogą brać pod uwagę „zarówno swoje własne dobro, jak i dobro dzieci czy to już urodzonych, czy przewidywanych i rozeznając też warunki czasu oraz sytuacji życiowej tak materialnej, jak i duchowej; a w końcu licząc się z dobrem wspólnoty rodzinnej, społeczeństwa i samego Kościoła. Pogląd ten winni małżonkowie ustalać ostatecznie wobec Boga”.
Magisterium Kościoła naucza, że „jeżeli więc istnieją słuszne powody dla wprowadzenia przerw między kolejnymi urodzeniami dzieci, wynikające bądź z warunków fizycznych czy psychicznych małżonków, bądź z okoliczności zewnętrznych, Kościół naucza, że wolno wówczas małżonkom uwzględniać naturalną cykliczność właściwą funkcjom rozrodczym i podejmować stosunki małżeńskie tylko w okresach niepłodności, regulując w ten sposób ilość poczęć” . Pojęcie „słuszne powody” (odłożenia poczęcia) jest z założenia mało precyzyjne. Gdyby została stworzona lista „słusznych powodów” małżonkowie zostaliby ograniczeni w wolności wyboru. Takie sformułowanie pozwala samym małżonkom określić jakie powody są według nich słuszne, w ich specyficznej i tylko im najlepiej znanej sytuacji życiowej.
Jeżeli małżonkowie w danym momencie życia nie widzą dobra w poczęciu dziecka, to mają obowiązek współżycia w czasie niepłodnym. Bóg stwarzając człowieka przewidział możliwość wykorzystania cyklicznego rytmu płodności kobiety, aby człowiek nie musiał wybierać między nieustannym rodzeniem kolejnych dzieci a całkowitym zaprzestaniem współżycia seksualnego lub w poczuciu bezradności szukać środków likwidujących płodność. Małżonkowie mogą, i mają do tego moralne prawo, wykorzystać możliwości jakie daje im cielesność stworzona przez Boga w celu planowania dzieci. Wyboru współżycia w okresie niepłodnym nie można uważać za wybór niczym nie różniący się od antykoncepcji z tej racji, że podobnie jak przy jej wyborze małżonkowie dążą do takiego współżycia, które nie zaowocuje poczęciem dziecka. Gdyby brak woli do urodzenia kolejnych dzieci był naganny moralnie, to dobre i zgodne z wolą Bożą byłoby jedynie współżycie w czasie płodnym, czyli takie które zakłada największe prawdopodobieństwo urodzenia się dziecka.
Naukę Kościoła łatwiej zrozumieć, gdy dostrzeże się, że czymś innym jest decyzja odłożenia poczęcia dziecka, do której każde małżeństwo ma prawo, a czymś innym sposób w jaki podchodzi się do swojego ciała. Nie będąc gotowym do przyjęcia dziecka nie można naruszać integralność ludzkiego ciała poprzez niszczenie płodności męża lub żony. Dobre moralnie jest natomiast wykorzystywanie możliwości jakie daje ludzkie ciało – obserwować cykl płodności i do niego dostosować współżycie seksualne.
Nauka Kościoła nie ma nic wspólnego z fałszywym ideałem miłości małżeńskiej, który miałby polegać na gotowości do nieustannego rodzenia dzieci w zależności od możliwości reprodukcyjnych mężczyzny i kobiety. Decyzja urodzenia kolejnego dziecka nie może mieć nic wspólnego z fałszywym, fideistycznym pojmowaniem wiary. Fideizm głosi, że jeżeli człowiek do końca zaufa Bogu, to może nawet rzucić się w przepaść, a i tak Bóg go uratuje, cudem przeżyje, nawet nie złamie nogi. Rozum co prawda podpowiada, że taki skok musi zakończyć się śmiercią. Człowiek więc raczej będzie się bał zaryzykować, ale musi wtedy przyznać, że w tym przypadku objawił się u niego brak prawdziwej, czystej wiary. Zwyciężył racjonalizm, lęk i brak zaufania do Boga. Ideał całkowitego zdania się na Boga, wbrew podpowiedzi rozumu, nie został zrealizowany.
Błąd fideizmu polega na tym, że wybór życia dla Boga nie wymaga potwierdzenia ze strony rozumu ludzkiego. Praktyczną konsekwencją przyjęcia takiego poglądu jest np. ideał współżycia bez żadnego planowania, radykalna decyzja rodzenia dzieci „jak Bóg da”, ślepe zdanie się na przypadek, zwalniające człowieka z posługiwania się rozumem i za jego pomocą rozeznawania woli Bożej.
Katolik powinien szukać rozumowych argumentów każdej decyzji, tym bardziej tak ważnej jak poczęcie dziecka i podejmować ją w wolności. Bóg chce być Bogiem ludzi świadomych i wolnych, którzy wybierają dobro dlatego, że widzą jego wartość, a nie dlatego, że muszą je realizować. „Myśl katolicka jest często rozumiana błędnie, tak jakby Kościół głosił ideologię maksymalnej płodności, nakłaniając małżonków do przekazywania życia bez rozeznania i jakiegokolwiek planu. Wystarczy jednak uważnie przeczytać wypowiedzi Magisterium, aby stwierdzić, że tak nie jest. W istocie, przekazując życie, rodzice realizują jeden z najważniejszych wymiarów swego powołania: są współpracownikami Boga. Właśnie dlatego zobowiązani są do przyjęcia postawy niezwykle odpowiedzialnej. W podejmowaniu decyzji o tym, czy przekazywać życie lub tego nie czynić, nie powinni ulegać egoizmowi, ani dać się ponieść lekkomyślności, lecz kierować się roztropnością i świadomą wielkodusznością, która potrafi ocenić możliwości i warunki i zadbać przede wszystkim o dobro mającego narodzić się dziecka. A zatem, gdy istnieje powód, aby nie przekazywać życia, wybór taki jest godziwy, a może nawet być obowiązujący” .


Wt sty 17, 2012 11:59
Moderator
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So paź 23, 2010 23:17
Posty: 8674
Post Re: O seksie
ikm napisał(a):
Soul33 napisał(a):
W drugim cytacie chodzi o to, czy są gotowi psychicznie, aby być rodzicami i czy akceptują możliwość poczęcia. KK zezwala na odkładanie poczęcia dzięki NPR z ważnych przyczyn, ale innych niż np. niedojrzałość do bycia rodzicem.
Soul nie zgadzam się, nie uogólniej. To własnie ci niedojrzali katują swoje dzieci bo im przeszkadzają, lepiej żeby ich nie mieli wogóle. Skoro aborcja to grzech to lepiej unikać poczęcia.
Oczywiście masz rację. Może zatem uściślę to, co napisałem. W przypadku takim, jak niedojrzałość do bycia rodzicem, Kościół nie zezwala na NPR w tym sensie, że w ogóle nie zezwala na współżycie (w świetle wyżej umieszczonego cytatu JP2).

_________________
Don't tell me there's no hope at all
Together we stand, divided we fall

~ Pink Floyd, "Hey you"


Wt sty 17, 2012 12:24
Zobacz profil
Post Re: O seksie
To jest straszne jak w waszej wierze paragrafuje się każdy aspekt życia a potem jeszcze różnie się dany paragraf tłumaczy.

Dla Pulikowskiego (tylko) dwoje dzieci świadczą o egoizmie rodziców. :o

Jankowiakowie nie sa lepsi, bo co prawda nie mówią, że ci z dwojgiem dzieci to egoisci ale sugeruja, ze byc może mają jakies przeszkody zdrowotne, osobiste, poronienia, niepłodność. Pełni hipokryzji piętnują tych, co mówią "mogłoby być więcej" ale sami mówią to samo w zawoalowany sposób. :?

Na tym tle Knotz wychodzi bardzo dojrzale pisząc i cytując :
Małżonkowie zastanawiając się nad możliwością poczęcia dziecka mogą brać pod uwagę „zarówno swoje własne dobro, jak i dobro dzieci czy to już urodzonych, czy przewidywanych i rozeznając też warunki czasu oraz sytuacji życiowej tak materialnej, jak i duchowej; a w końcu licząc się z dobrem wspólnoty rodzinnej, społeczeństwa i samego Kościoła. Pogląd ten winni małżonkowie ustalać ostatecznie wobec Boga”. .

Takie zamieszanie wprowadziliście w naturalną strefę seksualności, że sami się w tym gubicie.

Myśl katolicka jest często rozumiana błędnie, tak jakby Kościół głosił ideologię maksymalnej płodności, nakłaniając małżonków do przekazywania życia bez rozeznania i jakiegokolwiek planu. Wystarczy jednak uważnie przeczytać wypowiedzi Magisterium, aby stwierdzić, że tak nie jest.

Katolik musi byc prawie teologiem śledzącym na bieżąco wszystkie dokumenty, a i tak co rusz znajduje inna ich wykładnię - co widac wyżej.


Wt sty 17, 2012 12:42
Post Re: O seksie
Kozioł napisał(a):
To jest straszne jak w waszej wierze paragrafuje się każdy aspekt życia a potem jeszcze różnie się dany paragraf tłumaczy.

Dla Pulikowskiego (tylko) dwoje dzieci świadczą o egoizmie rodziców. :o

Jankowiakowie nie sa lepsi, bo co prawda nie mówią, że ci z dwojgiem dzieci to egoisci ale sugeruja, ze byc może mają jakies przeszkody zdrowotne, osobiste, poronienia, niepłodność. Pełni hipokryzji piętnują tych, co mówią "mogłoby być więcej" ale sami mówią to samo w zawoalowany sposób. :?

Na tym tle Knotz wychodzi bardzo dojrzale pisząc i cytując :
Małżonkowie zastanawiając się nad możliwością poczęcia dziecka mogą brać pod uwagę „zarówno swoje własne dobro, jak i dobro dzieci czy to już urodzonych, czy przewidywanych i rozeznając też warunki czasu oraz sytuacji życiowej tak materialnej, jak i duchowej; a w końcu licząc się z dobrem wspólnoty rodzinnej, społeczeństwa i samego Kościoła. Pogląd ten winni małżonkowie ustalać ostatecznie wobec Boga”. .

Takie zamieszanie wprowadziliście w naturalną strefę seksualności, że sami się w tym gubicie.

Myśl katolicka jest często rozumiana błędnie, tak jakby Kościół głosił ideologię maksymalnej płodności, nakłaniając małżonków do przekazywania życia bez rozeznania i jakiegokolwiek planu. Wystarczy jednak uważnie przeczytać wypowiedzi Magisterium, aby stwierdzić, że tak nie jest.

Katolik musi byc prawie teologiem śledzącym na bieżąco wszystkie dokumenty, a i tak co rusz znajduje inna ich wykładnię - co widac wyżej.


Chyba czegoś nie zrozumiałeś - wszystkie te 3 artykuły sa ze soba kompatybilne i sobie NIE zaprzeczają. Czytaj ze zrozumieniem.


Wt sty 17, 2012 12:51
Post Re: O seksie
P.S. - WNIOSKI:
Małżeństwo rozumnie samo decyduje ile potomstwa jest w stanie wychowawczo i materialnie ogarnąć, samo decyduje czy dzieci będzie 1, 2 czy 5 w rodzinie. Jak się nie chce więcej dzieci pozostaje III faza (NPR).
Ci co mają 1 dziecko tak samo dążą do zbawienia jak ci co mają 7 czy 8-ro


Wt sty 17, 2012 12:55
Post Re: O seksie
ikm napisał(a):
Chyba czegoś nie zrozumiałeś - wszystkie te 3 artykuły sa ze soba kompatybilne i sobie NIE zaprzeczają. Czytaj ze zrozumieniem.

Równiez polecam czytanie ze zrozumieniem. Wszystkie one sięgaja do jednego źródła a jednak wynosza inne wnioski. Pierwszy mówi wprost o egoiźmie tych, którzy mają mało dzieci a przy swym wyborze uwzględniają sprawy materialne. Drugi zaleca ostrożność w słowach, bo małżeństwa mogą mieć mało dzieci np. z powodów zdrowotnych ale oczekuje że pozostałe będa miały znacznie więcej. Dopiero Knotz przyznaje rodzicom prawo do myslenia także o sobie, do rozeznania swojej drogi przed Panem. Pisze przy tym wprost, ze "Nadużyciem jest zarówno wskazywanie małżonkom na konieczność urodzenia przez nich większej ilości dzieci, jak i tworzenie presji, aby ograniczyli ich liczbę." chcąc nie chcac piętnując autorów poprzednich artykułów.
Tak, trzeba czytac całościowo, ze zrozumieniem i jeszcze między słowami. czytanie z tezą na niewiele się zda.


Wt sty 17, 2012 13:06
Post Re: O seksie
ikm napisał(a):
Ci co mają 1 dziecko tak samo dążą do zbawienia jak ci co mają 7 czy 8-ro

Czyżbyś była zwolenniczką tezy, ze kobieta dostępuje zbawienia poprzez rodzenie dzieci?


Wt sty 17, 2012 13:28
Post Re: O seksie
Kozioł napisał(a):
ikm napisał(a):
Chyba czegoś nie zrozumiałeś - wszystkie te 3 artykuły sa ze soba kompatybilne i sobie NIE zaprzeczają. Czytaj ze zrozumieniem.

Równiez polecam czytanie ze zrozumieniem. Wszystkie one sięgaja do jednego źródła a jednak wynosza inne wnioski. Pierwszy mówi wprost o egoiźmie tych, którzy mają mało dzieci a przy swym wyborze uwzględniają sprawy materialne. Drugi zaleca ostrożność w słowach, bo małżeństwa mogą mieć mało dzieci np. z powodów zdrowotnych ale oczekuje że pozostałe będa miały znacznie więcej. Dopiero Knotz przyznaje rodzicom prawo do myslenia także o sobie, do rozeznania swojej drogi przed Panem. Pisze przy tym wprost, ze "Nadużyciem jest zarówno wskazywanie małżonkom na konieczność urodzenia przez nich większej ilości dzieci, jak i tworzenie presji, aby ograniczyli ich liczbę." chcąc nie chcac piętnując autorów poprzednich artykułów.
Tak, trzeba czytac całościowo, ze zrozumieniem i jeszcze między słowami. czytanie z tezą na niewiele się zda.



Nieprawda. Ja te artykułu (P.Jacka Pulikowskiego również) rozumiem zupełnie inaczej niż TY.


Wt sty 17, 2012 13:31
Post Re: O seksie
Kozioł napisał(a):
ikm napisał(a):
Ci co mają 1 dziecko tak samo dążą do zbawienia jak ci co mają 7 czy 8-ro

Czyżbyś była zwolenniczką tezy, ze kobieta dostępuje zbawienia poprzez rodzenie dzieci?


No własnie nie, Ty naprawdę widzisz w tych postach projekcje własnego umysłu? :shock:
Uważam, że małżeństwo mające 1 dziecko tak samo wypełnia wolę Boga i dąży do zbawienia jak to które chciało mieć liczniejszą rodzinę.


Wt sty 17, 2012 13:33
Post Re: O seksie
DO KOZŁA:
Wytłuściłam to, czego nie chcesz widzieć w tekście, nie wiem czemu nie chcesz tego zauważyć :shock:


ikm napisał(a):
A tu o ilości dzieci w małżeństwie, cytat z Książki JACKA PULIKOWSKIEGO:

Ile dzieci...

Nie da się tego powiedzieć. Nie ma w nauce Kościoła podanej żadnej optymalnej liczby. Jest napisane: "tyle, ile jesteście w stanie w warunkach dobrych, godnych człowieka wychować". W warunkach godnych człowieka. Dla jednego to będzie chleb z masłem, dla innego to będzie bułka z szynką. Dla jednego będzie to jeden pokoik, a dla kogoś innego musi być willa. Nikt wam nie może narzucić, ile macie mieć dzieci, kiedy macie mieć dzieci, jakie mają być przerwy między dziećmi. To wy w swojej roztropności, ale i wielkoduszności macie o tym decydować.

Wydaje się, że w Polsce jest ostatnio znacznie więcej ludzi przesadnie roztropnych niż wielkodusznych. Myślą tylko o tym, jakie to będą trudności - i dzieci w naszych rodzinach jest bardzo mało. Jest tak, że ponad 30% małżeństw nie ma dzieci w ogóle; następnie dwadzieścia kilka procent ma 1 dziecko, duża część więcej nie planowała nigdy; potem następne dwadzieścia kilka procent ma dwójkę dzieci. Większość małżeństw w Polsce ma 0, 1 lub 2 dzieci. Tłumaczy się: "Warunki materialne są ciężkie". Proszę zauważyć, że prawie każdy, kto mówi, że nie może mieć dzieci, mówi o warunkach materialnych, a prawda jest taka - mówię o terenie Polski - że rodziny najzamożniejsze mają najmniej dzieci. Ja nie mówię o rodzinach patologicznych, m.in. rodzinach alkoholików, gdzie wielodzietność jest zupełnie żywiołowa, niekontrolowana. Mówię o rodzinach zdrowych, normalnych. Rodziny najbiedniejsze mają dzieci najwięcej, rodziny najzamożniejsze mają dzieci najmniej. Tak więc względy materialne to tylko kamuflaż. Prawdziwym powodem małej liczby dzieci jest brak miłości - egoizm, brak ofiarności, bo wychowanie dzieci wymaga pewnej ofiarności. A więc roztropny namysł z jednej strony, wielkoduszność z drugiej. To są słowa z encykliki Humanae vitae... Jest tam jeszcze inne zdanie charakterystyczne: "Pochwala się małżonków, którzy decydują się na przyjęcie liczniejszego potomstwa". [b]Nie podaje się, czy liczniejsze potomstwo to 3, 5, 8 czy może 2 dzieci. I w tym samym zdaniu, po przecinku, pochwala się również tych, "którzy dla ważnych przyczyn i z poszanowaniem nakazów moralnych postanawiają... unikać zrodzenia dalszego dziecka".
I znowu się nie mówi, które to z kolei dziecko miałoby być. Ważne powody - to powody zdrowotne, ale również powody materialne. Jednak ocena pozostaje dla małżeństwa: czy to jeszcze są warunki takie, że możemy się zdecydować na kolejne dziecko, czy już nam w zasadzie nie wolno decydować się na poczęcie kolejnego dziecka. Przy czym cały czas jest mowa o poczęciu dziecka, a nie urodzeniu. Planować możemy tylko poczęcie dziecka. Jeżeli się poczęło, ma się urodzić. I musimy - tego wymaga odpowiedzialność za przekazywanie życia - nauczyć się to realizować. Nauczyć się rozpoznawać płodność tak, by móc stworzyć warunki do poczęcia nowego życia lub nie, w zależności od tego, jakie są nasze dobrze, odpowiedzialnie przemyślane plany życiowe.

z książki Jacka Pulikowskiego "Warto żyć zgodnie z naturą", Wrocław 1997
[/b]


Wt sty 17, 2012 13:35
Post Re: O seksie
Żle mi się wytłuściło
Chodziło o fragmenty, gdzie mowa że to małżonkowie SAMI DECYDUJĄ ILE.


Wt sty 17, 2012 13:36
Post Re: O seksie
CHodzi mi o te słowa:

J.Pulikowski:

"Jest napisane: "tyle, ile jesteście w stanie w warunkach dobrych, godnych człowieka wychować". W warunkach godnych człowieka. Dla jednego to będzie chleb z masłem, dla innego to będzie bułka z szynką. Dla jednego będzie to jeden pokoik, a dla kogoś innego musi być willa. Nikt wam nie może narzucić, ile macie mieć dzieci, kiedy macie mieć dzieci, jakie mają być przerwy między dziećmi. To wy w swojej roztropności, ale i wielkoduszności macie o tym decydować."


"To są słowa z encykliki Humanae vitae... Jest tam jeszcze inne zdanie charakterystyczne: "Pochwala się małżonków, którzy decydują się na przyjęcie liczniejszego potomstwa". [b]Nie podaje się, czy liczniejsze potomstwo to 3, 5, 8 czy może 2 dzieci. I w tym samym zdaniu, po przecinku, pochwala się również tych, "którzy dla ważnych przyczyn i z poszanowaniem nakazów moralnych postanawiają... unikać zrodzenia dalszego dziecka". I znowu się nie mówi, które to z kolei dziecko miałoby być. Ważne powody - to powody zdrowotne, ale również powody materialne. Jednak ocena pozostaje dla małżeństwa: czy to jeszcze są warunki takie, że możemy się zdecydować na kolejne dziecko, czy już nam w zasadzie nie wolno decydować się na poczęcie kolejnego dziecka. Przy czym cały czas jest mowa o poczęciu dziecka, a nie urodzeniu. Planować możemy tylko poczęcie dziecka."


Wt sty 17, 2012 13:38
Post Re: O seksie
Jest to prawda, bo znam ludzi , którzy uważają, że z 4 dzieci w 2-pokojach w bloku jest ok, nic strasznego a mnie nap. z 2-ką dzieci w takim mieszkaniu zdecydowanie za ciasno.
Każdy ma inne kryteria rozeznawania, bo każdy jest inny ot co.


Wt sty 17, 2012 13:40
Post Re: O seksie
to juz jest flooding, czy jeszcze nie ? :hmmm:
ów ksiądz bardzo pochopnie potępił bogate rodziny z nielicznym potomstwem
nie zauważa, ze ich "nie stac" nie obejmuje ksiazki do gimnazjum ale np. studia w Cambridge
nie zauważa, ze maja inna skalę wydatków
nie zauwaza także, że własnie te rodziny najczęściej organizuja i daja prace ubogim rodzinom wielodzietnym i to z ich podatków te biedne zasiłek dostaja

niby nie ocenia ale od egoistów wymawia - taki sam hipokryta jak owe małzenstwo


Wt sty 17, 2012 15:58
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 367 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 9, 10, 11, 12, 13, 14, 15 ... 25  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL