Autor |
Wiadomość |
kropeczka
Dołączył(a): Śr lip 05, 2006 17:53 Posty: 14
|
Incognito- temat juz wczesniej wszedł w forme żartu. Poprostu te 3 razy w tygodniu były tak niepowazne że mozna sie tylko z tego wyśmiać. Tak samo jak matematyczne obliczenia. Chyba nie musi się na kazdy temat śmiertelnie powaznie dyskutowac.
Twój cynizm obraźliwy odrobinę. Taki miał być czy to przypadek?
PS nie znosze Woltera!
PS2 Nie znosze Pana Tadeusza!
|
Śr lip 05, 2006 21:15 |
|
|
|
 |
KrzysiekFZ
Dołączył(a): Pn kwi 10, 2006 19:27 Posty: 176
|
kropeczka napisał(a): Czesc;) ja tak samo jak Mateola jestem praktykiem NPR. I potwierdzam to- w fazie po owulacji mozesz to robić nawet 7 razy dziennie  Tego nie udalo mi sie jeszcze osiągnąc ale 3 to juz owszem, owszem, zwłaszcza ze jak sie troszkę poczeka to ma sie smaczka i ochotę mniam mniam. 3 razy w miesiacu HEHEHE  DOBRREEEE
Czyli wychodzi na to, ze mozna i po 7x na dzien, ale tylko przez ok. tydzien w miesiacu tak? Cos mi tu pachnie najedzeniem sie na zapas- a to nikomu na zdrowie nie wyszlo.
Smaczka sie ma? A akurat maz w delegacje pojechal- pewnie niestworzony argument, OK wiec cos bardziej zyciowego- katar. I co wtedy? Kolejny miesiac poszedl na marne? No dobra, kataru nie lapie sie co miesiac, ale byle co, co potrafi podniesc, nawet nieznacznie temperature, potrafi zniweczyc cale wykresy- jeden miesiac w prawo czy w lewo, co za roznica.
Co do smaczkow- dla mnie jest to presja. Wreszcie nadchodzi czas, kiedy bedzie mozna- juz pojutrze. I tak przez kilka kolejnych dni. Super sprawa- nic tylko grafik zrobic. Nachapac sie na zapas, bo potem post. Jak komus to odpowiada, prosze bardzo, ja dziekuje- okazji do postow to akurat nie brakuje.
|
Cz lip 06, 2006 0:24 |
|
 |
mateola
Dołączył(a): Pt cze 16, 2006 4:23 Posty: 1814
|
KrzysiekFZ napisał(a): Czyli wychodzi na to, ze mozna i po 7x na dzien, ale tylko przez ok. tydzien w miesiacu tak? Tak, tylko, że dłużej niż przez tydzień. Gdyby tylko przez tydzień - to trzeba by do lekarza, bo taka krótka faza poowulacyjna to nieprawidłowość. Cytuj: Cos mi tu pachnie najedzeniem sie na zapas- a to nikomu na zdrowie nie wyszlo.Smaczka sie ma? A akurat maz w delegacje pojechal- pewnie niestworzony argument, OK wiec cos bardziej zyciowego- katar. I co wtedy? Kolejny miesiac poszedl na marne? No dobra, kataru nie lapie sie co miesiac, ale byle co, co potrafi podniesc, nawet nieznacznie temperature, potrafi zniweczyc cale wykresy- jeden miesiac w prawo czy w lewo, co za roznica. Co do najedzenia sie na zapas, to faktycznie tak bywa, z tym, że akurat na ten aspekt nie narzekam  Natomiast nie jest prawdą, że byle okoliczność (katar) od razu przekreśla caly wykres. Cytuj: Co do smaczkow- dla mnie jest to presja. Wreszcie nadchodzi czas, kiedy bedzie mozna- juz pojutrze. I tak przez kilka kolejnych dni. Super sprawa- nic tylko grafik zrobic. Nachapac sie na zapas, bo potem post. Jak komus to odpowiada, prosze bardzo, ja dziekuje- okazji do postow to akurat nie brakuje.
Wiesz... to trochę zależy od podejścia do tematu...
Ja jestem daleka od gloryfikowania npr-u, sama szukam uzasadnienia jego wyłacznej pozycji w KK, ale z drugiej strony takie stronnicze opinie...
Myślę też, że niepotrzebnie poczułeś sie zaatakowany przez wypowiedź kropeczki. Przecież nie namawia Cię ona do npr-u, tylko pisze o swoich doświadczeniach z tą metodą. Ma do nich święte prawo, tak jak Ty do swoich.
Z róznych względów nie zrezygnowałabym z npr-u , nawet, gdyby KK rozluźnił swoje sztywne stanowisko wobec antykoncepcji, bo ma ono (oprócz wad) swoje zalety.
Pozdrawiam 
|
Cz lip 06, 2006 6:13 |
|
|
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: Współżycie po ślubie
mateola napisał(a): nieznany23 napisał(a): Jestem npr-owym praktykiem... ...ale w sytuacji, którą opisałeś w trzech punktach (czyli zwykły cykl bez komplikacji) tych stosunków mamy ze 3 razy więcej. Nie mam (akurat ja) problemu z odczuwaniem jedności i przyjemności w tym czasie. A spontaniczność - w tym czasie mamy jej do woli i folgujemy sobie :-) Tylko, że jest to spontaniczność w określonej fazie cyklu - w fazie niepłodnej. W płodnej się nie da. W tym znaczeniu można mówić, że seks npr-owców jest rytmiczny ;-)
Rzeczywiście trochę upał mi zaszkodził i poplątałem. Zaś obydwoje zapomnieliśmy o PMS
(Pre Menstrual Syndrome) po polsku Zespół Napięcia Przedmiesiączkowego, trwa kilka dni przed miesiączką, kobiety stają się wtedy drażliwe, agresywne, a w Lekarskim Poradniku Domowym, który posiadam nawet napisano, że większość przestępstw i samobójstw kobiety popełnianych jest w tym okresie. Poprzednia kobieta z którą miałem kontakty intymne (przed ślubem) mówiła o bólach przedmiesiączkowych i na 3-4 dni przed okresem nie dała się wołami namówić do seksu; była o 1000 lat świetlnych od łóżka i od seksu.
Żona dla „świętego spokoju” współżyje ze mną w tym czasie, ale taki wymuszony seks nikomu nie smakuje, porównałbym go nawet z gwałtem (seks to przecież akt dobrej woli obydwu stron).
Mateola odpowiedz, ale tak z ręką na sercu – ile cykli w roku było bez komplikacji w interpretacji wyników ? A przecież KAŻDE odchylenie od standardów należy interpretować na korzyść płodności i NIE WSPÓŁŻYĆ, bo wtedy jak wpadniesz (Babysurprise), to powiedzą Ci – nie przestrzegałaś reguł NPR i jesteś sama sobie winna!
Jeszcze jedno KrzysiekFZ sygnalizował, że po tak długim poście mężczyzna szybko kończy (gdy jest młody szybko staje na nowo do boju – problem znowu staje i nabrzmiewa), pisałaś o 21 stażu małżeńskim zatem dedukuję, iż mąż ma już ponad 40 lat; u mężczyzn obserwuje się wtedy drugą młodość, ale dotyczy to NOWYCH i MŁODSZYCH kobiet, ta dolegliwość nazywa się zespół wdowca (wyjaśnienie poniżej).
"Pedagog w sypialni
„Z żoną jesteśmy dość konfliktowym małżeństwem. Przez wiele lat, prawie dwadzieścia, próbowałem ją sobie wychować, ale wygląda na to, że na polu pedagogicznym odniosłem całkowitą klęskę. Bywało tak, że nie rozmawialiśmy z sobą i nie kochaliśmy przez rok, albo nawet dłużej, a mimo to żona nie wyciągnęła do mnie przyjaznej ręki. Wolała zamknąć się w swoim kokonie. Rok to kupa czasu. Są święta, jedne, drugie, są wakacje, urodziny, imieniny, jednym słowem pretekstów jest co niemiara. Ona jednak wolała zawsze postawić na swoim. Kończyło się to zawsze tak, że to ja nie wytrzymywałem, przepraszałem, choć nie zawsze w moim mniemaniu słusznie. Jak się już pogodziliśmy, to mogliśmy się kochać. To niesamowite, ale miałem zawsze wrażenie, że jej tego w ogóle nie trzeba. Jak było, to dobrze, ale jak nie było, to też można wytrzymać. Ze mną jest inaczej i zawsze bardzo brakowało mi zbliżeń z żoną. Tym bardziej, że nigdy nie chodziłem na boki. Po tych kłótniach zawsze było tak, że przez jakiś czas, jak już się pogodziliśmy, miałem za krótki stosunek. Po jakimś czasie to się normowało i było dobrze. Teraz też pogodziliśmy się po dziesięciu miesiącach nierozmawiania. Zaczęliśmy współżycie, ale ja nie mam wzwodu. Za pierwszym razem jakoś to wyszło, ale musiałem się namęczyć, następnego dnia było trochę lepiej, ale to też nie to. Teraz boję się spróbować po raz trzeci. Boję się, że mi nie stanie i będzie kompromitacja. Co robić panie doktorze?”
Odpowiada znany seksuolog dr W. Ślusarz
Dwadzieścia lat wychowania żony. Tylko pozazdrościć determinacji i systematyczności. Choć z drugiej strony wykazał się Pan wyjątkowym brakiem rozsądku. Jeżeli zorientował się Pan, że żona nie jest skora do zmiany zachowań zgodnie z sugestiami nauczyciela, trzeba było rozważyć możliwość zaakceptowania jej niezależności i twardego charakteru. Przecież to bardzo dobre cechy partnerki, a bycie z takim człowiekiem jest o wiele ciekawsze niż życie z posłusznym wykonawcą odgórnych poleceń.
Współżycie seksualne, jeżeli ma przynosić człowiekowi radość i satysfakcję, powinno być systematyczne i w miarę uregulowane. Podobnie jak z zaspokajaniem innych potrzeb. Jeżeli jest tak, że człowiek kilkadziesiąt godzin nic nie je, czy nie pije, to później, jak już może się najeść się do syta, to zje tyle, że rozboli go brzuch. W seksuologii klinicznej dość powszechne jest zaburzenie seksualne nazywane zespołem wdowca. Polega na tym, że mężczyzna ma zaburzenie wzwodu członka po dłuższej, kilku, czy kilkunastomiesięcznej przerwie we współżyciu. W tym kontekście kłopoty, które pojawiły się w Pana współżyciu po rocznej przerwie są jak najzupełniej naturalne i nie ma się czemu dziwić. Nie ma się też czego bać, bo strach jest w tym przypadku głównym czynnikiem zaburzającym sprawność seksualną. Jeżeli po rocznej przerwie udało się Panu jednak doprowadzić to kontaktu seksualnego, to znaczy że z punktu widzenia fizjologii współżycia seksualnego nie ma żadnych przeszkód. Innymi słowy jest Pan zdrów.
Reasumując to wszystko jednak wychodzi na moje, te 9 razy należy włożyć między bajki.
[...] - angua
|
Cz lip 06, 2006 7:02 |
|
 |
mateola
Dołączył(a): Pt cze 16, 2006 4:23 Posty: 1814
|
 Re: Współżycie po ślubie
nieznany23 napisał(a): Rzeczywiście trochę upał mi zaszkodził i poplątałem. Zaś obydwoje zapomnieliśmy o PMS (Pre Menstrual Syndrome) po polsku Zespół Napięcia Przedmiesiączkowego, trwa kilka dni przed miesiączką, kobiety stają się wtedy drażliwe, agresywne, a w Lekarskim Poradniku Domowym, który posiadam nawet napisano, że większość przestępstw i samobójstw kobiety popełnianych jest w tym okresie. Mnie PMS za bardzo nie męczy, ale sa kobiety, które faktycznie cierpią z tego powodu. Cytuj: Mateola odpowiedz, ale tak z ręką na sercu – ile cykli w roku było bez komplikacji w interpretacji wyników ? A przecież KAŻDE odchylenie od standardów należy interpretować na korzyść płodności i NIE WSPÓŁŻYĆ, bo wtedy jak wpadniesz (Babysurprise), to powiedzą Ci – nie przestrzegałaś reguł NPR i jesteś sama sobie winna! Przez kilka lat nie było komplikacji - mam cykle dość regularne i razej krótkie. Jesienią 2005 zachorowałam, brałam leki, które zahamowały owulację i uniemożliwiły stosowanie jakichkolwiek reguł (a jestem na bieżąco) i trzeba było zdać sie na inne formy. I ta sytuacja bardzo wytrąciła mnie z równowagi. Mimo, że od maja znowu wszystko wróciło do normy, nie mogę się nadal pogodzić z tym, że nawet w tak eksteremalnej sytuacji, w jakiej sie wtedy znaleźliśmy, nie mieliśmy prawa wg zasad moralnych KK do jakiegokolwiek odstępstwa. Stąd moje buszowanie po sieci i m. in. obecnośc tutaj. Cytuj: Jeszcze jedno KrzysiekFZ sygnalizował, że po tak długim poście mężczyzna szybko kończy (gdy jest młody szybko staje na nowo do boju – problem znowu staje i nabrzmiewa), pisałaś o 21 stażu małżeńskim zatem dedukuję, iż mąż ma już ponad 40 lat; u mężczyzn obserwuje się wtedy drugą młodość, ale dotyczy to NOWYCH i MŁODSZYCH kobiet, ta dolegliwość nazywa się zespół wdowca (wyjaśnienie poniżej). "Pedagog w sypialni „Z żoną jesteśmy dość konfliktowym małżeństwem. Przez wiele lat, prawie dwadzieścia, próbowałem ją sobie wychować, ale wygląda na to, że na polu pedagogicznym odniosłem całkowitą klęskę. Bywało tak, że nie rozmawialiśmy z sobą i nie kochaliśmy przez rok, albo nawet dłużej, a mimo to żona nie wyciągnęła do mnie przyjaznej ręki. Wolała zamknąć się w swoim kokonie. Rok to kupa czasu. Są święta, jedne, drugie, są wakacje, urodziny, imieniny, jednym słowem pretekstów jest co niemiara. Ona jednak wolała zawsze postawić na swoim. Kończyło się to zawsze tak, że to ja nie wytrzymywałem, przepraszałem, choć nie zawsze w moim mniemaniu słusznie. Jak się już pogodziliśmy, to mogliśmy się kochać. To niesamowite, ale miałem zawsze wrażenie, że jej tego w ogóle nie trzeba. Jak było, to dobrze, ale jak nie było, to też można wytrzymać. Ze mną jest inaczej i zawsze bardzo brakowało mi zbliżeń z żoną. Tym bardziej, że nigdy nie chodziłem na boki. Po tych kłótniach zawsze było tak, że przez jakiś czas, jak już się pogodziliśmy, miałem za krótki stosunek. Po jakimś czasie to się normowało i było dobrze. Teraz też pogodziliśmy się po dziesięciu miesiącach nierozmawiania. Zaczęliśmy współżycie, ale ja nie mam wzwodu. Za pierwszym razem jakoś to wyszło, ale musiałem się namęczyć, następnego dnia było trochę lepiej, ale to też nie to. Teraz boję się spróbować po raz trzeci. Boję się, że mi nie stanie i będzie kompromitacja. Co robić panie doktorze?”
Odpowiada znany seksuolog dr W. Ślusarz
Dwadzieścia lat wychowania żony. Tylko pozazdrościć determinacji i systematyczności. Choć z drugiej strony wykazał się Pan wyjątkowym brakiem rozsądku. Jeżeli zorientował się Pan, że żona nie jest skora do zmiany zachowań zgodnie z sugestiami nauczyciela, trzeba było rozważyć możliwość zaakceptowania jej niezależności i twardego charakteru. Przecież to bardzo dobre cechy partnerki, a bycie z takim człowiekiem jest o wiele ciekawsze niż życie z posłusznym wykonawcą odgórnych poleceń. Współżycie seksualne, jeżeli ma przynosić człowiekowi radość i satysfakcję, powinno być systematyczne i w miarę uregulowane. Podobnie jak z zaspokajaniem innych potrzeb. Jeżeli jest tak, że człowiek kilkadziesiąt godzin nic nie je, czy nie pije, to później, jak już może się najeść się do syta, to zje tyle, że rozboli go brzuch. W seksuologii klinicznej dość powszechne jest zaburzenie seksualne nazywane zespołem wdowca. Polega na tym, że mężczyzna ma zaburzenie wzwodu członka po dłuższej, kilku, czy kilkunastomiesięcznej przerwie we współżyciu. W tym kontekście kłopoty, które pojawiły się w Pana współżyciu po rocznej przerwie są jak najzupełniej naturalne i nie ma się czemu dziwić. Nie ma się też czego bać, bo strach jest w tym przypadku głównym czynnikiem zaburzającym sprawność seksualną. Jeżeli po rocznej przerwie udało się Panu jednak doprowadzić to kontaktu seksualnego, to znaczy że z punktu widzenia fizjologii współżycia seksualnego nie ma żadnych przeszkód. Innymi słowy jest Pan zdrów. Nie rozumiem - tam jest opis rocznej przerwy we współżyciu, w małżeństwie konfliktowym, opartym na dziwacznych zasadach (nie czytałam dokładnie, znałam wcześniej ten tekst). Ta sytuacja w żaden sposób sie do nas nie odnosi, z różnych zresztą względów. Cytuj: Reasumując to wszystko jednak wychodzi na moje, te 9 razy należy włożyć między bajki.
A to już Twój problem  Nie mnie oceniać Twój (Wasz) potencjał, po pewnie przez jego pryzmat oceniasz naszą sytuację
Pozdrawiam 
|
Cz lip 06, 2006 17:23 |
|
|
|
 |
KrzysiekFZ
Dołączył(a): Pn kwi 10, 2006 19:27 Posty: 176
|
mateola napisał(a): Tak, tylko, że dłużej niż przez tydzień. Gdyby tylko przez tydzień - to trzeba by do lekarza, bo taka krótka faza poowulacyjna to nieprawidłowość.
Wedlug metody Roetzera (scislej)- a przynajmniej wedlug tej pary, ktora jej nauczala, najczesciej jest to 7 do 9 dni- dlatego tez podalem ze tydzien. mateola napisał(a): Co do najedzenia sie na zapas, to faktycznie tak bywa, z tym, że akurat na ten aspekt nie narzekam  Natomiast nie jest prawdą, że byle okoliczność (katar) od razu przekreśla caly wykres. A nie czujesz glodu po takim najedzeniu? Co do wykresow- probowalismy przez pare miesiecy i na zdrowie nam to nie wyszlo-zawsze jedno zaczelo zaczepiac drugie, no i bylo po czekaniu. Moze dlatego, ze moja druga polowa ma sklonnosc do przeziebien i o temperature 37 st. w jej przypadku bardzo latwo mateola napisał(a): Wiesz... to trochę zależy od podejścia do tematu...
Ja jestem daleka od gloryfikowania npr-u, sama szukam uzasadnienia jego wyłacznej pozycji w KK, ale z drugiej strony takie stronnicze opinie... Myślę też, że niepotrzebnie poczułeś sie zaatakowany przez wypowiedź kropeczki. Przecież nie namawia Cię ona do npr-u, tylko pisze o swoich doświadczeniach z tą metodą. Ma do nich święte prawo, tak jak Ty do swoich. Z róznych względów nie zrezygnowałabym z npr-u , nawet, gdyby KK rozluźnił swoje sztywne stanowisko wobec antykoncepcji, bo ma ono (oprócz wad) swoje zalety.
Z tym atakowaniem nie jest tak do konca- po prostu odebralem Kropeczke jako kolejna osobe z aureola wokol glowy z HV na tarczy i ostrzem z tabletek w rece  Doprawdy nie wiem, skad tyle emocji sie bierze w ludziach usilajacych za wszelke cene zniechecic ludzi do a/k.
Oczywiscie kazdy ma prawo do swoich pogladow, ale niechze im na garba komus nie naklada! Niech tez nie opowiada o wolnym wyborze- podczas gdy takiego nie ma. Jako czlowiek mam wybor, jako katolik NIE! Nic wiec dziwnego ze tyle ludzi poszukuje racjonalnego wytlumaczenia takiego a nie innego stanowiska KK w tej dziedzinie.
Mam przyjaciol ktorym wspolzycie sprawia ogromna radosc, chca sie nim cieszyc znacznie czesciej niz zezwala na to NPR. Zakupili urzadzenie, ktore im pomaga w okreslaniu dni plodnych, aby nie uzywac prezerwatyw, kiedy one sa zbedne. Jak na razie (rok czasu) sprawdza sie ono doskonale, a i z rozgrzeszeniem nie maja problemow- wystarczy upewnic ksiedza, ze dziecko zostanie przyjete na swiat. Wiec po co ta cala blazenada z zakazywaniem?! Po co szarpac sobie sumienie i nerwy?
|
Pt lip 07, 2006 23:47 |
|
 |
mateola
Dołączył(a): Pt cze 16, 2006 4:23 Posty: 1814
|
KrzysiekFZ napisał(a): Wedlug metody Roetzera (scislej)- a przynajmniej wedlug tej pary, ktora jej nauczala, najczesciej jest to 7 do 9 dni- dlatego tez podalem ze tydzien. Ja też stosuję Rotzera - ta pani ma za krótką fazę poowulacyjną. No chyba, że te 7-9 dni zdarza sie sporadycznie, a ona uogólniła. Albo jest po porodzie, albo po pigułkach, bo wtedy tak może być. Cytuj: A nie czujesz glodu po takim najedzeniu?  Po najedzeniu nie czuję głodu  , dopiero jakiś czas póżniej. Cytuj: Co do wykresow- probowalismy przez pare miesiecy i na zdrowie nam to nie wyszlo-zawsze jedno zaczelo zaczepiac drugie, no i bylo po czekaniu. Moze dlatego, ze moja druga polowa ma sklonnosc do przeziebien i o temperature 37 st. w jej przypadku bardzo latwo Nie chciałabym wchodzić w szczegóły, ale temp 37 st. sama w sobie o niczym nie świadczy. To nie jest jakaś wartość graniczna. Przebieg temp. zależy od czasu pomiaru, od termometru i trochę od indywidualnych cech - ważne, żeby wykres był dwufazowy. A co do zaczepiania i czekania... no cóż, npr jest metodą, która wymaga pewnego stopnia... dojrzłości (nie obrażaj się) - albo umawiamy się, że oboje przestrzegamy zasad, albo nie... Cytuj: Z tym atakowaniem nie jest tak do konca- po prostu odebralem Kropeczke jako kolejna osobe z aureola wokol glowy z HV na tarczy i ostrzem z tabletek w rece  Doprawdy nie wiem, skad tyle emocji sie bierze w ludziach usilajacych za wszelke cene zniechecic ludzi do a/k. Oczywiscie kazdy ma prawo do swoich pogladow, ale niechze im na garba komus nie naklada! Niech tez nie opowiada o wolnym wyborze- podczas gdy takiego nie ma. Jako czlowiek mam wybor, jako katolik NIE! Nic wiec dziwnego ze tyle ludzi poszukuje racjonalnego wytlumaczenia takiego a nie innego stanowiska KK w tej dziedzinie. Ja mam podobne zdanie w odniesieniu do tego, co tu poruszyłeś. Zwłaszcza ten brak wyboru - bo co to za wybór - między npr-em a grzechem śmiertelnym. Cały wątek na ten temat założyłam  Cytuj: Mam przyjaciol ktorym wspolzycie sprawia ogromna radosc, chca sie nim cieszyc znacznie czesciej niz zezwala na to NPR. Zakupili urzadzenie, ktore im pomaga w okreslaniu dni plodnych, aby nie uzywac prezerwatyw, kiedy one sa zbedne. Jak na razie (rok czasu) sprawdza sie ono doskonale, a i z rozgrzeszeniem nie maja problemow- wystarczy upewnic ksiedza, ze dziecko zostanie przyjete na swiat. Wiec po co ta cala blazenada z zakazywaniem?! Po co szarpac sobie sumienie i nerwy?
Urządzenia do npr-u (bioself, persona, pc 2000) służą do diagnozowania cyklu i są w pełni aprobowane przez KK. A ksiądz? Księża też mają różne podejście... Widzę jednak , że i Ciebie i mnie zadowoli w pełni dopiero oficjalne stanowisko KK, nie głos pojedynczego spowiednika, którego od bidy można przecież znaleźć.
|
So lip 08, 2006 12:01 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
marynia2000 napisał(a): 5. I wreszcie - mało rozpowszechnioną prawdą o sztucznej antykoncepcji jest to, że większość tych metod i tak nie nadaje sie do stałego stosowania w ciągu tych minimum trzydziestu lat jakie upływają od inicjacji seksualnej do menopauzy.
Nie demonizujmy antykoncepcji. Zasięgnąłem porady u znajomego ginekologa z II stopniem specjalizacji, cóż nie na wszystkim muszę się znać, a objawione portale zawierają informacje od nawiedzonych XIX w. ginekologów vide prof. Chowzan)i przyznał, że jest to delikatnie mówiąc odchylenie ideologiczne. Powtarzam jego słowa; "przy normalnej kobiecie da się BEZ PROBLEMU opękać jej cały okres aktywności seksualnej". Marynia 2000 twierdziła, że minimum 30 lat. Jesteś katoliczką Siostro i dobrze wiesz, że współżycie przed ślubem to dla KK grzech śmiertelny, a kiedy kobiety wstępują w związki małżeńskie - obecnie statystycznie po 25 roku życia, kiedy występuje menopauza między 48 a 53 r. życia, nijak mi nie wychodzi minimum 30 lat tylko mniej. Zatem manipulacja na użytek założonej sobie wcześniej tezy o szkodliwości antykoncepcji. Nieródki mogą stosować tabletki antykoncepcyjne, prezerwatywy, wspierać się również NPR, po porodzie spirala/wkładka domaciczna przez 20 lat w cyklach 5 letnich. I nie bajać mi tu o tym, że rodzą się dzieci ze spiralką w udach czy głowie (można uruchomić wyszukiwarkę i sprawdzić jaki to ma wymiary, aby przekonać się, że te bajdy są wierutnym kłamstwem). Sposób wywodzi się od Arabów, którzy podpatrzyli parzące się wielbłądzice wrzucając im kamyki do narządów rodnych, dzięki temu te nie były kotne, co miało cel utylitarny przy podróżach w stadzie karawan. Ew. skutki uboczne dla kobiety są bardziej w gestii psychiki - niektóre nie tolerują obcego ciała w sobie. Ale cóż są przecież ludzie, w tym i kobiety, którzy/które reagują na substancje czynne niektórych antybiotyków takim uczuleniem, że grozi to nawet zejściem śmiertelnym. Cóż organizm ludzki jest skomplikowaną maszynerią i każde schematyczne podejście prędzej czy później się zemści.
|
So lip 08, 2006 17:24 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Współżycie po ślubie
[quote="KrzysiekFZ"][quote="marynia2000"]
To co jest wazniejsze dla Kosciola- milosc, czy seks?!
Kasa, Krzysiu, najważniejsza dla Kościoła jest KASA! Domyślasz się dlaczego KK tak ochoczo propaguje NPR? Odpowiedź: bo jest tu największa możliwość popełnienia błędu;
1/ludzkiego w interpretacji wyników pomiarów i obserwacji
2/organizmu kobiety, który nie jest szwajcarskim zegarkiem, a jeszcze w warunkach byle jakości życia i stresów w IV RP ma prawo zachowywać się NIEPRZEWIDYWALNIE.
A każda „niespodzianka” (dar Boży) to dodatkowa kaska na chrzty, pierwsze komunie, bierzmowania, śluby, wreszcie pogrzeby, nie wspomnę o corocznych odwiedzinach duszpasterskich tzw. kolędzie; stały w miarę regularny dopływ kasiury.
Praktyczna etyka seksualna wg KK jest następująca (postaram się o zatwierdzenie tej procedury w Kongregacji ds. wiary Vaticanum): przed ślubem asceza (post), najmniejsze doprowadzenie się do orgazmu to grzech śmiertelny – proboszcz na ciałach narzeczonych rysuje odblaskowym flamastrem sfery cielesne, w których mogą się dotykać, dopuszczalne jest trzymanie się za ręce i lekkie pocałunki niczym dotknięcie motyla, pocałunki z języczkiem i wymianą śliny – wykluczone! (grzech śmiertelny!!!), jak najszybciej , najlepiej w ciągu miodowego miesiąca POCZĘCIE, potem szybko drugi dar Boży (najlepiej krótko po okresie karmienia piersią – najłatwiej o wpadkę), dalej wąska furtka w postaci NPR, krótko po 40-stce gruba ściana z napisem ASCEZA, na końcu to, co KK najbardziej lubi BIAŁE MAŁŻEŃSTWO !!! (bo nie musi odpowiadać na kłopotliwe pytania dotyczące seksu i nie ma szans zaplątać się we własne sidła, które zastawiło na wiernych).
I tego nastawienia nie zmieni nawet 10 Knotzów.
|
Pn lip 10, 2006 6:37 |
|
 |
rozalka
Moderator
Dołączył(a): Pt mar 19, 2004 19:24 Posty: 3644
|
Wiesz co nieznany... Mógłbyś sie wysilić na bardziej ambitnego posta. Wiesz doskonale, że to co napisałeś, to totalnie przerysowane bzdury i nie ma w nich ani ziarna prawdy.
1. Całowanie nie jest grzechem śmiertelnym.
2. KK nie obdarza szczególną sympatią białych małżeństw. Wręcz przeciwnie, naucza, że jednym z celów małżeństwa są narodziny i wychowanie potomstwa.
3. Nikt nie mówi, gdzie narzeczeni mogą się dotykać.
Ech, bez sensu.
_________________ Co dalej za zakrętem jest? Kamieni mnóstwo Pod kamieniami leży szkło Szło by się długo Gdyby nie to szkło, to by się szło... ♪
|
Pn lip 10, 2006 9:15 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
rozalka napisał(a): Wiesz co nieznany... Mógłbyś sie wysilić na bardziej ambitnego posta. Wiesz doskonale, że to co napisałeś, to totalnie przerysowane bzdury i nie ma w nich ani ziarna prawdy.
1. Całowanie nie jest grzechem śmiertelnym. 2. KK nie obdarza szczególną sympatią białych małżeństw. Wręcz przeciwnie, naucza, że jednym z celów małżeństwa są narodziny i wychowanie potomstwa. 3. Nikt nie mówi, gdzie narzeczeni mogą się dotykać.
Ad 1. pocałunki mogą być różne np. preludium do właściwego aktu
Ad 2. znowu manipulacja - BIAŁE MAŁŻEŃSTWO po SPEŁNIENIU OBOWIĄZKU PROKREACJI
Ad 3. trochę przerysowane, ale to i tak mały pikuś wobec kalumni ultrakatolików odnośnie stosujących antykoncepcję
|
Pn lip 10, 2006 10:21 |
|
 |
Hebamme
Dołączył(a): N paź 17, 2004 15:47 Posty: 342
|
No proszę, proszę.
Nieznany23 parę moich uwag:
Kimże jest ten świetny giekolog, który ma AŻ drugi stopień specjalizacji wobec sławy polskiej ginekologii i położnictwa- prof.Bogdana Chazana?
Piszesz, że dla KK liczy się tylko kasa, no cóż każdy ocenia ludzi podług siebie. Wszyscy jestesmy ludźmi i wszyscy grzeszymy, nie ma idealnych ludzi na ziemi. Ale co do kasy to myślę, że więcej jest pazernych i nieuczciwych , zachłannych na kasę ginekologów aniżeli księży.
|
Pn lip 10, 2006 14:39 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Hebamme napisał(a): No proszę, proszę. Nieznany23 parę moich uwag: Kimże jest ten świetny giekolog, który ma AŻ drugi stopień specjalizacji wobec sławy polskiej ginekologii i położnictwa- prof.Bogdana Chazana?
Piszesz, że dla KK liczy się tylko kasa, no cóż każdy ocenia ludzi podług siebie. Wszyscy jestesmy ludźmi i wszyscy grzeszymy, nie ma idealnych ludzi na ziemi. Ale co do kasy to myślę, że więcej jest pazernych i nieuczciwych , zachłannych na kasę ginekologów aniżeli księży.
Dobry tekst nasza położno; niestety ten Twój światowej sławy ginekolog ma jednostronne nachylenie - JEDYNIE NPR. Powtarzam, NIKT nie będzie indoktrynował moich córek jedynie słuszną? ideologią. Starczy mi jeszcze kasy, aby wysłać je po nauki za granicę, co najwyżej moje plany rozwoju gospodarstwa ulegną przesunięciu w czasie.
|
Pn lip 10, 2006 14:56 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
mateola napisał(a): KrzysiekFZ napisał(a): Natomiast nie jest prawdą, że byle okoliczność (katar) od razu przekreśla caly wykres.
Sytuacja nie wymyślona w zaciszu probostwa, ani też w eremie, jednym słowem – samo życie. Kobieta lat 46, koordynator personalny dużej międzynarodowej firmy, praca związana z permanentnym stresem i nieuregulowanym trybem życia, częste wyjazdy w delegacje krajowe i zagraniczne, kobieta ma nadciśnienie i jest po pierwszym zawale i po operacji szyjki macicy, minimum raz w miesiącu zalicza wyjazd integracyjny połączony ze spożywaniem alkoholu. Jaką metodę szanowni forumowicze by jej zaproponowali – wchodzi w nowy związek po burzliwym rozwodzie z mężem ?
|
Wt lip 11, 2006 6:29 |
|
 |
Hebamme
Dołączył(a): N paź 17, 2004 15:47 Posty: 342
|
Wstrzemięźliwość.
Jeżeli chce żyć w zgodzie z Bogiem i ze sobą.
|
Wt lip 11, 2006 6:52 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|