Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest So sie 16, 2025 19:29



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 207 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 10, 11, 12, 13, 14  Następna strona
 Dzieci - ile i dlaczego? ;) 
Autor Wiadomość
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N lip 29, 2007 9:15
Posty: 26
Post 
mateola napisał(a):
Joasia napisał(a):
mateola napisał(a):
Joasia napisał(a):
A - i jeśli sądzisz, że nie oceniasz "innych sposobów na życie" - to się mylisz...
Stąd zapewne te wszystkie reakcje.

Przeglądałam moje poprzednie posty i ani razu nikogo nie oceniłam
Taaak? A rodziny posiadające pieska to kto ocenił?
Ten piesek najbardziej mnie rozeźlił, bo jak go już sobie kupię, będę się pewnie zastanawiać podczas spacerów, który z przechodniów sądzi, że zrezygnowałam z "kolejnego dziecka", by byc trendy...
:)


Nie oceniałam rodzin z pieskiem, ale jedynie stwierdziłam fakt, ze psisko w rodzinie jest bardziej trandy aniżeli Dzidziuś. Takie są statystyki. ;)

_________________
:buja: Oczekujemy naszego czwartego Dzieciątka. :buja:


Pt sie 03, 2007 9:52
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37
Posty: 10694
Post 
monika001 napisał(a):
SweetChild napisał(a):
... Bo jak tu stwierdzić zgodność/ niezgodność naszego planu wobec innego planu, skoro ten inny pozostaje w ukryciu? ;)


Musisz się zgodzić na to, co w życiu cię spotyka, co nie zawsze jest takie, a najczęściej nie jest właśnie takie, jak byś chciał. Nie masz na to wpływu - to ten krzyż.


Jak nie mam na coś wpływu, to oczywiście, że muszę się na to zgodzić. Problem pojawia się wówczas, kiedy mam na coś wpływ. A na wiele rzeczy, które mnie w życiu spotykają, mam spory wpływ.

Do reszty Twojego posta nie będę się odnosił, aby nie robić offtopa. Zapytam za to konkretnie i w temacie wątku: w jaki sposób mam dowiedzieć się, ile dzieci przewiduje Boży plan dla mojej rodziny?


Pt sie 03, 2007 10:42
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So cze 02, 2007 10:22
Posty: 1324
Post 
SweetChild napisał(a):
.... Zapytam za to konkretnie i w temacie wątku: w jaki sposób mam dowiedzieć się, ile dzieci przewiduje Boży plan dla mojej rodziny?


Sweet i to jest właśnie problem, ale powiem tak:
!. Dzieci już mam, ty też?
2. Wprowadziłam zasady nauki KK w życie - stosuję NPR, czasami ze "wzmocnieniem", ale staram się - mój mąż również.
3. Ponieważ mój plan jest taki, aby rodziny już nie powiększać, muszę zachowywać wstrzemięźliwość - czasem jest niezwykle trudno, jak się ma fajnego faceta u boku.
Jednak, gdy nie planuje się poczęcia takie są zasady, które dopuszcza nasza wiara. Staram się to wszystko zachowywać.

Nie wiem ile dzieci przewiduje plan Boży dla mojej/twojej/innych rodzin.
Ale wiem, że jeżeli plan Boży jest inny i Bóg zechce, abyśmy po raz kolejny zostali rodzicami, to tak się stanie, czy będę tego chciała, czy nie. A jeżeli byłabym w stanie błogosławionym - jak pisałam już - dziecko przyjmę - choć z pewnością na obecnym etapie mojego życia nie byłaby to łatwa decyzja. Realizację planu Bożego rozumiem jako zgodę na tę ewentualność, która w istocie nie jest zgodna z moimi zamierzeniami. Powiedziałabym wtedy: Cóż Panie, Ty tak chciałeś, choć to trudne, przyjmę Twojąwolę.
Nigdy nie poznasz Bożego planu w twoim życiu, dopóki on się nie wypełni. :) :) :)

A już tak na marginesie - proszę Boga, aby nie zaskoczył mnie nowym dzidziusiem. :) :) :)


Pt sie 03, 2007 11:11
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37
Posty: 10694
Post 
monika001 napisał(a):
Sweet i to jest właśnie problem, ale powiem tak:
!. Dzieci już mam, ty też?


Ano, według obecnej terminologii to mogę chyba powiedzieć, że mam rodzinę wielodzietną ;)

monika001 napisał(a):
Nie wiem ile dzieci przewiduje plan Boży dla mojej/twojej/innych rodzin. Ale wiem, że jeżeli plan Boży jest inny i Bóg zechce, abyśmy po raz kolejny zostali rodzicami, to tak się stanie, czy będę tego chciała, czy nie.


Czyli się zgadzamy :) Ja dalej rozumuję tak: ponieważ nie wiem, jaki jest Boży plan, a Bóg i tak zawsze będzie go mógł zrealizować (jako że jest wszechmogący), to ja staram się realizować swój plan, który uważam za najlepszy, z zastosowaniem wszelkich środków, które nie budzą moich moralnych wątpliwości.

monika001 napisał(a):
A jeżeli byłabym w stanie błogosławionym - jak pisałam już - dziecko przyjmę - choć z pewnością na obecnym etapie mojego życia nie byłaby to łatwa decyzja. Realizację planu Bożego rozumiem jako zgodę na tę ewentualność, która w istocie nie jest zgodna z moimi zamierzeniami. Powiedziałabym wtedy: Cóż Panie, Ty tak chciałeś, choć to trudne, przyjmę Twojąwolę.


A dlaczego zakładasz, że poczęcie nowego dziecka byłoby zgodne z wolą Bożą? Może Bóg zaplanował dla Ciebie akurat tyle dzieci, ile obecnie masz?
Albo inaczej, czy podobnie pasywnie przyjęłabyś chorobę Twojego dziecka, która leczona prowadzi z dużym prawdopodobieństwem do śmierci? Choroba równie dobrze może być częścią Bożego planu i jak Bóg będzie chciał, to dziecko samo wyzdrowieje, a jak nie, to znaczy że zaplanował inną liczebność Twojej rodziny.

Trudne i drastyczne? Przecież nikt nie mówił, że będzie przyjemnie, a wiara nie jest łatwa ;)

monika001 napisał(a):
Nigdy nie poznasz Bożego planu w twoim życiu, dopóki on się nie wypełni. :) :) :)


Jak się wypełni, to też jest problem z tym rozeznaniem, chyba że założymy, że wszystko co się dzieje jest częścią Bożego planu. Tyle, że wówczas mamy poważny deficyt wolnej woli. ;)


Pt sie 03, 2007 12:36
Zobacz profil

Dołączył(a): Pt cze 16, 2006 4:23
Posty: 1814
Post 
Monika 001 napisał(a):
Mateola, ty manipulantko
Nie do końca, Moniko, nie do końca ;)

Joasia napisał(a):
Nie oceniałam rodzin z pieskiem, ale jedynie stwierdziłam fakt, ze psisko w rodzinie jest bardziej trandy aniżeli Dzidziuś. Takie są statystyki. ;)
Ok, przyjmuję, że nie było Twoją intencją ocenianie rodzin posiadających pieska. Ja w każdym razie rozpatrzę jeszcze możliwość posiadania kota, jak Zencogito. Kot chyba nie jest trendy, nie będzie podejrzeń ;-) .
A czy opisana przeze mnie rodzina jest trendy ze swoja osiemnastką i z pieskiem (piesek... bydlęcie do kolan)? A jeśli ów piesek jest tam zamiast "kolejnego" dziecka?
Monika 001 napisał(a):
Ale wiem, że jeżeli plan Boży jest inny i Bóg zechce, abyśmy po raz kolejny zostali rodzicami, to tak się stanie, czy będę tego chciała, czy nie.
A jak sie przekonamy, czy Bóg planuje dla nas wygraną na loterii, jeśli uporczywie:
- nie kupujemy losu
- kupujemy, ale nie wypełniamy
- kupujemy, wypełniamy, ale nie wysyłamy?
Oczywiście, Bóg może sprawić, że np. ów los wleci nam przez okno...


Pt sie 03, 2007 13:33
Zobacz profil
Post 
Cytuj:
Joasia napisał:
Nie oceniałam rodzin z pieskiem, ale jedynie stwierdziłam fakt, ze psisko w rodzinie jest bardziej trandy aniżeli Dzidziuś. Takie są statystyki.

Ok, przyjmuję, że nie było Twoją intencją ocenianie rodzin posiadających pieska. Ja w każdym razie rozpatrzę jeszcze możliwość posiadania kota, jak Zencogito. Kot chyba nie jest trendy, nie będzie podejrzeń .
A czy opisana przeze mnie rodzina jest trendy ze swoja osiemnastką i z pieskiem (piesek... bydlęcie do kolan)? A jeśli ów piesek jest tam zamiast "kolejnego" dziecka?

mateola ewentualnie mozesz miec psa i zaswiadczenie przyklejone,ze nie mozesz miec dzieci...to chyba zalatwilo by sprawe
Choc Joasia zaraz pewnie co snowego wymysli.
BTW "Psisko"to zwierze wbrew pozorom czuje.Kiedys podczas rozmowy ze znajomymi padlo pytanie:"Jak ktos kto nie szanuje zywych stworzen moze szanowac dzieci"?
Twoje wyrazenie "psisko"jest dobitne..sorry...


Pt sie 03, 2007 14:16
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So cze 02, 2007 10:22
Posty: 1324
Post 
SweetChild napisał(a):
...Czyli się zgadzamy :) Ja dalej rozumuję tak: ponieważ nie wiem, jaki jest Boży plan, a Bóg i tak zawsze będzie go mógł zrealizować (jako że jest wszechmogący), to ja staram się realizować swój plan, który uważam za najlepszy, z zastosowaniem wszelkich środków, które nie budzą moich moralnych wątpliwości.


Jakbyś czytał/a w moich myślach

SweetChild napisał(a):
A dlaczego zakładasz, że poczęcie nowego dziecka byłoby zgodne z wolą Bożą? Może Bóg zaplanował dla Ciebie akurat tyle dzieci, ile obecnie masz?
Albo inaczej, czy podobnie pasywnie przyjęłabyś chorobę Twojego dziecka, która leczona prowadzi z dużym prawdopodobieństwem do śmierci? Choroba równie dobrze może być częścią Bożego planu i jak Bóg będzie chciał, to dziecko samo wyzdrowieje, a jak nie, to znaczy że zaplanował inną liczebność Twojej rodziny.

Trudne i drastyczne? Przecież nikt nie mówił, że będzie przyjemnie, a wiara nie jest łatwa ;)


!. Nie zakładam, że poczęcie nowego dziecka byłoby zgodne z wolą Boga, powiem więcej - nie chciałabym, aby było zgodne. Określiłam jedynie co zrobiłabym w sytuacji, gdybym "wpadła".
2. Gdybym miała nieuleczalnie chore dziecko - jak każdemu - byłoby mi bardzo ciężko i z pewnością robiłabym wszystko, aby temu dziecku pomóc. Włącznie z gorącą modlitwą. Jeśli pomimo moich ziemskich wysiłków Bóg postanowiłby to dziecko zabrać do siebie? Nie wiem. Łatwo wypowiadać się wtedy, gdy się czegoś takiego nie doświadczyło. Ale wiem, że musiałabym przyjąć i ten krzyż.

SweetChild napisał(a):
Jak się wypełni, to też jest problem z tym rozeznaniem, chyba że założymy, że wszystko co się dzieje jest częścią Bożego planu.


Ja tak właśnie odbieram rzeczywistość, na którą nie mam wpływu. Dla mnie jest ona częścią Bożego planu.
Oj trudny do przyjęcia czasem ten plan...

:(


Pt sie 03, 2007 14:46
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So cze 02, 2007 10:22
Posty: 1324
Post 
mateola napisał(a):
... Ja w każdym razie rozpatrzę jeszcze możliwość posiadania kota, jak Zencogito. Kot chyba nie jest trendy, nie będzie podejrzeń ;-) .


Mateola, tylko rozpatrz ewentualność posiadania zwykłego dachowca, rasowe i drogie koty też są trendy i mogą być uznane za przejaw snobizmu.
:-D

mateola napisał(a):
... Bóg może sprawić, że np. ów los wleci nam przez okno...


Może też sprawić, że ktoś nas obdaruje czymś drogocennym, że zarobimy sporo kasy .... jeśli tego zechce. Ale myślę, że nie w tym rzecz. Drogi Boga nie są naszymi drogami i On daje przede wszystkim to, co dobre dla każdego człowieka w perspektywie Jego zbawienia.

Eh, tam w górze to dopiero jest szczęście.

:aniol:


Pt sie 03, 2007 15:04
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37
Posty: 10694
Post 
monika001 napisał(a):
!. Nie zakładam, że poczęcie nowego dziecka byłoby zgodne z wolą Boga, powiem więcej - nie chciałabym, aby było zgodne. Określiłam jedynie co zrobiłabym w sytuacji, gdybym "wpadła".


OK, ale wówczas uzasadnienie jest inne niż zgodność z Bożym planem, skoro o tym planie nic nam nie wiadomo.

monika001 napisał(a):
!2. Gdybym miała nieuleczalnie chore dziecko - jak każdemu - byłoby mi bardzo ciężko i z pewnością robiłabym wszystko, aby temu dziecku pomóc. Włącznie z gorącą modlitwą. Jeśli pomimo moich ziemskich wysiłków Bóg postanowiłby to dziecko zabrać do siebie? Nie wiem. Łatwo wypowiadać się wtedy, gdy się czegoś takiego nie doświadczyło. Ale wiem, że musiałabym przyjąć i ten krzyż.


Dopiero zauważyłem, że w poprzednim poście napisałem "czy podobnie pasywnie przyjęłabyś chorobę Twojego dziecka, która leczona prowadzi z dużym prawdopodobieństwem do śmierci?". Miało być "nieleczona", co zupełnie zmienia sens :( Chodziło mi bowiem właśnie o przypadek, w którym sowim działaniem możesz dziecko uratować, ale możesz też nie robić nic, zasłaniając się Bożym planem (jak Bóg ma taki plan, to dziecko wyzdrowieje).


Pt sie 03, 2007 16:10
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N lip 29, 2007 9:15
Posty: 26
Post 
mateola napisał(a):
A czy opisana przeze mnie rodzina jest trendy ze swoja osiemnastką i z pieskiem (piesek... bydlęcie do kolan)? A jeśli ów piesek jest tam zamiast "kolejnego" dziecka?


To się nazywa "szukanie dziury w całym". ;-)

_________________
:buja: Oczekujemy naszego czwartego Dzieciątka. :buja:


Pt sie 03, 2007 16:21
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt gru 23, 2003 0:41
Posty: 4103
Post 
SweetChild napisał(a):

Dopiero zauważyłem, że w poprzednim poście napisałem "czy podobnie pasywnie przyjęłabyś chorobę Twojego dziecka, która leczona prowadzi z dużym prawdopodobieństwem do śmierci?". Miało być "nieleczona", co zupełnie zmienia sens :( Chodziło mi bowiem właśnie o przypadek, w którym sowim działaniem możesz dziecko uratować, ale możesz też nie robić nic, zasłaniając się Bożym planem (jak Bóg ma taki plan, to dziecko wyzdrowieje).


A na to już chyba mateola odpowiedziała ;)
mateola napisał(a):
A jak sie przekonamy, czy Bóg planuje dla nas wygraną na loterii, jeśli uporczywie:
- nie kupujemy losu
- kupujemy, ale nie wypełniamy
- kupujemy, wypełniamy, ale nie wysyłamy?
Oczywiście, Bóg może sprawić, że np. ów los wleci nam przez okno...

_________________
Mądremu tłumaczyć nie trzeba, głupi i tak nie zrozumie.


Pt sie 03, 2007 16:23
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N lip 29, 2007 9:15
Posty: 26
Post 
zuco napisał(a):
Twoje wyrazenie "psisko"jest dobitne..sorry...


Wybacz, ale nie jestem emocjonalnie związana z psami i nie będę pisać psiunio albo pieseczek. :?

Muszę uważać by również na komara nie narzekać, ze "mnie jakies komarzysko użarło" , bo mnie posadza o brak szacunku do tego biednego zwierzęcia. A i ono moze poczuc się urażone... (Czy "ono" mam pisać z dużej litery?) :(

_________________
:buja: Oczekujemy naszego czwartego Dzieciątka. :buja:


Pt sie 03, 2007 16:30
Zobacz profil

Dołączył(a): Śr maja 09, 2007 7:24
Posty: 4028
Post 
Nie przesadzaj, nie musisz mówić "pieseczek", wystarczy "pies", tak samo jak ja nie będąc emocjonalnie związanym z dziećmi mówię "dziecko" a nie "dzieciuch"/"bachor".


Pt sie 03, 2007 18:03
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So cze 02, 2007 10:22
Posty: 1324
Post 
Joasia napisał(a):
mateola napisał(a):
A czy opisana przeze mnie rodzina jest trendy ze swoja osiemnastką i z pieskiem (piesek... bydlęcie do kolan)? A jeśli ów piesek jest tam zamiast "kolejnego" dziecka?


To się nazywa "szukanie dziury w całym". ;-)


A to:

Joasia napisał(a):
Zencognito napisał(a):
można być szczęśliwym i bez Boga, i bez dzieci!


To się nazywa SZCZĘŚLIWI INACZEJ. :-)


nazywa się ironia i uznanie swojego sposobu na życie za jedynie słuszny.


Pt sie 03, 2007 18:16
Zobacz profil
Post 
monika001 napisał(a):
SweetChild napisał(a):
Sweet i to jest właśnie problem, ale powiem tak:
!. Dzieci już mam, ty też?
2. Wprowadziłam zasady nauki KK w życie - stosuję NPR, czasami ze "wzmocnieniem", ale staram się - mój mąż również.
3. Ponieważ mój plan jest taki, aby rodziny już nie powiększać, muszę zachowywać wstrzemięźliwość - czasem jest niezwykle trudno, jak się ma fajnego faceta u boku.
Jednak, gdy nie planuje się poczęcia takie są zasady, które dopuszcza nasza wiara. Staram się to wszystko zachowywać.


A co mam ja powiedziec, bedac nieplodnym?
Czy zakladajac ze Bog nie chcial abym mial dzieci, musze udawac ze nie kochac i nie ciesze sie teraz wlasnymi dziecmi?
Czy mam sie przejmowac bo nie moge zony zaplodnic i zamartwiac sie roznymi sprawami ktore kosciol kaze co do NPR ktory jest u nas zbedne?
Czy mam ten "dar" nieplodnosci przyjac od Boga i mu za to dziekowac bo nie musze sie teraz udreczac tymi zakazami i nakazami gdzie ma moje nasienie wyladowac?


Pt sie 03, 2007 18:37
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 207 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 10, 11, 12, 13, 14  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL