Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest N cze 16, 2024 12:47



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 259 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 11, 12, 13, 14, 15, 16, 17, 18  Następna strona
 Czy Kościół popiera związki niesakramentalne ? 
Autor Wiadomość
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt kwi 02, 2010 21:52
Posty: 20
Post Re: Czy Kościół popiera związki niesakramentalne ?
Michael, ale przecież instancyjnośc (również w sądach świeckich) służy właśnie temu, żeby mozliwie zobiektywizowac rzeczywistośc, przybliżyc się do prawdy. Jakoś nikogo nie dziwi mechanizm, że jak wyrok sądu świeckiego będzie dla kogoś niekorzystny, to może wniesc apelację - i ją wygrac albo przegrac.
Oczywiście idealnie jest, kiedy obie instancje stwierdzaja to samo. Ale bywa, że tak nie jest, i dobrze, że chociaż w drugiej instancji udaje się sprawę wyprostowac.


Śr wrz 22, 2010 18:49
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt kwi 14, 2009 8:19
Posty: 23
Post Re: Czy Kościół popiera związki niesakramentalne ?
BlankaN napisał(a):
Michael, ale przecież instancyjnośc (również w sądach świeckich) służy właśnie temu, żeby mozliwie zobiektywizowac rzeczywistośc, przybliżyc się do prawdy. Jakoś nikogo nie dziwi mechanizm, że jak wyrok sądu świeckiego będzie dla kogoś niekorzystny, to może wniesc apelację - i ją wygrac albo przegrac.
Oczywiście idealnie jest, kiedy obie instancje stwierdzaja to samo. Ale bywa, że tak nie jest, i dobrze, że chociaż w drugiej instancji udaje się sprawę wyprostowac.

Tu nie chodzi o to czy jest jedna instacja czy dziesięc, to nie ma znaczenia, ale skoro jużw moim przypadku II instancja zakłada, że:
- zeznania mojej żony nie mają znaczenia w sprawie (to podobno jakieś "oświadczenia prywatne" które nie bieże się jako materiał dowodowy
- zeznania innych osób to w zasadzie też nie mają znaczenia
To w zasadzie po co ten proces prowadzić, skoro zeznania innych osób i stron traktuje się jako i tak nie ważne, a ludzi jako potencjalnych kłamców (nieważne ilu jest świadków). W sądzie cywilnym jest przynajmniej jakaś logika bo jak są zeznania kilku osób to bierze się je pod uwagę, ponadto sąd świecki uważa, że podstawowym celem małżeństwa jest posiadania potomstwa i nie ma sensu aby w sytuacji gdy jedna ze stron wyklucza ten element utrudniać drogę do tego drugiej stronie. W kosciele jest inaczej (z praktywki widzę) i proszę nawet nie przytaczażadnych argumentów, że jest odwrotnie. Już kilka lat mam do czynienia z tą instutycją, wszystko jest ok gdy człowiek nie ma problemów, jeśli chce się jakiejś pomocy to daje się odczuć, że człowiek nie ma w ogóle znaczenia. Wizyty w sądzie biskupim: człowiek traktowany jest jak intruz jak potencjalny przestępca, bez porównania z sądem świeckim. Zresztą już naprawdę szkoda pisać, nie starczyło by miejsca. Zamykam temat

_________________
Michael321


N wrz 26, 2010 19:46
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz kwi 14, 2005 9:49
Posty: 10063
Lokalizacja: Trójmiasto
Post 
A jak jest w sądach kościelnych? Również dwuinstancyjność, i to obowiązkowa przy sprawa o stwierdzenie nieważności małżeństwa.

_________________
Wiara polega na wierzeniu w to, czego jeszcze nie widzisz. Nagrodą wiary jest zobaczenie wreszcie tego, w co wierzysz. (św. Augustyn z Hippony)

Było, więc jest... zawsze w Bożych rękach - blog | www


Cz wrz 30, 2010 10:36
Zobacz profil WWW

Dołączył(a): N maja 09, 2010 8:10
Posty: 15
Post Re: Czy Kościół popiera związki niesakramentalne ?
Kiedyś, kiedy jeszcze nie byłem uczestnikiem rozpraw w sądzie, usłyszałem takie zdanie:
To jest sąd a nie sprawiedliwość
Uważałem to za bzdurę.
Życie weryfikuje wiele młodzieńczych ideałów. Wiele z nich sięga bruku.
Kiedy notariusz w Sądzie biskupim twierdzi, że wypowiedziane słowa: "ciąża przeszkadzała mi w karierze naukowej", "wyszłam za męża z czystej kalkulacji", "sakrament nie ma najmniejszego znaczenia" - są tylko słowami a wielokrotne zdrady - nie są powodem czyjejś niedojrzałości, bo przecież żona tak wysoko zaszła, ma doktorat... Nie mam zaufania do takiego sądu.
Nie mam zamiaru przez pięć, sześć lat przekonywać kogoś kto nie ma pojęcia czym jest zdrada z bratem, cyberseks, traktowanie kogoś przez 20 lat jak bankomat a kiedy konto się wyczerpie wyrzucenie na śmietnik, że ktoś kto tak pojmuje małżeństwo - nigdy nie nadawał się na żonę i pomimo a może właśnie dlatego, że tak "wysoko" zaszedł jest znakomitym manipulatorem.

Kiedy w Sądzie Cywilnym pierwszej instancji słyszę, że zdrada z bratem nie miała wpływu na nasze małżeństwo "bo przecież pan wybaczył", że cyberseks to "praca naukowa" a spotkania z wirtualnym rozmówcą to "uwierzytelnienie na ile obraz wirtualnego rozmówcy odpowiada rzeczywistości" - to tracę nie tylko wiarę ale zaczynam zastanawiać się o co tu chodzi. Kiedy po to by zrobić mnie współwinnym sędzina pomija w protokole słowa "nigdy nie zależało mi na tym małżeństwie" natomiast uwypukla fakt uderzenia przeze mnie żony w twarz (jeden jedyny raz kiedy podczas drugiej ciąży zaczęła mówić o aborcji, a wtedy był o "pikuś") - po to by zrobić ze mnie tyrana i despotę - tracę wiarę. Kiedy w uzasadnieniu obopólnej winy nie ma ani słowa o zdradzie z bratem i o cyberseksie natomiast ja jestem winien ponieważ dwa lata po odejściu żony "nie ustrzegłem się od zamieszkania z inna kobietą a żonie zarzucałem zdradę" tracę wiarę.
Kiedy w Sądzie II instancji podczas rozprawy sędzia ogląda projekt domu jednorodzinnego - jestem co najmniej zdziwiony. Kiedy na pytanie jednego z sędziów czy doszło do zdrady żona zaprzecza, kiedy zadaje kolejne pytanie "przecież są dowody na piśmie" - żona odpowiada: "spotykałam się z tym mężczyzną, byłam po piwie..." myślę, że wreszcie...
Sąd wyrok podtrzymuje bo: "nie jest w jego kwestii oceniać kto zawinił więcej 90 czy 10 procent"
Nie mam zamiaru dalej tego ciągnąć, ani w cywilnym ani w biskupim sądzie.
Sądy to farsa.
Z góry ustalony wynik. Oceniamy człowieka po tym ile ma w kieszeni i jak daleko zaszedł. A i jeszcze jedno - w małych ośrodkach, gdzie większość ludzi się zna dochodzi jeszcze czynnik "co mi się bardziej opłaca". Przecież syn, córka - szkoła. Przecież to znajoma znajomej, krewna, przecież gdyby nie ona lub jej tatuś to znajomy znajomej nie zdałby matury...
Całe te wywody o obiektywności sędziów w sądach zarówno świeckich jak i biskupich to mowa trawa. Dla tych ludzi rozstrzyganie o ludzkich losach to zwykła praca. Popatrzcie na siebie - też macie czasem złe dni, też czasem się wam nie chce, i też czasem robicie coś wbrew sobie - bo tak się wam opłaca. Tylko mam nadzieje nie rozstrzygacie o ludzkich losach. Czasem o kogoś być lub nie być.


So paź 02, 2010 6:17
Zobacz profil
Post Re:
ToMu napisał(a):
A jak jest w sądach kościelnych? Również dwuinstancyjność, i to obowiązkowa przy sprawa o stwierdzenie nieważności małżeństwa.

Teoretycznie.
Znajomy od lat jeździ w okresie maj - październik do pracy w Norwegii.
Była żona tak załatwiła, że po powrocie otrzymał orzeczenie o nieważności małzeństwa.
Na monity uzyskał odpowiedź, że owszem zawiadamiano go listownie, ale że nie odbierał przesyłek, więc sąd zaocznie orzekł.
Jego odwołań w kurii diecezjalnej, archidiecezjalnej, nikt nie uwzględnił.


So paź 02, 2010 8:02
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N lip 04, 2010 18:54
Posty: 65
Lokalizacja: Katowice
Post Re: Czy Kościół popiera związki niesakramentalne ?
arola napisał(a):
Mam takie odczucie, że Kościół z jednej strony mówi ludziom o konieczności życia w małżeństwach zawartych w kościele, a z drugiej strony akceptuje istnienie małżeństw tzw. "niesakramentalnych"
No bo jak inaczej rozumieć fakt, że w każdej (chyba) diecezji jest specjalny duszpasterz od związków niesakramentalnych, są dla nich organizowane specjalne rekolekcje, Msze św. itp.

Jeszcze można by to zaakceptować, gdyby chodziło o ludzi, którzy nie mają przeszkód do zawarcia związku małżeńskiego, (ale na razie nie biorą ślubu kościelnego), wtedy rola takiego duszpasterstwa byłaby czytelna - doprowadzić tych ludzi do ołtarza.

Ale jak można wspierać duchowo osoby, które zniszczyły swoje małżeństwo katolickie, porzuciły żony/mężów sakramentalnych i związały się z innymi osobami ? Przecież to jest zwyczajne cudzołóstwo i wielki grzech rozbicia rodziny, a Kościół organizuje dla nich specjalne duszpasterstwa.
Czy ktoś potrafi to wyjaśnić ?



Miłość, zaślubiny, obrączki dwie - wzniosłe ideały. W
wierności i szacunku, w uczciwości i pokorze dalsze życie. Wraca
codzienność. Obrączka gniecie, pieniędzy nie ma - za 10 zł trzeba
zrobić pyszny obiad. Słońce już nie świeci jak dawniej, ramiona nie
tulą tak mocno. Gdzie te dwa bicia serca, które zrosły się w jedno,
znowu rozdzieliły się bijąc innym rytmem? Gdzie, gdzie, gdzie...
Cztery pory roku Vivaldiego. Każda inna, każda sama w sobie zmienna.
Zmienna niezmieność. Tak jak Miłość - rożne barwy i odcienie.
Świadomość tego jest połową sukcesu. To nie woda święcona czyni z
nas ludzi zdolnych do Miłości. Chociaż niektórzy w to wierzą - ich
wybór. Potem nagle pojawia sie dzieło szatana - Rozwód; istnieje
przeświadczenie, że grosik był, podwiązka i ksiądz w pięknym ornacie
to i Miłość będzie. Niestety - zycie jest brutalne...
Wtedy przychodzi Ból - odwracają się rodzice, znajomi, ksiądz i wg
Koła Gospodyń Wiejskich sam Pan Bóg. Umowa zerwana przez jedną ze stron
przestaje zobowiązywać. Tutaj tak nie ma. Ślubowałeś, ślubowałaś.
To nic, że usłyszałeś: nie kocham Cię, nigdy nie kochałam. Szok. Nie
ma przeciez formy przeszłej od czasownika kochać - oj jaka naiwność...
Teraz nie pozostaje nic innego jak wybudować sobie chałupkę na szczerym
polu, w lesie, na giewoncie, żyć jak pustelnik - nie pragnąć, nie
żądać, nie kochać tylko się modlić. Dla wzmocnienia efektu można
mieszkać w lepiance, wcinać mrówki i jagódki, chadzać w worku
pokutnym. Nie masz prawa być szczęsliwy. Wieś, wspólnota parafialna i
Koło Gospodyń Wiejskich zadecydowali: precz dziele szatana!
Czy to nie jest przypadkiem tak, że Bóg patrzy z politowaniem. Wbrew
wszystkiemu stawia na Twojej drodze kogoś, kto Cię uszczęsliwi. On wie,
że jesteśmy słabi, że boli, że ciężko. Stawia kogoś na drodze, tym
samym przemawiając do Ciebie: patrz, doceń i kochaj! Buduj, szanuj. Ona
(on) Cię utuli, pokocha, uszanuje. Uszanuje Cię takiego jakim jesteś -
ze stopą w rozmiarze 43, z 30 kilogramową nadwagą. Wytrwasz? To jest
heroizm - ponownie zaufać, to jest sztuka - nie żyć samemu , patrząc
tylko na swoje problemy, wygody, lecz dbać szanować - budować wszystko
od nowa...
Wszyscy widzą tylko jeden aspekt - seks (o zgrozo napisałam to słowo?)
Będą ze sobą współżyć! Oni bez błogosławieństwa Boga! Hańba! Nie
ważne, że jesteś uczciwy, kochasz swoją żonę, dzieci. Że dobrze
wykonujesz swoją pracę. Bez błogosławieństwa...
Bóg błogosławi tym, którzy się kochają. Bez protokołów, bez
zapowiedzi, bez wrzucenia na tacę, bez kazania księdza. Na polanie, w
górach, na Saharze... To On stawia na drodze Anioła by Rozwodnika -
dzieło owego szatana- otoczyć na nowo Miłością, szacunkiem, opieką.
Na nowo przywraca mu godność człowieka. Temu, który ze wstydu wraz ze
swoją "niesakramentalną żoną (mężem)" siadają w ostatniej
ławce. On ich wyciągnie z tej "oślej ławki", kiedy w
odpowiednim dniu upodleni wydukają, że ich największą winą jest
Miłość. Święci z pierwszej ławki zejdą na zawał, dewotki z drugiej
- też na zawał, a Panie z trzeciej ławeczki reprezentujące Koło
Gospodyń Wszelakich dla odmiany - na zawał. Bóg błogosławi tym,
którzy się kochają - Miłośc nie jest argumentem, by uznać kogoś za
winnego...
Umiejętność bycia razem. Bezcenna. Nie ważne gdzie się przysięga.
Kiedy patrzy się w oczy osoby zranionej przez los i słyszy się:
dziękuję Ci, że mnie pokochałeś (aś) bez względu na moją
przeszłośc. Bez bez względu na reakcje innych, na docinki, na
odrzucenie. Dziękuję Ci, że jesteś...
Każdy ma swoją prawdę, swój sposób na życie. Doskonale rozumiem
Panny, które wbrew sobie wędrują do ołtarza - bo tradycja, rodzina,
ciotka Gienia z Koluszek. Bo ładna sukienka, bo można ubrać welon i
bawić się na weselichu. Na drugi dzień makijaż znika, muszka Pana
Młodego zostaje wrzucona do szafy. Mija urok białej sukienki, zostaje
prawdziwe życie. Przychodzi kryzys, pożar, powódź, tornado. Zostaje
się bez niczego. I trzeba się kochać mimo wszystko, wbrew
przeciwnościom losu. W samych majtkach, w starych kaloszach. Przez 10, 20,
30 lat. Zależy ile dostaniemy czasu.
Co Bóg złączył niech człowiek nie rozdziela. Podpisuję się pod tym
rękami, nogami, uszami i czym tylko mam. Tylko czy każda para stająca
przed ołtarzem jest tam z Bożej Łaski? Nie sądzę, ale nie mnie
grzesznej to oceniać... Po drugie: nie wszystko jest takie czarne i białe.
Napisane z ironią, złośliwością. Taki jest Świat. Tak się nas
traktuje. I wmawia się nam, że Kościół nas nie odrzuca. Guzik z
pętelką. Duszpasterstwo związków niesakramentalnych powinno istnieć w każdej parafii. Nie ma, zdarzają sie w większych miastach i to też nie wszędzie. Poza tym to duszpasterswto sprawia ( dla mnie), iż czuję się jeszcze bardziej odrzucona.
Bóg błogosławi tym którzy się kochają. Mam nadzieję, że
osądzi sprawiedliwie za całe nasze życie: nie tylko za miłość
cielesną, do której rzekomo nie mamy prawa a przede wszystkim za
Miłość, szacunek i wierność. Za Miłość do dzieci rodziny,
rodziców. Za pracę pełna satysfakcji, za każdy dobry obiad i każde
"dziękuję". Bo my tylko "cywilni". Nie małżonkowie.
I niech tak zostanie. Mój nie-mąż, a ja jego nie-żona.


Pt paź 08, 2010 21:14
Zobacz profil WWW

Dołączył(a): Pt maja 29, 2009 12:34
Posty: 90
Post Re: Czy Kościół popiera związki niesakramentalne ?
Lady_zgaga,
nie obwiniaj się i nie tłumacz. Zrozumiałam, że to nie Ty rozbiłaś swoje małżeństwo, nie ty powiedziałaś pierwsza: "nie kocham cię".
To, co się dzieje teraz w Twoim życiu, prawdopodobnie nie jest Twoją winą.
Dla osób porzuconych i zdradzonych jak najbardziej potrzebna jest pomoc Kościoła - niezależnie od tego czy są w jakichś nowych związkach czy żyją samotnie.

Ten temat,( który być może niefortunnie kiedyś sformułowałam), nie miał na celu potępienia osób, które po porzuceniu przez sakramentalnego małżonka znalazły szczęście z inną osobą!

Chodziło mi o to, by nie traktować tak samo tych co rozbili swoje małżeństwo, jak i tych którzy zostali porzuceni.


So paź 09, 2010 17:52
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N lip 04, 2010 18:54
Posty: 65
Lokalizacja: Katowice
Post Re: Czy Kościół popiera związki niesakramentalne ?
Nie obwiniam się i nie tłumaczę. Z Miłości nie zamierzam... Też zrozumiałam to po fakcie, też wiele rzeczy w życiu przmyślałam. Tekst jest ogólnym wynikiem obserwacji. I dowodem na to, że życie nie jest takie jasne i oczywiste, jak niektórym się wydaję. Kwestia przeżyć i doświadczeń, których nikomu nie życzę. Chociaż przyznam szczerze, że mnie się przydały, wiele nauczyły. PRzeglądałam ogrom tematów na forach katolickich, dlatego też moje nastawienie troszkę niemiłe bywa, czasem nawet agresywne, bowiem ilekroć pojawia się temat rozwodów, rozwodników i ich ponownych związków cywilnych, zazwyczaj kipi jadem i złośliwością. Unieważnienie to jest kicha, pic na wode fotomontaż, bo uważam, że nie można niczego unieważnić - a raczej stwierdzić nieważność małżeństwa. Orientująć się w sprawie wystraczy naprawdę dobrze napisać wniosek - szafa gra. Powinny być rozwody - oczywiście w sprawach najpoważńiejszych. Czytając cały temat, wiem, że nie chciałaś nikogo potępić, czytająć pierwszy post - miałam bulwers. Wybaczone...


So paź 09, 2010 21:43
Zobacz profil WWW
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt lis 27, 2009 14:07
Posty: 8227
Post Re: Czy Kościół popiera związki niesakramentalne ?
lady_zgaga napisał(a):
Bóg błogosławi tym którzy się kochają.
...i napomina tych, którzy grzeszą.
lady_zgaga napisał(a):
Mam nadzieję, że
osądzi sprawiedliwie za całe nasze życie:
Osądzi sprawiedliwie - wg boskiej sprawiedliwości.
lady_zgaga napisał(a):
nie tylko za miłość
cielesną, do której rzekomo nie mamy prawa
Prawo macie, ale jednocześnie macie obowiązek ponieść jej konsekwencje.
lady_zgaga napisał(a):
a przede wszystkim za
Miłość, szacunek i wierność. Za Miłość do dzieci rodziny,
rodziców. Za pracę pełna satysfakcji, za każdy dobry obiad i każde
"dziękuję".
Tak - żaden dobry uczynek nie będzie zapomniany.

Przecież w kościele ksiądz wypowiada słowa:
Panie, nie zwracaj uwagi na grzechy nasze, lecz na wiarę swojego Kościoła (...)
Tylko czym jest ta wiara? Deklaracją? Wypowiedzeniem głośno Credo co tydzień?
lady_zgaga napisał(a):
Bo my tylko "cywilni". Nie małżonkowie.
I niech tak zostanie
Nazywa się to chyba trwaniem z uporem w grzechu, ale nie mnie to oceniać.


Pozdrawiam i wszystkiego dobrego życzę.

_________________
The first to plead is adjudged to be upright,
until the next comes and cross-examines him.

(Proverbs 18:17)

Słuszna decyzja podjęta z niesłusznych powodów może nie być słuszna.
(Weatherby Swann)

Ciemny lut to skupi.
(Bardzo Wielki Elektronik)


Pn paź 11, 2010 9:17
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N lip 04, 2010 18:54
Posty: 65
Lokalizacja: Katowice
Post Re: Czy Kościół popiera związki niesakramentalne ?
Pytasz siebie czym jest wiara czy mnie? Moja wiara nie jest tylko wypowiedzieniem credo. Skoro nic o mnie nie wiesz, nie znasz to nie mów, zresztą wiara nie jest na pokaz - to nie chodzenie co niedzielę do Kościoła i publiczna modlitwa. Być może dla Ciebie to jest upór w grzechu. Okej, szanuję to. Ja nikogo nie zdradziłam, ja jestem wierna temu jednemu, kocham go jestem uczciwa. Bóg widzi jak jest, czasem nawet dobre chęci nie wystraczą. Można walczyć o małżeństwo z całych sił, ale Małżeństwo tworzą mąż i żona, nie tylko mąż bądź nie tylko żona. I kiedy jedno odmawia w sposób kategoryczny, już nie ma czego ratować. Widzisz największym problemem ludzi jest to, iż nie przeżywszy takiego dramatu, wypowiadają opinie i sądy. Nie życzę nikomu. Człowiek zmienia swój pogląd, ja też to zrobiłam. Ja mogłam związać się z kawalerem, mimo tego nie zrobiłam. Jak to ktoś nazwał sama jestem sobie winna, sama skazałam się na potępienie, sądy, opinie, odrzucenie. JA wierzę, że to Bóg postawił nas na swojej drodze, że mimo wszystko, mimo przeszłości i trudności można kogoś szczerze pokochać. Myślę, że Bóg wie, jak jest, jakie są nasze pobudki i motywacje. I wbrew pozorom nie chodzi o seks jak to się generalizuje - ja swoją osobą daje komuś radość, szczęście, Miłość; to samo dostaje w zamian. Widzisz zycie nie jest różowe, owszem ludzie zawiniaja i Małżeństwa rozpadają sie raz dwa. Ale czasem wystarczy poczytać historie ludzkie; wtedy się zrozumie, że nie zawsze się ma wpływ na wszystko. Bóg - być może przeze mnie umiłosierniany - sam to oceni. Każdy za uszami cosik mo - ale Miłość nie jest powodem, by uznać kogoś za winnego...


Pn paź 11, 2010 18:24
Zobacz profil WWW
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt kwi 14, 2009 8:19
Posty: 23
Post Re: Czy Kościół popiera związki niesakramentalne ?
Do lady_zgaga:
Czytałem Twoje wypowiedzi i podpisuje się obiema rękami. Tylko ten potrafi zrozumieć drugiego który przeżył coś podobnego.
Do Elbrus:
Te wypowiedzi (cytuję niektóre):
"...i napomina tych, którzy grzeszą."
"Osądzi sprawiedliwie - wg boskiej sprawiedliwości."
"Prawo macie, ale jednocześnie macie obowiązek ponieść jej konsekwencje."
"Nazywa się to chyba trwaniem z uporem w grzechu, ale nie mnie to oceniać."
Jaki mialy cel ? Chyba tylko jeden aby osoba poczula się jeszcze gorzej, latwo jest sadzic kogos innego, ale trudniej zaczac od siebie.

_________________
Michael321


Pn paź 11, 2010 19:42
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt lis 27, 2009 14:07
Posty: 8227
Post Re: Czy Kościół popiera związki niesakramentalne ?
lady_zgaga napisał(a):
Pytasz siebie czym jest wiara czy mnie?
Ciebie.
lady_zgaga napisał(a):
Moja wiara nie jest tylko wypowiedzieniem credo.
To dobrze.
lady_zgaga napisał(a):
Skoro nic o mnie nie wiesz, nie znasz to nie mów,
Oczywiście że nie znam, więc pytam - to nie było stwierdzenie (ocena).
lady_zgaga napisał(a):
zresztą wiara nie jest na pokaz - to nie chodzenie co niedzielę do Kościoła i publiczna modlitwa.
Dla niektórych jest.
lady_zgaga napisał(a):
Być może dla Ciebie to jest upór w grzechu.
Nie tylko - może to być także brak próby zrozumienia stanowiska Kościoła w kwestii nierozerwalności małżeństwa
i własnej sytuacji (którą nazywasz dobrą).
//por. viewtopic.php?p=525600#p525600 (Klauzula Mateusza) <-rozwód i małżeństwo w Kościele - argumenty biblijne
lady_zgaga napisał(a):
Okej, szanuję to.
Ja także szanuję twój wybór.
lady_zgaga napisał(a):
Ja nikogo nie zdradziłam, ja jestem wierna temu jednemu, kocham go jestem uczciwa.
Swingersi też mogą uważać, że nie zdradzają, ale Bóg może w tej kwestii mieć inne zdanie.
lady_zgaga napisał(a):
Bóg widzi jak jest, czasem nawet dobre chęci nie wystraczą.
Oby na tych dobrych chęciach się nie skończyło - życzę siły i wytrwałości.
lady_zgaga napisał(a):
Można walczyć o małżeństwo z całych sił, ale Małżeństwo tworzą mąż i żona, nie tylko mąż bądź nie tylko żona.
I kiedy jedno odmawia w sposób kategoryczny, już nie ma czego ratować.
Nikt nie każe ratować małżeństwa za wszelką cenę.
lady_zgaga napisał(a):
Widzisz największym problemem ludzi jest to, iż nie przeżywszy takiego dramatu, wypowiadają opinie i sądy.
A jeśli ktoś nie zabił człowieka, to też nie powinien oceniać kogoś kto to zrobił, bo sam nie przeżył takiego dramatu?
lady_zgaga napisał(a):
Nie życzę nikomu.
Dołączam się.
lady_zgaga napisał(a):
Ja mogłam związać się z kawalerem, mimo tego nie zrobiłam.
Nie bardzo rozumiem - z tego co odczytałem z poprzedniego postu, to rozstałaś się ze swoim sakramentalnym mężem.
Nie ma znaczenia z kim związałaś się teraz - twoim mężem nadal pozostaje ten "kościelny".
lady_zgaga napisał(a):
Jak to ktoś nazwał sama jestem sobie winna, sama skazałam się na potępienie, sądy, opinie, odrzucenie.
Jako samozwańczy Pierwszy Bezdusznik tego forum zapodam nawet odpowiedni do tego cytat:

Bo na podstawie słów twoich będziesz uniewinniony i na podstawie słów twoich będziesz potępiony.
(Mt 12:37)
Tymi słowami było oczywiście twoje i męża ślubowanie przed Bogiem wzajemnej miłości, wierności i bliskości AŻ DO ŚMIERCI.
//są nawet na to odpowiednie materiały dowodowe
lady_zgaga napisał(a):
JA wierzę, że to Bóg postawił nas na swojej drodze, że mimo wszystko,
mimo przeszłości i trudności można kogoś szczerze pokochać.
Ja też w to wierzę.
lady_zgaga napisał(a):
Myślę, że Bóg wie, jak jest, jakie są nasze pobudki i motywacje.
Skoro jest Bogiem, to byłoby całkiem logiczne. ;-)
lady_zgaga napisał(a):
I wbrew pozorom nie chodzi o seks jak to się generalizuje - ja swoją osobą daje komuś radość, szczęście, Miłość;
to samo dostaje w zamian.
Może będzie to spłyceniem całego problemu, ale właśnie o seks chodzi.
Nikt nie zakazuje (tym bardziej Bóg) obdarzać kogoś miłością, szczęściem, opieką.
Takie było Jego życzenie, aby akt seksualny (którego konsekwencją może być w przyszłości potomstwo) był w małżeństwie i TYLKO tam.
lady_zgaga napisał(a):
Widzisz zycie nie jest różowe, owszem ludzie zawiniaja i Małżeństwa rozpadają sie raz dwa.
Ale czasem wystarczy poczytać historie ludzkie;
wtedy się zrozumie, że nie zawsze się ma wpływ na wszystko.
I czasem jest to łaską a czasem przekleństwem.
lady_zgaga napisał(a):
Bóg - być może przeze mnie umiłosierniany - sam to oceni.
Może sama też to oceń, czy tak jest.
lady_zgaga napisał(a):
Każdy za uszami cosik mo - ale Miłość nie jest powodem, by uznać kogoś za winnego...
Nigdy miłość nie jest świadkiem przeciw człowiekowi.

Michael321 napisał(a):
"Nazywa się to chyba trwaniem z uporem w grzechu, ale nie mnie to oceniać."
Jaki mialy cel ? Chyba tylko jeden aby osoba poczula się jeszcze gorzej,
Nie - to tylko taka "przypominajka".
Kiedy mogę, to i pocieszyć potrafię (co mam nadzieję w niektórych miejscach jest widoczne).
Michael321 napisał(a):
latwo jest sadzic kogos innego, ale trudniej zaczac od siebie.
Właśnie starałem się nie osądzać osoby a sytuację w której się znalazła
(oczywiście opierając się na SZCZĄTKOWYM opisie, który może pewnych rzeczy nie oddać w odpowiednich proporcjach).
Jeśli chodzi o mnie to problem (na szczęście) mnie nie dotyczy (i prawdopodobnie dotyczył nie będzie - o sakrament oczywiście mi chodzi).

_________________
The first to plead is adjudged to be upright,
until the next comes and cross-examines him.

(Proverbs 18:17)

Słuszna decyzja podjęta z niesłusznych powodów może nie być słuszna.
(Weatherby Swann)

Ciemny lut to skupi.
(Bardzo Wielki Elektronik)


Pn paź 11, 2010 20:36
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N lip 04, 2010 18:54
Posty: 65
Lokalizacja: Katowice
Post Re: Czy Kościół popiera związki niesakramentalne ?
Elbrus, to nie ja się rozwiodłam. Byłam panną, więc jestem wierna temu jednemu. Mój mąż jest po rozwodzie. Ciesz się, że kobieta nie urządziła ci takiego piekła. Wtedy byś zrozumiał, I proszę nie szatkuj tak moich wypowiedzi. Przykład o swingersach jest co najmniej żenujący i jakbyś nie zauważył nie pasujący do kontesktu. Tu jest mowa o ludzkim dramacie, potrzebie Miłości,a ty sobie jaja robisz. Jeżeli chodzi o akt małżeński: w Biblii nie ma napisane idź do Kościoła, weż księdza pod pachę i bierzcie ślub. Oczywiście ówczesne realia były inne i zdaję sobie z tego sprawę. Czy uważasz, że jeśli małżonka ostatecznie mówi swojemu męzowi nigdy cię nie kochałam, to w oczach Boga to jest małżeństwo? Zresztą co ja będę ci tłumaczyć; mam tylko nadzieję, że nigdy nie doświadczysz tego... Chociąż czasem musi się cos wydarzyć, aby coś innego zrozumieć...


Wt paź 12, 2010 13:43
Zobacz profil WWW
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt lis 27, 2009 14:07
Posty: 8227
Post Re: Czy Kościół popiera związki niesakramentalne ?
lady_zgaga napisał(a):
Elbrus, to nie ja się rozwiodłam. Byłam panną, więc jestem wierna temu jednemu. Mój mąż jest po rozwodzie.
Odnosi się to więc do słów Jezusa:
a kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo.
//w tym przypadku chodzi o męża, ale to bez znaczenia
lady_zgaga napisał(a):
Ciesz się, że kobieta nie urządziła ci takiego piekła. Wtedy byś zrozumiał,
Cieszę się (możliwe że to dopiero przede mną, więc uczę się trochę na błędach/tragediach innych).
lady_zgaga napisał(a):
I proszę nie szatkuj tak moich wypowiedzi.
Przepraszam - to paskudnie wygląda, ale dzięki temu nie pomijam żadnej ważnej myśli czy zdania rozmówcy.
lady_zgaga napisał(a):
Przykład o swingersach jest co najmniej żenujący i jakbyś nie zauważył nie pasujący do kontesktu.
Właściwie nie, ale przecież oni też są uczciwi wobec siebie,
bo kontakty seksualne z innymi parami są za obopólną zgodą i w pełni kontrolowane.
Chodziło mi o to, że nawet jeśli para uważa coś za niezdradę, to Bóg nie musi tego respektować (nawet jeśli się kochają).
lady_zgaga napisał(a):
Tu jest mowa o ludzkim dramacie, potrzebie Miłości,a ty sobie jaja robisz.
Nie są to dla mnie jaja i nigdy nie były, a skalę dramatu rozumiem
(lub staram się zrozumieć - co nie musi wiązać się z akceptacją lub pochwaleniem danej postawy).
lady_zgaga napisał(a):
Jeżeli chodzi o akt małżeński: w Biblii nie ma napisane idź do Kościoła, weż księdza pod pachę i bierzcie ślub.
Oczywiście ówczesne realia były inne i zdaję sobie z tego sprawę.
W Biblii jest mowa o małżonkach przed Bogiem - ksiądz, pastor i rabin w odpowiednich świątyniach to tylko pewna formalizacja i oprawa.
lady_zgaga napisał(a):
Czy uważasz, że jeśli małżonka ostatecznie mówi swojemu męzowi nigdy cię nie kochałam, to w oczach Boga to jest małżeństwo?
Nie wiem, ale podejrzewam, że "w oczach" Kościoła ten związkiem małżeństwem mógł nie być od początku
(kłamstwo przy składaniu przysięgi=>sakrament nieważny).
Nie wiem czy takie zeznania przed sądem biskupim coś znaczą, ale warto się dowiedzieć.
lady_zgaga napisał(a):
Zresztą co ja będę ci tłumaczyć; mam tylko nadzieję, że nigdy nie doświadczysz tego...
Dziękuję i życzę powodzenia przy próbie "normalizacji sakramentalnej" waszego związku
(co niestety Michaelowi321 się nie udało).

_________________
The first to plead is adjudged to be upright,
until the next comes and cross-examines him.

(Proverbs 18:17)

Słuszna decyzja podjęta z niesłusznych powodów może nie być słuszna.
(Weatherby Swann)

Ciemny lut to skupi.
(Bardzo Wielki Elektronik)


Wt paź 12, 2010 16:35
Zobacz profil

Dołączył(a): N maja 09, 2010 8:10
Posty: 15
Post Re: Czy Kościół popiera związki niesakramentalne ?
Może będzie to spłyceniem całego problemu, ale właśnie o seks chodzi.
Nikt nie zakazuje (tym bardziej Bóg) obdarzać kogoś miłością, szczęściem, opieką.
Takie było Jego życzenie, aby akt seksualny (którego konsekwencją może być w przyszłości potomstwo) był w małżeństwie i TYLKO tam.


To ogromne spłycenie problemu.
Sądzę, że Bóg miał również inne "życzenia".
Miłość, wierność i uczciwość małżeńska. Nie opuszczę cię aż do śmierci.
Gdzie jest miłość? Nie ma jej, nie ma jej, nie było jej, była jedna z drugą żądza -jak pisał Sted. Nie było jej Elbrus. Często ktoś oszukuje, wychodzi za mąż dla kasy, może też by "po Bożemu" uprawiać seks. Takie nawet sakramentalne małżeństwo nie ma szans. Pozostaje ten/ta, który kochał i zaufał. Zraniony przez sakramentalnego oszusta, osamotniony w swoim bólu. Kiedy po latach ponownie zaufa - naraża się na odrzucenie o którym pisała lady zgaga przez niektórych księży, rodzinę i koło gospodyń. Zostaje ponownie "ukarany".
O wierności można pisać wiele. Ma ona wiele wymiarów nie tylko seksualny chociaż właśnie zdrada w tym wymiarze prowadzi najczęściej do kryzysu, którego konsekwencją jest całkowite rozbicie rodziny. Ten zdradzony pozostaje jak przedtem sam ze swoim bólem i również kiedy po latach potrafi zaufać słyszy: Ty też teraz zdradzasz. Kogo? Tego, który szukał zieleńszej trawki za płotem a potem wyfrunął rujnując życie wiernemu? Tego, który zerwał więzy, podeptał uczucia? I często ten, który nie zawinił, który był wierny, który przebaczał, starał się ratować małżeństwo spotyka się z całkowitym niezrozumieniem jest beee bo osądziło go koło gospodyń.

Bóg też miał życzenie by nie zabijać, nie kraść, nie mówić fałszywego świadectwa, kochać bliźnich, przebaczać sobie nawzajem, nie upijać się, nie jeździć po pijanemu bo "pijani kierowcy wiozą śmierć"...
I odnoszę wrażenie, że każdy kto złamie wyżej wymienione "życzenie" znajdzie zrozumienie i usprawiedliwienie u kapłana, rodziny i w kole gospodyń.
Ten, który powtórnie się ożeni tego zrozumienia w Kościele nie znajdzie.


Wt paź 12, 2010 21:22
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 259 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 11, 12, 13, 14, 15, 16, 17, 18  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL