Autor |
Wiadomość |
elka
Dołączył(a): N cze 22, 2003 8:58 Posty: 3890
|
nie masz racji zakuty, pisząc, ze przeczytanie jednej encykliki onzacza pojecie dogłębne nauki Kosciola nt antykoncepcji
a poniewaz nie widac w tobie checi wejscia w problem, coz - podalam kiedys link do dyskusji o antykoncepcji i NPR - poczytaj i moze zauwazysz, ze patrzac bardzo wybiorczo na problem antykoncepcji, to owszem - masz racje, ze nie da sie tego logicznie i jasno punkt po punkcie wyjasnic
tylko ze ten problem jest duzo bardziej zlozony, niz ty go chcesz przedstawic ... wolisz upraszczac, niz zgłębiać - dlatego kazdy katolik wolący upraszczac pojdzie za tobą, a kazdy chcący zgłębiać - po prostu poszuka odpowiedzi na pytania, które sam sobie postawi przy okazji
pozdrawiam i polecam do poczytania w tym temacie troche wiecej, nie jedną encyklikę 
|
Śr mar 17, 2004 15:18 |
|
|
|
 |
zakuty_łeb
Dołączył(a): Pt lut 20, 2004 21:17 Posty: 75
|
elka napisał(a): nie masz racji zakuty, pisząc, ze przeczytanie jednej encykliki onzacza pojecie dogłębne nauki Kosciola nt antykoncepcji
tak jak napisalem
w zupelnosci wystarczy aby zadac odpowiednie pytanie
natomiast nie rozumiem zupelnie jak ma sie ilosc encyklik ktore przeczytalem do mozliwosci udzielenia przez ciebie czy pielgrzyma odpowiedzi na postawione przeze mnie pytanie ?
jezeli twierdzisz ze rozumiesz ta nauke to rozumiem ze potrafisz odpowiadac na proste pytania ktore czlowiek zadaje po przeczytaniu jednego dokumentu  ?
przeciez pytam sie o same podstawy
a tak na marginesie to artykuly z tygodnika do ktorych podalas link jak rowniez zamieszczone pod nimi dyskusje przeczytalem duzo wczesniej zreszta jakbys dobrze popatrzyla w dyskusjach na forum to bys mnie tam znalazla
rowniez mam za soba lekure z portali mateusza, opoki i katolika, (wiele ciekawych dyskusji)
strony lmm.pl (swojego czasu bylo tam fajne forum ale dyskusja rozwiajala sie nie pomysli moderatorow wiec je zamkneli  ) czy npr.prolife.pl dosc dobrze juz poznalem
katechizm oraz katechezy JPII rowniez mozesz sobie darowac
ale to wszystko i tak nic nie znaczy wobec takiej kwestii ze zadalem pytanie a ty nie potrafisz na nie odpowiedziec ! i nie ma tu zadnego znaczenia ile encyklik przeczytalem...
PS elka czy ty na prawde sadzisz ze bylbym w stanie zadawac takie pytania po przeczytaniu li tylko HV
no badzmy powazni ...
|
Cz mar 18, 2004 14:03 |
|
 |
elka
Dołączył(a): N cze 22, 2003 8:58 Posty: 3890
|
Cytuj: ale to wszystko i tak nic nie znaczy wobec takiej kwestii ze zadalem pytanie a ty nie potrafisz na nie odpowiedziec ! i nie ma tu zadnego znaczenia ile encyklik przeczytalem...
oczywiscie ze ci nie potrafie odpowiedziec jednym zdaniem na jedno pytanie, gdyz jak juz powiedzialam, nie mozna tego prosto wytlumaczyc...
a tlumaczen i wyjasnien ty nie chcesz sluchac - żądajac jednej odpowiedzi
owszem, do zadawania pytan nawet encyklika nie jest potrzebna, ale zeby odpowiedziec [takze samemu sobie] jedna encyklika nie wystarczy
|
Cz mar 18, 2004 17:25 |
|
|
|
 |
Pielgrzym.
Dołączył(a): Śr cze 04, 2003 15:49 Posty: 236
|
 Odpowiedź na posty "zakutego_łba".
Zadałeś ostatnio, zakuty_łeb, pod moim adresem kilka pytań.
Otóż podstawą nauczania Kościoła tak w dziedzinie małżeństwa, jak i w każdej innej jest Boże Objawienie. Natomiast Kościołem kieruje Duch Święty, który swoją wolę ogłasza poprzez tych, których powołał do szczególnej służby w Kościele (Papież, biskupi, kapłani...). To prawda, że Kościół popełnił wiele błędów, jako że jest wspólnotą ludzi grzesznych. Święta inkwizycja z pewnością była jednym z nich, jednak jest to temat raczej na inną dyskusję. Proponuję, abyś jednak nie nadużywał pewnych określeń (jak na przykład "ślepa wiara do ktorej nawolujesz"), bo to raczej droga donikąd.
Po części możesz mieć rację - to znaczy: jeśliby przyjąć, że akt małżeński musi być zawsze nastawiony na prokreację, i jeśli w sposób świadomy nie jest to byłoby to grzechem, to wówczas nawet te metody (przynajmniej niektóre), które Kościół dopuszcza, można by uznać za pewnego rodzaju "furtkę". Ale, jak już było mi dane wspomnieć, decyzja jest podejmowana przez człowieka indywidualnie (w zgodzie lub niezgodzie z własnym sumieniem). Bóg nie zmusza siłą do służenia Mu - jeśli sumienie nakazuje Ci zmienić wiarę - masz wolną wolę... Tym jednak, którzy są w Kościele stawia Bóg pewne wymagania, na przykład: celibat, zachowanie czystości przedmałżeńskiej, czy też to, o czym była w tym temacie mowa.
Oczywiście przykładanie logiki formalnej do kwestii wiary jest nie na miejscu (a już zwłaszcza nie na całej linii). Tak jak nie znajdziesz zapewne logicznego uzasadnienia dla tego, że Jeden umarł za wszystkich, aby otworzyć im bramy życia wiecznego, że zmartwychwstał, wniebowstąpił, tak też nie znajdziesz takiego wytłumaczenia dla kwestii wiary katolickiej tutaj roztrząsanych. Co więcej, w samym Piśmie Świętym mógłbyś zapewne znaleźć wiele pozornych sprzeczności. Dlatego jednak, aby nie popełniać indywidualnie błędów w interpretacji poszczególnych tekstów, należy je odczytywać w tym samym duchu, w jakim zostały napisane, czyli w Duchu Świętym, co z kolei odbywa się między innymi poprzez ustanowioną przez Boga w tym Kościele hierarchię. Ale to znów może być temat do kolejnej dyskusji (jak Bóg działa poprzez ustanowiony przez siebie Kościół).
Jeśli chodzi o niepohamowane żadze, to zdaje się być tak, że owa "miłość" jest pewnego rodzaju przykrywką a nawet "usprawiedliwieniem" dla czynów niezgodnych z nauką Kościoła. Dlatego w cudzysłowiu "miłość", bo czy można określić miłością relację dwóch osób, które nie są w stanie zdobyć się na (niewielkie zresztą) wyrzeczenia, ze względu na Miłość Boga? W Piśmie Świętym jest wyraźnie napisane: "Kto kocha ojca lub matkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien. I kto kocha syna lub córkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien." [Mt 10,37].
Miłość, aby była dojrzała, musi zostać wypróbowana, doświadczona. Mówienie natomiast w rodzaju: "to mi się nie podoba, więc odchodzę od wiary" jest bardzo niedojrzałe. Lepiej już wygląda: "to mi się nie podoba, ale ze względu na miłość względem Boga - przyjmuję to i będę się tym kierował". Do takich stwierdzeń można chyba sprowadzić odpowiedzi na Twoje pytania. Jeśli chodzi o sprzeczności, to po pierwsze - zależeć to w dużej mierze może od interpretacji (o czym wcześniej zostało wspomniane), a po drugie - nawet jeśli z punktu widzenia logiki formalnej takowe by były, to nie ma większego sensu na ich podstawie podważać od razu nauki Kościoła (całej lub w danej kwestii), gdyż jest on kierowany przez Ducha Świętego - i tu znów Urząd Nauczycielski Kościoła...
Stopień przyjęcia nauki Kościoła świadczy o stopniu przynależności do niego. Jeszcze może nadmienię, że nie tyle należy roztrząsać, a tym bardziej podważać pewne zagadnienia z nauczania Kościoła (co niejednokrotnie może sprowadzić się do stosowania "logiki własnej roboty"), ile przyjąć tę naukę przez wiarę w duchu posłuszeństwa i w imię miłości względem Boga.
Poza tym, jeśli Ci dotychczasowe wypowiedzi nie satysfakcjonują, napisz jaki cel Tobie przyświeca w prowadzeniu tej dyskusji. Czy nie jest to li tylko bezalternatywne krytykanctwo? Jeśli uważasz, że coś powinno ulec zmianie w nauczaniu Kościoła w omawianym temacie, to napisz konkretnie co, podając uzasadnienie i propozycję se swojej strony. Być może są Tobie znane dyskusje choćby na tym forum prowadzone, w których jedna ze stron angażuje się właśnie w krytykanctwo racji strony przeciwnej, nie podając rozwiązań alternatywnych ze swojej...
|
Pt kwi 02, 2004 10:39 |
|
 |
Agatka
Dołączył(a): Pn kwi 12, 2004 7:42 Posty: 320
|
[quote="Belizariusz"]Witam
Zakuty...........nie wiem czy stosowanie prezerwatywy jest szkodliwe dla zdrowia fizycznego. Wiem natomiast jedno jest bardzo szkodliwe dla zdrowia psychicznego. Szkodzi moralnosci. Prowadzi do braku kontroli nad wlasna seksualnoscia.
Bo skoro prezerwatywa, zapobiega zaplodnieniu.....to moge sobie uzywac ile wlezie i kiedy tylko zywnie mi sie spodoba i co najgorsze!! Z kim mi sie tylko spodoba.
Rany! Belizariusz, jaki ty stosujesz skrót myślowy! Dlaczego uważasz, że stosowanie prezerwatywy jest toższame ze zdradą? Ja nie widziałabym tego w ten sposób! Absolutnie! Prezerwatywa nie szkodzi zdrowiu fizycznemu, a nawet może byc pomocna przy zakażeniach pochwy, bo mąż sie nie zaraża. Zgadza się natomiast, że jest zakazana nauką Kościoła. Poza tym, cóż to za powiedzenie "używać do woli" Przecież z żoną można używać do woli, czyż nie? 
_________________ słowa są dla mnie ważne, jestem w połowie drogi:)))
|
Wt kwi 20, 2004 20:17 |
|
|
|
 |
godunow
Dołączył(a): So gru 27, 2003 22:40 Posty: 1707
|
Agatka napisała Cytuj: Poza tym, cóż to za powiedzenie "używać do woli" Przecież z żoną można używać do woli, czyż nie?
Pewnie jemu chodziło o cudzą żonę.....
Pozdrówka 
|
Wt kwi 20, 2004 22:02 |
|
 |
Agatka
Dołączył(a): Pn kwi 12, 2004 7:42 Posty: 320
|
Pewnie tak, godunow, pewnie mu chodziło o cudzą żonę. Zupełnie jednak nie widzę związku logicznego między używaniem prezerwatyw a rozwiązłością w małżeństwie. Przeciez w małżeństwie nie ma rozwiązłości! Wiem, że kiedyś, dawniej zalecano wstrzemięźliwość seksualną w czasie postów. ale o tym już dawno ni mru mru.
Przyznam szczerze, że swego czasu uczęszczałam na nauki tzw. przedmałżeńskie, na których sfrustrowana para małżeńska przedstawiała nam naturalną metodę planowania rodziny. Wszystko byłoby dobrze, całkiem nawet, gdyby nie wypowiedzi owej Pani, która powiedziała kategorycznie, że jak sie mężowi coś nie spodoba, to niech idzie na Planty (to w Krakowie takie miejsce, gdzie się spotykają prostytutki). a pan małżonek z mina zbitego psa przyznał jej rację - w dni płodne - wacek na supełek!  Było to tak żałosne i odzierało miłośc małżeńską z polotu, fantazji i dobrego smaku, że aż mi się niedobrze zrobiło. 
_________________ słowa są dla mnie ważne, jestem w połowie drogi:)))
|
Wt kwi 20, 2004 23:17 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Cytuj: a pan małżonek z mina zbitego psa przyznał jej rację - w dni płodne - wacek na supełek! Było to tak żałosne i odzierało miłośc małżeńską z polotu, fantazji i dobrego smaku, że aż mi się niedobrze zrobiło.
Hmmmmm......nie dziwie ci sie Agatko, ze zrobilo ci sie niedobrze. Skoro sprowadzasz malzenstwo glownie do SEXU.....to coz......o czym tu gadac.
Ilez to jest tych plodnych dni?? Czyzby czlowiek musial sie kochac z zona CODZIENNIE?
Nie sa problemem dni plodne.......wiekszym problemem sa tzw "niedyspozycje" psychiczne glownie zon (przyslowiowy bol glowy  ).
Piszcie sobie co chcecie, KK nie akceptuje sexu w prezerwatywie.....ja swoje zdanie w tej kwestii wypowiedzialem.........dla mnie prezerwatywa to DYSKOMFORT.....koniec KROPKA
Nie po to sie zenilem by uzywac gumek
Co do zakazen......mozna wyleczyc, od tego jest ginekolog
pozdrowka 
|
Wt kwi 20, 2004 23:27 |
|
 |
Agatka
Dołączył(a): Pn kwi 12, 2004 7:42 Posty: 320
|
A któż powiedział, że jestem za prezerwatywami? A poza tym, mnie tam głowa nie boli
I dlaczego Belizariuszu obrażasz mnie twierdząc, że moje małżeństwo opiera się tylko na seksie? Czyste nadużycie z twojej strony.
I jeszcze jedno - ja lubię nawet codziennie, twoja żona widocznie nie
Ja opisywałam poniżające zachowanie owej Pani w stosunku do własnego męża. Wbacz, ale ja przy pełnej sali ludzi nigdy bym nie powiedziała o Plantach. Uważasz, że to było godne zachowanie? Szanujące go jako osobę, człowieka?Żenujące.
_________________ słowa są dla mnie ważne, jestem w połowie drogi:)))
|
Wt kwi 20, 2004 23:54 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Przepraszam.....nie bylo moim celem obrazanie cie.
Widocznie zle zrozumialem (coz pozna pora  ).
Co lubi moja zona...to wiem tylko ja (mam taka nadzieje  ), nie opowiadam o swoim pozyciu , tymbardziej nie na Forum, wyraznie zaznaczylem "przyslowiowy"
pozdrowka 
|
Śr kwi 21, 2004 0:23 |
|
 |
jo_tka
Dołączył(a): Cz sie 21, 2008 19:19 Posty: 12722
|
"Czy Kościół potępia seks"
http://www.wiara.pl/tematcaly.php?idenart=1083067976
Na stronie głównej wiary
Proponuję przeczytać 
_________________ Aby we wszystkim był Bóg uwielbiony
|
Śr kwi 28, 2004 7:14 |
|
 |
Agatka
Dołączył(a): Pn kwi 12, 2004 7:42 Posty: 320
|
Belizariuszu, a cóż złego jest w mówieniu o sobie? O swoim przeżywaniu seksualności? Miłość jest piękna. Link w poprzednim poście to potwierdza.
Radujmy się! Rozstrząsanie seksualności małżeńskiej tylko w kontekście płodności jest naprawdę spłaszczeniem tematu 
_________________ słowa są dla mnie ważne, jestem w połowie drogi:)))
|
Pt kwi 30, 2004 8:41 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Agatko
Ja również jestem zdania, że o szczegółach pożycia małżeńskiego raczej nie nalezy się o nim mówić w miejscu publicznym ...
Choćby przez szacunek dla najbliższej sobie osoby ...
Przecież to tak intymna sprawa .
A dlaczego wszyscy wokół mają znać szczegóły naszego pożycia 
|
Pt kwi 30, 2004 18:37 |
|
 |
zakuty_łeb
Dołączył(a): Pt lut 20, 2004 21:17 Posty: 75
|
ddv163 napisał(a): A dlaczego wszyscy wokół mają znać szczegóły naszego pożycia 
bo w takie szczegoly zaglebia sie nauka katolicka aby okreslic co jest moralne a co nie ...
|
Pt kwi 30, 2004 21:02 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Wiesz, Zakuty
O tych "szczegółach" mogę sobie porozmawiać z małżonką ...
Gdybym miał probem - to pójdę do seksuologa, urogola lub - wraz z małżonką - do ginekologa - z prośbą o pradę dotyczącą bezpośrenio nas.
To samo, gdyby doszło między nami do jakichś rozbieżności na tle "emocjonalnym" - poradę można uzyskać u psychologa ...Lub w poradni życia małżeńskiego.
Jednak nie widzę najmniejszego powodu do tego, by o swoich sprawach małżeńskich "wyzewnętrzniać się" przed osobami .... zupełnie mi obcymi
Nie wiem- może np. mówienie o szczególach pożycia kogoś podnieca...
Jednak - w moim przekonaniu jest to tylko objaw... niezdrowego podejścia do życia..
Oraz braku szacunku do Współmałżoka/i  !!
|
Pt kwi 30, 2004 21:26 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|