Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Pn sie 18, 2025 2:49



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 304 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 12, 13, 14, 15, 16, 17, 18 ... 21  Następna strona
 NPR - Jak wam to wychodzi w praktyce? 
Autor Wiadomość

Dołączył(a): Cz sie 24, 2006 9:08
Posty: 928
Post 
Moniko: nie zadręczam się, szukam jedynie argumentów (obiektywnych wyznaczników?) za tym, że to co robię nie jest złe.


Śr lip 18, 2007 14:00
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So cze 02, 2007 10:22
Posty: 1324
Post 
Krzysztof_J napisał(a):
Moniko: nie zadręczam się, szukam jedynie argumentów (obiektywnych wyznaczników?) za tym, że to co robię nie jest złe.


Ja też szukam, ale obawiam się, że ich nie znajdziemy.

I jeszcze taka mała dygresja. Można wzorowo stosować tylko NPR. Zachowywać wzorowo i surowo wstrzemięźliwość w okresie płodnym i....... bardzo grzeszyć gdy z wygody i egoizmu ogranicza się liczbę potomstwa np. do jednego dziecka.


Śr lip 18, 2007 14:05
Zobacz profil

Dołączył(a): Pt cze 16, 2006 4:23
Posty: 1814
Post 
Teresse napisał(a):
No tak, ale ja się na tym nie znam...Pewnie wąchanie swojego potu w upał tez buduje więź... :D
A myślisz, że w jakim celu Napoleon pisał do Józefiny: "Jutro wieczorem będę w Paryżu. Nie myj się, proszę."? Jej feromony działały na niego po prostu zniewalająco.


Teresse napisał(a):
nie ma to jak 40 st. + przygniatająca zonę gestem posiadania wielka, owłosiona łapa...
Tereso, sprawiasz, że przeszywa mnie drrreszcz :) :oops: ;-)

Krzysztof_J napisał(a):
Bo w ocenie innych (ortodoksów) te powody mogą nie być nigdy dość istotne.
Na szczęście jedynymi osobami, które mają prawo do wypowiadania sie na ten temat jesteście: Ty i Twoja żona. A inni (ortodoksi) niech się zajmą oceną swoich własnych motywów.


Śr lip 18, 2007 14:12
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So cze 02, 2007 10:22
Posty: 1324
Post 
Awa napisał(a):
Tak sie zastanawiam jak praktycznie oddzielic współzycie bedace okazywaniem wzajemnej milosci od zaspokajania(takze)pożadania.Wie ktos?


To się wszystko gdzieś tam ze sobą łączy. Ważne, aby nie uprzedmiotawiać drugiej osoby w taki sposób, aby stała się ona tylko obiektem do zaspokojenia własnej żądzy.


Śr lip 18, 2007 16:39
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz maja 03, 2007 9:16
Posty: 3755
Post 
Krzysztof_J napisał(a):
jumik napisał(a):
mateola napisał(a):
Czy jednak podobnym "bezczeszczeniem" jak w przypadku wydalanej podczas "antykoncepcyjnego" pettingu spermy nie jest rozmyślne skazywanie jajeczka na śmierć w każdym cyklu, przez x lat?

Zdecydowanie nie.

A mógłbys to rozwinąć? Z tych dwu komórek jajo jest bardziej skompliowanym ciałem. Dlaczego więc uważając sytuację kiedy nasienie ląduje w innym miejscu niż pochwa za naganną jednocześnie nie widząc w "marnowaniu" komórki jajowej poprzez unikanie współżycia w okresie płodnym nic złego?


Po pierwsze, nie można mówić o zabijaniu jajeczka, bo to nie jest czlowiek - tak samo nie można mówić o zabijaniu plemników. (no dobra, jak ktoś sobie to napisze to napisze) Chodzi mi o to, że nie można traktować ani plemników ani jajeczka na równi z człowiekiem.

A dlaczego nie widzę w "marnowaniu" jajeczka nic złego? najpierw zauważ jedno: w tym co napisałeś zawiera się element unikania współżycia w okresie płodnym - i tu może byc coś zlego, nie w samym traceniu jajeczka. Po drugie, to jest naturalna reakcja kobiety - wydalanie jajeczka, czyż nie? A przecież to Bóg stworzył. A teraz najważniejsze: to wydalanie nie jest nieodłącznym elementem stosunku, a wydalanie plemników jest. Więc tu nie do końca chodzi o bezczeszczenie plemników (chociaż można i tak określić), ale niewłaściwe potraktowanie stosunku płciowego poprzez eliminację naturalnego ważnego elementu - otwarcia się na współżycie (rozumianego jako nieubezpłodnianie). Przy wylewaniu gdzie indziej jest to ubezpłodnianie, czyli bezczeszczenie (być może mocno to brzmi) samego stosunku, a dokładniej: pozbawiania go tej otwartości (jeszcze raz piszę: polegającej m.in. na nieubezpłodnianiu).

Krzysztof_J napisał(a):
jumik napisał(a):
Bo jeżeli są [dzieci-K_J]to sama ich liczba nie definiuje nastawienia prolife rodziny. Może o tym świadczyć, ale nie sama liczba.

Sądzisz, że bardziej wiarygodnym wyznacznikiem tego nastawienia jest metoda unikania ciąży?


Świadczy o pojedynczym zamknięciu (polegającym głownie na ubezpłodnieniu) na życie.

Zauważ: czy o byciu chrześcijaninem świadczy cale życie czy pojedyczne czyny? Moja odpowiedź brzmi: w konsekwencji najważniejsze jest całe życie (w przypadku dzieci też), ale pojedyczne czyny też mają znaczenie. Św. Paweł jest świętym - byl dobrym chrześcijaninem, ale zanim nim został mordował (pośrednio lub bezpośrednio) chrześcijan, a to (pojedyncze czyny) świadczyły o jego "chrześcijaństwie" wtedy.

Wniosek: nie da się rozdzielić całego życia i pojedynczych czynów, chociażby dlatego, że całe życie składa się z nich.

Krzysztof_J napisał(a):
jumik napisał(a):

...jak byliście dziećmi, to rodzice narzucali wam wiele spraw: nie mogliście sami wychodzić z domu. Po jakimś czasie mogliście już, ale niedaleko, a później jeszcze mogliście, ale nie wracać późno. A jeszcze później mogliście gdzie chcecie. Czy jest to sprzeczność?

Nie, to nie jest sprzeczność. To jest dostosowanie zakazów do wiedzy, dojrzałości i poziomu odpowiedzialności dziecka (co sam zuważasz).
Zakaz korzystania z wiedzy dot. cykli płodności dany m in. w CC obowiązywał do ogłoszenia HV. Sądzisz, że wierni do początku lat 60-tych byli mniej dojrzali a potem się to nagle zmieniło?


A czy przysyłane listy apostołów do różnych prowincji i miast, ktore nakazywały wykonywać/przestrzegać konkretne i jasne zakazy/nakazy (nawet jak już wcześniej zaczęli wierzyć) były dlatego że oni nagle dojrzeli/zmienili się? Nie. Po prostu w jakimś etapie (np. rozwoju) musiało to nastapić - nie można nałożyć nakazu w sposób ciągły - to się dzieje raz - jest pojedycznym wydarzeniem, które świadczy o ciągłym (a nie pojedycznym - momentalnym) rozwoju.

Krzysztof_J napisał(a):
jumik napisał(a):
...chodzi tu o rozwój człowieka i dostosowanie prawa do jego rozwoju. Tak samo można spojrzeć na stosunek Kościoła do seksu...


Dlaczego więc Twoim zdaniem korzystanie z wynalazków matematyki i fizyki jest dobre, a chemii - złe (jak to ktoś na tym forum zacytował)?


W takim razie źle ktoś zacytował, było to uproszczenie, skrot myślowy albo po prostu pozbawione jest teraz kontekstu. Proszę o niezadawanie takich nieprawdziwych pytan (od kiedy to pytanie może być nierpawdziwe ;) ), a właściwie zawierajacych pytanie w stylu: "dlaczego jest X" jeśli X jest zdaniem fałszywym. W tym przypadku jest nadmiernym uogólnieniem. Proszę o zadanie konkretnego pytania.


Śr lip 18, 2007 18:15
Zobacz profil WWW
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz maja 03, 2007 9:16
Posty: 3755
Post 
mateola napisał(a):
jumik napisał(a):
Zdecydowanie nie. Chyba, że patrzymy całościowo (na całe życie) - to wtedy możnaby całkowity brak dzieci z własnej woli pod to podpiąć, ale to też by bylo pewnie nadużycie, bo nie o to tutaj chodzi.
A może właśnie istota rzeczy jest w owym patrzeniu całościowym? Zamiast rozbierać seks małżeński na czynniki pierwsze (np. pod względem umieszczania spermy podczas każdego stosunku, czy dopatrywaniu się "podwójnego celu współżycia nawet w ciąży, czy po menopauzie, czy w małżeństwie niepłodnym) - bardziej skupić się na jego pierwszorzędnym znaczeniu (wg HV) - na budowaniu miłości miedzy małżonkami?


Po pierwsze: przecież tak właśnie jest, ale chyba mylisz dwa pojęcia: "skupić sięna czymś", a "mieć uwagę wyłącznie na". Jest subtelna różnica. W skupieniu na X inne sprawy istnieją i nie "olewa się ich", nie mówi, że nie mają znaczenia. W drugiej sytuacji nie tylko uważa się coś za najważniejsze (jak też w peirwszej), ale także jako coś co absolutnie decyduje o innych sprawach i jednocześnie jest jedynym czymś na co patrzymy (inne się olewa).

No ale powracając do pytania: myślę, że wlaśnie tak jest: że ta miłość jest najważniejsza (a wlaściwie to: związek), ale jednocześnie niuemalże nieodłącznym elementem jest otwartość na życie. To nie jest sprzeczność. Dowód? Pamiętasz artykuł o. Knotza o współudziale w grzechu? Jak myślisz, dlaczego on tam pozwala na takie czyny (które przecież pozbawiają otwartości na życie)? Myślę, żę nie z innego powodu jak z tego, że związek (małżęństwo) jest najważniejsze. Nie sądzisz?

Ale to dalej nie neguje nieodłączności otwarcia na życie jako element pełnego małżeństwa. Przecież trudno, żeby małżęnstwo, w którym jedna strona narzuca moralność drugiej (np. dotyczącą seksu - piszę odnośnie tekstu o. Knotzna) bylo idealnie szczęśliwe i pełne.


mateola napisał(a):
jumik napisał(a):
Znowu: zdecydowanie nie. Dlaczego? Bo jeżeli są to sama ich liczba nie definiuje nastawienia prolife rodziny. Może o tym świadczyć, ale nie sama liczba.
Nigdy nie wolno brać pod uwagę oddzielnie intencji, natury czynu i skutek. Więc nie wiem po co w sformulowaniu "a jednak intencja się liczy" jest to "jednak" - przecież już o tym pisałem.
Dlaczego nie wolno?


Bo każdy czyn, ktory wykonujesz jako decyzję w sposób wolny ma:
- intencję (coś chcesz przez coś osiągnąć - niekoniecznie fizycznego czy jednoznacznego)
- naturę (czyn jakiś jest - może być niegodziwy lub np. dobry)
- skutek (każdy czyn ma swój skutek)

Wiec jeżeli nie wezmiesz jednej części pod uwagę, to nie bierzesz całości pod uwagę. Proste.

mateola napisał(a):
jumik napisał(a):
A dlaczego ta z prezerwatywą jest mniej (lub nawet nie) prolife w rozumieniu katolickim? Bo sprzeciwia się woli bożej wg tego co Kościół mówi. Podejrzewam, że nie udowodnisz czy ma rację czy nie, bo Bóg w Biblii nie opisał tego dosłownie - ale to nie świadczy o tym, że to nieprawda.
Tym bardziej nie udowodnisz, że to prawda - że wola Boża wyraża się jakoś szczególnie we współżyciu wg faz płodności. Wiesz tylko tyle, że Kościół tak twierdzi (od czasów HV).

Po pierwsze: termin "współżycie wg faz płodności" określa jedynie tych, co chcą to wykorzystywać. Więc nie można mówić, że na tym polega wola Boża (chyba, że jako skrót myslowy),. Mam tu na myśli np to, że ktoś nie znający tych faz nie żyje wg nich, ale żyje zgodnie z nimi, tzn nie wpływa na nie.
Więc użyjmy określenia "żyć zgoniez fazami płodności" w znaczeniu opisanym. Bóg stworzył człowieka i seks w określonym celu (seks ma 3 cele: dzieci, miłość, przyjemność). Bóg stworzył jakąś naturę seksu, jego cel. My ingerujemy w tę naturę, co polega na pozbawianiu tej czynności jakiegoś naturalnego celu, tzn. modyfikujemy naturalny cel. Zauważ, że w fazie niepłodnej współżycie (rozumiane jako akt płciowy) nie może mieć celu (skutku): dziecka. I jest to naturalne w tym okresie. A my wpływamy na ten cel - pozbawiamy seks tego celu w czasie, gdy naturalnie on go ma. Modyfikujemy więc naturę (ktorą stworzył Bóg - nadał jej jakiś cel - swów cel) modyfikując jej cel. Zauważ, że np. tworząc koło z drewna nie modyfikujemy celu tego drewna (które ma służyć ludziom), ale wymyślamy nowy cel (uzywając celu naszego mózgu) - nie modyfikujemy go. Tak, drzewo rośnie, ale jego celem nie jest rośnięcie, jest to naturalna czynność, ktora czasami jest a czasami nie ma (Bóg powiedzial, że mamy rządzić wszelkim stworzeniem i czynić Ziemię sobie poddaną - niedokładny cytat), więc wskazał cel stworzeń (zwierząt i roślin).

Powtórzę: zmieniając naturalny cel czegoś, zmieniamy cel nadany przez Boga - jego cel.


mateola napisał(a):
jumik napisał(a):
Popatrzcie na to z tejk strony: jak byliście dziećmi, to rodzice narzucali wam wiele spraw: nie mogliście sami wychodzić z domu. Po jakimś czasie mogliście już, ale niedaleko, a później jeszcze mogliście, ale nie wracać późno. A jeszcze później mogliście gdzie chcecie. Czy jest to sprzeczność? Bo można na to patrzeć tak: wtedy mówili, że wychodzenie samemu jest złe (w sensie: zakazywali wam tego), a później, że jest ok (pozwalali). Wygląda na sprzeczność, ale w rzeczywistości wszyscy wiemy, że chodzi tu o rozwój człowieka i dostosowanie prawa do jego rozwoju. Tak samo można spojrzeć na stosunek Kościoła do seksu, tak samo na inne sprawy. Co ciekawe: to samo jest z owymi różnicami, "sprzecznościami" między Starym Testamentem a Nowym - to nie są sprzeczności, ale zmiana prawa i wymagań wynika z rozwoju społeczności, ludu, społeczeństwa.
To już Krzysztof skomentował... ja tylko dodam, że wg tego co piszsz o rozwoju człowieka i społeczności - może czas na kolejne "dostosowanie prawa do jego rozwoju"... mające jedynie "pozory sprzeczności"? W końcu od HV minęło 40 lat...


No właśnie o tym decyduje Kościół autorytatywnie określając to. Cała dyskusja polega na tym czy powinien i czy ma prawo to robić/tego nie robić.

mateola napisał(a):
jumik napisał(a):
Właśnie mam wrażenie, że nie szerzej. Bo zdajesz się patrzeć na skutek: tu brak dziecka, tu też. Albo racjonalnie: tu inne miejsce, tu czas. Jakby zapominasz o naturze tych dwóch czynów - a ma ona wielkie znaczenie.
Nie sądzę, by natura miała tu kluczowe znaczenie. Bo dlaczego akurat w tej dziedzinie? Inne dziedziny życia są wolne od takiego ograniczenia.


Zdecydowanie nie są wolne. Po prostu niektóre nie dotyczą zmiany naturalnego celu (patrz to co napisałem w tym poscie wczesniej), a to jak najbardziej dotyczy.

mateola napisał(a):
Nie rozumiem - nauka Kościoła zezwala na NPR - w celu "planowania rodziny" wg naszego własnego, ludzkiego poglądu na jej rozmiar. Tyle, że NPR stosuje ok. 6% par w Polsce (chyba wg badań firmy Durex, nie mam w pamięci.).


Z tego co ja czytałem to aż bodajże 13% kobiet się na to decyduje ze względów religijnych - aż się zdziwiłem jak zobaczyłem tak dużą liczbę - moje doświadczenie (to co widzę i słyszę) temu przeczy.

mateola napisał(a):
Czy Kościół naucza "dobrze"? Moim zdaniem - w tej dziedzinie - nie, choć w teorii wygląda to dość ładnie. Chyba szkoda, że przy "dostosowywaniu prawa" nie brał pod uwagę głosu praktyków...

No włąśnie w tym cała dyskusja - czy naucza dobrze. Kolejny jest problem taki, że nie powinniśmy na nauczanie patrzeć jak na dopasowywanie do ludzi, tylko jak na szukaniu (dopasowywaniu się) do dobra i prawdy, a one mogą być inne niż nawet największe doczesne szczęście (choć często jest z tym zbieżne).


Śr lip 18, 2007 18:17
Zobacz profil WWW
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz maja 03, 2007 9:16
Posty: 3755
Post 
ania2609 napisał(a):
Jumik, ale przecież, to co najważniejsze, to intencja. Przy założeniu gumki jest taka sama jak przy III fazie.


Intencja może być podobna, ale natura jest inna. Nie powinno się czynić czegoś złego z natury w oczekiwaniu dobregu (w intencji) skutku:

Cytuj:
W rzeczywistości (...) chociaż wolno niekiedy tolerować mniejsze zło moralne dla uniknięcia jakiegoś zła większego lub dla osiągnięcia większego dobra, to jednak nigdy nie wolno, nawet dla najpoważniejszych przyczyn, czynić zła, aby wynikło z niego dobro


A tu powyżej jest mowa właśnie o naturze.

ania2609 napisał(a):
Przecież sam Jezus uczył, że nie mamy trzymać sie ślepo prawa.


Ale człowiek ma niesamowicie silną tendencję do nadużywania tego sformułowania jeśli on widzi, że jest coś dla niego lepsze. Założę się, że gdyby nie prawo to nadużywających dobra by była większość.


ania2609 napisał(a):
Analogicznie do sytuacji z ubezpładnianiem/nieubezpładnianiem stosunku jest w przypadku święcenia dnia świętego.


Nie, bo np. to że pójdziesz do supermarketu może w niektórych sytuacjach nie pozbawić celu tego dnia - tzn. święcenia. A ubezpładnaianie pozbawia seks naturalnego celu (a włąściwie: zmienia go).

ania2609 napisał(a):
No i powinien mieć znaczenie nie sposób, ale wola - czy ma to być odłożenie poczęcia z waznych przyczyn, czy chęć zapewnienia sobie większej wygody.


No właśnie powiedzenie, że sposób jest nieważny jest jakby powiedzeniem, że natura danej czynności jest nieważna, a jedynie ważna jest intencja (a np. kłamstwo zawsze jest z natury złe - może być co najwyżej mnijszym złem w pewnych przypadkach).

ania2609 napisał(a):
Poza tym już mówiłam - z tym nasieniem to totalny nonsens. [...] Więc moim zdaniem argument z "marnowaniem nasienia" kompromituje na całej linii tą naukę.


Nie zrozum mnie źle ale.. tu nie chodzi o marnowanie (jeżeli już to o sposób marnowania). Tu chodzi o pozbawianie naturalnego celu współżycia, a raczej narzuceniu wlasnego niezależnie od aktualnego ( = ubezpłodnienie).


Śr lip 18, 2007 18:21
Zobacz profil WWW
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz maja 03, 2007 9:16
Posty: 3755
Post 
Krzysztof_J napisał(a):
Ha. Może więc jeszcze objaśnisz dlaczego - w świetle zacytowanego - stosowanie NPR jest to odkładanie (jak twierdzą propagatorzy NPR) i pod pewnymi warunkami może nie być obarczone grzechem?


To wynika pewnie z tego co napisałem o celu (ingerencji w cel).

Krzysztof_J napisał(a):
I kolejne czarowanie:
monika001 napisał(a):
Unikanie, którego Kościół zabrania to właśnie takie zamykanie się na nowe życie - bo już więcej nie chcemy, bo dzieci mogą być przeszkodą w naszym życiu, pozbawić nas dobrobytu, bo ich posiadanie będzie od nas wymagało dodatkowych wyrzeczeń, których nie chcemy. Podkreślam nie chodzi mi o wyrzeczenia, których nie jesteśmy w stanie podjąć, ale takie, które byłyby w naszej mocy, ale je świadomie odrzucamy.

Wg tej definicji większość społeczeństwa to grzesznicy z tego powodu. A na pewno ta część, która jest zdrowa i ma dochody powyżej minimum socjalnego (na osobę).


Nie, bo nie tylko kasa się liczy. Monika pisze o "przeszkodzie", a więc nie musi być ona związana z kasą (zdrowie psychiczne, fizyczne). Więc nie "napewno".

Krzysztof_J napisał(a):
Więc czy takie "odkładanie" nie jest trwaniem w grzechu - jak konkubinat?Czy więc powinno być udzielane rozgrzeszenie? Paranoiczne, prawda?

Nie porównałbym tego do grzechu nieczystości. Owszem, to może być trwaniem w grzechu, ale ewentualny brak rozgrzeszenia moze być spowodowany nie tym, że ksiądz im go nie daje (bo nie można tego jednoznacznie stwierdzić), ale z samego siebie (jak np. z powodu zatajenia grzechów, kłamstwa itp). Pytanie tylko czy to jest świadome trwanie w grzechu (w niektórych przypadkach z pewnością tak) bo musi być "świadome".


Śr lip 18, 2007 18:22
Zobacz profil WWW
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz maja 03, 2007 9:16
Posty: 3755
Post 
monika001 napisał(a):
Jeżeli chodzi o odkładanie czy unikanie potomstwa, z pewnością każdy z nas musi taki stan rzeczy rozważyć we własnym sumieniu, czy rzeczywiście ma ku temu istotne powody, nie wynikające z pobudek egoistycznych. Nie mogę odpowiadać za innych, bo nie znam ich życia, sytuacji. Ja osobiście poczęcia nie planuję więcej i moje sumienie jest w tym względzie czyste. Mam bardzo poważne powody.


Też tak uważam. To oczywiście nie znaczy, że człowiek nie może się pomylić samemu oceniając, ale czy jest inne wyjście?

Krzysztof_J napisał(a):
Moniko: nie zadręczam się, szukam jedynie argumentów (obiektywnych wyznaczników?) za tym, że to co robię nie jest złe.


I właśnie po to jest dyskusja. Jeżeli ktoś twierdzi, że nie będzie słuchał innych (zadręczając się) tylko opierał się na swojej ocenie, to znaczy, że zamyka się na dyskusję, a więc także na prawdę jeśli jest inna niż własna opinia (a bywa).

Po to jest więc dyskusja, aby poznawać argumenty i opinię na temat tego co jest złe a co dobre i ksztaltować swoje postępowanie także racjonalnie (poprzez zwiększanie wiedzy na temat dobra/zła), a z tego co pisze Krzysztof, to tak właśnie jest.


Śr lip 18, 2007 18:23
Zobacz profil WWW

Dołączył(a): Pt cze 16, 2006 4:23
Posty: 1814
Post 
jumik napisał(a):
No ale powracając do pytania: myślę, że wlaśnie tak jest: że ta miłość jest najważniejsza (a wlaściwie to: związek), ale jednocześnie niuemalże nieodłącznym elementem jest otwartość na życie. To nie jest sprzeczność. Dowód? Pamiętasz artykuł o. Knotza o współudziale w grzechu? Jak myślisz, dlaczego on tam pozwala na takie czyny (które przecież pozbawiają otwartości na życie)? Myślę, żę nie z innego powodu jak z tego, że związek (małżęństwo) jest najważniejsze. Nie sądzisz?
Nie, bo gdyby tak myślał, nie byłoby mowy na temat "mniejszego zła", co jest znaczącym obciążeniem dla małżeństwa, w którym dla jedej ze stron antykoncepcja jest problemem. Nie da sie cieszyć takim seksem.
Zresztą, inny duchowny mógłby mieć dla nich inną radę, wiec jaki to dowód...

jumik napisał(a):
mateola napisał(a):
Dlaczego nie wolno?


Bo każdy czyn, ktory wykonujesz jako decyzję w sposób wolny ma:
- intencję (coś chcesz przez coś osiągnąć - niekoniecznie fizycznego czy jednoznacznego)
- naturę (czyn jakiś jest - może być niegodziwy lub np. dobry)
- skutek (każdy czyn ma swój skutek)

Wiec jeżeli nie wezmiesz jednej części pod uwagę, to nie bierzesz całości pod uwagę. Proste.

1. Dlaczego mam brać pod uwagę ową całość?
2. odnośnie "natury" , tzn: "czyn jakiś jest - może być niegodziwy lub np. dobry" - osoba stosująca antykoncepcję/petting z wyboru uważa ją za dobry czyn. Zresztą, nie byłoby całej tej dyskusji, gdyby wszyscy pojmowali antykoncepcję jako zło.

jumik napisał(a):
Więc użyjmy określenia "żyć zgoniez fazami płodności" w znaczeniu opisanym. Bóg stworzył człowieka i seks w określonym celu (seks ma 3 cele: dzieci, miłość, przyjemność). Bóg stworzył jakąś naturę seksu, jego cel. My ingerujemy w tę naturę, co polega na pozbawianiu tej czynności jakiegoś naturalnego celu, tzn. modyfikujemy naturalny cel.
W wielu innych dziedzinach wolno nam to robić. Koło mnie nie przekonuje. Możemy wykonywać przeszczepy narządów, możemy latać samolotami, wolno nam tworzyć żywność transgeniczną.
jumik napisał(a):
Zauważ, że w fazie niepłodnej współżycie (rozumiane jako akt płciowy) nie może mieć celu (skutku): dziecka. I jest to naturalne w tym okresie. A my wpływamy na ten cel - pozbawiamy seks tego celu w czasie, gdy naturalnie on go ma. Modyfikujemy więc naturę (ktorą stworzył Bóg - nadał jej jakiś cel - swów cel) modyfikując jej cel.

1. Bóg dał człowiekowi cykliczna płodność, której tajemnice odkryto dopiero w XX wieku. Przedtem ludzie współżyli wg potrzeby i w wyniku tego rodziły się dzieci. To było naturalne. Obecnie - w nienaturalny sposób - wybieramy sobie fazy, odpowiednio do efektu, który chcemy uzyskać. Gdyby Bóg miał na celu takie zachowanie - być może kobiety - jak samice innych ssaków - miałyby widoczną dla wszystkich ruję.
2. Czy z tego, że fazy cyklu są naturalne można wyciągnąc wniosek, że rozmyślne korzystanie z wiedzy o nich dla własnych (niekoniecznie Bożych) celów jest dobre i godziwe?
3. Dlaczego wnioskujesz, że nie wolno "modyfikowac celu", natomiast wolno wymyślać nowy?
4. Czy antykoncepcja nie podpada pod "czynienie sobie ziemi poddaną"? W końcu stosowana dla odłożenia kolejnego dziecka prezerwatywa nie sprzeciwia sie Bożemu błogosławieństwu "Bądźcie płodni i rozmnażajcie się".
5. Stosując system npr polegajacy na współżyciu w fazie III przez lata (do czego wg KK mamy prawo z ważnych względów) i tak modyfikujemy cel seksu, który służy także do rozmnażania - oszukujemy naturę, pozbawiając seks płodności - cały seks. Realizujemy swoje plany, kierując się własnym rozumieniem naszej sytuacji życiowej. Nie ufamy Bogu bezgraniczne. Sami decydujemy, czy i kiedy ma sie począć nowy człowiek.
Wcale nie mam pewności, że takie działanie nie zamknie nam drogi do owego dobra i prawdy, o których piszesz...


Śr lip 18, 2007 21:20
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt cze 08, 2007 19:55
Posty: 452
Post 
Warto dodać jedno: Św.Paweł pisał bez ogródek o wszystkim: Że przychodzą pijani na mszę, jak z nakryciem głowy, czy wolno jeść mięso z ofiar pogańskich, jak się sądzić przez pogańskim trybunałem, jakie zasady mają być w rodzinie, jaki powinien być mąż i żona. Lecz nigdzie nie napisał ani słowa o antykoncepcji, a była wtedy znana, i to wyłącznie metody sztuczne (środki plemnikobójczo/mechaniczne, jak choćby jakieś zywice i wyciągi z cedru). (Że o pettingu nie wspomnę).

Czyżby była dozwolona ? Mi się wydaję, że po prostu nikt w Kościele nie przywiązywał do tego wagi, nie było z tym problemu (nie było to zakazane).

_________________
Respexit orationem humilium, non sprevit preces eorum...


Śr lip 18, 2007 22:13
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz sie 24, 2006 9:08
Posty: 928
Post 
jumik napisał(a):
Po pierwsze, nie można mówić o zabijaniu jajeczka, bo to nie jest czlowiek - tak samo nie można mówić o zabijaniu plemników. (no dobra, jak ktoś sobie to napisze to napisze) Chodzi mi o to, że nie można traktować ani plemników ani jajeczka na równi z człowiekiem.

A któż tu mówił o zabijaniu i o traktowaniu komórek na równi z człowiekiem:o

jumik napisał(a):
Krzysztof_J napisał(a):
Dlaczego więc Twoim zdaniem korzystanie z wynalazków matematyki i fizyki jest dobre, a chemii - złe (jak to ktoś na tym forum zacytował)?

W takim razie źle ktoś zacytował, było to uproszczenie, skrot myślowy albo po prostu pozbawione jest teraz kontekstu...Proszę o zadanie konkretnego pytania.

Dobrze. Dlaczego wyliczenia, wykresy i termometr stosowane jako efekty badań nad płodnością człowieka są dobre a lateks czy środki plemnikobójcze nie?

jumik napisał(a):
...powiedzenie, że sposób jest nieważny jest jakby powiedzeniem, że natura danej czynności jest nieważna, a jedynie ważna jest intencja (a np. kłamstwo zawsze jest z natury złe - może być co najwyżej mnijszym złem w pewnych przypadkach).

Może trochę z grubej rury ale myślę, że dobry przykład na aberrację w takim myśleniu:
Rok 1943. Pani ukrywa dziecko żydowskie. Przychodzą Niemcy.
- Ukrywasz dziecko żydowskie?
- Nie.
Co zrobiła pani? Wg Ciebie zło, tyle że mniejsze?


jumik napisał(a):
Krzysztof_J napisał(a):
Wg tej definicji większość społeczeństwa to grzesznicy z tego powodu. A na pewno ta część, która jest zdrowa i ma dochody powyżej minimum socjalnego (na osobę).


Nie, bo nie tylko kasa się liczy. Monika pisze o "przeszkodzie", a więc nie musi być ona związana z kasą (zdrowie psychiczne, fizyczne). Więc nie "napewno".

Nieuważnie czytałeś. Świadomie pisałem o zdrowiu na pierwszym miejscu.

Życzę Ci, żebyś, kiedy już się ożenisz i zaczniesz regularne współżycie, nadal nie miał żadnych watpliwości w tematyce etyki seksualnej i na wszystko miał gotowe odpowiedzi. Niestety jakoś w to nie wierzę :-(


Cz lip 19, 2007 6:39
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn sie 07, 2006 16:05
Posty: 132
Post 
vesper napisał(a):
Warto dodać jedno: Św.Paweł pisał bez ogródek o wszystkim: Że przychodzą pijani na mszę, jak z nakryciem głowy, czy wolno jeść mięso z ofiar pogańskich, jak się sądzić przez pogańskim trybunałem, jakie zasady mają być w rodzinie, jaki powinien być mąż i żona. Lecz nigdzie nie napisał ani słowa o antykoncepcji, a była wtedy znana, i to wyłącznie metody sztuczne (środki plemnikobójczo/mechaniczne, jak choćby jakieś zywice i wyciągi z cedru). (Że o pettingu nie wspomnę).

Czyżby była dozwolona ? Mi się wydaję, że po prostu nikt w Kościele nie przywiązywał do tego wagi, nie było z tym problemu (nie było to zakazane).


dokładnie...a prezerwatywa była znana jeszcze z starożytnego Egiptu :razz:


Cz lip 19, 2007 10:07
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn kwi 10, 2006 19:27
Posty: 176
Post 
mateola napisał(a):
1. Bóg dał człowiekowi cykliczna płodność, której tajemnice odkryto dopiero w XX wieku. Przedtem ludzie współżyli wg potrzeby i w wyniku tego rodziły się dzieci. To było naturalne. Obecnie - w nienaturalny sposób - wybieramy sobie fazy, odpowiednio do efektu, który chcemy uzyskać. Gdyby Bóg miał na celu takie zachowanie - być może kobiety - jak samice innych ssaków - miałyby widoczną dla wszystkich ruję.
(...)
5. Stosując system npr polegajacy na współżyciu w fazie III przez lata (do czego wg KK mamy prawo z ważnych względów) i tak modyfikujemy cel seksu, który służy także do rozmnażania - oszukujemy naturę, pozbawiając seks płodności - cały seks. Realizujemy swoje plany, kierując się własnym rozumieniem naszej sytuacji życiowej. Nie ufamy Bogu bezgraniczne. Sami decydujemy, czy i kiedy ma sie począć nowy człowiek.
Wcale nie mam pewności, że takie działanie nie zamknie nam drogi do owego dobra i prawdy, o których piszesz...

Chcialbym uzupelnic wypowiedz mateoli o jeszcze jeden przyklad- wspolzycie w okresie ciazy. Ciaza jest jedynym 100% srodkiem antykoncepcyjnym, calkowicie unemozliwiajacym zaplodnienie - a mimo wszystko wspolzycie podczas niej jest dozwolone.
Czy ktos moglby mi wytlumaczyc dlaczego? Przeciez mowienie o otwartosci na zycie w tym przypadku to czysta hipokryzja-dziecko zostalo juz poczete.
Kolejne pytanie do teoretykow - czy zlozenie nasienia w innym miejscu niz pochwa nadal jest grzechem, zakladajac ze kobieta jest w ciazy? Nie powinno byc, bo umieszczenie ich gdziekolwiek indziej bedzie mialo taki sam skutek, ale zaloze sie , ze to jest grzech. A jezeli jest, to prosze o wyjasnienie dlaczego?


Cz lip 19, 2007 11:00
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37
Posty: 10694
Post 
jumik napisał(a):
Zauważ, że np. tworząc koło z drewna nie modyfikujemy celu tego drewna (które ma służyć ludziom), ale wymyślamy nowy cel (uzywając celu naszego mózgu) - nie modyfikujemy go.


Właśnie, gdyby zastosować do tego przykładu filozofię Naturalnego Planowania Wyrobu Drewnianych Kół, to czy nie należałoby czekać, aż np. drzewo zostanie w naturalny sposób powalone przez wichurę czy uderzone piorunem, a nie stosować sztuczne, inwazyjne i drastyczne środki jak piła, do tego mechaniczna? Dlaczego nie założyć, że wola Boża wyraża się w cyklach pogodowych? Można oczywiście badać pogodę i wykorzystywać służby meteo, aby wiedzieć, gdzie i w jakim czasie spodziewać się wichury ;)


Cz lip 19, 2007 11:23
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 304 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 12, 13, 14, 15, 16, 17, 18 ... 21  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL