czemu stosowanie prezerwatyw jest grzechem ciężkim?
| Autor |
Wiadomość |
|
Emil
Dołączył(a): Wt sty 17, 2006 14:41 Posty: 471
|
genowef napisał(a): Jestem przekonany, że więcej rozczarowań przynosi życie sprzeczne z nauczaniem Kościoła, niż życie "ortodoksyjne".
Zgadzam się, ale tutaj rozmawiamy o prezerwatywach. Nauczanie KK chyba nie kończy się na metodach regulacji płodności? Nie uważam, żeby ten jeden, jedyny, w sumie drobny szczegół mógł być podstawą do określania czyjegoś życia jako sprzecznego z nauczaniem Kościoła.
_________________ Broniąc rodziny Kościół zapomniał o małżonkach
|
| N gru 09, 2007 12:53 |
|
|
|
 |
|
mateola
Dołączył(a): Pt cze 16, 2006 4:23 Posty: 1814
|
monika001 napisał(a): Color napisał(a): A propos o. Knotza - nie we wszystkim jest zgodny. Istnieje rozdział na jego stronie, gdzie istnieje spora rozbnieżność. Więcej nie napiszę (znowu brak czasu) Szukajcie a znajdziecie, jak mówi Pismo  A to ciekawe, mógłbyś określić który? Chciałabym sprawdzić. Przeczytaj ten, który wkleiłam (przy czym zaznaczam, że nie wiem, o którym myślał Color): "Grzech śmiertelny i powszedni - ocena stopnia ciężkości grzechów seksualnych" Wyłoniłam z niego fragmenty, które moim zdaniem są istotne dla tej dyskusji. Niektóe zdania zaznaczyłam pogrubioną czcionką. Cytuj: Jest wiele sytuacji bardzo złożonych i niejasnych pod względem psychologicznym, które wywierają wpływ na poczytalność grzesznika. Dlatego w wielu przypadkach słuchając człowieka nie umiemy wydać sprawiedliwego sądu. Nasze osądy są albo zbyt surowe, albo zbyt łagodne, i w tym sensie niesprawiedliwe. Dlatego Kościół ma świadomość, że ostatecznym sędzią ludzkich sumień jest tylko Bóg. Przedstawiciele Kościoła nie mając możliwości pełnego poznania sumienia drugiego człowieka nie ustalają także kryteriów jego zbawienia. (...) Nawet największy grzesznik w ludzkiej ocenie może być zbawiony, ponieważ jego występki mogą znaleźć usprawiedliwienie w oczach Bożych. „Należy tu przypomnieć przede wszystkim słowa Pisma Świętego: człowiek bierze pod uwagę to, co widoczne dla oczu, Bóg natomiast patrzy w serce(1 Sm 16, 7)”(PH 10). (...) Bardzo często, i to właśnie w przypadku grzechów seksualnych, próbujemy ocenić grzech wybiórczo tylko na podstawie jednego z trzech podanych kryteriów. W Kościele polskim silnie zakorzeniony jest jeden typ wrażliwości chrześcijańskiej, która reaguje przede wszystkim na obiektywną materię grzechu i dlatego silnie sugeruje, że wszystkie grzechy seksualne, ponieważ mają ciężką materię są od razu ciężkie i tym samym śmiertelne. To prowadzi do wielkiej surowości w ocenie moralnej ludzi grzeszących seksualnie. Popełnia się wtedy błąd, który polega na braku sprawiedliwego osądu ludzkiego czynu. Nie bierze się wystarczająco pod uwagę wymienianych przez naukę Kościoła dwóch ważnych czynników: świadomości i dobrowolności człowieka. (...) Zarówno duszpasterze jak i małżonkowie mają kłopot z przyjęciem wyważonej opcji, która będzie dostrzegała powagę grzechów seksualnych, ale nie będzie ich zaraz kwalifikowała jako śmiertelne, a z drugiej strony będzie dostrzegała złożoność ludzkich wyborów – całą gamę uwarunkowań popełnienia grzechu, ale ważąc stopień odwiedzialności człowieka za jego czyn nie będzie lekceważyć sobie grzechów seksualnych i tym samym osłabiać wolę walki, aby ich nie popełnić. Magisterium Kościoła boi się tej jednostronności, dzisiaj przechylającej się raczej w kierunku lekceważenia sobie grzechów seksualnych. (...) Idąc pod prąd można znów za silnie akcentować „obiektywną materię” grzechów seksualnych. Wielu ludzi też błędnie zrozumie intencje tej nauki. Ten błąd zrodził u wielu olbrzymie cierpienie i traumę. (...) Wiele małżeństw katolickich, które na codzień starają się żyć z Bogiem, w wielu dziedzinach życia wiernie zachowuje Boże przykazania, ma przeświadczenie, że ich milość nie może tak od razu, nagle, zaowocować grzechem śmiertelnym w sferze seksualnej. Żyją w pokoju serca, że pomimo upadków w sferze seksualnej wynikłych ze słabości lub z niewiedzy czują się kochani przez Boga. Bóg ich strzeże przed grzechem cieżkim. Nie lekceważą sobie swoich problemów seksualnych, starają się poprawiać (wychodzi im to raz lepiej raz gorzej). Traktują je słusznie jako grzechy powszednie wyznaje przy okazji regularnej spowiedzi, albo polecają je Bogu w czasie „spowiedzi powszechnej” na początku Mszy św. i idą do Komunii św.
|
| N gru 09, 2007 13:16 |
|
 |
|
mateola
Dołączył(a): Pt cze 16, 2006 4:23 Posty: 1814
|
Emil napisał(a): genowef napisał(a): Jestem przekonany, że więcej rozczarowań przynosi życie sprzeczne z nauczaniem Kościoła, niż życie "ortodoksyjne". Zgadzam się, ale tutaj rozmawiamy o prezerwatywach. Nauczanie KK chyba nie kończy się na metodach regulacji płodności? Nie uważam, żeby ten jeden, jedyny, w sumie drobny szczegół mógł być podstawą do określania czyjegoś życia jako sprzecznego z nauczaniem Kościoła. Nauczanie Kościoła ma zróżnicowaną rangę: Cytuj: Bardzo ważne jest rozróżnianie poziomów nauczania kościelnego: jeśli coś jest zdefiniowane jako dogmat wiary, to obowiązuje mnie absolutne posłuszeństwo w wierze, natomiast tam, gdzie mamy do czynienia z nauczaniem zwyczajnym, to oczywiście okazuję szacunek i posłuszeństwo, ale też, jeśli mam jakieś bardzo poważne kontrargumenty, mogę zgłaszać swoje wątpliwości, mogę prowokować dyskusję.
Należy także pamiętać, że to nie jest tak, że jedni w Kościele nauczają, a inni słuchają. Ten, kto naucza, naucza najpierw samego siebie. To, co jest głoszone, obowiązuje przede wszystkim tych, którzy sami głoszą.
Nauczanie Papieża ex cathedra przyjmujemy bez dyskusji.
Tak, ale każdy, kto choć trochę studiuje nauczanie papieża, wie, że zdarza się ono niezwykle rzadko. Jan Paweł II, podczas swojego dwudziestosześcioletniego pontyfikatu, wypowiedział się ex cathedra tylko raz: w encyklice Evangelium vitae. Stwierdził wtedy, powołując się na autorytet Piotra i Pawła, że aborcja i eutanazja są aktami głęboko niemoralnymi (por. Evangelium vitae 57). To są definicje, co do których niewielu wierzących może mieć wątpliwości.
Myślę, że warto sie nad tym trochę zatrzymać.
|
| N gru 09, 2007 13:24 |
|
|
|
 |
|
genowef
Dołączył(a): Pt sie 04, 2006 7:25 Posty: 325
|
Emil napisał(a): genowef napisał(a): Jestem przekonany, że więcej rozczarowań przynosi życie sprzeczne z nauczaniem Kościoła, niż życie "ortodoksyjne". Zgadzam się, ale tutaj rozmawiamy o prezerwatywach. Nauczanie KK chyba nie kończy się na metodach regulacji płodności? Nie uważam, żeby ten jeden, jedyny, w sumie drobny szczegół mógł być podstawą do określania czyjegoś życia jako sprzecznego z nauczaniem Kościoła. Myślę, że aż taki drobny nie jest. Małżeństwo jest dla małżonków przestrzenią realizacji powołania, współżycie jest sposobem wyrażania miłości i przekazywania życia. A jeśli jeszcze połączymy świadomość antykoncepcyjną z przyzwoleniem na aborcję czy eutanazję (spotykane jest tego typu podejście - nie chcę tego rozwijać) to mamy naprawdę ważne zagadnienie.
|
| N gru 09, 2007 13:25 |
|
 |
|
monika001
Dołączył(a): So cze 02, 2007 10:22 Posty: 1324
|
mateola napisał(a): (..) jeśli coś jest zdefiniowane jako dogmat wiary, to obowiązuje mnie absolutne posłuszeństwo w wierze, natomiast tam, gdzie mamy do czynienia z nauczaniem zwyczajnym, to oczywiście okazuję szacunek i posłuszeństwo, ale też, jeśli mam jakieś bardzo poważne kontrargumenty, mogę zgłaszać swoje wątpliwości, mogę prowokować dyskusję. Ale nie jest nigdzie napisane, że wolno się sprzeciwić, nawet Magisterium Zwyczajnemu. Zgłaszanie wątpliwości nie jest tożsame z wyrażeniem sprzeciwu. Zresztą pomimo wątpliwości i kontrargumentów jest mowa o szacunku i posłuszeństwie, a nie odrzuceniu nauczania zwyczajnego. Ponadto jeszcze wrócę do kwestii grzechu antykoncepcji i problemu rozgrzeszenia. W dokumencie PAPIESKIEJ RADY ds. RODZINY "VADEMECUM DLA SPOWIEDNIKÓW" O NIEKTÓRYCH ZAGADNIENIACH MORALNYCH DOTYCZĄCYCH ŻYCIA MAŁŻEŃSKIEGO czytamy: 5. Spowiednik jest obowiązany upomnieć penitentów co do wykroczeń, z istoty swej ciężkich, dotyczących prawa Bożego i wpłynąć, by zapragnęli uzyskać rozgrzeszenie i Boże przebaczenie z postanowieniem weryfikacji i poprawy swego postępowania. Przypadek powtórzenia grzechów antykoncepcji, nie jest powodem, samym w sobie wystarczającym, do odmówienia rozgrzeszenia; należy go jednak odmówić, jeśli brakuje dostatecznej skruchy albo postanowienia poprawy wykluczającej ponowny upadek.oraz dalej: Cytuj: Z drugiej strony jest nie do przyjęcia pretensjonalne roszczenie, by z własnej słabości uczynić kryterium prawdy moralnej. Już od pierwszego orędzia Chrystusa chrześcijanin zauważa, że zachodzi pewna <<dysproporcja>> między prawem moralnym, naturalnym i ewangelicznym, a możliwościami człowieka. Równocześnie pojmuje, że uznanie własnej słabości jest bezpieczną i konieczną drogą do otwarcia się na prawo Boże co wynika z Encykliki JP II "Veritatis Splendor", gdzie czytamy: Cytuj: "W tym kontekście otwiera się odpowiednia przestrzeń dla Bożego Miłosierdzia wobec grzechu człowieka, który się nawraca, oraz dla wyrozumiałości wobec ludzkiej słabości. Ta wyrozumiałość nie oznacza nigdy zniekształcenia ani zafałszowania miary dobra i zła w celu dostosowania jej do okoliczności. Podczas gdy bardzo ludzka jest postawa człowieka, który zgrzeszywszy uznaje swą słabość i prosi o przebaczenie winy, to nie sposób zgodzić się z rozumowaniem kogoś, kto z własnej słabości czyni kryterium prawdy o dobru, tak że może czuć się usprawiedliwiony przez samego siebie bez uciekania się do Boga i Jego miłosierdzia. Tego rodzaju postawa prowadzi do rozkładu moralnego całego społeczeństwa, ponieważ podaje w wątpliwość obiektywność prawa moralnego w ogóle i neguje absolutny charakter moralnych zakazów, dotyczących określonych czynów ludzkich, a ostatecznie wprowadza zamęt w dziedzinę wszelkich sądów o wartościach" (Veritatis Splendor, n. 104/1).
Jak to rozumiecie?
|
| N gru 09, 2007 17:05 |
|
|
|
 |
|
Anonim (konto usunięte)
|
Wiesz monika001, dobrze ze z twoim nastawieniem wiernosci aktualnemu nauczaniu Kosciolowi (skadinad bardzo chwalebnemu) nie zylas w czasach sw. Inkwizycji
http://www.opoka.org.pl/biblioteka/T/TH ... ji_04.html
Wtedy mialabys obowiazek wydawania kacerzy, a inkwizytor musial wydac na nich wyrok skazujacy, ktory automatycznie rownal sie wyrokowi smierci, wykonywanemu przez wladze swiecka (takie to byly dorbe czasy, ze wladza swiecka wykonywala "brudna robote" Kosciola).
Dlatego nauka Kosciola nie jest dla mnie absolutna i niezmienialna. Oczywiscie, ze milej by mi bylo, gdybym mogla podpisac sie pod kazdym z tysiecy kanonow KKK, ale jezeli czegos nie moge, bo nie pojmuje, to nie wiem co zrobic? Sluchac mojego sumienia i popelnic "grzech koscielny" (bo w nauce Jezusa takich szczegolow nie ma), czy sluchac nauki Kosciola i zaszkodzic moze innym osobom (tak tez moze sie zdarzyc, szczegolnie kiedy np. maz nie pojmuje problemow moralnych zony, albo na odwrot).
Rozumiem twoje poglady ale (tak mi sie wydaje), ze twoje ostateczne argumenty to ...nauka Kosciola. Nie przekonuje ciebie, ze zmieniala sie ona radykalnie nawet w ostatnich czasach, wiec pewne przemyslenia moga prowadzic do innych wnioskow za 10-20-30 lat (Kosciol dziala powoli) i wtedy kto bedzie ponosil wine za rozbite o sprawe prezerwatywy malzenstwa? Oczywiscie na pewno nie ksieza i biskupi, bo ich problem nie dotyczy. Dlaczego ciagle tlucze mi sie po glowie pewien cytat:
Wiążą ciężary wielkie i nie do uniesienia i kładą je ludziom na ramiona, lecz sami palcem ruszyć ich nie chcą. Mt23,4?
|
| N gru 09, 2007 18:56 |
|
 |
|
genowef
Dołączył(a): Pt sie 04, 2006 7:25 Posty: 325
|
No, z tym Bernardem Gui to rewelacja. Jak ktoś deklaruje wierność i zaufanie Kościołowi to inkwizytor jaki z niego. A i taki zapewne, co innych tropi i każdą przewinę wytropi, rozum najprzód w swej głowie wyłączywszy. Ergo: Monika wkrótce będzie poproszona o przedstawienie dowodu, że nie jest wielbłądem.
Nie wiem jak Monika, ale ja naprawdę rozumiem i podzielam nauczanie Kościoła w tej sprawie. Są zagadnienia, których do końca nie łapię, jest wiele sposobów funkcjonowania Kościoła, które budzą we mnie sprzeciw, ale w sprawie etyki seksualnej Kościół naucza jak na mój rozum prosto i przejrzyście. To nie jest z mojej strony jakiś intelektualny masochizm czy walenie głową o encyklikę HV z okrzykiem: "Boże! dlaczego?!". Dla mnie to logiczne wyciąganie wniosków z Ewanegelii oraz obserwacja rzeczywistości.
|
| N gru 09, 2007 21:26 |
|
 |
|
SweetChild
Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37 Posty: 10694
|
monika001 napisał(a): Jest to kwestią wiary, a nie przeprowadzenia dowodu empirycznego. Wg własnej metodologii wybierz sobie Kościół, jaki chcesz. Właśnie. Skoro jednak pozostaje mi jedynie wybór według własnej metodologii, to zdaję sobie sprawę z tego, jak niepewny jest to wybór. Nie jestem przecież nieomylny. monika001 napisał(a): Jest zbieżne? Niezupełnie. Poczytaj o sedewakantystach. Mają też takie poglądy, z którymi w żadnej mierze się nie identyfikuję. Zapewne, pisałem o tym jednym punkcie, a nie o całości poglądów. Być może w tym akurat punkcie stanowisko sedewakantystów jest zgodne ze stanowiskiem KK, ale właśnie tego nie udało Ci się jednoznacznie wykazać. Za to zupełnie przypadkiem (albo i nie  ) w innym wątku, w którym się wypowiadałaś, znalazłem jeszcze taki fragment z KKK (przytoczony przez filippiarza): KKK 1776 - "W głębi sumienia człowiek odkrywa prawo, którego sam sobie nie nakłada, lecz któremu winien być posłuszny i którego głos wzywający go zawsze tam, gdzie potrzeba, do miłowania i czynienia dobra a unikania zła, rozbrzmiewa w sercu nakazem... Człowiek bowiem ma w swym sercu wypisane przez Boga prawo... Sumienie jest najtajniejszym ośrodkiem i sanktuarium człowieka, gdzie przebywa on sam z Bogiem, którego głos w jego wnętrzu rozbrzmiewa" monika001 napisał(a): Co do wyznania wiary - inaczej je rozumiemy. Inaczej też widocznie pojmujemy kwestię wiary, oraz kwestię sądu sumienia. Ja nie dopuszczam, że moje sumienie może być w sprzeczności z nauką Kościoła, tym bardziej gdy sprawa dotyczy materii ciężkiej; i tym bardziej gdy wiara nie opiera się tylko na tzw. chodzeniu do Kościoła, ale przede wszystkim na czynnym uczestnictwie w Sakramentach. To ideał. Mnie natomiast ciekawi, na ile jest miejsce w KK dla osób, które odbiegają od tego wzorca. monika001 napisał(a): Kościół to nie tylko autorytet. To nauczanie Chrystusa, które należałoby przyjąć (lub oczywiście odrzucić). Odniosę to znów do życia sakramentalnego, bo ono stanowi istotę wiary. Nauczanie Kościoła potwierdza w antykoncepcji grzech ciężki. Wierny nie może tym samym w sumieniu uznawać inaczej i przystępować do Eucharystii. Już o tym było. Możesz nie uznać autorytetu, możesz mieć swoją opinię, ale tym samym w opisanym wyżej przypadku, bez uznania grzechu nie możesz uczestniczyć w zyciu sakramentalnym Kościoła. Tak to widzę.
Generalnie też tak rozumiem stanowisko KK i zgadzam się, że jest to stan, do którego należy dążyć. Problem pojawia się, gdy występuje rozbieżność wskazań sumienia i nauczania KK oraz sposób postępowania w takiej sytuacji. Według mnie nie ma tu kategorycznej odpowiedzi KK w przypadku szczególnym, jest to raczej pozostawione ocenie samego delikwenta i ewentualnie spowiednika. W końcu wiara to osobista relacja z Bogiem.
|
| N gru 09, 2007 21:46 |
|
 |
|
mateola
Dołączył(a): Pt cze 16, 2006 4:23 Posty: 1814
|
monika001 napisał(a): Veritatis Splendor napisał(a): "nie sposób zgodzić się z rozumowaniem kogoś, kto z własnej słabości czyni kryterium prawdy o dobru, tak że może czuć się usprawiedliwiony przez samego siebie bez uciekania się do Boga i Jego miłosierdzia. Jak to rozumiecie? Najpierw spytałabym, skąd wiadomo, że ktoś z własnej słabości czyni sobie kryterium prawdy... Potem, czy to czynienie sobie kryterium prawdy z własnej słabości ma miejsce w konkretnym przypadku, jaki w konfesjonale zgłasza konkretna osoba - bo przecież tak sie wyznaje grzechy... monika001 napisał(a): Ale nie jest nigdzie napisane, że wolno się sprzeciwić, nawet Magisterium Zwyczajnemu. Zgłaszanie wątpliwości nie jest tożsame z wyrażeniem sprzeciwu. Zresztą pomimo wątpliwości i kontrargumentów jest mowa o szacunku i posłuszeństwie, a nie odrzuceniu nauczania zwyczajnego. W tym miejscu nasuwa się pytanie, co może być uważane za sprzeciwanie się, a co za zgłaszanie watpliwości. monika001 napisał(a): Nauczanie Kościoła potwierdza w antykoncepcji grzech ciężki. Wierny nie może tym samym w sumieniu uznawać inaczej i przystępować do Eucharystii. Już o tym było. Ksiądz Knotz opisuje okoliczności, w których wierny może w swoim sumieniu uznać, że popełnił grzech lekki i że bez Spowiedzi może przystąpić do Komunii - i szczegółowo to uzasadnia. Dla przypomnienia: Cytuj: W Kościele polskim silnie zakorzeniony jest jeden typ wrażliwości chrześcijańskiej, która reaguje przede wszystkim na obiektywną materię grzechu i dlatego silnie sugeruje, że wszystkie grzechy seksualne, ponieważ mają ciężką materię są od razu ciężkie i tym samym śmiertelne. To prowadzi do wielkiej surowości w ocenie moralnej ludzi grzeszących seksualnie. Popełnia się wtedy błąd, który polega na braku sprawiedliwego osądu ludzkiego czynu. Nie bierze się wystarczająco pod uwagę wymienianych przez naukę Kościoła dwóch ważnych czynników: świadomości i dobrowolności człowieka.
Ostatnio edytowano Pn gru 10, 2007 8:07 przez mateola, łącznie edytowano 1 raz
|
| Pn gru 10, 2007 7:56 |
|
 |
|
monika001
Dołączył(a): So cze 02, 2007 10:22 Posty: 1324
|
mateola napisał(a): Ksiądz Knotz opisuje okoliczności, w których wierny może w swoim sumieniu uznać, że popełnił grzech lekki i że bez Spowiedzi może przystąpić do Komunii - i szczegółowo to uzasadnia.
Ks. Knotz opiera się na przytoczonym przeze mnie wcześniej Vademecum spowiedników. W tym dokumencie jest mowa o możliwości stopniowania grzechów ciężkich. Nie ma tu nic niezgodnego z nauką KK - jeśli o ten fragment chodziło.
|
| Pn gru 10, 2007 8:03 |
|
 |
|
Krzysztof_J
Dołączył(a): Cz sie 24, 2006 9:08 Posty: 928
|
genowef napisał(a): ...ja naprawdę rozumiem i podzielam nauczanie Kościoła w tej sprawie. ...w sprawie etyki seksualnej Kościół naucza jak na mój rozum prosto i przejrzyście. To nie jest z mojej strony jakiś intelektualny masochizm czy walenie głową o encyklikę HV z okrzykiem: "Boże! dlaczego?!". Dla mnie to logiczne wyciąganie wniosków z Ewanegelii oraz obserwacja rzeczywistości.
Jeżeli to nie stanowi dla Ciebie problemu i nie przekraczam granicy Twojej prywatności - napisz proszę ile lat jesteś po ślubie i ile masz dzieci?
|
| Pn gru 10, 2007 8:04 |
|
 |
|
mateola
Dołączył(a): Pt cze 16, 2006 4:23 Posty: 1814
|
monika001 napisał(a): mateola napisał(a): Ksiądz Knotz opisuje okoliczności, w których wierny może w swoim sumieniu uznać, że popełnił grzech lekki i że bez Spowiedzi może przystąpić do Komunii - i szczegółowo to uzasadnia. Ks. Knotz opiera się na przytoczonym przeze mnie wcześniej Vademecum spowiedników. W tym dokumencie jest mowa o możliwości stopniowania grzechów ciężkich. Nie ma tu nic niezgodnego z nauką KK - jeśli o ten fragment chodziło. Fragment ma tytuł: "Grzech śmiertelny i powszedni - ocena stopnia ciężkości grzechów seksualnych" i jest w nim mowa właśnie o tym, że nie wszystkie grzechy seksualne są z automatu ciężkie... a to, że tak sie je ocenia, autor określa polską specyfiką...
|
| Pn gru 10, 2007 8:11 |
|
 |
|
monika001
Dołączył(a): So cze 02, 2007 10:22 Posty: 1324
|
Krzysztof_J napisał(a): genowef napisał(a): ...ja naprawdę rozumiem i podzielam nauczanie Kościoła w tej sprawie. ...w sprawie etyki seksualnej Kościół naucza jak na mój rozum prosto i przejrzyście. To nie jest z mojej strony jakiś intelektualny masochizm czy walenie głową o encyklikę HV z okrzykiem: "Boże! dlaczego?!". Dla mnie to logiczne wyciąganie wniosków z Ewanegelii oraz obserwacja rzeczywistości. Jeżeli to nie stanowi dla Ciebie problemu i nie przekraczam granicy Twojej prywatności - napisz proszę ile lat jesteś po ślubie i ile masz dzieci?
Krzysztofie, chyba wiem do czego dążysz. Chcesz go zakasować tak, jak kiedyś Jumika. A więc ja ci odpowiem na to pytanie. Mam spory staż małżeński i mam też dzieci i moja ocena jest porównywalna i bliska ocenie nauki KK Genowefa. Nie jestem jedyna. Dlatego podważenie stażu, czy wieku Genowefa nie znajduje uzasadnienia.
Co do wcześniejszej wypowiedzi Kamali - Genowef pięknie to ujął.
A z przywoływaniem Tego konkretnego cytatu z Pisma Sw. bym uważała, bo odnosił się ściśle do postawy Faryzeuszów. Uważałabym z porównaniem postawy faryzejskiej i osoby papieża (każdego popieża), bo dokumenty Kościoła pisane były i zatwierdzane przez różnych papieży - bardzo zbieżnych w ocenie zwłaszcza w kwestii etyki seksualnej.
|
| Pn gru 10, 2007 8:24 |
|
 |
|
Krzysztof_J
Dołączył(a): Cz sie 24, 2006 9:08 Posty: 928
|
monika001 napisał(a): Krzysztofie, chyba wiem do czego dążysz. Gratulacje. Odpowiedź brzmi: do zbawienia wiecznego. A Ty? Ale trafnie zacytowałaś: pytanie było kierowane do genowefa. Dziękuję za odpowiedź, chociaż ona w tym wypadku znaczenia większego nie ma - bo ją znałem (na podstawie tego co pisałaś wcześniej). monika001 napisał(a): 1. Uważałabym z porównaniem postawy faryzejskiej i osoby papieża (każdego popieża), 2. bo dokumenty Kościoła pisane były i zatwierdzane przez różnych papieży...
Ad.1. Przytoczony cytat Kamali - wydaje mi się że ma bardzo dobre odniesienia historyczne. Sądzisz, że np. papież Aleksander VI miał moralne prawo wydawania jakichkolwiek dokumentów czy zasad które miałyby obowiązywac wiernych?
Ad.2 W świetle powyższego zdania zgadzam się z tym co napisałaś w p. 2 
|
| Pn gru 10, 2007 8:55 |
|
 |
|
genowef
Dołączył(a): Pt sie 04, 2006 7:25 Posty: 325
|
Krzysztof_J napisał(a): genowef napisał(a): ...ja naprawdę rozumiem i podzielam nauczanie Kościoła w tej sprawie. ...w sprawie etyki seksualnej Kościół naucza jak na mój rozum prosto i przejrzyście. To nie jest z mojej strony jakiś intelektualny masochizm czy walenie głową o encyklikę HV z okrzykiem: "Boże! dlaczego?!". Dla mnie to logiczne wyciąganie wniosków z Ewanegelii oraz obserwacja rzeczywistości. Jeżeli to nie stanowi dla Ciebie problemu i nie przekraczam granicy Twojej prywatności - napisz proszę ile lat jesteś po ślubie i ile masz dzieci? Temat nie brzmi: "Praktyka NPR, tylko dla wtajemniczynoczonych". Jestem 6 miesięcy przed ślubem. Jak do tej pory zmagam się z problemami nażeczeńskimi. To też pewien wysiłek wyczekać do ślubu. Rozumiem doskonale co chcesz mi udowodnić. W ten sam sposób możesz zamknąć usta duchownym katolickim. Nie wiem jak będzie wygladać realizacja NPR w praktyce. Wiem jednak do czego chcę dążyć, czego się uczyć i jakich szukać rozwiązań w razie kłopotów.
Aha - dzieci też nie mam 
|
| Pn gru 10, 2007 11:21 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|